- Kuroko No Basket - Scenarios

By Haikyuuu1146

128K 5.1K 756

Jeżeli się nudzisz, a masz wolny czas to zapraszam! More

(1) Kagami Taiga - Imagify
(2) Aomine Daiki - Imagify
(3) Atsushi Murasakibara - Imagify
(4) Midorima Shintarō - Imagify
(5) Kuroko Tetsuya - Imagify
(6) Kise Ryōta - Imagify
(7) Akashi Seijūrō - Imagify
(8) Yukio Kasamatsu - Imagify
(9) Junpei Hyūga - Imagify
(10) Teppei Kiyoshi - Imagify
(11) Mitobe Rinnosuke- Imagify
[2] Kiedy dostajesz piłką!
[3] Wasz pierwszy pocałunek!
[4] Kiedy ktoś cię podrywa!
[5] Friendzone!
[6] Kiedy jest zazdrosny!
[7] Kiedy jesteś smutna!
[8] Gesty!
[9] Kiedy robi coś uroczego!
[10] Kiedy go pocieszasz!
[11] Kiedy cię pociesza!
[12] Kiedy jesteście razem w bibliotece!
[13] Pierwsze kocham cię!
[14] Zwykły szkolny dzień!
[15] Razem!
[16] Yandere!
[17] Włosy!
[18] Wspólna przejażdżka rowerem!
[19]. Parasol!
[20]. Jedzenie!
[21.1] Przemoc! +18
[21.2] Konfrontacja! +18
[22]. Książka!
[23] Psychopath! +18
[24] Kiedy któreś z was jest chore!
[25.1] Inna!
[25.2] Wybór!
[25.3] Opcja!
[26] Wyeliminowany!
[27] Bliskość!
Aomine Daiki NSFW
Midorima Shintarō NSFW
Yukio Kasamatsu NSFW
Atsushi Murasakibara NSFW
Akashi Seijūrō NSFW
Kuroko Tetsuya NSFW
Kagami Taiga NSFW
Kise Ryōta NSFW

[1] Pierwsze spotkanie!

6.4K 213 64
By Haikyuuu1146

| Aomine Daiki |

Przemierzałaś korytarz Akademii Tōō w poszukiwaniu sali gimnastycznej. Patrzyłaś na wszystkich z obojętnością i pogardą. Wszyscy wydawali ci się tacy ... zwyczajni. Prychnęłaś pod nosem i poprawiłaś torbę na ramieniu. A miałaś zamiar poznać tu ciekawe osobistości ... Przez praktycznie cały czas czułaś na sobie wzrok innych, co niesamowicie cię wkurzało. Zmrużyłaś bardziej oczy i schyliłaś głowę. 

To aż taka sensacja? Nowy uczeń w szkole? Na Boga, ludzie ogarnijcie się!

- Hej zaczekaj! Ty [kolor włosów]! - odwróciłaś się, by zobaczyć kto się tak wydziera. Była to różowo-włosa dziewczyna prawdopodobnie z miseczką F. Podniosłaś delikatnie brwi do góry czekając, aż coś powie. Bardzo słaba kondycja ... to była twoja pierwsza myśl, gdy nieznajoma brała dwa głębokie wdechy.

- Czego chcesz, nie mam czasu - burknęłaś marszcząc brwi, gdy nie usłyszałaś żadnej odpowiedzi. Założyłaś ręce na piersi czekając, kiedy w końcu się wysłowi. Ona na razie nie przejmując się twoim tonem, zaczęła poprawiać włosy. Przewróciłaś oczami, na jej ruchy. 

- Jestem Momoi Satsuki i ... - zaczęła.

- Nie obchodzi mnie, jak masz na imię, tylko czego chcesz - przerwałaś jej. Lekko się skuliła, gdy usłyszała twoje słowa. Zaczęła się nerwowo bawić swoimi palcami. Prychnęłaś i odwróciłaś się, by iść dalej szukać tej pieprzonej sali.

- Jesteś [Imię] [Nazwisko]. Byłaś kapitanem żeńskiej drużyny koszykówki. Masz [Twój Wzrost] i jesteś niesamowicie zwinna, szybka, chłodna i wredna. Na boisku stajesz się potworem oraz byłaś najlepszym asem z dziewcząt ... - zakończyła mówić różowa. Zaskoczona spojrzałaś na dziewczynę, która miała teraz poważny wyraz twarzy.

- Hm ... dość dużo o mnie wiesz Momoi - stwierdziłaś. Z jednej strony to podbudowuje twoje ego, ale z drugiej czujesz się, jak ofiara stalkingu.

- Mam dla ciebie propozycje - uśmiechnęła się - jeśli przyprowadzisz na trening Aomine Daiki'ego to zostaniesz kapitanem żeńskiej drużyny w kosza w naszej szkole! - ostatnio dowiedziałaś się, że o dziwo, cholernie trudno o tę pozycję. 

Czemu nie zaryzykować?

- Ty tak na serio? - popatrzyłaś na nią, jak na debila - nie możesz sobie poradzić z jakimś chłopakiem? 

Czy wybór tej placówki, brałaś pod wpływem alkoholu?

- [T.I]chan, trening zaczyna się za piętnaście minut, nie spóźnij się! - pomachała ci i po prostu odeszła. 

Zajebiście masz znaleźć kolesia którego nie znasz, po prostu genialnie!

***

Popytałaś kilku uczniów, jak wygląda ten cały Aomine i gdzie możesz go znaleźć. Weszłaś ostrożnie na dach, gdzie rzeczywiście leżał chłopak o ciemnej karnacji i granatowych włosach. Już od pierwszego "zobaczenia" można było stwierdzić, że to leń to kwadratu, cham i prostak, w jednym!

- Aomine Daiki? - spytałaś patrząc na niego z przechyloną głową. Jeżeli to nie on to w dupie masz tę pozycję kapitana! Latasz po szkole, jak kot z pęcherzem, ludzie się dziwnie gapią, no po prostu bosko!

- Zależy, kto pyta ... - mruknął i otworzył jedno oko. Leżąc patrzył się na ciebie z uśmiechem godnym pedofila. Wzdrygnęłaś się, na ten gest. Widząc, że jednak umie mówić, postanowiłaś jednak zawalczyć.

- O co ci chodzi głąbie? - podniosłaś jedną brew - w sumie, nie obchodzi mnie to. Rusz łaskawie swoją dupę i chodź ze mną na trening - powiedziałaś nadal mierząc go wzrokiem. 

Masz pięć sekund koleś, albo użyje innej techniki!

- Nie mam ochoty kotku, daj mi spać ... - ziewnął. Z lekka już zirytowana, złapałaś za jego kołnierz. Spojrzał na ciebie znudzony, ale nic nie zrobił. Szarpnęłaś nim, przez co wylądował na ziemi. Teraz po zostało ci tylko ciągnąć tego wyrośniętego bachora do sali gimnastycznej.

***

- Dobra puść mnie już psycholko! Dam radę iść sam do cholery! Puść mnie mówię ci! Jak cię kiedyś dorwę na przerwie, to się policzymy! - darł się przez całą drogę, kiedy trzymałaś go za ucho, ponieważ po trzech schodkach, nie miałaś siły go ciągnąć. Ludzie patrzyli na was z rozbawieniem. Gdy doszłaś do wyznaczonego pomieszczenia, puściłaś jego zaczerwienione ucho i spojrzałaś w kierunku różowo-okiej.

- Przyprowadziłam tego lenia, więc ty dotrzymaj swojej obietnicy - położyłaś ręce na biodra.

  Jeżeli była to podpucha, to nie licz na dalsze życie!

- Jasne! - uśmiechnęła się szeroko - od dzisiaj jesteś kapitanem szkolnej drużyny koszykówki dziewcząt! Wszystko załatwię, więc się nie martw! Brawo [T.I]chan! - pisnęła, na co zmarszczyłaś brwi słysząc jej piskliwy głos.

- Nie ważne ... - mruknęłaś - do zobaczenia Momoi, pa Daiki - pomachałaś im i wyszłaś z sali. Przez tę krótką chwilę, zdążyłaś polubić chłopaka, który nie wydaje się być taki zwyczajny, jak inni.

- Głupia, atrakcyjna baba ... - mruknął, pocierając obolałe ucho uśmiechając się pod nosem.


| Midorima Shinatarō |

Wracałaś wieczorową porą, z treningu siatkówki. Od lat fascynował cię ten sport, więc postanowiłaś, że w nowej szkole będziesz uczęszczać na zajęcia.

Jeżeli się coś mocno lubi, to trzeba spróbować w tym sił!  

Ćwiczyłaś ciężko, ponieważ miałaś zamiar wystartować w zawodach. No i drugim powodem, była chęć pokazania, że dziewczyny też potrafią dawać czadu na boisku. Grałaś na pozycji Libero, więc nie miałaś czasu na opieprzanie się. Każdy odradzał tej pozycji, ale nie była byś sobą, gdybyś ich posłuchała. Dzięki twojej upartości, miłość do tego sportu wzrosła. Był to strzał w dziesiątkę. Otarłaś z czoła kropelki potu, które pojawiły się, gdy przyśpieszyłaś trochę chód. Nie uśmiechało ci się, chodzić, tak późno, gdy ktoś może cię zaczepić. Rozmyślając o zawodach, nie zauważyłaś pewnego chłopaka o czarnych włosach, który patrzył się na ciebie z ogromnym uśmiechem.

- Hej piękna istoto! - zdezorientowana, na początku szukałaś kogoś, kto mógł to powiedzieć. Miałaś wrażenie, że ci się przesłyszało, ale głos ponownie zaczął skandować twoje imię. Gdy skrzyżowałaś wzrok z jednym chłopakiem, ten wesoło zaczął do ciebie machać. Podniosłaś brew do góry, nie kojarząc nieznajomego. Mimo wszystko, by nie wyjść na niegrzeczną, postanowiłaś mu odpowiedzieć.

- Um ... hej? - powiedziałaś, niepewnie trzymając mocniej torbę. Teraz rozumiałaś, że zasada którą uczą w przedszkolach, właśnie poszła w dupę! Nie rozmawiać z obcymi! Uderzyłaś się dłonią w czoło, nie rozumiejąc swojej głupoty.

- Co tu robisz? - podszedł do ciebie bliżej. Stawiał kroki ostrożnie, jakby bojąc się, że zaraz uciekniesz, w czym miał rację! Nie znałaś żadnego takiego typa! Popatrzyłaś na niego chcąc przypomnieć sobie czy kiedyś go nie widziałaś. Jego czarne włosy spadały na szaroniebieskie oczy. Miał je ładne, co nie oznacza, że nie jest to jakiś zboczeniec albo morderca.

- Czemu chodzisz tak późno, [T.I]chan? - gdy jego kąciki ust, pokierowały się w górę, nie wyglądał tak groźnie. Jednak ... skąd znał twoje imię do jasnej cholery? - Ludzie o tej godzinie już dawno jedzą kolacyjkę w domu - może masz do czynienia, z chłopakiem, który ma jakieś problemy psychiczne? Super! W takim razie czas na ewakuacje!

- Jak widać, nie wszyscy ... - mruknęłaś, starając się zachować profesjonalizm i gdy chciałaś iść dalej, wpadłaś w kogoś - Przepraszam!

Nie no świetnie, co jeszcze ci się dzisiaj przytrafi! Deszcz? Grad?

- Tsk, uważaj jak chodzisz, nanodayo ... - powiedział pewien, wysoki zielonowłosy chłopak, trzymający w lewej dłoni lusterko. Poprawił swoje okulary i popatrzył na ciebie chłodno, marszcząc trochę brwi. Nie wydawał się przyjazny, więc chciałaś, jak najszybciej stąd uciec.

A może to jego wspólnik?!

- Shin-chan, ona mnie nie zna! - pokazał na ciebie palcem. Zdezorientowana, aż przystanęłaś pokazując na siebie dłonią. 

Jakby to była twoja wina, koleś!

- Gdybyś się przedstawił pewnie, by wiedziała głupcze - powiedział wywracając oczami. Tamten słysząc radę "kolegi" poprawił swoją koszulę i podszedł kilka kroków, by znaleźć się bliżej ciebie. Odchrząknął i ukłonił się.

- Takao Kazunari - powiedział uśmiechając się pod nosem.

- Ym ... nadal nie znam - wzruszyłaś ramionami, na co Takao padł na ziemie szlochając, że jego anielica nie poznaje swojego księcia. Coraz bardziej ogłupiała sytuacją w jakieś się znalazłaś, chciałaś już być w domu. Spojrzałaś na zielonowłosego, który również zerkał na ciebie. Widząc, że mu się przyglądasz, postanowił się przedstawić.

- Midorima Shinatarō ... - ignorując krzyki przyjaciela, odezwał się, przerywając niezręczną ciszę.

- [T.I] [T.N] - odpowiedziałaś patrząc na Kazunari'ego, który chciał się utopić w fontannie - chyba już pójdę ... - stwierdziłaś, patrząc coraz bardziej przestraszona, że Takao może sobie zrobić krzywdę.

- Yhm ... - mruknął, kierując się w stronę kolegi, który robił mu obciach w parku. Wiedziałaś, że gdy znikniesz z ich pola widzenia, niższemu chłopakowi się oberwie. No cóż, trudno!

- Pa! - powiedziałaś szybko i prawie biegiem, ruszyłaś do domu. 

Co to kurna miało być?!


| Yukio Kasamatsu |

Trzymając w rękach stos zeszytów, schodziłaś powoli i ostrożnie na dół po schodach. Nauczyciel poprosił cię (kazał), byś odniosła te zeszyty do sali, w której miał mieć lekcje za godzinę. 

Nie może sam tego zrobić? Ma tyle czasu. 

To pytanie dręczyło cię już od samego początku. Gdy zostało ci ostatnie piętro odetchnęłaś z ulgą, ponieważ ręce zaczynały cię już boleć. Zerkając w bok zauważyłaś grupkę dziewczyn wokół Kise Ryōty. Szczerze? Nie wiedziałaś, co one w nim takiego widzą. Dobra, może i jest przystojny, jest geniuszem i gra w koszykówkę, ale tak po za tym, jest taki sama jak reszta chłopaków. No, nie do końca. Czasem zdarza mu się być kulturalnym, dobrze się uczy i nie wygląda na takiego, co chciałby tylko leżeć i się obżerać. Co nie zmienia faktu, że im bardziej zjawiskowy i idealny wydaje się być facet, tym największy bałaganiarz i łamacz serc! Odwróciłaś wzrok i skupiłaś się na stopniach, gdy usłyszałaś z znienacka krzyki dziewczyn. 

Wyprzedaże, czy może któraś przez przypadek dotknęła jego dłoni i nie będzie jej myć do usranej śmierci? 

Tak się przestraszyłaś, że podskoczyłaś w miejscu, upuszczając zeszyty z hukiem na ziemie. 

Tak, genialnie! Nie ma to jak dodatkowa robota. Ty to zawsze lubisz urozmaicić sobie drogę, oj tak! 

Jęknęłaś chowając twarz w dłoniach. Szybko się ogarnęłaś i żwawym krokiem zeszłaś po schodach kucając, by podnieść porozrzucane zeszyty.

- P-pomóc? - zaskoczona spojrzałaś w górę, gdzie zobaczyłaś chłopaka o czarnych szpiczastych włosach, niebieskich oczach, ubranego w niebieski strój do koszykówki. Wydawał się spięty mówiąc to pytanie, ale wytrwale czekał. Miałaś wrażenie, że gdybyś się nie odezwała uciekł, by jak poparzony.

- Nie, spokojnie! Dam sobie rade. Chyba ... - mruknęłaś ostatnią cześć wypowiedzi, uśmiechając się, czym wywołałaś na twarzy chłopaka rumieńce. Pierwszy raz widziałaś, żeby chłopak miał róż na policzkach. Od razu wydawał ci się interesujący, więc trzeba będzie się przedstawić.

- Wierzę, ż-że dasz radę, a-ale z chęcią c-ci pomogę - wyjąkał i kucnął obok ciebie zbierając pojedyncze książki. Mile zaskoczona spojrzałaś w jego stronę.

- [T.I] [T.N] - powiedziałaś, odbierając od niego książki. Przez przypadek dotknęłaś jego dłoni i mogłaś przysiąc, że zaraz spłonie ze wstydu. Nawet zabawny z niego człowiek.

- Y-yukio Kasamatsu... - przedstawił się, drapiąc lewą ręką po karku. Drugą, tą za którą złapałaś, schował do kieszeni swoich spodni. Mogłaś dostrzec, że trzymał ją zaciśniętą w pięść. 

Oh? Może nie lubi dotyku?

- Miło mi cię poznać Yukio-kun, ale teraz wybacz muszę je odnieść do sali numer cztery - powiedziałaś, podnosząc ręce w górę z zeszytami. Spuścił wzrok na ziemie, jakby nad czymś się zastanawiając. Nie widząc sensu, bezczynnego stania, zaczęłaś kierować się do swojego celu. Zatrzymał cię jednak uścisk na ramieniu, więc zaskoczona spojrzałaś na chłopaka.

- Pójdę z t-tobą. Nie wiadomo, c-czy znowu ich nie upuścisz ... - mruknął, zabierając torbę, której nie zauważyłaś wcześniej. 

Oh, czyli sportowiec ... zaraz, czy on przypadkiem ...

- Zraz, zaraz ... - zatrzymałaś go, przez co spojrzał na ciebie z uniesionymi brwiami - Grasz z tym blondynem w drużynie, dobrze kojarzę? Jesteś kapitanem prawda? - dopiero teraz zaczynałaś łączyć fakty. Jezu jaka byłaś głupia! 

- Ym, t-tak. Przychodzisz na nasze mecze? - spytał już bardziej pewnie, chociaż nadal można było słyszeć nutkę niepewności. 

- Szczerze? To nie. Kojarzę cię, bo często słyszę, jak Kise marudzi, że jego senpai, wyżywa się nad nim. No i nazywasz się tak, jak on mówił ... - machnęłaś ręką. Ten zacisnął tylko dłonie w pięści, mierząc morderczym wzrokiem blondyna, który chyba wyczuł, jego wzrok. 

- Hm, dobrze, że mi to mówisz ... - pokiwał wolno głową - w takim razie, daj mi połowę tego co trzymasz. Szybciej pójdziemy, więc będę szybciej mógł zabić tego gnojka! - wziął kilka zeszytów i ruszył zamaszystym krokiem.

- Dziękuję! - uśmiechnęłaś się w jego stronę, na co odwrócił wzrok. Coś czujesz, że to nie był przypadek to wasze spotkanie. Ten dzień może okazać się początkującą, super przyjaźnią? 


| Atsushi Murasakibara |

Szłaś za rękę, ze swoją pięcioletnią kuzynką do pobliskiej cukierni. Byłaś z małą na spacerze, a ona poprosiła cię czy kupiłabyś jej jakieś ciasteczko. Zgodziłaś się, bo nie widziałaś, żadnych przeciwwskazań. Gdy weszłyście, [Imię Kuzynki] pobiegła zobaczyć, jakie są ciastka za wystawie, a ty rozejrzałaś się po lokalu. Był on mały z sześcioma stołami, ściany pomalowane były na różne odcienie różu, a w kącie grzał kominek, więc było przytulnie. 

Może to będzie bar, w którym od czasu do czasu, zajrzy tu twoja osoba?

- [Z.T.I]! Mogę te? - podeszłaś do dziewczynki wyciągając z torby portfel. Schyliłaś się na jej wysokość i zobaczyłaś dwie, średniej wielkości ciastka z czekoladą. Uśmiechnęłaś się do niej i poklepałaś po głowię, jak to miałaś w zwyczaju. Przynajmniej teraz, jak jej kupisz nie będzie marudziła, że chciałaby jakiegoś pluszaka. 

Wybacz dziecko, ale to nie ja jestem twoim rodzicem, a tymczasowym opiekunem.

- Jasne, że możesz. W końcu obiecałam, że kupię ci ciastka jakie będziesz chciała - czasami ta dziewczyna, staje się za urocza, ale nie dam się omamić!

- Mogę sama zapłacić? - chwilę się zastanawiałaś, ale podałaś w drobną rączkę, odpowiednią kwotę. Ona zadowolona pobiegła ustawić się w kolejkę, więc kilka minut miałaś spokój, Alleluja! Stanęłaś niedaleko, by w razie potrzeby jej pomóc. W końcu nie wiadomo, czy sprzedawca będzie chciał ją opędzlować. W kieszeni twoich spodni za wibrował telefon, więc sięgnęłaś po niego. Wiadomość od mamy mówiła, żebyście już wracały, bo przyjechała ciotka oraz że obiad jest już gotowy. Odpisałaś, że zaraz będziecie i schowałaś telefon.

- [Z.T.I]! - podniosłaś szybko wzrok myśląc, że coś się stało kuzynce, ale za miast niej zobaczyłaś czyjś brzuch. Uniosłaś głowę wyżej i zobaczyłaś dwu metrowego chłopaka, z twoją kuzynką na baranach, która zadowolona machała do ciebie z góry. Facet miał fioletowe włosy i tego samego koloru oczy. Wydawał się tak znudzony życiem, że nie wiedziałaś jakie emocje do niego czuć. Szybko się otrząsnąłeś i ze strachem w głosie, zwróciłaś się do dziewczynki.

- [Imię Kuzynki], co ty tam robisz? - starałaś się mówić spokojnie. Sama nie widziałaś, dlaczego. Chciałaś uspokoić siebie czy ją?

- Mura-kun pomógł mi, bo nie mogłam dosięgnąć kasy! - powiedziała, zjadając ciastko. 

Przecież stałaś nie daleko, mogłaś poprosić mnie, a nie jakiegoś obcego!

- Murasakibara Atsushi ...- powiedział znudzony, biorąc w rękę kremówkę. Oh, fajnie, czyli jedną rzecz mamy z głowy. Nieznajomy przedstawił się, więc w razie czego wiem, za kim krzyczeć.

- [T.I] [T.N] - powiedziałaś, patrząc dużymi oczami na olbrzyma, który prawie za jednym razem pochłoną całą kremówkę - Ym ... mógłbyś, no wiesz ... oddać mi ją? - on wytarł rękę w koszulkę i zdjął dziewczynkę ze swoich ramion. Wcale nie przejął się tym, że krem pobrudził mu odzież - Dziękuję, że jej pomogłeś - uśmiechnęłaś się w jego stronę. Mimo wszystko, trzeba być miłym. Pomógł dziecku, więc...

- Nie ma sprawy, ale powinna jeść więcej słodyczy, by być wyższa, ty w sumie też ... - pokazał ręką twój wzrost. 

Że co kurna? 

Oburzona z początku, nie potrafiłaś niczego powiedzieć. Byłaś zaskoczona jego bezpośredniością, ale chyba bardziej zdenerwowana, bo powiedział to ze złośliwym uśmieszkiem. Gdy już chciałaś zdzielić go z liścia, przypomniałaś sobie, że mała nadal cię obserwuję. A skoro to robi to znaczy, że wszystko powie mamie. Ugh!

- Oi, jestem wystarczająco wysoka, jak na swój wiek. Myślisz, że ludzie lubią słuchać od jakiś typków o swoich kompleksach? Odpowiedź brzmi nie! Więc proszę, abyś już nigdy w mojej obecności o tym nie wspominał! A teraz przepraszam, ale muszę iść! - złapałaś małą za rękę i szłaś w stronę drzwi. Próbowałaś grać osobę, którą wcale to nie ruszyło, ale otwierając drzwi mogłaś usłyszeć cichy głos, za sobą.

- Obraziłaś się? - mruknął patrząc na twoją oddalającą się sylwetkę. 

Nie kurwa, wcale!

Kiedy chciałaś pieprznąć drzwiami, w ostatniej chwili się powstrzymałaś, bo ta mała zaraza wlazła w szparę. Gdybyś to zrobiła na bank dostałabyś karę na wieki, wieków!

- Pa, pa Mura-kun! - dziewczynka wesoło pomachała w jego kierunku, więc i on uniósł swoją dłoń.

Serio?! Myślałaś, że skoro kupiłaś jej ciastka to będzie po twojej stronie! 


| Kuroko Tetsuya |

Umówiłaś się ze swoim kuzynem, Kagami'm na boisko do koszykówki. Nie widziałaś się z nim dwa lata, ponieważ mieszkałaś w Nowym Jorku, ale przeprowadziłaś się do Japonii. Postanowiłaś ubarwić trochę, swoje szarawe życie, a ten kraj da ci kilka kolorów. W sumie zawsze chciałaś odwiedzić Tokio, no bo kto by nie chciał? Po tylu przeczytanych i obejrzanych anime, aż się chcę zobaczyć to miasto. To tętniące życiem wieczorowe uliczki, po prostu cudo! Nic dodać, nic ująć. 

Trzymając torbę, ruszyłaś na umówione miejsce. Byłaś ubrana w krótkie sportowe spodenki i bluzkę na ramiączkach. Pogoda była ładna, tym bardziej miałaś ochotę na spotkanie. Gdy dochodziłaś do boiska, zobaczyłaś umięśnionego chłopaka, który wykonał niesamowity wsad. No, no, aż chcę się oglądać. Będąc blisko zobaczyłaś, że to twój tępak Kagami!

- Taiga! - krzyknęłaś, gdy zobaczyłaś czerwoną czuprynę. Chłopak zdezorientowany odwrócił się trzymając w dłoniach piłkę. Jego oczy mimowolnie się otworzyły. Podbiegłaś ten kawałek, który ci został, a gdy byłaś blisko niego, rzuciłaś torbę na ziemię i skoczyłaś na niego, przytulając go. On ledwo łapiąc równowagę, objął cię ramionami. Nie ma to jak spotkanie po tylu latach! Wyrósł i wyprzystojniał, ale wątpię żeby zmądrzał - Tak bardzo tęskniłam ... - wyszeptałaś w jego ramie. Co z tego, że był spocony i pewnie ty też będę walić na kilometr ...

- [T.I]-chan? To naprawę ty? - odepchnęłaś go od siebie, stając już na własnych nogach. Założyłaś ręce na klatce piersiowej.

- No przecież, że ja osie! Pisałam ci, że przyjdę więc nie wiem, co to za zaskoczenie. Słońce wypaliło ci już mózg do końca?

- Um ... przepraszam? - poczułaś, jak ktoś trąca się palcem w ramię. Wystraszona podskoczyłaś w miejscu i schowałaś się za Kagami'm. Wyjrzałaś za niego i zobaczyłaś chłopaka o błękitnych włosach i oczach. Stał kilka kroków dalej, trzymając w jednej ręce szejka. Niezręczna cisza była przerywana jego siorbnięciami. W trójkę staliście i patrzeliście na siebie nawzajem. Kilku ludzi idących obok boiska, patrzyło na was dziwnie, jakbyście robili coś nielegalnego.

- Kiedy przyszedłeś?! - prawie dostałaś zawału, kiedy nieznajomy prawie nie mrugał. Patrzyliście na siebie kilka sekund, próbując przyzwyczaić się do nowej twarzy. Oblizałaś językiem wargi, nie wiedząc, co powiedzieć. Nie byłaś świadoma tego, że chłopak mimowolnie spojrzał na twój gest, samemu czując się trochę nieswojo.

- Byłem tu cały czas ... - powiedział nie zmieniając wyrazu twarzy. Nadal stałaś za plecami wyższego, ale postawiałaś nie strugać idiotki. Wyszłaś na przeciw nowego kolegi, poprawiając ubrania, jakby to miało jakoś pomóc.

- Nie zauważyłam cię ... - podrapałaś się po policzku zakłopotana. 

Nie ma to jak dobre pierwsze wrażenie ... I jak tu poznawać nowych ludzi, kiedy ty odwalasz jakieś pierdoły?

- Spokojnie, większość osób mnie nie widzi ... - mimo tego, nie zmienił wyrazu twarzy, więc nie wiedziałaś czy go uraziłaś, czy nie ... Westchnęłaś tylko i spojrzałaś na czerwono-włosego, który objął cię ramieniem. Poczułaś nie zbyt miły zapach, więc skrzywiłaś się trochę. Próbowałaś się odsunąć, ale ten uparcie cię trzymał, jakby sam nie mógł ustać.

- Możesz przestać straszyć [T.I]-chan? - spytał chłopak, który był rozbawiony twoim przedstawieniem. 

Jak ja cię później zdzielę w łeb to zobaczymy śmieszku! 

Dźgnęłaś go w bok, ale miałaś wrażenie, że on w ogóle tego nie poczuł.

- Jest twoją dziewczyną? - poker face popatrzył na Kagam'iego zdziwiony, że znalazł sobie kogoś. W końcu mu się twarz poruszyła na jakąś emocje. 

Ha! Czyli nie jest jakimś cyborgiem.

- C-co?! Nie! To moja kuzynka! - prawie krzyknął zarumieniony. Dla potwierdzenia swoich słów, klepnął cię w plecy, przez co prawie upadłaś. Gdy już chciałaś coś odpyskować, postanowiłaś zrobić mu na przekór.

- [T.I] [T.N] - pomachałaś mu, bo nie wiedziałaś, czy uściśnie twoją spoconą dłoń.

- Kuroko Tetsuya - powiedział leciutko się uśmiechając. Przez to twoje kąciki również się uniosły.

Ładnie mu w takiej wersji...

- Nie wierze! - spojrzeliście razem na Taige - Myślałem, że jesteś niski, ale [T.I]-chan jest w porównaniu z tobą kurduplem! - zaśmiał się, na co wkurzona kopnęłaś go w nogę. Teraz po przedstawieniu się, mogłaś zacząć działać!


| Kagami Taiga |

Szłaś na sale gimnastyczną dać Riko kilka papierów, które musiała wypełnić. Przyjaźniłaś się z tą szaloną laską już od kilku dobrych lat. Lubiłaś posłużyć jej dobrą radą albo wyjść na jakieś zawody. Czasem musiałaś wysłuchać jej narzekań, na tych debili których trenuje, ale fajnie było tego słuchać. Zawsze poprawiało ci to humor. Teraz jednak miałaś inną misję, niż rozmyślanie o takich pierdołach. Weszłaś do sali i od razu uderzył w ciebie zapach spoconych ciał. Zmarszczyłaś nos i przejechałaś wzrokiem po hali, szukając dziewczyny. Trudno nie było, bo jako jedyna siedziała na ławce z założonymi rękoma na piersi. Ruszyłaś w jej stronę żwawym krokiem, by mieć już z głowy to co miałaś zrobić i zająć się nic nie robieniem. Podeszłaś do niej i poklepałaś po ramieniu.

- [T.I]-chan! - krzyknęła w twoją stronę, przez co chłopacy, którzy wcześniej byli pochłonięci grą spojrzeli w waszą stronę. Brązowowłosa wstała, rzucając się w twoją stronę. Ty jednak szybko kucnęłaś, więc dziewczyna upadła twarzą na podłogę. Nie przejęłaś się tym jakoś, bo ona dobrze wiedziała, że nie lubiłaś takich akcji. Ona jednak mimo tego, że kilka razy już jej to mówiłaś, miała to głęboko w dupie ...

- Trenerze! - krzyknęli z lekka przestraszeni chłopcy i już po chwili stali koło niej. Ty wyprostowałaś nogi i pociągnęłaś Riko za rękę. Chwile stała oszołomiona, ale poprawiła spokojnie rzeczy, więc myślałaś, że wszystko w porządku. Gdy chciałaś zacząć mówić, ta naskoczyła na ciebie.

- Jesteś wredną babą, jędzą, krową, małpą ... ! - krzyczała na ciebie uderzając kartami, które wyrwała ci z ręki. Wcale nie bolało, ale zaczynało cię to powoli wkurzać. Chłopcy stali trochę zmieszani, nie wiedząc, co powinni zrobić. Mecz odpadał, bo musieli czuwać, w razie czego nad ich trenerką. 

- Spokojnie! - złapałaś ją za nadgarstek. Ona oburzona fuknęła pod nosem, ale zaraz się uśmiechnęła patrząc na kartki, które przyniosłaś. Delikatnie uniosłaś kąciki ust i odetchnęłaś z ulgą.

- Na co się tak patrzycie?! Pięć okrążeń wokół boiska! - krzyknęła, gdy chłopcy patrzyli na ciebie zdziwieni. Uniosła brew w górę i ponagliła ich dłonią, ale oni jak stali, tak stoją - Eh ... dobra to jest [T.I] [T.N], moja najlepsza przyjaciółka - westchnęła pokazując na ciebie ręką. Prychnęłaś na jej słowa.

- Widzę jaka jesteś zadowolona z mojej obecności ... - powiedziałaś zakładając ręce na piersi, przez co tęczówki trzech chłopaków skierował się w tę stronę. Popatrzyłaś w ich kierunku, na co się zarumienili i odwrócili wzrok. Zaśmiałaś się, ale zaraz spoważniałaś. Twoją uwagę przykuł jednak wysoki chłopak z czerwonymi włosami i oczami, który patrzył na ciebie jakby z zachwytem? Trochę trudno było to określić, no ale się starałaś - Coś ci się stało? - spytałaś patrząc w jego stronę. Ten jakby ocknął się i zamrugał kilkukrotnie oczami.

- C-co?! N-nie! - uśmiechnęłaś się pod nosem, widząc jego zarumienioną twarz. Śmiesznie wyglądał, ale pozostawiłaś swoją uwagę dla siebie.

- Wiesz ... ja już pójdę czekają na mnie - pokazałaś palcem na drzwi, gdzie stali twoi przyjaciele, z którymi się wcześniej umówiłaś. Oni jakby to słysząc pomachali w twoją stronę i zachęcali, byś się już ruszyła.

- Dobra pa! - Riko pomachała w twoją stronę i poklepała po ramieniu. Gdy byłaś przy drzwiach odwróciłaś się i popatrzyłaś na czerwono-włosego z dziwacznymi brwiami. Spoglądał jeszcze na ciebie, dopóki nie nakryłaś go na obserwowaniu.

- Jak masz na imię? - ciekawość tobą owładnęła, więc korzystając z okazji spytałaś. Po co zwlekać?

- K-kagami T-taiga - powiedział i pobiegł za swoją drużyną, która zaczęła się na niego wydzierać. W lepszym humorze udałaś się do znajomych, by wspólnie zjeść lunch.


| Akashi Seijūrō |

Szłaś powoli na spotkanie samorządu. Jako iż byłaś przewodniczącą musiałaś ruszyć swój tyłek na głupie zebranie. Przeklinałaś się w myślach za to, że zgodziłaś się na nominację. W sumie też za to, że jakoś szczególnie nie protestowałaś. Jęknęłaś pod nosem zastanawiając się, dlaczego ciebie musieli wybrać, było jeszcze trzech innych kandydatów! Skręciłaś i weszłaś do sali numer pięć, gdzie zebrani byli już wszyscy. Rozejrzałaś się po pomieszczeniu i po zgromadzonych, poszukując jakiegoś wolnego miejsca. Znalazłaś jedno, ale nie do końca było one wolne, ponieważ z jednej strony siedział sam Akashi Seijurō, patrzący na wszystko jak zwykle z obojętnością. 

Przełykając ślinę ruszyłaś w jego kierunku. Kilku uczniów zamarło, gdy zobaczyli, gdzie zamierzasz się udać. Jeden nawet chciał cię zatrzymać, ale nie zdążył, gdyż byłaś za daleko. Szłaś w jego kierunku, a gdy zostało ci parę kroków zlustrował cię wzrokiem, ale nic innego nie zrobił. Jego czerwone oczy były wręcz przerażające. Ogólnie sam był przerażający

 - Wolne? - spytałaś. On spojrzał na ciebie, jak na kretynkę otwierając trochę szerzej oczy. 

To było, aż tak kosmicznie złożone pytanie, że wprawiłam go w osłupienie? Jeżeli tak, to jestem z siebie dumna!

- Nie będziesz tu siedziała dziewczynko... - mruknął i zasunął specjalnie krzesło, które stało koło niego. 

Myślisz, że tym mnie zniechęcisz palancie? Grubo się mylisz, poza tym ... Dziewczynko?! 

Prychnęłaś pod nosem mrożąc go wzrokiem.

- Przecież nie będę siedzieć na ziemi, a tobie korona z głowy nie spadnie, jak się przesuniesz - nie czekając na jego odpowiedz odsunęłaś krzesło i usiadłaś zakładając nogę na nogę. Wypuściłaś powietrze z ust i pomasowałaś sobie skronie zamykając oczy. Ten dzień już wystarczająco był do bani, a teraz musisz siedzieć z Akashi'm. Chłopak chciał cię zrzucić z siedzenia, ale powstrzymał się, gdy zobaczył, że jest obserwowany. Nie mógł z hańbić swojej nieskazitelnej karty. Zacisnął mocniej zęby i zerknął przez okno. 

- No moi drodzy, czas omówić ... - zaczęła nauczycielka, która trzymała w dłoni kilka kartek, co oznaczało, że trochę wam to zejdzie, a ty znowu nie zjesz swojego śniadania w spokoju.

***

Zebranie trwało pół godziny, co i tak było za długo! Omówiliście kilka spraw dotyczących dni otwartych, które miały być już za dwa tygodnie. Zawsze trzeba trochę wcześniej zacząć, by mieć wolne przed ostatecznym terminem. Nie rozumiałaś ludzi, którzy wszystko zostawiali na ostatnią chwilę. Prawie zasnęłaś, ale musiałaś wszystko zapisać, by później powiadomić o tym klasę. Nie mogłaś skupić się maksymalnie, ponieważ pewien różowo-włosy zerkał, co jakiś czas w twoją stronę. Było to irytujące i peszące za razem. Gdy chciałaś się zbierać do wyjścia, Akashi złapał cię za nadgarstek. Zaskoczona spojrzałaś w jego stronę. 

Chcę mi ją złamać czy wyrwać?

- Jesteś ... - nie dokończył, ponieważ przerwała mu pewna dziewczyna, która stała w drzwiach i zaczęła machać w twoją stronę. Uśmiechnęłaś się za świetne wyczucie czasu.

- [T.I]-chan! Szybko, chodź już kupiłam twoje ulubione ciastka! - krzyknęła twoja przyjaciółka. Wyrwałaś się z uścisku czerwono-okiego, który był swoją drogą bardzo mocny i podbiegłaś do [I.P].

Akashi zirytowany twoim zachowaniem i brakiem kultury osobistej, postanowił się trochę o tobie dowiedzieć. I jak na pięć minut wiedział już sporo. [T.I] [T.N], lat [wiek], wysokie stopnie, przewodnicząca, nie dająca sobą pomiatać, kapitan kółka biegaczy. Z takim bagażem informacji, chłopak już miał plan, jak nauczyć cię szacunku do starszych i mądrzejszych. 


| Kise Ryōta |

- Dobrze, a teraz przesuń się odrobinkę w prawo. O właśnie tak! - pstryknęłaś cztery fotki, kiedy model ustawił się w dobrej pozycji. Taka praca jest świetna, gdy nie dają ci jakiś amatorów.

Jesteś fotografem do czasopism Zunon Boy. Pracujesz tam od nie dawna, ale jakoś dajesz radę. Każdy chce mieć własne pieniądze i nie polegać ciągle na rodzicach! Dzisiaj miałaś mieć sesje z nie jakim Kise Ryōta, ale jak widać gwiazda musi się spóźnić, bo jakżeby inaczej. Spojrzałaś na zegar wiszący na ścianie. Pokazywał godzinę siedemnastą czterdzieści dwa, czyli Kise jest spóźniony już dziesięć minut. Podziękowałaś brązowowłosemu chłopakowi, który ubrany w garnitur nie wiedział, czy zamierzasz jeszcze zrobić zdjęcia i zdjęłaś aparat z szyi.

- Już jestem! - spojrzałaś w kierunku drzwi. Stał tam wysoki blondyn z miodowymi oczami i kolczykiem w lewym uchu. Był ubrany w elegancji szary garnitur, który do niego zdecydowanie pasował. Nie zmienia to jednak faktu, że zachowuje się jak typowa gwiazda. Zero jakiś skrupułów dla tych, którzy pracują dla jego dobrego wizerunku.

- Kise Ryōta? - spytałaś podnosząc jedną brew do góry. Trzeba się upewnić, bo inaczej zrobiłabyś fotkę komuś obcemu i dopiero wtedy, by ci się oberwało. On spojrzał na ciebie z lekkim strachem w oczach i zaczął się wycofywać. 

Aż taka brzydka czy straszna jestem?! 

- Gdzie leziesz blondyneczko?! Ile można na ciebie czekać? Nienawidzę spóźnialskich, a ty spóźniłeś się dziesięć minut! Ciesz się że Yuno-kun miał dłużej sesję, bo inaczej kicha z twoich zdjęć! - powiedziałaś biorąc aparat do rąk. Wywróciłaś oczami, kiedy nie raczył nawet powiedzieć, zwykłego przepraszam. Zerknęłaś na niego, gdy zaczął do ciebie podchodzić, dość niepewnym krokiem.

- Ja ... ym ... no ... bo ... ja - zaczął się jąkać. A wydawał się być inteligentnym facetem. Jak zwykle oceniłaś ludzi pod względem wyglądu, to źle o tobie świadczy ...

- Dobra, nie ważne ... - machnęłaś na niego ręką - Jeśli zrobimy to szybko to szybciej będę w domu. A dzisiejszy dzień jest dla mnie katorgą, więc ładnie współpracuj! - zagroziłaś mu palcem widząc, że za luźno podchodzi do tego zajęcia.

Podszedł na wskazane wcześniej miejsce i usiadł na krześle, które już stało. Oparł jedną rękę o kolano i oparł o nie głowę, uśmiechając się uwodzicielsko. Przez cały czas patrzył na ciebie uśmiechając się, jak najlepiej. Ty nie tracąc czasu zrobiłaś mu kilka zdjęć z każdej strony i w innych pozach. Nie miał żadnych owsików, więc uwinęliście się ekspresowo. W końcu postanowiłaś przejrzeć kilka obrazków, upewniając się tym samym, czy dobrze je zrobiłaś.

- Wow, wyszło nawet nieźle ... - mówiłaś przeglądając obrazy na sprzęcie. Ten dumnie wypiął pierś i zrobił taką minę, która wyrażała tylko "no przecież".

- Jak masz na imię? - spytał ubierając marynarkę. W połowie sesji, zrobiło mu się gorąco, więc ją zdjął. Ten kto zepsuł klimatyzację powinien zostać powieszony za jaja na drzewie!

- [T.I] - powiedziałaś szybko zerkając w jego stronę

Na cholerę ci to? Była to tylko jednorazowa przysługa.

- W takim razie [T.I]cchi! Widzimy się nie długo na kolejnej sesji! - pomachał w twoją stronę i puścił oczko, wychodząc z pomieszczenia. Zrobiłaś zniesmaczoną minę, ale co mogłaś zrobić? Chcesz wyżyć to pracuj!

Continue Reading

You'll Also Like

994K 45K 101
ON nie wierzył w miłość... ONA kochała go od zawsze. Zander Kane to diabeł skrywający się pod maską gentelmana w drogim, dobrze skrojonym garniturze...
104K 3.2K 23
Do małego miasteczka przeprowadza się Lara wraz ze swoim starszym bratem. Nikt nic o nich nie wie, więc szybko stają się niebywałą sensacją, co krzyż...
76.6K 1.6K 24
Astrid wraz z rodziną przeprowadza się z Meksyku do Californii, gdzie odnawia kontakt z jej najlepszym przyjacielem - Nathanielem Evansem. Po przepr...
3.2K 337 29
Anon llega al instituto volcano un año antes que el juego original debido a cierto conflicto que tuvo en su anterior escuela fue transferido hasta el...