Tu I Teraz ( Zakończona ✔️)

Oleh k_nara_

20.5K 820 92

Nudne życie Victorii nagle zmienia się o 180°. Co chwilę napotyka na swojej drodze problemy, a zwrotów akcji... Lebih Banyak

Prolog
#1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12
#13
#14
#15
#16
#17
#18
#19
Podziękowania
#20
#21
#22
#23
Ogłoszenie parafialne
#24
#25
#26
#27
#28
#29
#30
#31
#32
#33
#34
#35
#36
#37
#38
#40
Epilog

#39

285 13 2
Oleh k_nara_

- Teraz się zabawimy. - usłyszałam głos, który wcale nie był jego.

- C...co? - wyjąkałam.

- Dokończę to co zacząłem. - poczułam jego ręce na moich udach.

- Zabieraj te łapska. - powiedziałam zdenerwowana.

- Oj kotku. - jego ręce przesunęły się wyżej.

Nie miałam wyjścia. Wiedziałam, że próby rozmowy z nim nic nie dadzą. Moją ostatnią deską ratunku był głośny krzyk, który od razu został uciszony przez zasłonięcie moich ust ręką. Okey. Sam chciałeś.

Rozchyliłam usta po to, żeby już za chwilę ugryźć wierzch jego dłoni. Chłopak zabrał ją szybko, a ja od razu złączyłam znowu krzyczeć. Nie trwało to długo, gdyż znowu zasłonił mi usta, ale mam nadzieję, że ktoś mnie usłyszał.

Czułam jak ręka obcego dotyka mojej kobiecości. Nie poruszyło mnie to. Nie chciałam tego. Chciałam, żeby dał mi spokój. Chciałam, żeby wszystko okazało się zwykłym koszmarem.

Z moich oczu znowu polały się łzy. Co jeśli się odwodnie? Głupia myśl.

Chłopak przysunął się bliżej, był za blisko. Czułam jak wszystko w nim buzuje. Słyszałam rozpięcie rozporka. To nie może się tak skończyć. Nie pozwolę na to.

Zgięłam nogę w kolanie i uderzyłam chłopaka z całej siły w kroczę. Cicho jęknął i skulił się obok mnie na łóżku.

- Ty suko. - wymamrotał. - Pożałujesz tego.

- Prędzej ty tego pożałujesz. Nie przestrzegasz zasad. - usłyszałam głos białowłosego.

Spojrzałam na drzwi. Były otwarte, a przy framudze stał Zack i patrzył się prosto na chłopaka leżącego obok.

- Znowu ty? Pilnujesz tego pokoju 24 na dobę czy jak? - powiedział surowo.

- A wiesz, że tak? - odpowiedział Zack. - A teraz wypad stąd.

Podszedł do chłopaka i chwycił go za kark. Podniósł go i ściągnął z łóżka. Obydwoje spojrzeli na mnie na chwilę. Zack posłał mi spojrzenie pełne ulgi, natomiast ten drugi pełne nienawiści.

Odetchnęłam z ulgą, jednak pewna sprawa cały czas nie dawała. Miałam mieszane uczucia do do Zack'a. Nie rozumiałam go. Pomagał mi, zawsze ratował, jakoś dał mi tu wyrwać. Ale jednak ten pocałunek. To było mimo mojej woli, zmusił mnie. Wiem, że nie powinnam tego mówić, ale w pewnym sensie podobało mi się to. Cały czas myślałam o Luke'u. Nie myślałam o nikim innym i winiłam się przez ten pocałunek, a nawet nie jesteśmy razem. Racja. Nie jesteśmy. Pobyt tutaj mąci mi w głowie i rozjaśnia wiele rzeczy. Dlaczego ja zawsze znajduje się w takiej sytuacji?

Przyzwyczaiłam się do Luke'a, bo mi pomógł. Pokazał mi prawdę na temat Harry'ego, dał mi u siebie mieszkać, ukazał mi swoje uczucia. Tak samo jest teraz. Zack nie daje mnie skrzywdzić, chroni mnie o zajmuje się mną. Pokazał mi swoje pragnienia przez pocałunek.

Czy moje uczucia są prawdziwe?

Rozmyślania przerwało mi światło skierowane prosto w moją stronę. Przymrużyłam oczy i wyciągnęłam rękę przed siebie.

- Mówię do ciebie, a ty zero reakcji. - usłyszałam, a światło zgasło.

- Zamyśliłam się. Co mówiłeś?

- Pytałem się czy wszystko jest ok.

- Jest ok. - odpowiedziałam szybko.

- Na pewno? - zapytał się i podszedł do łóżka.

- Tak. Do niczego nie doszło więc mi ulżyło.

- Gdybym pojawił się chwilę wcześniej to nawet by cię nie dotknął. Przepraszam, zawsze jestem na ostatnią chwilę. Kiedyś w końcu nie zdążę.

- Przecież nie masz obowiązku mnie ochraniać. Jesteś jednym z tych popieprzonych ludzi.

- To nie jest mój obowiązek, ale cel. - powiedział cicho.

- Co? Dlaczego?

