Let's Play (Markhyuck Nomin)

By NanaArt

76.1K 8.5K 4.6K

Jeno pragnął tylko jednego chłopaka na całym świecie, ale jak na złość okazał się on młodszym bratem jego naj... More

Rozdział I "Czasami"
Rozdział II "to"
Rozdział 3 "czego"
Rozdział 4 "szukamy"
Rozdział 6 "na"
Rozdział 7 "wyciągnięcie"
Rozdział 8 "ręki"
Rozdział 9
Rozdział 10 "To"
Rozdział 11 "co"
Rozdział 12 "nadejdzie"
Rozdział 13 "jest"
Rozdział 14 "lepsze"
Rozdział 15 "niż"
Rozdział 16 "to"
Rozdział 17 "co"
Rozdział 18 "minęło"
Rozdział 19
Rozdział 20 "Trudno"
Rozdział 21 "czekać"
Rozdział 22 "na coś"
Rozdział 23 "co wiesz"
Rozdział 24 "że może"
Rozdział 25 part (I/II) "nigdy"
scena wycięta
Rozdział 25 part II/II
Rozdział 26 "nie nastąpić."
Rozdział 27 "Jeszcze"
Rozdział 28 part I "trudniej"
Rozdział 28 part II
Rozdział 29 "zrezygnować"
Rozdział 30 "gdy wiesz"
Rozdział 31 "że to"
Rozdział 32 "wszystko"
Rozdział 33 "czego"
Rozdział 34 "pragniesz"
Rozdział 35
Rozdział 36 "Kiedy"
Rozdział 37 "zaczynasz"
Rozdział 38 "rozumieć"
Rozdział 39 "o co"
Rozdział 40 "w tej"
Rozdział 41 "grze"
Rozdział 42 "chodzi"
Rozdział 43 "okazuje"
Rozdział 44 "się, że"
Rozdział 45 "już"
Rozdział 46 "przegrałeś"
Plany na przyszłość

Rozdział 5 "jest"

1.6K 197 53
By NanaArt

Następny dzień wcale nie przyniósł Jeno lepszego nastroju. Czuł się trochę jak przed pójściem na sprawdzian, na który nic nie umiał. Wiedział, że zawali, ale może później uda mu się poprawić. 

Jak zawsze spotkał się z Renjunem na krzyżówce i poszli razem do szkoły. Kiedy rozchodzili się do swoich klas Renjun pocałował go w policzek. Jeno czuł przez moment przypływ wdzięczności, jednak chwilę potem jak patrzył na odchodzącą sylwetkę chłopaka, wyrzuty sumienia zaatakowały go ze zdwojoną siłą. O czym on wtedy myślał? Jak mógł to zrobić Renjunowi?

Cały dzień próbował się zebrać w sobie, żeby powiedzieć o wszystkim Markowi, ale nie mógł znaleźć odpowiedniego momentu. 

Zanim się obejrzał skończyli lekcje i szli z chłopakiem w kierunku wyjścia ze szkoły.

- Jeno czy ty mnie słuchasz? – Zapytał nagle chłopak odwracając się do niego.

- Nie. – Westchnął. – Ale cały dzień mówisz mniej więcej o tym samym, że Donghyuck poszedł na randkę z Hanem. Nie wiem dlaczego miałoby to mnie lub ciebie obchodzić.

- Nie chodzi randkę. On... On... Nie rozumiesz? Jak on w ogóle może się tak zachowywać?

Jeno spojrzał poirytowany na Marka.

- Nie rozumiem cię stary. Jaki masz problem? – Warknął zatrzymując się.

- On przyjechał tu tylko dlatego, żeby się gzić z pierwszymi lepszymi debilami. – Mark obrócił się w stronę Jeno.

Chłopak poczuł irytację, nie podobało mu się to, że Mark potępia czyjś sposób bycia tylko dlatego, że jest inny niż jego własny. Jednak nie sądził, że rozzłości go to, aż tak bardzo.

- Ja pierniczę Mark. Może jesteś po prostu zazdrosny?

- Zazdrosny? – Jego głos podniósł się o kilka oktaw w górę. – Że niby jestem zazdrosny o Donghyucka?!

- Nie o Donghyucka. O to, że ma w dupie co o nim mówią i robi to co chce. Coś na co ty nigdy nie mogłeś się zdobyć.

Obaj zamarli, słowa Jeno były niesprawiedliwe i bolesne. Pożałował ich jak tylko je wypowiedział. To kumulujące się w nim emocje znalazły ujście w najmniej oczekiwanym momencie. Ludzie mijający ich na korytarzu przyglądali im się zaciekawieni, ale nie byli na tyle wścibscy, żeby się zatrzymywać.

- Okey Jeno, mam tego dość. – Powiedział Mark. – Powiedz w końcu o co ci chodzi, bo cały dzień tylko na mnie warczysz.

Tego chłopak się nie spodziewał. Właśnie był o krok przed ostateczną konfrontacją. Wziął głębszy oddech i spojrzał w oczy przyjaciela.

- Chodzi o chłopaka z sylwestra. Znalazłem go.

- O. – Mark wyglądał na zaskoczonego. – To chyba dobrze, nie? Mam na myśli, że dużo o nim myślałeś. Chyba że... To zmienia coś między tobą, a Renjunem?

- Nie. – Szybko pokręcił głową.

- Więc o co chodzi? – Zapytał wyglądając na zupełnie zagubionego.

Jeno poczuł jak robi mu się gorąco. Nie było już odwrotu. Został przyparty do muru.

- To Jaemin. Chłopak z którym całowałem się w sylwestra, to Jaemin.

Bał się spojrzeć na twarz Marka, ale zrobił to. Szybko tego pożałował. Przez oczy chłopaka przemknęły wszystkie emocje w mikrosekundowych odstępach. Szczere zaskoczenie, które szybko zmieniło się w poczucie zdrady, a te błyskawicznie przeszło w złość.

Twarz Marka zrobiła się czerwona. Podszedł do Jeno i chwycił go za materiał koszuli na piersi. Jeno nawet nie próbował się bronić, kiedy Mark popchnął go na szafki. 

Huk rozszedł się po korytarzu, kiedy boleśnie uderzył plecami w metalową powierzchnię. Nie wiadomo czy Mark by go uderzył. Zaciskał dłonie tak mocno na jego koszuli jakby chciał go zmiażdżyć. 

Jeno nigdy nie widział Marka tak wściekłego. Jego szczęka była napięta, twarz czerwona, a w oczach malował się amok. Na szczęście byli na szkolnym korytarzu i już po chwili zbiegli się uczniowie między innymi z ich klasy, którzy ich rozdzielili.

Mark został odciągnięty od Jeno, ale wyrwał się osobom, które próbowały go zatrzymać.

- Nigdy więcej nie zbliżaj się do mojego brata. – Warknął wskazując palcem na Jeno i obrócił się na pięcie odchodząc.

Jeno stał nadal oparty o szafki i ciężko oddychał.

- Wszystko w porządku? – Zapytał Han klepiąc go po ramieniu.

- Tak. – Odpowiedział odprowadzając Marka spojrzeniem. Bez słowa poprawił koszulę i ruszył korytarzem w przeciwnym kierunku, ignorując pytające spojrzenia kolegów.

Teraz już musiał doprowadzić sprawę do końca.

Kiedyś na poddaszu szkoły znajdowała się biblioteka, jednak kilka lat temu postawiono nowy budynek, gdzie została przeniesiona. Poddasze zamienione zostało w magazyn, a drzwi do niego były zawsze zamknięte. Jednak pozostała klatka schodowa. 

Jeno zaczął wspinać się po starych drewnianych schodach, pomalowanych olejną farbą. Kiedy był na półpiętrze spojrzał przez małe okienko, żeby zobaczyć brodzących w mokrej plusze uczniów. Uniósł wzrok na szare niebo. Nienawidził kiedy zimą temperatura była w plusie.

Kiedy się obrócił zobaczył, że na szczycie schodów, pod drzwiami siedzi chłopak. Dopiero teraz miał szansę dokładniej mu się przyjrzeć. Jego włosy były jaśniejsze niż je zapamiętał, chłopak właśnie przegarnął je długimi, smukłymi palcami, a lśniące kosmyki znów zsunęły mu się na czoło. Jeno przeniósł wzrok na delikatny uśmiech kształtujący się na smukłej twarzy. Ten uśmiech od zawsze był znakiem rozpoznawczym chłopaka, zawsze ślicznie się uśmiechał i nie marszczyły mu się przy tym oczy, tak jak Jeno.

- Jaemin. – Odezwał się, żeby zaznaczyć swoją obecność.

Chłopak poderwał głowę w górę i schował telefon do kieszeni, wstał i zszedł na dół z promiennym uśmiechem.

- Jeno. – Powiedziała z entuzjazmem i przytulił go.

Był to niezręczne, ponieważ Jeno się tego nie spodziewał. Mimo to objął plecy chłopaka i pozwolił swojej głowie spocząć na jego ramieniu. Przez ten moment, kiedy przytulał do siebie ciało Jaemina, wydawało mu się, że wszystko będzie dobrze. Poczuł strzępki jego zapachu, jakby dziecięcej oliwki i czegoś słodkiego, ale delikatnego. Odsunął się i Jeno czuł, że ma ochotę się rozpłakać, kiedy zobaczył jego roześmianą buzię.

- Usiądziemy? – Zapytał wskazując na stopień. Czuł się w tym momencie jak najgorszy człowiek na świcie. Za chwilę miał zdeptać marzenia Jaemina. Zachowanie chłopaka było, aż zbyt oczywiste.

Usiadł koło niego i żeby zyskać trochę na czasie odezwał się.

- Jeszcze nie miałem okazji spytać cię jak było w Hiszpanii.

- Wszystkim odpowiadam, że było fantastycznie, że to przygoda życia, ale tak naprawdę ten wyjazd znaczył dla mnie dużo więcej. – Powiedział całkiem poważnie, ale kiedy Jeno spojrzał na jego profil cały czas widział uśmiech. – Aż boję się pomyśleć co by było gdybym jednak się nie zdecydował.

- Wyjechałeś tak nagle. – Jeno przypomniał sobie kiedy Mark powiedział mu o wymianie Jaemina. – Wszystkich nas zaskoczyłeś.

- Prawda? Kto by się spodziewał, że to będę akurat ja? – Zaśmiał się.

- Nie to miałem na myśli. – Powiedział znów patrząc w przestrzeń. – Zawsze byłeś tajemniczy, chodziłeś swoimi ścieżkami, ciężko było zgadnąć co masz w głowie.

- Wiesz tutaj byłem bezpieczny, zawsze mogłem schować się w pokoju i wiedziałem, że rodzice o mnie zadbają. A kiedy wyjechałem do Hiszpanii byłem zdany na siebie, nikogo nie znałem, wszystko było inne - kultura, język. Ale kiedy sam ze wszystkim sobie poradziłem, poczułem się taki silny. Nie chcę, żeby to uczucie kiedykolwiek mnie opuściło.

Jeno spojrzał zaskoczony na Jaemina, nie pamiętał kiedy ostatnio chłopak powiedział w jego towarzystwie tyle słów.

- I poznałeś Donghyucka? – Zapytał przypominając sobie charakterystycznego chłopaka z czerwoną czupryną. 

- Tak. – Kiwnął głowa. – Tu w Korei jakoś nigdy nie mogłem z nikim nawiązać bliższej relacji. Kiedy tylko poznałem Donghyucka wiedziałem, że zostaniemy przyjaciółmi. Nie zrozum mnie źle, poznałem dużo świetnych ludzi i cały czas utrzymuję z nimi kontakt, ale Donghyuck już zawsze zostanie moim przyjacielem takim do śmierci. Wiesz, jak ty i Mark.

Jeno skrzywił się na wzmiankę o przyjacielu. Spojrzał na Jaemina, który również nieśmiało na niego spojrzał. Teraz chłopak nie miał wątpliwości, że młodszy coś do niego czuje. Było mu z tym jeszcze gorzej. Pewnie przez pocałunek Jaemin stworzył sobie w głowie ich wspólny obraz, który nigdy nie będzie prawdziwy.

- Jaemin chcę porozmawiać o tym co się stało na sylwestrze. – Jego głos rozszedł się po klatce schodowej. Młodszy uśmiechnął się na samo wspomnienie i było to jak uderzenie wymierzone prosto w brzuch Jeno.

- O pocałunku? – Upewnił się Jaemin niewinnym głosem.

- Tak. – Westchnął wstając. Pewnie znienawidzi się za to co teraz powie, ale musi to zrobić. – To nigdy nie powinno się zdarzyć.

Jaemin przestał się uśmiechać. Również wstał i patrzył okrągłymi, smutnymi oczami na Jeno.

- To nie jest twoja wina. – Powiedział czując się jak ostatni gnojek. – To ja cię pocałowałem, chociaż nawet nie wiedziałem, że to ty.

Jaemin cofnął się o krok i otworzył z niedowierzaniem usta.

- Potrzebowałem po prostu odreagować i skorzystałem z okazji. Gdybym wiedział, że to ty nigdy bym tego nie zrobił.

- Ale... - Głos młodszego się załamał.

- Lepiej będzie jak o tym zapomnimy. – Powiedział Jeno odwracając wzrok od chłopaka, bo widząc że go krzywdzi, czuł niemal fizyczny ból.

- Nie chcę. – W oczach Jaemina pojawiły się łzy.

- Przykro mi, że tak wyszło mały. – Westchnął. – Po prostu wróćmy do tego co było kiedyś. Ty nadal będziesz dla mnie młodszym baratem mojego kumpla, a ja dla ciebie przyjacielem starszego brata. – Powiedział miękko i chciał położyć dłoń na ramieniu Jaemina, ale zrezygnował.

Młodszy pokręcił głową, ale nic nie powiedział. Jeno czuł, że za chwilę również zacznie płakać, a widok załamanego chłopaka będzie go prześladować nocami. Obrócił się z zamiarem zejścia na dół, jednak coś sobie przypomniał.

- Jaemin. – Zatrzymał się, a chłopak uniósł głowę, żeby na niego spojrzeć. – Może to zostać między nami? Wiesz jestem w związku z Renjunem i nie chciałbym, żeby się dowiedział.

- Masz... Masz chłopaka? – Wykrztusił Jaemin, a jego oczy jeszcze się powiększyły.

- Tak, od kilku miesięcy... – Powiedział, ale wtedy zobaczył jak po policzku młodszego spływa łza. Przeklął w duchu i obrócił się tyłem. – Przepraszam Jaemin. – Dodał ciszej i uciekł. 

Kiedy był już na dole uderzył pięścią w ścianę. Był wściekły i zrozpaczony.

Przez całą drogę do domu wydawało mu się, że słyszy płacz Jaemina. Kiedy tylko wszedł do domu, jego mama zaczęła robić mu awanturę o nieułożone buty, ale on tylko zatrzasnął drzwi od pokoju. Czuł się jak ostatni śmieć. Nie dosyć, że zdradził swojego chłopaka, prawdopodobnie stracił najlepszego przyjaciela, to jeszcze zranił Jaemina. Schował głowę pod poduszką modląc się o sen i żeby jego myśli uspokoiły się chociaż na chwilę.

*

Donghyuck właśnie szykował się na wyjście z Hanem, kiedy Jaemin wrócił do domu. Nawet się nie obrócił dalej poprawiając makijaż. Musiał jeszcze dobrać choker, który najlepiej będzie pasował do jego ubrań. Najbardziej lubił ten czarny gdzie na atłasowej wstążce wisiał srebrny księżyc. Nie tylko wyglądał tajemniczo, ale również przynosił szczęście.

- Długo cię nie było. – Powiedział, kiedy Jaemin stanął w pokoju. – Czyżby wasza mokra sesja się przeciągnęła?

Długo nie dostawał odpowiedzi, więc obrócił się, żeby spojrzeć na przyjaciela. Jednak ten z nieobecnym wyrazem twarzy wszedł do namiotu.

Namiot był jedną z dziwniejszych rzeczy, które Donghyuck zobaczył w domu państwa Lee, ale musiał przyznać że miał swój urok. W rogu pokoju Jaemina stało tipi w pastelowych kolorach,wypełnione pluszakami i poduszkami.

Zaalarmowany Donghyuck odłożył biżuterię i po kolanach wczołgał się do namiotu. Jaemin siedział tam ściskając pluszowego lwa i patrzył tępo w podłogę. Zanim zdążył się zapytać co się stało, Jaemin powiedział:

- On ma chłopaka.

Donghyuck myślał, że się przesłyszał albo że Jaemin żartuje. Jednak kiedy spojrzał na jego twarz zobaczył ślady po łzach.

- Ma chłopaka w dodatku powiedział, że to była pomyłka i że gdyby wiedział, że to ja, to nigdy by mnie nie pocałował. I kazał mi o wszystkim zapomnieć. – Łzy znów trysnęły z oczy chłopaka. 

Donghyuck nie mógł zrobić nic innego, jak tylko przytulić płaczącego przyjaciela. Poklepywał go po plecach mówiąc, żeby się nie powstrzymywał. Cieszył się, czując że jego koszulka nasiąka łzami Jaemina. Najgorsze by było gdyby chłopak zamknął się w sobie.

- Przeklęty dupek. – Warknął czując jak wypełnia go złość.

- Nie. – Pokręcił głową Jaemin.

- Jak tylko go spotkam to mu wygarnę. – Zacisnął usta i zmrużył oczy.

- Nie. – Jaemin odsunął się. – Prosił, żebym nikomu nie mówił, żeby jego chłopak się nie dowiedział.

Donghyuck patrzył na Jaemina gęsto mrugając.

- Ty chyba żartujesz? Ten padalec cię wykorzystał i jeszcze oczekuje, że będziesz milczał?

- Jeno jest dobrym człowiekiem...

- No zajebiście dobrym. – Warknął Donghyuck. – Ale już niedługo się przekona co to znaczy zadzierać z Lee Donghyuckiem.

- Nie Hyuck. – Zapłakał chwytając go za rękaw. – Nie rób mu krzywdy...

- Nana ten gnojek zasługuje na najgorsze, jak mogłeś tyle lat się kochać w takim draniu?

- On nie jest zły. On tylko popełnił błąd. – Wychlipał. – Nie rób mu nic złego.

- Ale Jaemin...

- Nie Hyuck. On może nic do mnie nie czuć, ale to nie znaczyć, że ja nie czuję do niego.

- Czujesz coś do niego, po tym jak cię potraktował?

- Tak. – Łzy spłynęły mu po policzkach. – Czuję, że nie powinienem, ale ja go kocham.

*

Donghyuck siedział w namiocie, a Jaemin leżał z głową na jego kolanach. Po fali łez została mu rezygnacja. Donghyuck nie mógł patrzeć jak trzęsie mu się warga i jak drżą jego plecy. W uspokajającym geście przeczesywał mu włosy i szeptał słowa kołysanki po Hiszpańsku. W trakcie napisał do Hana, że odwołuje spotkanie.

Kiedy Jaemin w końcu zasnął ,zaczął rozważać wszystkie wyjścia z zaistniałej sytuacji, obliczał w głowie wszystkie straty i korzyści. Wiedział jedno, nie ważne jaką cenę poniesie, nie może tego tak zostawić. 

_____________________
Myślałam, że jak będę to pisać w grudniu/styczniu/lutym to będzie zimno i wszędzie będzie śnieg. 
No cóż... Tyle z mojej inspiracji. xD 
Całusy Nana Xx 

Continue Reading

You'll Also Like

26.6K 2.8K 106
wattpad nie daję mi spokojnie udostępnić rozdziału w poprzedniej części więc zaczynam nową.n
48.9K 1.8K 22
„Gdzie byłeś sześć lat temu?" Gdzie Blake Remington był kiedy Charlotte Wilson go potrzebowała? Tego nikt nie wie. Przepadł z dnia na dzień, a nikt n...
93.1K 2.3K 32
Aurora Davies 16-latnia dziewczyna która mieszka ze swoją matką w Londynie, która się nią nie zajmuje. Aż pewnego dnia Grace- Matka dziewczyny- oddaj...
4.1K 610 10
k ł a m s t w o p o w t a r z a n e w i e l e r a z y s t a j ę. s i ę p r...