Tu I Teraz ( Zakończona ✔️)

Da k_nara_

20.5K 820 92

Nudne życie Victorii nagle zmienia się o 180°. Co chwilę napotyka na swojej drodze problemy, a zwrotów akcji... Altro

Prolog
#1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12
#13
#14
#15
#16
#17
#18
#19
Podziękowania
#20
#21
#22
#23
Ogłoszenie parafialne
#24
#25
#26
#27
#29
#30
#31
#32
#33
#34
#35
#36
#37
#38
#39
#40
Epilog

#28

306 15 0
Da k_nara_

Następnego dnia

Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Leniwie usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju. Coś mi nie pasowało. Mianowicie była to moja osoba. Ja siedząca jak gdyby nigdy nic. Nie pamiętam jak wróciłam do domu. Wspomnienia z zeszłej nocy widzę jak przez mgłę. Jednego jestem jednak pewna. Na pewno widziałam Luke'a.

Odwróciłam wzrok w stronę szafki nocnej i wzięłam z niej torebkę. Wygrzebałam telefon i sprawdziłam godzinę. Dziewiąta. Okey, nie jest źle. Zaraz co? Sprawdziłam godzinę ponownie i przyjrzałam się dzisiejszej dacie. Ceremonia zakończenia roku zaczyna się za godzinę! Cholera jasna. Dlaczego nikt mnie nie obudził?

Wstałam szybko z łóżka i wbiegłam do łazienki. Rozebrałam się z wczorajszych ubrań i weszłam pod prysznic. Zmyłam z siebie wszystkie resztki wczorajszego wieczoru.

Po krótkim prysznicu wytarłam się, owinęłam włosy i ciało ręcznikiem, po czym wyszłam z łazienki. Gdy zamknęłam drzwi prawie zeszłam na zawał. O ścianę stał oparty szeroko uśmiechnięty Luke. Odruchowo złapałam mocniej mój ręcznik.

- Nie gap się. - powiedziałam cicho.

- Hm? - odparł po czym zeskanował moje ciało kończąc na mojej twarzy, która w tym momencie wyrażała tylko irytację. - A. - dodał krótko i od razu się odwrócił.

- Co chcesz? - zapytałam przechodząc do garderoby. Luke przeszedł pod drzwi do pomieszczenia.

- Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz. - odparł.

- Nie narzekam. Coś jeszcze?

- Nie nie. - powiedział. - A. Wyjeżdżamy za 20 minut. - dodał i pośpiesznie ruszył w stronę drzwi.

- Co?! Chyba żar... - nie dokończyłam słysząc trzaśnięcie drzwiami.

Wyjrzałam lekko z garderoby, a Luke'a faktycznie już nie było. Wróciłam do wybierania stroju na dziś. Po chwili szłam do łazienki ze świeżą bielizną, białą luźną bluzeczka i czarną krótką spódniczką.

Po wejściu do łazienki usiadłam przed lustrem, zrzuciłam ręcznik z włosów i wzięłam suszarkę. Zaczęłam suszyć dokładnie moje włosy. To zajmie ponad połowę pozostałego mi czasu. Długie włosy to czasami przekleństwo, ale o wiele bardziej wolę takie od jakichś tam krótkich.

Po około dziesięciu minutach odkładałam suszarkę mając całkowicie suche włosy. Na twarz nałożyłam jedynie krem BB i lekko pomalowałam rzęsy. Brwi jedynie lekko zaczesałam.

Po poprawieniu swojej urody zaczęłam się ubierać. Zajęło mi to dosłownie chwilkę i zadowolna ze swojego wyglądu wyszłam z łazienki.

Z garderoby wzięłam moje białe szpilki, założyłam je, chwyciłam do ręki torebkę i wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach do przedsionka, w którym stał już Luke.
Chłopak zlustrował mnie od góry do dołu.

- Miałaś nie stroić się tak dla innych. - powiedział.

- Słucham? - spojrzałam na niego. - Stroję się dla siebie.

- Jedziemy moim Audi. - zmienił temat i otworzył przede mną drzwi.

- Jak to? Nigdy nie widziałam, żebyś przyjechał nim do szkoły. - powiedziałam przechodząc przez drzwi.

- Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - stwierdził podchodząc do jego białego Audi R8 i otwierając mi drzwi pasażera. Historia lubi się powtarzać. - Wsiadaj.

Kiwnęłam lekko głową i wsiadłam do auta. Chłopak zamknął za mną drzwi i po chwili siedział już za kierownicą.

- Uprzedzam. Nie jestem z tych, którzy lubią wolną jazdę. - powiedział lekko się uśmiechając i wyjeżdżając z piskiem opon na ulicę.

Czy oni muszą za każdym razem się popisywać? Mogli by jechać kulturalnie jak na przykład ten dziadek na przeciwko nas. No na prawdę. Spojrzałam się lekko w kierunku Luke'a, który był w swoim żywiole. Łamał chyba większość możliwych przepisów. Skoro tak bardzo podoba mu się jazda tym autem, to czemu nigdy nim nie jeździł? Tu jest tyle niewiadomych.

- Wiem, że jestem ideałem, ale musimy już wysiadać. - powiedział Luke przerywając moje rozmyślenia.

Mrugnęłam parę razy, po czym zaczęłam się rozglądać. Szkolne podwórze było pełne uczniów. Kilka osób zebrało się wokół auta Luke'a oglądać je ze wszystkich stron, inne zaś osoby posyłały spojrzenia w moją stronę szepcząc coś między sobą. Odpięłam pasy i skuliłam się tak, aby nikt mnie nie widział.

- Vick? - usłyszałam chłopaka, który przywiózł mnie do tego złego miejsca.

Zignorowałam go. Nie chciałam, żeby tak się nie patrzyli. Nie chciałam słyszeć ich głupich uwag. Nie chciałam widzieć tych wszystkich palców wytykających moją osobę. Nie chciałam tu być.

W pewnym momencie usłyszałam głośne westchnięcie Luke'a, a po chwili dźwięk zamykanych drzwi. Podniosłam lekko głowę spoglądając na miejsce kierowcy, na którym go nie było. Zdezorientowana usiadłam prosto na siedzeniu i zaczęłam głęboko oddychać, motywując się tym do wyjścia.

- Wyjdź. - usłyszałam dobrze znany głos.

Spojrzałam na otwarte drzwi, a następnie na Luke'a wyciągającego do mnie rękę. Niepewnie chwyciłam jego dłoń i wysiadłam z samochodu. Rozejrzałam się lekko po osobach zebranych niedaleko auta. Wszystkie spojrzenia były skierowane w naszą stronę.

Luke zakluczył pojazd i zaczął iść przed siebie cały czas mocno trzymając mnie za rękę. To dodawało otuchy. Mijając tych wszystkich ludzi, którzy świętowali ostatni dzień roku szkolnego czułam się okropnie.

- To ona?

- Victoria White?

- Co ona tu robi?

- Jeszcze się nie wyprowdziła?

- Myślałem, że wylądowała w psychiatryku.

Szepty. Szepty. Szepty. Słyszałam każdy pojedynczy szept, każdej osoby, która tu stała. Zebrało mi się na płacz. Czułam już jak łzy zaczynają zbierać mi się w kącikach oczu. Mój uścisk dłoni Luke'a się zmniejszył. Nie miałam już siły trzymać go tak mocno. Chłopak najwidoczniej to poczuł, bo odwrócił się w moją stronę i zaczął skanować moją twarz. Jego uścisk stał się aż bolesny, a twarz pokazywała tylko zdenerwowanie.

- Zamknąć się kurwa! - wydarł się na całe gardło i rozejrzał groźnie po zebranym wokół tłumie.

Spojrzałam na niego przestraszona, a on obdarował mnie tylko krótkim pustym spojrzeniem i zaczął iść dalej. Ledwo nadążałam za jego szybkimi krokami. Nie zdążyłam nawet zobaczyć kiedy byliśmy już pod drzwiami szkoły, przez które chłopak wszedł prawie biegiem. Wnętrze szkoły było praktycznie puste, gdyż uroczysta część ceremonii odbywała się na dziedzińcu. Niebieskooki posadził mnie na ławce przy oknie, z którego idealnie widać było cały dziedziniec.

- Zostań tu. Wszyscy są teraz na dziedzińcu więc możesz spokojnie uczestniczyć w ceremonii stąd. - powiedział spokojnie.

- Ale... - zaczęłam.

- Żadnego ale. Proszę cię. Zostanie tutaj to jak na razie najlepsze wyjście. Widzę jak reagujesz. Widzę, że cię krzywdzą. Nie chcę tego. Dlatego proszę. - powiedział patrząc mi prosto w oczy.

- Dobrze. - odpowiedziałam krótko, lekko niepewna.

- Przyjdę od razu po ceremonii, dlatego nawet się stąd nie ruszaj, okey?

Kiwnęłam lekko głową na tak, a chłopak odetchnął z ulgą, uśmiechnął się i poszedł w stronę dziedzińca. Zaczęłam czuć się niepewnie. Byłam sama, a każdy mógł się dowiedzieć, że tutaj jestem. To na prawdę nie jest dobre wyjście.

Godzinę później

Ceremonia powoli dobiegała końca, a ja cały czas siedziałam jak na szpilkach. W ciągu całej ceremonii przeszła obok mnie tylko jedna osoba, która na szczęście nie zwróciła na mnie większej uwagi. Nie oznaczało to, że nic się nie stanie. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak zdenerwowana.

