Hey Stark! • Tony Stark (Iron...

By xosnapitzari

91.6K 5.7K 1K

Tony Stark jest milionerem, playboyem i geniuszem, który pod postacią Iron Man'a jest zbawieniem dla Ameryki... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Nowe fanfiction!
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18

Rozdział 19

2.5K 122 46
By xosnapitzari

Słońce leniwie przedzierało się przez ogromne okna, rozłożone na ścianie sypialni Stark'a. Przeciągnęłam się, szeroko przy tym ziewając. Przetarłam dłonią zaspane oczy, powoli budząc swój organizm. Odwróciłam się na drugą stronę łoża, widząc pustki. Westchnęłam, wpatrując się w jedyną rzecz, która została po obecności bruneta- wgniecenie w pościeli, którą wspólnie dzieliliśmy.

Po paru minutach zwlokłam się z łóżka, ukradkiem zerkając na zegar. Wybiło południe. Wywróciłam oczami, zirytowana faktem, że nikt nie zdołał mnie obudzić.

Zarzuciłam na siebie miękki, biały szlafrok, wsuwając zimne stopy w puchate kapcie i podreptałam do schodów, a następnie kuchni, gdzie znajdował się Tony, przyszykowujący śniadanie. Albo lunch. Cokolwiek się je w południe.

- Witaj śpiochu.- powiedział zachrypniętym głosem, sprawiając, że przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Uśmiechnęłam się pod nosem, na samą myśl jak Stark na mnie działał.

Mruknęłam coś na wzór przywitania, po czym opadłam na wysokie krzesło, przyglądając się z pasją brunetowi, który właśnie kończył przygotowywać poranny posiłek. Zmarszczyłam brwi, gdy mój wzrok padł na stół, który był pięknie udekorowany- biały obrus, w wazonie czerwona róża, a obok niej parę świeczek.

- Sen do południa oraz śniadanie przy różach i świecach? Czy mnie coś ominęło?- zapytałam zdziwionym głosem. Nie miałam pojęcia co się działo.

Mężczyzna parsknął śmiechem, znikając za rogiem nowoczesnej kuchni, po sekundzie pojawiając się z powrotem z ogromnym bukietem krwistoczerwonych róż. Stanął na przeciwko mnie, a jako, że zajmowałam miejsce na wysokim krześle, byliśmy tego samego wzrostu. Spojrzał głęboko w moje oczy, chwytając mnie za dłoń. Jego skóra była przyjemnie delikatna i ciepła.

- Wszystkiego najlepszego, Hope.- powiedział, całując mnie czule w policzek i wręczając mi bukiet kwiatów do rąk, uśmiechnął się szeroko.

Siedziałam jak zamurowana. Nie miałam pojęcia co powiedzieć, byłam niesamowicie zaskoczona. Jednak po chwili, mocno objęłam szyję mężczyzny, szepcząc mu do ucha "dziękuję".

Nie wiedziałam skąd wiedział datę moich narodzin, aczkolwiek wolałam się o to nie pytać. Mowa była o Tony'm Stark'u. Człowieku, którego komputer wyszukuje informacje o dosłownie wszystkim w pół sekundy. Mimo, że ów sytuacja mnie trochę przerażała, cieszyłam się, tym, jak Tony zaskoczył mnie z tą niespodzianką. Sama zapomniałam o własnych urodzinach, już w ogóle nie mówiąc o tym, kiedy ostatni raz je obchodziłam. Prawdopodobnie kiedy moi rodzice wciąż żyli.

Poczułam jak moje oczy zachodzą łzami, które niemalże natychmiast starałam się ukryć, jednak bystre oko Stark'a uprzedziło moje starania.

- Hope? Wszystko w porządku? Nie lubisz róż?- zaczął zasypywać mnie masą pytań, które wywołały na mojej twarzy szeroki uśmiech i pomimo tego, że śmiech mieszał się mi się z płaczem, mężczyzna rozpogodził się.

- Nie, nie... Wzruszyłam się, to wszystko.- powiedziałam cicho, patrząc na jego ciemne tęczówki.- To bardzo miłe z twojej strony, Tony. Dziękuję.- dodałam, rzucając krótkie spojrzenie na ogromny bukiet kwiatów, które trzymałam w dłoni. Były piękne.

- Wstrzymaj się z łzami, bo to nie wszystko.- odparł, spotykając się z moim pytającym spojrzeniem.- Musisz nadal spróbować urodzinowych omletów, które ci przyszykowałem!- powiedział, wywołując u mnie lekki śmiech. Był niemożliwy.

Ale właśnie za to go kochałam.

- Ah, zapomniałbym... ubierz się ładnie, bo szykuję się impreza urodzinowa w Stark Tower. Będzie dużo ludzi i fotoreporterów, także tobie zostawiam dobranie odpowiedniego stroju.- powiedział, zapraszając mnie do nakrytego stołu. Zamarłam. Byłam zdziwiona, zadowolona, ale nawet i zirytowana. Imprezy, zwłaszcza te pod krawatem nie należały do moich ulubionych, ale czego ja oczekiwałam? Po Tony'm można spodziewać się wszystkiego.

Zapowiadał się ciekawy wieczór.

***

Po raz ostatni przeciągnęłam po ustach ciemnoczerowną szminką. Rzuciłam sobie spojrzenie w ogromnym lustrze, przy którym właśnie stałam. Długie włosy opadały kaskadami na odkryte ramiona, eksponując obojczyki. Na ciele miałam piękną, koronkową sukienkę, która idealnie przylegała do mojego ciała. Zdecydowałam się również na czarne, wysokie szpilki, w których prawdopodobnie nie potrafię się poruszać, aczkolwiek liczył się wygląd, prawda?

Chwyciłam swoją kopertową torebkę, przygotowując się do wyjścia. Nagle u mojego boku pojawił się mężczyzna. Mój mężczyzna.

Miał na sobie czarny garnitur, który idealnie opinał jego umięśnioną sylwetkę. Włosy ułożone w nienaganny sposób, a woń perfum, które miał na sobie, była istną rozkoszą.

Przysunęłam się do Tony'ego, kładąc dłonie na jego klatce piersiowej.

- Pięknie wyglądasz.- powiedział, uprzedzając moje własne słowa. Przewróciłam oczami, śmiejąc się.

- Chciałam dosłownie to samo powiedzieć, panie Stark.- odparłam, przygryzając dolną wargę, wpatrując się w jego ciemne oczy. Wiedziałam, jak bardzo to na niego działało.

- W tym momencie tak bardzo żałuję, że nie możemy zostać.- westchnął, biorąc mnie pod ramię i prowadząc do wyjścia, gdzie czekała już na nas limuzyna, którą Stark zamówił. Facet lubi duże wejścia.- Ale na wszystko przyjdzie czas, panno Jones.- dodał, wywołując dreszcze na moim ciele.

Cicho westchnęłam.

***

Gdy pojazd zatrzymał się tuż przed wejściem, uderzyła w nas ogromna fala reporterów, zadających miliony pytań, robiąc miliony zdjęć, nagrywając materiały kamerami. Nie miałam wątpliwości, kto pojawi się na okładkach jutrzejszych gazet. W końcu był to jeden jedyny raz, kiedy Tony Stark wyprawia imprezę urodzinową dla kobiety.

Swojej kobiety, poprawiłam się w myślach.

Uniosłam głowę wysoko, kurczowo trzymając ramię Tony'ego, który towarzyszył mi krok w krok. Posłał mi pocieszający uśmiech i zaprowadził do wejścia, ignorując natrętnych reporterów, którzy wręcz nawet pożerali nas z każdej możliwej strony. Nie wiem, co by się tutaj działo, gdyby nie wzmożona ochrona, załatwiona przez bruneta.

Gdy dotarliśmy do wejścia, moim oczom ukazała się ogromna, pięknie udekorowana sala balowa. W pomieszczeniu dominowały kolory beżu, z małymi akcentami czerwieni, w postaci róż ustawionych na każdym stole z trunkiem i przekąskami. W rogu sali znajdowali się muzycy, grający na instrumentach jazzową muzykę, która była moją ulubioną. Spokojne dźwięki instrumentów samoistnie kołysały moim ciałem.

"Dobry wybór, panie Stark", pomyślałam, wpatrując się na mężczyznę.

Minęło zaledwie parę sekund od naszego wejścia, a już podszedł do nas kelner z dwoma wysokimi kieliszkami napełnionymi drogim szampanem. Powoli zamoczyłam usta, rozkoszując się musującym trunkiem. Nagle na sali zrobiła się cisza, a każdy gość znajdujący się wewnątrz miał wzrok wlepiony w nasze sylwetki. Następnie po sali przeszła fala oklasków i uśmiechów. Odetchnęłam z ulgą, zdając sobie sprawę, że to była tylko i wyłącznie forma przywitania. Nie przepadałam za byciem w centrum zainteresowania, w dodatku takiej ilości ludzi. To działka Tony'ego, nie moja.

Skinęłam nieśmiale głową w kierunku tłumu ludzi, uśmiechając się przy tym lekko. Czułam się niezręcznie, co najwyraźniej wyczuł mój partner, bo w ułamku sekundy zacisnął mocniej ucisk swojej silnej dłoni na moim biodrze. Dodał mi tym otuchy i wsparcia. Tego potrzebowałam.

Ruszyliśmy w kierunku grupki znanych mi ludzi, z którymi Tony współpracował. Avengers.

Przywitaliśmy się z każdym po kolei. Mój wzrok zawisł na rudowłosej Natashy, która wyglądała nieziemsko, swoją drogą. Kobieta posłała mi pewny siebie uśmiech, co starałam się odwzajemnić, jednak na moją twarz wpłynął bardziej grymas, niż uśmiech. Czułam się skrępowana jej obecnością, w końcu kiedyś razem pracowaliśmy, a później złożyłam nagłą rezygnację, nikomu głębiej nie tłumacząc przyczyn i powodu.

- Pięknie wyglądasz, Hope!- zawołał Clint, posyłając mi szeroki uśmiech. Zaśmiałam się, cicho dziękując za komplement, co nie wydawało się podobać Stark'owi, bo stanowczo odchrząknął, przyciągając mnie bliżej swojego ciała.

- Nieprawdaż? Pomagałem w wyborze sukni.- powiedział, z radością patrząc na mój strój. Wywróciłam oczami. Czy on właśnie udowodnił, że komplement kolegi z branży, wywołał u niego zazdrość?

- Z pewnością. Kto jak kto, ale ty gust masz.- powiedział z politowaniem Thor, który nagle pojawił się obok nas, gdyż wcześniej nie miałam okazji go zauważyć na sali. Podszedł do mnie, nachylając się w moją stronę, całując mój policzek.- Wszystkiego najlepszego, Hope.

Poczułam jak się rumienię. Jeśli słowa wcześniej wypowiedziane przez Clinta wywołały u niego falę zazdrości, teraz prawdpodobnie pozostały tylko sekundy przed jego wewnętrzną eksplozją.

Podziękowałam za życzenia, mocniej ściskając dłoń bruneta. Starałam się go uspokoić, co chyba mi nawet wychodziło. Wzniosłam kieliszek szampana ku górze, a w moje ślady poszli zebrani koło nas przyjaciele. Każde z nich powiedziało słowa "za Hope!" i upiliśmy musujący trunk.

Jako, że nie byłam miłośnikiem alkoholu, po drugim kieliszku szampana, poczułam jak moje ciało się rozgrzewa, a obraz w głowie uległ modyfikacji. Postanowiłam przystopować z piciem, noc jeszcze długa, a miałam wrażenie, że za moment zacznę się zataczać, na co nie mogłam sobie w żadnym wypadku pozwolić. Kultura osobista przede wszystkim.

Non stop podchodzili do nas ludzie, niekoniecznie mi znani, którzy składali mi życzenia urodzinowe, rozmawiali z Tony'm o sprawach w kraju, jego nowych wynalazkach oraz rzeczach, na których temat nie byłam w stanie się wypowiedzieć, dlatego tylko i wyłącznie stałam, potakując i uśmiechając się. Typowe.

Mój wzrok przykuła postać, która stała przy jednym z stołów wyposażonych w trunek. Był to młody, wysoki mężczyzna, który sącząc zawartość kieliszka, który trzymał w smukłej dłoni, przyglądał mi się z zaciekawieniem. Zmarszczyłam brwi, gdy mężczyzna nie spuszczał ze mnie wzroku nawet na sekundę. Poczułam ciarki na swoim ciele. Było to nadzwyczaj dziwne.

Z transu wyrwał mnie głos Stark'a, który pytał się, co się stało. Popatrzyłam na niego, głośno przełykając ślinę. Chwyciłam go za ramię.

- Jakiś facet się we mnie wgapia.- burknęłam.

Mężczyzna prychnął śmiechem.

- Dziwisz się? Wyglądasz rewelacyjnie, zresztą jesteś gospodarzem imprezy.- powiedział, pocierając moje ramiona, próbując mnie uspokoić, co jednak mu nie wychodziło.- Nie zmienia to jednak faktu, że uduszę go gołymi rękoma. Jesteś moja.- dodał, wywołując u mnie szczery uśmiech. Był uroczy, gdy jawnie ukazywał swoją zaborczość. Podobało to mi się.

Przytaknęłam głową, starając się przestać myśleć o natrętnym mężczyźnie, na marne. Ponownie spojrzałam w miejsce, gdzie stał nieznajomy, jednak już go tam nie było. Westchnęłam, skupiając swoją uwagę ponownie na Tony'm. Uśmiechnęłam się, w myślach błagając, byśmy mogli prędko wrócić do domu. Zdecydowanie nie byłam zwolennikiem imprez.

- Chcesz się czegoś napić, Hope?- zapytał brunet, a ja pokręciłam przecząco głową. Nie miałam ochoty na większe dawki alkoholu.

- Ale z chęcią coś zjem.- odparłam, wzruszając ramionami. Popatrzyłam w kierunku stoiska z przekąskami i automatycznie poczułam jak zaczyna burczeć mi w brzuchu.

Tony zaśmiał się, gdyż doskonale wiedział jak bardzo kocham jedzenie. Chwycił mnie za dłoń, prowadząc w kierunku wielkich stołów. Intuicyjnie mruknęłam z zadowolenia na sam widok przysmaków.

- Przyniosę ci szklankę wody. Blado wyglądasz.- powiedział, patrząc troskliwie w moją stronę. Pokiwałam głową, nakładając na biały talerzyk małe kanapeczki. Po chwili mężczyzna zniknął, a ja delektowałam się pysznościami.

- Hope Jones. Kobieta, o której ostatnio mówi się najgłośniej.- usłyszałam za plecami nieznajomy głos. Powoli się odwróciłam, mierząc spojrzenia z nikim innym, jak ów "natrętnym facetem", który nie potrafił oderwać ode mnie wzroku. Odłożyłam talerz, który trzymałam w ręku i przełknęłam ślinę.

- A pan? Z kim mam przyjemność?- odparłam, starając się doprowadzić własny głos do poważnego tonu, co dawało marny efekt.

Mężczyzna się zaśmiał.

- Starym znajomym Stark'a.-powiedział, posyłając mi tajemnicze spojrzenie. Zaczęłam coraz bardziej denerwować się daną rozmową. Nieznajomy wytwarzał wokół siebie dziwną aurę, której wręcz nawet nie mogłam znieść.

- Interesujące.- rzuciłam od niechcenia, rozglądając się po sali i szukając wzrokiem Tony'ego. Tak bardzo go potrzebowałam w danym momencie, a on przepadł jak kamień w wodę. "Świetnie," pomyślałam, a moje zirytowanie sięgnęło zenitu, kiedy nieznajomy próbował kontynuować konwersację. W pewnym momencie miałam już kompletnie dość.

- Było mi miło, stary kolego Tony'ego - wydukałam, gdyż nadal nie poznałam prawdziwego imienia nieznajomego- Ale czas mnie goni. Z tyloma ludźmi muszę jeszcze porozmawiać. Do zobaczenia.- rzuciłam krótko, wymijając mężczyznę, który natychmiastowo złapał mnie za ramię, mocno ściskając moją skórę. Syknęłam z bólu, próbując się wyrwać z jego uścisku. Na marne.

- Jeśli rozglądasz się za ukochanym, to już się nim zająłem.- powiedział, sycząc każde słowo. Czułam, jak przez moje ciało przeszedł zimny dreszcz. Co miał na myśli, mówiąc, że się już nim zajął?

- Kim ty do cholery jasnej jesteś?- wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Zmierzyłam mężczyznę wściekłym spojrzeniem, modląc się w myślach, żeby ktoś w końcu zauważył nieprzyjemną okoliczność pomiędzy mną a nieznajomym i zainterweniował. Czy naprawdę nikt nie widział w jego zachowaniu niczego podejrzanego? Chociażby to, jak wbijał swoją dłoń w skórę mojego ramienia?

Nagle poczułam, jak zaczyna kręcić mi się w głowie. W ułamku sekundy podparłam się o stół stojący za mną, unikając upadku. Mężczyzna puścił moje ramię, podchodząc do mnie bliżej i podpierając plecy, bym nie usunęła się jeszcze bardziej.

- Szampan, który wypiłaś w wejściu- powiedział cicho.- Nie wiem dokładnie co dosypali tam moi ludzie, ale z pewnością za parę minut odpłyniesz.- dodał. Po ciale przeszły mnie ciarki, w momencie, kiedy mężczyzna wziął mnie pod ramię, obejmując mnie troskliwie i prowadząc ku wyjściu. Sprawiał wrażenie, jakby mi pomagał, jednak rzeczywistość była zupełnie inna. Chciałam prostestować, wyrwać się, krzyczeć, wezwać pomoc - w końcu wokół było pełno ludzi. Nie byłam jednak w stanie wykonać najmniejszego ruchu. Substancja, którą nieświadomie sporzyłam, zaczyła coraz bardziej wpływać na mój organizm, czułam, jakby moje ciało objął paraliż. Nie mogłam zrobić nic. Byłam zdana na nieznajomego, który właśnie wyprowadził mnie na zewnątrz tylnimi drzwiami. Jednym z ostatnich obrazów, jakie pojawiły mi się przed oczami, był czarny samochód, do którego zostałam wepchnięta.

Następnie nastała istna ciemność.

Continue Reading

You'll Also Like

70.5K 2.2K 132
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
3.4K 156 28
Lina to córka Tony'ego Starka (Iron Mana), która wprowadza się do Avengers Tower. W tym samym czasie do Avengers ma dołączyć Bucky, który staje się j...
15.6K 3.1K 34
Dzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają...
24K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...