Rozdział 1

26.9K 874 382
                                    

W moich oczach odbijają się policyjne światła.

Ktoś wyprowadził mnie na zimny dwór, próbując zasłonić moje dłonie brudne od krwi. Wiem, że nie ma to żadnego sensu, bo posoka jest również na mojej twarzy i mundurku. Czuję pod palcami zimne ciało mojej siostry i moje gardło ściska się boleśnie, tak boleśnie, że oczy chcą mi się wypełnić łzami. Spuszczam głowę, zmuszam się do drżącego oddechu i spoglądam na przestrzeń wokół siebie jeszcze raz. Przed liceum panuje chaos. Po szkole rozniósł się już alarm o nadzwyczajnej sytuacji, a uczniowie wychodzą przez dwuskrzydłowe drzwi i spoglądają na siebie w niezrozumieniu. Ktoś coś krzyczy, na parkingu pojawia się karetka, kilku policjantów kieruje się do środka. Wiem, że chcą zabrać z tej łazienki moją siostrę, wiem, że za chwilę wszyscy się o tym dowiedzą i wiem, że nigdy już jej nie odzyskam.

            Jedna z nauczycielek szarpie mnie mocno za rękaw, nie próbuje być nawet delikatna. Odchodzi za mną na bok i mruczy coś do drugiego nauczyciela, ale nie jestem w stanie skupić się na jej słowach. Moimi włosami szarpie wiatr, czuję, jak krzyk zaciska się na moim gardle. Spoglądam na swoje ręce. Krew już na nich zasycha, jest pod moimi paznokciami, wręcz czuję jej metaliczny zapach i ziemia znowu usuwa mi się spod stóp. Podnoszę głowę, a kilkanaście par oczu spogląda na mnie z ciekawością, zainteresowaniem, może kpiną. Nie jestem w stanie skupić się na ich spojrzeniach, nie jestem w stanie utrzymać się na nogach, nie jestem...

            Zamieram w miejscu, gdy na teren szkoły podjeżdża znajome, czarne auto. Automatycznie wycofuję się kilka kroków do tyłu, choć na mojej twarzy odbija się zastygła obojętność. Nie jestem w stanie zmienić jej wyrazu, nie potrafię zareagować w odpowiedni sposób. Zamykam się, cofam się w głąb siebie samej, tłamszę wszystkie emocje, które mnie atakują. Zadzieram podbródek i zamieram w miejscu, spoglądając, jak moja mama powoli wyłania się z samochodu.

            Z jej twarzy nie można nic wyczytać. Dumnie zadziera podbródek, poprawia kaszmirowy płaszcz i rusza w moją stronę, stukając wysokimi obcasami. Ten dźwięk odbija się w mojej głowie. Ma na nosie ciemne okulary, więc nie jestem w stanie dostrzec jej oczu, ale usta zaciska w wąską kreskę.

            – O co chodzi? – pyta chłodno, spoglądając na nauczycielkę, która ma całkowicie poważny wyraz twarzy.

            – Wyszliśmy na zewnątrz, żeby Lucy pooddychała świeżym powietrzem, ale to nie jest miejsce, w którym powinniśmy przeprowadzić tę rozmowę. Zapraszam za mną – decyduje i rzuca kątem oka na uczniów, którzy zatrzymują się tuż przy wejściu i obserwują nas z ciekawością. Zaciskam powoli dłonie w pięści.

            – Co się stało? I dlaczego jesteś taka brudna? – pyta matka, ruszając pospiesznie za nauczycielką. Nie odpowiadam. Skupiam się na stawianiu pewnych kroków, choć kolana mi drżą i wiem, że gdybym tylko się odezwała, mój głos by się załamał. Podążam za dwiema kobietami, nie patrząc nikomu w oczy.         

            W środku przejmuje nas dyrektor i dwóch policjantów, którzy zamierzają mnie przesłuchać. W liceum jest ciepło, tak ciepło, że aż brakuje mi powietrza, a klatka piersiowa boleśnie mi się zaciska. Wiem, że trzy piętra wyżej w łazience leży ciało mojej siostry i sama ta myśl powoduje, że świat wokół mnie chwieje się, zamiera i znowu się chwieje. Wchodzę do gabinetu dyrektora i spoglądam na puszystego mężczyznę w idealnie skrojonym garniturze. Zmartwienie odbijające się na jego twarzy jeszcze bardziej mnie dekoncentruje.

            – Proszę usiąść – poleca, wskazując dwa krzesła naprzeciwko jego dębowego, ciemnego stołu. Wykonuję polecenia bez wahania i wbijam wzrok w swoje brudne dłonie.

ElitaWhere stories live. Discover now