Gdy ludzie zaczęli schodzić ze szkolnego dziedzińca postanowiłam, że już wstanę i kiedy zobaczę Luke'a od razu pójdę w jego stronę. Nie zdążyłam nawet porządnie się odwrócić i rozejrzeć, a już dostałam z liścia w twarz. Nie było to lekkie uderzenie. Zakręciło mi się w głowie. Chciałam spojrzeć na osobę, która to zrobiła, ale zanim zdążyłam podnieść wzrok zostałam popchnięta i poleciałam prosto na podłogę. Od razu poczułam ból w prawej kostce. Dlaczego zawsze coś musi się z nią stać? Od małego to jest moja najbardziej podatna na urazy część ciała. Czułam pulsujący ból. Chciałam wstać i ją dotknąć. Sprawdzić czy to nic poważnego. Znowu mi nie pozwolono. Tym razem dostałam niezłego kopa w brzuch. Wiecie co też kiedyś dostałam w brzuch? Kulkę. I to całkiem niedawno. Oparłam się nie rękach i chciałam chociażby usiąść. Jednak ból w brzuchu zabrał całkowicie siłę w moich rękach. Nie miałam siły by wstać. Brzuch bolał mnie tak bardzo. Zaczęłam kaszleć, wzrok miałam zamglony. Nie wiedziałam co się dzieje. Historia na prawdę lubi się powtarzać.

Luke pov

Przez całą ceremonię spoglądałem w okno, przy którym siedziała dziewczyna. Musiałem wiedzieć, że wszystko jest w porządku.

W chwili, gdy ceremonia się skończyła poszedłem w jej kierunku najszybciej jak mogłem. Próbowałem przepychać się przez tłum co nie wychodziło mi najlepiej. Kiedy dotarłem w moje docelowe miejsce stał tam wielki tłum gapiów. Podszedłem bliżej.

- To krew? - usłyszałem.

- Przecież nie oberwała tak mocno. - usłyszałem od innej osoby.

Przedarłem się przez tłum gapiów nie zwracając uwagi na siłę jaką używam. Gdy stałem już przed tłumem zamarłem. Mój aniołek leżał na podłodze, z ust ciekła jej krew, a nad nią stała grupka szkolnych szmat z Amandą na czele. Chciałem zajebać każdego kto tutaj stał. Stał i nic z tym nie zrobił. W tym momencie nie liczyło się nawet to, że Amanda jest dziewczyną.

Podbiegłem do nich i odepchnąłem każdą po kolei tak, że wylądowały na podłodze tak samo jak Vick.

- Idziecie z tym do nauczycieli i się przyznajecie czy może chcecie skończyć tak samo jak Vick? Dla mnie nie jesteście kobietami.

Żadna się nie odezwała. Spojrzały tylko na mnie z pogardą, wstały i szybko zniknęły mi z oczu.

- A wy nie macie lepszego zajęcia do jasnej cholery? Spierdalać mi stąd! - zwróciłem się do gapiów.

Chwilę szeptali coś między sobą, po czym odeszli szybkim krokiem. Wziąłem dziewczynę delikatnie na ręce i skierowałem się w stronę wyjścia ze szkoły. Nawet w takiej sytuacji uśmiechnęła się do mnie i chwyciła mnie lekko za marynarkę. Dlaczego ona tak bardzo łamie mi serce?

Gdy wyszedłem z nią ze szkoły przykryłem jej twarz moja marynarką. Nie chciałem, żeby więcej osób widziało ją w takim stanie. Szybkim krokiem udałem się do auta, otworzyłem drzwi od pasażera, opuściłem siedzenie i położyłem na nim dziewczynę. Ściągnąłem marynarkę i ja przykryłem. Wsiadłem za kierownicę, zapiąłem jej pasy i najszybciej jak mogłem wyjechałem z terenu szkoły.

---
Hej hej! Oto kolejny rozdział. Nagroda za to, że dawno nie było. Następny już w środę! Nie wiem dlaczego, ale zawsze na samym początku mam pomysł na jakiś mały incydent, a jak pisze zamienia się w takie coś. Tak już mam. Miłego czytania! Buziaczki 😘

Continua a leggere

Ti piacerà anche

362K 32.8K 18
Historia Molly McCann i Aresa Hogana - spin-off dwóch dylogii: "Reguł pożądania" i "Związanych układem". Ostrzeżenie: Książka zawiera treści skierowa...
209K 6.7K 45
Współczesna opowieść o kopciuszku, w której książę okazał się być diabłem. On był samotnikiem, socjopatą i mordercą. Ona była tylko służącą w jego do...
110K 8K 50
Dwa miesiące. Dwa serca. Dwie dusze. Jedno życie. ~ Nie ofiaruj komuś życia na dł...
1.4M 32.1K 33
Veronica i David od zawsze przepełniali się nienawiścią. Odkąd tylko pamiętali próbowali trzymać się od siebie z daleka, ponieważ próby jakiegokolwie...