Weź się ożeń ze mną Tom 1

By CamillaHarvey

715K 23.4K 2.7K

Melissa wraz ze swoim półrocznym synkiem ucieka od agresywnego męża. Kobieta żyje w strachu każdego dnia. Awa... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Epilog

Rozdział 14

26.2K 832 43
By CamillaHarvey


Melissa

- Nie zaprzeczam, że boję się stawić czoła życiu bez ciebie, ponieważ zakochałem się w tobie.

To czego obawiałam się najbardziej okazało się rzeczywistością, ale czy na pewno się tego bałam? W głowie szumiały mi ciągle wydarzenia z przed kilku minut. Nie mogłam uwierzyć, że człowiek, który stał się dla mnie kimś więcej stoi na czele mafii. Przecież to jakiś obłęd. Takie rzeczy nie dzieją się w prawdziwym świecie. Prawda?

Silne ramiona, które trzymały mnie w mocnym uścisku od kilku minut były dla mnie ostoją, bezpieczeństwem, którego szukałam. On był tym, czego potrzebowałam. Był tym, którego chciałam jako ojca dla mojego dziecka.

Patrząc w jego oczy przepełnione bólem, smutkiem, przerażeniem i miłością wiedziałam, ze nie jestem w stanie w tej chwili wybiec z tego domu i tak o po prostu zapomnieć o tym wszystkim co tu się działo, ale wiem, że czeka nas teraz poważna rozmowa. O nim. O nas.

Podniósł lekko swoją dużą dłoń, która trzymał na mojej talii i delikatnie starł łzę, która sunęła się po moim policzku.

- Powiem ci wszystko. Zasługujesz naprawdę, całą prawdę – wyszeptał, po czym złożył delikatny pocałunek na moim czole, a później na mokrych od płaczy policzkach. – Nie płacz skarbie, bo to mnie rani. Wyjaśnię ci to wszystko, ale już nie płacz. Nie znoszę twojego płaczu.

Nic nie odpowiedziałam, tylko wydostałam się z jego objęć, a następnie usiadłam na łóżku. Wiedziałam, że mnie obserwuje. Czułam jego wzrok na sobie. Zawsze go czułam, jakby był obok mnie całą dobę. Jakby zawsze był obok chroniąc mnie.

Po minutach ciszy spojrzałam na niego, ale mężczyzna stał odwrócony do mnie plecami i wpatrywał się w obraz za oknem. Widziałam tylko, jak jego umięśniony plecy napinają się.

- Miałem dwadzieścia sześć lat i narzeczoną, którą kochałem. Maite była piękną kobietą. Kochałem ją. Wiedziała kim jestem, nie przeszkadzało jej. Wiedziała, że jej narzeczony jest gangsterem. Planowaliśmy ślub... wszystko. Byłem w pracy, wróciłem późno wieczorem do domu, ponieważ mieliśmy napięty grafik i musiałem wszystkiego dopilnować osobiście. Kiedy wróciłem do mieszkania nie było jej. Dzwoniłem do niej, ale nie odbierała. Nie miałem pojęcia co się z nią dzieje, gdzie jest. Byłem rozdrażniony z powodu niewiedzy. – Zacisnął pięści, miałam wrażenie, że jego biała koszula zaraz się rozerwie pod napięciem jego mięśni. Wstałam, aby podejść do niego. Jednak zatrzymałam się dwa kroki przed nim. Odwrócił lekko głowę w bok, po czym kontynuował. – Porwali ją. Porwali moją narzeczoną. Dwa tygodnie. Tyle czasu jej nie było przy mnie, tyle czasu zajęło mi dojście do jej miejsca, gdzie się znajduje. Razem z moimi ludźmi pojechaliśmy do miejsca, gdzie gnój przetrzymywał ją. Dostałem nagranie. Była pobita, z jej ciała zrobili worek treningowy. Gwałcili ją wielokrotnie. Powiedzenie, że byłem wkurwiony było za małe. Byłem kurewsko wkurwiony, a w moich żyłach płynęła czysta zemsta. Oni wiedzieli, że przyjedziemy. Byli o krok przede mną. Kiedy ją zobaczyłem pobitą, leżącą na betonie we krwi. – Jego głos się łamał. Podeszłam bliżej kładąc rękę na jego ramieniu. Wzdrygnął się na mój dotyk, ale nie odsunął się. – Podniosłem ją i wyszedłem z budynku. Wtedy zostałem otoczony przez ludzi tego gnoja, który ją porwał. Wszyscy celowali do mnie z broni. Czułem, ze to jest koniec. Nasz koniec, a mieliśmy kurwa dopiero zacząć. Poczułem przeszywający ból w nodze, który spowodował, że puściłem kobietę, a oni ją zabrali. Upadłem na ziemie. Postrzelili mnie w udo. Gdy podniosłem się zobaczyłem jego, który trzymał Maite w swoich ramionach trzymając przy jej skroni broń. Wyciągnąłem broń zza paska i wycelowałem w niego. Byłem w tym dobry. Trenowałem strzelanie. Kiedy on strzelił w jej nogę, ja pociągnąłem za spust.

Jego ciało drżało. On płakał. Boże. Objęłam jego ciało swoimi dłońmi, a mężczyzna automatycznie przyciągnął mnie, aż za mocno do swojego torsu. Sama zaczęłam płakać, bo wiedziałem co teraz powie.

- Chris – wyszeptałam uspokajając go. Głaskałam jego plecy, ale to nic nie dawało.

- Osłonił się jej ciałem. Trafiłem prosto w serce. Zabiłem ją – wymamrotał. Oboje płakaliśmy stając w swoich objęciach.

- Shh, spokojnie Chris. To nie twoje wina – powiedziałam pewnie.

- Gdybym nie strzelił, ona by żyła...

- Nie możesz się obwiniać za to. Ratowałeś ją, mogłeś poświęcić swoje życie byle by ją uratować, ale to ten gnój jest wszystkiemu winny. To on ją zabił, nie ty Chris – powiedziałam.

- Od tamtego czasu dręczę mnie własne demony. Nie mogę spać w nocy, ponieważ, kiedy zamykam oczy widzę upadające jej ciało. To ja powinienem zginąć. Nie powinienem w ogóle żyć...

- Nie mów tak Chris. Jesteś wspaniałym mężczyzną. To nie była twoja wina, broniłeś ją, chroniłeś, ratowałeś. Zrobiłeś wszystko co mogłeś, aby ją ocalić.

- Boję się, że to znowu się powtórzy, że nie będę w stanie cię ocalić. Boję się cię stracić, bo wiem, że jeśli teraz odejdziesz ja odejdę razem z tobą, ale już na zawsze. Nie zasługuje na ciebie. Jestem mordercą, nie powinnaś w ogóle tu być. – Odsunął się ode mnie. Odsunął mnie na bezpieczną odległość.

- Nie jesteś nim. Jesteś wspaniałym mężczyzną Chris, zasługującym na szczęście i miłość.

- Przestań, jestem mordercą, szefem mafii, gangsterem. Jestem niebezpieczny.

- To nic nie zmienia Chris – wyszeptałam podchodząc do niego. Patrzył na mnie uważnie swoimi pięknymi tęczówkami.

Christopher

Minęło pięć dni od dnia, w którym Melissa dowiedziała się o mnie całej prawdy. Pieprzonej prawdy. Nie uciekła, nie odeszła. Została. Choć było ciężko w to uwierzyć, ona nadal była w moim domu. Była i nic się nie zmieniło. Jakby tamten dzień w ogóle nie istniał.

Siedziałem w swoim biurze na trzydziestym piątym piętrze, patrząc tępo w papiery. Jutro był dzień rozprawy, która miała zadecydować o losie kobiety. Wiedziałem, że takie rozprawy trwają nawet latami, ale w tym przypadku będzie inaczej. Pierwsza i ostatnia rozprawa. Nie pozwolę, aby ten gnój był dalej jej mężem, aby ją niszczył. Przez ostatnie kilka dni Melissa cały dzień chodziła z głową w chmurach. Zarządziłem, aby została w domu, co z kolei sprowadziło do kłótni.

Siedziałem na kanapie patrząc uważnie na wkurzoną dziewczynę, która stała przede mną z założonymi rękoma na piersi. Jej spojrzenie, gdyby potrafiła mogłoby mnie zabić. Uśmiechnąłem się chytrze, na co dziewczyna przewróciła oczami.

- Nie myśl sobie, że tak łatwo się poddam – wysyczała w moją stronę, kierując na moją osobę palcem. Naprawdę powstrzymywałem się od wybuchu śmiechem, ale jednak postanowiłem zatrzymać powagę, która tak bardzo irytowała Melissę.

- Kochanie usiądź, nie stój tak – powiedziałem spokojnie, opierając się nonszalancko o oparcie kanapy.

- Nie nazywaj mnie tak dupku. – O tak, była wściekła, a mnie to cholernie podniecało. Kurwa co się ze mną dzieje?

- Będę cię nazywał, jak zechce – odparłem.

- Nie będę siedzieć cały dzień w domu, bo ty tak chcesz. Niania dla Nicka jest, więc nie widzę żadnego sprzeciwu, abym mogła pracować. W dodatku pracuję z tobą, więc nic mi się nie stanie.

- Swoje powiedziałem. Zdanie nie zmienię – powiedziałem stanowczo.

Mimo, że wiedziała kim jestem nie bała się mi sprzeciwić. Może dlatego, że tak naprawdę nie okazywałem tego kim jestem przy niej. Nigdy nie pokazałem swojego prawdziwego oblicza. Nie powinna takiego mnie widzieć i postaram się, aby nigdy nie zobaczyła. Była jedyną osobą, której pozwalałem tak się do mnie odzywać. Nie zdałam zliczyć ile razy nazwała mnie dupkiem. Sprzeciwiała mi się, co mi cholernie się w niej podobało, ponieważ tylko ona tak na mnie działała.

- A pieprz się dupku. Nie będę z tobą rozmawiać – warknęła i gdy chciała opuścić pomieszczenie, wstałem gwałtownie ze swojego miejsca. Mel podskoczyła ze strachu cofając się do tyłu.

- Boisz się mnie? – zapytałam z chrypą w głosie. Zaprzeczyła ruchem głowy, ale mimo to słyszałem, jak bije jej serce. Podszedłem do niej na tyle blisko, że nie miała szans na ucieczkę. Oparłem dłonie po obu stronach jej głowy, po czym nachyliłem się w zagłębienie jej szyi.

- Nie pozwalasz sobie za dużo przypadkiem? Zapomniałaś kim jestem? - zapytałem całując ją w jej najbardziej czułym miejscu.

- Nie zapomniałam i właśnie w tej chwili mnie przerażasz – wyszeptała.

- Aż tak? Ale kiedy przed chwilą nazwałaś mnie setny raz dupkiem i kazałaś mi się pieprzyć to nic sobie z tego nie robiłaś tak? Mam ci pokazać do czego jestem zdolny?

- Już raz mi pokazałeś – wymamrotała, a mi się przypomniał nasz pierwszy pocałunek, seks, który z tą kobietą był nieziemski.

- W takim razie pokażę ci ponownie, abyś się nie zapomniała kim jestem – wychrypiałem, po czym podniosłem ją za uda, a następnie zaniosłem do swojej sypialni."

Moje wspomnienia z tamtego dnia przerwało pukanie do drzwi. Gwen zajrzała do mnie, po czym uśmiechnęła się lekko. Trzymała teczkę w rękach, którą po chwili położyła na moim biurku.

- Masz spotkanie za godzinę z inwestorem od budowy. – Pokiwałem głową, jednak dziewczyna nadal stała w tym samym miejscu co przed chwilą, uważnie mi się przyglądając.

- No zadaj to pytanie co cię tak nurtuje – powiedziałem znając ją na tyle, żeby wiedzieć, że chce o coś zapytać.

- Powiedziałeś całą prawdę Melissie? – westchnąłem.

- Tak – odpowiedziałem.

- Jak na to zareagowała?

- Cóż, na początku sama widziałaś, chciała się wynieść z domu, ale potem wszystko jej powiedziałem, a ona... ona została ze mną. Nie patrzyła na mnie, jak na mordercę. Jej wzrok nadal mówił, że jestem tym samym Chrisem, którego spotkała.

- Bo Mel nie jest taka, jak inne. Nie zostawi cię, wiem to.

- Co takiego niby wiesz Gwen? To, że nie zostawiła mnie jeszcze, to nie oznacza, że tego nie zrobi. Jutro jest rozprawa, po której będzie wolna.

- Wspomnisz moje słowa – powiedziała, po czym odwróciła się i wyszła z mojego gabinetu.

Zmarszczyłem brwi zastanawiając się o co mogło jej chodzić. Pokręciłem głową, po czym wróciłem do wypełniania dokumentów, jednak nie było mi dane długo to robić, ponieważ po chwili rozbrzmiał dzwonek mojej prywatnej komórki. Widząc imię przyjaciela, odebrałem natychmiast.

- Co jest? – zapytałem.

- Sam ostatnio powiedziałeś, że jest spokojnie – powiedział, a ja ponownie tego dnia zmarszczyłem brwi.

- O co ci chodzi? – zapytałem.

- Pamiętasz tego kolesia, który pożyczył od ciebie pieniądze?

- Jakbyś chciał wiedzieć Daniel, takich kolesi było mnóstwo – odparłem znudzony.

- Ale ty nie kumaty. Ten łysol co pożyczył od ciebie prawie pół miliona, aby spłacić długu u naszego wroga.

- Mówisz o pieprzonym Wilsonie? – zapytałem.

- Tak właśnie o nim. To co ci powiem, może ci się nie spodobać, ale w końcu ruszysz te swoje cztery litery.

- Streszczaj się Daniel, nie mam całego dnia na bezsensowne rozmowy.

- Pracuje dla Aristowa.

- Co ty kurwa pierdolisz?

- A w tej chwili jeden z naszych magazynów płonie. Zgadnij który? Ten, w którym się spotkałeś z Wilsonem. Jest jego szpiegiem, specjalnie wziął kasę od ciebie, aby dojść do ciebie, aby potem przekazać do Aristowi.

- Kurwa mać, zabiję gnoja. Zaraz będę, czekajcie na mnie. – Rozłączyłem, po czym sięgnąłem po marynarkę i szybkim krokiem wyszedłem z gabinetu.

- Nie będzie mnie do końca dnia. Pojedź później do Melissy, żeby nie siedziała sama w domu, ponieważ mogę wrócić późno. Daniel będzie ze mną – powiedziałem i nie czekając na jakiekolwiek jej słowo ruszyłem do windy, a kilka minut później jechałem ulicami miasta do naszej siedziby, gdzie czekali na mnie moi ludzie. A było tak spokojnie, że momentami zapominałem, kim jestem.


❤❤❤

Spodziewaliście tego? Co teraz będzie? Jak myślicie?

Buziaczki i do następnego miśki😘😘😘

Continue Reading

You'll Also Like

53K 6.4K 69
Czy rezydnetnce neurochirurgii uda się zemścić na swoim patronie za śmierć siostry?
28.7K 1.3K 27
Hope była już od dziecka szkolona.Jej brat nauczył jej wszystkiego czego wie.Ojciec wpajał, że każdy musi umieć się bronić.Teraz jako dorosła musi zm...
1.6K 88 10
Przed przeczytaniem polecam zapoznać się z opowieścią "Już wybrałam" Drake Luise to szkolny bad boy, który należy do gangu. Chłopak jest zakochany w...
378K 10.5K 30
Anastasia po śmierci ukochanego męża musi radzić sobie sama z problemami, a także wychowaniem synka...