Dzisiaj był piątek. Razem z Niall'em wracałam do mojego domu, ponieważ chcieliśmy spędzić trochę czasu sami, a później i tak mieliśmy iść do kina. Blondyn wjechał na moją posesję, a ja zdziwiłam się widząc obce mi auto. Wysiadłam z auta i razem z Niall'em ruszyliśmy w kierunku drzwi. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, a blondyn zaraz za mną, przy okazji je zamykając.
- Jestem! - krzyknęłam.
- Mers, chodź do salonu, mam dla ciebie niespodziankę! - krzyknął Louis. Zmarszczyłam brwi i ruszyłam w kierunku salonu. Weszłam do pomieszczenia i na moment wstrzymałam powietrze. Na kanapie siedziała osoba, której w życiu bym się tu nie spodziewała.
- Zayn? - zdziwiłam się.
- We własnej osobie - zaśmiał się i wstał z kanapy. Podeszłam do niego i przytuliłam.
- Ale co ty tu robisz? Byłeś w Nowym Jorku - powiedziałam i odsunęłam się od niego.
- Wróciłem na kilka tygodni i pierwsze co postanowiłem to was odwiedzić - powiedział. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że w wejściu do salonu stoi Niall.
- Zayn poznaj Niall'a, Niall poznaj mojego starego przyjaciela Zayn'a - podeszłam do Niall'a z wielkim uśmiechem.
- Miło poznać - uśmiechnął się szeroko czarnowłosy.
- Mi też - mruknął blondyn.
- My idziemy na górę, zrobimy zadanie, a później idziemy do kina - odezwałam się. Czułam tą niezręczność.
- Będę tu przez tydzień - poinformował mnie Zayn.
- Od kiedy wiedziałeś? - zwróciłam się do mojego brata.
- Od dwóch tygodni - zaśmiał się.
- I nic mi nie powiedziałeś? - spytałam oburzona.
- To miała być niespodzianka - powiedział. - Zmykajcie się uczyć - pogonił nas. Razem z Niall'em wyszliśmy z salonu i weszliśmy na górę do mojego pokoju. Rzuciłam plecak koło biurka i usiadłam na krześle, a blondyn rozłożył się na moim łóżku.
- Co było miedzy tobą a Zayn'em? - spytał, po dość długiej ciszy.
- A co miało być? - spytałam. - Jest moim najlepszym przyjacielem, przyjaźniliśmy się jeszcze w Doncaster.
- Mercy, widziałem ten uśmiech - odparł.
- Jaki uśmiech? O co ci chodzi?
- Byliście razem czy nie? - spytał wprost.
- Tak - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Wiedziałem - prychnął.
- O co ci teraz chodzi? - spytałam. - Byliśmy razem, ale to nie zmienia faktu, że się przyjaźnimy.
- To nie zmienia faktu, że twój był będzie tu przez tydzień - powiedział.
- Niall, proszę cię, miałam szesnaście lat a Zayn dziewiętnaście, przecież to nie mogło się udać - powiedziałam.
- Ta, jasne - mruknął.
- Masz mi zamiar robić sceny zazdrości? - spytałam.
- Ty mogłaś a ja nie?
- Ja i Zayn zerwaliśmy dawno temu, nic do siebie nie czujemy, a ty bawiłeś się mną przez cały czas trwania naszego związku. To co było kiedyś między nami nie było normalne.
- Czyli, że to co jest między nami jest nienormalne?!- uniósł się.
- Źle mnie zrozumiałeś - powiedziałam. - Mówię, to co było przedtem, gdy twoi znajomi jeszcze nic nie wiedzieli, to było nienormalne. Więc nie wkładaj mi w usta słów, których nie powiedziałam.
- Jak zwykle to wina moich kumpli, tak? - spytał, a ja już naprawdę nie rozumiałam o co mu chodzi. - Wiesz co, mam dość. Sama idź sobie do to kina albo najlepiej weź sobie swojego Zayn'a. Na razie. - powiedział i wyszedł, przy okazji trzaskając drzwiami.
Naprawdę nie rozumiałam o co mu chodzi.
***
Po godzinie czasu spędzonej w pokoju, zeszłam na dół, gdzie zastałam Louis'a i Zayn'a siedzących na kanapie i grających w jakąś grę na xbox'ie. Usiadłam na fotelu, przy okazji zgarniając chipsy i zaczęłam przyglądać się ich grze.
- Coś się stało Mers? - spytał Louis.
- Nie, czemu tak sądzisz?
- Niall wyszedł z domu totalnie wściekły - odparł brunet.
- Coś mu wskoczyło do tyłka, nawet się tym nie przejmuję - powiedziałam i wsadziłam garść chipsów do buzi.
- Ostatnio ciągle coś wskakuję mu do tyłka - mruknął Louis.
- To przez jego kumpli - powiedziałam. - Potrafią nieźle manipulować, dlatego się nie lubimy - dodałam.
- Stawia kumpli ponad ciebie? - odezwał się Zayn.
- Kiedyś tak - powiedziałam. - Teraz tylko czasami - dodałam.
- Dupek - powiedział czarnowłosy, a ja zaśmiałam się cicho.
To prawda.
***
Niall nie odzywał się do mnie przez cały weekend. Było mi trochę przykro, bo mieliśmy spędzić razem czas, a on wolał obrażać się jak małe dziecko. Dziś nastąpił poniedziałek i był to bardzo stresujący dzień. Miałam sprawdzian z chemii, pytanie z historii i kartkówkę z matmy. Zeszłam na dół i od razu poczułam cudowny zapach gofrów. Uśmiechnęłam się lekko i weszłam do kuchni, gdzie przy blacie kuchennym stał Zayn i nucił pod nosem jakąś piosenkę, która leciała w radiu, przy okazji ruszając biodrami w jej rytm. Usiadłam po cichu na stołku i patrzyłam na jego poczynania. Chciało mi się śmiać widząc jego ruchy, ale się powstrzymywałam. Nagle się odwrócił i prawie wylał całe ciasto na siebie.
- Mercy, nie strasz mnie tak - powiedział, a ja wybuchnęłam śmiechem. - Już? Skończyłaś? - mruknął, a ja pokiwałam głową, jeszcze przez chwilę się śmiejąc.
- Więc, gdzie nabrałeś takich...kocich ruchów? - parsknęłam.
- Ale śmieszne - powiedział. Odłożył miskę z ciastem na bok, a przede mną położył dwa gofry i dodatki, oraz herbatę.
- Dzięki - uśmiechnęłam się.
- Ten cały Niall się do ciebie odzywał? - spytał.
- Nie - mruknęłam, kładąc truskawki na gofrze. - Jakoś się tym nie przejmuję - dodałam. Posypałam wszystko kolorową posypką i zaczęłam jeść moje śniadanie. Do kuchni wpadł Louis i szybko podszedł do ekspresu z kawą.
- Cześć - odezwałam się. - Jak się spało? - spytałam. - Bo ja spałam jak małe dziecko, dzięki, że pytasz - powiedziałam, a Zayn parsknął śmiechem.
- Cholera zaspałem - powiedział i upił łyk kawy z filiżanki. - Mam ważne spotkanie i nie mogę spóźnić - dodał i odstawił filiżankę na blat. - Przepraszam Mers, nie dam rady cię odwieźć - odparł.
- Pojadę autobusem - zapewniłam go.
- Ja cię mogę odwieźć - zaproponował Zayn.
- Przestań, jesteś tu na urlopie.
- Mers, przecież to nic takiego uśmiechnął się.
- Lecę do pracy - odezwał się Louis. Cmoknął mnie w czoło i zgarnął z talerza suchego gofra. - Do zobaczenia! - krzyknął, wychodząc z kuchni.
- Pójdę się przebrać - powiedział czarnowłosy.
- Przecież mogę pojechać autobusem, nic mi się nie stanie - odparłam.
- Odwiozę cię i tak muszę jechać jeszcze w jedno miejsce - uśmiechnął się.
- Okej - westchnęłam. Zayn wyszedł z kuchni,a ja skończyła swoje śniadanie. Sprawdziłam, czy wszystko w kuchni jest wyłączone, po czym wyszłam z pomieszczenia. W korytarzu ubrałam buty i zarzuciłam plecak na ramię. Po chwili na dole pojawił się Zayn. Zabrałam luce od domu i wyszłam na zewnątrz. Zamknęłam drzwi i oddałam klucze mojemu przyjacielowi. Wsiadłam do samochodu i zapięłam pas. Zayn wyjechał z posesji, a ja podałam mu adres do mojej szkoły.
- Mercy, pamiętam gdzie chodzisz do szkoły - zaśmiał się.
- Okej, okej - uśmiechnęłam się. Zayn włączył radio i akurat leciała moja ulubiona piosenka. Chłopak zaśmiał się i pogłośnił radio i zaczął śpiewać razem ze mną.
''Baby, I'm dancing in the dark with you between my arms. Barefoot on the grass, listening to our favorite song. When you said you looked a mess, I whispered underneath my breath. But you heard it, darling, you look perfect tonight'' *
Mulat zaparkował pod szkołą, a ja wysiadłam z samochodu. Podziękowałam mu i pożegnałam się z nim. Ruszyłam w kierunku wejścia do szkoły, rozglądając się czy przypadkiem nie ma nigdzie Ryan'a.
- Bu - ktoś złapał mnie za ramiona, a ja wzdrygnęłam się. Usłyszałam śmiech mojego przyjaciela, więc wywróciłam tylko oczami. - Jak weekend z Panem Horan'em? - spytał z uśmiechem.
- Nijak - mruknęłam. - Obraził się jak małe dziecko - powiedziałam.
- Co się stało? - spytał.
- Zayn przyjechał na tydzień, zaczął mnie o niego wypytywać, czy byliśmy razem i tak dalej, a kiedy powiedziała mu, że tak, to zaczął robić mi jakieś sceny zazdrości i wyszedł z mojego domu - wyjaśniłam.
- Zayn jest u ciebie? - spytał. - Jest tak samo przystojny jak kiedyś? - zadał kolejne pytanie, a ja się zaśmiałam.
- Jeszcze bardziej - powiedziałam. Weszłam do szkoły i od razu wszyscy skierowali na mnie swój wzrok.
Okej, co tym razem się stało?
Przeszłam do mojej szafki, kompletnie ignorując wzrok każdego napotkanego ucznia. Otworzyłam szafkę, a z niej wypadła jakaś kartką. Podniosłam ją i rozłożyłam. ''Dziwka zawsze pozostanie dziwką'' - tak było napisane. Rozejrzałam się po korytarzu i wiedziałam, że to sprawka kogoś z otoczenia Niall'a. Wrzuciłam kartkę do szafki, tak samo jak plecak i wyciągnęłam potrzebne mi książki i zeszyt. Zamknęłam szafkę i odwróciłam się, prawie dostając zawału. Przede mną stał Niall z kumplami.
- O co ci chodzi? - spytałam.
- Jak minął weekend z Zayn'em? - spytał złośliwie.
- Nie spędziłam go z Zayn'em - powiedziałam. - Spędziłam go sama, bo ktoś tu był obrażony - dodałam.
- Dostałaś kartkę? - odezwał się Jason z fałszywym uśmieszkiem. - Wiedziałem, że tak będzie - dodał. - Dziwka zawsze będzie dziwką.
Czyli wracamy do początku?
Chciałam przejść, ale za torowali mi drogę.
- Zostawcie mnie - powiedziałam.
- Kurwa, chłopaki ogarnijcie się - usłyszałam głos mojego przyjaciela. - Przestańcie zgrywać takich złych, to nie wina Mercy, że Niall obraził się jak małe dziecko.
- Nie wtrącaj się Green - warknął Niall.
- Mam się nie wtrącać, gdy znów chcecie robić piekło z życia Mercy? Nie ma mowy - prychnął. - A i Niall, czy twój przyjaciel przyznał się, że chciał zgwałcić Mercy? - spytał, a blondyn przeniósł wzrok na Ryan'a.
- Blefujesz - warknął.
- Jason wciągnął ją do pokoju na imprezie u Brad'a, nie miała się jak bronić, dobrze, że zorientowałem się, że jej nie ma - powiedział, a Jason tylko prychnął, lecz Niall od razu się na niego rzucił. Przygwoździł go do ściany za koszulkę, a ja nie wiedziałam co robić.
- Mówiłem wam do cholery, że macie jej nie ruszać! - krzyknął.
- Stary to było przed tym jak przyznałeś się, że to twoja dziewczyna - bronił się.
- Do cholery, mogłeś ją skrzywdzić do końca życia!
- Panie Horan co się tu dzieje? - spytała nauczycielka, która akurat miała dyżur.
- Nic - powiedział i puścił Jason'a. - Nie masz prawa nazywać się moim przyjacielem - splunął. - Nigdy więcej. Nie masz prawa.
XXXX
* Ed Sheeran - Perfect :)
Witam was w nowym rozdziale i dość długim. Mam nadzieje, że wam się podoba. To jeszcze nie jest ta drama, o której wam pisałam. Będzie jeszcze inna.
Miłego wieczorku ♥
Marcelina x