- Bo widzisz. Ja nie jestem częścią tej sekty, znaczy się. Chciałbym nie być, ale jestem synem człowieka, który tu rządzi. Wiem, że teraz jeszcze bardziej mnie znienawidzisz, ale uwierz mi. Pragnę cię ochronić i stąd wyciągnąć. - powiedział całkiem szczerze.

- Nie. To, że jesteś jego synem nic nie znaczy. To nie ty wybrałeś, żeby urodzić się w takiej rodzinie. Chcę ci wierzyć... Nie. Wierzę ci.

- Na prawdę? To dużo dla mnie znaczy. Wyciągnę cię stąd. Na prawdę.

- Zack.

- Hm?

- Mogę cię o coś prosić? - zapytałam cicho.

- Śmiało. - odpowiedział widocznie ciekawy.

- Mógłbyś... Powtórzyć to z wczoraj?

- Wczoraj? - zaczął rozmyślać. - O co chodzi, bo...

- No wiesz... Wtedy przed snem.

- Co? - spojrzał na mnie i nagle otworzył szerzej oczy. - Ty teraz tak na prawdę?

- Ah. Zapomnij. Pewnie zrobiłeś to z przymusu. Przepraszam. Zapomnij. O czym ja...

Przerwał mi przybliżając swoje usta do moich. Tym razem oddawałam pocałunek. Tak bardzo tego pragnęłam. Bliskości, która nagle została mi zabrana. Położyłam ręce na jego policzkach i zaczęłam jeszcze zachłanniej oddawać jego pocałunek. Chłopak przybliżył się do mnie, zabrał moje ręce z jego twarzy i przycisnął je do ramy. Czuć było, że nam obojgu brakowało tej namiętności. W końcu zabrakło nam powietrza i przerwaliśmy.

- Victoria. Muszę ci coś powiedzieć. Być może po tym pożałujesz tego o co przed chwilą poprosiłaś. - powiedział poważnie.

- O co chodzi?

- Moim ojcem jest... Peter White. - powiedział.

Poczułam ukucie w sercu, ale to było chwilowe. To była chwilowa reakcja. I nie było to spowodowane tym, że żywiłam takie uczucia do jego syna. Nie obchodziło mnie to, że to jego syn. To nie ten sam człowiek.

Zraniło mnie to, że ten człowiek był zdolny do założenia sekty. Był zdolny do uprowadzenia mnie. Tak się stoczył. Współczułam Zack'owi. Na prawdę.

- To jest nieważne. Nie jesteś tym człowiekiem.

- Vicki. Jesteśmy kuzynostwem. To co robimy jest niestosowne.

- To nieistotne. - powiedziałam.

- Vicki...

Przerwałam mu pocałunkiem. U mnie uczucia już dawno wygrały. Takie wyznanie tego nie zmieni. Cały czas chciałam go równie mocno.

Nagle chłopak jęknął lekko w moje usta i upadł na moje ramię, a uścisk na moich rękach całkowicie zniknął. Spojrzałam zdezorientowana na niego. Nie wiedziałam co się dzieje.

- I kto tu łamie zasady kurwa. - usłyszałam nad sobą.

Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam chłopaka, którego tak bardzo znienawidziłam. W ręce trzymał nóż, z którego czubka kapała krew. Od razu zrozumiałam.

- Zack?! - zaczęłam nim lekko szarpać.

Czarnowłosy zrzucił Zack'a z łóżka, a ten upadł z wielkim hukiem na podłogę i nawet się nie ruszył.

- Zack!

- Nie byliście za blisko czasami? - poczułam uderzenie na twarzy.

- Spierdalaj! - poczułam kolejne uderzenie.

- Księżniczko. Jesteś zwykłą suką. - kolejne uderzenie, jeszcze mocniejsze.

Nie miałam już ochoty się do niego odzywać. Patrzyłam niemo na leżącego Zack'a. Kto by pomyślał, że to się tak skończy. Chłopak złapał moją twarz i uderzył kolejne parę razy. Już powoli traciłam świadomość. Widok miałam zamglony, a cała moja twarz pulsowała z bólu.

- Obydwoje skończycie swoje pierdolone życie. Na własne życzenia.

Poczułam na moim nadgarstku nacięcie, a już po chwili spływającą po nim krew. Czyli to na prawdę koniec. Żegnaj Luke. Żegnaj Zack.

---
Hej hej. Oto nowy rozdział. Już przedostatni  😱
Miłego czytania! Buziaczki 😘

Lanjutkan Membaca

Kamu Akan Menyukai Ini

42.4K 310 2
Nastolatek gnębiony w domu i w szkole dostaje szansę od losu na lepsze życie, czy aby napewno dobrze to wykorzysta? Okładka autorska. Wszelkie porów...
99.1K 6.9K 10
Po aresztowaniu Remo wszystko, w co wierzyła Lucy Graves, okazało się paskudnym kłamstwem. Za rozkazem matki wyjeżdża z Filadelfii, aby plotki na jej...
125K 8.3K 28
Mason Crawford myślał, że po ostatnim, ciężkim sezonie, w którym jego drużyna przegrała finał Pucharu Stanleya nic gorszego nie może się stać. W końc...
9.5M 336K 36
Oboje siebie nienawidzą i oboje o tym wiedzą. Tyle nienawiści, ale dalej są blisko i nie mogą się uniknąć. Może najwyższy czas z tej odwiecznej walki...