24.

664 37 2
                                    

W szkole unikałam Niall'a, Jasona i oczywiście Vivien. Zabiłaby mnie gołymi rękami, gdybym tylko pojawiła się przed nią. Na następnej lekcji miał być wf. Nie chciałam na niego, z wiadomych przyczyn. Dlatego po fizyce pożegnałam się z Ryanem i wyszłam ze szkoły. Wiedział dlaczego się tak zachowuje. Wiedział, że nie byłabym w stanie tego znieść. Szłam jedną z ulic Londynu, nie spiesząc się, nie potrzebowałam tego. Chciałam odpocząć, pomyśleć, dlatego poszłam do parku. Nie było zbyt wiele osób, większość ludzi było w pracy, a dzieci w szkole. Weszłam na plac zabaw i usiadłam na huśtawce.

Tak, jestem tu gdzie byłam ostatnio z Niallem, co za ironia. 

Rzuciłam plecak na ziemię i oparłam głowę o rękę, którą trzymałam za łańcuch huśtawki. 

- Kto by pomyślał, że cię tu znajdę?- usłyszałam. Odwróciłam głowę i zobaczyłam uśmiechniętego blondyna, znaczy już bardziej bruneta. 

- Jestem aż tak przewidywalna? - spytałam, a on zaśmiał się i usiadł na drugiej huśtawce. - Śledzisz mnie? - zadałam kolejne pytanie, a chłopak zaśmiał się kręcąc głową. 

- Nie schlebiaj sobie, Mers - odpowiedział. 

- W takim razie, Niall, co tutaj robisz? - spytałam i podniosłam brew.

- Wiedziałem, że nie masz ochoty być już w szkole, widziałem to już na pierwszej lekcji i wiem też, że to reakcja na moją wczorajszą wiadomość - odpowiedział, a ja spuściłam głowę. - Ale to co napisałem to prawda, kocham cię. 

- Mieliśmy być przyjaciółmi - odparłam cicho. 

- Jesteś dla mnie kimś więcej - powiedział. - Nie możesz ignorować mnie do końca życia - dodał. 

- A jeżeli tak będzie lepiej? - spytałam i spojrzałam na niego. 

- Dla kogo? Dla nas czy dla Vivien i Jasona? - spojrzał w moje oczy. 

- Dla całego wszechświata - powiedziałam i wstałam z huśtawki. Wzięłam swój plecak i zarzuciłam go na ramię. Ruszyłam w kierunku wyjścia bardzo szybko. 

- Mercy! - usłyszałam, nie chciałam się zatrzymywać, kochałam go, to fakt, ale ten związek psuł wszystko, naprawdę wszystko. - Mercy zaczekaj! - złapał moje ramię i odwrócił w swoją stronę. - Kocham cię, rozumiesz? Nigdy nikogo tak nie kochałem, jesteś dla mnie wszystkim, jesteś dla mnie najważniejsza, nie potrzebuje nikogo innego w swoim życiu, tylko ciebie - powiedział. - Powiedz, że mnie nie kochasz, a odejdę. Odejdę na zawsze, nie zbliżę się do ciebie już nigdy więcej - dodał, patrząc się prosto w moje oczy. 

- Nie kocham cię Niall - powiedziałam. Chłopak patrzył się na mnie dłuższą chwilę, po czym puścił moje ramię i zrobił krok w tył. 

- W takim razie, zrobię tak jak obiecałem - odparł. - Żegnaj Mercy. 

- Żegnaj. 

***

Wróciłam do domu cała zapłakana. Nawet nie przywitałam się z Zaynem. Po prostu wbiegłam na górę i zamknęłam się w swoim pokoju. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłonie. 

Ale jesteś głupia Mercy. 

Usłyszałam pukanie do drzwi, więc podniosłam głowę, a w środku pojawił się czarnowłosy. 

- Co się stało mała? - spytał i usiadł obok mnie. 

- Jestem głupia - powiedział i zaśmiałam się ironicznie. - Naprawdę głupia. 

- Ej, nie mów tak. Powiedz mi co się stało - pogładził mnie po plecach. Opowiedziałam Zaynowi wszystko, wiedziałam, że mogę mu powiedzieć wszystko, był moim przyjacielem. 

Najlepszym przyjacielem, zaraz po Ryanie. 

- Co zamierzasz z tym zrobić? - spytał, a ja spojrzałam, na niego. 

- Nie mam pojęcia - odparłam cicho i spojrzałam w jego oczy. Były takie piękne, brązowe. Zbliżyłam swoją głowę do niego, a on niewiele myśląc chwycił mnie za kark i przyciągnął do pocałunku. Podniosłam się i usiadłam na niego okrakiem. Nawet nie pamiętam kiedy ściągnęłam z niego koszulkę. 

Nie pamiętam nawet kiedy byliśmy cali nadzy. 

***

Następnego dnia wstałam dość wcześnie. Była sobota, co oznaczało, że mam wolne od szkoły, a Louis nie musi iść do pracy. Zeszłam na dół i zatrzymałam się przy drzwiach kuchni. Był tam Zayn. Nie rozmawialiśmy o sytuacji z wczorajszego dnia. Odchrząknęłam głośno i weszłam do pomieszczenia. Zayn odwrócił się i uśmiechnął lekko. 

- Jesteś głodna? - spytał, a ja usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej. 

- Nie, nie jestem głodna - odpowiedziałam cicho. 

- Coś nie tak Mercy? - spytał.

- To co się stało wczoraj...nie może się powtórzyć - powiedziałam i spojrzałam na niego. 

- Mers-

- Nie, Zayn, to było złe - przerwałam mu. 

- Mogę coś powiedzieć? - spytał i podszedł do mnie. Odwrócił mnie tak, że stał pomiędzy moimi nogami, a jego dłonie znajdowały się na moich udach. - To co się wczoraj stało...wiele dla mnie znaczyło, Mercy. Zerwaliśmy dawno temu, bo byłem głupi, ale kiedy tu przyjechałem i spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu...to wszystko wróciło, jestem gotowy na związek z tobą - odparł i uśmiechnął się. - Wiem, że teraz masz naprawdę trudny okres w swoim życiu, ale proszę daj mi szansę - dodał i położył dłonie na moich policzkach, a swoje czoło oparł o moje. - Kocham cię - spojrzał w moje oczy. 

O kurwa. 

XXXX

Cześć, znacie moje przeprosiny już chyba za dobrze. Dlatego tym razem tak nie będzie. Zablokowałam się totalnie jeżeli chodzi o jakiekolwiek ff. Zaczęłam nowe i szczerze? Nie podoba mi się wcale. I wam chyba też. Wczoraj natchnęło mnie na rozdział, ale było już dość późno. Więc napisałam go dzisiaj. Postaram się wrzucić dzisiaj jeszcze jeden. I chyba zakończę już to opowiadanie. Nie wiem co będzie z resztą. Ale wiem, że potrzebuje was do tego. Mam nadzieje, że wrócicie do mnie. Kocham was ♥ 

Marcelina x 

I Don't Wanna Live Forever||n.h. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz