Rozdział 46

27 3 0
                                    

-I fink u freeky and I like you a lot!- myśląc, że śpiewa, krzyczała Nadine skacząc po całym pokoju, co było dość dziwną, ale typową dla niej reakcją na stres. Choć nigdy nie zaprzeczyła, że Die Antwoord to jeden z najdziwniejszych zespołów, z jakimi kiedykolwiek się spotkała. Ich piosenki były nietypowe, wręcz niepokojąco uzależniające. A przynajmniej zajmujące na tyle, by odwrócić jej uwagę od nieubłaganie zbliżającej się chwili. Każdy ma w życiu momenty, do których nigdy nie będzie w pełni przygotowany, a jeden z nich miał nastąpić już zaraz. Za kilkanaście minut miała wsiąść do samochodu i być gotowa na przymiarkę sukni druhny. Zważywszy na fakt, że najbliższy salon mody ślubnej znajduje się około pół godziny drogi od jej domu, miała jeszcze chwilę, by nauczyć się przynajmniej trochę mniej żałośnie ukrywać, jak bardzo jest przerażona. Nigdy nie była na ślubie, a niezręczności całej sytuacji dodawał fakt, że miała być druhną na ślubie własnego ojca. Sprawa z małżeństwem Leny i Caleba ucichła ostatnimi czasy na tyle, że obie córki sądziły, że być może wydarzenie to będzie trochę bardziej odległe w czasie, niż się spodziewały, a należy dodać, że od samego początku napawało je ono ogromnym niepokojem. Niemniej jednak, w najmniej spodziewanym momencie, kiedy to każda z dziewczyn była wystarczająco zajęta swoimi sprawami, żeby zupełnie o tym zapomnieć, Lena nie mówiąc nikomu, umówiła się na przymiarkę sukni ślubnej, dostarczając projekty strojów druhen, toteż jak miała w zwyczaju, postawiła wszystkich przed faktem dokonanym. Nadine podeszła do lustra biorąc kilka głębokich wdechów. Miała na sobie buty na obcasie i lekki sweterek włożony w dżinsowe rurki. Pomyślała o szalejącej za oknem ulewie i westchnąwszy rzuciła się na łóżko, jednak opadła na coś twardego, co pod naciskiem jej ciała głośno zawarczało. Przerwała drzemkę Isabelle, która obrażona niczym królowa zwlekła się z łóżka i dostojnym krokiem wyszła z pokoju – świetnie – powiedziała dziewczyna sama do siebie, po czym usłyszała głośne przeklinanie krzątającego się na dole ojca.

-Nadine! – krzyknął Caleb – Pomożesz mi z krawatem? – o dziwo tym razem, to przyszły mąż przeżywał wszystko bardziej niż panna młoda. Lenę cechowało wyjątkowe opanowanie w planowaniu i podejmowaniu decyzji, czego zdecydowanie nie można było powiedzieć o drugiej stronie. Zazwyczaj do bólu zorganizowany Caleb Collins, tym razem w panice przeglądał tuziny wiszących w szafie krawatów – W grochy? A może...

-Tylko nie ten w Mikołaje – ucięła Nadine, po czym bez zastanowienia wybrała prosty krawat w odcieniu błękitu, pasujący do grafitowej koszuli i czarnych spodni. Rzeczony krawat w podobizny Świętego Mikołaja jej ojciec dostał podczas jednej z Wigilii w ambasadzie, i co było do niego wyjątkowo niepodobne, chciał wkładać go w najmniej oczekiwanych momentach wierząc, że ten przyniesie mu szczęście. – weź ten. Jest najlepszy i nie wyglądasz w nim na swój wiek.

-Dzięki. Tak jakbym na chwilę zapomniał o tym, że się starzeję – rzucił jej spojrzenie spode łba, po czym odwrócił się przodem do zawieszonego na ścianie lustra i zawiązał krawat – I jak? - odchrząknął – naprawdę wyglądam młodziej?

-Nie najgorzej – uśmiechnęła się dając ojcu kuksańca w bok. Widząc, że ten też się denerwuje, doświadczyła dziwnego, niezaznanego nigdy wcześniej spokoju – będzie dobrze. W końcu już kiedyś to przechodziłeś, nie? – niezbyt grzeczna uwaga, jednak podziałała na niego nadzwyczaj motywująco.

-Racja – odetchnął – Tak. Tak, właśnie. Przecież to nie pierwszy raz – wydawało się, ze te słowa do niego nie docierały – Jakoś to będzie – Nadine patrzyła na niego z rozbawieniem zastanawiając się, czy sama nie zachowywała się podobnie w towarzystwie Zayn'a. W końcu nie od dziś wiadomo, że zauroczenie robi z człowiekiem dziwne rzeczy, a co dopiero miłość – Możemy jechać? – spytał, a ona tylko wzruszyła ramionami, co zapewne miało znaczyć coś w stylu jak sobie chcesz, ja tam nie muszę się stroić. Nie ja biorę ślub.

A milion little pieces | 1DWhere stories live. Discover now