Tajemnice Christophera ✅

By Patresaaa

604K 13.6K 2.5K

Sarah Redmayne jest pilną uczennicą liceum Beacon High School. Wychowana w pełnej i szczęśliwej rodzinie na... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Epilog

Rozdział 43

7.7K 150 12
By Patresaaa

Dziadek i babcia byli szczęśliwi, że mogli w końcu osobiście poznać Christophera. Jedynie mogli go widywać na zdjęciach lub na wideo czatach kiedy parę razy do nich dzwoniłam. Ja jako, że bałam się pierwszego spotkania od przyjazdu do Polski ze swoim mężem, pobiegłam przepraszając wszystkich do pokoju Lily i tam się zamknęłam. Blondynka gdy zobaczyła, że przywieram całym swoim ciałem do jej drzwi zmarszczyła brwi odrywając wzrok od swojego laptopa na którym pewnie oglądała ciekawy film lub serial. Wyjaśniłam jej wszystko co się dzieje i prosiłam, żeby na razie nic nie mówiła. Dołączyłam do niej i oboje oglądaliśmy Trzynaście Powodów. Nie mogłam w ogóle skupić się na odgadywania kto przyczynił się do śmierci Hanny Baker, bo w mojej głowie nadal tkwił obraz zimnego spojrzenia Christophera. Kiedy myślisz, że coś pójdzie po twojej myśli, a następnie okazuje się, że myliłaś się to nie wiesz co ze sobą zrobić. W tym momencie tak się czułam i znów po tylu dniach, tygodniach bałam się swojego męża. Wspomnienia wróciły. Patrzyłam na napisy końcowe serialu obgryzając swoje paznokcie z nerwów. Lily to musiała zauważyć bo westchnęła i zamknęła klapę od swojego laptopa odkładając go od razu na swoją szafkę nocną.

- Nie możesz się przed nim ukrywać cały wieczór. - usiadła obok mnie po turecku. - Później i tak sam cię znajdzie i zmusi do rozmowy. - zniżyła swoją głowę, żeby spojrzeć mi w oczy. Założyłam włosy za uchu z westchnieniem i zastanawiałam się nad planami. Plan A wyglądał następująco, że zejdę na dół i poproszę go sama o rozmowę. Plan B miał być na wypadek gdyby Christopher znów przyczynił się do przemocy nade mną. Rozwód go znów wystraszy tak jak za pierwszym razem.

- Wiem. - spojrzałam na nią. - Jednak boje się, że...

- Że znów uderzy? - -przerwała mi. Przytaknęłam, a ona uśmiechnęła się lekko przytulając mnie do siebie mocno. - Masz mnie i dziadków. Jesteś tu bezpieczna. - poczułam jak łzy chcą się wydostać z moich oczów. Szybko wydostałam się z uścisku Lily i przetarłam swoje oczy rękami. - Nie płacz. - zaśmiałam się lekko.

- Nie płacze. - złapałam ją za dłoń uśmiechając się. Zawsze mogłam liczyć na Lily, gdyby nie ona nie wiem co bym zrobiła. Sama na pewno bym sobie nie poradziła. Mimo, że Christophera groził jej bronią i nie odzywała się do mnie przez kilka dni to i tak nadal jest przy mnie. Tak właśnie wygląda przyjaźń. Prawdziwa przyjaźń. - Dziękuję, że jesteś moją przyjaciółką.

- Drugiej takiej jak ja nie ma. - przerzuciła swoje proste włosy za ramię uśmiechając się przy tym dumnie. Zaśmiałem się i przytaknęła głową. - Drugiej takiej jak ty też nie ma. - ścisnęła moją dłoń i spojrzała mi głęboko w oczy.

- Co masz na myśli? - zmarszczyłam brwi. - Przecież nie jestem wyjątkowa. - prychnęłam.

- Owszem jesteś. A wiesz dlaczego? - pokręciłam głową. Nie uważałam siebie za idealną, bo nią nie byłam. Nikt z nas nie jest idealny, każdy jest inny i my go nie zmienimy na swój wymarzony ideał. - Bo mimo, że przeszłaś tak wiele to jesteś silną kobietą. Przemoc jaką używał na tobie Christopher, a ty to znosiłaś tyle czasu w milczeniu przed bliskimi, świadczy o tym jak potrafisz wytrzymać ból i zmierzyć się sama ze swoimi problemami. - jej słowa ruszyły mną tak, że nie wiedziałam kiedy po moich policzkach spłynęły łzy. Lily miała racje. Trzymałam w sobie wiele tajemnic związanych z Christopherem o których wiedziała tylko Lily czy też Amanda. Czasami zastanawiałam się po kilku dniach ślubu o ucieczce od Christophera, ale z każdym dniem bałam się go co raz bardziej i nie chciałam doprowadzić do tego, że któregoś dnia dopadnie moją rodzinę i zabije na moich oczach. Teraz walczyłam z demonami Christophera, które były silniejsze ode mnie. Pojawiały się kiedy chciały i znikały kiedy chciały.

- Ja już nie daje rady. - wydusiłam z siebie. - Kiedy widzę go wkurzonego z zimnym spojrzeniem, czuje się przegrana, bo przegrałam na całej linii nie ratując jego całkowicie. - zakryłam twarz w swoich dłoniach zaczynając szlochać. Poczułam dłoń Lily na swojej głowie. Jej palce przeczesywały moje brązowe włosy.

- Wygrywasz. - szepnęła. - Z każdym dniem mierząc się z ciemną stroną twojego męża wygrywasz, bo nie ulegasz mu do końca i robisz to co ci rozum podpowiada.

- Mówi, żebym pokonała je.

- To zrób to. - rozkazała. Uniosłam głowę i spojrzałam na Lily, która uśmiechała się do mnie cały czas. Miała racje. Powinnam znów rozpocząć walkę z Christopherem i po raz kolejny wygrać, ale teraz na dobre. Musiałam zabić wszystkie demony jakie w nim były i wiedziałam co powinnam najpierw zrobić. Wstałam z łóżka Lily, które także było tak samo wygodne jak moje i podeszłam do drzwi. - Gdzie idziesz? - zatrzymałam dłoń na klamce słysząc głos przyjaciółki. Odwróciłam się w jej stronę. Patrzyła na mnie z zaciekawieniem opierając się dłońmi o łóżko.

- Odszukać Christophera w piekle. – zanim wyszłam ujrzałam szeroki uśmiech Lily na twarzy, który powiedział mi że dobrze robię. Czułam się teraz najsilniejszą kobietą i najbezpieczniejszą. Tutaj Christopher nie mógł mi nic zrobić. Babcia, dziadek i Lily pilnowali mnie cały czas, więc Carson czuł się zagrożony. Uśmiechnęłam się zwycięsko. Ciemna strona Christophera, nadchodzę.

****

Schodząc ze schodów modliłam się, żeby nie ulec ponownie swojemu mężowi. Czułam się jak Clarie Nichols z cyklu Konsekwencje napisane przez Aleatha Romig. Miałam podobne życie do jej tyle, że nie zawarłam żadnej umowy z Christopherem i nie musiałam spłacać jego pieprzonego Audi Q7. Christopher w niektórych momentach przypominał mi Anthony'ego Rawlingsa z Konsekwencje Pożądania. Oboje byli biznesmenami, używali przemocy na swoich żonach, zasypywali czułymi słówkami byle by zakryć ból swoich żon, ale różniło ich jedno. Anthony to postać z książki i nie istnieje w realu, a Christopher to żywa postać, która stoi przede mną z złowieszczym spojrzeniem. Nadszedł ten wyczekiwany dzień, gdzie w końcu postawię się swojemu niebezpiecznemu mężowi i wygram tą walkę już na dobre. Poprosiłam bruneta, żeby mi towarzyszył do mojego pokoju, gdzie będziemy mogli na spokojnie porozmawiać. Moje ręce drżały i były spocone z zdenerwowania. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na Christophera czekając aż on zajmie miejsce obok mnie. Z westchnieniem zrobił to co chciałam i spojrzał na ścianę naprzeciwko siebie.

- Jesteś nadal na mnie zły? - skarciłam siebie w myślach. Przecież to było oczywiste, że jest na mnie zły i to bardzo, a ja takie głupie pytanie zadaje. Westchnęłam i zakryłam twarz w dłoniach. Miałam być silna, a tymczasem poddaje się po jednym zadanym przeze mnie pytaniu. Brawo Saro, na nic cię więcej nie stać. Poczułam jak dłoń Christophera masuje od góry aż do dołu moje plecy. Uniosłam zaskoczona głowę i spojrzałam na niego. Jego oczy nie były już ciemne. Mogłam w końcu zobaczyć niebieski kolor, który tak mnie urzekł i w których się zakochałam.

- Nie jestem. - pokręcił głową uśmiechając się lekko do mnie. - Ale nie chciałbym, żeby ta sytuacja kiedyś się jeszcze powtórzyła.

- Która sytuacja? - uniosłam brwi.

- Ta o którą się bardzo o ciebie martwiłem. - odetchnęłam z ulgą. Christopher chyba wyczuł, że jest coś nie tak bo zabrał swoją dłoń z moich pleców i spojrzał na mnie badawczo. - Było ich więcej? - zmarszczył brwi.

- Tak jakby. - wzruszyłam ramionami.

- Tak jakby? - uniósł brwi zszokowany moim pytaniem i reakcją. Nie rozumiałam więc dlaczego zimnym spojrzeniem spojrzał na mnie kiedy dziadek go obejmował na przywitanie. Czyżby był wtedy nadal zły o to, że nie miałam włączonego telefonu?

- No tak. - westchnęłam. - Myślałam, że przed twoim przyjazdem zdążę, ale chyba Bóg mi na to nie pozwolił i sprowadził cię tutaj szybciej niż myślałam. - uniosłam wzrok do góry i podrapałam się po czole. Christopher dalej nie rozumiał o co chodzi bo odwrócił wzrok i teraz patrzył na podłogę zastanawiając się co chcę mu przez to przekazać. - Chciałam babci i dziadkowi powiedzieć prawdę.

- Prawdę? - przytaknęłam. - Jaką prawdę?

- O tobie. O naszym małżeństwie. - spodziewałam się krzyku lub szarpaniny z jego strony, ale żadne z tych dwóch rzeczy nie nastąpiło. Mężczyzna nadal nie zmieniał swojej pozycji, nawet nie zaszczycił mnie ani jednym spojrzeniem. Byłam ciekawa o czym w tym momencie myślał i oddałabym za to wszystko, żeby wiedzieć.

- Chciałaś im powiedzieć, że cię biłem? - po długiej i niezręcznej dla mnie ciszy Christopher wreszcie się odezwał.

- Wiesz, że liczę się zawsze z dziadkiem i nie mogę go więcej oszukiwać.

- Wiem. - przerwał, żeby nabrać powietrza. Wyglądał jak mały chłopiec, który nie rozumie niektórych rzeczy. Wyobraziłam sobie Christophera jako dziecko, które było szczęśliwe, otoczone miłością. Teraz był inny. To nie był ten sam chłopiec, którego sobie przed chwilą wyobraziłam. Ból, zagubiony i chęć zemsty. To był właśnie Christopher, którego wszyscy się bali słysząc od razu jego imię lub nazwisko. Wszyscy co mieli z nim nieprzyjemne spotkanie to wiedzą na co go stać. - Zamierzasz im nadal powiedzieć? - spojrzał na mnie złączając swoje dłonie jak do modlitwy.

- Tak. - zrobiłam przerwę, żeby oblizać swoje suche usta. - Jednak chciałabym im to z tobą powiedzieć. - spojrzałam na niego z nadzieją. - Jesteś moim mężem i powinnyśmy to razem zrobić. - odwrócił głowę przytakując przy tym i rozumiejąc o co go poprosiłam.

- Kiedy chcesz to zrobić? - wzruszyłam ramionami i pokręciłam głową. - Może powiemy im to jak będziemy oboje na to gotowi lub będzie odpowiedni na to czas? - zastanowiłam się chwilę nad propozycją Christophera. Mogłabym przystąpić na niej zwłaszcza, że za siedem miesięcy są jego urodziny i możliwe, że to będzie odpowiedni moment na wyjawienie prawdę dziadkom. Boje się jednak, że dziadek będzie się na mnie gniewał, że długo przed nim ukrywałam prawdę.

- Dobrze, ale...

- Boisz się, że cię znienawidzi za ukrywanie prawdy? - przerwał mi. Zmarszczyłam brwi zastanawiając się w jaki sposób na to wpadł Christopher. Przytaknęłam głową nie odpowiadając, a on prychnął ze śmiechu. - Nie martw się. - położył swoją wielką i ciepłą dłoń na mojej drobnej i zimnej dłoni. Spojrzałam na ten gest. - Jestem twoim mężem i wezmę tą całą winne na siebie.

- Nie. - zaprotestowałam od razu.

- Tak. - przybliżył swoją twarz do mojej i spojrzał mi głęboko w oczy. - Nie pozwolę, żebyś była nieszczęśliwa i ktoś ciebie bez karnie oskarżał. - bez mojego pozwolenia złączył nasze usta w upragniony przeze mnie pocałunek. Tak bardzo za tym tęskniłam i za jego dotykiem na moim ciele. W tym momencie potrzebowałam tego bardziej niż cokolwiek.

****

Po pogodzeniu się myślę, że na dobre przyszedł czas na znalezienie stażu w tym też pracy w firmie architektonicznej. Szukałam bardzo ciekawych ofert, a także chciałam i wolałam znaleźć firmę w której właściciel posługuje się poza sprawami zawodowymi w Polsce językiem angielskim. Nie prosiłam o pomoc Christophera, bo wiedziałam że będzie wybierał takie firmy gdzie jest stary, siwiejący właściciel. Brunet miał obsesje na moim punkcie i nie znosił widoku kiedy jakiś mężczyzna patrzył na mnie lub rozmawiał ze mną. Wpadał wtedy w szał i pragnął wszystko roznieść co mu tylko wpadło w dłonie. Pokręciłam głową uśmiechając się na wyobrażenie gniewnego Christophera trzymającego w jednej dłoni wazon, który potem rzucił w stronę mojego rozmówcy. Gdyby to się nie wydarzyło w mojej wyobraźni, a w prawdziwym życiu to pewnie nie wybaczyłabym takiego zachowania Christopherowi. Znalazłam ciekawą firmę i ku mojemu zaskoczeniu była to angielska firma, która nazywała się O&W Design International. Zanotowałam sobie potrzebne dla mnie informację na temat firmy i chwyciłam do dłoni telefon od razu wpisując numer kontaktowy. Po trzecim sygnale mogłam usłyszeć miły głos młodej kobiety, która posługiwała jako sekretarka firmy.

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - kobieta nie wiedziała, że rozmawia z amerykańską dziewczyną dlatego posługiwała się w tym momencie polskim językiem.

- Dzień dobry, nazywam się Sarah Carson i chciałabym się zapisać na staż w waszej firmie. - wolałam użyć w jej towarzystwie języka angielskiego i tak też zrobiłam.

- Oczywiście. - kobieta zmieniła od razu po usłyszeniu mojego głosu na swój język ojczyzny. - Proszę jutro przyjść o 11 na spotkanie, wtedy prezes firmy zarządzi czy przyjmiemy panią na staż do nas. - wyobraziłam sobie jak kobieta na koniec zdania uśmiecha się do słuchawki.

- Dobrze. - kiwnęłam głową. - W takim razie do zobaczenia. - nie czekając na jej odpowiedź rozłączyłam się i zapisałam sobie numer firmy w kontaktach, żeby mieć szybsze wybieranie. Nie znałam w ogóle tej firmy, a z tego co tu przeczytałam jest znana na całym świecie, ale nie jest na szczycie rankingu jak firma Christophera. Powinnam wcisnąć także Lily, która jeszcze nie znalazła żadnej dla siebie odpowiedniej firmy. Twierdzi, że musi mieć przystojnego szefa, żeby mogło jej się lepiej pracować i na czym oko zawiesić. Czasami mam dosyć tej dziewczyny, ale nie wyrzucę jej ze swojego życia, dlatego, że jest moją jedyną przyjaciółką. Trzymamy się cały czas od dzieciństwa i nawet Christopher nie zdołał zepsuć naszej przyjaźni swoją ciemną stroną. Usłyszałam pukanie do drzwi. Zaprosiłam osobę za nimi do środka. Blondynka zamknęła za sobą drzwi na klucz i pobiegła do mnie rzucając się na moje łóżko. Uniosłam brwi patrząc na nią. - W czym mogę ci pomóc? - oparłam się jednym ramieniem o biurko.

- Jaka ty kulturalna. - zaśmiała się ze swojego żartu, a ja pokręciłam głową. - Znalazłaś już firmę w której odbędziesz płatny staż?

- Tak. - westchnęłam i chwyciłam do ręki swój notes gdzie miałam zapisane dane firmy. - Jutro mam spotkanie z prezesem firmy o 11. - usiadłam obok niej podając notes. Przyglądała się uważnie i nie podniosła na mnie wzroku dopóki wszystkiego nie przeczytała.

- O&W Design International? - zmarszczyła brwi. - Co to za firma? Pierwszy raz o niej słyszę. - oddała mi mój notes.

- Ja też. - założyłam kosmyk włosów za ucho. - Ale jest to znana firma na świecie. - spojrzałam na nią.

- Chyba nie tak znana jak Christophera. - przewróciła oczami.

- Dokładnie. - zrobiłam przerwę żeby przełknąć ślinę. - Z tego co wywnioskowałam są dwoje właściciele tej firmy. - pokazałam jej palcem na dwie litery. - Sekretarka nie powiedziała mi z którym się spotkać i że są jest ich dwóch.

- To może ich nie ma. - wzruszyła ramionami.

- Muszą być. - spojrzałam na nią ostrzegawczo. Machnęła ręką i chwyciła mój telefon do ręki. - A ty znalazłaś? - pokręciła głową nie odrywając wzroku od ekranu.

- Myślałam, że mi pomożesz. - spojrzała na mnie błagalnie, a ja nie mogłam jej odmówić i zostawić na pastwę losu.

- Oczywiście, że ci pomogę. - złapałam ją za dłoń uśmiechając się przy tym. - Wcisnę cię jakoś na to spotkanie. - puściłam jej oczko.

- Tylko, żeby ten prezes był ładny. - wycelowała we mnie swoim palcem.

- Nie możesz lecieć na wygląd, a po za tym ty tam będziesz na stażu, a nie na romansowaniu. - wstałam z łóżka podchodząc do wielkiej szafy, żeby wybrać na dzisiejsze zakupy z Lily jakieś ubrania.

- Ty jakoś wyszłaś za Christophera. - odwróciłam się w jej stronę ze zmarszczonymi brwiami nie rozumiejąc co mi chcę przez to powiedzieć. - Jest przystojny i bogaty.

- Ale nie był moim szefem. - uniosłam ton będąc zirytowaną jej oskarżeniami w moją stronę. Kobieta zaśmiała się nie odpowiadając mi i wróciła do bawienia się moją komórką. Sprawdzając jakich ubrań mi brakuje, które dzisiaj zamierzam kupić, pokręciłam głową. Nie przylecieliśmy do Polski na romansowanie z własnymi szefami. Ja nie mogę, bo nie dość, że mam męża to ten będzie mnie pilnować uważnie. Zastanawiam się czy będzie za mną jeździł do pracy lub czy będzie mnie zawoził. Oby nie. Chcę sama jeździć i pracować w spokoju nie przejmując się Christopherem. Powinnam z nim o tym porozmawiać zanim pójdę w pierwszy dzień na staż. Po godzinnym szukaniu i sprawdzeniu pojechaliśmy z Lily do tutejszej galerii, ale jednak to był głupi pomysł nie zabierając ze sobą babcię, która była częstym gościem w tym dużym centrum handlowym. Przez ponad dwie godziny szukaliśmy sklepów takich jak Gucci, Zara czy Pull&Bear. Stwierdziłam, że powinniśmy zapytać kogoś o wskazanie nam drogi lub podejść do komputera na którym będziemy mogli wyszukać gdzie znajdują się znane nam sklepy. Efekty były błyskawiczne, bo już po pięciu minutach wiedzieliśmy gdzie wszystkie sklepy się znajdują. Nie zapomniałam wziąć mapki galerii, gdybyśmy jednak w połowie drogi zapomnieli gdzie znajduje się H&M. Szukając w Reserved czarnej sukienki, idealnej pasującej na jutrzejszą rozmowę z prezesem firmy O&W, myślałam nad rzeczami, które powinnam kupić Christopherowi. Robiłam sobie listę w głowie, ale po chwili zorientowałam się, że mi to wszystko wyleci z głowy i lepiej by było gdybym to zapisała sobie w notatniku telefonicznym. Znalazłam odpowiednie miejsce gdzie mogłam usiąść i spokojnie zastanowić się co mu brakuje w szafie lub kosmetyczce. Parę białych koszul nowych bardzo by mu się przydały. Dwie pary butów, jedne sportowe, a drugie eleganckie nie będą mu przeszkadzały. Dopisałam jeszcze kilka swetrów i bluz, które będą idealne na przyszłą zimę. Na liście dołączyłam jego ulubione perfumy z Hugo Boss. Poczułam jak ktoś szturcha mnie palcem w ramię. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam blondynkę, która w jednej dłoni trzymała piękną, krótką i srebrną sukienkę, a w drugiej dłoń miała kremowe szpilki. Uniosłam brwi do góry. Pamiętam kiedy był jej pierwszy raz ze szpilkami. Powiedziała mi wtedy, że już nigdy nie założy i nie kupi ich, a tu proszę.

- Ty zamierzasz je kupić? - wskazałam palcem na buty trzymane przez przyjaciółkę.

- Mierze je. - przewróciła oczami. - Nie wiem czy je kupię. - wzruszyła ramionami. - To zależy czy mi będą pasować do tej sukienki. - uniosła wyżej sukienkę, żebym mogła zwrócić na nią uwagę.

- Jeśli chcesz tą bardzo sukienkę mieć. - westchnęłam i odwróciłam od niej wzrok poświęcając uwagę swojemu telefonowi. - To lepiej będzie jak wybierzesz czarne szpilki.

- Ale te mi się podobają. - tupnęła nogą jak mała dziewczynka, której rodzice nie chcieli kupić wymarzonej zabawki. Przewróciłam oczami i schowałam telefon do kieszeni swojej skórzanej kurtki i wstałam na równe nogi. Teraz byłam wyższa od Lily. Zawsze byłam. Na równi byliśmy gdy nosiła szpilki, a gdy ja je miałam byłam jeszcze wyższa niż dotychczas. Dobrze, że Christopher ma 182 wzrostu. Nie muszę się schylać, żeby go pocałować.

- To wybierz inną sukienkę, która pasuje do tych szpilek. - założyłam na ramię swoją dużą, lakierową torebkę w czarnym kolorze. - Bo ona w nich będzie okropnie wyglądać. - zrobiłam skwaszoną minę będąc pewna swoich słów i wyobrażając sobie widok blondynki w srebrnej sukience w komplecie z kremowymi szpilkami.

- To co ja z nimi zrobię? - jej twarz wyrażała smutek. Westchnęłam. Lily była jak mała dziewczynka. Widząc nową i ładną zabawkę musiała ją mieć. Nieważne czy miała taką samą z dwie czy pięć par, ona po prostu musiała mieć i koniec.

- Kupisz następnym razem kiedy znajdziesz odpowiedni do nich komplet. - uśmiechnęłam się przekonująco. - A tak w zasadzie. - zmarszczyłam brwi. - Po co ci taka sukienka i nowe szpilki? - zauważyłam na twarzy Lily szeroki uśmiech. To nie wróży nic dobrego i przeczuwałam, że ja też w to będę wciągnięta.

- Zamierzam iść do klubu i ty też ze mną pójdziesz! - założyła ręce pod piersi.

- Zwariowałaś? - zapiszczałam zwracając przy tym uwagę kobiet wchodzących do przymierzalni. - Christopher jest w Polsce i mnie pilnuje, nie puści mnie samą do klubu. - ściszyłam swój głos.

- Jezus. - spojrzała do góry i wyglądała jakby naprawdę wzywała Chrystusa. - To weź go ze sobą. - wzruszyła ramionami.

- Może być też tak, że w ogóle on i ja nie pójdziemy, bo on nie będzie chciał iść.

- Nie! - zbliżyła się do mnie, przestraszając mnie. - Pójdziesz z nim lub bez niego. Powinniśmy wrócić do dawnego naszego życia. Imprezy, nauka i przystojni faceci.

- Ja już mam takiego. - odsunęłam się od niej i wyszłam z poczekalni do przymierzalni.

- Jeśli on cię nie puści samą i sam nie pójdzie to powiedź mu, że powiem twojemu dziadkowi prawdę o nim. - zatrzymałam się w połowie drogi i odwróciłam się w jej stronę nie dowierzając w to co przed chwilą usłyszałam.

- Co? - zmarszczyłam brwi udając, że nie usłyszałam.

- To co słyszysz. - przechyliła głowę w bok. - Christopher nie może rządzić wiecznie twoim życiem. - zrobiła krok w moją stronę. - To twój mąż, a nie jakiś pieprzony Pan, któremu musisz być uległa. - wymachiwała gęstwinie rękami.

- Posłuchaj. - zbliżyłam się do niej czując wewnątrz siebie złość, którą ona obudziła. - Christopher to mój mąż, to prawda. - uśmiechnęłam się sztucznie. - Ale nie pozwolę, żeby ktoś lub coś znów doprowadził, że jego ciemna strona obudzi się i nie wiadomo kiedy oraz na ile zaśnie znów. - patrzyła na mnie przerażonym wzrokiem. - Nawet ty jako moja przyjaciółka, której ufam do granic nie sprawi, żeby Christopher wrócił do przemocy.

- Ale...

- Nie! - przerwałam jej, unosząc przy tym lekko głos. - Nie rób nic co by mogli go rozwścieczyć. Sama porozmawiam ze swoim mężem, a ty trzymaj się od niego z daleka, bo nie ręczę za siebie. - mając dość jej widoku po prostu wyszłam z tego sklepu. Jak mogła stawić mi taki warunek?! Nie powinna wpieprzać się w nie swoje sprawy! Jeśli powiedziałaby to wszystko dziadkowi, wszystko by zniszczyła co udało mi się do tej pory naprawić. Zacisnęłam dłonie w pieści i szłam tak dopóki nie znalazłam sklepu z kosmetykami. W Douglasie mogłam skupić się na rzeczach, które sama potrzebowałam i chciałam sprezentować własnemu mężowi. Zauważyłam na półce pięknie zrobione perfumy Ariany Grandę. Wzięłam do dłoni jeden flakonik i powąchałam najpierw na zatyczce, a potem psiknęłam na swój nadgarstek i powąchałam przymykając przy tym oczy. Miały to coś w sobie co lubiłam. Piękne, seksowne i pociągające. Kupię je i użyje na specjalne okazje. Przechodząc obok innych perfum nie mogłam znaleźć ulubiony zapach Christophera co mnie bardzo zasmuciło. Chciałam mu coś kupić, co będzie miał podarowane od własnej żony. Wtedy przypomniało mi się, że gdy szukałam sklepów na komputerze znalazłam też sklep Boss. Wyjęłam z torebki mapkę galerii i odszukałam wspomniany sklep. Tam powinny być perfumy mojego męża. Uśmiechnęłam się z nadzieją i podeszłam do kasy z jednym zestawem perfum. Mając zapłacone za wodę perfumowaną nazywającą się Ari, wyszłam z drogerii odwracając się w lewą stronę. Już z oddali widziałam sklep Hugo Bossa. Mój mąż miał wszystko z tej marki od ubrań aż do perfum. Uwielbiał ją, ale był też fanem Giorgio Armaniego tak samo jak mój dziadek. Będąc już w ulubionym sklepie mojego męża, szukałam to po co tutaj przyszłam. Oprócz perfum, które pierwsze rzuciły mi się w dłonie wybrałam dla Christophera koszulę, który były na mojej liście zakupów i swetry w dwóch rożnych zimnych kolorach. Szczęśliwa podeszłam do kasy układając swoje zdobycze na blat i czekałam, aż kilka lat starsza ode mnie i miła kobieta skasuje moje produkty i poprosi o pieniądze. W dłoni trzymałam już przygotowaną swoją kartę kredytową. Nie sprawdzałam w ogóle ile mam jeszcze pieniędzy na niej, bo wiedziałam, że Christopher przelewa mi co tydzień lub miesiąc kilka tysięcy złotych. Jest mi głupio, bo nie powinnam od niego ich przyjmować. Czuje się jakbym była przedmiotem, który wynajął spłacając co miesiąc. Westchnęłam i podziękowałam sprzedawczyni wychodząc ze sklepu. Kiedy zacznę staż w firmie O&W oddam wszystkie pieniądze Christopherowi i nie pozwolę, żeby przelewał mi swoje ciężko zarobione pieniądze. Wyjęłam ze swojej kieszeni IPhone X i weszłam w wiadomości.

Do Lily:

Czekam w samochodzie.

Zablokowałam telefon od razu po wysłaniu wiadomości. Nadal byłam na nią zła o to co mi powiedziała. Ciekawe, czy by tak myślała jakby miała takiego samego męża lub była na moim miejscu. Czasami zastanawiam się kto w naszej przyjaźni jest tym dorosłym, a kto udaje dorosłego. Zanim poznałam osobiście Christophera, byłam uważana za dziecko, które nie wiedziało co ze sobą zrobić. Czasami wpakowywałam się w tarapaty i miałam małe problemy. Wtedy Lily zawsze wyciągała mnie z nich i pomagała. Teraz ten obowiązek na mnie spadł. Powinnam pilnować bardzo swoją przyjaciółkę, bo kto wie, być może zrobi coś głupiego co będzie potem żałować, a czasu nie cofnie. Poczułam w swojej kieszeni od kurtki wibracje. Nie wyciągałam telefonu. Nie chciałam odczytywać, a tym bardziej odpisywać na jej odpowiedź. Lepiej będzie jak zapomnimy i zaakceptujemy życie każdej, powinniśmy się wspierać mimo to, że źle wybraliśmy lub dobrze, ale tym sposobem ranimy innych. Zmarszczyłam brwi uświadamiając sobie coś. Może Lily tak powiedziała i zachowuje się w taki sposób, bo boli ją, że jest sama, a ja mogę cieszyć się życiem u boku męża. Na to pytanie nie uzyskam odpowiedzi, bo nie zamierzam ją pytać. Niech sytuacja się sama rozwiąże.

****

Od razu po powrocie pobiegłam do Christophera, który siedział w gabinecie dziadka za jego zgodą i uczył się swojego scenariusza do nowego filmu, w którym zagra. Nie lubiłam kiedy uczył się go lub machał mi przed twarzą nim, to oznaczało, że Christopher wkrótce wyjedzie do innego miasta na plan i nie zobaczę go przez kilka miesięcy. Powinnam ten czas wykorzystać. Wręczyłam Christopherowi wszystkie prezenty i oznajmiłam, że jak przyjmą mnie na staż to nie chcę, żeby mi przysyłał swoje pieniądze. Oczywiście nie powiedziałam mu w jakiej firmie mam i że rozmowę mam jutro. Nie chcę psuć tej chwili, tego wieczoru tak szybko. Christopher podziękował mi za wszystkie prezenty długim i namiętnym pocałunkiem. Zaproponowałam mu oprowadzenie po Krakowie, żeby mógł lepiej poznać miasto w którym spędziłam trochę dzieciństwa. Spacerowaliśmy trzymając się za dłonie po wielkim rynku. Wieczorem wyglądał jeszcze lepiej niż w dzień i było więcej ludzi. Przez całą drogę do domu nie odzywaliśmy się do siebie z Lily. Od razu kiedy weszła do mojego samochodu, ruszyłam z piskiem opon pogłaśniając przy tym radio. Wiedziałam, że to było dla niej nie zręczne, zresztą dla mnie też, ale też widziałam jak żałowała tych słów, bo obgryzała skórki u swoich paznokciach, robiła to tylko wtedy kiedy była zdenerwowana lub smutna. Dziadek miał po części racje, że mam charakter po nim. Pierwsza nie łamię się i nie wybaczam tak szybko, tak też było w przypadku Lily. Nie odezwałam się pierwsza, nie wyciągnęłam pierwsza ręki na zgodę. Zabolały mnie jej słowa, to tak jakby mnie oskarżała, że celowo sobie wybrałam Christophera na męża, ale tak nie jest. Na początku zgodziłam się wyjść za niego, bo bałam się go, ale potem doszłam do wniosku, że go kocham. Dopiero po kilku dniach ślubu narodziła się we mnie prawdziwa miłość do niego. Kochałam go za jego charakter, oczy, głos i serce, które w tamtych dniach było rozbite na milion kawałków przez własnego ojca i siostry, a zostało posklejane przez własną żonę, która kochała go z całego serca i robiła wszystko, żeby był szczęśliwy. Poczułam jak Christopher oblata mnie swoim ramieniem i przytula do siebie.

- Odpłynęłaś mi. - usłyszałam jego zachrypnięty głos. Uśmiechnęłam się i przytuliłam się bardziej do jego ciepłego ciała. - Nad czym myślałaś?

- Nad wszystkim. - odparłam rozglądając się po ciemnej uliczce w której teraz byliśmy. Obok nas były same sklepy i bary. - Nad naszym początkiem. - poczułam jak całuje moje włosy.

- Jaki morał tej historii? - zaśmiałam się przypominając sobie, że kiedyś słyszałam to zdanie.

- A taki, że udało mi się zabić twoje demony, które niszczyły cię od samego początku. - uniosłam do góry głowę, żeby spojrzeć na niego. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Twoja miłość mi wystarczyła. - spojrzał na mnie. - I nadal wystarcza. - stanęłam na palcach żeby dosięgnąć jego ust. Wygrałam tą wojnę. Zabiłam ciemną stronę Christophera i byłam z tego dumna jak jeszcze nigdy dotąd. - Co się wydarzyło między tobą, a Lily?

- Co masz na myśli? - zmarszczyłam brwi chowając swoje zimne dłonie do kurtki. Wieczór nie był już tak ciepły jak dzień.

- Po powrocie nie odezwaliście się do siebie ani słowem i nawet żadna z was nie pożegnała się przed naszym wyjściem. - czar prysł kiedy Christopher domagał się wyjaśnień z mojej strony na temat mnie i blondynki. Przewróciłam oczami i westchnęłam zatrzymując się przed nim.

- Pokłóciliśmy się. - wzruszyłam ramionami. Nadal marszczył brwi nie rozumiejąc o co dokładnie pokłóciłam się z blondynką. - Mówiła, że powie dziadkowi prawdę o tobie jeśli nie puścisz mnie lub nie pójdziesz razem z nami do klubu.

- Kiedy?

- Dzisiaj.

- I o to się pokłóciliście? - zaśmiał się, a ja zmarszczyłam brwi będąc zaskoczona jego zachowaniem. - Oj kochanie. - przyciągnął mnie do siebie i wznowiliśmy spacer po rynku. - Nie zrobiłaby tego, bo wie, że jak popełni zły błąd to ją zabije.

- Christopher. - uniósł ręce w geście rezygnacji i pocałował mnie w policzek. - Czasami mnie bawi twoje zachowanie, a czasami się boje, że zrobisz to naprawdę.

- Nie martw się. - zatrzymał się przy kościele i spojrzał na niego. - Nie zrobię nic co by miało cię doprowadzić do łez. - patrząc tak na niego zobaczyłam innego Christophera niż znałam. Ten nowy Christopher był o wiele lepszy niż tamten poprzedni i nigdy nie cofnę słów, bo jego uderzenia bolały mnie do takiego stopnia, że miałam czasami koszmary. Gdyby Christopher nie został skrzywdzony przez rodzinę, zdradzony przez przyjaciela to nie byłby tym Christopherem w którym się zakochałam i nie odniósłby takiego sukcesu do dzisiaj. Patrzyłam na niego z uśmiechem, gdy ten nie zwracał na mnie uwagi, bo jego wzrok był nadal utkwiony w kościół. Zastanawiałam się o czym teraz myśli. O nas? O swojej rodzinie w Irlandii? A może o swojej zmarłej matce? Złapałam go za dłoń, którą od razu ścisnęłam. Mężczyzna spojrzał na ten gest, a potem na mnie. Toczyliśmy ze sobą walkę na wzrok. Nie musiał nic mówić, bo widziałam w nich jego miłość do mnie i to, że żałuje wszystko co mi wyrządził w przeszłości.

- Kocham cię. - szepnęłam nie odrywając wzroku od niego.

- Kocham cię. - brunet uśmiechnął się do mnie i pocałował moją dłoń złączoną z jego. Marzyłam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Myśl, że kiedyś mogłoby to wszystko zniknąć napawała mnie o smutek. Nie chcę stracić swojego męża, a tym bardziej rozstawiać się z nim. Nawet dla tych głupich jego filmów. Christopher jest mój i żadna kobieta nie będzie go miała. Nawet ta z którą zagrała w filmie.

****

Dzisiejsze lekcje odpuściłam sobie na rzecz spotkania w firmie O&W. Christopher od razu naskoczył na mnie, dlaczego nie pojechałam na zajęcia i nie zeszłam punktualnie na śniadanie. Odparłam mu bez zająknięcia, że dzisiaj mam rozmowę o płatny staż. Mężczyzna dopytywał mnie o tą firmę, ale wolałam na razie nic mu nie mówić, dlatego, że wiedziałam, że przed moim wyjściem wy googluje właściciela firmy, byle by sprawdzić jego urodę. Przewróciłam oczami. Tak, to było pewne, że Christopher ma bardzo wielką obsesje na moim punkcie. Na śniadaniu oznajmiłam Lily, że jedzie ze mną i żeby dobrze się przygotowała na tą rozmowę. Przyjaciółka podziękowała mi uśmiechem i dokończyła szybko swoje jedzenie po czym pobiegła na górę, żeby się przebrać. Nie rozmawialiśmy dzisiaj na temat naszej kłótni, bo wolałam o niej zapomnieć i chciałabym, żeby ona także to zrobiła. Przed wyjściem Christopher tłumaczył mi na co powinnam uważać i od razu jakby się okazało, że właścicielem jest mężczyzną powiedzieć mu, że jestem mężatką. Przytaknęłam głową dając mu znak, że zrozumiałam, ale też wolałam już nie denerwować Christophera i nie protestować. Christopher przypominał mi w tej chwili mojego ojca, który tłumaczył mi jak mam się zachowywać w razie niebezpieczeństwa lub jeśli ktoś mnie porwie. Pamiętam wtedy moje słowa do taty.

- Przecież nikt mnie nie porwie. - odparłam mając już dość tłumaczeń taty. Mężczyzna westchnął ciężko.

- Na wszelki wypadek, żebyś wiedziała.- przewróciłam oczami. - A to też weź. - trzymał w ręce gaz pieprzony.

- Na co mi to? - zmarszczyłam brwi.

- Gdybyśmy z mamą nie zdążyli przyjechać na czas, to psikniesz im w twarz. - wzruszył ramionami. Otworzyłam usta ze zdziwienia postawą taty.

Ciekawa jestem czy ojczulek zapomniał o tej sytuacji. Moje siostry jak usłyszały to z moich ust, to za każdym razem kiedy tata w ich towarzystwie mi coś tłumaczył, mówili tylko dwa słowa. Gaz pieprzony. Zaśmiałam się w duchu i skręciłam na parking firmy. Droga minęła nam szybko i już byliśmy w windzie, która wiozła nas na sam szczyt wieżowca. Jak i przez całą jazdę do firmy tak też windą do góry, nie odezwaliśmy się do siebie z Lily. W windzie patrzyliśmy na wszystko byle nie na siebie. Srebrne drzwi otworzyły się i od razu podeszłam do sekretarki, która siedziała na swoim stanowisku mając wzrok skupiony w ekran monitora. Odchrząknęłam na co młoda rudowłosa kobieta uniosła na mnie wzrok i uśmiechnęła się w moją stronę.

- Witamy w O&W Design International, w czym mogę pomóc? - po raz drugi przywitała mnie nie w swoim języku.

- Nazywam się Sarah Carson i byłam umówiona na rozmowę o staż. - uśmiechnęłam się mówiąc do niej po angielsku. Kobieta sprawdziła coś w swoim komputerze.

- Tak. - odparła. - Proszę zaczekać na tych krzesłach. - wskazała rząd składających się pięciu krzeseł.

- Moja przyjaciółka też by chciała tutaj odbyć staż. - spojrzałam na Lily. - Jesteśmy z tej samej uczelni i semestru. - założyłam kosmyk włosów za ucho.

- Oczywiście. - uśmiechnęła się lekko.- Powiadomię prezesa. - chwyciła w dłoń słuchawkę od firmowego telefonu i wybrała jakiś numer. - Panie prezesie? Jeszcze jedna stażystka chciałaby się z panem spotkać. - posługiwała się z nim w języku angielskim, czyli właściciel jest Amerykaninem zapewne lub po prostu zatrudnił Amerykańską dziewczynę, która woli rozmawiać z nim w swoim języku. - Dobrze. - przytaknęła. - Przekaże. - odłożyła słuchawkę na miejsce i spojrzała na nas. - Pan prezes przyjmie obie panie, ale osobno. - przytaknęłam głową.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i zajęłam razem z Lily miejsce na krześle. Czekając na zaproszenie od prezesa zastanawiałam się nad tym jak będzie wyglądał mój staż tutaj i czym będę się zajmować. Będę przynosić kawę prezesowi? Będę wykonywać główną pracę? Ciekawe jaki on jest. Czy to zadufany sobie stary dziadek, który jest znudzony swoim życiem? A może los uśmiechnie się do Lily i okaże się zabójczo przystojnym prezesem. Wiem, że byłam przeciwko takiej relacji Lily, ale jeśli on się jej spodoba, a ona jemu to nie będę im stała na przeszkodzie. Byle by nie skrzywdził Liliannę.

- Zapraszam. - przede mną stała rudowłosa kobieta, która wskazywała mi ręką drogę do gabinetu właściciela firmy. Szłam za nią oglądając po drodze obrazy, które tutaj wisiały. Czułam się jak Anastasia, która szła przeprowadzić wywiad z Christianem Greyem. Tylko, że ja żadnego wywiadu miałam nie robić z tajemniczym prezesem i nie planowałam przewrócić się w jego gabinecie jak to zrobiła główna bohaterka trylogii Pięćdziesięciu Odcieniach. Stanęliśmy z kobietą przed wielkimi drewnianymi drzwiami, które ją otworzyła i zaprosiła do środka. Podziękowałam jej kiwnięciem głowy i weszłam do pomieszczenia, które było zimne jak gabinet Christophera w jego firmie. Mając na myśli miałam zimne kolory jednak w pomieszczeniu było strasznie gorąco, a na zewnątrz było już zimniej niż wczoraj. Wielki regał na dokumenty stał na przeciwko mnie, a obok niej jakieś drzewko. Stałam przy samej czarnej kanapie, która była zrobiona ze skóry, a obok niej fotele podobne do niej, między nimi znajdował się szklany stolik na którym były położone jakieś czasopisma. Odwróciłam się i ujrzałam wielkie okno, a przed nim biurko zrobione z dębowego drewna za którym siedział prezes firmy. Mężczyzna widząc mnie od razu wstał ze swojego fotela i podszedł do mnie ubrany w idealny garnitur. Zauważyłam lekki zarost na jego twarzy i brązowe włosy, które kilka opadło mu na czoło. Wyciągnął w moją stronę swoją dłoń i spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami, które mogły oczarować nie jedną kobietę. Uścisnęłam jego dłoń nie odrywając wzroku od niego.

- Sarah Carson. - przywitałam się pierwsza mając dosyć tej niezręcznej ciszy. Mężczyzna uśmiechnął się, dzięki czemu mogłam zobaczyć jego dołeczki. Jednak nie pociągał mnie tak fizycznie jak Christopher.

- Eric Owen. - zdrętwiałam słysząc to nazwisko. Tak nazywał się najlepszy przyjaciel Christophera, który go zdradził, ale przecież ten mężczyzna, który stał w tym momencie przede mną, skanując mnie wzrokiem, przedstawił się innym imieniem. Problem tkwił w tym, że nie wiedziałam jak wyglądał Mark Owen. Czy był nim Eric, który specjalnie zmienił imię, żeby mnie zmusić do niewycofania się ze stażu w jego firmie? Przecież może to być też jego młodszy brat lub jakaś obca osoba z takim samym nazwiskiem. Nie powinnam mieszać swoje życie prywatne z życiem zawodowym. Mężczyzna wydawał się być bardzo tajemniczy, a jednocześnie niebezpieczny. Wiem to, bo tak patrzył na mnie Christopher w dniu naszego pierwszego spotkania. Gdyby Christopher tutaj był razem ze mną, nie pozwoliłby mi tutaj pracować, a tym bardziej próbowałby odkryć, czy Eric Owen to ktoś z rodziny Marka Owena lub czy to sam Mark Owen tyle, że pod innym imieniem.

Continue Reading

You'll Also Like

604K 13.6K 47
Sarah Redmayne jest pilną uczennicą liceum Beacon High School. Wychowana w pełnej i szczęśliwej rodzinie na nic nie narzekała. Marzyła pójść na stud...
313K 9.8K 42
Mężczyzna będący głową rodziny mafijnej i mający władzę nad wszystkim dookoła... Czy uda mu się mieć władzę nad osobą, która kocha go najbardziej na...
397K 3.2K 15
Oni nie mają granic. Łamią zasady, by ustanowić nowe. Szampan wylewa się, a życie dwóch dziewczyn nigdy już nie będzie takie samo. Gdy kieliszek r...
1.1M 33K 65
Czy skrzywdzona dziewczyna może zapomnieć o demonach przeszłości? Czy może rozpocząć życie na nowo bez zbędnego bagażu, który dźwiga od lat? Summer B...