Najpierw naucz się kochać, Dr...

By xx_Melody_xx

191K 8.8K 2.3K

Rodzice Olivii są bardzo dobrymi znajomymi rodziny Malfoy'ów. Chcąc przedłużyć pokolenie czystej krwi zdecyd... More

00.
02.
03.
04.
05.
06.
07.
08.
09.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
Epilog
Zamiana •Draco Malfoy•

01.

12.9K 498 305
By xx_Melody_xx

Dziewczyna o niewinnej twarzy i jasnych jak u anioła włosach zatrzymała się w drzwiach, które należały do sypialni jej rodziców. W trzęsącej się ręce trzymała jedenastocalową różdżkę z drzewa wiśni, której rdzeniem był włos z ogona jednorożca. Zacisnęła powieki, a z jej ust już prawie wydobył się odgłos, kiedy mniejsza postać leżąca na łóżku niespodziewanie się poruszyła. Olivia poczuła, jak jej serce na moment staje w miejscu, jednak wyciągnięta ręka ani drgnęła. Zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech, aby się uspokoić.

Nie minęło jednak kilka sekund, gdy ostrożnie opuściła różdżkę, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.

Nie mogła tego zrobić... Nie mogła rzucić Zaklęcia Zapomnienia na swoich rodziców tylko i wyłącznie dla swojego dobra. Nie miała w sobie wystarczająco dość odwagi i siły, aby to zrobić. Choć wiedziała, że w głębi duszy być może będzie tego żałować, była zbyt lojalna wobec nich i zbyt wiele im zawdzięczała.

•.•.•.•.•.•.•

Następnego dnia obudziła się z drzemki, w którą zapadła dosłownie kilkanaście minut wcześniej. Przez całą noc nie mogła zmrużyć oka. Teraz były one lekko przekrwione i podpuchnięte.

Kiedy po kilku minutach wyszła z łazienki, z ciężkim sercem przyznała, że została jej jeszcze najgorsza część całego poranka, czyli makijaż. Dziewczyna szczerze nie lubiła się malować, jednak jej matka była innego zdania. Twierdziła, że młoda kobieta z dobrego domu szanujących się czarodziei, zawsze powinna być świeża i pachnąca, co według Olivii oznaczało mniej więcej metaforę porcelanowej lalki.

Ubrała jedną ze swoich zwiewnych, dziewczęcych sukienek, po czym z wyrazem twarzy przybitego psa zeszła do jadalni.

Nie mogła uwierzyć w to, że po raz ostatni zasiada przy stole, a jej ukochana domowa skrzatka po raz ostatni wręcza jej śniadanie, na co dziewczyna zawsze reagowała szczerym uśmiechem. W tamtej chwili stać ją było tylko na delikatne skinienie głową i wymuszone wykrzywienie warg.

Już za kilka godzin miała być niewolnicą, przynajmniej tak określała to w swojej głowie.

Podczas gdy grzebała widelcem w swoim śniadaniu, w jej głowie kłębiło się tysiące myśli. W jednej chwili chciała uciekać, w drugiej docierało do niej, że rodzice nigdy by jej tego nie wybaczyli. Mimo tego, że miała zaledwie osiemnaście lat, była bardzo posłuszna swoim opiekunom, którym przecież wszystko zawdzięczała. Zawsze uczono ją, że należy robić wszystko dla dobra rodziny, nawet jeśli dla samego siebie jest to coś nieprzyjemnego. Była wzorowo wychowaną córką, o której zarówno obcy, jak i znajomi mówili same pozytywne rzeczy. Przyjaciele rodziny twierdzili jednogłośnie, że jest ona taka, jaką przystało być na członkinię rodziny D'Violin. Rodzice zawsze byli z niej bardzo dumni i nigdy się z tym nie kryli.

•.•.•.•.•.•.•

— Wyglądasz prześlicznie. Myślę, że młody Malfoy oszaleje na twoim punkcie — Kobieta złapała córkę za ręce i zmierzyła ją wzrokiem od góry do dołu szczerze się uśmiechając. Na jej twarzy zagościło wzruszenie.

Po słowach matki, na twarzy Olivii nie można było dostrzec nic, poza jej kamiennym wyrazem. Jedynie ludzie bardzo spostrzegawczy zdołaliby zauważyć te perłowe kropelki, które zbierały się w kącikach jej zielonych oczu.

— Jesteście już gotowe? — na słowa mężczyzny - głowy rodziny, kobiety odwróciły się w jego stronę, dając tym samym potwierdzenie na pytanie, które zadał.

Te kilka godzin minęło w błyskawicznym tempie i nim Olivia zdążyła się spakować, nadszedł czas pożegnania się z rodzinnym domem.

— Słonko, wszystko będzie dobrze, zobaczysz — dotarł do niej ciepły głos rodzicielki, a zaraz po tym poczuła jej ciepłą dłoń na swoim policzku.

Gabriela widząc przygnębienie i zakłopotanie na twarzy blondynki zareagowała błyskawicznie. Musiała dodawać jej otuchy, ponieważ była to jej jedyna córka, którą kochała nad życie. Wiedziała również, że dziewczyna bardzo przeżywa całą sytuację, dlatego starała się dobierać słowa jak najostrożniej.

— Olivio, wiedz, że jesteśmy z ciebie bardzo dumni. To wielkie szczęście mieć taką córkę, jak ty — powiedział mężczyzna i ścisnął ramię swojej ukochanej córki.

Te gesty ze strony obojga rodziców jednak nie działały na nią kojąco. Czuła się dokładnie tak samo, jak poprzedniego dnia, kiedy się o wszystkim dowiedziała. Kiedy rodzice oznajmili jej, że teleportacja odbędzie się za kilka minut pomyślała, że to jej ostatnia szansa na ucieczkę... z której ostatecznie nie skorzystała.

Rodzice panny D'Violin postanowili, aby wszyscy w trójkę teleportowali się wspólnie, za pomocą teleportacji łącznej. Nim dziewczyna zdążyła rzucić ostatnie spojrzenie na mury swojego dworku, obraz momentalnie się zamazał, a ona sama poczuła silne szarpnięcie w okolicach pępka. Odruchowo zacisnęła powieki, a gdy po ułamku sekundy je otworzyła wiedziała, że już nie ma powrotu. Od tamtego momentu jej życie miało zmienić się na zawsze.

Cała trójka stała przed obszernych rozmiarów dworkiem, wokół którego można było wyczuć dość nieprzyjemną atmosferę. Takie było pierwsze wrażenie Olivii, która w tamtym momencie po raz pierwszy od momentu, w którym o wszystkim się dowiedziała, poczuła stres. Dotarło do niej, że tak naprawdę nic nie wie o swojej "przyszłej rodzinie". Przynajmniej tak jej się wydawało...

👑💛💎👑

Draco Malfoy nie mógł zmrużyć oka przez całą noc. Był wściekły na rodziców, a jeszcze bardziej na samego siebie. Był dorosły, więc nie mógł zrozumieć, dlaczego nadal jest tak posłuszny swoim opiekunom. Owszem, czystość krwi miała dla niego znaczenie i za wszelką cenę chciał przedłużyć linię krwi swojego szlachetnego rodu. Nie przypuszczał jednak, że to on będzie musiał być za to wszystko odpowiedzialny.

Następnego dnia wstał bardzo wcześnie, co było do niego niepodobne. Jego włosy skierowane były na wszystkie strony świata, jednak zbytnio się tym nie przejął. Znał bowiem odpowiednie zaklęcie, które sprawia, że nieład na głowie zamienia się w normalną, ludzką fryzurę, której nawet Narcyza nie będzie się czepiać.

Schodząc w dół kręconymi, marmurowymi schodami zauważył, że mieszkanie lśni bardziej niż zwykle. Nie było w tym nic dziwnego, ponieważ zdawał sobie sprawę z tego, że jego matka chce sprawić jak najlepsze wrażenie na przybyszach z Ameryki. Zatem każdy kąt domu miał być idealnie czysty.

Podczas gdy jego rodzice "odliczali godziny" do przybycia gości, Draco pragnął, aby każda sekunda ciągnęła się jak najdłużej. Śniadanie nie mogło przejść mu przez gardło. Chciał, aby to wszystko okazało się jednym, długim snem, z którego chciał wybudzić się jak najszybciej.

👑💛💎👑

                          Olivia's prov

Staliśmy przed dworkiem, który według mnie zamiast przyciągać swoim urokiem, którego naprawdę nie było mu brak, tylko odpychał ludzi i to jak najdalej. Doskonale wiedziałam kto urzędował tu jeszcze kilkanaście miesięcy temu. Nie mogłam uwierzyć w to, że w domu, który był siedzibą Voldemorta mogę spędzić resztę swojego życia. Nie chciałam w to uwierzyć. Cały czas miałam nadzieję, że to wszystko jest jednym, okropnym snem, a ja lada moment miałam się z niego wybudzić. Niestety, to, co mi się przytrafiło było najprawdziwszą rzeczywistością.

Gdy metalowa uliczka obszernych rozmiarów się otworzyła, na dosłownie drżących nogach weszłam w głąb tego "mrocznego" miejsca. Nie mogłam pozwolić na to, aby ktoś widział, w jakim stanie jestem, mimo, że można było to wyczuć na odległość kilku mil. Kątem oka dostrzegłam, jak mama łapie tatę za rękę, najprawdopodobniej również przerażona historią tego dworku.

Gdy byliśmy kilka metrów od głównych drzwi, do moich oczu zaczęły napływać łzy. Nie wiem, czemu tak zareagowałam, ale w tamtym momencie poczułam, że za kilka chwil stracę coś bardzo ważnego. Stracę swoją wolność, młodość, sytuacje, które powinnam przeżyć w moim wieku. Nie pozwoliłam jednak, aby którakolwiek z łez opuściła rejony moich oczu. Wzięłam głęboki wdech, przymykając przy tym oczy, aby trochę się uspokoić. Gdy już udało mi się opanować emocje, ogromne, drewniane drzwi przede mną nagle się otworzyły, mimo, że żadna postać w nich nie stała. Przynajmniej tak myślałam... Ponieważ gdy tylko mój wzrok skierował się w dół, dostrzegłam wychudzonego skrzata domowego, który ukłonił się tak, że czubek jego nosa dosłownie stykał się z marmurowymi płytkami podłogi.

Nagle na plecach poczułam dłoń mamy, która delikatnie się do mnie uśmiechnęła, chcąc tym samym pewnie dodać mi otuchy. Nie miałam pojęcia, po co w ogóle to robiła, skoro w tamtej sytuacji nikt i nic nie mogło poprawić mi humoru.

Wszyscy troje weszliśmy do środka...

👑💛💎👑

Gdy cała trójka weszła do środka ogromnego domu Malfoy'ów, już na samym progu przywitali ich jego właściciele.

— Josephie, Gabrielo, to wielki zaszczyt ponownie gościć was w naszych progach — dobiegł ich głos, który należał do dość wysokiego mężczyzny o bardzo jasnych, długich włosach. Przez głowę Olivii przez ułamek sekundy przemknęła myśl, że mężczyzna idealnie nadawał by się na reklamę mugolskiej farby do włosów, którą Olivia znała z mugoloznawstwa ze swojej szkoły.

— Lucjuszu, Narcyzo, wiedzcie, że to ogromna przyjemność móc po tylu latach znów was zobaczyć _ powiedział pan D'Violin, który wymienił uścisk dłoni z blondynem.

Obok mężczyzny stała kobieta o bardzo ładnej twarzy, której włosy miały dość nietypowy, biało - czarny kolor. Kobieta uśmiechała się, jednak jej stan podobny był do tego, w jakim znajdowała się również Gabriela. Obydwie kobiety pozwoliły zadecydować swoim mężom o przyszłości swoich dzieci. Teraz jednak wymieniały się delikatnym uściskiem.

I właśnie w tamtym momencie Olivii jak i Draco dane było po raz pierwszy zobaczyć osobę, z którą mieli spędzić resztę życia.

Olivia zobaczyła wysokiego blondyna o szarych oczach i bladej cerze. Jego kości policzkowe były podkreślone bardzo wyraźnie, a sylwetka wskazywała na to, że chłopak musiał intensywnie ćwiczyć. Ubrany był w garnitur, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Być może było to spowodowane tym, że nauczył się tłumić w sobie swoje uczucia, zarówno te dobre, jak i te złe.

Draco natomiast ujrzał dość niską blondynkę o bardzo dziewczęcej urodzie. Jej złote loki opadały na delikatną twarz, na której znajdowały się duże, zielone oczy. Dziewczyna miała raczej drobną budowę ciała, przez co Draco porównał ją do porcelanowej laleczki, którą rzeczywiście mu przypominała. W przeciwieństwie do niego, na jej twarzy widocznych było dużo emocji naraz. Zmieszanie, strach, smutek... Draco uznał, że dziewczyna jest przerażona jeszcze bardziej od niego, jednak wcale się przez to nie zdziwił.

— Draconie, to jest właśnie Olivia, córka państwa D'Violin, naszych serdecznych przyjaciół — z zamyśleń wyrwał ich jednak głos Lucjusza, który teraz całą swoją uwagę skupił na tej dwójce. — Olivio, poznaj Draco, naszego syna — dodał.

Draco skinął głową, natomiast dziewczyna lekko się ukłoniła, zginając kolana. Żadne z nich nie było w stanie czegokolwiek powiedzieć. Obydwoje nie czuli się zbyt pewnie i gdyby tylko mieli okazję, a raczej dość odwagi, by ją wykorzystać, na pewno uciekliby na drugi koniec świata.

                             •.•.•.•.•.•.•.•

— Właśnie tu znajduje się twoja sypialnia, moje drogie dziecko — Narcyza z przyjaznym uśmiechem wskazała duże, drewniane drzwi, które otworzyła zaraz po wypowiedzeniu tych słów.

Tuż po powitaniach kobieta stwierdziła, że pierwszą rzeczą, jaką powinna zrobić jest pokazanie ich nowemu gościowi miejsca, które poniekąd stanie się jej własnością. Sypialnia Olivii znajdowała się na piętrze, na które prowadziły marmurowe, kręcone schody.

Dziewczyna weszła za kobietą, a jej oczom ukazała się nie zwykła sypialnia, lecz istna komnata. Nie różniła się praktycznie niczym od tych, w których zwykle mieszkają księżniczki. Łóżko z baldachimem, puchate dywany, białe meble i ściany.

Jej uwagę natomiast przykuły kufry z jej rzeczami, które znajdowały się przy dużym łóżku, na którym po chwili przysiadła. Narcyza pewnie stwierdziła, że Olivia potrzebuje teraz chwili samotności, za co blondynka była jej poniekąd bardzo wdzięczna. Zielonooka zacisnęła powieki i starała się choć trochę przyzwyczaić do nowej sytuacji. Nie mogła jednak powiedzieć, że uda jej się spełnić obietnicę powierzoną rodzicom. Musiała jednak być silna.

                                •.•.•.•.•.•.•.•

Cała szóstka siedziała przy długim stole, który znajdował się na samym środku jadalni. Z kominka buchał wesoły ogień, który był przeciwieństwem nastrojów, w jakich znajdowała się pewna dwójka.

Olivia siedziała tuż obok swojej mamy, która z kolei zajmowała miejsce przy ojcu. Z drugiej strony stołu identycznie usadowieni byli domownicy. Dziewczyna starała się być kulturalna i mimo, że nic nie chciało przejść jej przez gardło, starała się choć trochę zmusić do jedzenia.

— Josephie, uwierz mi, przyjęcie weselne będzie wprost idealne. Odbędzie się za tydzień, tutaj, w naszych ogrodach — gdy do jej uszu dotarł głos Lucjusza, zakrztusiła się kęsem, który przeżuwała już od dłuższego czasu. Lucjusz przerwał na moment, patrząc na nią spode łba, jednak już po sekundzie kontynuował swoją myśl. — Zaproszonych zostanie blisko dwustu czarodziei, ktoś przecież musi być świadkiem przedłużenia czystości krwi naszych rodów, prawda? Oczywiście, wszyscy to czarodzieje czystej krwi, żadnych mugoli, czy mugolaków. Nie chcemy przecież, aby przynieśli ze sobą jakieś choroby, prawda? — mężczyzna zaśmiał się, uznając zapewne swój "żart" za wspaniały. W Olivii jednak coś pękło.

Zastygła w pozycji, w której ręka z widelcem zawisła w powietrzu w połowie drogi z talerza do ust. Następnie zrobiła coś, czego nikt nie mógł spodziewać się w tamtej chwili, tym bardziej po jej osobie. Może prócz jej matki, która doskonale znała wszystkie słabości córki. Olivia trzasnęła sztućcem o biały talerz tak, że wszystkie głowy zwróciły się w jej stronę. Odsunęła krzesło od stołu, a następnie sama od niego odeszła.

— Olivio, co ty wyprawiasz? Siadaj natychmiast! — pierwszy otrząsnął się Joseph, który był zdumiony zachowaniem własnej córki. Kiedy dziewczyna nie reagując na jego słowa zaczęła się oddalać, pomyślał, że po raz pierwszy w życiu było mu wstyd za własne dziecko. Wszystkie osoby przy stole zdawały się być zmieszane zaistniałą sytuacją.

— Draco — chłopak usłyszał szept matki, która dyskretnie starała zwrócić na siebie jego uwagę. — Na co czekasz? Dalej, idź za nią — szepnęła, na co chłopak przez moment zastanawiał się, czy na pewno dobrze usłyszał. — No, rusz się! — dodała już nieco groźniej.

Chłopak przez chwilę czuł się bardzo nieswojo i nie wiedział, co tak naprawdę ma uczynić. W końcu z kamienną twarzą odsunął się od stołu i szybkim krokiem poszedł w kierunku, w którym przed momentem poszła Olivia.

      •.•.•.•.•.•.•.•.•

Draco's prov

Kiedy odszedłem od stołu, tak naprawdę miałem zamiar pójść w zupełnie innym kierunku. Nie umiałem odpowiednio się zachować w takiej sytuacji, dlatego uznałem, że lepiej będzie się wycofać. Zastanawiało mnie jednak to, dlaczego ta dziewczyna tak zareagowała na wspomnienie o mugolach. Chcąc czy nie chcąc, gdy usłyszałem jej kroki na schodach, postanowiłem jednak za nią pójść. Za sprawą tego, że byłem od niej wyższy dogoniłem ją, nim zdążyła dojść, jak mniemam, do swojego pokoju.

— Co ty wyprawiasz? — złapałem ją za łokieć, czym chyba nieco ją przestraszyłem, ponieważ gdy gwałtownie odwróciła się w moją stronę, jej oczy były praktycznie większe od galeonów. — Nie wstyd ci tak się zachowywać w gościach?

— Mnie ma być wstyd, tak? Zapytaj lepiej o to samo swojego kochanego tatulka, który nie wiem jakim sposobem uniknął grzania celi w Azkabanie! — powiedziała dość ostrym tonem, czym nieco zbiła mnie z tropu.

— Nie wyrażaj się tak o moim ojcu, ty mała... — chciałem powiedzieć "szlamo", jednak uznałem, że mogło to by być ciut nie na miejscu.

Dziewczyna patrzyła na mnie z zaciśniętą szczenką, jakby czekała na to, jakie wyzwisko jestem w stanie jej zafundować. Po chwili jednak wyrwała łokieć z mojego słabnącego już uścisku i bardzo szybkim krokiem zaczęła iść w kierunku dużych, drewnianych drzwi.

Złość dosłownie we mnie kipiała, jednak nie mogłem jej w żaden sposób wyładować. Popatrzyłem z pogardą, jak jej sylwetka znika za drzwiami, a następnie postanowiłem udać się do swojego własnego pokoju. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że taka filigranowa lalka może być tak... pyskata?

Nie mogłem uwierzyć w to, że będę musiał poślubić właśnie ją. Podczas naszej pierwszej rozmowy bez przyczyny zaczęła bezczelnie obrażać mojego ojca. Zachowała się dosłownie jak mała, głupia szlama! Aż trudno uwierzyć, że w jej żyłach płynęła nieskazitelnie czysta krew. Jedno wiedziałem na pewno... To nie mogło się udać.

                              👑💛💎👑

Hejka!

Oto rozdział pierwszy, który wyszedł naprawdę dość długi, że aż sama jestem w szoku 0.0

Jeśli komuś się jednak spodobał, byłabym bardzo wdzięczna za gwiazdkę, a może komentarz? :)

Buziaki :

Melody ;***

Continue Reading

You'll Also Like

10.3K 830 10
Hermiona Granger od zawsze ceniła wszystkie książki, jednak od pewnego czasu jeden tytuł stał się dla niej szczególnie wyjątkowy. Piątkowe spotkanie...
26.6K 1.1K 54
Emilia nie ma łatwego życia. Jej ukochany tata zmarł kiedy była jeszcze dzieckiem. Została sama z mamą, która była dla niej bardzo ważną osobą, jedna...
41.8K 1.6K 40
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
151K 5.1K 58
To będzie książka o dziewczynie, która posiada moce, ale o tym więcej się dowiecie trochę później. To będzie książka o dziewczynie zauroczonej ślicz...