Tonight (5SOS/ROOM94 fanficti...

By wiezajfla

139K 6.8K 296

Jedna noc. Względnie normalna nie różniąca się szczególnie od innych, a tak naprawdę mająca wpływ na wszystko... More

Tonight (5SOS & ROOM94 fanfiction)
Zwiastun
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40 (ostatni)
INFORMACJA
DODATEK ŚWIĄTECZNY
TOMORROW

Rozdział 7

3.6K 155 1
By wiezajfla

Wychodzę z domu, aby wsiąść do samochodu z kierowcą, ale pod moimi drzwiami czeka Perrie ze swoim autem uśmiechając się do mnie szeroko. Zastanawiam się czemu właściwie ja nie jeżdżę sama... Po prostu ojciec zawsze upiera się żebym miała szofera. Wsiadam do środka i witam się z blondynką buziakiem w policzek.

- Pomyślałam, że możemy jeździć razem do szkoły, raz ja, raz ty. Tak będzie zabawniej - mówi po raz kolejny posyłając w moją stronę uśmiech. Odpala silnik i ruszamy do szkoły.

Mam nadzieję, że ten dzień będzie spokojniejszy. Pomimo tego, że wczoraj wieczorem dostałam od Pezz kilka odpowiedzi ciągle wiele rzeczy w tej szkole jest dla mnie dosyć niezrozumiałych. Poza tym mam nadzieję, że Kieran wreszcie się odczepi i na razie da mi spokój. Tak naprawdę nie mam ochoty w ogóle go oglądać po tym co wczoraj zrobił. Wystraszyłam się go, a to dla mnie dosyć dziwne. Po prostu chcę, żeby już się do mnie nie zbliżał i tyle, a jeśli ja czegoś chcę, to zawsze to dostaję. Prędzej czy później.

- Nie myśl o nim - rzuca od niechcenia Perrie, której wczoraj wszystko opowiedziałam.

Po prostu musiałam z kimś o tym porozmawiać, bo nawet mi było trudno sobie z  tym poradzić samej. Zastanawiam się czy aż tak po mnie widać o czym myślę, czy blondynka już zdążyła się na mnie poznać, czy może ma jakiś dar czytania w myślach czy coś.

- Staram się.

- Posłuchaj mnie, zrobimy tak - mówi dziewczyna kiedy pochyla się z poważną miną w moją stronę po zaparkowaniui samochodu zaraz pod szkołą. - Nie rozmawiaj z Kieranem, na żaden temat, ignoruj go, może w końcu się odwali. Ja nikomu nie powiem, już ci obiecałam. Jeśli zauważę, że ten debil czegoś od ciebie chce pomogę ci, a na razie się tym nie przejmuj, bo nie warto - tłumaczy mi, a ja się z nią zgadzam kiedy Perrie posyła mi lekki uśmiech.

*

Wchodzę do szatni od wf-u razem z innymi poznanymi dziewczynami. Przebieram się i wychodzę z zatłoczonego pomieszczenia.  W tym samym momencie z drzwi obok otwierają się i wychodzi Kieran uśmiechając się do mnie przebiegle co ignoruję.

- Wiesz, że to ci nie pójdzie tak łatwo jak myślisz Spencer? Ignorowanie mnie może jest jakimś sposobem, ale tak nie będzie cały czas, jeszcze zobaczysz. Podjęłaś złą decyzję, a teraz licz się z jej konsekwencjami - mówi podchodząc do mnie coraz bliżej.

- Odsuń się ode mnie. Podjęłam najlepszą decyzję z możliwych i ani trochę jej nie żałuję  - odpowiadam mu odważnie, ale cofam się pod ścianę próbując uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z nim. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Jest żałosny.

- Coś nie tak skarbie? - mruczy do mojego ucha opierając dłonie po obu stronach mojej głowy.

- Nie mów tak do mnie. I odsuń się bo zacznę krzyczeć. Tym razem nie jesteśmy tu sami - mówię z zacięciem wskazując na drzwi od szatni, a on tylko się uśmiecha.

- Ale zdajesz sobie sprawę, co się stanie po tym jak zaczniesz krzyczeć? Już jutro nie będziesz miała życia w tej szkole...

- Nienawidzę cię - warczę i odpycham go najmocniej jak umiem. Odsuwa się ode mnie i patrzy na mnie z szerokim uśmiechem, ja za to odwracam głowę i nie patrzę na niego. On odchodzi, a ja dopiero po chwili orientuję się dlaczego. Za mną stoi wysoka, szczupła, mocno pomalowana blondynka i uśmiecha się szyderczo.

- O, widzę, że już zawiązałaś znajomości z oboma stronami... Wiesz, że tak się nie robi? To nie w porządku... Spencer tak? - pyta zakładając ręce na siebie i udając, że nie zna mojego imienia. - Jak myślisz, co powie Ashton kiedy się o tym dowie?

- Nie zrobisz tego. Nawet nie masz pojęcia o co chodzi - mówię ostro, a uśmiech na jej twarzy tylko się poszerza.

- Wiem tylko, że utrzymujesz kontakty z moim chłopakiem równocześnie zadając się z Irwin'em, a tak się tutaj nie bawimy - mówi patrząc przymrużonymi oczami.

- Więc o to chodzi... Jesteś zazdrosna? Nie martw się, z twoim chłopakiem nie chcę mieć zupełnie nic wspólnego - mówię i tym razem to ja się uśmiecham.

- Nie wygląda na to. Ja będę cicho, ale nie chcę już nigdy zobaczyć cię z Kieranem, ani jednego spojrzenia, uśmiechu, nic, rozumiesz? - rzuca przez zęby.

- Bardzo chętnie, ale to nie zależy ode mnie - mówię uśmiechając się szerzej.

- Nie interesuje mnie to. Jeśli zauważę was razem, zniszczę cię...

- W takim razie musisz wiedzieć, że ja wtedy zniszczę ciebie. I wolisz nie wiedzieć w jaki sposób - mówię uśmiechając się jeszcze szerzej. Dziewczyna tylko prycha poniżona i odchodzi, a z szatni chłopaków wychodzi Luke.

- O czym gadałaś z Claire? - pyta patrząc na mnie podejrzliwie.

- Tak ma na imię? Trochę się pokłóciłyśmy, mało ważne - śmieje się, bo cała ta sytuacja mnie przeraża. Mam nadzieję, że przekonałam ją swoim argumentem, ale nie mam pewności. Blondyn uśmiecha się i przybijamy sobie piątkę, po czym kierujemy się w stronę sali gimnastycznej.

- Dzisiaj gramy w siatkówkę! - krzyczy nauczyciel po naszej rozgrzewce, a w mojej głowie od razu pojawia się jedno z moich równocześnie ulubionych jak i najgorszych wspomnień.

- Świetnie młoda! Jeszcze raz. Ja ci wystawiam, ty przebijasz, a Liam stara się odbić - mówi Zayn patrząc na mnie wesoło błyszczącymi oczami.

Jego przyjaciel podaje mu piłkę zza siatki, a mój brat od razu wystawia mi ją wysoko do góry. Ja podskakuję i przebijam z impetem w ziemię po drugiej stronie boiska. Starszy ode mnie o dwa lata Liam nie daje rady i nie zdąża odbić piłki. Odwracam się w stronę mojego ukochanego brata, który patrzy na mnie z dumą. Podchodzi do mnie i wystawia dłoń, aby mogła przybić mu piątkę.

-  Uda ci się. Już jutro będziesz w szkolnej drużynie. Wierzę w ciebie i przyjdę obejrzeć jak zmiatasz wszystkich z boiska - mówi Zayn, po czym mocno mnie przytula.

- Irwin, spóźniłeś się. Wybierasz. Jeszcze jakiś ochotnik? - pyta, a na środek sali wychodzi Kieran z tym swoim beznadziejnym uśmieszkiem na twarzy.

- Nie wygrasz dzisiaj - rzuca w stronę Ashton'a.

- Jeszcze zobaczymy, ale lepiej ciesz się takim stanem punktów póki możesz - odpowiada mu złośliwie drugi kapitan wskazując na wyzerowaną tablicę. Chłopcy kończą się w końcu przekomarzać, a trener każe im wybierać.

- Biorę Spencer - mówi od razu Kieran, a moje oczy się powiększają.

- Chyba cię pogięło, ja z tobą nie gram. Weź Claire - odpowiadam mu złośliwie zakładając ręce na piersi i uśmiechając się wesoło do jego 'cudownej' dziewczyny.

- Nie masz wyboru skarbie, grasz ze mną - odpowiada mi Kieran.

- Nie mów tak do mnie. Jesteś żałosny, nie gram z tobą, nie zmusisz mnie - protestuję nadal, a wszyscy obecni na sali uczniowie patrzą na mnie ze zdziwieniem.

- Lepiej uważaj na to co mówisz  - przerywa mi ostro.

- Lepiej ty uważaj. Nie mam zamiaru z tobą grać ani teraz, ani nigdy później. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego...

- Dobra, koniec tego. Kieran wybierz kogoś innego - przerywa nam trener. - Uwielbiam wf z tą grupą - rzuca jakby sam do siebie.

- Claire, chodź tutaj  - warczy wkurzony chłopak. Nauczyciel pokazuje Ashton'owi, żeby teraz wybrał dwie osoby.

- Luke i Spencer - mówi dumnie Ash patrząc przy tym na swojego wroga, a ja podchodzę do niego.

Kiedy już drużyny są wybrane stajemy po przeciwnych stronach siatki. Kieran zaczyna zagrywając. Luke odbija piłkę i podaje do dziewczyny po jego lewej stronie, dziewczyna przebija piłkę, a Claire ją odbiera i mocno przebija na naszą stronę, odbijam ją i kieruję w pole na boisku gdzie nikogo nie ma dzięki czemu zdobywamy pierwszy punkt. Uśmiecham się złośliwie do dziewczyny, a zaraz potem do Kierana. Przybijam piątki z Luke'iem i Ashton'em jak i resztą drużyny. Przy następnej okazji, Luke wystawia do mnie piłkę, a ja wykonuję ścinę. 2:0. Gramy dalej, zdobywamy kolejne punkty, wiele piłek jest kierowanych w moją stronę, a dzisiaj gra mi się wyjątkowo dobrze. Po 20 minutach stan punktów zdecydowanie przemawia na naszą korzyść.

Piłka po zagrywce Lemon'a trafia do mnie. Odbijam ją i wystawiam Ash'owi, który wykonuję piękną ścinę i zdobywamy ostatni punkt. Wygrywamy 25:11.

Cieszę się z całą drużyną i mam nadzieję, że tak zostanie w szkole w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że Kieran nic nie zrobi, tak samo jak Claire, że będę potrafiła sobie z nimi poradzić i, że w szkole nadal będzie panował tak zwany  "the A team".

Liam>

Spencer mogło się wydawać, że teraz wszystko będzie w porządku. Rozpoczęła właśnie nowe życie w Londynie i naukę w szkole z Ashton'em Irwin'em i Kieran'em Lemon'em. Wszystko byłoby zajebiście, gdyby dziewczyna nie była ciągle obserwowana i na celowniku polującego na nią człowieka, a jej życie już za nie długo nie miało ulec ogromnej zmianie.

_______________________________

Wiem, wiem, że ten rozdział nie porywa, ale jest potrzebny. Będą się zdarzały takie rozdziały, przez które po prostu będziemy musieli przebrnąć, bo bez nich nie pójdziemy dalej. Poza tym myślę, że ten rozdział mówi już cokolwiek. Macie jakieś pomysły? 

Mam nadzieję, że się wam podobał. xx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ :)

Continue Reading

You'll Also Like

625K 1.9K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
363K 10.2K 35
Dwudziestoletnia Laura dostaje zaproszenie do posiadłości pewnego dziedzica fortuny. Czy odważy się i pójdzie? Czy zwykły bal charytatywny przerodzi...
178K 4.1K 36
On - Christian Black. Ona - Lucy Hellman. On - tajemniczy, władczy, odpychający. Ona - zabawna, miła, wyrozumiała. On - unika jakichkolwiek kontaktó...
75.3K 2.5K 43
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...