Rozdział 42

19.2K 1K 317
                                    

Hejka, będę wdzięczna, jeśli coś po sobie zostawicie (komentarze i gwiazdki mile widziane). Pamiętajcie, że wrażeniami możecie podzielić się także pod hashtagiem na Twitterze #elitaNA. Wrzuciłam tam dzisiaj rozpiskę, w jakie dni wpadnie reszta rozdziałów, w tym epilog. Miłego czytania <3

– Kupiłaś już sukienkę na bal?

Odwracam głowę w stronę Brooke, która unosi butelkę z kolorową wódką i bierze spory łyk. Na jej pytanie delikatnie marszczę brwi.

– Tylko nie mów, że nie pamiętasz – mówi i spogląda na mnie z niezadowoleniem. Wciska mi alkohol, więc po chwili wahania go przyjmuję i upijam łyk prosto z gwintu. Oczywiście nikt z nas nie pomyślał o tym, że przydałoby się coś do popicia, dlatego po połknięciu kilku łyków wódki krzywię się i odsuwam od siebie butelkę z niesmakiem.

– Okropieństwo – wykrztuszam zachrypniętym głosem i odchrząkuję. – I nie, nie zapomniałam o tym balu, po prostu... – Nerwowo przygryzam wargę i przez chwilę się zastanawiam. Brooke mruży oczy, jakby w ten sposób mogła przewidzieć moją odpowiedź, a ja w końcu wzruszam ramionami. – Nie planowałam iść – oznajmiam w końcu.

– Bo? – pyta i unosi brew.

– Wiesz, jakoś jest mi dziwnie pokazywać się wśród uczniów bez... Bez... – milknę i rozglądam się wokół, bo naprawdę nie mam ochoty o tym rozmawiać. Brooke jednak już trochę wypiła, a po alkoholu jest w jeszcze większym, bojowym nastroju niż zazwyczaj.

– O nie, moja droga, bal wiosenny nie zdarza się wiele razy, a ty masz na niego iść. Nie możesz do końca życia usuwać się w cień i pozwalać, żeby wszystkie atrakcje cię omijały – wypomina mi. – Pojutrze, jak przeżyję kaca, jedziemy po sukienkę. A teraz pij, przynajmniej nie będziesz wkurzać mnie głupim gadaniem – mówi, na co rozchylam z niedowierzaniem usta.

– O ty...

Patrzę na nią z mieszanką irytacji i zaskoczenia, ale oczywiście nic sobie z tego nie robi, tylko wciska mi butelkę z alkoholem.

– Pij, to wychodzi ci najlepiej – dodaje i w końcu lekko mnie popycha, żebym wiedziała, że tak naprawdę żartuje. W odpowiedzi sama trącam ją ramieniem i znowu wlewam do gardła palącą ciecz.

– Serdecznie się pierdol, Brooke – mamroczę, po czym odwracam się w stronę Remo i rzucam mu pełne niedowierzania spojrzenie, jakby przypadkiem nie usłyszał, co jego szanowna przyjaciółka opowiada. Stoi oparty plecami o samochód i ma skrzyżowane ramiona na klatce piersiowej. Przez to wydaje się jeszcze bardziej umięśniony. Kosmyk ciemnych włosów opada mu na czoło i uśmiecha się pod nosem, kiedy nasze spojrzenia się krzyżują.

– Chcesz mnie zaprosić na bal, Graves? – kpi i lustruje mnie wzrokiem, kiedy mrużę z rozdrażnieniem oczy. – Wystarczy zapytać – dodaje i puszcza do mnie oko, jakby doskonale wiedział, że właśnie to chodzi mi po głowie.

– Zadufany w sobie dupek z wybujałym ego – prycham, co doskonale słyszy.

– Jak się postarasz, zgodzę się od razu – dodaje, na co buntowniczo zadzieram podbródek.

– Nie zapytam cię, bo idę z kimś innym – mówię pewnie i tym razem to w jego oczach pojawia się błysk.

– Z kim? – Z jego głosu znika ciekawość, a zastępuje ją uwaga. Rozglądam się wokół, szukając odpowiedniej osoby i na mojej twarzy pojawia się uśmiech, gdy akurat Dean potyka się o własne nogi, przechodząc obok mnie. Łapię go szybko za ramię i pociągam w swoją stronę.

– Z Deanem – oznajmiam od razu i uśmiecham się do niego niewinnie. – Prawda? Pójdziesz ze mną na bal, Dean? – ćwierkam słodko, a pijany chłopak obejmuje mnie w pasie.

ElitaWhere stories live. Discover now