Rozdział 20

15K 728 146
                                    

Wybaczcie, jeśli pojawią się jakieś błędy, ale nie miałam już czasu na poprawianie literówek. Jutrzejszy rozdział powinien być dłuższy. Dostaję dużo pytań odnośnie kolejnych rozdziałów, dlatego jeszcze raz daję znać, że na bieżąco o wszystkim informuję na moim Instagramie i Twitterze (nazwy są podane w opisie mojego profilu). Miłego czytania!

***

– Jestem Alexander Milson – mówi mężczyzna, spoglądając mi prosto w oczy. – A twoja siostra zaciągnęła u mnie dług, który ty masz spłacić.

            I właśnie w ten sposób rozpoczyna się mój kolejny koszmar.

            Lufa pistoletu wbija się w moją potylicę. Nie ruszam się, choć mam ochotę zacząć krzyczeć. Alexander poprawia włosy, jakby co najmniej spędzał miło czas z filiżanką kawy, a nie groził mi bronią i nie przytrzymywał mnie tu siłą.

            Biorę wdech.

            – Jaki dług? – powtarzam po raz kolejny i zerkam na drzwi, za którymi prawdopodobnie przebywa teraz Brooke. Jestem ciekawa, czy słyszy naszą rozmowę i czy skontaktowała się już z Remo, by powiedzieć mu, co tutaj robimy. Kiedy jednak spoglądam na mężczyznę, nie jestem pewna, czy ktokolwiek

            – Pracowała dla mnie. Miała zadanie do wykonania – wyjaśnia i sięga po cygaro. Zapala je i zaciąga się, a dym ucieka spomiędzy jego ust. Uśmiecha się do mnie. – Więc ty je za nią wykonasz.

            Przełykam ciężko ślinę.

            – Czego to zadanie dotyczyło?

            – A z czym kojarzy ci się to miejsce? – pyta i uśmiecha się jeszcze szerzej. – Twoja siostra sprzedawała narkotyki. Płaciła w ten sposób za kokainę, którą ode mnie brała. Czysty interes. Ja dawałem jej mniej, ona dla mnie pracowała. W kółko. Przez kilkanaście tygodni – dodaje, a moje serce na moment przestaje bić. Miałam rację, kiedy myślałam, że nie był to jej jednorazowy wybryk. Audrey naprawdę brała narkotyki, a żeby za nie zapłacić, pracowała dla Alexandra.

            Czuję, jak ziemia osuwa mi się spod stóp.

            – To niemożliwe – wykrztuszam, próbując jakkolwiek bronić się przed prawdą.

            – Żałujesz, że tak mało wiedziałaś o własnej siostrze? – kpi. – Myślałaś, że to wszystko będzie dziać się bez konsekwencji? – dodaje z prychnięciem.

            – Mam robić to samo co ona?

            – Dokładnie to samo – potwierdza. – Kupisz jakiś tani telefon z nową kartą. Jeden z moich ludzi będzie się z tobą kontaktować. Co tydzień będziesz dostawać kolejną porcję narkotyków.

            – Mam je mieć przy sobie? Przecież...

            – Cały czas masz je mieć przy sobie, w końcu będziesz je sprzedawać – odpowiada zirytowany.

            – Ale jeśli złapie mnie policja...

            – Jeśli złapie cię policja – przerywa mi ostro i nachyla się w moją stronę. – My się nie znamy. Jeżeli dowiem się, że pisnęłaś choćby słówko na temat naszej współpracy, więzienie będzie twoim najmniejszym problemem. Rozumiesz?

            – Nie mogę tego zrobić – odpowiadam od razu, ale w tym samym momencie rozlega się dźwięk odbezpieczanej broni.

            – Nie możesz tego zrobić. Musisz to zrobić – poprawia mnie, a pistolet przytknięty do mojej głowy tylko przypomina mi, że nie mam wyboru. Prostuję się, przez moment patrzymy sobie w oczy.

ElitaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz