Tonight (5SOS/ROOM94 fanficti...

By wiezajfla

139K 6.8K 296

Jedna noc. Względnie normalna nie różniąca się szczególnie od innych, a tak naprawdę mająca wpływ na wszystko... More

Tonight (5SOS & ROOM94 fanfiction)
Zwiastun
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40 (ostatni)
INFORMACJA
DODATEK ŚWIĄTECZNY
TOMORROW

Rozdział 15

3.2K 153 9
By wiezajfla

- Na pewno nas nie wyrzucą - mówi do mnie po cichu Ashton kiedy idziemy w stronę gabinetu dyrektora prowadzeni przez pana profesora Cheasta.

- Skąd wiesz? - pytam.

- Zarabiają na tym, że się tu uczymy - tłumaczy mi, a ja przyznaję mu rację. - Ja to wszystko załatwię, tylko daj mi mówić - prosi, a ja nie mam nic przeciwko.

Tak naprawdę nie zbyt obchodzą mnie konsekwencje za nasz występek. Jestem już przyzwyczajona do ponoszenia wszelkich kar, więc nie robią one na mnie właściwie żadnego wrażenia. Chodzi tylko o to, żeby zostać w szkole i nie zawieść taty już na samym początku.

Pan Cheast szarpie mocno za klamkę od drzwi pomieszczenia, które jest naszym celem i które pewnie jeszcze nie raz odwiedzę w czasie mojej nauki tutaj. Dyrektor Anderson patrzy na nas ze zdziwieniem kiedy historyk praktycznie wpycha nas do środka.

- Co się dzieje? - pyta dyrektor przerywając popijanie kawy.

- Znalazłem tę dwójkę na dachu szkoły - odzywa się wkurzony nauczyciel- Jakby tego było mało mieli ze sobą to - dodaje pokazując papierosy, które nam zabrał.

- Ashton Irwin i Spencer Shepard... - mruczy pod nosem dyrektor Anderson. - Ashton, dobrze wiesz, że bardzo nie lubię cię tu oglądać, powoli przeginasz - zwraca się najpierw do chłopaka. - A co do ciebie Spencer... No nie powiem, że się nie zawiodłem. Uczysz się tutaj tydzień i już masz kłopoty... Tylko dlaczego wydaje mi się, że to dla ciebie nic nowego? - pyta retorycznie wstając ze swojego skórzanego obrotowego fotela. - Nie wiem, czy wiecie, że palenie na terenie szkoły jest stanowczo zabronione. Jednak i tak jest to znikome przestępstwo w porównaniu z wejściem na dach  budynku. Na pewno oboje zdajecie sobie sprawę z tego, że jest to zabronione... I co ja mam teraz z wami zrobić? - pyta, a ja jestem zdziwiona, że ciągle jest taki spokojny.

- Zrobi pan jak uważa, ale chciałbym powiedzieć, że karanie nas za wyjście na dach będzie raczej złym pomysłem. Nigdzie nie jest zaznaczone, aby wchodzenie tam było zabronione i nikt nie poinformował nas o tym, że tak jest - broni nas Ashton lekceważącym tonem, a ja popieram jego wersję, bo jak głupia by nie była, jest prawdziwa.

- Oh, nie rób z siebie idioty Irwin! Każdy głupi domyśliłby się, że wchodzenie tam nie jest dobrym pomysłem - mówi wreszcie trochę wkurzony Anderson.

- Oczywiście i my również się tego domyśliliśmy, aczkolwiek wejście na dach nie jest w żaden sposób zabezpieczone, a klapa jest ciągle otwarta, co ja osobiście uważam za ogromne zaniedbanie ze strony szkoły. Uczniowie nie są w żaden sposób ostrzeżeni o tym, że jest to niebezpieczne i można to w każdej chwili wykorzystać przeciwko pańskiej instytucji - mówi nonszalancko uśmiechnięty chłopak, a ja jestem w szoku jak dobrze radzi sobie w tym przypadku.

- W tej chwili tylko pogarszacie swoją sytuację - mówi dyrektor ciągle nerwowo krążąc po pomieszczeniu.

- Ja odnoszę wrażenie, że bardziej pogorszyć jej już nie możemy, a w tej chwili właściwie ją polepszamy - odzywam się za co otrzymuję nienawistne spojrzenie od dyrektora i lekki uśmiech od chłopaka siedzącego po mojej prawej, który cieszy się, że złapałam jego konwencję.

- Spencer, możesz już iść. Ashton później przekaże ci w jaki sposób zostaniesz ukarana - mówi do mnie starszy mężczyzna, więc wstaję i wychodzę pozostawiając Asha samego na jego pastwę.

<Ashton>

- Irwin chyba zapominasz, że jesteś tutaj na pewnych warunkach. Twoje stypendium, w każdej chwili może zostać cofnięte - mówi nasz zajebisty dyrektor siadając z powrotem przy tym swoim ogromnym biurku w swoim wypasionym gabinecie. Czuje się tu jak król, a ja nie potrafię spokojnie na to patrzeć.

- To tak samo jak twoja posada Anderson - warczę, a on w pierwszej chwili nie jest w stanie nic powiedzieć.

- Nie zrobisz tego - mówi patrząc na mnie z przerażeniem. Uwielbiam mieć kontrolę nad ludźmi.

- Dlaczego nie? W każdej chwili mogę pozbawić cię roboty za to co robiłeś i radzę ci o tym pamiętać - mówię. - Umówmy się tak, zapomnisz o tej całej akcji, Spencer nie będzie miała przez to żadnych problemów, wejście na dach pozostanie otwarte tak jak to było dotychczas, a ciebie chuj będzie obchodzić czy ktoś tam jest i co robi zrozumiano? - pytam go ostrym tonem, a on patrzy na mnie z niesmakiem.

- Jesteś bezczelny - mówi Anderson chowając twarz w dłoniach. Jest to oznaką mojego ostatecznego triumfu nad nim.

- Nie będę zaprzeczał. Czy wyraziłem się jasno? - pytam głośno, a on kiwa głową przez co na moją twarz wstępuje szeroki uśmiech. - Świetnie. Myślę, że tydzień dodatkowych prac w szkole po lekcjach wystarczy dla zachowania pozorów - dodaję oschłym tonem wstając z krzesła. - Do widzenia panie Anderson - żegnam się z nim z fałszywą uprzejmością uśmiechając się, wychodzę z jego gabinetu i jest to koniec mojej walki z nim. Koniec na dzisiaj.

- Wszystko w porządku? - pyta mnie Perrie kiedy wchodzę nieźle spóźniona na lekcję francuskiego.

- Tak, ok - odpowiadam nie chcąc na razie opowiadać jej o całym wydarzeniu.

- Silence s'il vous plait - ucisza nas pani Robins. - Pour qoi es - tu en retard Spencer? - zwraca się do mnie nauczycielka chcąc wiedzieć dlaczego się spóźniłam.

- Parc que j'ai été chez le directeur - odpowiadam jej i pozostaje mi tylko liczyć na to, że w tej klasie uczą się sami idioci, ale niestety wiem, że to zdanie było na tyle proste, że każdy musiał je zrozumieć.

Po zajęciach językowych szybko wychodzę z sali nie czekając na moich znajomych. Chcę szybko znaleźć Ashtona i dowiedzieć się co jeszcze powiedział mu dyrektor. Oczywiście jak zwykle nie mam szczęścia, bo prawie od razu słyszę męski głos wołający mnie po imieniu. Rozpoznaję go i przyspieszam nie chcąc mieć nic wspólnego z jego posiadaczem. Niestety już po chwili czuję, że ktoś łapie mnie za ramię i odwraca w swoją stronę. Stoję twarzą w twarz z Kieranem. Zauważam, że stoi on stanowczo za blisko mnie, więc odsuwam się od niego.

- Nie uciekaj przede mną Spencer, przecież nic ci nie zrobię - mówi, a ja parskam śmiechem.

- Co do tego, nie byłabym taka pewna - warczę i się wyrywam.

- Chcę tylko porozmawiać - mówi, a ja widzę jakąś zmianę w jego zachowaniu, ale i tak nie przekonuje mnie ona do wysłuchania go.

- Ale ja nie mam z tobą o czym rozmawiać - mówię i chcę odejść, ale chłopak łapie mnie za nadgarstek chcąc jeszcze na moment zdobyć moją uwagę.

- Powinnaś wiedzieć... - zaczyna, a po jego minie widzę, że nagle stał się zdenerwowany. Już po chwili orientuję się dlaczego kiedy do moich uszu dobiega wkurzony głos Ashtona.

- Czego znowu od niej chcesz Lemon?! - mówi głośno odpychając ode mnie Kierana i stając przede mną.

- Oh, tylko przelecieć ją na środku korytarza, nic takiego - mówi z sarkazmem, a ja zauważam, że wokół nas już zaczyna się zbierać grupka obserwatorów. - Przesadzasz,  uspokój się Irwin - dodaje, a ja zauważam, że dzisiaj jest wyjątkowo opanowany, ale też jakby bardzo czymś przejęty.

- To się od niej odpierdol raz na zawsze. Ona jest moja - mówi ostro Ashton. Jeszcze nie widziałam go tak wkurwionego.

- Oczywiście, że jest. Tylko czy ona w ogóle wie co to znaczy? - pyta z uśmiechem Kieran.

- Radzę ci się stąd szybko zabierać, bo zaraz ci wpierdolę.

- Z tą ręką w gipsie? Powodzenia - prowokuje go Lemon z uśmiechem, a ja staje między nimi dosłownie w momencie kiedy już mają się na siebie rzucić.

- Dosyć - mówię, a oni patrzą na mnie za zdziwieniem.

Najwyraźniej nigdy wcześniej nikt nie odważył się im przeszkodzić. Tym razem trzeba było. Ja i Irwin mamy już wystarczająco dużo problemów jak na jeden dzień, poza tym wiem, że Kieran ma rację i jego przeciwnik nie poradziłby sobie z pękniętą kością w walce z nim.

Patrzę w oczy Asha i widzę jak złość powoli zaczyna się z nich ulatniać kiedy patrzy na mnie.

Koło Kierana pojawia się jego starszy i najwyraźniej rozsądniejszy brat - Sean i zabiera go na dół.

- Spokojnie Ash - mówię kładąc mu dłonie na policzkach i patrząc mu w oczy tak żeby skupił się tylko i wyłącznie na mnie i całkowicie uspokoił. Chłopak patrzy na mnie, a już po chwili jego oczy błyszczą, a on sam uśmiecha się do mnie szeroko.

Dopiero kiedy chłopak karze wszystkim wynosić się na dół orientuję się, że jeszcze przed chwilą wszyscy zainteresowani tą sytuacją na nas patrzyli.

- Wiesz, że pierwszy raz od... chyba zawsze kiedy była taka okazja nie doszło między mną, a Lemonem do starcia? I to dzięki tobie. Nie wiem jak to działa, ale odkąd jesteś w Londynie, wszystko się tutaj zmienia, ja się zmieniam - mówi szczerząc się jak głupi.

- Na lepsze czy na gorsze?

- Zdecydowanie na lepsze - odpowiada mi i tym razem to ja się uśmiecham. Zazwyczaj zmieniam ludzi na gorsze. Cieszę się, że nie tym razem.

Kiedy schodzimy na dół słyszę,  że odzywa się moja komórka, więc wyciągam ją ze swojej torby. Na ekranie mojego iPhone'a widnieje powiadomienie o nowej wiadomości od niezapisanego numeru, więc otwieram SMS.

"Spotkajmy się o 19 w starej bibliotece. To ważne. K."

_________________________

No i jest kolejny rozdział :) Muszę wam powiedzieć, że ja osobiście całkiem go lubię... Sama nie wiem czemu. Mam nadzieję, że Wam się spodobał  ten rozdział i że poświęcicie parę sekund żeby zostawić tu dla mnie jakiś komentarz. Będę bardzo wdzięczna. 

Ten rozdział miał się pojawić już wczoraj, ale nie dałam rady, przepraszam. Po prostu za bardzo przeżywałam jeszcze urodzinki Ashtona... Jejku, mój skarb ma już 20 lat. Ma 20 lat, zachowuje się jak dziecko i ja właśnie za to go kocham. Poza tym wreszcie zostałam nową płytę Sosików i nie mogę się opanować, cały czas śpiewam, tańczę, skaczę po całym mieszkaniu kiedy jej słucham... ale w sumie to nieważne XD

Uwielbiam Was i życzę kolejnych ciepłych dni w te cudowne wakacj, bo u mnie pogoda nie zbyt dopisuje.. :) Do napisania xx

Continue Reading

You'll Also Like

16K 1.1K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
Na Sprzedaż By Azriaxx

Mystery / Thriller

266K 6.5K 26
Miałam być jedną z tych dziewczyn, które zostaną wystawione na sprzedaż. Krótko mówiąc miałam zarabiać własnym ciałem. Jednak nawet w tamtym czasie d...
9.8K 461 21
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
859K 24K 41
Nazywam się Amanda. Mam 19 lat, mieszkałam w Newcastle, jednak z niewiadomych mi powodów, przeprowadziłam się razem z moim bratem do Luton. Nie wie...