2

8K 342 5
                                    

Gdy mijaliśmy ich granice miałam bardzo złe przeczucie. Bardzo, bardzo złe przeczucie. Cały czas patrzyłam się przez przyciemniane szyby na las.
Zatrzymaliśmy się przed dużym domem. Pewnie to dom watahy. Karol, druga osoba, którą zabrał Viktor otworzył mi drzwi i podał rękę. Wysiadłam. Dziś nie miałam na sobie sukni, tylko czarne leginsy i czarną bluzkę, z czarną skórzaną kurtką, której nie zapinałam. Rozpuściłam moje czarne włosy sięgające do połowy pleców. Usta pomalowałam czerwoną szminką. Moja blada cera odcinała się od tego wszystkiego. Wyglądałam nawet, nawet. Miałam przyjść w sukni, ale Viktor oznajmił, że mam się ubrać jak człowiek, a nie wampir. I jak człowiek miałam się zachowywać. Jak nastolatka, na którą zresztą wyglądam. Karol miał na sobie dżinsy i białą bluzkę, lekko opinającą jego klatkę piersiową. Miał blond włosy i zielone oczy. Viktor także miał na sobie dżinsy i zieloną bluzkę. Adidasy na nogach. Nigdy nie widziałam go w takim wydaniu. Karol zadzwonił dzwonkiem i po chwili otworzył nam jakiś brunet. Przepuścił nas w drzwiach nic nie mówiąc i zaprowadził od razu na trzecie piętro i zapukał do drzwi. Gdy usłyszał ,,wejść"" otworzył nam drzwi i wpuścił nas do środka. Za drewnianym biurkiem siedział umięśniony mężczyzna o kruczoczarnych włosach i pomarańczowych oczach. Spojrzał na nas i wstał z miękkiego czarnego fotela.
-Witam. Jestem Alex Moon.- przedstawił się spoglądając na mnie i Karola. Z Viktorem się pewnie znają
-Witam Alexie. To jest mój syn Karol i moja córka Cassandra.- twoja córka... Chciałabym.
-Usiądźcie proszę.- wskazał na miejsca obok biurka, usiedliśmy
-Nie chcemy cię obrażać Alexie ale nie mamy dużo czasu więc przejdźmy od razu do formalności. Jakie masz warunki?-
I się zaczęło. Alex rzucał propozycje, które w większości nie podobały się Viktorowi, a Viktor proponował coś co spotykało się z dezaprobatą Alexa. Usłyszałam, że drzwi się otwierają. Nie odwracałam się, bo to by wyglądało niestosownie.

-Max wyjdź.- rykną Alex

Wtedy poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Spięłam się, ale nie atakowałam. Viktor już mi to wytłumaczył.

-Moja.- usłyszałam koło ucha

Przyciskał moje plecy do swojej klatki piersiowej, więc nie widziałam jego twarzy. Schował głowę w zagłębieniu mojej szyi i czułam jak wciąga mój zapach. Ja jego mate? To są chyba jakieś żarty. Wiedziałam, żeby tu nie przyjeżdżać. Wiedziałam.

Wpadłam w panikę. Ale nie śmiałam się ruszyć. Niech ktoś mi pomoże!!

Max:
-Dobra panowie. Na dzisiaj koniec.- zarządziłem, tym samym kończąc trening.
Gdy oni się zbierali ja poszłam się umyć. Gdy pozbyłem się potu z mojego ciała, ubrałem się i poszedłem w stronę domu watahy, żeby zdać Alfie raport z dzisiejszych postępów. Gdy przestąpiłem próg poczułem przepiękny zapach. Podążyłem za nim. Wszedłem przez wielkie drewniane drzwi prowadzące do gabinetu mojego Alfy. A tam siedziała ona. Siedziała do mnie tyłem, ale i tak wiedziałem, że to ona. Alfa spojrzał na mnie groźnie.

-Max wyjdź.- rykną

Ja go nie słuchałem. To był odruch. Podbiegłem do niej i przytuliłem. Spięła się

-Moja.- warknąłem

Ona nic nie robiła, kiedy schowałem głowę w zagłębieniu jej szyi. Wtedy poczułem jej wampirzy zapach, ale miałem to gdzieś. Moja mate. Moja słodka mate. Znalazłem Cię.

Ona nadal się nie ruszała, a ja z tego korzystałem. Nie obchodziło mnie nic. Nawet, że w tym pomieszczeniu były jeszcze 3 inne osoby. Tak się cieszyłem, że znalazłem moją ukochaną, słodką, przepiękną, delikatną, wspaniałą, kochaną, idealną, zgrabną, pachnącą, seksowną mate. Wdychałem jej przepiękny różany zapach. I wtedy pomyślałem, że z moim zapachem, będzie jeszcze piękniejszy.
-Max.- usłyszałem warkot Alfy. Podniosłem wzrok na niego, ale ani myślałem, żeby ją puścić. Ona jest moja. -Wyjdź.- zarządził. Nie sprzeciwiłem się mu. Nie jestem samobójcą. Także wziąłem moją mate na ręce i skierowałem się z nią do wyjścia -Max. Zostaw ją.- po moim trupie!!! Spojrzałem na niego. Nigdy nie zostawię mojej mate. -Max. Zostaw ją.- powiedział z zaciśniętymi zębami pokręciłem głową spoglądając na burko. Nie chciałem go jeszcze bardziej prowokować patrząc mu w oczy. Boję się go, ale jej nie oddam. Prędzej umrę, co może się zdarzyć w ciągu pięciu minut. Alfa walną z pięści w biurko, a moja ukochana zadrżała. Ona się go boi. Nikt nie ma prawa straszyć mojej mate. Warknąłem. Jestem idiotą. Żegnaj okrutny świecie. Żegnaj moja mate.
Usłyszałem jak Alfa wstaje, ale nadal na niego nie patrzyłem.
-Alexie.- usłyszałem głos jednego z wampirów - Cassandra pójdzie z nim.- Cassandra. Jakie piękne imię. Cassandra, Cassandra -Jak wspominałem nie mamy dużo czasu, a użeranie się z tą dwójką nie polepsza naszej sytuacji.- spojrzałem na niego, wstał i podchodził do nas warknąłem, żeby się nie zbliżał. Zatrzymał się -Moja droga.-on to powiedział do MOJEJ matę. Warknąłem groźniej - Spokojnie chłopcze nie mam zamiaru cię prowokować, ale wypadałoby się spytać damy, czy zechciałaby udać się z tobą, nieprawdaż?- ona nie chce iść ze mną? To moja mate! -Cassandro?-
Spojrzałem w jej twarz i o mało nie upadłem. Jaka ona piękna. Miała takie piękne, jedwabiste włosy, śliczną twarz w kształcie serca, duże lekko złotawe oczy, słodki lekko zadarty nosek i te czerwone usta. Kiwnęła głową nie patrząc na mnie. I to mnie obudziło z transu, bo cały czas patrzyłem się na jej usta i rozważałem, czy jej nie pocałować. Spojrzałem na Alfę.
-Tylko jej nic nie zrób.- rzekł ciężko wzdychając
-Uważaj, bo umie się bronić.- odezwał się drugi wampir
Że niby moja słodka mate? Taka jest delikatna. To nie możliwe.

Chcę Cię Tylko Kochać.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz