Tajemnice Christophera ✅

By Patresaaa

592K 13.5K 2.5K

Sarah Redmayne jest pilną uczennicą liceum Beacon High School. Wychowana w pełnej i szczęśliwej rodzinie na... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Epilog

Rozdział 41

6.9K 171 11
By Patresaaa

Rozmawialiśmy z Christopherem ponad godzinę w naszym pokoju. Goście razem z rodzicami postanowili zacząć kolacje bez nas, bo według mamy nie będzie odgrzewała gorące dania po raz drugi. Kiedy Christopher uspokoił się na tyle by znieść po raz kolejny widok swojej rodziny, chwycił mnie za dłoń i razem wróciliśmy do salonu, żeby wszystkich przeprosić za wcześniejsze zachowanie i dołączyć do uczty. Rodzina Christophera nie odrywała od niego wzroku kiedy usiadł na przeciwko nich. Ja jak zwykle zajęłam miejsce obok niego i obok Clarie, która patrzyła na mnie pytającym wzrokiem. Pokręciłam głową, że to nie odpowiedni moment i dzień. Tata dogadywał się świetnie z moim teściem co mnie bardzo cieszyło. Mama za to rozmawiała z Clary, która jak dobrze zgadywałam była najstarsza z rodzeństwa. Moje siostry wraz ze swoimi partnerami obserwowali rodziców i co jakiś czas Christophera. Natomiast sam brunet nikogo nie obdarował swoim spojrzeniem, patrzył jedynie na swój talerz wypełniony smakowitym jedzeniem, składającym się z pieczonego kurczaka polanego specjalny sosem. Ja zaś mogłam obgryzać paznokcie z nerwów przez tą całą sytuacje, może to był zły pomysł zapraszając ich na kolacje, lecz tak bardzo chciałam ich wszystkich poznać, oprócz Clary którą już wcześniej poznałam. Po skończonej kolacji nastał czas na poważne rozmowy. Rodzice opowiadali rodzinie Brown moje żenujące wpadki lub jaka to ja byłam słodka. Musiałam zasłonić twarz swoimi dłońmi, wstydząc się za rodziców. Myślałam, że jak nic nie wspominali Christopherowi to i jego rodzinie nie wspomną, ale się myliłam. Teraz nie tylko oni wiedzieli, ale nawet mój mąż wiedział o moich porażkach. Westchnęłam. Zauważyłam jak pan Brown wstał ze swojego krzesła i podszedł do mnie i Christophera wolnym krokiem. Pewnie przez jego chorobę miał też problem z chodzeniem. Nawet nie zapytałam się Clary co to za choroba.

- Możemy porozmawiać? - spojrzałam na Christophera, który wahał się z odpowiedzią. Domyślam się, że nie chcę mu się rozmawiać z własnym ojcem. Ale ja jestem chętna do rozmowy i z przyjemnością posłucham co mój teść ma do powiedzenia.

- Oczywiście. - uśmiechnęłam się do staruszka. - Chętnie z panem porozmawiamy. - upiłam łyk czerwonego wina, które tata przygotował na kolacje. Poczułam wzrok Christophera na sobie, ale nie przejmowałam się tym. W końcu musi się przełamać.

- Mów mi tato, w końcu jestem ojcem twojego męża. - siwiejący mężczyzna odwzajemnił mój uśmiech i błagalnym wzrokiem patrzył na swojego syna. Usłyszałam jak Christopher wciąga powietrze, kiedy pan Victor wspomniał, że jest jego ojcem. Razem z Christopherem wstaliśmy z kanapy i zaprowadziliśmy teścia do gabinetu taty, który znajdował się na drugim piętrze. Christopher czekał aż wejdę pierwsza po czym sam wszedł za mną, pozostawiając swojego ojca w tyle. Usiadł na wielkim krześle przy biurku. Pan Brown zajął miejsce na jednym z czarnych skórzanych foteli przy biurku, a ja usadowiłam się na skraju biurka bokiem do Christophera. Założyłam ręce na piersi i czekałam, aż któryś z nich zacznie rozmowę.

- O czym chcesz rozmawiać? - chłodny ton Christophera rozniósł się echem po gabinecie.

- Chciałbym, żebyśmy sobie wyjaśnili tamtą sytuacje. - zauważyłam jak jego dłonie zaczęły się trząść.

- Nie mamy co sobie wyjaśniać. - spiorunowałam Christophera wzrokiem. Chciałam posłuchać wersje pana Browna. Christopher założył ręce na piersi ze złości i oparł się wygodnie na krześle. Odwróciłam wzrok na starszego mężczyznę.

- Niech pan mówi. - uśmiechnęłam się, żeby dodać mu otuchy.

- Prosiłem cię, żebyś mówiła mi tato. - odwzajemnił mój uśmiech i zgromił mnie wzrokiem. Zaśmiałam się cicho i wzruszyłam ramionami. Westchnął i spuścił głowę w dół. - Chciałbym synu tobie wyjaśnić tamten dzień, w którym zmarła twoja mama. - od razu przeczuwając co Christopher odpowie swojemu choremu ojcu, zatrzymałam go ręką nie zaszczycając go spojrzeniem. - Kochałem twoją mamę i nadal ją kocham, ale to ona mnie prosiła żebym jej to zrobił. Nie chciała się już męczyć, a też nie znosiła widoku nas stojących przy jej łóżku z łzami w oczach. - podniósł głowę kierując swój wzrok na swojego syna. Jego oczy były czerwone przez łzy, które spływały po kolei po policzkach. - Gdyby to nie było jej życzenie to nie zrobił bym tego. Ona kazała mi to obiecać. Rozumiesz? - głośny szloch pana Browna rozniósł się echem po pomieszczeniu. Ci którzy przechodzili by obok gabinetu na pewno usłyszeli by jego płacz. - Gdybym wiedział, że tak zareagujesz i uciekniesz z domu to najpierw porozmawiałbym z tobą, a nie robił tego za twoimi plecami. - podeszłam do teścia i przytuliłam go do siebie. Było mi go żal. Najpierw stracił swoją żonę, a potem syna. Teraz to tylko pozostaje mu się modlić, żeby Christopher mu wybaczył. Spojrzałam błagalnym wzrokiem na męża, który miał zaciśniętą szczękę, nerwowo tupał nogą i patrzył na swojego tatę. Czułam, że moja sukienka jest cała mokra przez łzy pana Browna.

- Christopher. - szepnęłam. Brunet spojrzał na mnie i rozumiejąc mój wzrok westchnął wstając z krzesła i podchodząc do wielkiego okna.

- Wiesz dlaczego zerwałem z wami ten kontakt? - po długiej ciszy mogliśmy wreszcie usłyszeć głos Christophera, który ku mojemu zdziwieniu nie był oschły, a raczej spokojny. Pan Brown podniósł głowę i spojrzał na plecy swojego syna. - Dlatego, że nie uzgodniłeś tego ze mną. Może ja chciałem być przy mamie kiedy to robiłeś. - odwrócił się przodem i zrobił krok w naszą stronę. - Chciałem się z nią pożegnać, a ty mi tego nie dałeś! Mogłeś mi powiedzieć, że chcesz ją zabić na jej życzenie to bym zdążył się z nią pożegnać!

- Christopher. - szepnęłam.

- Milcz. - spiorunował mnie wzrokiem i następnie pochylił się w stronę swojego ojca. - Nadal noszę jej żałobę w sobie, bo kurwa nie dałeś mi się z nią pożegnać! - uderzył pięściami o oparcia fotela i odsunął się. Łzy spływała po jego policzkach. Starał się je ukryć, ale nie wychodziło mu to. Sama przez tą sytuacje poczułam w swoich oczach łzy, zakryłam twarz dłonią żeby nie pokazać im że nie jestem silna. Pan Brown wstał ze swojego miejsca i podszedł do swojego syna.

- Proszę cię synu wybacz mi. - położył swoją dłoń na ramieniu Christophera. - Straciłem twoją mamę, nie chcę też ciebie stracić. - widziałam jak Christopher walczył ze sobą byle tylko nie ulec swojemu ojcowi, ale znałam tą dobrą stronę mężczyzny i wiem, że potrafi wybaczyć nawet bliskiej sobie osobie.

- Nie wiem czy potrafię ci wybaczyć. - Victor słysząc te słowa zabrał swoją rękę myśląc, że już nigdy nie odzyska swojego syna. Zamknęłam oczy nie mogą patrzyć na rozbitego Victora, który płakał cały czas. Myślał, że jeśli powie prawdę synowi to ten mu wybaczy. - Ale spróbuje. - po długiej ciszy jaka zapanowała między mężczyznami, Christopher wreszcie powiedział to na co ja i pan Brown od dawna czekaliśmy. Odetchnęłam z ulgą czując jak moje serce biło co raz szybciej. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Chciało mi się skakać z radości, wreszcie Christopher pogodzi się ze swoim ojcem. Tak jak chciałam. Wyjeżdżając z Nowego Jorku nie będę musiała się przejmować tym, czy mój mąż dokończy swoją zemstę na swojej rodzinie. Pan Brown spojrzał na swojego syna nie wierząc w to co przed chwilą powiedział.

- Na prawdę? - brunet odwrócił się do niego i przytaknął głową. Starszy pan także uśmiechnął się szeroko i rzucił się na szyje syna. - Dziękuję ci. - patrzyłam na nich i nie powstrzymywałam łzą spływać z moich oczów. Cieszył mnie bardzo ich widok. Mój i Christophera wzrok się spotkał. Odwzajemnił mój uśmiech i zobaczyłam jak podnosi swoje ręce po to, żeby objąć swojego ojca. Victor odsunął się od Christophera i spojrzał na niego. - Wiele to dla mnie znaczy. - szepnął.

- Nie przyzwyczajaj się. - ominął go po to, żeby stanąć obok mnie. Jedną dłoń schował do swoich drogich spodni, a drugą objął mnie w pasie. - Nie wiem czy uda nam się to wszystko odbudować. - wzruszył ramionami. - Straciłem jakiekolwiek do was uczucia, jedyne jakie mam i nimi darzę to należą do mojej żony. - spojrzał na chwilę na mnie. - Nie wiem. - wzruszył ramionami. - Może powinniśmy zacząć od nowa.

- Też tak myślę. - pan Brown nie poddawał się i za wszelką cenę chciał odbudować kontakty ze swoim synem i jest gotowy zrobić wszystko, żeby mu wybaczył. Wiem to, bo widzę w jego oczach. Naglę do mojej małej główki wpadł genialny pomysł i mam nadzieje, że panowie na niego się zgodzą.

- To może zacznijcie od pójścia na grób twojej matki. - spojrzałam pytającym wzrokiem na swojego męża, którego zaskoczyła moja propozycja. Pewnie nie spodziewał się, że mu to kiedykolwiek zaproponuje, ale warto spróbować.

- To nie głupi pomysł, wręcz idealny. - Victor obdarował mnie ciepłym uśmiechem i tym samym podziękował za pomoc w ratowaniu swoich relacji ze synem. Spojrzałam po raz kolejny na Christophera tym razem błagalnym wzrokiem.

- Proszę. - zrobiłam minę jak kot w ,,Shreku" i złapałam Christophera za obie dłonie. Nie przestawałam dopóki nie zgodził się. Westchnął i przewrócił oczami.

- Dobrze, spróbujmy. - z piskiem wskoczyłam w jego ramiona i ścisnęłam go mocno ciesząc się, że nie na darmo oglądałam w dzieciństwie tą bajkę. - Ale teraz mnie puść bo mnie dusisz. - odsunęłam się od Christophera. Spojrzał na swojego ojca, który niecierpliwy czekał na jego ruch. - Jutro wylatujemy do Irlandii. - po tych słowach złapał mnie za dłoń i zaciągnął w stronę wyjścia. Widziałam w nim, że jeszcze nie potrafił być w jednym pomieszczeniu razem ze swoim ojcem. Starał się. Dla mnie. I to mnie bardzo cieszyło.

****

Następnego dnia z samego rana wyruszyliśmy razem z Christopherem do Irlandii. Pan Brown z Celine i Clary wrócili do domu po wczorajszej kolacji. Namawiałam ich, żeby zostali do dzisiejszego dnia dzięki temu razem pojedziemy na grób matki Christophera. Jednak jak i ojciec tak i Clary upierali się, że nie chcą nam przeszkadzać i wolą wracać do domu. Wiedziałam, że był inny powód ich powrotu. Christopher starał się jak tylko mógł rozmawiać normalnie ze swoją dawną rodziną, ale przyznam szczerze że mu to marnie wychodziło. Jutro wyjeżdżam do Polski i to mój ostatni cały dzień na to bym spędziła go dobrze z Christopherem i rodzicami. Z mamą i tatą umówiliśmy się, że spędzimy razem wieczór, ale nie wiem czy dojdzie do tego. Christopher będzie chciał mnie mieć dzisiaj przy sobie cały czas i zapewne nie pozwoli mi z moją rodziną spędzić czas. Idąc obok wszystkich nagrobkach na cmentarzu i trzymając Christophera za dłoń, rozglądałam się i czytałam imiona pochowanych ludzi. Był to stary cmentarz ze starymi grobami. Leżeli też tutaj pochowani żołnierze, którzy brali udział w wojnach. Przynajmniej pogoda była dzisiaj piękna i nie zapowiadało się na to, żeby miało padać. Christopher skręcił w lewą uliczkę i szedł dalej trzymając w jednej dłoni bukiet kwiatów. Stwierdziłam, że oprócz kwiatów powinniśmy też wziąć jakieś znicze i tak też zrobiłam. Christopher oczywiście namawiał mnie, żebym tego nie robiła, ale ja się uparłam i postawiłam na swoim. Mężczyzna razem ze mną zatrzymał się przy bardzo już starszym nagrobku. Na nim były położone kwiaty w doniczkach i bez. Wszystkie znicze, które na nim zostały położone były zapalone.

Susana M. Brown

Ur. X Maj 1959 Zm. XXV Sierpień 1992

Christopher podszedł do wazonu, który był umocowany na nagrobku i włożył tam swoje czerwone róże wyciągając wcześniej stare i zwiędłe tulipany. Za grobem odnalazł butelkę z wodą z której skorzystał i wlał do wazonu, żeby kwiaty mogły wytrzymać kilka dni. Patrząc na imię matki Christophera chciało mi się płakać. Jego mama miała wtedy czterdzieści lat i była młodą kobietą. Szkoda mi jest Christophera, który musiał to wszystko przeżywać i patrzeć jak jego matka codziennie umiera. Wyjęłam ze siatki trzy znicze i zapaliłam po kolei. Ułożyłam w najodpowiedniejszym dla mnie miejscu i wróciłam na swoje miejsce zaczynając się modlić za moją zmarłą teściową. Christopher wrócił do mnie i sam też ku mojemu zaskoczeniu przeżegnał się i złożył ręce jak do modlitwy. Postanowiłam, że nie odezwę się do niego, żeby nie przerywać tej ciszy, która była przeznaczona dla pani Brown. Nie wiedziałam na co kobieta zmarła, ale wiedząc, że nawet ona miała dość swojego męczenia się ze samym sobą wnioskuje, że musiała mieć raka. Złapałam Christophera za dłoń i ścisnęłam mocno, żeby dać mu znak iż nie jest sam. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam Victora podążającego w naszą stronę z kwiatami i dwoma zniczami. Uśmiechnęłam się w jego stronę. Mężczyzna od razu odwzajemnił mój uśmiech i stanął obok mnie, żeby udekorować jeszcze bardziej grób swojej żony. W ciszy obserwowaliśmy razem z mężem pana Browna, który wszystko wolnym, ale i delikatnym ruchem robił. Kiedy ułożył już wszystkie prezenty, które przyniósł dla swojej żony też pomodlił się za kobietę patrząc cały czas na napis.

- Dziękuję, że przyjechaliście. - odezwał się szeptem nie odrywając wzroku od imienia swojej żony. - Gdybym miał więcej sił to przychodził bym tutaj codziennie. Celine i Clary dbają o grób za mnie, dlatego jest taki trochę zaniedbany. - machnął ręką mając już dość tego, że nie może nawet wymusić na swoich nogach przyjścia na cmentarz.

- Niech tata tak nie mówi. - położyłam swoją wolną dłoń na ramieniu teścia. - Grób jest piękny tak samo jak ten napis. - spojrzałam na chwilę na tabliczkę z informacją kto tu jest pochowany. - Mama na pewno jest szczęśliwa, że miała takiego męża, który jak tylko może i kiedy da radę dba o nią nawet po śmierci. - uśmiechnęłam się do niego pocieszająco. Mężczyzna spojrzał na mnie zaskoczony pewnie moimi słowami.

- Nazwałaś mnie tatą, a Susan mamą. - przytaknęłam głową.

- Bo jesteście moimi teściami. - mężczyzna z łzami w oczach uśmiechnął się do mnie i przytulił do siebie. Odsunęłam się od niego i spojrzałam na Christophera.

- Dziękuję ci synu, że tutaj jesteś. - brunet przytaknął głową nie patrząc na swojego ojca. - Twoja matka zapewne marzyła o tym od dawna, żebyś ją odwiedził. - spojrzał na pana Browna i westchnął chowając swoje dłonie do kieszeni. Nie chciałam w tym momencie zwracać mu uwagi na to, że nie wypada trzymać dłonie w kieszeniach. Wolałam, żeby ta cisza trwała dalej. Przynajmniej był tutaj z nami ojciec Christophera, który wyglądał na szczęśliwego. Uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zastanawiałam się czy obecność Christophera tutaj sprawiła, że uśmiechał się cały czas, czy raczej że w końcu się z nim pogodził.

****

Tak jak podejrzewałam Christopher nie odstępował mnie nawet na krok, minutę, godzinę czy sekundę. Nie chciał, żebym mu gdzieś uciekła. Chciał cały czas spędzać ze mną czas zanim spakuje się i polecę do innego miasta. Ubłagałam go, żeby chociaż spędził razem ze mną i z moimi rodzicami czas. Wahał się na początku, ale potem się zgodził. Rodzice zabrali mnie i Christophera do kina na jakąś komedie, która bardzo mi się spodobała. Nawet Christopher co jakiś czas w śmiesznych momentach się śmiał, a kiedy były nudne sceny to nie oszczędzał swojej miłości do mnie i tak, żeby rodzice nas nie widzieli całował mnie jakby nie miało być dla nas jutra. Po obejrzanym seansie namówiłam wszystkich żebyśmy się wybrali na fast food, czyli moje ulubione KFC. Rodzice zrobili kwaszoną minę bo jak sami kiedyś mi mówili to jedzenie jest śmieciem i nie powinno się jeść. Jednak wiedzieli, że to jedyny dzień który mogą ze mną spędzić więc po chwili się zgodzili. Szczęśliwa pociągnęłam Christophera za dłoń i biegiem zaprowadziłam do kolejki, która na moje szczęście była mała. Wybraliśmy dla każdego z nas zestaw kubełka. Rodzice mieli wspólne i ja z Christopherem mieliśmy swój. Po napchaniu się pysznym jedzeniem wróciliśmy do domu i poszliśmy wszyscy spać. Ostatnią naszą wspólną noc spędziliśmy na gorącym seksie, który zaczął się pod prysznicem, a skończył w łóżko. A dzisiaj miałam już wyjechać do dziadków gdzie zacznę studia architektoniczne. Sprawdzając jeszcze raz czy wszystko wzięłam zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam i czy chcę tych studiów od swojego męża. Oczywiście, że wolałam swojego męża, ale dziadek nigdy by mi tego nie wybaczył że nie poszłam na studia o które mnie bardzo prosił. Zasunęłam swoją walizkę i odłożyłam ją na ziemie. Za dwie godziny mam lot. Godzinę temu dzwoniła do mnie Lily i zapytała się czy pamiętam o locie. Sto razy powtarzałam jej, że nie zaspałam i nie zapomniałam. Do swojej torebki schowałam telefon, ładowarkę, kosmetyczkę, portfel. Próbowałam włożyć też laptopa, ale wyglądało na to że moja torebka go nie zmieści. Więc zapakowałam go do torby razem z innymi potrzebnymi do niego akcesoriami. Stojąc w progu pokoju ostatni raz spojrzałam na niego i z westchnieniem chwyciłam swoją walizkę zamykając za sobą drzwi. Zeszłam na dół gdzie wszyscy już czekali. Widziałam jak mama powstrzymywała swoje łzy. Tata ją obejmował i patrzył na mnie smutnym wzrokiem, uśmiechając się do mnie. Christopher za to wyglądał na przybitego. Ja też nie czułam się lepiej zostawiając tutaj wszystkich których kocham. Razem z rodzicami i Christopherem pojechaliśmy na lotnisko gdzie mieliśmy się też spotkać z moimi siostrami, szwagrami i siostrzenicami. Będąc już na lotnisku podeszłam do poczekalni gdzie czekali już na nas pozostali. Moje siostry od razu rzuciły się w moje ramiona i przytuliły mnie mocno. Życzyli mi jak najlepiej i żebym ich odwiedziła kiedy tylko będę mogła. Oderwałam się od nich i spojrzałam po kolei na każdą.

