2. Nowa sprawa

2.8K 125 24
                                    

Nie zapomnij iść do Kingsleya w sprawie urlopu.

Hermiona westchnęła chowając telefon do kieszeni. To już trzeci sms od Ginny, który dzisiaj dostała. Tekst, ze miała tyle spraw na głowie, że kompletnie o tym zapomniała odpadał. Brunetka już nie wiedziała co robić. Po wczorajszej rozmowie z Ronem straciła ostatnie chęci, żeby iść do baru i szukać faceta. A jeśli każdy jest taki jak on? A co, jeśli faceci po prostu nie potrafią być wierni? Jej myślenie było błędne. Nie każdy facet był taki jak Ron. Ona po prostu źle trafiła. Wybrała najgorszą partię jaka była możliwa. Sądziła, że tyle lat przyjaźni będzie plusem w ich związku, a jak widać była największym minusem.

- Hermiono...

Podniosła głowę kiedy asystentka zapukała do drzwi gabinetu i od razu zajrzała do środka. Uśmiechnęła się na widok swojej szefowej, która podniosła wzrok z nad dokumentów i spojrzała z uśmiechem na młodziutką czarownicę.

- Minister Cię prosi do siebie.

- Czyżby się dowiedział, że chcę wziąć urlop? – zaśmiała się pod nosem podnosząc się z krzesła.

- Podobno to bardzo pilne, Hermiono. Chce, żebyś przyszła do niego najszybciej jak tylko potrafisz. Inne sprawy mogą poczekać.

- Tak? – zapytała zdziwiona. – Co może być pilniejsze od tego? – zapytała samą siebie spoglądając na dokument, który właśnie przeglądała. Dotyczył czarownicy mugolskiego pochodzenia, która została zaatakowana klątwami na tle rasowym. Ostatnio dość często zdarzały się takie przypadki. Niestety, młoda czarownica zmarła kilka godzin temu w Mungu z powodu wykrwawienia. Więc co takiego Kingsley miał, żeby było ważniejsze od znalezienia sprawcy morderstwa?

- Nie wiem. Zrobię Ci kawy nim do niego pójdziesz, dobrze?

- Nie. Teraz pójdę do Kingsleya. Im szybciej się dowiem o co chodzi tym lepiej. A potem chętnie się napiję kawy – dodała z uśmiechem.

Dość szybko szła korytarzami w stronę gabinetu Ministra uśmiechając się po drodze do starych kolegów ze szkoły. Odmówiła kilka razy pójścia na lunch. Nie miała do tego głowy. Wolała zjeść coś w zaciszu swojego gabinetu niż w miejscu publicznym i słuchać jak to cudownie się układa innym w życiu. Kolejne zaproszenie na ślub. Kolejne dziecko w rodzinie. Super. Tego ostatnio było mi trzeba, pomyślała z ironią stając pod drzwiami gabinetu Kingsleya.

- Cześć, Kingsley – przywitała się z mężczyzną kiedy pozwolił jej wejść do środka. Wysiliła się na uśmiech w jego stronę. Mimo, że razem pracowali to rzadko się widzieli, ale pomimo tego wiedziała, że zawsze mogła na niego liczyć. Wojna zbliża do siebie ludzi, a opłakiwanie bliskich poległych tym bardziej. Kingsley kilka razy uratował jej życie w trakcie całego życia i nigdy mu tego nie zapomni. O cokolwiek ją poprosi, ona postarała mu się pomóc.

- Ściany mają uszy? – zapytała z rozbawieniem kiedy usiadła przed biurkiem. – Dowiedziałeś się, że planuje poprosić Cię dzisiaj o urlop? – dokończyła na widok jej lekko zdziwionej miny.

- Przykro mi, Hermiono. W innej sytuacji sam bym Cię siłą wysłał na urlop, bo od dwóch lat nie wzięłaś ani dnia wolnego, ale teraz jestem zmuszony poprosić Cię o pomoc.

- Co się dzieje? – od razu spoważniała na dźwięk jego poważnego i lekko zmęczonego głosu.

- Wiem, że teraz zajmujesz się sprawą morderstwa tej młodej czarownicy, ale jestem zmuszony przekazać ją Twojemu zastępcy... Minerwa McGonagall poprosiła mnie o pomoc – dodał kiedy Hermiona już otworzyła usta, żeby wyrazić swój sprzeciw. – Pięcioro uczniów zostało porwanych z terenu Hogwartu.

Lonely I | Dramione | ZakończoneWhere stories live. Discover now