Harry rozejrzał się po wnętrzu domu, które wyglądało jak z okładki magazynu. Zupełnie nie żartował. Wszystkie elementy wystroju dobrane były z dbałością o najmniejsze szczegóły. Dotknął stojącej na parapecie doniczki z lawendą, po czym ostrożnie odsunął dłoń jakby w strachu, że coś zepsuje. Drgnął usłyszawszy dochodzące z góry dźwięki, które określiłby jako co najmniej niepokojące. Wśród spadających na ziemie przedmiotów, rozrzucanych ubrań i siarczystych przekleństw usłyszał muzykę post-rock, która zapewne miała zagłuszyć Rosemary, jednak w tym celu nie powinna wybierać czegoś, co nie ma słów, podczas gdy sama zainteresowana ma ich do wyrzucenia zbyt wiele. Po chwili muzyka raptownie ucichła, a Harry zaczął zastanawiać się, czy może nie powinien pójść na górę i sprawdzić, czy wszystko w porządku. Co jeśli poślizgnęła się na starej skarpetce i właśnie leży ze złamanym kręgosłupem? Potrząsnął głową. Wchodzenie na górę wciąż wiązało się ze zbyt dużym ryzykiem zranienia przez dziewczynę, która nie radzi sobie z zawartością własnej szafy. Właściwie nie wiedział, o co ta cała farsa, jeśli po chwili i tak zbiegła z włosami związanymi nie w koczek, a w kucyk i w jednej z identycznych, białych koszul, które i tak później musiała zakrywać czarnym, służbowym fartuchem. Jedyną innowacją były czarne, wytłaczane we wzory rurki. Poza tym wszystko inne pozostawało bez zmian.
-Przepraszam - powiedziała odrzucając z ramienia nisko zawiązany kucyk - nie mogłam znaleźć koszuli, a od kilku dni nie sprzątałam...Cholera, przecież teraz uzna cię za brudaskę, co ty robisz?
-Nie ma sprawy - Harry odchrząknął drapiąc się po głowie - Jesteś gotowa? Spojrzał na zegarek, po czym otworzył przed nią drzwi mieszkania. Przytaknąwszy w odpowiedzi na jego pytanie zbiegła po prowadzących do szeregowca schodkach zamykając wcześniej drzwi.
-Długo już pracujesz w tej kawiarni? - Harry próbował zagaić rozmowę mając wrażenie, że Rosemary jest dość daleka od zauważenia jego obecności pomimo całego wysiłku, jaki tego dnia włożył, by się z nią zobaczyć.
-Odkąd skończyłam szkołę - zastanowiła się patrząc w niebo - niedługo będzie rok. Wiesz Styles, szybko ten czas leci. Szybciej niż myślałam - spojrzała na niego mrużąc oczy - a wiesz, czego boje się najbardziej? - wyraz jego twarzy przerodził się z zainteresowanego w pytający - Tego, że pewnego dnia obudzę się jako trzydziestolatka i nic nie osiągnę.
-Dlaczego tak uważasz? - spytał poprawiając przerzuconą przez ramię marynarkę. Jeszcze niedawno była w stanie spiorunować go za sam fakt, że przyszedł do jej mieszkania, teraz opowiadała mu o swoich lękach. Widocznie była bardziej wyjątkowa nić mógł sobie wyobrażać. Ciekawe, czy Louis również zdawał sobie z tego sprawę.
-Zrezygnowałam ze studiów, żeby nie stać się częścią tej chorej machiny pracy jak moi znajomi, a jednak, jeśli już zarobię wyznaczoną sumę kasy, co zrobię? Rzucę pracę? A co jeśli będzie za późno na studia? Chciałabym śpiewać, ale czy uda mi się to osiągnąć? Kurczę, Harry. Życie jest pełne tylu niewiadomych i czasem, gdy zdamy sobie sprawę, że nie mamy planu, to po prostu... przytłacza nas bardziej niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Wiesz, czego boje się najbardziej? Tego, że nie mam planu. Boje się, że pewnego dnia pomyślę, że zmarnowałam życie robiąc coś, co jest bez sensu.
-Hej - zatrzymawszy się na ulicy złapał ją za ramiona - każdy chce zostawić po sobie coś, po czym inni go zapamiętają - nawet nie zdał sobie sprawy, kiedy ich zwyczajny spacer do oddalonej zaledwie o kilka kilometrów kawiarni przerodził się w sesję terapeutyczną o filozoficznym zabarwieniu - Ale bez ryzyka nie ma zabawy, nie? - zaśmiała się - Tak długo jak wierzysz, że robisz coś w jakimś celu, nic nie jest bez sensu. Chcesz coś osiągnąć? Bierz to, zapieraj się rękami i nogami, ale zrób wszystko, by to było twoje. Ja poszedłem do X-Factora - uśmiechnął się głupkowato.
CZYTASZ
A milion little pieces | 1D
FanfictionHistoria o tym, jak ludzkie przeznaczenie kształtowane jest przez milion małych zbiegów okoliczności. Losy dwóch dziewczyn splatają się ze sobą, gdy okazuje się, że mają zostać przyrodnimi siostrami. Życie Rosemary Hale było totalną nudą aż do dni...