Weź się ożeń ze mną Tom 1

By CamillaHarvey

714K 23.4K 2.7K

Melissa wraz ze swoim półrocznym synkiem ucieka od agresywnego męża. Kobieta żyje w strachu każdego dnia. Awa... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Epilog

Rozdział 24

23.6K 784 146
By CamillaHarvey

Melissa

Nie przepuszczałam usłyszeć od niego te słowa. Nie spodziewałam się ich tak szybko. Wszystko wydawało się zbyt piękne by było prawdziwe. Czułam się, jak w bańce mydlanej, która miała wkrótce pęknąć. Skąd mogłam wiedzieć, że tak właśnie miało być?

- Ja... zaskoczyłeś mnie tym – powiedziałam szczerze. I choć nie miałam co do tego wątpliwości, moje serce biło jak szalone, a w głowie miałam setki myśli na raz.

- Wiem, że to szybko, ale nie mam wątpliwości co do tego, że chce spędzić z tobą resztę życia i być dla małego prawdziwym ojcem. Mówiąc ci o prawie rodzinnym, jakie u nas obowiązuje, nie mówiłem tego przypadkiem. Jako moja żona, jesteś pod ochroną wszystkich, a niemal każdy ochroni ciebie, jeśli zajdzie taka potrzeba. Gdyby coś mi się stało, a ty byłabyś w niebezpieczeństwie, każdy mój sojusznik przyjdzie nam z pomocą. Jako moja partnerka nie masz tak pełnej ochrony, jak moja żona. Choć ja zrobię wszystko co mogę, żeby was ochronić, to może być sytuacja, w której nie będę w stanie.

- Czyli to tylko dla mojej ochrony? – zapytałam.

- Nie tylko. Chce żebyś była moja pod każdym względem, zaczynając od tego, abyś przejęła moje nazwisko. Tak samo, jak mały, jeśli byś tego chciała. W papierach nie ma wpisanego ojca i ma twoje nazwisko, więc nic nie stoi na przeszkodzie. – Sądziłam, że nic mnie już więcej nie zdziwi, ale ten facet był jak bomba. Nigdy nie wiesz co się stanie.

- Naprawdę tego chcesz? –zapytałam, czując pod powiekami zbierające się łzy.

- Oczywiście, że tak. Kocham tego brzdąca, jak własnego syna. Być dla niego ojcem to moje marzenie. – Spojrzałam na synka, który spokojnie spał przy naszym boku. – Nikt go nie tknie. Ochronię ciebie i jego. Wzięlibyśmy szybki ślub, a kiedy wszystko się unormuje i będę miał pewność, że nic wam nie grozi, wyprawię ci wesele, na jakie zasługujesz. O jakim nigdy nie marzyłaś.

Czy chciałam być przy nim zawsze? Tak

Czy przy nim czułam się bezpiecznie? Tak

Czy go kocham? Nieodwołalnie tak.

Czy powinnam się zgodzić?

- Zgadzam się – powiedziałam, uśmiechając się. Chris nachylił się nade mną dotykając ustami moje usta.

- Jesteś moja – wyszeptał, a następnie wpił się w moje usta. Smakował rozkosznie. Ułożyłam swoje ręce na jego barkach, które napinał. Gdy zabrakło nam tchu, Chris ułożył się za mną, objął mnie ciasno i w ten sposób zasnęliśmy.

***

Weekend

Była sobota. Od rana chodziłam poddenerwowana. Chris musiał coś załatwić, więc zostałam sama z Nickiem. No i ochrona oczywiście. Od naszej ostatniej rozmowy minęło kilka dni. Od tego czasu Chris ciągle coś załatwia, co chwilę ktoś do niego dzwoni, albo on do kogoś. Nie wnikam w to, ale jest jakiś podejrzliwy. Nie ustaliśmy kiedy weźmiemy szybki i cichy ślub. Mężczyzna zapewnił mnie, że po wszystkim weźmiemy ślub, taki jaki powinien być. Nie miałam do tego pretensji. Wiedziałam, że robił to, aby nas ochronić. Ostatnio nie mogę pozbyć się myśli, że za chwilę stanie się coś, czego nikt się nie spodziewa. Nie chcę mówić Chrisowi o moich obawach, ponieważ i tak ma dużo na głowie. Niestety po drugim dniu leżeniu w łóżku, mężczyzna nie wytrzymał i stwierdził, że to on tu jest szefem i musi wziąć sprawy w swoje ręce. Widząc jego zawziętość i stanowczość, nie kłóciłam się, ale pilnowałam go, aby się nie przemęczał.

Ubierałam właśnie Nickiego, ponieważ dzwonił Chris informując mnie, abyśmy byli gotowi za pół godziny. Nie wiem co on kombinuje, ale fakt, że kazał ubrać mi białą sukienkę jest dosyć podejrzliwy. Ma szczęście, że znalazłam w swoich rzeczach takową sukienkę, która myślę, że nadawała się. Usłyszałam otwieranie drzwi, a gdy się odwróciłam ujrzałam mojego mężczyzna, ubranego, jak zwykle nienagannie. Miał na sobie eleganckie spodnie, a do tego biała koszula z podwiniętymi rękawami do łokci.

- Wiem, że jestem przystojny i nie możesz oderwać ode mnie wzroku, ale musimy już jechać. – Zaśmiał się, a ja uderzyłam go ramię.

- I skromy w dodatku – parsknęłam. Wzięłam torbę, w której miałam rzeczy dla Nicka, a Chris wziął małego. Po tamtej nocy, gdy rano się obudziłam w sypialni stało łóżeczko z pełnym wyposażeniem, a obok niego piękny wózek, na widok którego oczy mi się świeciły i nosidełko. Najpierw nakrzyczałam na niego, a później wycałowałam, dziękując za wszystko.

Chris zapakował wózek do bagażnika, a małego w nosidełku, zapiął na tylnym siedzeniu. Pytałam się po co mu wózek, ale dowiedziałam się tylko tyle, że będzie nam potrzebny. Nie wnikałam w to, bo doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie dowiem się co wymyślił. Zapakowaliśmy się do samochodu, a następnie ruszyliśmy w nieznaną mi podróż. Nie wiem ile będziemy jechać, ale Nick nie spał do południa, więc zapewne zaraz zaśnie. Sama byłam senna, ponieważ ostatnią noc nie przespałam dobrze. Co chwilę się budziłam, czułam jakby ktoś był w naszej sypialni. Nie wiem czy powiedzieć o tym Chrisowi, czy może nie. Może to tylko moja wyobraźnia.

- Mała co się dzieje? – westchnęłam, wiedząc, że przed nim niczego nie ukryje. – Mała, w nocy co chwilę się budziłaś. Co się dzieje?

- Nie wiem, mam jakieś dziwne wrażenie, że zaraz wszystko runie – powiedziałam.

- Sprecyzuj.

- Mam wrażenie, że stanie się coś, czego nikt nie przewiduje. W nocy miałam wrażenie, że ktoś jest w naszej sypialni.

- I do chuja dopiero teraz mi o tym mówisz? Kurwa mać.

Kurde, wiedziałam, że się zdenerwuje, dlatego nie chciałam nic mówić, ale zatajenie tego w tajemnicy też nie jest dobrym pomysłem. Chris wziął telefon i wybrał do kogoś numer. Po chwili znajomy głos Phila odezwał się w słuchawce.

- Tak szefie? – zapytał.

- Natychmiast masz mi sprawdzić wszystkie kamery w budynku, a głównie te w moim skrzydle i do mojej sypialni – rozkazał groźnym tonem, aż sama się wzdrygnęłam.

- Już się robi. Coś się stało?

- Mel w nocy co chwilę się budziła i miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje.

- Chwila, już sprawdzam. – W słuchawce nastała cisza, a wściekły wzrok mężczyzny spoczął na mnie. Zażenowana odwróciłam się w stronę szyby, ale gdy usłyszałam głos Phila zamarłam.

- Kurwa mać. Szefie w waszej sypialni naprawdę ktoś był. Stał nad waszym łóżkiem, a dokładniej nad Melissą. Dotykał jej twarzy i włosów.

- Kurwa mać, jakim cudem dostał się do mojego domu. Za chuja nie umiecie pilnować do cholery. Jeszcze dzisiaj chce go mieć u siebie, albo wszystkich was kurwa zabiję. Rozumiesz do cholery?

Boże. Ktoś był w nocy w naszej sypialni i mnie dotykał. To brzmi, jak kurwa horror. Zaczęłam drżeć. Ręce trzęsły mi się, a z oczu poleciały łzy. Cała drżałam ze strachu. Co jakby zrobił coś Nickiemu?

- Kurwa mać, dlaczego mnie do cholery nie obudziłaś w nocy? Kurwa Mel, następnym razem masz mnie obudzić, nawet jakby ci się sikać do cholery chciało – krzyknął, a ja wzdrygnęłam się. Przypomniały mi się krzyki Martina, gdy był zły na mnie. Nie mogłam oddychać, nie potrafiłam złapać powietrza.

- Cholera Mel co się dzieje? – spanikowany Chris zatrzymał samochód na poboczu. - Cholera, Mel. Spokojnie, jestem obok. Przepraszam, że krzyczałem. Kurwa.

Wziął w dłonie moje ręce, a następnie mnie przytulił.

- Przepraszam, jestem kretynem – szepnął.

Powoli uspokajałam się. Objęłam go delikatnie. Gdy poczułam się lepiej, mężczyzna oderwał się ode mnie, łapiąc moją twarz w swoje dłonie. Wytarł kciukiem łzy, po czym musnął moje czoło.

- Przepraszam. Obiecuję, że znajdę gnoja i go zabiję. Spokojnie, nic ci nie grozi. Jestem przy tobie.

Christopher

Byłem kretynem, krzycząc na Mel. To nie była jej wina do cholery, a ja zaczęłam krzyczeć na nią, jak debil. To cud, że Nick się nie obudził. Gdy kobieta już się uspokoiła i po setnym zapewnieniu, że wszystko jest w porządku ruszyliśmy w dalszą drogę. Melissa zasnęła, więc sięgnąłem do tyłu po koc, którym ją nakryłem. Dalsza podróż upłynęła mi w zagłębieniu się w moich myślach.

Kurwa nie tak miał wyglądać ten dzień. Potrafię wszystko spieprzyć. Mam nadzieję, że mi to wybaczy. Po pół godzinnej jeździe, zatrzymałem się pod domkiem letniskowym, który należał kiedyś do mojego ojca. Mama od śmierci taty, nie przyjeżdża tutaj.

Upewniłem się, że Melissa śpi, abym mógł zadzwonić do Daniela, który odebrał po drugim sygnale.

- Siema, jesteście już? – zapytał.

- Tak, właśnie podjechaliśmy. Wszystko gotowe? – zapytałem.

- Wszystko gotowe, kapłan już jest. Gwen zaraz przyjdzie po Nicka. – Skinąłem głową, wiedząc, że i tak tego nie widzi.

- Czekam – odparłem. Wysiadłem z samochodu, a chwilę później ujrzałem Gwen, która szła w moją stronę.

- Hej. – Przywitałem się z dziewczyną.

- Hejka, zabiorę małego i możecie wchodzić. Wszystko jest gotowe, tak jak chciałeś – powiedziała biorąc Nicka na ręce.

- Dzięki wielkie za pomoc. Następnym razem będziesz miała więcej roboty. – Zaśmiałem się.

- No ja myślę, ona na to zasługuje – powiedziała poważnie.

- Zasługuje na wiele więcej – powiedziałem. – Idźcie już, zaraz będziemy. – Musnąłem główkę chłopca, po czym odprowadziłem ich wzrokiem.

Otworzyłem drzwi od strony pasażera, po czym kucnąłem. Odgarnąłem Melissie włosy z twarzy, a następnie musnąłem lekko jej usta.

- Wstajemy mała – powiedziałem budząc ją. Otworzyła swoje zaspane oczy, po czym rozglądnęła się po okolicy.

- Gdzie my jesteśmy? – zapytała. – Gdzie Nick? – spanikowana spojrzała na mnie, a ja się uśmiechnąłem.

- Spokojnie, Nick jest w środku z Gwen – powiedziałem, wiedząc, że to ją uspokoi.

- Co tu robi Gwen? Chris co ty kombinujesz? –zapytała.

- Ufasz mi? – zapytałem, na co kobieta skinęła głową. – Więc pozwól się poprowadzić. – Uśmiechnąłem się tajemniczo.

Podałem jej dłoń, którą ujęła, a następnie pomogłem wysiąść z samochodu. Miała na sobie obcisłą, białą sukienkę z koronki, botki i do tego kremowy płaszcz ze względu na jesienną pogodę. Skierowałem się z nią do środka budynku. Mel nie zadawała zbędnych pytań, tylko oglądała panujący tu jesienny krajobraz, który swoją drogą był niesamowity. Otworzyłem przed nią drzwi, a następnie zaprosiłem do środka. Przeszliśmy do salonu, gdzie wszystko było gotowe. Mel stanęła w miejscu wpatrzona w jeden punkt.

- Co... - Spojrzała na mnie pytająco, a ja z uśmiechem zaprowadziłem ją na miejsce, gdzie kapłan miał udzielić nam ślubu.

- Melisso dzisiaj staniesz się moją żoną – powiedziałem.

- Ale jak to? Kiedy ty to wszystko zrobiłeś? – zapytała zaskoczona.

Melissa

- Mam od tego swoich pomocników. – Wskazał głową na przyjaciół. – Zgodzisz się być ze mną na wieczność? – Skinęłam głową szeroko uśmiechając się.

Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko zorganizował. To dlatego ostatnio ciągle coś załatwiał. Był niemożliwy. Stałam teraz przed nim z szerokim uśmiechem na twarzy. I mimo, że to nie jest ślub, taki jaki powinien być, to byłam szczęśliwa. Niewyobrażalnie szczęśliwa. To było coś więcej niż przysięga. To była obietnica z jego strony, że za wszelką cenę mnie obroni, nawet gdyby świat miał się walić. Kto mógł wiedzieć, że zawali się to już dziś.

- Powtarzajcie za mną te słowa – powiedział kapłan.

- Ja Christopher Hudson biorę ciebie Melisso Harper za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.

- Ja Melissa Harper biorę ciebie Christopherze Hudsonie za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.

Mój głos drżał. Ręką drżała, gdy Christopher nakładał na moją rękę obrączkę. Drżała, gdy to ja zakładałam mu obrączkę. Drżałam, gdy kapłan ogłosił nas mężem i żoną. Gdy usta Chrisa dotknęły moich w pocałunku, w którym przelał wszystkie swoje uczucia, a ja strach. Czuję to. Czuję, że coś się stanie.

- Kocham cię – wyszeptał.

- Kocham cię – odpowiedziałam.

Nie miałam wątpliwości. Od teraz nosiłam jego nazwisko. Już nie byłam tą samą Melissą Harper. Byłam Melissą Hudson, żoną gangstera. Co życie ma jeszcze dla mnie zaplanowane?

Christopher

Po całej uroczystości wróciliśmy do domu, ponieważ Melissa nie chciała tu zostać. Nie wiem co się z nią działo, ale była jakaś dziwna Gwen z Danielem również to zauważyli, jednak Mel nie chciała nic mówić. Sam miałem dziwne wrażenie, że jesteśmy w mydlanej bańce, która zaraz pęknie.

Mel była moją żoną. Była moja i każdego kto ją tknie, zabiję.

Podczas jazdy powrotnej dostałem telefon. Spojrzałem na Melissę, która również na mnie zerknęła. Odebrałem połączenie od Phila.

- Gratulacje szefie – powiedział Phil.

- Dzięki, masz coś? – zapytałem.

- Tożsamości tego gnojka niestety nie. Miał kaptur na głowie, kamera nie uchwyciła jego twarzy. Robimy co w naszej mocy, ale mam jedną dobrą wiadomość. Czeka ktoś na szefa – powiedział.

- Czyżby Rogers? – zapytałem z kpiącym uśmieszkiem. Chuj już jest martwy.

- Dokładnie. Przyjedzie szef dzisiaj czy jutro? – Spojrzałem na Mel, która złapała moją dłoń uśmiechając się lekko.

- Jedź – powiedziała.

- Przyjadę dzisiaj – powiedziałem do Phila. – Macie wolną rękę, ale końcówka jest dla mnie – powiedziałem, a następnie rozłączyłem się. – Jesteś pewna? – zapytałem żony.

- Tak, spokojnie. Jestem zmęczona, dużo wrażeń, jak na jeden dzień. – Uśmiechnąłem się, po czym przyciągnąłem jej dłoń do sowich ust, na której złożyłem pocałunek.

Reszta drogi minęła spokojnie. Mel uspokoiła się, po czym zasnęła. Do siedziby zajechaliśmy po godzinie czasu. Nie chcąc budzić Melissy, wziąłem ją na ręce, a następnie zaniosłem do sypialni, aby mogła spokojnie odpocząć. Później szybko wróciłem po Nicka. Rozłożyłem wózek, do którego włożyłem chłopca, aby było po prostu wygodniej.

- No i co mam teraz z tobą zrobić młody? – zapytałem malca, a ten pokazał mi swój wychodzący ząbek. Westchnąłem, wiedząc, że muszę czekać na Daniela i Gwen, którzy zaraz mieli się zjawić. Daniel idzie razem ze mną do Rogersa, a Gwen przypilnuje Nicka, póki Mel śpi, która swoją drogą ostatnio dziwnie się zachowuje. Mam wrażenie, że o czymś mi nie mówi.

Kiedy wreszcie już przyjechali, zostawiłem Nicka pod dobrą opieką, a sam z Danielem i resztą chłopaków zeszliśmy do piwnicy, gdzie znajdował się Rogers. Widząc jego poobijaną mordę, rosła we mnie ekscytacja. Byłem skurwielem, ale on był sukinsynem.

- No witam ciebie, nie spodziewałem się, że kiedykolwiek się zobaczymy – powiedziałem chytrze. Spojrzał na mnie, a następnie splunął krwią. – Zadam ci zasadnicze pytanie. Po jakiego chuja we mnie strzeliłeś?

- Nie wiem o czym mówisz? – zmarszczył brwi, jakby kurwa nie zrozumiał mojego pytania.

- Zapytam jeszcze raz. Jaki miałeś cel strzelając do mojej kobiety? – zapytałem.

- O co do chuja ci chodzi? Do nikogo nie strzelałem – krzyknął.

Daniel chciał już go kopnąć brzuch, ale zabroniłem mu. Patrzyłem się na niego i coś mi tu nie pasowało. Ten chuj mówił prawdę. Żyje na tym świecie trzydzieści pięć lat. Nie raz stałem oko w oko z wieloma gangsterami. Przez moją firmę przewinęło się tyle oszustów, którzy chcieli wyłudzić ode mnie pieniądze, twierdząc, że są inwestorami. Kurwa, potrafię wyczytać z oczu, jeśli ktoś kłamie. A on mówił prawdę. Do chuja.

- O co chodzi Chris? Ten chuj udaję głupka przecież – powiedział Daniel.

- Mówi prawdę – odparłem spokojnie.

- Co do chuja? Jaką prawdę? – krzyknął.

- Co robisz w mieście? – zapytałem Rogersa.

- Szukam domu. – Ja pierdole. Myślałem, że nic mnie nie zdziwi.

- Po chuj ci dom? Masz chyba swój, prawda? – zapytałem.

- Tak, ale to tutaj chce... - zamilkł, nie wiedząc, czy ma dalej mówić. Patrzyłem na niego intensywnie, aż w końcu wydusi to siebie. – Nie strzeliłem do ciebie. To ja wysadziłem twój magazyn, ale nie strzeliłem do ciebie, ani tym bardziej do twojej kobiety. Wiem co czujesz.

- Skąd od kurwy możesz wiedzieć co czuję? – warknąłem, podchodząc do niego bliżej.

- Możemy być skurwielami, bezwzględnymi mordercami, bez serca, bez uczuć, ale każdego z nas dopadnie to coś, od czego nie ma ucieczki – powiedział.

- O czym ty mówisz?

- Spotkałeś ją na swojej drodze, stała się twoją słabością, twoją otchłanią, twoim światem. Tamta sytuacja, ona była pomyłką. Byłem chory psychicznie, póki nie poznałem jej. Tej jedynej, która mnie wyleczyła z chorej obsesji. Sądziłem, że Maite jest moją miłością, którą ty mi odebrałeś, ale ja byłem chory psychicznie, wmówiłem sobie, że to ona. Walczyłem z depresją. Sprawiłem, że wszyscy wierzyli w moją śmierć. Byłem doszczętnym wrakiem. Póki nie poznałem kobiety, która wyleczyła mnie z tego i pokazała, czym naprawdę jest miłość.

- Chcesz mi powiedzieć, że masz kobietę? – musiałem usiąść z wrażenia.

- Tak, za którą skoczyłbym w ogień. Nie strzeliłem do ciebie, ponieważ nie szukam wojny. Chce spokoju.

- To kto do chuja wtedy na tej imprezie strzelał do nas? – zapytałem wściekły.

- Nie wiem, ale jeśli ciągle sądziłeś, że to ja jestem odpowiedzialny za to, to osoba, która naprawdę czeka tylko na okazję, aby odebrać ci kobietę jest na wolności. – Spojrzałem na niego, doszukując się tego, co chce mi przez to powiedzieć.

- Szefie? – odwróciłem się wściekły do chłopaków. Tylko, że nie pasowało mi coś. Była och czwórka razem z Danielem.

- O co chodzi? Gdzie Claud? – zapytałem.

- Tylko spokojnie szefie – powiedział Greg.

Właśnie teraz sobie coś uświadomiłem. Rogers, którego ciągle podejrzewałem o chęć odebrania mi Mel, jest tak naprawdę niewinny i siedzi tutaj. Nadal mam szpiega w swoich szeregach. Ktoś, kto był tamtej nocy w naszej sypialni, musiał znać ten dom i kody bezpieczeństwa oraz to gdzie znajduje się moja sypialnia.

- Kurwa mać, Melissa! – krzyknąłem, a następnie wybiegłem z piwnicy. W salonie siedziała niczego nie świadoma Gwen z Nickiem. Natychmiast pobiegłem do sypialni, gdzie spała Mel. Kiedy tylko otworzyłem drzwi i zostałem pustkę, popadłem w furię.

- Kurwa mać. Kurwa, kurwa, kurwa. Nie

Walnąłem pięścią w ścianę, sprawiając, ze okruchy spadły na podłogę.

- Co się dzieję? – zapytał spanikowany Daniel.

- Nie ma jej kurwa. Porwał ją. To Claud, to on jest za to wszystko odpowiedzialny. Do chuja, kurwa mać. Porwał moją żonę.

Byłem w tej chwili maszyną do zabijania. Zabiję każdego, kto stanie na mojej drodze, a Clauda wypatroszę i zakopię sto metrów pod ziemią. Będzie zdychał w męczarniach za porwanie mojej żony. 

❤❤❤❤

Zaskoczeni? Pewnie tak. Kochani jeszcze może dwa rozdziały i koniec. Co będzie potem to się dowiecie wkrótce.

Do następnego😘😘😘

Continue Reading

You'll Also Like

15.8K 601 33
A co jeśli będziesz miała okazję prowadzić podwójne życie jako służąca i dama dworu jednocześnie..? A co będziesz miała okazję wejść w udawany związ...
41.9K 3.5K 39
Nikt w wieku dwudziestu siedmiu lat nie powinien myśleć, że nic dobrego już go w życiu nie czeka. A jednak, Ethan Reise jest o tym przekonany. Praca...
Porwana By halucyny

Teen Fiction

117K 5.1K 15
Latika wraz ze swoimi rodzicami przeprowadza się do nowego domu. W dniu kiedy jadą wybrać meble zdarza się coś naprawdę niespodziewanego... Coś co sp...
1.6K 87 10
Przed przeczytaniem polecam zapoznać się z opowieścią "Już wybrałam" Drake Luise to szkolny bad boy, który należy do gangu. Chłopak jest zakochany w...