56.

66 4 11
                                    

Monachium

Dzień był deszczowy, jakby na wzór humoru Jagny, który trawił ją od kilku dni. Nie wracała do tamtego dziwnego spotkania w karczmie, nie poruszała z mężem tego tematu. Jedyną osobą, której to wyznała, była Helena. Towarzyszyła dwórce na zamku, choć wolałaby być teraz w domu, z córeczką. Tutaj mogła natknąć się na Luizę w każdej chwili. Słowa przyjaciółki i tamta sytuacja w karczmie nie dawały jej spokoju, a uporczywe myśli, które podsuwał jej umysł, były coraz bardziej niewiarygodne i dziwne.

Nawet nie próbowała haftować. Po prostu siedziała i patrzyła jak robi to Helena. Pogoda robiła się coraz paskudniejsza i wszyscy tylko czekali, aż zacznie sypać śnieg. Humory też niespecjalnie dopisywały, w komnacie panowała niezręczna cisza, ale nikt nie kwapił się, by ją przerwać. Oprócz nich, siedziały tu jeszcze Adelajda i blondwłosa dwórka. Jagna nie zamierzała zapamiętywać jej imienia.

- Będziesz tak na mnie patrzeć? - spytała nagle Bawarka, nie odrywając wzroku od pracy.

Jagna potrząsnęła głową i spojrzała za okno.

- Zrób coś ze sobą - westchnęła, odkładając robótkę - Ciągle chodzisz smętna. Co się dzieje?

- Pewnie Luiza maczała w tym palce - odezwała się swobodnym tonem Adelajda.

Rudowłosa i Helena popatrzyły na nią.

- Nie tylko ty nie jesteś zadowolona z jej przyjazdu - wyjaśniła, patrząc na Maciejównę.

- Nie mówiłam, że jestem niezadowolona. Luiza jest bardzo miła - odparła.

- Oh, jak zawsze. Od tej miłości mam mdłości - wywróciła oczami.

- O co ci chodzi? - Jagna skupiła na niej uwagę.

- Adelajdo, proszę - wtrąciła się Helena.

- Nie wiesz? - zdziwiła się - Wilhelm ci nie mówił?

Rudowłosa zmarszczyła brwi.

- Niby czego?

- Adelajdo - próbowała dalej Bawarka.

- Co ci powiedział o Luizie?

- Że znają się z dzieciństwa - odpowiedziała niepewnie.

- A o młodości nic nie wspominał?

Pokręciła głową, na co Adelajda zaśmiała się teatralnie.

- Podkochiwał się w niej - wyjaśniła wprost - Łaził za nią jak pies, na nikogo innego nie zważał.

Jagna poczuła niemiłe ukłucie w sercu. Zignorowała je.

- Naprawdę, nigdy nie widziałam, żeby tak na kogoś patrzył. Oczarowała go.

Rudowłosa mimowolnie wyobraziła sobie młodego Wilhelma i Luizę. Wzdrygnęła się.

- Pech chciał, że ja też się w nim podkochiwałam. Ale mnie ignorował. Jak z resztą każdego - prychnęła - Był nawet gotów się jej oświadczyć.

- Adelajdo, wystarczy - zainterweniowała Helena.

Chciała zabrać stąd Jagnę, ale ta odtrąciła jej rękę.

- I co się stało?

- Wyjechała - wzruszyła ramionami - Na długo. Zdołał się z niej wyleczyć. A teraz pojawiłaś się ty.

- Dosyć.

Dwórka złapała przyjaciółkę za ramię i wyprowadziła ją z komnaty. Rudowłosa zdawała się trwać w transie. Oddaliły się od drzwi i dopiero na końcu korytarza Helena przystanęła.

Córka KoniuszegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz