Rozdział 34

2K 148 3
                                    

Po namowach Ashtona postanawiam się pozbierać i pojechać jednak do szkoły przynajmniej na jedną lekcję aby poinformować przyjaciół o moim wyjeździe. Ostatecznie gdybym wyjechała nagle bez pożegnania i wytłumaczenia na pewno zorientowaliby się, że coś jest nie tak. Nie chcę żeby niepotrzebnie zastanawiali się co się dzieje.

Idę na górę, biorę prysznic, maluję się i lekko lokuję włosy. Zakładam krótkie jeansowe spodenki i czarną jedwabną koszulę bez rękawów z koronką na plecach. Wreszcie czuję się przynajmniej trochę tak jak dawniej. Dobieram do tego odpowiednie szpilki i torbę i schodzę na dół gdzie czeka na mnie mój chłopak. Kierujemy się w stronę samochodu, a ja ciągle nie mogę przestać myśleć o tym wszystkim. O ciąży, o Ashtonie, o Power i o moim cholernym błędzie z Lemonem. Myśli bez przerwy krążą po mojej głowie podsuwając mojej wyobraźni najgorsze scenariusze. Ciągle nie potrafię się przyzwyczaić do mojej nowej sytuacji. Nie umiem myśleć o sobie jak o matce. O matce, która nienawidzi dzieci, nie potrafi się nimi zajmować i która będzie wychowywała swoje własne dziecko w strachu przed londyńskimi gangami i ukrywając przed nim jego własnego ojca. Kieran nie będzie wychowywał tego dziecka, ale niestety musi się o nim dowiedzieć i to również ciągle zaprząta moje myśli.

- O czym myślisz? - pyta mnie Ashton łapiąc mnie za rękę kiedy schodzimy po schodach.

- O Kieranie - odpowiadam zgodnie z prawdą wzdychając. To dla mnie cholernie trudna sytuacja i nie wiem jak mam sobie z nią poradzić.

- Dlaczego o nim myślisz? - pyta dla pewności próbując ukryć przede mną swoje zdenerwowanie. Nie wychodzi mu to jednak zbyt dobrze.

- Gdy człowiek się kogoś boi, to go nienawidzi, ale nie może przestać o nim myśleć - odpowiadam cytatem próbując się uśmiechnąć, ale kąciki moich ust ledwo zauważalnie unoszą się w górę.

- Władca Much? - upewnia się, a ja przytakuję zdziwiona, że to rozpoznał.

Chłopak otwiera swoje auto, ale nie wpuszcza mnie do środka tylko opiera mnie plecami o drzwi i staje przede mną trzymając mnie za ręce. Patrzy mi w oczy lekko się uśmiechając, a ja znowu jestem w szoku, że jest taki wspaniały i że pomimo największych trudności, on ciągle tu przy mnie jest. Nie chcę się z nim rozstawać i wiem, że będę cholernie tęsknić, ale muszę wyjechać. Potrzebuję tego.

- Jestem z ciebie ogromnie dumny wiesz? To cholernie ciężka sytuacja, a ty pomimo tego jesteś na tyle silna, żeby iść jeszcze do szkoły i wyjaśnić to reszcie. Wiem, że dasz z tym wszystkim radę i będę cię w tym wspierał, bo cię kocham - mówi, a ja tylko patrzę mu w oczy.

Naprawdę denerwuję i przeraża mnie sytuacja między nami. Z jednej strony uwielbiam to uczucie kiedy mówi mi te dwa słowa, bo czuję się wyróżniona i wiem, że jestem dla niego najważniejsza, ale z drugiej strony jestem zła na siebie za to, że ciągle nie potrafię odwzajemnić tego i nie mogę odpowiedzieć mu tymi samymi słowami. Mam przez to ogromne wyrzuty sumienia, choć wiem, że to nie moja wina. Boję się, że chłopak nie będzie znosił tej sytuacji długo i w końcu mnie zostawi. Nie wytrzymałabym bez niego. Jest dla mnie najważniejszy. Nie umiem wyobrazić sobie tygodnia bez niego, a co dopiero braku jego osoby już na zawsze. Potrząsam lekko głową chcąc wyrzucić te myśli z głowy.

Chłopak pochyla się i łączy nasze usta. Odwzajemniam to automatycznie wkładając palce w jego włosy. Po chwili odsuwamy się od siebie i Ashton opiera swoje czoło o moje.

- Nie oczekuję, że to odwzajemnisz. Chcę tylko żebyś otworzyła się na swoje uczucia, bo one tam są - szepcze, a ja czuję jego ciepły oddech na twarzy. Patrzę w jego cudowne, orzechowe tęczówki i zachwycam się jego osobą. Jego spokojem, wyrozumiałością, miłością. - Miłość cię zniszczyła, ale tylko miłość może cię uratować - mówi i wiem, że ma całkowitą rację.

Tonight (5SOS/ROOM94 fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz