Jeśli szanujesz moją pracę, skomentuj, proszę. ♥Bastille - No Ones Here To Sleep
Kiedy Dave przymknął swoje oczy i przysunął dłoń do policzka dziewczyny, ona jakby nagle otrzeźwiała. W delikatny sposób oparła dłonie na jego klatce piersiowej, tym samym odpychając go od siebie. Tym zachowaniem dała mu do zrozumienia, że z pocałunku nici.
- Przepraszam, ja nie chciałem, żebyś pomyślała, że jestem nachalny czy coś - zaczął się tłumaczyć, gdy był już na bezpiecznej odległości.
Najwyraźniej zrozumiał, że przekroczył pewne granice. Zrobiło mu się wstyd. Naprawdę nie mógł się jej oprzeć. Od kilku tygodni był w niej zauroczony, ale bał się jej o tym powiedzieć. Postanowił poprosić o pomoc Jo. Ona była dla niego ostatnią deską ratunku.
Pomimo opinii szkolnego playboy'a był zdecydowanie skrytym chłopakiem. W domu nie uczył się godzinami by zostać najlepszym uczniem, wręcz przeciwnie, jego nauka polegała tylko i wyłącznie na słuchaniu wykładu profesora. Popołudnia spędzał z przyjaciółmi, bądź na treningach koszykówki. Był zwykłym nastolatkiem z dużym talentem.
- Nie, to ja przepraszam - przejechała dłonią po policzku i odgarnęła do tyłu włosy. - Wybacz, że to przerwałam, ale coś do mnie chyba dotarło - oparła się o murowaną fontannę.
- Nie masz za co przepraszać, to ja zachowałem się jak dupek. Nie wiem co sobie w ogóle wyobrażałem - nie przestawał się obwiniać.
- Mogłam cię uprzedzić, że kogoś mam - powiedziała, a jego mina wyrażała zdziwienie.
Pierwszy raz przyznała się, że z kimś jest. Teraz czuła, że mogła tej sytuacji zapobiec i nigdy nie zgodzić się na pójście do kina, bądź jakiekolwiek spotkanie. Sama sobie była winna. W końcu, zgadzając się sama dawała mu znak, że nikogo nie ma. Jednak czasu nie można cofnąć.
- Och, Jo wspominała, że nikogo nie masz - westchnął ciężko.
- Nikt nie wie o moim związku z Harry'm - spuściła wzrok na swoje dłonie.
- Musi być szczęściarzem, że cię ma. Mam nadzieję, że to moje przedstawienie nie namiesza między wami ani mną i tobą. Mogę liczyć na dalszą przyjaźń z twojej strony? - spytał z lekką nutą niepewności.
- Jasne, ale proszę daj mi kilka dni, by unormować swoje sprawy. Czuję, że muszę coś naprawić - posłała mu delikatny uśmiech.
- Oczywiście, Cordelio. Co tylko zechcesz - odwzajemnił uśmiech.
Po jeszcze kilkuminutowej wymianie zdań, zdecydowali się wrócić do swoich domów. Dave odprowadził nastolatkę pod same drzwi i pożegnał się krótkim całusem w policzek. Oczywiście podczas powrotu przepraszał Reyner za swoje zachowanie. Ta z kolei tłumaczyła mu, że wszystko jest już okay i nie powinien czuć się winny.
Gdy tylko znalazła się w swoim pokoju, od razu chciała o wszystkim napisać Harry'emu. O kłamstwie jak i pocałunku, do którego na szczęście nie doszło. Czuła ogromne wyrzuty sumienia.
Delia: Jestem.
Harry: Jak z babcią? Wszystko w porządku?
Delia: Prawdopodobnie tak. Nie byłam u niej.
Harry: Jak to nie byłaś? Okłamałaś mnie?
Delia: Przepraszam.
Harry: W takim razie co robiłaś?
Delia: Byłam z Dave'm.
Harry: Jak to? Pisałaś mi, że dał ci spokój...
Delia: Wiem, kłamałam. Myślałam, że uda mi się to wszystko załatwić. Byliśmy w kinie, a później na spacerze. Próbował mnie pocałować...
Harry: A Ty dałaś mu na to pozwolenie?
Delia: Niewiele brakowało, ale w porę się opamiętałam. Do niczego nie doszło. Wytłumaczyłam mu wszystko. Zostaliśmy przyjaciółmi.
Harry: Jak mogłaś mi to zrobić kilka dni przed moim przyjazdem? Wiesz jak ja się teraz czuję? Jak kretyn!
Delia: Do niczego nie doszło, Harry.
Harry: Nie chodzi tylko o to. Sam fakt, że mnie okłamałaś jest dla mnie wystarczająco bolesny.
Delia: Posłuchaj. Dave dla mnie nic nie znaczy. Liczysz się tylko Ty!
Harry: Nie wiem czy to nie jest kolejne kłamstwo. Potrzebuję się zastanowić czy chcę nadal się spotkać z osobą, która nadwyrężyła moje zaufanie.
Delia: Proszę, tylko mi nie mów, że to może być nasz koniec.
Harry: Wszystko w życiu jest niepewne. Potrzebuję czasu.
Delia: Nie możesz mi tego zrobić.
Delia: Harry, nie odtrącaj mnie. Nic między mną, a Dave'm się nie wydarzyło.
Delia: Proszę, daj mi szansę.
Z każdą nową wiadomością czuła jakby ktoś wbijał jej drobne szpilki w serce, a poczucie winy nie dawało jej spokoju. Teraz siedziała zapłakana na łóżku i wystukiwała kolejne zdania z prośbą, aby Styles coś odpisał. Niestety dla niego było to zbyt wiele. Cordelia doskonale zdawała sobie sprawę, że straciła zaufanie u chłopaka. Postanowiła, że za wszelką cenę z powrotem je odzyska tak jak i Harry'ego. Teraz to on się tylko dla niej liczył.
YOU ARE READING
Unknown || H. S. ✔
FanfictionCordelia Reyer pewnego nudnego wieczoru wchodzi na czat, gdzie poznaje młodszego od siebie Harry'ego. Z każdą nową wiadomością staje się on dla niej bliższy. Niestety na drodze do szczęścia staje im zbyt wielka odległość od miejsc zamieszkania. Harr...