5. Mugolska dzielnica

2.3K 111 2
                                    

Idąc w stronę Hogwartu Hermiona obejmowała mocno teczkę z dokumentami zastanawiając się komu będzie musiała ją przekazać. Przecież jej zastępca dopiero się odnajdywał w tym departamencie... Jeśli Kingsley ją zwolni to komu przekaże całą sprawę? Bo przecież nie Malfoyowi! Na pewno tak mocno mu nie ufał, żeby przekazać życie tych dzieci? Co ona najlepszego zrobiła... Gdyby miała przy sobie eliksir na kaca to może Malfoy by niczego się nie domyślił. Mogła go nie wpuszczać! Jaka ona była głupia...

Zapukała do gabinetu dyrektorki i z niecierpliwością czekała jak zostanie zaproszona do środka. Nie minęło jeszcze pół godziny, była grubo przed wyznaczonym czasem Malfoya. Ale czy dotrzymał słowa? Nie. Tego była absolutnie pewna. To ślizgon z krwi i kości.

- Przepraszam za spóźnienie, profesor McGonagall – odezwała się kiedy weszła do gabinetu. Kątem oka zerknęła na Malfoya, który stał oparty o biurko i przyglądał się jej z dziwnym błyskiem w oku. Czy teraz zamierza o wszystkim powiedzieć?

- Pan Malfoy mówił, że zaspałaś. Nie winię Cię, Hermiono. Po wczorajszych wydarzeniach też nie mogłam zasnąć. To było okropne – dodała ciszej czując jak znowu oczy zaczynają ją piec.

Spojrzała zszokowana na Malfoya, który jedynie wysilił się na jeden złośliwy uśmieszek. Nie wydał jej. Czego chciał w zamian? Wiedziała, że prędzej czy później się tego dowie. Malfoyowie zawsze biorą to co chcą.

- Kiedy będą rodzice dziewczynki? Muszę się przygotować, żeby przekazać im tę wiadomość...

- Przekazałam im tę wiadomość dzisiaj z samego rana.

- Jak ją przyjęli?

- A jak mieli przyjąć, Granger?! – nie pozwolił odpowiedzieć dyrektorce słysząc tak durne pytanie byłej gryfonki. – Dowiedzieli się o stracie swojego jedynego dziecka, Granger. Sądzisz, że przyjęli to na spokojnie czy co?  Im starsza tym głupsza jesteś.

- Panie Malfoy... - upomniała go McGonagall, a Hermiona jedynie zacisnęła mocno zęby. Jeśli to była cena za niewydanie jej tajemnicy to była skłonna to przetrwać.

- Musimy się z nimi spotkać i zadać kilka pytań.

- I to niby ja z wiekiem jestem coraz głupsza? – Granger nie wytrzymała i się odezwała. Najpierw na nią wrzeszczał, a teraz sam dał wykaz swojej wielkiej inteligencji. – Naprawdę sądzisz, że po stracie swojego jedynego dziecka zechcą nam odpowiadać na jakiekolwiek pytania, Malfoy?

- Pójdziemy tam pod pretekstem oddania rzeczy dziewczynki...

- Jeszcze lepiej, Malfoy! Nawet dzień nie minął od jej śmierci, a ty chcesz im zanosić jej rzeczy?! Żeby mogli na nowo przeżywać jej stratę?! Niech najpierw informację przeżyją!

- Terra jest pierwszą ofiarą, więc najprawdopodobniej jest kluczem do całej sprawy, Granger! Chcesz czekać nim przeżyją żałobę? Proszę bardzo, ale rodziców pozostałej czwórki dzieciaków powiadomisz o ich śmierci osobiście! Bo ja się na to nie godzę! Im dłużej będziemy zwlekać tym więcej ofiar będziemy mieć na sumieniu, Granger.

Brunetka już chciała zaprzeczyć, ale niestety Malfoy w tym przypadku miał rację. Musieli zdobyć jak najwięcej informacji. Pierwsza ofiara zawsze była najistotniejsza, bo w większości przypadków oznacza, że to ona była głównym celem całego ataku. W tym przypadku też tak mogło być.

- Weźmiemy jej rzeczy. Przejrzymy dokumenty w hotelu i wieczorem ich odwiedzimy – powiadomił McGonagall kiedy brunetka kiwnęła głową. Podniosła się z krzesła i skierowała się do wyjścia. Dość niechętnie pokaże mu swoje notatki, które starannie robiła od kilku dni, ale musiała. Nie minęło nawet piętnastu minut, a Malfoy wparował do jej pokoju hotelowego z kufrem dziewczynki.

Lonely I | Dramione | ZakończoneWhere stories live. Discover now