Rozdział 17

1.1K 80 2
                                    

-Rose była jego siostrą...- powiedziała cichym głosem. Zamilkłam. Rose to jego siostra? A Louis ją kochał. Widział jak cierpiała i nie mógł nic zrobić. On wraz z Tony'm przeżyli to tak strasznie, ponieważ oboje kochali ją całym sercem. Każdy na swój sposób, ale jednak oboje odczuli jej stratę.

-Pójdę z nim porozmawiać...- mruknęłam i podniosłam się z miejsca. Wiem co on przeżywa. Doświadczyłam już tego w życiu niejednokrotnie. A on? Prawdopodobnie przechodzi przez to po raz pierwszy. I mimo tego, że to już stało się dawno, on pod żadnym pozorem nie może zostać teraz sam. Wiem jak to wyniszcza człowieka od środka. Nawet jak wydaje nam się, że chcemy zostać sami, tak naprawdę potrzebujemy przy sobie drugiej osoby. Inaczej zaczniemy się tym wszystkim zadręczać. A to jest najgorsze...

Szybkim krokiem przemierzyłam schody oraz korytarz i znalazłam się pod drzwiami pokoju Louisa. Niepewnie zapukałam.

-Idź stąd! Dajcie mi do cholery święty spokój! Nie chcę nikogo widzieć!- krzyknął. Pomimo jego sprzeciwu, nacisnęłam klamkę i weszłam do środka.- Proszę zostaw mnie...- szepnął zachrypniętym głosem. Spojrzałam na niego. Leżał plecami na łóżku i wpatrywał się w sufit. Powoli zaczęłam iść w jego stronę. Mocno zacisnął powieki i odwrócił się do mnie tyłem. Usiadłam na krańcu łóżka.- Idź stąd- powiedział stanowczym głosem. Kiedy nie zareagowałam, dodał prawie niesłyszalnie.- Błagam...- Serce mi się ścisnęło, kiedy widziałam go w takim stanie. Nie zasługiwał na to. Nie powinien tak cierpieć. Nie powinien przez to przechodzić. Nikt nie powinien.

-Louis porozmawiaj ze mną...- zaczęłam spokojnie. Przysunęłam się do niego bliżej i położyłam rękę na jego ramieniu.

-Nie chcę kurwa rozmawiać. Chcę zostać sam. Zostaw mnie w spokoju- warknął. Westchnęłam. Nie miałam mu tego za złe. Powoli zaczęłam zjeżdżać dłonią w dół jego ramienia, aż dotarłam do dłoni. Splotłam nasze palce ze sobą. Chłopak niepewnie odwrócił się w moją stronę. Zmarszczył brwi i spojrzał na nasze złączone dłonie.

-Ty mnie nie zostawiłeś. Teraz ja tego nie zrobię. Chcę być twoim ratunkiem Louis. Tak jak ty jesteś moim- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.

-Nie zadręczaj się mną.. Ja...- Położyłam mu palec na ustach, aby go uciszyć.

-Nie ma 'ciebie' i nie ma 'mnie'. Jesteśmy 'my'. Tworzymy drużynę.- Ścisnęłam mocniej jego dłoń. Położyłam się obok niego na łóżku. Przekręcił się w moją stronę, aby móc mnie lepiej widzieć.

-Chciałem go zabić wiesz? Tak strasznie pragnąłem wyrządzić mu cholerną krzywdę. Jednak się powstrzymałem. To by było za proste. Powinien cierpieć, a dopiero później umrzeć- odezwał się po kilku minutach ciszy.- Nie rozumiem, jak ja kurwa mogłem pozwolić aby Rose została tak bardzo skrzywdzona- szepnął.

-To nie twoja wina Louis.- Pokręciłam głową.- To co on powiedział...- Nie dał mi dokończyć.

-Tu nie chodzi tylko o to Meg. Ona została skrzywdzona... Dosłownie skrzywdzona.- Zacisnął powieki. Zmarszczyłam brwi, a po chwili zrozumiałam o co mu chodzi.

-Ona...- Nie potrafiłam dokończyć. Nie chciałam wypowiedzieć tego na głos. To było ponad moje siły.

-Została zgwałcona- szepnął. Cała się spięłam. Momentalnie oplotłam Louisa ramionami i mocno się do niego przytuliłam. Nie, nie, nie to nie może być prawda!

-Ale Tony mówił...- Zaczęłam, jednak chłopak ponownie mi przerwał.

-Tony nie zna całej prawdy. Rose chciała mu powiedzieć, ponieważ oni zawsze mówili sobie o wszystkim. Jednak wiedziała, że jeśli on się o tym dowie to załamie się całkowicie. Chciała mu oszczędzić tych cierpień. Mnie na początku również nic nie mówiła, ale w końcu to z niej wyciągnąłem. Jednak nie powiedziała mi, że to był Greg. Domyślała się, jak zareaguję. Ty sobie nawet nie wyobrażasz jak bardzo nienawidzę siebie za to, że nie zauważyłem tego wcześniej. Że mnie wtedy przy niej nie było.- Również objął mnie ramieniem.

Light || Louis TomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz