The Mafia Boss

By Wiki2074

39K 1.2K 605

Opowieść o dziewczynie której najwiekszym marzeniem było zostanie liderem mafii, gdy wreszcie jej się to udał... More

1. Jak zwykle wszystko na mnie.
2. No to lecimy.
3. Devin to ty?
4. Kobieta capo mafii? Doprawdy bardzo śmieszne.
5. Już nigdy w życiu nie zaśmiejesz się z kobiet, a ja tego dopilnuję.
6. A gdzie Devin?
7. Nieźle pani capo.
8. Co profesor o tym sądzi?
9. Jeszcze tego pożałujesz!!
10. Co się do cholery stało z twoimi rękami!?!
11. To może teraz ja spróbuję?
12. Nie rób sobie krzywdy... proszę...
13. Nie zależy mi by ich pozabijać, po prostu zrobić dymy.
14. To ja idę potańczyć na stole.
15. Oni ją porwali...
16. Straciła dużo krwii, nie mamy dużo czasu.
17. Co ja ci do cholery zrobiłam?!
18. Gadaj z jakiej mafii jesteś!
19. Jesteś pieprzonym psychopatą!
20. Nie! Zostaw ją! Trzymaj mnie, ale ją zostaw!!!
21. Czego chcesz i gdzie ona jest?!
22. Odbijemy Devin
23. Umarła... zabił ją...
24. Devin? Aaa, masz na myśli naszą słodką Katie?
25. El... Lea łamała wszystkie możliwe zakazy drogowe.
26. Impreze czas zacząć.
27. Moje ,,bądźmy dobrej myśli" szlag trafił.
28. Sean, proszę nie idź...
29. Devin? Wszystko dobrze?
SPECIAL NA 10K//// WYWIAD Z BOHATERAMI
30. Ja tu decyduję kogo zabić, a kogo nie, jasne?!
32. Halo, ziemia do Cary!
33. Żałujesz, że się zgodziłaś na dzisiejszą randkę?
🌲🎅🏻☃️ROZDZIAŁ ŚWIĄTECZNY☃️🎅🏻🌲
34. Sądzisz, że powinnam z nią porozmawiać czy nie jest jeszcze gotowa?
35. Na klozetce leżał jakiś ciężko pobity facet.
SPECIAL 20K ODSŁON
36. Do zobaczenia w piekle sukinsynie.
37. Sean może nawet nie żyć lub być w ciężkim stanie...
38. Robisz co chcę: nikomu nie staje się krzywda

31. Chętnie pójdę z tobą na randkę Seanie O'Brienie.

362 14 94
By Wiki2074

Między nami panowała teraz niezręczna cisza.

-To ja już pójdę. - powiedział Sean, ale nagle jednak odwrócił się - Chociaż, mam jednak jedną sprawę... - zaczął, a ja dalej patrzyłam na niego deliktnie marszcząc przy tym brwi. - Nie wiem, może chciałabyś wyskoczyć ze mną jutro na kolację? - widziałam, że chłopak wydawał się lekko zmieszany, choć skutecznie to kamuflował.

-Chętnie pójdę z tobą na randkę Seanie O'Brienie. - powiedziałam uśmiechając się zza biurka, opierając łokciami o blat i ukazując rząd białych zębów. Nie spodziewałam się, że coś zaproponuje, ale byłam dziwnie zadowolona. Stwierdziłam, że jak już to cała parą, nie bawmy się w jakieś gry i zwodzenie, chodźmy na randkę.

-O. - miał zaskoczoną minę. - nie sądziłem, że tak łat... - zaczął do siebie pod nosem, ale szybko się opamiętał. - Tak, em, to super! Tak, odezwę się jutro. To, yy do zobaczenia. - powiedział uśmiechając się szeroko. Odwrócił się i już miał wyjść, ale zatrzymał się przy drzwiach i powtórzył. -Do jutra.

-Cześć. - odpowiedziałam i chłopak wyszedł. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem.

Na myśl o jutrzejszej randce serce zaczęlo mi bić odrobinę szybciej. Nadal nie wiem co do niego czuję. Może mi się wydaję? Może nic nie czuję? Nie wiem. Po prostu skończę tą pracę i wracam do Devin. Szczerze mówiąc to nie spodziewałam się po niej, aż takiej reakcji. Cara, skup się na pracy... ale żeby,w takim momencie wbić komuś do gabinetu? A było już tak pięknie. Ja nawet nie wiem kim był ten człowiek. PRACA. Nie, no nie skupie się już. Matko, co się ze mną dzieje. Wracam do domu, tam też muszę załatwić parę rzeczy.

Wstałam od biurka, zasuwając za sobą fotel. Całkiem szybkim krokiem wyszłam z gabinetu, a później budynku. Odnalazłam swój samochód, po czym do niego wsiadłam. Po nie długiej chwili wyjechałam na ruchliwe drogi Nowego Jorku. W głowie mniej więcej układałam sobie plan działania, co powiem Devin. Co fakt to fakt nie spodziewałam się, aż takiej reakcji i trochę przesadziła, ale chyba trochę ją rozumiem. Korek, matko korek, ale jaki. Chyba porozmawiam z D trochę później niż sądziłam.

*SEAN POV.*

Od razu po mojej rozmowie z Carą i tamtym... zdarzeniu, wróciłem do domu. Szczerze mówiąc ulżyło mi, gdy wtedy użyła słowa ,,randka" bo oczywiście Sean spanikował i zapomniał języka w gębie. Kontynuując, wróciłem do domu włączyłem laptopa i zacząłem jak najszybciej szukać jakiejś niesamowitej restauracji w NY. Teoretycznie mógłbym ją zabrać na jakiegoś kebsa, czy coś, ale czuję, że to musi być coś specjalnego. Wręcz magicznego. A więc zaczynajmy. Nie, ta jest zbyt country, ta nie, ta tez nie.

*SKIP TIME*

Ta jest take sobie, ta zbyt stara, tu ktoś znalazł karalucha. Minęły dobre 4 godziny, a ja nadal się z tym męcze. Zabijcie mnie. Ta też jest do du... o oooo, ale za to ta już nie jest, tak podoba mi się. Teraz tylko zarezerwować stolik. Mam nadzieję,  że Carze się spodoba.

*CARA POV.*

Po tej, nie ukrywajmy, długiej jeździe wreszcie znalazłam się na parkingu pod moim apartamentowcem. Wyszłam z auta i ruszyłam do mieszkania. Powolnie przeszłam przez recepcję, wchodząc do windy. Wcisnęłam dobry przycisk. Bardzo szybko wylądowałam na swoim piętrze. Podeszłam do moich drzwii, wzięłam głęboli oddech i powoli je otworzyłam. Weszłam do środka spoglądając przy okazji gdzie jest rudowłosa. Zdjęłam buty i weszłam do salonu. Zobaczyłam Devin siedzącą na kanapie i oglądającą telewizje. Podeszłam bliżej, tak żeby dziewczyna mnie zauważyła.

- Hej. - powiedziałam bardzo spokojnym powlnym tonem, po czym usiadłam na kanapie niedaleko Devin. Szczerze to czuję się tak, jakbym miała za chwile przeprowadzić ważną rozmowe z dzieckiem. Coś ala, dlaczego mamusia nie kocha tatusia, czy coś w ten deseń. Oczywiście nie chodzi mi o ten przykład!

-Cześć. - rzuciła szybko D i jej wzrok z powrotem przeniósł się na telewizor.

-Devin posłuchaj, jestem świadoma tego, jak mogłaś się wtedy poczuć... - już miałam kontynuować, ale dziewczyna mi przerwała.

-Planowałaś mi chociaż o tym powiedzieć?

-Oczywiście, że tak.

-Dlaczego w takim razie tak się z tym kryłaś?

-Bo czekałam na dobry moment. Bałam się jak zareagujesz i wszystko.

-Czyli dlatego mi nie powiedziałaś. Bałaś się, że odwale jakąś scenke.

-Wiesz, że to nie o to mi chodzi.

-Chyba właśnie o to. Te malinki pewnie też nie były wyzwaniem.

-One akurat były. Po prostu się raz z nim całowałam. No, w sumie to już dwa. - Devin głośno wciągnęła i wypuściła powietrze.

-Okej. - zaczęła i położyła swoją dłoń na udzie. - Może trochę zbyt gwałtownie zareagowałam. - powiedziała a ja delikatnie podniosłam jedną brew. - No dobra, może trochę bardzo. - rzekła na co obie się zaśmiałyśmy. - CZEKAJ CZEKAJ. JA WIEM COŚ NA TEMAT JEDNEGO, NIE DWOCH CAŁOWAŃ!?

-A, no, tak. No... to dzisiaj się trochę z nim pokłóciłam i potem jak przyszedł mi oddać dokumenty to porozmawialiśmy, przeprosilismy się, no i...

-Matko...

-Nie bądź zła, wiesz, że to ty jesteś moją rodziną. I to ciebie kocham nad życie. - po mojej wypowiedzi dzieczyna sporzała na mnie z boku, po czym przekręciła oczami i się do mnie przytuliła.

-Też cię kocham. - wymruczała pod nosem. Po chwili się ode mnie odklejając. - nie spodziewałam się, i to tak jakoś samo wyszło i... i poczułam sie...

-Dobrze spokojnie rozumiem. - powiedziałam widząc jak dziewczyna powoli gubi się w tym co mówi.

-Ale jak Cię skrzywdzi to jest martwy. W każdym możliwym znaczeniu. - dopowiedziała o wiele pewniej i zdecydowaniej.

-Sama tego dopilnujesz prawda? - zapytałam wiedząc, że Devin i mnoe łączy ta sama krew i naprawdę zdeterminowana jest do tego zdolna.

-Jakże by inaczej. - okej to pora, żeby zacząć się bać.

-Nie ładnie tak straszyć ludzi. - zaśmiałam się i delikatnie uderzyła dziewczyne w ramię. Zauważyłam że się skrzywiła. Cholera. - Co jest.

-Nic takiego.

-Widze przecież, że coś nie tak.

-Skończyły mi się przeciwbólowe.

-Devin, wiesz, że miałam mi mówoć o takich rzeczach.

-No... to teraz jesteśmy kwita. - na jej słowa głośno westchnęłam.

-Okej, dobra, ty siedzisz tu i nigdzie się nie ruszasz, a ja idę do apteki. - powiedziałam gestykulując przy tym i po kolei wskazując na Devin, kanapę i siebie samą oraz gdzieś za siebie, co miało wslazywac na aptekę. Dziewczyna tylko potwierdzila delikatnie głową. Wstałam i od razu udałam się w stronę wyjścia z mieszkania, następnie z budynku i obrałam kierunek na najbliższą apteke. Nie jest ona jakoś daleko, więc postanowiłam, że się przejdę i przy okazji ułożę w głowie kilka rzeczy. Już cbwile tak szłam i nawet nie zorientowałam się kiedy znalazłam się pod apteka.

-Chyba sobie żartujecie. - powiedziałam widząc jak kolejka ciągnie się przez cały chodnik i zakręca przy rogu budynku. Cholera muszę się wracać.

Stanęłam na końcu kolejki i już miałam zacząć przeklądać coś w telefonie gdy usłyszałam krzyk

-Cara!!!!!! Caaaaruuuuuuś!!! - o nie, ja znam ten głos. Zaczęłam rozglądać się na boki, gdy nagle ktoś od tyłu pociągnął mnie za rękę i obrócił w swoją stronę. - Caruś! - krzyknęła dziewczyna po raz kolejny i znienacka przykleiła się do mnie. Kurwa, tylko nie ona. Ten uścisk trwał może 2 sekundy, aż blondynka odczepiła się ode mnie i zaczęła patrzeć na lekko wstrząśnięta i nie ogarniającą co się stało mnie.

-Amanda? Co ty tu... - zaczęłam, ale oczywiście Barbie nie dała mi skończyć.

-Wróciłam!! Nie cieszysz się?!

-Pewnie, że się cieszę. - powiedziałam dając z siebie minimum entuzjazmu.

-Będę mogła wrócić do ,,pracy"!! - wręcz wykrzyknęła robiąc cudzysłów palcami w powietrzu. Miałam ją za to co najmniej ochotę zastrzelić. -  wiem, że się za mną stęskniłaś. AAA, chodź tu jeszcze raz. - znowu się na mnie rzuciła.

Chyba powinnam powiedzieć coś o tej istocie. Amanda to typowy blond plastik. Taka farbowana Barbie. ALE, o dziwo nie jest jakaś brzydka. To znaczy ma zrobioną dupę, cycki, pewnie jakiś botoks, ale o dziwo naprawdę nie przesadziła jakoś i nawet minimalnie poprawiło jej to urodę. Chodzi bardziej o to, że to typowy pustak. Zapatrzona w siebie i swók wygląd, wielka dama i drama queen. No i niestety była częścią Siciliano. Naprawdę wiele razy chciałam ją wywalić na zbyty pysk, i to z wielu powodów, raz nawet na akcji jeden z naszych spadł przez nią z dachu, ale na szczęście nie było jakos super wysoko i spadł na worki ze śmieciami. O dziwo nie było tam jakiś super ostrych rzeczy i wrócił tylko poobijany i sparoma rankami. Często odłapywałam ją na obgadywaniu lub plotkowaniu o wielu osobach, w tym nawet o mnie. Najgorsze było to, że nie mogłam jej zwolnić. Otóż nasze rodziny miały pewien układ. Mniejsza o to jaki. Ale mniej więcej zakładał on to, że Amanda będzie w mafii i nie mogę jej wywalić, oprócz tego, że sama zrezygnuje. Ona natomiast nie może zdradzić nikomu nic o mafii, a jak to zrobi to będzie miało to dla niej i jej rodziny wiele konsekwencji. Dla mnie ten układ jest gówniany, ale co zrobisz, to nie ja go zawarłam, i niestety nie mogę go złamać. Plas... mam na myśli Amanda, była już mafii, ale potem wymarzyła sobie, że wyjeżdża w świat. Jaka ja byłam wtedy szczęśliwa. Odwaliłam imreze stulecia, ahhh. Nie było jej dość długo, aż do teraz.

Stałyśmy tak jeszcze długo, ina opowiadała mi o swoich jakże niesamowitych i ekscytujących przygodach (wyczuj ten sarkazm), a ja potakiwałam głową. Czasem nawet zapytała co u mnie, czy coś się działo.
Wreszcie po tak długim czasie weszłyśmu do apteki, to była moje kolej do kasy. Plan wygląda tak,  szybko się z nią żegnam i spierdalam. Czekaj, czy ta kasjerka otwiera TERAZ drugą kase? Nie nie nie nie. CHOLERA. AMANDA WYJDZIE TAK JAK JA. Dobra muszę być szybsza.

-Dzień dobry, w czym mogę pomóc.

-Poproszę tabletki przeciwbólowe. - wawaliłam jak z karabinu.

-Przepraszam, jeszcze raz?

-Tabletku przeciwbólowe.

-Słucham, nie rozumiem?

-Tabletki. Przeciwbólowe.

-Co pani mówi?

-TABLETKI PRZECIWBÓLOWE. - wydarłam się zirytowana. Cała apteka na mnie spojrzała łącznie z Amandą. Szlag.

-Proszę. - powiedziała wystraszona aptekarka kładąc lek na ladę.

-Dziękuję. - rzuciłam i wyłożyłam odpowiednią sumę.

Wręcz biegiem wyszłam z apteki z opakowaniem w ręku. Odetchnęłam z ulgą, za zakrętem myśląc, że Amanda nie idzie za mną.

-A tu cie mam! Odprowadzę cię do domu! - skoczyła obok mnie blondynka. Kurwa.








Continue Reading

You'll Also Like

675 43 10
Zastanawialiście się nad tym, jak powstały drony demontarzowe? Chcieliście poznać historię JcJenson? To dobrze trafiliście... Emocjonująca historia p...
246K 6.9K 51
19-letnia Karen po ciężkich przejściach, przeprowadza się z małego miasteczka w stanie Idaho do Nowego Yorku, aby rozpocząć nowy rozdział. Niestety d...
9.5K 464 29
Opowieść zaczyna się od momentu w którym Vincent tłumaczy Hailie czemu nie chce jej relacji z Adrienem. później Hailie odkrywa mroczną prawdę i zach...
2.1K 39 22
W książce będą sceny 18 + ale też takie przyjemne ,będą przekleństwa i samokaleczenie i inne więcej dowiecie się w wprowadzeniu