- Kuroko No Basket - Scenarios

By Haikyuuu1146

126K 5.1K 743

Jeżeli się nudzisz, a masz wolny czas to zapraszam! More

(1) Kagami Taiga - Imagify
(2) Aomine Daiki - Imagify
(3) Atsushi Murasakibara - Imagify
(4) Midorima Shintarō - Imagify
(5) Kuroko Tetsuya - Imagify
(6) Kise Ryōta - Imagify
(7) Akashi Seijūrō - Imagify
(8) Yukio Kasamatsu - Imagify
(9) Junpei Hyūga - Imagify
(10) Teppei Kiyoshi - Imagify
(11) Mitobe Rinnosuke- Imagify
[1] Pierwsze spotkanie!
[2] Kiedy dostajesz piłką!
[3] Wasz pierwszy pocałunek!
[4] Kiedy ktoś cię podrywa!
[5] Friendzone!
[6] Kiedy jest zazdrosny!
[7] Kiedy jesteś smutna!
[8] Gesty!
[9] Kiedy robi coś uroczego!
[10] Kiedy go pocieszasz!
[11] Kiedy cię pociesza!
[12] Kiedy jesteście razem w bibliotece!
[13] Pierwsze kocham cię!
[14] Zwykły szkolny dzień!
[15] Razem!
[16] Yandere!
[17] Włosy!
[18] Wspólna przejażdżka rowerem!
[19]. Parasol!
[20]. Jedzenie!
[21.1] Przemoc! +18
[21.2] Konfrontacja! +18
[22]. Książka!
[23] Psychopath! +18
[24] Kiedy któreś z was jest chore!
[25.1] Inna!
[25.2] Wybór!
[26] Wyeliminowany!
[27] Bliskość!
Aomine Daiki NSFW
Midorima Shintarō NSFW
Yukio Kasamatsu NSFW
Atsushi Murasakibara NSFW
Akashi Seijūrō NSFW
Kuroko Tetsuya NSFW
Kagami Taiga NSFW
Kise Ryōta NSFW

[25.3] Opcja!

2K 62 18
By Haikyuuu1146

Kontynuacja rozdziału: Wybór!

| Aomine Daiki |

- Tu jesteś szajbusko! - takimi słowami zostałaś przywitana, zaraz po wejściu do szkoły. Odszukałaś wzrokiem dziewczyny, która uważała, że sprawy osobiste najlepiej rozstrzygnąć publicznie ... Wcale nie zdziwiło cię jakoś specjalnie, gdy ujrzałaś wkurwioną Akemi.

- Czego znowu ode mnie chcesz, co? - westchnęłaś, bo była to moja kolejna rozmowa z tą dziewuchą, z której jedyne czego się dowiedziałaś to to, że jestem "pieprzoną suką, która odbiła przystojne ciacho, bardziej wartościowej osobie". Kurwa, serio? 

- Widzę, że inteligencją raczej nie umiesz się posługiwać, skarbie - zacmokała, machając głową tak, że jej włosy uderzały ją w twarz. Uniosłaś jedną brew do góry, a na usta cisnęły ci się złośliwe słowa, które nie zamierzałaś powstrzymywać.

- Lepiej zdecyduj się jakiejś jesteś orientacji, bo niby wrzeszczysz na mnie, że odebrałam ci chłopaka, a kiedy przychodzi co do czego, kokietujesz mnie. Idiotka ... - mruknęłaś trącając ją ramieniem i udając się do swojej szafki. Ostatnie, co zauważyłaś to jej purpurowa twarz i zgrzytanie zębów. Nie ma to jak zacząć dzień w centrum uwagi! Długo jednak nie cieszyłaś się wolnością, gdyż ledwo otworzyłaś kluczykiem drzwiczki, a jędza już złapała cię za kucyka i pociągnęła w swoją stronę. Warknęłaś zła na jej wyczyn i pozwoliłaś na to, by twoja torba upadła na ziemie. Gwałtownie się odwróciłaś w jej stronę i za nim zdążyłaś coś zrobić, poczułaś średnie uderzenie w policzek. Szmata!

Mogłaś usłyszeć jak korytarz milknie, a gapie nie mogą się doczekać dalszej napaści. Odruchowo dotknęłaś swojej twarzy, czując narastające pieczenie. Zacisnęłaś rękę w pięść i gdy ona pławiła się w śmiechu, szybkim krokiem podeszłaś i przyłożyłaś jej złożoną dłonią w nos. Krzyk, który z siebie wydała był dosyć satysfakcjonujący. Uśmiechnęłaś się z wyższością, ale gdy na chwilę straciłaś czujność, jej przyjaciółki rzuciły się na ciebie! I najbardziej denerwującym faktem nie była twoja pokiereszowana ręka i przytrzaśnięte palce twoją szafką, przez jedną z szajbusek, tylko brak reakcji ogółu. Nawet gdyby, pobiły cię na śmierć to nikt nie zwróciłby na to uwagi!

- Co tu się dzieje?! Dziewczęta, natychmiast spokój! - krzyki babki od angielskiego, były dla ciebie wybawieniem. To nie tak, że jesteś słaba i dałaś sobą pomiatać! Twoim krótkim wyczynem było wyrwanie kilka doczepianych włosów i paru tipsów, kilka złamanych paznokci, chyba wybity palec i rozbity nos, jak na ciebie to całkiem nieźle.

Dzięki interwencji kilku nauczycieli i uczniów, udało się was rozdzielić. Oddychałaś ciężko, gdyż jedna prawie udusiła cię swoim kolanem! Odgarnęłaś nie bolącą ręką swoje włosy i popatrzyłaś na wszystkich zebranych. Niektórzy spuścili wzrok, gdy napotkali ten twój, ale najbardziej zaskoczyła cię obecność Aomine. Mimo że, stał oparty o kolumnę i nie wydawał się niczym przejmować, to jednak jego oczy pokazywały strach i nienawiść. Nie no zajebiście jeszcze oberwie ci się od twojego byłego przyjaciela za pokiereszowanie jego dziewczyny. 

- Dzwonię do waszych rodziców. Powinno być wam wstyd, takie zachowanie nie przystoi dziewczętom! - lament matematyczki, wcale w ciebie nie uderzył. Byłaś zadowolona i trochę poobijana, ale dla tego widoku było warto! 

Kiedy Akemi zdenerwowana, chciała cię jeszcze kopnąć, byłaś szybsza i z pełną premedytacją nadepnęłaś z całej siły na jej kostkę. Kobiety błyskawicznie zareagowały i dla bezpieczeństwa dziewczyny Aomine, zostałaś złapana od tyłu przez sprzątacza i odciągnięta od tłumu. Trzymał cię mocno i postawił na ziemi, dopiero przed drzwiami do pokoju dyrektora.

- Proszę cię, żebyś się teraz ogarnęła i trochę ochłonęła, bo będziesz mieć większe kłopoty ... - mruknął i upewniając się, że jesteś grzeczna wrócił, zająć się swoimi obowiązkami. Westchnęłaś, a gdy ujrzałaś, że mężczyzna zniknął ci z oczu, upadłaś na ziemię trzymając się mocno za rękę. To naprawę bolało! Dostać takim szpadlem to nie jest takie hop-siup! Trzymając swoją kończyną między nogami i pochylając głowę, zobaczyłaś czyjeś czarne tenisówki. Zamarłaś bojąc się zobaczyć, kto to, jednak ogarnęłaś się i spojrzałaś na przybysza. Zaskoczona musiałaś jednak zniżyć wzrok, gdyż chłopak, który okazał się być Daiki'm ukucnął, więc był na twoim poziomie. 

- A ty tu czego do cholery! Kiedy byłeś potrzebny, to stałeś i się gapiłeś, jak jakiś osioł! Do czego to doszło, że ja, dziewczyna, musi się targać z jakąś idiotką, która uważa, że jesteś super ciacho! No i może rzeczywiście tak jest, ale zapomniała dodać, że jesteś jakiś ograniczony, a z mózgiem zamieniłeś się z pawianem! - krzyczałaś nie bacząc na to, czy ktoś was obserwuje. Bardziej irytowało cię to, że patrzył na ciebie beznamiętnym wzrokiem, zaciskając swoje usta w cienką linię. Prawie nie mrugał i uparcie patrzył w twoje oczy - No co się tak patrzysz?!

- Czekam aż się uspokoisz, bo chciałbym ci coś powiedzieć, a chcę żebyś pojęła sens tych słów na poważnie - powiedział cicho i spuścił wzrok na ziemie.

- Jestem spokojna! - wzięłam głęboki oddech - Dobra ... teraz już jestem oazą spokoju. Mów, bo chyba nie zostało mi dużo czasu na takie pogawędki koleś ...

- Lubię cię ... - zarumieniłaś się, kiedy napotkałaś jego niepewne twojej odpowiedzi tęczówki i rumieńce na twarzy. Że co kurna?! 

- I-i teraz mi o tym mówisz?!

- Chciałem wcześniej, ale nie dostrzegłem tego, że to nie Akemi była moim ideałem dziewczyny, tylko ty. Przez ten okres, kiedy nie chciałaś ze mną rozmawiać i nie przychodziłaś w nasze miejsce, pojąłem sens słów, że docenia się coś wtedy, gdy się to straci. Byłem na siebie wkurwiony, bo mimo że, byłaś obok mnie, nie potrafiłem cieszyć się z twojej obecności, tak jak powinienem. Zraniłem cię i wiem o tym bardzo dobrze, ale teraz to wszystko, brzmi jak jakaś tania wymówka i w ogóle, ale bardzo bym chciał, żebyś to ty ... została moją dziewczyną ... Zależy mi na tobie cholernie i wybacz jeżeli nie spełniłem twojego marzenia o zapytaniu się o związek, w bardziej ... dogodnych warunkach ... Kocham Cię [T.I] ...

Wysłuchiwałaś się w jego monolog i nie mogłaś uwierzyć, że to się dzieje naprawdę! Jeszcze godzinę temu nienawidziłaś tego sukinsyna z całego serca, tak jak jego dziewuchy, a teraz zachowuje się jak małolata. Miałaś mętlik w głowie i nie wiedziałaś, co mam zrobić. Mogłabyś sprawić, że cierpiałby tak samo jak ty, ale nie wiedziałaś, czy jesteś na tyle egoistyczna, by to zrobić. Z drugiej strony, kiedy byś to uczyniła, czułabyś się okropnie, bo wiedziałabyś, że odtrącasz szansę na bycie z facetem, z którym się dogaduję i jest mi dobrze u jego boku.

- Ja ... (wybaczam ci/twoje słowa nic nie zmienią, nadal mam do ciebie żal)

| Midorima Shintarō |

- Ten sprawdzian z matematyki był tak cholernie trudny, że liczę na jedynkę! - zaśmiałaś się słysząc komentarz twojej koleżanki, z którą z reguły siedziałaś na tym przedmiocie. Nawet nie brałaś pod uwagę, że dostanie negatywną ocenę, ponieważ jest tym typem człowieka, który mówi, że nic nie umie, a później dostaje najwyższą ocenę. I chyba to jest jedyny powód, dla którego z nią siedzisz ...

- Oby nie, bo wtedy również zawalę - udawałaś przerażenie, ale szybko wybuchłaś śmiechem, gdy spojrzała na ciebie pełnym niedowierzania wzrokiem. Kiedyś i tak musiała się dowiedzieć, że czasem szybko spojrzysz na jej kartkę, no co w tym złego? Na szczęście była też wyrozumiała, więc nie musiałaś się przejmować, że będziesz musiała ją błagać na kolanach o wybaczenie, no albo po prostu przepraszać. Nie poniżajmy się, aż tak!

- Jeżeli nie rozumiesz jakiegoś tematu, możesz przecież do mnie na pisać. Z chęcią udzielę ci korepetycji - kiwnęłaś głową na jej słowa, ale wcale nie miałaś zamiaru korzystać z jej "usług". Żegnając się z dziewczyną ruszyłaś korytarzem na prawo. Podeszłaś do swojej szafki i za nim zdążyłaś ją otworzyć, czyjaś dłoń oparła się o nią. Wstrzymałaś oddech, kiedy zobaczyłaś te charakterystyczne tasiemki na palcach. Przez tę niespodziewaną bliskość czułaś, jak coraz bardziej na ciebie napiera sprawiając, że twoje ciało zostaje przyciśnięte do innych szafeczek. Może rzeczywiście ci się to podobało, ale skoro jest szczęśliwy z tą dziewuchą to dobrze by było, gdyby nie wciągał cię do tego chujowego trójkąta. 

- Nie pomyliłeś czasem osób, Alvaro? - parsknęłaś zła, gdy ujrzałaś jak inni zwracają na was uwagę - Nie mam zamiaru użerać się później z twoją Ai, więc z łaski swojej spieprzaj! - uderzyłaś go łokciem w brzuch, co nie zrobiło na nim wrażenia. Przez to jeszcze bardziej się zdenerwowałaś. Miało go zaboleć!

- Masz ze mną porozmawiać, nanodayo - westchnął i odsunął się ode ciebie. Otrzepałaś swoje ubrania z niewidzialnego pyłu i zwróciłaś się w jego stronę. Uniosłaś głowę trochę wyżej, by spojrzeć w jego oczy. Jego okulary trochę zsunęły się z nosa, więc nie wiedziałaś na co masz bardziej zwrócić uwagę. 

- Ale ja nie mam ochoty rozmawiać z tobą - odpowiedziałaś wkurzona, bo poza zaskoczeniem jego pewności siebie w miejscu publicznym w kontaktach międzyludzkich to na prawdę nie miałaś dzisiaj ochoty na kłótnie.

- Jest coś ważniejszego od wytłumaczenia pewnych spraw, które nas dotyczą? - spiął nieznacznie mięśnie, co udało ci się wyłapać. 

- O jakich ty niby sprawach mówisz co? Mnie się wydaje, że wszystko skończyło się jakiś czas temu podczas festiwalu, mylę się? - cisza z jego strony utwierdziła cię w tym, że masz całkowitą rację, co dało ci swojego rodzaju satysfakcję.

- To nie jest tak jak myślisz ... - szepnął zmieszany odwracając wzrok.

- Wiesz co? Tyle razy słyszałam tę gadkę na filmach, że mi się rzygać chcę. I muszę cię rozczarować, ale nie zamierzam dać ci się wytłumaczyć. Twoje słowa, to co robisz i z kim się umawiasz, jednocześnie mnie wykorzystując i depcząc moje uczucia, nie obchodzą mnie. Cieszyłabym się gdybyś nie odzywał się do mnie, kiedy nie ma takiej potrzeby. Jesteś tylko kimś kto chodzi ze mną do tej samej klasy i nikim więcej! - zrobiłaś krok w bok, kiedy zostałaś popchnięta na szafki, a twoje nadgarstki zostały unieruchomione wzdłuż twojego ciała. 

- [T.I] do cholery jasnej! - powiedział głośno, że aż się wzdrygnęłaś - To co teraz mówisz jest spowodowane twoimi negatywnymi emocjami i wcale tak nie myślisz. Jest mi wstyd, dobra?! Zrobiłem coś tak głupiego, że nawet się o to nie posądzałem. Owszem Ai była moją dziewczyną, ale tylko dla tego, że chciałem zobaczyć czy podołałbym, gdybym ... - gwałtownie przerwał rumieniąc się - ... odważyłbym się zapytać się ciebie o związek ... Nie chciałem wyjść na kogoś, kto nie docenia tego, co robisz dla drugiej osoby. W pewnym sensie posiadasz prawie wszystkie cechy mojego typu kobiety, choć w wielu rzeczach się nie zgadzamy i mamy ochotę się nawzajem pozabijać. Brzmi to dziecinnie i niedojrzale, jak na kogoś w moim wieku, ale co ja mam zrobić? - ściszył głos - Nie jestem asem w dziedzinie wyrażania uczuć. Mógłbym się nawet pokusić na stwierdzenie, że jestem analfabetą emocjonalnym. Tak bardzo chciałem mieć cię na wyłączność, że tak bardzo się przestraszyłem i uciekłem, tym samym raniąc ciebie, co nie było moim zamiarem ...

- Lekcje już trwają, nie macie zamiaru na nie iść? - oboje spojrzeliście na nauczycielkę, która stała niezadowolona z rękami zaplecionymi na piersi i znaczącym wzrokiem. Szybko położyłaś dłonie na jego klatce piersiowej i odepchnęłaś go. Nerwowo poprawiłaś włosy i mrucząc, krótkie "przepraszam" biegiem udałaś się do sali lekcyjnej. Gdy byłaś przed odpowiednimi drzwiami, odwróciłaś się i napotkałaś wzrok zielonych tęczówek, które śledziły każdy twój krok, bez specjalnego zainteresowania tym, co mówiła starsza kobieta. 

***

Zdyszana zajęłaś swoje standardowe miejsce, będąc odprowadzaną przez resztę klasy, która wolała skupić uwagę na tobie niż na pierwiastkach. Sama z resztą byś to zrobiła. Wypakowałaś szybko piórnik, podręcznik, zeszyt i w ekspresowym tempie zaczęłaś przepisywać to, co było na tablicy. Na szczęście mężczyzna zaproponował wam prezentacją, którą sam zrobił, więc nie musiałaś poświęcać temu aż takiej uwagi.

Na prawdę przez połowę lekcji nie wiedziałaś, co myśleć. Oczywiście nadal byłaś urażona tym, co powiedział, ale też i zachwycona jego zawziętością. Wcześniej nigdy byś nie pomyślała, że odwali taką scenkę w szkole. To co poczucie winy robi z chłopakami jest niezwykłe. Siedząc i kreśląc jakieś wzroki nie zwróciłaś uwagi na to, że ktoś wszedł do sali, dopiero, kiedy "ten ktoś" dyskretnie położył zeszyty na twój stolik i zsunął na niego kartkę. Spojrzałaś na chłopaka, którego nie znałaś, dlatego od razu zabrałaś się za czytanie. Mimo że, została nie cała minuta do końca lekcji, nie mogłaś się powstrzymać!

" Wiem, że zniszczyłem wszystko i na zawsze zostanie mi to zapamiętane ... Wiem, że może jest to nie na miejscu, ale zależy mi na tobie. Bardzo chcę spędzać z tobą czas, obserwować jak dzięki mnie twój humor się polepsza, choć teraz jest to najgorszy przykład jaki mogłem dać ... - zaśmiałaś się wstając z krzesła i biorąc swoją torbę, wyszłaś z sali. Na korytarzu szłaś wolno, ponieważ chciałaś doczytać to, co już zaczęłaś - Jestem świadomy, że przebywanie z taką osobą jak ja, jest naprawdę niezłym wyzwaniem, bo nawet ja sam nie potrafię ze sobą wytrzymać. Mam nadzieję, że chociaż doczytałaś do tego momentu. Nie wiem, co mam zrobić byś chociaż patrzyła na mnie jak kiedyś. Wiesz, że tamtego wieczora aż chciało mi się płakać, gdy ujrzałem cię w tym dniu, kiedy to posłużyłem się marną wymówką, żeby z tobą tam nie iść? Nie tylko ja dostrzegłem debilizm, który odstawiłem, więc jeżeli liczyłaś żebym doznał publicznego ośmieszenia to to już się stało. Piszę ci to wszystko na lekcji, ale mniejsza z tym. Napisałem to, ponieważ nie zdołałem powiedzieć ci wszystkiego na korytarzu ... - zatrzymałaś się, kiedy zrozumiałaś, że na głównej trasie, zrobił się tłok i trzeba chwilę poczekać, aż trochę się rozluźni. Nie zwróciłaś uwagi na to, że ktoś perfidnie zagrodził ci drogę Chciałem jednak dowiedzieć się, czy istnieje chociaż mała nadzieja, że nie opuścisz mnie? Bo ...

- ... Naprawdę cię lubię ... - uniosłaś wzrok, gdzie ponownie tego dnia, zobaczyłaś postać koszykarza. Lekko zgarbiony i ze skruchą na twarzy patrzył w twoje oczy, cierpliwie czekając. Nie odezwałaś się od razu, gdyż chciałaś wykorzystać efekt niepewności, no i trochę chciałaś go jeszcze bardziej zestresować.

- Ja ... (wybaczam ci/twoje słowa nic nie zmienią, nadal mam do ciebie żal)

| Yukio Kasamatsu |

- Mam nadzieję, że jesteś gotowa na niespodziankę, którą dla ciebie przygotowałem [T.I]cchi! - uśmiechnęłaś się niemrawo na słowa blondyna, ponieważ zawsze kiedy coś dla ciebie przygotowuje, nie potrafisz się do tego odpowiednio zorganizować. Z jednej strony to miłe, że chociaż jeden z twoich przyjaciół nie ma cię w dupie i spędza ze tobą czas, ale z drugiej oczekiwałaś, jakiejś przeprosinowej inicjatywy Kasamatsu ...

- Wszystko, co dla mnie robisz od kilku tygodni jest cudowne, więc się nie martw - tym razem twoja buzia wykazywała radość, bo jakby inaczej? Teraz zaczynaś czuć, że żyjesz. Tego feralnego dnia, kiedy uświadomiłaś sobie, że jesteś tylko jakąś pieprzoną opcją, trochę straciłaś i tak resztki swojego optymizmu i pogrążyłaś się w maciupeńkiej depresji ...

- Oj, nie! Znowu to robisz! - wrzasnął, czym wyrwał cię z lekkiej zadumy. Popatrzyłaś na niego mając wrażenie, że to nie koniec jego wypowiedzi - wiem kochana, że czujesz się lekko oszukana i jest ci przykro, bo to ty powinnaś dawać kosza chłopakom, a nie oni tobie. Przyznaje, jest to nie sprawiedliwe, w sensie te wszystkie przykre rzeczy które ci się przydarzyły i ...

- Czemu mam wrażenie, że na siłę chcesz ochraniać dupę Kasamatsu? Wiem, że to twój senpai i że nie lubisz, kiedy ktoś obraża osoby, które są dla ciebie w jakimś stopniu autorytetem, ale ...

- Wcale go nie bronię! - stanął przed tobą, tym samym zagradzając ci drogę. Westchnęłaś, gdy ujrzałaś w jego oczach te szaleńcze iskry, które zwiastowały nieustępliwość. Gestem ręki pokazałaś, żeby kontynuował - Ja też jestem na niego wkurwiony, bo niszczy coś co dawało mu radość. Sam nie potrafię pojąć, co mu strzeliło do głowy, żeby odtrącać ciebie, zwłaszcza ciebie ... - zatkałaś jego usta swoją dłonią, sama nie rozumiejąc czemu nie chcesz słuchać dalszej wypowiedzi.

- Im więcej razy przypominasz o tej sytuacji tym bardziej czuję się głupio, jasne?! Ty nie masz takich problemów, bo nawet gdy odtrącasz te swoje fanki, to one dalej widzą w tobie Boga. W ogóle, czy możemy przestać gadać o tym palancie? - spytałaś z nadzieją, a kiedy ten pokiwał ochoczo głową zabrałaś swoją dłoń - Przepraszam za wybuch ...

- Taa, ja też. Jestem trochę przewrażliwiony i tyle ... - wzruszył ramionami i ruszyliście dalej. Dziękowałaś w duchu, że to koniec gadania, o bolesnej miłości do koszykarza. Otwierając dla ciebie drzwi kawiarni, wskazał ci palcem byś usiadła na kanapie, która znajdowała się przy szybie i w dość odosobnionym miejscu. Wprost idealne miejsce, dla takiego smutasa jak ty! Siadając na miękkiej sofie i zdejmując kurtkę spojrzałaś przez szkło, będąc ciekawa na co będziesz mieć widok, kiedy rozmowa będzie niezręczna lub przytłaczająca. Zamarłaś widząc na pasach chłopaka, który rozbieganym wzrokiem patrzył w kierunku budynku, w którym się znajdowałaś. Serce prawie ci stanęło, gdy jego szare tęczówki spoczęły na twojej osobie. Mogłaś z daleka zobaczyć jak bierze głęboki wdech i nie patrząc na czerwone światło biegnie w stronę kawiarni. Piski opon i huk klaksonów rozbrzmiał, kiedy Yukio manewrując między pojazdami przedzierał się na drugą stronę chodnika. Oderwałaś od niego wzrok i wychyliłaś się, żeby spojrzeć, kiedy Kise ma zamiar przyjść, bo zamówienie dwóch kawałków ciasta i kakao nie wymaga tyle czasu.

Ucieszyłaś się, kiedy kelner niósł na tacy zamówione jedzenie i kierował się w twoją stronę. Gdy odłożył wszystko na stolik zdziwiłaś się, kiedy na twoim talerzyku była mała, zgięta kartka. Zaintrygowana spojrzałaś na chłopaka, który życzył mi "smacznego" i wrócił do swoich zajęć. Zaciekawiona rozłożyłaś ją i widząc jej treść, gwałtownie wstałaś z miejsca w celu jak najszybszego ubrania się i skopania dupy pewnemu graczowi z Pokolenia Cudów.

" Mam nadzieję, że jedzenie i gorący napój sprawią, że zmięknie ci serce i wybaczysz temu osłowi, któremu serio na tobie zależy. Adios! ;)"

Uniosłaś wzrok, gdy drzwi z rozmachem otworzyły się, a zdyszany chłopak z determinacją zaczął do ciebie podchodzić. Zacisnęłaś usta widząc, że nie masz za bardzo, jak uciec. 

- Błagam nie uciekaj! - złapał cię za ramię i mocno ścisnął. Zaczęłaś się szarpać, ale jego chwyt nie pozwalał ci się wydostać. Przez waszą krótką szamotaninę popchnął cię na ścianę, tym samym przyciskając cię swoim ciałem do niej. Oboje zamarliście nie będąc przygotowanym na takie zbliżenie. Patrzyłaś na niego szeroko otwartymi oczami, kiedy ten starał się uregulować oddech, który uderzał w twoją twarz. Spojrzał na ciebie mrużąc powieki i niespodziewanie położył swoją głowę na twoim ramieniu. Puścił cię, ale ramionami oplótł twoją talię. Twoje serce, kolejny już raz dzisiaj, prawie przestało bić.

- Co ty wyrabiasz? - szepnęłaś, bojąc się, że ta dziwna atmosfera, aczkolwiek miła atmosfera, która was otaczała, zniknie. Chłopak nieznacznie drgnął na te słowa i zaczął się od ciebie odsuwać. Mimo że, miałaś wielką chęć złapania go za bluzę i przyciągnięcia do siebie, powstrzymałaś się. Gestem ręki wskazał, żebym zajęła miejsce, samemu to czyniąc. Przetarł ręką po swojej zmęczonej twarzy i spojrzał na ciebie. Mając świadomość, że nie można zachowywać się dziecinnie, usiadłaś na kanapie od razu zabierając się za zjedzenie ciasta.

- Zerwałem z Keiko ...

Zatrzymałaś łyżeczkę przy swoich ustach i uniosłaś na niego wzrok. Zaraz jednak się opamiętałaś i udawałaś, że wcale cię to nie obchodzi, choć ciekawość paliła cię od środka. Upiłaś łyk gorącej czekolady i zaplatając ręce na piersi, wygodnie oparłaś się o siedzenie.

- Co mnie to obchodzi?

- Proszę cię, chcę to wszystko wytłumaczyć, więc nie udawaj, że wcale cię to nie rusza. Nie tylko ty cierpisz ... - podrapał się bo brodzie i kontynuował - Wszystko, co zaraz powiem, może się wydawać absurdalne, ale błagam, posłuchaj mnie! Wtedy tego dnia, kiedy nas widziałaś, ja ... zobaczyłem coś w twoim spojrzeniu. To "coś"  nie dawało mi spać przez kilka dni. Próbowałem sobie wyrzucić z głowy obraz, że ty i ja ... jesteśmy razem, choć tak naprawdę sam podświadomie tego pragnąłem. Jestem przekonany, że Keiko była tylko nieudaną podróbką ciebie. Gdy Kise powiedział mi, że ma zamiar się dzisiaj z tobą spotkać, byłem tak cholernie zazdrosny, że prawie rozsadziło mnie od środka. Tak bardzo bałem się, że za miast mnie ... wybierzesz jego. Wydaję mi się, że próbowałem uciec przed uczuciem, którym cię darzę, co teraz uważam za beznadziejny pomysł. Zauważyłem, że samo wspominanie cię powoduję, że na treningach staram się ćwiczyć ciężej, byś mogła być ze mnie dumna. Nie wiem, jak mam ci wytłumaczyć jak na mnie działasz, żebyś uwierzyła, że to wszystko jest prawdą ... - spojrzał na ciebie w skupieniu.

- To co mówisz wydaje się takie nierealne ... - zaczęłaś, nie wiedząc jak pozbierać się po jego wyznaniu. Rumieniec już w połowie jego monologu zaatakował twoje policzki. Totalne zmieszanie to to, co w tej chwili odczuwałaś.

- Wiedziałem ... ale, ja na prawdę nie potrafię inaczej to ubrać w słowa, jestem w tym beznadziejny ... - warknął zły na siebie, patrząc jak ciasto powoli zaczęło się topić.

- N-nie ja miałam na myśli, że twoje zerwanie, jest takie ... nagłe - wyjąkałaś czując, że w głowie brzmiało to o wiele lepiej. 

- Po prostu nie mogłem znieść, że chcę ci ofiarować serce, a ktoś inni jest przy moim boku i w sumie to wszystko, co mam ci do powiedzenia. Wiem, że może nie miało to ładu i składu, ale ... może już przestane mówić ... - zarumienił się rzeczywiście milknąc.

- Jesteś świnią, to po pierwsze. Przez ciebie popłakałam się i to utwierdziło mnie w tym, że jestem tragiczna w utrzymaniu swojej rozwagi, co do stanu emocjonalnego! A po drugie, mam totalny mętlik w głowię i z chęcią walnęłabym cię w ten dekiel. A! I po trzecie w jakimś stopniu było to w twoim wykonaniu uroczę, ale może pomińmy ten punkt ... - zaśmiałaś się nerwowo, chcąc trochę polepszyć tą niezręczną wymianę zdań.

- Pozwolisz, że się napiję, bo w tym biegu nie zabrałem swojej torby - kiwnęłaś głową na tak. Posłał w twoją stronę lekki uśmiech, ale szybko jego kąciki opadły. Patrzyłaś jak pije i wyciera kciukiem lekko ubrudzoną wargę. I naprawdę zrobił to w bardzo pociągający sposób, lecz to chyba nie jest odpowiednia chwila na takie rzeczy!

- Rozumiem, że oczekujesz na moją odpowiedzieć ... - koszykarz pokiwał niepewnie głową - Jesteś na prawdę wspaniałym człowiekiem, którego miałam zamiar tak kopnąć w dupę, żeby nie usiadł przez tydzień! Zraniłeś mnie i bardzo mnie to dotknęło. Nie uśmiecha mi się teraz, żeby ci to wszystko wybaczyć ... miej świadomość, że przez najbliższe tygodnie to ja będę cię mieć w poważaniu, ale tylko dlatego żeby moje ego wróciło na swoje miejsce. Mam nadzieję, że takie sytuacje już się zdarzą, bo źle na mnie wpływają, a teraz zabierzmy się do jedzenia!

- Jak mam interpretować te słowa? - szepnął zarumieniony patrząc w twoje oczy. Przysunęłaś się bardziej w jego stronę, by wasze twarze były bliżej siebie. Utrzymując obojętną twarz, wiedziałaś, że czas na odpowiedź zgodną z twoim sumieniem. Musiałaś podjąć decyzję, która zmieni twoje życie, nie wiedziałaś czy na lepsze czy gorszę, ale chciałaś zaryzykować.

- Ja ... (wybaczam ci/twoje słowa nic nie zmienią, nadal mam do ciebie żal)

| Atsushi Murasakibara |

- Czemu mam wrażenie, że ktoś uparcie wpatruje się w moje plecy? - szepnęłaś do Tatsuyi, gdy wzięłaś kolejną chrupkę z paczki, którą trzymałaś w ręku i co jakiś czas częstowałaś nimi chłopaka.

- Bo tak jest ... - powiedział nachylając się w twoją stronę. Uniosłaś brwi czekając, aż ci w końcu zdradzi, kto to - Murasakibara ... - zacisnęłaś usta i spojrzałaś na swoje brudne palce. Wytarłaś je w materiał spodni, ale zaraz tego pożałowałaś, bo wiedziałaś, że trudno będzie je wyprać.

- To niech przestanie. Poza tym, jest chyba zajęty tą swoją nową dziewczyną ... - mruknęłaś biorąc łyk wody. Od razu lepiej!

- On ma dziewczynę? Czemu mi nic nie powiedział?! - spojrzał na ciebie zszokowany. Wzruszyłaś tylko ramionami, sama będąc ciekawą. Od kiedy poznałaś koszykarzy, zawsze mogłaś zobaczyć, że kiedy któryś z nich miał problem, to mógł liczyć na tego drugiego.

- Znaczy się, nie wiem czy są razem, ale na pewno bardzo blisko, skoro co każdą przerwę są wszędzie razem ...

- W sumie racja ... - odchylił się na bok, by spojrzeć na swojego kolegę, który tylko, kiedy zobaczył, jego wzrok zgiął widelec, który trzymał między palcami - Z resztą mam jakieś dziwne wrażenie, że to na mnie jest wkurzony, a przecież nic mu nie zrobiłem! No chyba, że coś przeoczyłem! - zmartwił się.

- Jeżeli znajdę czas między nauką, to spróbuję ci pomóc. Teraz jeżeli pozwolisz ... - sugestywnie pokazałaś na książki, które leżały na stoliku. On kiwnął głową i sam również poderwał się z miejsca. Uśmiechnęłaś się i z chęcią poczekałaś na mojego towarzysza. Mimo że, do końca przerwy obiadowej zostało jeszcze kilka minut, chciałaś je poświęcić na naukę, bo z tą wiedzą, którą aktualnie miałaś w głowię, wątpiłaś żebyś dostała dopuszczający. Kiedy koszykarz zrównał ze tobą kroku, zaczęliście kierować się w stronę drzwi. Głośne szuranie spowodowało, że odwróciłaś się w stronę hałasu. Zmieszałaś się, kiedy twój dawny obiekt westchnień wskazywał na ciebie palcem, czym zwrócił uwagę pozostałych osób.

- Nie rozumiem, czemu nie chcesz ze mną rozmawiać i unikasz mnie jak ognia, kiedy to ja powinienem to robić! - krzyknął w twoją stronę. Uniosłaś brwi nie rozumiejąc po pierwsze, co go napadło, a po drugie, o czym on do cholery mówi.

- Jeżeli masz zamiar publicznie załatwiać takie sprawy, to jesteś jeszcze gorszym ...! - nie dane było ci dokończyć, gdyż Tatsuya zamknął ci usta swoją dłonią. Próbowałaś go jakoś polizać, ale stwierdziłaś, że będzie to obrzydliwe dla was obojga, dlatego darowałaś sobie.

- Atsu, dobrze by było gdybyś rzeczywiście nie rozpętywał burzy, kiedy tyle nie proszonych osób przesłuchuje się waszej wymianie zdań ... - powiedział czarnowłosy na co jego kolega rzeczywiście się uspokoił. Wyrwałaś się z objęć koszykarza i nie czekając na nich, wyszłaś ze stołówki. Szybkim krokiem udałaś się w stronę damskich łazienek, ale gdy miałaś wchodzić, ktoś mocno pociągnął cię za łokieć w tył. Ledwo zdołałaś utrzymać równowagę, gdyż siła jaką użyto, na prawdę była mocarna.

- [T.I]chin masz ze mną porozmawiać! - wzmocnił swój uścisk, co sprawiło ci dyskomfort.

- Uważam, że nie powinieneś się tak zachowywać w stronę dziewczyny, to świadczy o braku taktu i ... - Himuro pojawił się za tobą, ale nie udało mu się ochronić twarzy przed pięścią zawodnika Pokolenia Cudów. Pisnęłaś, kiedy poszkodowany złapał się za krwawiący nos.

- Pojebało cię czy co?! - wrzasnęłaś na niego, jednocześnie trzymając za ramiona przyjaciela Murasakibary - W ogóle, o co ci kurwa chodzi, co?! Wrzeszczysz na mnie i oskarżasz o jakieś gówno, a kiedy ktoś chce nam pomóc dojść do porozumienia, uderzasz go! W dodatku to jest twój przyjaciel!

- No właśnie nie wiem, czy przyjaciel ... - mruknął, odwracając wzrok i wycierając swoje kostki w materiał bluzki. Odrażające!

- Nie wytrzymam! - puściłaś materiał bluzki, a Tatsuya nie potrafiąc utrzymać równowagi, upadł - O ile się nie mylę to ja powinnam mieć do ciebie żal za to, że jest tak kretyńsko ślepy i nie dostrzegasz niczego, co się wokół ciebie dzieje! Spytałeś się mnie chociaż przez te dni, jak się czuje? Nie! Byłeś tak zaabsorbowany tą całą Mayumi, że miałeś w dupie wszystkich znajomych, którzy zawsze cię wspierali ...

- [T.I]chin ... - odrzekł skruszony - chciałem ci powiedzieć, że masz rację. Byłem kompletnym ślepcem. To całe "zakochanie" było spowodowane tylko beznadziejnym zauroczeniem. Jak mógłbym kochać kogoś innego, kiedy kocham ciebie? Denerwuje mnie to, że podczas naszych cichych dni, poszłaś sobie do Himuro! - tu wskazał na niego palcem - jestem o niego zazdrosny, bo zabiera mi ciebie! Kiedy dowiedziałem się, że ze sobą chodzicie, czułem się zdradzony ...

- Czyli dokładnie tak ja jak, w tym dniu, gdy oznajmiłeś mi, że nigdy nie uważałbyś mnie za kogoś lepszego od niej. Sam przyznałeś, że nie jestem odpowiednia i że nigdy nie spojrzałbyś na mnie jak na kandydatkę do bycia dziewczyną. Dla twoich wiarygodnych źródeł i zero pokładu w swój rozum, nie chodzę z Himuro. Jest on jedyną osobą, która nie miała mnie gdzieś. A i chciałabym dodać, że masz nieźle posrane w głowie, dziękuję i do widzenia! - odwróciłaś się z zamiarem marszu, kiedy dobrze ci znane ramiona oplotły cię w pasie. Wstrzymałaś oddech, kiedy ulokował sobie swoją głowę na twojej. 

- Przepraszam ... nie potrafię odnaleźć się w takiej sytuacji. Jestem w tym świeży i proszę nie wymagaj ode mnie rzeczy, o których nie mam pojęcia. Zdaje sobie sprawę, że jesteś w tym wszystkim bardziej obeznana. Wybacz za ten wybuch na stołówce i no, sorry Himuro ... - mruknął w stronę kolegi, który podniósł tylko kciuk w górę, sygnalizując mu, że jest "ok". Ty byś się obraziła na jego miejscu no, ale to są faceci. Oni z reguły nigdy nie trzymają focha dłużej niż dziesięć minut - Możesz mnie wyzwać od debili czy idiotów, chociaż już pewnie w myślach wyzwałaś mnie od najgorszych ... Naprawdę nie wiem, jak naprawić coś, co nigdy nie powinno się popsuć. Czemu tak jest, że gdy przychodzi w życiu do podjęcia odpowiedzialności to się ucieka? Bardzo ci przeszkadza to, że cię przytulam? Jeżeli czujesz się, źle to już się odsuwam, ale bardzo mi tego brakowało, więc przepraszam jeśli wykorzystałem sytuację ... - położyłaś dłonie na jego odpowiedniczkach i zastanowiłaś się nad tym, co chcesz zrobić. Jeżeli go odepchniesz to nie da ci dojść do głosu i ucieknie, przez co będziesz mieć wyrzuty sumienia, że lepiej tego nie rozegrałaś. Ale jest też druga strona, której jesteś chyba bardziej przychylna. Chodzi ci o pozostanie w objęciach i nie pesząc go swoim spojrzeniem dowiedzieć się czegoś więcej. Ścisnęłaś jego rękę, dając mu niemy znak, żeby kontynuował.

- Yghm ...

- Ściskasz mnie, bo nie możesz się wydostać [T.I]chin? - gdy to usłyszałaś, odchyliłaś głowę do tyłu, przez co wylądowała na jego klatce i spojrzałaś na niego wymownie. Chłopak zarumienił się na swoje słowa i chwile patrząc na siedzącego na ławce Himuro zbierał myśli. Gdy on uruchamiał wszystkie procesy myślowe, ty choć na chwilę mogłaś czerpać radość z sytuacji w jakiej się znalazłaś. Mimo wszystko, nadal miałaś szczególe miejsce w sercu właśnie dla niego.

- Kocham cię, to jest pewne ... Nie wiem, co mam zrobić żebyś spojrzała na mnie jak na kogoś więcej, nie całowałem się z Mayumi, bo nigdy tego nie robiłem i chciałbym zrobić to z tobą, nie rozumiem do końca sytuacji w jakiej się znalazłem i przepraszam, że sprawiłem ci ból. Wydaje mi się, że uwzględniłem wszystko, co mnie dręczyło od kilku dni ... - mruknął - To wszystko dzieję się tak szybko, że zapomniałem, wziąć kartki na której miałem wszystko wyszczególnione, co chciałbym ci powiedzieć, żeby zdobyć twoje serce ...

Zaśmiałaś się na jego ostatnie zdanie i odwracając się przytuliłaś się do jego klatki. Ochoczo powtórzył twój gest. Dałaś sobie chwilę na to, co masz odpowiedzieć. Mimo że, jego wypowiedź nie była szczególnie literacka, ale za to szczera i prosto z serca, wybierałaś pomiędzy dwoma opcjami. Nie chcąc dłużej trzymać w niepewności was oboje, podjęłaś decyzję!

- Ja ... - nie dane ci było dokończyć, gdyż Tatsuya podszedł do was z rozłożonymi ramionami chcąc pewnie stworzyć grupowy przytulas. Na to nie pozwolił mu jednak Atsu, który nie wiem po co zakrył ci oczy ręką.

- Nie dotykaj jej! - wprawił tymi słowami chłopaka w szok i ten cofając swoją górną kończynę, starał się nie robić zbyt gwałtownych ruchów, żeby jeszcze bardziej nie denerwować kolegi.

- Przepraszam bardzo, ale czy ja wam przeszkadzam? - sarknęłaś, bo to ty miałaś być główną aktorką na tej pieprzonej scenie. Oni milcząco pokiwali głową, byś mogła dokonać wyroku. Jeden patrzył na ciebie ciekawy, a drugi cały zestresowany. Mogłaś to poczuć, przez wzmacniający się uścisk na twojej głowie.

- Ja ... (wybaczam ci/twoje słowa nic nie zmienią, nadal mam do ciebie żal)

| Kuroko Tetsuya |

- Czy ja ci wyglądam na opiekunkę? Nie ma mowy żebym zajmowała się tym małym szatanem! Wcześniej byłam dla ciebie powietrzem, a teraz co? Zgrywasz koleżankę? Pocałuj się w cztery litery, małpo. Miałam dzisiaj całkiem fajne plany, które zamierzam zrealizować, więc cześć! – zamknęłaś drzwi przed nosem sąsiadki, która myślała, że jak przez pięć minut będzie miła to zapomnisz o tych wszystkich zgryźliwych komentarzach. Twój rocznik, a zachowanie gorsze niż jej brat! Szyszka jej w dziuple! Chwilę poczekałaś czy nie zamierza się wrócić z zamiarem zdemolowania ci mieszkania. Na szczęście tylko fuknęła i prowadząc za rękę czteroletniego chłopaka, wyszła z obrębu twojej parceli.

Poprawiłaś swoje puchate skarpety i ruszyłaś do salonu, gdzie zatrzymałaś scenę z filmu, który puściłaś całkiem niedawno. Z westchnieniem opadłaś na kanapę i porwałaś w ręce miskę z chipsami. Oczywiście zaraz po od pałzowaniu pochwyciłaś telefon, żeby zorientować się czy przypadkiem nie przyszło ci jakieś powiadomienie. Niestety, spotkałaś się tylko z twarzą swojego crush'a. 

Gdy produkcja się skończyła, wstałaś prostując swoje kości i ruszyłaś do kuchni, by mniej więcej ogarnąć ten syf w pokoju. Nalewając wody do czajnika i włączając naczynie, czekałaś na moment, kiedy będziesz mogła poczuć swoją ulubioną herbatę/kawę. Zaskoczona oderwałaś się od widoku za oknem, ponieważ niespodziewanie, ktoś do ciebie zadzwonił. Serce zaczęło ci być mocniej, gdy musiałaś odebrać komórkę. Problemy introwertyków!

- Tak?

- Dzień dobry [T.I], miała byś czas, żeby chwilę ze mną porozmawiać? Nie ukrywam, że bardzo mi na tym zależy ... - głos Kuroko po drugiej stronie z jednej stronie cię ucieszył, ale z drugiej wkurzył.

- Jesteś gdzieś z tą swoją rudą i nudząc się dzwonisz do mnie? Ewentualnie możemy pogadać, o ile temat będzie ciekawy - westchnęłaś z udawaną obojętnością. Jeżeli liczy, że pomożesz mu w jakiejś niespodziance dla dziewczyny to się grubo myli!

- Myślę, że temat naszej relacji jest dość interesujący - monotonia w jego głosie, aż u ciebie spowodowała zniechęcenie do życia. Przewróciłaś oczami i nalałaś wody, do wcześniej uszykowanego kubka.

- W takim razie, słucham. Tłumacz się, bo ja mam czystą kartę - powiedziałaś pewnie. Wróciłaś się do salonu i ściszając telewizor, rozwaliłaś się na kanapie. Nogi zarzuciłaś na stół od kawy, jednocześnie podziwiając swoje wzorki na stopach.

- Cóż, nie ....

- Nie zaczynaj swojego opowiadania od słów "nie wiem od czego zacząć", bo to chyba kurna proste, że od początku! - brutalnie mu przerwałaś, gdy w głowie zaczęły huczeć ci te denerwujące słowa.

- Ehm ... w takim razie widziałem, jak wychodziłaś zaraz po moim przywitaniu z Etsuko. Z początku nie pojąłem, o co ci chodzi, ale z pomocą przyszła Riko. Może ominę sprzeczkę, która wywiązała się z rozmów dziewczyn i przejdę do dalszej części ... Niezauważony wyszedłem za tobą. Mimo że, nie była to najlepsza pora na docenianie piękna, nie mogłem się powstrzymać. Tak bardzo urzekłaś mnie wtedy, stojąc na tym śniegu, za pewnie trzęsąc się z zimna, że nie potrafiłem do ciebie podejść. Nigdy nie sądziłem, że zostanę postawiony przed taką decyzją, gdyż wcale nie uważałem się za kogoś, kto ma powodzenie u płci przeciwnej. Kilka dni później dowiedziałem się jej tajemnicy. Był to dla mnie cios, ponieważ myślałem, że będąc z kimś w związku, trzeba być szczerym. I wtedy to poczułem. Poczułem, jak ty musiałaś się czuć. Może rzeczywiście nie jestem dobrym obserwatorem, kiedy nie zauważyłem oczywistej kwestii. Gdyby nie chłopaki, wątpię czy zdobyłbym się na odwagę, żeby do ciebie zatelefonować. Przepraszam, przepraszam za wszystko, co spowodowało u ciebie smutek. Nie chciałem cię zasmucać ...

- ...

- Jesteś tam jeszcze? - jego głośniejsze zapytanie, wyrwało cię z lekkiej zadumy. Ścisnęłaś mocniej poduszkę, którą położyłaś sobie na nogi. Co miałaś niby teraz myśleć? Skąd miałaś mieć pewność, że to wszystko jest szczere, a nie jakieś wyrzuty sumienia nie dają mu spać? Chociaż mówimy tu Kuroko, on zawsze mówi prosto z mostu, ale czy i tym razem?

- Nie robisz sobie teraz ze mnie żartów, tak? Bo jak cię dorwę to wątpię, żebyś zagrał jakikolwiek mecz! - warknęłaś nie panując nad tym.

- Przysięgam, że jeżeli sprawa dotyczy ciebie, jestem zupełnie prawdomówny. Wiem, że tobie nie jest przyjemnie rozmawiać o takich, rzeczach przez telefon, ale gdyby nie on, nie wierzę, że dałabyś mi szansę na wytłumaczenie. Powiedziałem wszystko o czym pewnie nie wiedziałaś. Chcesz coś jeszcze wiedzieć, jak już jesteśmy przy uczciwości?

- Co było tą wielką tajemnicą Etsuko? - zaciekawiło cię to prawdę mówiąc od chwili, gdy to usłyszałaś.

- Nie była ona typem kobiety, która powinna się szczycić tym, co robi w wolnych chwilach. Dla mnie również był to szok, ale mimo tego, co robi ze swoim ciałem, nie potępiam jej. To jej wybór i nie jest mile widziane, żebym się wtrącał. Doszedłem do tego, kiedy wzgardziła spędzeniem ze mną czasu, na rzecz jakiegoś kolesia. Swoją drogą, po co jej był ten cały związek. Dla pozoru, że jednak jest zwykłą nastolatką?

- Za pewnie tak. Czego to się nie robi, żeby rodzice uważali, że ich dziecko jest uosobieniem dobra i czystości - cisza po drugiej stronie utwierdziła cię, że chłopak musi chyba rozważać to, co powiedziałaś - no dobrze to mam, jeszcze jedną niewiadomą ... skoro mówisz mi to wszystko, oznacza to, że ... również darzysz mnie uczuciem?

- Myślałem, że już o to nie zapytasz - zaśmiał się - bardzo mi na tobie zależy. Mogę sobie mówić, że nie jestem doświadczony, ale umiejętności zyskuje się na podstawie prób i błędów. Swój błąd popełniłem kilka dni temu, nie było to szlachetne zagranie, ponieważ nawet cię nie przeprosiłem. Jest mi jednak wstyd, że nigdy nie powiedziałem ci, jaki jestem szczęśliwy, będąc z tobą. Nawet moja mama zauważyła, że coraz częściej się uśmiecham. To w sumie dobrze, bo na starość chcę wyglądać lepiej, niż pomarszczony mops ... Dziwne ciepło rozlewa moje wnętrze, kiedy przypomnę sobie te wszystkie szalone chwilę z nami w rolach głównych. Dzięki tobie zrobiłem w życiu tyle rzeczy, o których się nawet nie posądzałem. Gdyby nie ty, moim jedynym niespodziewanym zdarzeniem byłoby wdepnięcie w odchody Nigou w łazience. Podobasz mi się i byłbym rad, gdybyś nie uważała mnie za jakiegoś arcy-wroga. Wtedy nasze rozmowy, by zniknęły, co nie było by mi na rękę ...! - nagle krzyknął, jakby co najmniej coś ugryzło. Może to jednak jego pies?

- Hej, wszystko w porządku?! - zaniepokoił cię huk, po drugiej stronie. Co on tam wyrabia? Chyba nikt go nie postrzelił?! Heh, nie ma to jak wybujała wyobraźnia.

- Jest d-dobrze, tylko za bardzo odchyliłem się na krześle i aktualnie leże na ziemi, bo boję się, że nawet z takiej odległości, mogłem sobie coś złamać. No i właśnie sobie uświadomiłem, że bezsensu sprzątałem, bo teraz w pokoju mam większy bałagan, niż przed ... - za nim zdążyłaś się powstrzymać parsknęłaś śmiechem. Na szczęście koszykarzowi również udzielił się twój humor. Teraz zdałaś sobie sprawę, jak w twoim życiu było nudno bez takich akcji. Kto jak nie on, potrafił ci pomóc na kartkówkach, w posprzątaniu bajzlu, no czy po prostu w jakiejkolwiek sytuacji?

- Nadal odczuwam, że jesteś moim cieniem. Nie przeszkadza mi to, lecz ... wolałabym rozmawiać z tobą na żywo w cztery oczy. Zraniłeś mnie nieświadomie i nie szkodzi. Wycierpiałam sobie trochę, ale doszłam też do pewnych refleksji. W życiu nie można opierać się tylko na planie A. Może cię to zniszczyć, więc dla własnego bezpieczeństwa, posiadaj jeszcze B i C. Trochę głupio, że zajęło nam to tyle czasu. Muszę przyznać ci rację, że raczej nie dałabym ci się wygadać do końca, gdybyśmy byli w szkole. Przepraszam za swoją może głupotę lub realne podejście do życia ...

- Przepraszam, że tak natrętnie, ale jaka jest twoja decyzja? Stresuje się gorzej, niż przed turniejem ...

- Ja ... (wybaczam ci/twoje słowa nic nie zmienią, nadal mam do ciebie żal)

| Kagami Taiga |

- Nie chcę być nie miła, ale czy serio musiałeś mnie o to prosić?! - jęknęłaś zła, uparcie trzymając teczki z wypracowaniami na angielski. Spojrzałaś na Eizo, który dumnie krocząc obok ciebie, nie zwracał na ciebie uwagi. Hej palancie! Jak już mnie zmusiłeś do jakiegoś gówna to chociaż ze mną pogadaj!

- Wydawałaś mi się najodpowiedniejszą osobą, to wszystko ... - zwrócił twarz w twoją stronę i puścił ci oczko. Aha? Idąc korytarzem, za miast jak ludzie dotrzeć do sali, księżniczka zażyczyła sobie, żebyście przeszli przez dziedziniec, w trakcie przerwy! Z trudem wymijałaś większych od siebie osobników, którzy szli jak taran.

- Na cholerę to wszystko! - krzyknęłaś, żeby w końcu przestał grać w wymyśloną przez siebie grę - myślisz, że nie widzę, że specjalnie ciągniesz mnie przez pół szkoły, uparcie kogoś wypatrując w tłumie? Komu ty chcesz zaimponować! Kolegom czy dziewczynie?! Słuchaj mnie pustaku! - uderzyłaś go trzema teczkami w głowę, bo nawet tego nie raczył wysłuchać!

- Przestań tyle nadawać ... - westchnął wyrywając ci z ręki teki. Fuknęłaś na niego i z czystej ciekawości, otworzyłaś jeden skoroszyt. Uniosłaś wyżej brwi, kiedy to nie znalazłaś niczego w środku. Szybko powtórzyłaś czynność z następnymi i okazało się, że wszystkie są puste! Czując podstępne wykorzystanie, pociągnęłaś go za rękaw koszuli. Gdy łaskawie zwrócił się w twoją stronę, popchnęłaś go z całej siły, przez co wylądował na piachu. Jego okulary spadły z nosa i teraz mogłaś zobaczyć jego zdezorientowany wyraz twarzy. Siedział między rozrzuconymi teczkami, nie przejmując się tym, że jeszcze kilka milimetrów, a zanurzy sobie rękę w całkiem sporej kałuży. Kilku uczniów z odległości zaczęło nas oglądać, ale teraz nie miałaś do tego głowy.

- Gadaj mi tu natychmiast, co ci odwala przygłupie! - warknęłaś i robiąc krok do przodu, cisnęłaś w niego segregatory. Niektóre z nich się otworzyły, prezentując zebranym, że to co tak uparcie starałaś się donieść to powietrze.

- Eh ... jesteś taka problematyczna ... - sięgnął po swoje szkiełka i zaczął wycierać je w rąbek swojej koszuli - staram się pomóc pewnemu osobnikowi z mojego kręgu znajomych udowadniając mu, że każda dziewczyna zachowuje się jak histeryczka. Nadawałaś się do mojego eksperymentu wyśmienicie! - chytrze się uśmiechnął, a ty z trudem powstrzymywałaś się przed kopnięciem go.

- Ty małpo ...! - mruknęłaś i gdy miałaś się na niego rzucić, czyjeś ręce ulokowały się na twojej tali. Za nim się zorientowałaś zostałaś odwrócona tyłem do Eizo. Zamrugałaś kilkukrotnie i zerknęłaś na tajemniczego gościa - Co ty odwalasz Kagami! - złapałaś go za materiał marynarki.

- Jesteś żałosny ... - parsknął, a ty wychyliłaś się zza jego pleców, by mieć lepszy widok - czy ty zdajesz sobie spra... zaraz! Ja cię znam kutasie! Jesteś chłopakiem Akene! - siedzący na ziemi, jak i ty, mieliście wypisane na twarzy potężne "WTF?!". Jaki kurwa chłopak skoro ona chodzi z z tobą Taiga! Jesteś obecna zawsze w szkole, a ominęły cię takie nowinki?!

- S-skąd ty to niby wiesz?! - zestresowany wstał i otrzepał swój zadek z ziemi - Z resztą, nie obchodzi mnie to. Ona nie może wiedzieć o tym, co się tu stało. Dla własnego dobra, zamknij mordę [T.N] - wskazał na ciebie palcem. Oburzona chciałaś mu jednak wjebać, kiedy koszykarz złapał go mocno za nadgarstek.

- Wydaje mi się, że jest jednak za późno ... - robiąc krok w tył, prawie cię gniotąc, pokazał stojącą Akene z założonymi rękoma na piersi. Prawie padłaś na zawał, kiedy zorientowałaś się, że stała tuż za tobą! Ta szybkim krokiem podeszła do niego i z pełną premedytacją, uderzyła w policzek. Plaśnięcie rozeszło się po całym placu. W duchu chichotałaś jak idiotka, chociaż sama żałowałaś, że nie zrobiłaś tego wcześniej. Byłaś ciekawa jak się to widowiskowo potoczy, ale Kagami splótł wasze dłonie i poprowadził cię w stronę sali do ćwiczeń. Już myślałaś, że do niej wejdziecie, lecz zatrzymał się tuż przy wejściu i usiadł na umywalkach, z których można napić się wody. Zrzucił swoją torbę treningową na ziemie oraz podkulił prawą nogę, opierając o nią swoją rękę. Nie chcąc obciążać swojego ramienia, również odłożyłaś swój plecak. Obejmując się ramionami, zerknęłaś w tył, by zarejestrować szalejącą dziewczynę, która nie dawała forów swojemu chłoptasiowi. Dłoń na twoim policzku, zmusiła cię byś spojrzała na koszykarza.

- Masz prawo czuć się zdezorientowana, dlatego chcę ci to wszystko wyjaśnić - odsunął rękę od twojej twarzy, kiedy oczami powiodłaś do swojego buzi - To co wspólnie odwaliliśmy na korytarzu, wyjaśniło mi coś. Szczerze, byłem zawiedziony, kiedy powiedziałaś, że kochasz mnie jak brata. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale chciałem tak jakby zrobić ci na złość, dlatego powiedziałem, że kocham Akene. Co prawda ostatnio stała się moją koleżanką, bo uczy mnie matmy, ale nigdy nie darzyłem jej uczuciem. Wczoraj wbiła do mnie do domu i powiedziała, że kocha kogoś innego i tak oto zostaliśmy tylko znajomymi. Swoją drogą, również pojąłem to, co ona. Jestem takim kretynem ... - zakrył dłonią swoją twarz, kręcąc głową na boki - ... tamtego dnia chciałem ci powiedzieć, jak bardzo mi na tobie zależy, a wyszło jak wyszło - spojrzał na ciebie z niewinnym uśmiechem - brzmi to wszystko idiotycznie, ale byłabyś w stanie, wybaczyć mi to? Nie boję się stanąć twarzą w twarz z silnym przeciwnikiem, lecz staje się tchórzem, gdy muszę stanąć przed tobą i powiedzieć, co czuję. Cholernie się cykam tego, co o mnie pomyślisz i co mi odpowiesz. Staram ci się to wszystko wytłumaczyć, bo nie chcę żeby oddzielała nas bariera niezręczności.

- Nie mogłeś mi powiedzieć tego wcześniej, tylko musiałeś urządzać sobie żarciki?! Dobrze wtedy zrozumiałeś, że również cię kocham. Wiesz jak się czułam? Jak imbecylka ... - mruknęłaś patrząc w jego oczy.

- Uwierz mi, że nie to było moim celem. Przepraszam cię i jeżeli jest coś co mogę dla ciebie zrobić, mów śmiało! - zdeterminowany zacisnął dłonie w pięści i napiął wszystkie mięśnie, by w razie czego pobiec i wykonać polecenie.

- Dlaczego czasami jesteś takim głąbem? - zaśmiałaś się podchodząc do niego kilka kroków. Niepewnie patrzył na to jak kładziesz dłonie na jego ramionach. Już wystawiał ręce, by cię zapewnię objąć, kiedy to uderzyłaś go kolanem w krocze - Ty pieprzony skurwysynie! Myślisz, że jak powiesz takie ckliwe słówka to będzie, ok?! - z zadowoleniem obserwowałaś jak kuli się przez ból, ale nic jednak nie mówił, jakby zgadzając się z tym, co powiedziałaś. I dobrze, bo nie chciałabyś być w jego skórze, gdyby było inaczej!

- O-ok, to mi się jak najbardziej należało, c-chociaż mogłaś dać mi z liścia albo coś ... - mówił cicho.

- Jestem za, żeby jeszcze ci dopieprzyć, ale boję się, że oskarżą mnie o morderstwo ... - schyliłaś się, by być z nim na poziomie. Odgarnęłaś mu włosy, które wpadały mu na oczy - jeśli jesteś ciekaw, to trochę mi ulżyło i przeszło, ale do końca naszej rozmowy radzę się przygotować na każdą okoliczność ... - uśmiechnęłaś się wrednie i podeszłaś do kranu, by choć trochę oblać swoją gorącą twarz zimną wodą.

- Rozumiem, że mało wiarygodnie uświadomiłem ci, że cię kocham ... no dobrze. Kocham, gdy wspominasz, że przechodzisz na dietę, a kiedy cię poproszę, idziesz obrabować ze mną jakieś fast foody. Kocham, gdy ubierasz się tak jak chcesz, nie zwracając uwagi na to, co ludzie powiedzą, choć czasem wyglądasz jak bezdomny. Kocham, gdy robisz nam zdjęcia, bo później dzięki temu mam małe pamiątki, o których zapomnieć nie chcę. Kocham, gdy specjalnie przed naszym wspólnym wyjściem, myjesz włosy, by były one bardziej puszyste i nie wyglądały na tłuste. Kocham, gdy ...

- Jesteś świadomy, że opisujesz moje same najgorsze zachowania i cechy?

- Dla mnie nie musisz być idealna, jak taka typowa dziewczyna w filmach. Każdy ma swój ideał, ale czy to się sprawdza w prawdziwym życiu? Wątpię, żeby każdy spotkał swoją wymarzoną połówkę. Do tej pory kręcił mnie, zupełnie inny typ kobiety, ale gdy pojawiłaś się ty, wszystko się zmieniło. Może nie wyglądasz jak modelka ani nie jesteś bogata, lecz dla mnie jesteś najbardziej wartościową osobą jaką spotkałem. Możliwe jest, że może powodujesz u innych napad białej gorączki, ale przysięgam, że nigdy nie pozwoliłem cię obrazić w towarzystwie innych. Dbam o twój dobry wizerunek, byś nie musiała się wstydzić tym, kim jesteś. A uwierz mi, że zawsze pragnę, widzieć całą ciebie, nie udawaną, a realną.

Słuchałaś tego wszystkiego z lekko otwartymi ustami. Pierwszy raz słyszałaś od niego, coś takiego. Wydawało ci się, że to mięśniak i debil, a tu proszę. Nie powiesz, że schlebił ci trochę, jak i zawstydził. Nigdy nie sądziłaś, że usłyszysz takie słowa od kogoś, tym bardziej od chłopaka. Byłaś przekonana, że powie kilka razy "kocham cię" i po sprawię. Jak widać, jest to też lekcja dla ciebie, że nie powinno się tak pochopnie oceniać ludzi. Teraz już wiedziałaś, jaką podejmiesz decyzję. Może się ucieszy albo skłoni go do głębszych refleksji nad kontaktami międzyludzkimi ...

- Ja ... (wybaczam ci/twoje słowa nic nie zmienią, nadal mam do ciebie żal)

| Akashi Seijūrō |

- Tak mamo, dam radę to zrobić. Myślisz, że jako twoja córka nie podołam takiemu pryszczowi? Proszę cię, jak nie ja, to kto? – zaśmiałaś się poprawiając telefon w dłoni. Szczerze dobrze się składa, że twoja rodzicielka do ciebie zadzwoniła, przynajmniej choć na chwilę oderwałaś się od tych przykrych rozterek. Oczywiście idąc nie zastanawiałaś się dokładnie nad celem podróży, więc oto stoisz teraz jak ta ciota przed rezydencją Akashi'ego i uparcie patrzysz w okno jego sypialni. Stałaś tak, dopóki firanka we wspomnianym pomieszczeniu, nie poruszyła się. Bojąc się, że nakrył cię na obserwacji, zmieszałaś się i szybkim krokiem przeszłaś na drugą stronę ulicy. Idiotka! Przez swoje roztargnienie nie wsłuchiwałaś się w sens słów matki, za co szybko ją przeprosiłaś. Na szczęście jest wspaniałą kobietą i do tego wyrozumiałą, dlatego czując, że coś cię gnębi, dała ci czas, byś sama jej później o tym powiedziała. Szczerze nie wiedziałaś czy zdołasz, bo wydaje ci się to krępujące.

Zestresowana tym, że zapewnię wyszłaś na totalną szajbuskę, nie zwróciłaś uwagi na to, że czarna limuzyna jechała za tobą w takiej odległości, byś jej nie zauważyła, co przez pięć minut jej się udawało. Zatrzymałaś się udając, że wpadło ci coś do buta i miałaś złudną nadzieję, że sobie odjedzie. Oczywiście taki ze ciebie Sherlock, że przewidziałaś to migiem. Westchnęłaś i nie czekając za nim auto podjedzie, ruszyłaś w jego stronę. Zapukałaś w szybę, która po chwili opuściła się pokazując ci twarz szofera domu Akashi. Uśmiechnęłaś się niemrawo, kiedy po zwykłym "dzień dobry" jego twarz nie poruszyła się o milimetr. Patrzył na ciebie przez ciemne okulary przez co nie wiedziałaś, gdzie spoglądał. Stojąc jak ciapa, plus wiedząc, że nic się od niego nie dowiesz, odsunęłaś się. Nawet nie zareagowałaś, kiedy to wyszedł od swojej strony i otwierając ci drzwi, gestem ręki zapraszał cię do środka. Niepewnie spojrzałaś do wnętrza i gdy zobaczyłaś drogie buty i eleganckie spodnie czułaś, że to czas stanąć w oko w oko z chłopakiem. Nie chcąc przedłużać weszłaś i usiadłaś na przeciwko niego. Ręce od razu położyłaś na swoich kolanach, a wzrok utkwiłaś w klamce drzwiczek. Szybko obczaiłaś wygląd pojazdu i z bólem musiałaś stwierdzić, że był to pełen luksus i prestiż.

- Długo kazałaś na siebie czekać ... - z założonymi rękoma i poważnym wzrokiem, świdrował całą twoją sylwetkę. Jasne kurwa, bo wiedziałaś, że czegoś będziesz chciał ode mnie!

- Przestań mówić do mnie takim oskarżycielskim tonem. Nie widzieliśmy się ile? Pięć dni, bo zabawiałeś się ze swoją panienką i ... - zamilkłaś, kiedy wstał z siedzenia i jedną ręką złapał za twoją szyję, jednak na nią nie naciskając. Przerażona obserwowałaś, jak gwałtownie nabiera powietrza. Aż tak go to wkurzyło?

- Radzę ci nie opowiadać głupstw. Obiecałem sobie dzisiaj, że nie będę używał rękoczynów i wyjaśnię wszystko na spokojnie, ale ... kiedy robisz wbrew coś mojej myśli jest to denerwujące! Chciałbym cię zdominować, wywierać na ciebie presje byś mówiła to, co chciałbym usłyszeć! Jednak nie jesteś taka i robisz wszystko na odwrót. Wydaje mi się, że twoja postawa i twój charakter są najbardziej pożądające ... - swoją dłonią zaczął jeździć po twoich obojczykach, drażniąc twoją skórę. Wszystko, co z reguły wychodzi z jego ust jest krzywdzące, ale teraz słuchając jego słów, czułaś się dziwnie. Jednocześnie wkurwiona, ale i oczarowana.

- Wszystko ładnie i piękne, ale nie wiem, czy dobrze rozumiem sens twoich słów ... - szepnęłaś, ale szybko nabrałaś powietrza, kiedy położył swoją rękę na twoim udzie. Przez materiał spodni mogłaś poczuć jego gorąc. Mały, satysfakcjonujący uśmieszek wykrzywił jego usta, gdy obserwował jak reagujesz na jego zagrywki. Zaczął delikatnie masować twoją nogę, jeżdżąc dłonią do góry i w dół.

- Jesteś mistrzynią, w niszczeniu takich chwil ... - zacmokał, ale nadal się uśmiechał, więc nie odebrałaś tego jako obrazy - a teraz na poważnie ... - jego twarz zastygła w wyrazie obojętności - z trudem wymawiam te słowa, ale przyznaje, że ... popełniłem błąd. Nie miałem racji i nie czuję się też jakoś lepiej. Chciałbym pomówić o tym w bardziej prywatnym miejscu, lecz spostrzegłem cię blisko mojego domu. Nie miałaś za ciekawej miny, a mój humor również nie był wyborny. Bycie razem w tej depresyjnej sytuacji nie będzie złe, w takim towarzystwie. Chciałbym ci również później, jeśli oczywiście się zgodzisz, zaprezentować ci mój nowy utwór. Napisałem go specjalnie z myślą o tobie.

- C-czy ty właśnie? - próbowałaś sklecić jakieś zdanie, ale usłyszenie od takiej dumnej osobistości takie słowa, to to jest szok. Mimo że, nie skomentował tego, co powiedziałaś widziałaś, że chciał to zrobić, ale w ostatnich chwili się powstrzymał.

- Proszę cię byś się teraz skupiła - wrócił do głównego tematu, przez co i ty odstawiłaś żarty na bok, później przyjdzie na to czas - Cieszy mnie, że nie uciekłaś z pojazdu, choć miałaś taką możliwość ... - popatrzyłaś na niego z wyrazem "serio kurna?!" - ... oraz, że zostałaś i wykazujesz chęć wysłuchania mnie. To co zrobiłem tamtego dnia było zhańbieniem mojego nazwiska i twojego. Pragnę prosić cię o wybaczenie, gdyż było to z mojej strony nie fair. Wygadywałem również krzywdzące epitety, które na pewno wyczytałaś między wierszami. Z tego miejsca uroczyście cię przepraszam - na potwierdzenie swoich słów, odsunął się od ciebie i lekko skłonił. Bałaś się, że może się wywrócić, ale spostrzegłaś, że od początku waszej rozmowy, samochód nadal stał w miejscu.

- Wystarczy mi sama twoja skrucha, nie musisz robić tak oficjalnie ... - mimo że, tak mówiłaś to cieszyła cię jego postawa. Choć on raz może się uniżać, nie jest jakimś Bogiem do cholery!

- Mówisz tak, ale dobrze zdaje sobie sprawę z twoich wewnętrznych pragnień ... - dwuznaczność czułaś, aż z kilometra. Odchrząknęłaś mając nadzieję, że szofer jest zajęty samym sobą. 

- Możesz teraz mącić mi w głowie, ale nie oznacza to, że ci wszystko wybaczam i masz teraz czystą kartę - wskazałaś na niego palcem, na co uniósł swoje brwi. Chwile mierzyliście się wzrokiem i powstrzymywaliście od chęci zbliżenia do drugiej osoby.

- Nie spodziewałem się takiego odzewu ... - parsknął i wygodniej rozsiadł się na siedzeniu. Spod z przymrużonych oczu obserwował cię z uśmiechem. Spojrzałaś przez okno zastanawiając się jakim cudem rozmawiacie tak, jakby między wami nic nie zaszło. Jego słowa dają ci swojego rodzaju satysfakcję. Nadal jednak byłaś ciekawa, co się stało z tą dziewuchą. On widząc chyba twoje zamyślenie westchnął i przybrał smutny wyraz twarzy.

- Znam ten wyraz twarzy, wcale nie musisz mówić! - od razu połączyłaś fakty, że wspomniała o niej albo wypytywała o jego matkę lub w jakiś sposób ją obraziła. Na szczęście tobie udało się uniknąć jego gniewu. Poza tym, nie każdy musi chcieć mówić o swojej sytuacji rodzinnej.

- Była tylko kobietą, która myśląc tylko o zaspokojeniu swoich potrzeb, nie zdawała sobie sprawy z własnej głupoty. Pieniądze to nie priorytet i możliwość chwalenia się z ich posiadania na prawo i lewo - w myślach aż wyłaś ze śmiechu. Mówi to osoba, której sama postawa wskazuje na bogactwo! - Wszystko powiedziałem, więc cierpliwie czekam na twoją odpowiedź, która nie ukrywam, spędzała mi sen z powiek - w końcu jednak zamilkł.

Czułaś gęstniejącą atmosferę, gdy patrzył na ciebie. Robiąc kalkulacje nadal byłaś sceptyczna. Nie chce on ciebie i tą babę mieć jednocześnie, prawda? Jeżeli myśli sobie, że uczyni cię niewolnicą-kochanką to grubo się myli! Od tego zaduchu zaczęłaś chyba pieprzyć głupoty! Podeptane uczucia, siara na szkolnym korytarzu, żal, łzy i upokorzenie, pozostaną w twoim sercu. Owszem, każdy popełnia błędy i czasami ich skutki ranią innych, ale taka jest kolej rzeczy, prawda? Jesteś pewna, że podczas waszej znajomości w jakimś stopniu się zbłaźniłaś, mówi się trudno. Może za szybko to wszystko się dzieje i może to, co powiesz będzie ... zamknęłaś się, widząc jego zniecierpliwienie, ale halo! Trzeba się porządnie zastanowić! W międzyczasie złapał cię za dłoń i wyprowadził z limuzyny. Ruszył powolnym krokiem, lekko trzymając twoje palce.

- ... Definitywnie, jaka jest twoja decyzja? - przybliżył swoją twarz do twojej. Czy to jest jakieś taktycznie zbliżenie czy co?

- Ja ... (wybaczam ci/twoje słowa nic nie zmienią, nadal mam do ciebie żal)

| Kise Ryōta |

Odeszłaś od zbiorowiska, najszybszym krokiem jakim było cię stać. Bieg oznaczałby twoją porażkę na całej linii. Omijając woźnego, który swoją drogą dziwnie mierzył cię wzrokiem, kierowałaś się w stronę sali, gdzie miałaś odbyć swój dyżur. Chwała nauczycielowi, który wyznaczył na dzień dzisiejszy akurat ciebie. Nawet nie przeszkadza ci ścieranie tej pieprzonej kredy, która uwielbia brudzić twoje ciemne rzeczy.

Wchodząc do wspomnianego pomieszczenia, rzuciłaś swoją torbą na biurko nauczyciela. Wzrokiem odszukałaś żółtego przedmiotu, by zetrzeć te ohydne wzory matematyczne, które już miałaś zapisane w zeszycie. Niech żyje skrupulatnie prowadzony notes i zero wiedzy na sprawdzianach! Musiałaś drugą ręką zakryć sobie wargi, gdyż przeglądanie do późna stron, nie wpłynęło dobrze na twoje samopoczucie. Gwałtownie jednak zamknęłaś usta, gdy do sali wbiegł ktoś z taką prędkością, że wpadł na ostatnie ławki. Odskoczyłaś na bok, jakby ktoś rzucał w twoją stronę krzesłami. Ze strachem spojrzałaś na postać leżącą na podłodze, masującą swoją głowę. Prędko podeszłaś do niej i zmartwiona dotknęłaś czoła pierwszoklasisty.

- Dobrze się czujesz? Co się stało? - zaczęłaś panikować, kiedy na jego koszulę zaczęły spadać krople krwi. Przecież ty nie wiem czy dasz radę odtworzyć dobrze procedurę pierwszej pomocy!

- Jasne, tylko nie polecam przepychać się z debilami na korytarzu. Prawię nadziałem się na kant! Gdyby nie mój refleks, uszkodził bym swojego penisa, który nie ukrywajmy, przyda mi się jeszcze w życiu! - w połowie jego wywodu zdążyłaś posprzątać to, co zdążył rozwalić.

- Skoro humor dopisuje i nic ci nie dolega, to wypad! - kiedy był na kolanach, chcąc go lekko popędzić, położyłaś stopę na dole jego pleców. Niespodziewanie drzwi ponownie się otworzyły, więc przez nagłe wtargnięcie kopnęłaś chłopaka. Teraz ty, jak i kilku młodszych uczniów, patrzyliście na siebie nawzajem z lekkim zmieszaniem.

- Stary czy ona cię nie napastuje? - spytał jeden, który uważnie patrzył jak twój obcas wbija się w skórę chłopaka. Zrobiłaś krok w bok i na swoje szczęście znalazłaś opartą o ścianę miotłę.

- Radzę zabrać kolegę i nie przeszkadzać mi, kiedy to robię coś ważnego! - wycelowałaś w nich, uważając, że to co robisz wcale nie jest pojebane i głupie.

- Mówisz o znęcaniu się na tle seksualnym młodszych? - spytał brunet w okularach, który zaczął do ciebie podchodzić. Dwóch innych trzymając stronę tego chłopaka, zaczęli również stawiać kroki.

- Nie macie czegoś innego do roboty?! - głos blondyna rozpoznałaś od razu, więc w jakimś stopniu cieszyłaś się, że masz u kogoś wsparcie w tej sytuacji.

- To jej coś powiedz! - najmłodszy z grupy wskazał na ciebie palcem. Już przymierzałaś się do rąbnięcia go w głowę, kiedy koszykarz złapał cię za łokieć i wepchnął do sali. Zdążyłaś wyłapać jeszcze złośliwe uśmieszki młodzieży, która za pewnie myślała, że zostanę co najmniej pobita. Wyszarpnęłaś się z jego uścisku i nadal dzierżąc swoją broń, patrzyłaś na mężczyznę. Nie rozumiałaś czemu zdjął marynarkę i zaczął poluźniać swój krawat!

- Co ty odwalasz?! Naoglądałeś się za dużo jakiś romansów w szkole czy jak?! - ścisnęłaś mocniej drewno, gdy zaczął do ciebie podchodzić. Zmusił cię, byś usiadła na ławce i sprawnym ruchem, pozbawił cię miotły. Czułaś się cholernie niezręcznie, gdy stał między twoimi nogami i pochylał się nad tobą! Położyłaś dłonie na jego torsie w celu odepchnięcia go, ale ku swojemu zaskoczeniu wcale tego nie zrobiłaś!

- Chciałbym z tobą porozmawiać i cieszyłbym się, gdybyś nie celowała we mnie tym brudnym włosiem ... - mruknął w twoją szyję. Czułaś jak całe twoje ciało sztywnieje. To nie powinno się w ogóle dziać! Jego oddech uderzał w twoją skórę, powodując gęsią skórkę. Mocniej ścisnęłaś palce, co ewidentnie poczuł, dlatego ku twojej ucieszcie odsunął się. Była to mała odległość, ale dzięki niej mogłaś zaczerpnąć powietrza.

- Nie mogłeś pogadać ze mną w normalnej ... pozycji? Czuję się niezręcznie i jestem przekonana, że z perspektywy osoby trzeciej wygląda to dwuznacznie i intymnie! - pisnęłaś. Oczywiście, że kiedyś miałaś o tym fantazję, ale kiedy doszło do tego tak nagle, twoja pewność siebie uciekła gdzieś w las!

- Już od dawna wspomniane przez ciebie "osoby trzecie" powinny uważać nas za parę. To co przed chwilą powiedziałem, to jakieś szaleństwo! Jak mógłbym cię uznawać tylko i wyłącznie swoją przyjaciółką, skoro kocham cię jak wariat! - sarknął zamykając oczy i uwalniając cię na moment od presji przez jego wzrok na swojej twarzy. Że co kurwa?

- Koleś, skoro publicznie i dobitnie uświadomiłeś wszystkim, coś innego, niż teraz co mi mówisz to powinieneś się leczyć! Masz rozdwojenie jaźni?

- Wiesz, że tego mi najbardziej brakowało? - oparł swoje czoło o twoje. Ręce ulokował obok twoich bioder poprawiając nieznacznie swoją pozycję - ona była okropna. Jaki normalny człowiek potrzebuje, aż pół minuty na odpowiedź? Tobie wystarczą dwie sekundy i już mogę usłyszeć różne wymyślne obelgi. To ciągłe naskakiwanie i staranie się, były bez sensu! Zero inicjatywy, pycha i wysokie ego to nie jest coś co mnie pociąga ...

- A jednak przez jakiś czas z nią byłeś ... - prychnęłaś.

- Zgadzam się i były to moje najgorsze dziewięćdziesiąt-sześć godzin życia! Gdyby czas się cofnął chyba bym się na nią wyrzygał - zaśmiałaś się, na co uroczy uśmiech zagościł na jego twarzy - naprawdę przepraszam cię, za swoją głupotę ...

- Może teraz dla odmiany powiesz mi coś, czego nie wiem? - odparłaś zadziornie gładząc jego klatkę piersiową. Mogłaś poczuć jak jego mięśnie się napinają, gdy dotykałaś poszczególnych fragmentów ciała.

- Kocham sposób w jaki mnie obrażasz. I wiem, że to chore i uznawaj to za fetysz, ale taka jest prawda. Uwielbiam twój charakter. Żeby w całym tym moim wyznaniu było też trochę realizmu, to nie wszystko u ciebie toleruje. Nie lubię, kiedy naciągasz swoje włosy w wysoką kitkę, bo widać ci zakola. Nie trawię, gdy masz buty na platformie, bo boję się, że się wywrócisz i połamiesz ...

- Czy ty teraz wyznajesz mi miłość czy wytykasz błędy? - zaśmiałaś się, gdy za bardzo wczuł się w swój monolog.

- [T.I]cchi! Oczywiście, że wyznaje ci miłość! Muszę ci pokazać, że jesteś dla mnie kimś więcej. W jakimś stopniu jesteś dla mnie jak ... matka. Opiekujesz się i troszczysz się nawet wtedy, gdy cię odtrącam. Z każdym dniem czuję, że zakochuje się w tobie bardziej. Wszyscy mi cię zazdroszczą, a ja jak jeleń poszedłem sobie i jeszcze na domiar tego, nazwałem cię przyjaciółką. Chociaż bycia nią, no i jednocześnie moją dziewczyną, nie jest takie złe, co? - uniosłaś wyżej brwi.

- Co ty pieprzysz? Nie jestem twoją dziewczyną i nawet nie wiesz czy ci wybaczam. Ta twoja zbytnia pewność ciebie, kiedyś cię zgubi chłopcze - dźgnęłaś go paznokciem w policzek.

- Hm, być może masz rację, ale nie umiesz się długo na mnie gniewać, nawet jeśli wyszłaś na idiotkę, prawda? Możemy zrobić tak, że gdy już wyjdziemy to zrobisz ze mną co ze chcesz ... - wymruczał na co się zarumieniłaś.

- Zboczeniec! Wiesz, że gdybym nie była sobą, już dawno szukałbyś swoich jedynek po podłodze? Mam nadzieję, że już więcej jej nie zobaczę u twojego boku, bo inaczej pożałujesz. Do końca przerwy zostało jeszcze kilka minut, więc bierzesz telefon i naprawiasz coś, co nigdy nie powinno się pojawić publicznie. W ogóle jak chamie niemyty, rozwinęła się ta znajomość, gdy większość czasu spędzałeś ze mną?! Myślę, że jest to dobra decyzja, którą właśnie podjęłam. Obym nie żałowała swojej odpowiedzi na twoje niecodzienne wyznanie, bo inaczej się chyba powieszę! - nagle nie wiedziałaś czemu, łzy pojawiły się w kącikach twoich oczu. On widząc to czule cię objął i przytulił. Oczywiście skorzystałaś z tego. Niestety nie trwało długo zanim, zaczęłaś beczeć jak bóbr.

- Zawsze będę z tobą - szepnął ci do ucha - ... czyli rozumiem, że na swój sposób ...? - poruszył ręką, jakby każąc ci dokończyć to, co zaczęłaś.

- Ja ... (wybaczam ci/twoje słowa nic nie zmienią, nadal mam do ciebie żal)

Continue Reading

You'll Also Like

4.9K 131 26
No talksy, a co? Niektóre wydarzenia będą połączone z książką 🎀 40 części 🎀 PS: Sama wymyślam i nie ma ib 🎀
293K 15.7K 199
Witam w mojej książce z tłumaczeniami Sowiego domu :D Znajdziesz tu zarówno komiksy jak i czasem mogą zdarzyć się talksy !Występują spoilery !Może z...
769 67 15
Felix chcąc napisać do Hana, przypadkowo pisze do Hyunjina. Co z tego wyniknie? Musicie się sami dowiedzieć^^ ▪︎Stray Kids nieistnieje 🥇hyunlix - 1...
22.2K 3.1K 158
No co tu dużo mówić no