9. Żona idealna

2.2K 96 16
                                    

Hermiona siedziała przed gabinetem lekarza i czekała kiedy raczy przyjść. Czy na pewno dobrze robiła? Popełniła błąd pomagając byłemu Śmierciożercy? Nie musiała tego robić... Ktoś z Ministerstwa by się tym zajął. Czemu ona o tym wcześniej nie pomyślała? Była tak przestraszona tym, że Malfoy ucierpiał, że nawet do głowy jej to nie przyszło. Wypaliła pierwsze co jej przyszło do głowy i teraz miała... Musiała już kilkanaście razy użyć zaklęcia Confundus na personelu szpitala, a minęło dopiero kilka dni, a nie wiadomo ile jeszcze będzie musiał tutaj leżeć.

- Pani Malfoy...

Przez chwilę nie zareagowała. Dopiero po krótkiej chwili dotarło do niej, że lekarz do niej mówi. Wysiliła się na uśmiech i przywitała się. Usiadła na krześle przed biurkiem w jego gabinecie i czekała na informację na temat męża. W kieszeni jednak miała przygotowaną różdżkę... Niedługo będzie specjalistką od zaklęcia Confundus.

- Z pani mężem coraz lepiej. Za dwa dni będziemy mogli go wypisać ze szpitala, ale ostrzegam, że nie może się nadwyrężać. Przez kilka tygodni będzie najlepiej jeśli nie będzie robił nic ciężkiego...

- Czyli ten postrzał nie był groźny? – zapytała dla pewności.

- Nie. Na całe szczęście ominął ważne narządy i pani mąż pożyje jeszcze bardzo długo – uśmiechnął się do Hermiony, a ją zemdliło. Wiadomość, że nie zostanie szybko wdową z majątkiem Malfoya ją zasmuciła. Zaśmiała się w myślach. Już nawet myślała jak jego żona.

- To dobrze. Cieszę się – oznajmiła może zbyt małym entuzjazmem widząc zdziwione spojrzenie lekarza.

- Czy pani mąż na co dzień też tyle narzeka czy tylko gdy coś go boli? – zapytał pół żartem, pół serio. Dawno się z takim marudnym pacjentem nie spotkał.

Hermiona się szczerze zaśmiała.

- Ciągle narzeka. Na wszystko i na wszystkich – odpowiedziała zgodnie z prawdą. Jeszcze się nie spotkała z tym, żeby Malfoy był z czegoś zadowolony.

- Czyli dobrze myślę, że nie jest pani szczęśliwa w tym małżeństwie? Mogę panią zaprosić na kawę?

Hermiona momentalnie przestała się uśmiechać. To pytanie wybiło ją z równowagi. Musiała przyznać, że lekarz Malfoya był młody i przystojny, ale był mugolem. Musiałaby udawać przed nim normalną kobietę lub zaryzykować i powiedzieć mu prawdę o sobie... Nie wiedziała jakby zareagował na fakt, że ożenił się z czarownicą. Zaczęła żałować, że był mugolem... Może coś z tego by wyszło.

- Zastanowię się nad tym. Najpierw bym musiała pomyśleć nad rozwodem. Odezwę się do pana od razu, gdy się na taki czyn zdecyduję. To wszystko? Muszę jeszcze odwiedzić męża przed powrotem do pracy – uśmiechnęła się wskazując na torbę, w której miała już przyszykowane jedzenie dla Malfoya. Lekarz zapewne wiedział o tych posiłkach, bo jedynie z uśmiechem pokiwał głową.

Już minutę później z uśmiechem weszła do sali, na której leżał Malfoy. Nie zwróciła uwagi, że mężczyzna obserwował ją jak z uśmiechem kładzie mu na stoliczku nocnym kilka opakowań z jedzeniem.

- Tak bardzo Cię cieszy mój widok, droga żono? No cóż mam rzec... Nareszcie – dodał z ironią powracając do czytania mugolskiej gazety. Od kilku godzin próbował zrozumieć o czym oni tam piszą.

- Nie, Malfoy. Twój widok nigdy nie zacznie mnie cieszyć. Lekarz powiedział, że za dwa dni będziesz mógł wyjść, ale będziesz musiał się oszczędzać, rozumiesz? Nie zamierzam tu ponownie z Tobą wylądować...

Draco westchnął.

- Chyba te dwa dni przeżyję, ale nie ukrywam, że wolałbym wyjść dzisiaj. Co dziś mi przyniosłaś? – zapytał zdecydowanie bardziej entuzjastycznie podnosząc się do pozycji siedzącej i z zaciekawieniem patrząc na pudełka.

Lonely I | Dramione | ZakończoneWhere stories live. Discover now