Chcę Cię Tylko Kochać.

By Voo_Doo

111K 6.4K 123

On: Poczułem przepiękny zapach. Podążyłem za nim. Weszłem przez wielkie drewniane drzwi prowadzące do gabinet... More

1
2
3
4
5
6.
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
KSIĘGA DRUGA
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
17. Rozdział dodatkowy
Pierwotne Plany + ciekawostki

16. Rozdział dodatkowy

1.7K 93 4
By Voo_Doo

Zapadał już wieczór, gdy dzieci w końcu poszły spać. Po całym dniu zabawy z nimi zaczęło mi się nudzić. Wyszłam z pokoju małej Sary i skierowałam się w stronę drzwi na końcu korytarza. Otworzyłam je i weszłam. Podeszłam do Maxa, który z przejęciem coś liczył. Stanęłam za nim.
-Co robisz?- szepnęłam Maxowi do ucha
-Liczę liczbę zgonów i urodzeń z ostatniego roku.- odpowiedział
-Wyglądasz na zmęczonego.- spojrzałam na niego
-Może trochę.- nie patrzył na mnie
-Oh... ty moje biedactwo.- westchnęłam -Pewnie już nie możesz?-
-Nie, na prawdę. Daje radę.-
Położyłam mu ręce na ramionach i zaczęłam je masować. Nie zdawałam sobie sprawy, że jest tak spięty. Mruknął z aprobatą i oparł się na biurku. Kontynuowałam moją czynjość przez dobre kilka minut.
-Może zrób sobie dzień przerwy.- szepnęłam
-Nie mogę. Mam za dużo papierkowej roboty.-
-Jutro pomogę ci się z tym uporać. A teraz...- siadam mu okrakiem na kolanach -Chodź do sypialni.-
-Na prawdę nie mogę.-
Pocałowałam go. On położył rękę na moim udzie. Pocaunek był bardzo namiętny, ale też delikatny. Napawałam się jego bliskością i dotykiem. Gdy zaczęło braknąć mi tchu, powoli się od niego odsunęłam, a on westchnął. Położyłam mu rękę na policzku i pomasowałam go kciukiem.
-Martwie się o ciebie Misiu.- szepnęłam
-Nie musisz.- odszepnął
-Prawie się nie widujemy. Jestem twoją żoną. Też chce mieć cię trochę dla siebie.- położyłam kciuk na jego wardze
-Masz.-
-Kiedy? Nocami? Lubie się patrzeć jak śpisz, ale też lubie, kiedy świadomie mnie dotyksz. Tymczasem wracasz o makabrycznych porach a wstajesz kiedy nawet słońce nie wschodzi. Praktycznie się nie widujemy, a już nie wspomnę o dłuższej rozmowie. Za mało śpisz Max.-
-Nie. Wysypiam się, naprawdę.-
-Nie kłam Max.- westchnęłam -Kocham cię, rozumiesz? Nie chce cię stracić.- przyłożyłam czoło do jego ust
-Tygrysku.- szepnął
-Jutro, nawet mi się nie waż tu przychodzić.- spojrzałam na niego twardo
-Tygrysku...- westchnął
-Nie, nie, nie, nie. Tym razem nie odpuszczę.- przerwałam mu -Nie przychodzisz tu i koniec. Jak będzie trzeba, to cię przywiążę do łóżka.- założyłam ręce ,a piersi
Spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem. W końcu pokazał jak bardzo jest wyczerpany. Był blady, a usta miał zaschnięte. Miał widoczne wory pod oczami a włosy były splątane. Schował głowę zagłębieniu mojej szyi. Wplontałam mu rękę we włosy i pocałowałam w policzek.
-Idziemy?- szepnęłam mu do ucha
-Mam jeszcze mase pracy.- jękną
-Nie masz. Chodź.- wstałam i złapałam go za dłonie
-Na prawdę nie mogę.- szepnął, ale nie opierał się, gdy zaczęłam go ciągnąć w stronę wyjścia
-Nic się nie stanie, gdy odłożysz trochę pracy na kiedy indziej.- wyszliśmy na korytarz
-Ale Tygrysku...-
-Żadnych ale Max.- weszliśmy do pokoju -Kładź się.-
Posłusznie podszedł do łóżka i położył się na nim ciężko. Podeszłam i usiadłam obok niego. Wyjęłam spod jego ciała kołdrę, odrzucając ją na bok. Rozebrałam go do bokserek, choć zaklinał, że sam sobie poradzi. Leżał na brzuchu przytulając się do poduszki. Siadłam okrakiem na jego tyłku i zaczęłam mu masować mięśnie.
Z jego ust wyrwało się westchnienie, które zakończył przyjemnym mrukiem. Jego skóra na plecach była bardzo umięśniona i gorąca. Czułam jak jego mięśnie powoli się rozluźniają.
-Tygrysku...- mruknął
-Ciii... idź spać kochanie.- szepnęłam mu do ucha, po czym pocałowałam go w skroń
Zaśmiał się gardłowo.
-Mam problem w bokserkach.- powiedział
-Mam przestać?- odsunęłam dłonie
-Nie.- szepnął uśmiechnięty
Delikatnie położyłam ręce na jego plecach. Już ich nie masowałam, po prostu jeździłam nimi powoli po jego miękkiej skórze. Westchnął i całkowicie się rozluźnił.
-Spróbuj zasnąć Misiu.- szepnęłam
-Yhm...- mruknął
Już po chwili usłyszałam jego miarowy oddech. Pocałowałam go w policzek i przykryłam kołdrą. Złapałam za telefon i wyszłam na korytarz. Wybrałam numer Em.
-Cześć Emily.- powiedziałam gdy odebrała -Nie przeszkadzam?-
-Nie. Co się dzieje?-
-Mam do ciebie proźbę.-
-Jaką?-
Westchnęłam.
-Mogłabyś się zająć jutro dziećmi?-
-Oczywiście. Co się dzieje?-
-Chce zastąpić Maxa. Strasznie się przemęcza. Jest cieniem samego siebie. Musi odpocząć, rozumiesz?-
-Oczywiście. Wpadniemy o 8 okej.-
-Tak. Poproszę jeszcze Lily. Dzieci bardzo ją lubią.-
-Ok. Dozobaczenia jutro.-
-Cześć.-
Rozłączyłam się i zadzwoniłam z tą samą proźbą do siostry Maxa. Oczywiście zgodziła się z ochotą. Po chwili namysłu zadzwoniła do najmłodszego brata mojego męża-Damona.
-Halo.- odezwałam się
Przez chwilę po drugiej stronie była cisza.
-Cenobia? To ty?- zapytał
-Tak Damon. Mam do ciebie proźbę.-
-Jaką?-
-Mógłbyś wyciągnąć Maxa za dwa dni na tydzień z miasta? Chce, żeby trochę odpoczął od tej papierkowej roboty.-
Znów zapadła cisza.
-Jasne. Gdzie?-
-Nie wiem. Zaszalejcie. Tylko jest jeden warunek: on nie może wiedzieć, że to ja ci to podsunęłam. Będzie się czuł jak dzieciak. Wyciągnij go na jakąś ,,męską wyprawę" czy inne takie duperele. Zrobisz to?-
-Tak. Oczywiście.-
-Dziękuję.-
-Nie ma za co.-
-Do zobaczenia.-
-Do zobaczenia.-
Przeczesałam włosy i już łapałam za klamkę od drzwi, gdy ktoś zaczął wchodzić po schodach. Spojrzałam w tamtą stronę. Po schodach szedł najbardziej zaufany beta Maxa-Kaspian.
Poczekałam. Gdy stanął obok mnie zauważyłam, iż miał pokaźny plik dokumentów w ręce.
-Gdzie Max.- zapytał
Wyciągnęłam ręce po papiery.
-Robi sobie wolne.- odpowiedziałam odwracając się w stronę gabinetu
-Jak to?- zapytał -Rada wie?-
-Kaspian.- odwróciłam się w jego stronę -Aktualnie mam w dupie rade. Max za dużo pracuje. Musi odpocząć.-
-Ale...-
-Nie ma żadnych ale. Całą odpowiedzialność biorę na siebie.-
Spojrzał na mnie przenikliwie i skinął głową.
-Rozumiem.- szepnął
Odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie.
-Kaspian.- odezwałam się
-Tak?- spojrzał na mnie
-Gupio mi, ale mógłbyś mi jutro pomóc? Chce trochę pomóc Maxowi, żeby nie miał tyle pracy, ale ona się sama nie wykona, a ja jestem w tym cienka, jeżeli mam być szczera.-
-Jasne.- uśmiechnął się
-Dziękuję.- szepnęłam
Kaspian ruszył przed siebie. Wpatrywałam się w niego, dopóki nie zniknął mi z oczu. Wtedy się odwróciłam i skierowałam się do gabinetu. Otworzyłam ciemne drzwi. Położyłam papiery na biurku. Przeciągnęłam się i wróciłam do pokoju. Musiałam się wyspać, bo jutro czekał mnie ciężki dzień. Weszłam po cichu do pomieszczenia i delikatnie ułożyłam się obok Maxa. Od razu poczułam jak jego ręka obejmuje mnie w pasie.
-Gdzie byłaś?- szepnął
-Musiałam zanieść papiery.-
-Odwróć się w moją stronę.- zarządał
Zrobiłam to, o co poprosił. Przysunął swoją twarz do mojej. Leżał tak nieruchomo. Gdy już myślałam, że śpi, on jeszcze bardziej się zbliżył i pocałował mnie delikatnie. Poczułam jak przez moje ciało przebiegają dreszcze. Odsunłam go trochę.
-Powinieneś spać.- szepnęłam
-Yhm...- znów złączył nasze usta
-Będziesz jutro zmęczony.-
-Yhm...-
Nie pozwolił mi już nic więcej powiedzieć, bo brutalnie przycisnął moje usta do swoich. Całował zachannie i pożądliwie. Każdy ruch jego warg rozgrzewał mnie do czerwoności i zalewał ciepłym strumieniem dreszczy. Położył się na mnie i nie pozwalał się dotknąć. Trzymał moje ręce po obu stronach mojej głowy. Przejechał nosem po mojej szyi.
-Max, miałeś się nie przemęczać.- szepnęłam
-Tak dawno cię nie dotykałem w ten sposób.- szepnął mi do ucha, po czym je przygryzł
-Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł.- przygryzłam wargę, aby stłumić westchnienie, które wywołały pocaunki Maxa na mojej skórze
-Jest mi tak dobrze.- odpowiedział
-Naprawdę, nie chcę ci odmawiać, ale muszę.-
-Nie musisz.- zassał moją skórę w miejscu oznaczenia
Jęknęłam naprawdę głośno. Dopiero po jakimś czasie uświadomiłam sobie, iż nie jesteśmy sami w tym domu, bo wszakże sami tutaj nie mieszkamy. Stłumiłam kolejne jęki.
-Max.- szepnęłam gdy zostawił to oznaczenie
-Pozwól mi, proszę.- spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem
-Powinieneś odpoczywać, a nie się dodatkowo przemęczać. Martwię się o ciebie, Misiu. Obiecuję, że jutro, kiedy odpoczniesz to ci pozwolę. Teraz na prawdę nie możemy.-
Puścił moje dłonie, a ja złapałam jego twarz. Pocałowałam go w czoło i pozwoliłam, by się ze mnie ześlizgnął.
-Idź spać, kochanie.- szepnęłam i go przytuliłam
Wtulił się w moją szyję i tak pozostał. Długo czekałam, żeby usnął. Pozwoliłam sobie przymknąć oczy tylko wtedy, gdy usłyszałam jego miarowy oddech. Zasnęłam.

Rano obudził mnie Viktor. Szczęśliwy, że tatuś wrcił do łóżka. Wgramolił się na mnie i położył się między nami.
-Tatuś śpi.- szepnęłam do niego -Ciiiii...- położyłam palec na ustach
Viktor powtórzył mój gest i w tej chwili do pokoju wszedł Alex. Ziewnął na wejściu i przetarł dłoń. Jego misio powoli ciągnął się po podłodze za nim, kiedy podszedł do łóżka i wszedł na nie niezgrabnie. Obaj patrzyli się na Maxa i czekali, aż otworzy oczy. Max, co prawda już nie spał, ale widziałam jego chytry uśmieszek na ustach.
-Dajcie tatusiowi buzi, to może się obudzi.- szepnęłam
Jednocześnie wstali i siedli obok Maxa. Viktor pocałował go w policzek, a Alex w czoło.
-Obudził się?-
-Nie.- odpowiedział Alex
-To może sprawdźcie, czy ma łaskotki.- zaśmiałam się
Viktor i Alex rzucili się w stronę Maxa, krzycząc:
-Giri, giri, giri, giri.-
Max złapał obu i położył na łóżku. Zaczął ich łaskotać, a ci zaczęli się śmiać. To obudziło Sarę, bo już po chwili widziałam, jak klamka się porusza. Wstałam i otworzyłam drzwi. Miała smoczek w buzi i wyciągnęła do mnie ręce. Podniosłam ją, a ona od razu położyła główkę na moim obojczyku. Podeszłam z nią do łóżka i na nim usiadłyśmy. Max na chwilę przerwał zabawę z dziećmi i spojrzał na swoją córkę. Pocałował ją w policzek, a ona się zaśmiała łapiąc go za głowę.
Sara była wampirem. Nie urodziła się Chimerą, tak jak jej bracia. Wiedziałam, czego się po niej spodziewać, więc jej wychowanie było prostsze, niż chłopców. Przy ostatniej pełni, przemienili się w tygrysy. Myślałam, że padnę na zawał, gdy w łóżeczku, zamiast moich dzieci, ujrzałam dwa, małe, białe tygrysiątka.
Max podniósł głowę i pocałował mnie w usta z wielkim uśmiechem na ustach.
Alex skoczył na niego, gdy tatuś stracił czujność. Po chwili do niego dołączył Viktor i przewrócili Maxa na łóżko.
-Ej. Daliście mamie buzi na dzień dobry.- zapytał podnosząc ich.
-Ale ja nie chcę buzi.- powiedziałam
-Chcesz, chcesz. Na co czekacie?-
Odsunęłam się i odłożyłam Sarę. Alex i Viktor podbiegli w moją stronę. Ze śmiechem odsuwałam się i manewrowałam, tak by nie mogli mnie pocałować.
-Czekajcie.- odezwał się Max -Pomogę wam.-
-Nie.- jęknęłam
Wiedziałam, że teraz jestem na przegranej pozycji. Max pociągną mnie za nogi w swoją stronę. Usiadł na nich, bym nie mogła kopać i złapał za moje nadgarstki, umieszczając je po obu stronach mojej głowy.
-Teraz.- powiedział
Chłopcy rzucili się w moją stronę całując mnie po twarzy. Wiłam się ze śmiechu i próbowałam wyrwać się Maxowi.
-Dobra. Teraz Sara.- krzyknął
Dzieci odsunęły się ode mnie. Max spojrzał na leżącą nieopodal kruszynkę.
-Na co czekach Księżniczko?- zapytał łagodnym głosem
-Co?- podniosła główkę
-Daj mamusi buzi.-
Sara usiadła, a potem wstała. Podeszła do mnie powoli. Wyjęła smoczka z buzi swoją małą rączką i usiadła przy mnie. Złożyła szybki pocałunek na moim policzku i włożyła smoczka spowrotem do buzi. Spojrzała na Maxa złotymi oczami.
-A tata?- zapytała
-Ja też?-
Spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Jeżeli tatuś musi...- szepnął
Nachylił się nade mną i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Muskał moje wargi tak, jagby się bał, że coś mi zrobi.
Dopiero po jakimś czasie się ode mnie odsunął. Zaczerwieniłam się. Alex położył głowę, na moim brzuchu. W jego ślad, poszedł Viktor. Sara przytuliła się do mojego policzka, a Max ułożył się na moich piersiach.
-Mogę już tak zostać.- szepnął łaskocząc Viktora po szyi
-Ja też.- westchnęłam
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Po chwili do pokoju weszła Emily a za nią miała Aly. Dzieci się zerwały, krzycząc:
-Ciocia!-
Wpadły na biedną Em i zaczęły radośnie podskakiwać. Sara wstała i wyciągnęła do niej ręce. Emily podeszła do niej i podniosła ją.
-Cześć moja pijaweczko.- powiedziała
Max usiadł obok mnie i przeczesał włosy
-Emily? Co ty tutaj robisz?- zapytał
Pokręciłam w jej stronę głową, na znak by nic nie mówiła.
-Cenobia poprosiła, żebym się zajeła dziećmi.-
-Czemu?- zapytał
Zaczęłam machać rękami, żeby się zamknęła.
-Chciała cię zastąpić.-
Max spojrzał na mnie wściekły.
-To są bluźniercze kłamstwa!- krzyknęłam
-Tygrysku...- warknął
-No bo... no i co z resztą. Przecież to nie koniec świata. Zastąpie cię tylko na jeden dzień.-
-Tygrysku...- powtórzył
-Kaspian powiedział, że mi pomoże. Emily i Lily zajmął się dziećmi. Ty będziesz miał cały dzień wolny.-
-Nie zgadzam się.-
-Mnie to nic nie obchodzi. Praca sama się nie zrobi, a ty musisz odpocząć.-
-Nie. Jutro wszystko zrobię.-
-Max. Nie denerwuj mnie.-
-Powiedziałem, że nie.-
Zacisnęłam ręce w pięści.
-Em. Wyprowadź na chwilę dzieci.- posłuchała mnie. Przywowała ich do siebie i wyprowadziła z pokoju -Max. Czy ja wyglądam na jakąś psychicznie upośledzoną?-
-To nie ma nic do rzeczy.-
-Ma Max! Nie pozwalasz mi przenosić niczego ciężkiego, choć jestem wampirem. Nie pozwalasz mi samej gdzieś jeździć, nawet na zakupy. A kiedy chce samej wyjść np na spacer, to jest już wielka afera, że gdzie ja jestem. Traktujesz mnie jak małe dziecko, Max. Ja już mam tego dość. Nawet teraz, kiedy po prostu chce sobie powypełniać papiery, ty masz jakieś wielkie problemy.-
-To nie tak.-
-A jak?-
-Skąd mam wiedzieć, że mnie nie zostawisz? Powiesz sobie, że jedziesz do sklepu i już nie wrócisz?-
-Max, ty masz jakieś dziwne schizy. Nie zostawię cię, rozumiesz? Nie jestem aż tak głupia, żeby opuścić miłość mojego życia.-
-Masz pewność?-
-Kurwa! Max! Ja mam z tobą dzieci! Owoc naszej miłości! Myślisz, że rzucę to od tak, bo mi się tak zachce!? Na prawdę uważasz, że jestem aż tak płytka!?-
-Wiesz, że tak nie myślę...-
-To jak. Co ty masz w swojej głowie. Jestem z tobą od ponad 4 lat i nadal nie mogę cię zrozumieć. Czemu ty taki jesteś?-
-Jaki!? Bezużyteczny!?-
-Nie! Taki nie pewny siebie! Czego bym nie zrobiła, ty nadal myślisz, że ja cię rzuce! Nic mnie do tego nie zmusi! Już tyle razem przeszliśmy, a ty nadal uważasz, że cię nie kocham!?- poczerwieniałam na twarzy
-Źle to odbierasz.- westchnął
-Tak!? A ja myślę, że aż za dobrze!-
Wstałam i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Ruszyłam wgłąb korytarza i weszłam do gabinetu. Kaspian już tam siedział. Nic nie powiedział gdy wkurzona siadałam na dużym, skórzanym krześle obrotowym. Złapałam za pierwsze lepsze papiery i zaczęłam je czytać. Po chwili zaczęłam je wypełniać. Przeczytałam chyba z tysiąc umów, dwa tysiące próźb i trzy tysiące informacji o dochodach. Gdy słońce zachodziło Kaspian położył mi chyba z 50 kartek przed nosem.
-Muszą być podpisane przez Alfę. Do każdej umowy i takich innych dodałem notatki, z grupsza streszczające ich treść. Ja już będę się zbierał.-
-Łał. Jestem pod wrażeniem. Jesteś super. Dziękuję. Nie dałabym sobie bez ciebie rady.- westchnęłam
-Bez przesady. Cześć.- zarzucił kurtkę na ramię
-Cześć. I jeszcze raz. Wielkie dzięki.-
-Tak.- zaśmiał się -Nie ma za co.-
Wyszedł. Zostałam sama. Przejrzałam umowy. Zabrałam się za resztę dokumentów. Nawet nie wiem kiedy było już całkiem ciemno. Uświadomił mi to dopiero Max, który postanowił mnie odwiedzić.
Zapukał cicho, po czym wszedł. Obrzuciłam go jednym spojrzeniem i wróciłam do pracy. Zagryzłam długopis próbując się skupić, gdy Max stał przy biurku. Westchnął.
-Przepraszam.- wyszeptał
-Nie mogę teraz Max. Mam masę pracy.- odpowiedziałam chodno
-Nie olewaj mnie. Wiem, że dzisiejsza kłótnia była bez sensu. Masz rację. Całkowitą. Jest mi bardzo przykro. Wybacz mi.-
-Max. Nie mam czasu. Kiedy indziej pogadamy.-
-Tygrysku. Skarbie. Przepraszam. Wybacz mi. Proszę. Ja nie chciałem i... zgrywasz się, prawda?- zapytał
-Skądże Max. Ja na prawdę mam móstwo roboty.-
Stanął obok mnie i łapiąc jedną ręką za oparcie, odwrócił mnie w swoją stronę.
-Jeszcze trochę mi zostało. Idź do sypialni ja zaraz przyjdę.- chciałam się odwrócić w stronę biurka, ale Max mnie trzymał
-Nie.- nachylił się nade mną -Idziesz ze mną.-
Przerzucił mnie przez ramię i ruszył do wyjścia.
-Ja mam tam totalny burdel Max. Nie skończyłam jeszcze czytać skarg stada. Muszę to wszystko porozwiązywać. Max postaw mnie.- zaczęłam się wiercić, ale on mnie mocno trzymał
Wszedł do pokoju i rzucił mnie na łóżko.
-Coś mi wczoraj obiecałaś.- mruknął
-Ale ja jeszcze nie skończyłam. Jeszcze mi zostało...- uciszył mnie pocałunkiem
-Starczy tej pracy.- szepnął i wrócił do całowania mnie

Aaaaaaa!!!! Zgadnijcie co?
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
...
Tak! Piszę drugą część. Będzie nosiła tytuł: ,,Nie przestawaj mnie kochać" chyba, że mnie oświeci i napisze lepszy tytuł. Pierwszy rozdział pojawi się wraz z następnym dodatkowym rozdziałem.
Ale się tym jaram.

Continue Reading

You'll Also Like

328K 21K 92
- Kundel- powiedziałem do stojącego przede mną chłopaka - Pijawka- odparł posyłając wrogie spojrzenie - Thomas! Dylan!- krzyknęła nauczycielka- przes...
33.6K 2.5K 54
Poczytajcie, to się dowiecie. Fantasy.
1K 379 38
Ally Nightingale ma sekrety. Sekrety, którymi nie dzieli się nawet z Rock Chick. Ale dwóch mężczyzn wie, co ona robi. Jeden z nich ją chroni. Ten dru...
291K 14.2K 46
Zapanowała noc, kiedy odebrałam telefon, w którym zostałam poinformowana o przeprowadzce. Wszystko zapowiadało się dobrze, ale musiałam się tam prze...