- Wy też mnie odwiedzajcie. Dziadkowie na pewno się ucieszą jak was zobaczą. - uśmiechnęłam się szeroko. Każda z moich sióstr zdążyła się popłakać, a było to widać przez czerwone oczy i rozmazany makijaż. Przytuliłam każdą z nich osobna. Ostatnią objęłam Clarie, która nie chciała mnie w ogóle puścić.

- Obiecaj mi, że codziennie będziesz do mnie dzwonić. - poczułam w swoich oczach łzy słysząc jej łamiący się głos. Przytaknęłam głową i objęłam ją jeszcze mocniej. Najbardziej z nich to będę tęsknić za Clarie. Z nią miałam najlepszy kontakt ze wszystkich sióstr. Nie wiem ile tak staliśmy, ale postanowiłam przerwać i pożegnać się ze swoimi szwagrami i siostrzenicami. Następnie odwróciłam się w stronę rodziców. Tata już zdążył się rozpłakać. Zaśmiałam się i uścisnęłam ich mocno.

- Zadzwoń a przyjedziemy. - tata szepnął w moje włosy. Przytaknęłam głową. Spojrzałam na mamę, która cały czas płakała.

- Nie płacz mamo. - przyciągnęła mnie do siebie i wybuchła głośnym szlochem. Na sam koniec zostawiłam sobie Christophera, który był odwrócony do mnie tyłem i wyglądał przez duże okno. Podeszłam do niego i objęłam go od tyłu. Chwycił mnie za dłonie i odwrócił się do mnie przodem patrząc na mnie z miłością i bólem. - Ty też będziesz płakał? -uniosłam brew do góry, żeby wyglądać śmiesznie. Zaśmiał się. Zobaczyłam w jego oczach łzy.

- Tak. Nawet już zacząłem. - nie przestawał się uśmiechać.

- Odwiedzaj mnie kiedy będziesz mógł.

- Mogę lecieć z tobą, nic mnie tu nie trzyma. - pokręciłam głową uważając to za głupi pomysł.

- Nie Christopher. Ty masz swój gang, którym musisz się zając i karierę aktorską. - uśmiechnęłam się do niego. - Będę obserwowała twoje konta fanowskie, żeby wiedzieć co aktualnie nagrywasz.

- Pewnie paparazzi zrobi nam zdjęcie. - przewrócił oczami. Złapałam jego twarz w swoje dłonie i pocałowałam go z całych sił. Złapał mnie za biodra i przyciągnął siłą do siebie. Zarzuciłam swoje ręce za jego szyje pozwalając mu przejąc kontrolę nad sobą. Wszyscy na lotnisku pewnie mieli niezłe przedstawienie, ale nie przejmowałam się tym. Musiałam się pożegnać ze swoim mężem. Oderwałam się od Christophera i spojrzałam na niego ostatni raz.

- Do zobaczenia. - ostatni raz go pocałowałam za nim wzięłam swoją walizkę i torbę. Razem z Lily udaliśmy się na kontrolę biletów. Idąc w stronę swojego samolotu cały czas łzy spływały po moich policzkach. Ból, który czułam w środku był nie do opisania. Czułam się tak jakbym miała już ich nigdy nie zobaczyć, jakbym miała już nie wracać do Christophera.

- Wszystko będzie dobrze. - Lily chwyciła mnie za rękaw mojej czarnej skórzanej kurtki. - Coś czuje, że to nie koniec twojej i Christophera historii. - spojrzałam na nią i przytaknęłam głową. Przecież to oczywiste, że moja i Christophera przygoda jeszcze się nie skończyła. Za siedem miesięcy są jego urodziny i albo ja przylecę do Nowego Jorku, albo ja jego ściągnę do Polski. Nie żałuje ani jednego dnia spędzonego z nim, ani jednego bólu. Mam nadzieje, że postaram się skupić na wykładach nie myśląc cały czas o swoim mężu.

Continue Reading

You'll Also Like

9.2K 274 39
18-letnia dziewczyna, żyje własnym życiem. Jade ma gdzieś opinie innych. Ma własnego przyjaciela i ludzi, którzy ją wspierają. Nie stara się tak napr...
122K 2.6K 33
-To prawda? -Co? -To prawda, że to moje dziecko? Zapraszam na drugą część KIK
2.4M 73.4K 61
Gdy dwudziesto jedno letnia Daphne traci pracę postanawia zatrudnić się u małżeństwa jako sprzątaczka co okazuje się niezbyt łatwym zajęciem. Tam poz...
324K 12.3K 8
"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miast...