Tajemnice Christophera ✅

By Patresaaa

591K 13.5K 2.5K

Sarah Redmayne jest pilną uczennicą liceum Beacon High School. Wychowana w pełnej i szczęśliwej rodzinie na... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Epilog

Rozdział 39

7.3K 185 14
By Patresaaa

Wyczerpana wróciłam ze spotkania do domu. Nie było to dla mnie zaskoczeniem, że moje starsze siostry wyskoczą z pretensjami, dlaczego ukrywałam przez ten cały czas prawdę o swoim mężu i dlaczego w ogóle zgodziłam się wyjść za niego. No właśnie. Dlaczego? Na początku zrobiłam to dla rodziców, którzy desperacko szukali pomocy, żeby zapewnić sobie i mi pieniądze na ważne wydatki, a później z czasem zakochałam się w Christopherze i zrozumiałam wtedy dopiero kiedy trafił w ciężkim stanie do szpitala. Jego uśmiech sprawiał, że sama się uśmiechałam i lubiłam patrzeć kiedy pod wpływem tego pięknego uśmiechu pojawiały się jego dołeczki. Jego niebieskie oczy, które za każdym razem mnie hipnotyzowały i zmuszały do mówienia prawdy. Jego silne ramiona, które obejmowały mnie za każdym razem bez powodu, kiedy chciał i o której chciał. Przychodził po prostu zamykając mnie w swoim uścisku. Jego głos, który sprawiał że miałam ciarki na plecach i zawsze mnie uspakajał kiedy nie przeżywaliśmy złych chwil. Jego postawa, która najbardziej mi się podobała, pokazywał dzięki temu, że on tu rządzi i jest gotowy zabić każdego kto mu stanie na drodze. To kilka cech, w których zakochałam się w Christopherze. Skradł moje serce poprzez czułe słówka, prezenty, spełnienia moich marzeń i w nie których chwilach, dobrego traktowania. Stojąc przy kuchennym blacie i trzymając w jednej dłoni szklankę z wodą uświadamiałam sobie coś ważnego. Ilekroć Christopher będzie mnie ranił skazując na wieczny płacz, ból to i tak nie przestanę go kochać. Tą miłość nic nie zabije. Nawet śmierć tej osoby. A nawet ja sama wiem, że Christopher nie może żyć bez wrogów, którzy chcą go dopaść i wyrównać rachunki. Boje się, że jak wyjadę do Polski zacznę odczuwać ból w klatce piersiowej spowodowany niebezpieczeństwem czyhającym na męża.

- Sarah. - usłyszałam szept bruneta za swoimi plecami. Przerwałam swoje rozmyślenia i odwróciłam się do niego ze szklanką przyłożoną do policzka. Zauważyłam jak zmarszczył brwi. - Coś ci się stało?

- Nie. - pokręciłam energicznie głową. - Dlaczego pytasz? - przechyliłam głowę w bok. Nie odpowiadając nic, zaczął podchodzić do mnie powoli nie odrywając ze mnie wzroku. Przygryzłam wargę kiedy pojawił się blisko mnie.

- Trzymasz zimną szklankę z wodą na policzku. - jeździł swoim wzrokiem po całej mojej twarzy, pewnie dlatego, żeby wy skanować wszystkie moje uczucia. Oderwałam szklankę od zimnego już policzka i spojrzałam na nią przez chwilę.

- Wiesz, że to mój nawyk. - uśmiechnęłam się lekko. - Zawsze gdy o czymś myślę i trzymam zimny napój, przykładam go do policzka by poczuć chłód. - wzruszyłam ramionami. Wypiłam resztki wody i włożyłam szklankę do zmywarki. Nie uruchamiałam ją dlatego, że jutro rano będziemy jeść śniadanie i mama ją włączy kiedy zjemy już wszyscy.

- O czym myślałaś?

- O tym czy sobie poradzę sama w Polsce. - odwróciłam się do niego twarzą i machnęłam ręką. Nie powiem mu przecież, że myślałam o tym dlaczego się w nim zakochałam. Jeszcze by mnie przekonywał, żebym zmieniła uczelnie na tą tutaj w Nowym Jorku.

- Poradzisz sobie. - uśmiechnął się i założył kosmyk włosów za ucho, który wydostał się mi z gumki do włosów. Obserwowałam każdy jego ruch nie robiąc żadnego kroku. - Jesteś w końcu Carson. - zaśmiał się cicho. Uwielbiałam ten jego śmiech. Był ciepły i spokojny, nie taki jak tamten kiedy na kimś się mścił lub śmiał się z mojego zachowania. Domyśliłam się, że na mojej twarzy pojawiły się rumieńce, bo Christopher jeszcze szerzej się uśmiechnął. - Zawsze kiedy ci sprawiam komplementy to twoje policzki stają się czerwone. - nie kontrolując swój ruch, szybko przyłożyłam prawą dłoń do rozgrzanego policzka. Pod wpływem słów Christophera i jego spojrzenia moje policzki płonęły, a ciało same się prosiło o gorącą lub zimną kąpiel.

- Robisz to specjalnie? - zmarszczyłam brwi i założyłam ręce na piersi.

- Niby co? - wzruszył ramionami i zaśmiał się głośnio. Na pewno obudził moich rodziców, którzy zapewne byli ciekawi o czym rozmawiałam z ich córkami.

- Te czułe słówka. - wskazałam na niego ręką i nie czekając na jego odpowiedź ominęłam go kierując się do naszej sypialni. Kto by pomyślał, że po mojej wyprowadzce moi rodzice wszystko zmienią w tym pokoju. Kiedyś to był w białych kolorach, gdzie na jednej ścianie przy której zawsze stało łóżko, była pomalowana na czarno, a na niej wielki napis w białym kolorze nazwa mojego ulubionego zespołu. Łóżko było to same, metalowe w srebrnych kolorach poręczy, ale tym razem z czarną kołdrą i poduszkami. Kiedy byłam nastolatką prosiłam mamę, żeby kupiła mi komplet poszewki na kołdrę i poduszkę w zdjęciach Londynu. Zapomniałam zapytać się rodzicielki gdzie schowała mi ten komplet. Teraz w tym pokoju znajdowało się oprócz łóżka, wielka szafa z rozsuwanymi drzwiami, komoda na jakieś papiery lub rzeczy do przechowywania, biurko na którym znajdował się laptop Christophera i biały fotel ustawiony w rogu obok okna. Ściany teraz były w kolorze błękitnym połączonym z pudrowym. Nie przypominało to mojego dawnego nastoletniego pokoju. Co się dziwić. Jestem już dorosłą kobietą z statusem związku małżeńskiego.

- Porozmawiajmy. - usłyszałam stanowczy głos Christophera. Przerwałam swoje rozmyślenia i spojrzałam na niego. Stał oparty o białą komodę, która znajdowała się na przeciwko łóżka. Przynajmniej jego położenie nie zmienili. Usiadłam na łóżku i położyłam dłonie na kolanach.

- O czym chciałbyś porozmawiać? - westchnął i zajął miejsce obok mnie. Przez chwilę nic nie mówił tylko patrzył na mnie uważnym wzrokiem. Ja przez ten czas mogłam zastanowić się o czym chciał ze mną porozmawiać. Chciał mnie znów przekonywać żebym nie wyjeżdżała? Nie to na pewno nie to.

- Chcę żeby wszystko było między nami dobrze. - ujął moją prawą dłoń i ścisnął ją mocno, aż poczułam ból. - Nie chcę ciebie stracić przez jakieś głupie zachowanie. - kto by pomyślał, że Christopher Carson, przyzna się do tego, że jego zachowanie jest głupie. Zaśmiałam się w myślach. - Po tej naszej kolacji uświadomiłem sobie i przejrzałem na oczy jak ciebie ranię swoją postawą i złą stroną.

- To nie twoja wina. - dotknęłam jego policzka. Pokręcił głową tym samym sposobem odtrącając mój dotyk.

- To moja wina. - odwrócił wzrok. - Kocham cię, a i tak cię ranie. Słyszę każdy twój płacz i czuje każdy twój ból. Kiedy ty cierpisz cierpię i ja. - odwrócił na mnie wzrok i czekał aż mu przerwę. Jednak wolałam go słuchać dalej. - Może mi nie uwierzysz. - zaśmiał się cicho. - Ale codziennie w myślach dziękuje Bogu, że mi cię zesłał na drodze. - otworzyłam szerzej oczy. Christopher dziękujący Bogu? Bogu?! Przecież on w niego nie wierzy. - Wiem co sobie teraz myślisz. Jak to możliwe, że Christopher Carson, który jest mordercą może dziękować Bogu, ale to prawda. - zobaczyłam w jego oczach łzy. Poczułam ukłucie w sercu wywołane widokiem bezradnego Christophera. - Jakaś cząstka mnie ufa jemu, bo gdybyś miała odejść ode mnie zrobiła byś to już na początku naszego małżeństwa. Jesteś tutaj razem ze mną i słuchasz moich marnych wypowiedzi.

- Nie są marne. - odezwałam się tym samym przerywając mu. Spojrzał na mnie z otwartymi ustami. Uśmiechnęłam się blado. - Nie mogę tylko uwierzyć w to, że w końcu zrozumiałeś i czy na pewno zrozumiałeś, że przez ten czas mnie krzywdziłeś?

- Zrozumiałem. - odpowiedział przykładając moją dłoń do swoich ust. - Chcę żebyś wiedziała, że nie będę cię zatrzymywał i pozwalam tobie studiować w Polsce. - byłam zaskoczona postanowieniem Christophera. Sądziłam, że przyszedł przekupić mnie swoimi łzami, żebym została w Nowym Jorku, przy nim.

- Co się stało, że zmieniłeś zdanie? - zmarszczyłam brwi. Christopher jedynie wzruszył ramionami.

- Chcę żebyś była szczęśliwa, jeśli studiowanie w Polsce jest twoim marzeniem. To nie będę cię zatrzymywał. - sposób w jaki wypowiadał te słowa sprawiały mi jednocześnie ból i radość. Ból zapewne dlatego, że mam jego błogosławieństwo na wyprowadzkę co za tym idzie, nie będę go codziennie widywała. Radość pewnie dlatego, że widzę jak się stara lub faktycznie zmienił się i już nigdy więcej na mnie nie podniesie ręki. Śnij dalej, Sarah. Każdą noc śniłam o tym jak Christopher zmienił się nie do poznania i zaczął mnie inaczej traktować. Mam nadzieje, że te sny się spełnią.

- Dużo to dla mnie znaczy. - położyłam swoją dłoń na jego. - Jednak przyznam ci się do czegoś. - westchnęłam. Poczułam na sobie wzrok Christophera, ale nie mogłam spojrzeć w jego oczy. - Boje się tego wyjazdu.

- Dlaczego?

- Nie jestem pewna czy nasze małżeństwo przetrwa. - poczułam silny uścisk na mojej dłoni. Odwróciłam wzrok na Christophera, który zamyślonym wzrokiem i zaciśniętą szczęką patrzył w jakiś punkt przed siebie.

- Zamierzasz mnie zostawić tam?

- Nie! - teraz na sto procent moi rodzice się obudzili i zastanawiali się zapewne co się dzieje i dlaczego tak głośno krzyknęłam. - Nie o mnie chodzi.

- To o co? - spojrzał na mnie nie zmieniając uścisku.

- O to, że możesz spotkać inną kobietę, zakochać się w niej, spędzać z nią dużo czasu, aż zapomnisz o mnie i o naszym małżeństwie. - wyliczałam wszystkie sugestie na palcach. Zamiast usłyszeć protestu od Christophera, jedynie zobaczyłam jak odchyla głowę do tyłu z śmiechu.

- Ty myślisz, że ja takie coś zrobię? - złapał się za brzuch nie przestawiając się śmiać.

- Tak myślę, bo masz duże powodzenie u kobiet. - przewróciłam oczami mając już dość jego aktualnego zachowania. Mężczyzna przestał się śmiać, ale pozostawił uśmiech na swojej twarzy. Zaczęłam udawać obrażoną. Założyłam ręce na piersi. Christopher widząc moją reakcję, westchnął i przyciągnął mnie do siebie. Wylądowałam w jego silnych i ciepłych ramionach. Oprał swój podbródkiem o czubek mojej głowy.

- Nie zrobiłbym ci tego. - jego dłoń przesuwała się od góry aż do dołu po moich włosach. - Kocham cię i wiem, że ta miłość jest do końca życia. Z żadną kobietą nie wytrzymałem tak długo jak z tobą.

- Jeszcze obawiam się jednego. -szepnęłam patrząc przed siebie. Usłyszałam jego głośne westchnienie.

- Czego?

- Że ktoś z twoich wrogów cię dopadnie i pozbawi cię życia. - poczułam jak jego mięśnie się napinają. Słyszałam też jak jego serce zaczęło szybciej i głośniej bić.

- Nie martw się. - szepnął w moje włosy. - Postaram się, żeby nikt mnie nie zabił. - uśmiechnęłam się lekko. Kto by pomyślał, że kilka miesięcy temu bałabym się o życie Christophera Carsona? Na początku nie darzyłam go żadnym uczuciem, a wystarczyło jedno wydarzenie, jeden poważny wypadek, który uświadomił mi, że kocham tego Diabła nad życie.

****

Minął tydzień, a co za tym idzie w piątek wylatuje do Polski rozpoczynając nowe życie. No nie tak do końca nowe, nadal będę żoną Christophera, ale tym razem w innym mieście i kraju. Miałam przed wyjazdem zorganizować spotkanie z Clary i jej ojcem, ale powinnam omówić tą sprawę z Christopherem. Wole, żeby wyraził zgodę niż na mnie znów się wydarł, że źle robię. Powinnam zacząć szukać powoli jego zapomnianej rodziny, którą nie chcę widzieć na oczy. Robię to wszystko dla niego. Nie chcę, żeby popełnił wielki błąd w swoim życiu. Śmierć bliskich osób najbardziej nas boli. Christopher, powiedział by mi pewnie, że jego to nie boli bo w końcu wyrównał z nimi rachunki, ale ja wiem, że po kilku dniach, tygodniach, miesiącach, czy lat żałowałby tego co zrobił. Nie ważne jacy są z charakteru nasi rodzice czy rodzeństwo, powinniśmy im wszystko wybaczyć by żyć z nimi teraz w zgodzie. Postanowiłam, że zanim zadzwonię do Clary, najpierw powinnam z nim porozmawiać. Dlatego w tym momencie szłam na taras, gdzie zawsze przesiadywał ze swoim laptopem na kolanach i analizował swoje statystyki w postępach firmy oraz obserwował swój drugi świat. Teraz jakoś to bardzo mi nie przeszkadzało, że zajmował się tym. Obawiałam się, że Christopher kiedyś dostanie za swoje od swoich wrogów. I jestem przekonana, że to postrzelenie nie było przypadkowe. Najciszej jak tylko potrafiłam podeszłam do niego i usiadłam na leżaku.

- Nie musisz się tak zakradać, nie pracuje w tym momencie. - odpowiedział nie odrywając wzroku od ekranu mając zmarszczone brwi. Westchnęłam i spojrzałam na małe jeziorko, które mama kazała tacie zbudować. Kiedy byliśmy małe z siostrami, tata musiał jakoś zabezpieczyć jeziorko, żebyśmy nie wpadli do niego. Wtedy mama wpadała na pomysł, żeby własnoręcznie zrobił drewniany mostek. Mijały lata, a jeziorko i mostek wyglądali tak samo jak na początku. Zauważyłam, że mama dodała jakieś nowe rośliny.

- Nie chciałam ci przeszkadzać. - odezwałam się cichym głosem. Christopher zauważył zmieniony mój ton głosu i odłożył swoje urządzenie na bok. Odwrócił się w moją stronę i złapał mnie za dłonie.

- Co się dzieje? - przechylił głowę w bok obserwując mnie uważnie. Sam chciał dotrzeć do tego co mnie dręczyło, bez mojej odpowiedzi. Jednak nie ma takiej mocy, żeby czytać ludziom w myślach, ale gdyby miał to bym wiele razy i częściej od niego obrywała.

- Chodzi o to, że chciałam zaprosić Clary i jej ojca na kolacje. -odwróciłam wzrok od niego na swoje gołe stopy. Usłyszałam jak ciężko i głęboko nabiera powietrza. Zacisnęłam mocno powieki spodziewając się z jego strony mocnego uścisku na dłoniach, lecz to nie nastało. Zaskoczona otworzyłam powieki i uniosłam głowę patrząc prosto na niego. Głowa Christophera była spuszczona w dół. Widziałam tylko jak jego mięśnie się napinają. Nie wykonywał żadnego ruchu tym samym mnie martwiąc. Zastanawiałam się dlaczego tak zareagował kiedy wspomniałam o Clary. Nie wiedziałam co myślał, ale mam nadziej, że nie rządzę śmierci. - Christopher? - położyłam delikatnie swoją dłoń na jego barku. Mężczyzna od razu podniósł głowę jakby wystraszył się mojego dotyku. Szybko cofnęłam dłoń bojąc się, że znów zrobiłam coś źle i Christopher mnie ukarzę.

- Rozmawiałaś już z nimi? - zapytał spokojnym tonem oddychając powoli. Pokręciłam głową. Christopher przytakiwał głową jakby był w jakimś transie. Po chwili zaprzestał swoich ruchów i spojrzał na mnie uważnie. - Dlaczego mi to mówisz? - zmrużył oczy. Uniosłam brwi będąc zaskoczona pytaniem Christophera. Myślałam, że dobrze robię mówiąc mu co zamierzam zrobić.

- Dlatego, że kiedy zobaczyłeś zdjęcie na którym był jej brat źle zareagowałeś i obiecałeś, że się zmienisz. Twoją przemianę musimy zacząć od wyjaśnienia kilku spraw. - uśmiechnęłam się delikatnie. Mężczyzna przez chwilę nad czymś się zastanawiał pocierając jednocześnie swoją brodę. Chwyciłam w swoje drobne palce końcówkę sukienki, którą miałam na sobie i zacisnęłam mocno.

- W takim razie zadzwoń i powiedź, żeby dzisiaj o godzinie dwudziestej zjawili się w tym domu na kolacji. - uśmiechnęłam się szeroko. rzuciłam się na szyje Christophera i przytuliłam go z całych sił do siebie. W środku skakałam z radości, że w końcu zgodził się i przełamał strach. - A i jeszcze jedno.- westchnął. - Co chcesz wiedzieć o mnie? O prawdziwym mnie? - zmarszczyłam brwi i odsunęłam się trochę od niego.

- Opowiedz mi całą historię, ze swojego dzieciństwa. - mężczyzna nie wyglądał na zaskoczonego. Sam w końcu zaproponował mi, żeby zapytała go o całe jego życie. Christopher zrezygnowany, że musi odkopywać stare lata kiwnął głową i ułożył mnie na swoich kolanach wygodnie.

- Miałem z mamą bardzo dobry kontakt, zawsze mogłem na nią liczyć i to do niej cały czas przychodziłem z czymś co mi dolegało. - objął mnie mocniej i przyciągnął do siebie. Oparłam się o bok jego czoła i słuchałam jego historii. - Kiedy dowiedziałem się, że mama jest ciężko chora załamałem się. Wiedziałem, że po jej śmierci nie poradzę sobie i wpadnę w otchłań. Myślałem nawet, że jakoś moje stosunki z ojcem się poprawią, ale jednak to się nie wydarzyło. - wzrok skupił na jednym punkcie, który znajdował się przed nim. Nic nie mogłam na razie wyczytać z jego twarzy. - W dniu śmierci mamy, znienawidziłem go i siostry.

- Masz siostry? - przytaknął. - Dlaczego ich znienawidziłeś? - zapytałam szeptem. Westchnął i uśmiechnął się delikatnie.

- Mój ojciec skrócił życie mojej matki mówiąc, że tak będzie lepiej. - wzruszył ramionami. - Że tak nie będzie się musiała męczyć do końca swoich dni. - otworzyłam ze zdziwienia usta nie spodziewając się takiego postąpienia ze strony teścia. Ojca Christophera inaczej sobie wyobrażałam, że jest załamanym ojcem nie mogący pogodzić się z faktem, że nie zatrzymał swojego jedynego syna. - Oczywiście moje siostrzyczki pomagały mu w tym i właśnie dlatego znienawidziłem ich i uciekłem z domu w wieku osiemnastu lat. Tuż po śmierci mojej matki. - zobaczyłam jak łzy spływały po policzkach Christophera. Nie próbował nawet ich zakrywać, pozwolił im płynąć aż do samego końca. - Pobiegłem od razu na grób mamy i przyrzekłem jej, że pomszczę jej śmierć zabijając całą moją rodzinę. - ścisnęłam jego prawą dłoń z całej siły. - Potem wyjechałem najdalej byle by nie być blisko sióstr i ojca. Zmieniłem swoje imię i nazwisko, zacząłem uczęszczać na siłownie, zapisałem się do szkoły aktorskiej, dostałem pierwsze zlecenie i tak o to rozpoczęła się moja historia z aktorstwem. - spojrzał na mnie. Nie potrafiłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Historia Christophera tak mnie poruszyła, że teraz rozumiałam bardzo, dlaczego tak się zachowywał i miał powód do znienawidzenia rodziny. Też bym znienawidziła swoje siostry i ojca jakby zabili mi mamę.

- Zmieniłeś nazwisko? - przytaknął. - To jak się nazywałeś?

- Nicholas Brown. - odpowiedział od razu. W tym momencie poczułam jak czas zatrzymuje się w miejscu, a moja druga ja zaczęła skakać z radości mówiąc mi, że miała racje co do Christophera. To przypadkowe spotkanie z Clary nie było przypadkowe. Tak chciał pewnie Bóg, żeby Christopher mógł wyżęć się swoich grzechów. Przez ten długi czas szukałam rodziny Christophera, a okazało się, że miałam ją na wyciągnięcie ręki.

- A co z tym dlaczego zostałeś szefem największej i najniebezpieczniejszej mafii na świecie? - postanowiłam zmienić temat i nie dręczyć go pytaniami o jego rodzinie.

- W Nowym Orleanie poznałem Marka Owena. Był moim przyjacielem dopóki nie wściekł się o to, że moi poddani wybrali mnie na ich szefa. To on chciał nim być, ale z racji tego, że każdym pomiatał nie chcieli go. Jego wściekłość przerodziła się w zemstę na mnie. - przerwał zastanawiając się czy ma dalej kontynuować. - Zabił mojego najlepszego przyjaciela, który był dla mnie jak bratem, a także i prawą ręką w mafii. Od tamtej pory rozpoczęła się nasza wojna, która na razie ucichła bo nie wiem gdzie się znajduję.

- Co się stało, że ucichła? - zmarszczyłam brwi będąc ciekawa Marka Owena.

- Razem z moim klanem wygraliśmy wojnę z Markiem. - spojrzał na mnie. - Miał słabych i mało ludzi, a ja codziennie szkoliłem, trenowałem i pozyskiwałem nowych pomocników. Od tamtego dla niego nieszczęsnego dnia, wyjechał nie pozostawiając po sobie śladu. Nikt nie wie gdzie się znajduje, czy w ogóle żyje. - wzruszył ramionami.

- Co zrobisz jak się pojawi znowu w twoim życiu?

- Pewnie dokończę to co zacząłem. - odpowiedział nie odrywając ode mnie swojego wzroku. Christopher po raz kolejny mnie zaskoczył. Kolejną tajemnicę przede mną ukrywał. Ale to zrozumiałe, bolało go to najbardziej, Po śmierci matki nie miał nikogo, dopóki nie pojawił się Mark Owen, drugi mafioza pragnący być panem tego całego świata. Jednak nie przewidział tego, że ludzie Christophera wybiorą jego na swojego szefa, a nie Marka. Nie współczuwałam Markowi, obawiałam się że to on mógł postrzelić Christophera. Ale to by było idiotyczne bo mężczyzna dostał podczas kręcenia jednej sceny. Może być też tak, że Mark podłożył prawdziwe naboje tym samym nie zostawiając po sobie jakiegoś znaku życia. Mam nadzieje, że ten mężczyzna nie zjawi się w naszym życiu i go nie zburzy.

Continue Reading

You'll Also Like

39.1K 6.8K 41
Drogi Czytelniku Niech Cię nie zwiedzie początek tej historii. Poznasz bowiem bohaterów, którzy zmuszeni są ukrywać swoje prawdziwe oblicza. Jedno z...
246K 1.1K 3
Santino Torres i Maribel Montemayor od chwili, gdy poznali się w dość niecodziennych okolicznościach, próbują o sobie zapomnieć. On postrzega ją jako...
438K 15.7K 65
II część opowiadania "Nauczyciel" Od ostatniego spotkania Łukasza i Karoliny minęło półtorej roku. W tym czasie dziewczyna zdążyła przeżyć wspaniałe...
122K 8.1K 28
Mason Crawford myślał, że po ostatnim, ciężkim sezonie, w którym jego drużyna przegrała finał Pucharu Stanleya nic gorszego nie może się stać. W końc...