7

3.9K 232 11
                                    

Obudziłam się na moim łóżku, szczelnie przykryta kołdrą. Było mi bardzo wygodnie. Przeciągnęłam się. Z uśmiechem na ustach usiadłam . Znów się przeciągnęłam. Spojrzałam na drzwi. Moją uwagę jednak przykuł materiał leżący obok mnie, z karteczką na wierzchu.

,,Mój Tygrysku. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak pięknie wyglądasz kiedy śpisz. Nie mogłem od ciebie oderwać wzroku. I pewnie moja siostra mnie zabije, bo kiedy to pisze jest 5:00. Nie mogłem się powstrzymać i chyba wycałowałem całą Twoją twarz. Chciałbym, żebyś się przy mnie obudziła, ale na prawdę musiałem wracać. Sam nie spałem całą noc i wpatrywałem się w ciebie... nie będę już ci pisał o tym jak pięknie wyglądasz... Wczoraj słyszałem, jak mówiłaś, że pachnę, więc choć nie mogę cię oznaczyć zostawiłem ci swoją bluzę, żeby wszyscy wiedzieli, że jesteś MOIM TYGRYSKIEM. Chciałbym cię jeszcze prosić, żebyś spotkała się ze mną nad jeziorem, tutaj w lasku o 17:00. Będę na ciebie czekał, choćbym miał czekać całą wieczność. Twój kochany Max.

PS. Jeszcze porozmawiamy o tym, że ten wampir widział cię nago.

Na dole narysował diabełka z widłami uśmiechającego się złowieszczo. Ma talent do rysowania. Uśmiechnęłam się drugi raz czytając liścik. Wzięłam po chwili czarny materiał do rąk i przytknęłam do nosa. Może to nienormalne, ale zaczęłam wdychać jego piękny dębowy zapach. Po chwili z uśmiechem wstałam i poszłam do toalety załatwić poranne czynności. Ubrałam się i ze związanymi włosami w kucyk zeszłam do jadalni coś zjeść. Gdy weszłam tam, wszyscy siedzieli przy stole. Za późno przyszłam. Już miałam wracać, ale:
-Cassandro,- usłyszałam Viktora -Zechciałabyś z nami zjeść śniadania?- wskazał wolne miejsce
 Zawahałam się po czym podeszłam do tegoż krzesła. Jakiś mężczyzna odsuną mi krzesło, a ja cicho mu podziękowałam po czym usiadłam. Zaraz po tym przede mną stała miseczka pełna jagód i truskawek, oraz kielich z krwią. Tak na ogół, wampiry tolerują nie które owoce. Zjadłam nie odzywając się, ze spuszczoną głową. Gdy popijałam owoce wyłapałam wzrok Karola. Patrzył się na mnie, a gdy na niego spojrzałam nie odwracał wzroku. Dopiłam resztkę krwi i poprawiłam lekką sukienkę, koloru zielonego sięgającą do kolan. Gdy wszyscy zaczęli się zbierać ja także wstałam od stołu. Skierowałam się do siłowni. Przebrałam się w strój sportowy i gdy tylko weszłam do pomieszczenia ze sprzętami, weszłam na bieżnie. Od razu ustawiłam na 200km/h i zaczęłam biec. Nie wiem ile tak biegłam, ale gdy nie którzy zaczęli się zbierać do siłowni, ja nawet się nie zmachałam, ale zatrzymałam się i poszłam się przebrać. Wróciłam do pokoju i stwierdziłam, że jest 15:00. Obudziłam się o 11:00 więc nie mam o się dziwić. Wzięłam ponownie prysznic i siedziałam pod nim dłuuugo. Gdy wyszłam była 16:00. Zaczęłam grzebać w szafie. Wyciągnęłam po chwili z niej czarne dżinsy, fioletową bluzkę z napisem: Love me forever and after all. Do tego czarna bluza. I wzięłam mój niebieski strój kąpielowy. Miałam nadzieję, że sobie popływam. Położyłam to wszystko na łóżku. Przebrałam się w to i zrobiłam z moich włosów warkocza. Miałam jeszcze dziesięć minut, więc pomyślałam, że już będę się zbierać na spotkanie z Maxem. Spojrzałam jeszcze na łóżko i po chwili namysłu ściągnęłam swoją bluzę, a założyłam jego. Wyszłam szybko z domu. Na dworze Karol chciał mnie zatrzymać, ale posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie i już nawet nie próbował. Wyszłam przez bramę i poszłam nad jezioro. Nie było go więc usiadłam nad brzegiem. O dziwo nie był piaskowaty tylko trawowaty. Wyrwałam stokrotkę z ziemi i obrywałam jej płatki puszczając je na wodę. Siedziałam już jakieś dobre pół godziny, a jego nadal nie było. Położyłam się na plecach zamykając oczy. Poczułam jego obecność, ale nie ruszałam się. Nie słyszałam go, ale czułam jego zapach, z każdą chwilą coraz wyraźniejszy. To też mogła być jego bluza. Poczułam jednak jego pocałunek na moich ustach i rozwiały się moje wątpliwości.
-Ładnie pachniesz.- wyszeptał między pocałunkami
-Raczej ty.- odpowiedziałam
 Oderwał się ode mnie i położył się obok mnie. Patrzyłam się na chmury. Poczułam jego palce na moim policzku. Zwrócił mój wzrok w swoją stronę. Spojrzałam na niego. Leżał na boku potparty na łokciu. Przysunęłam się do niego i przytuliłam się. Podłożył mi rękę pod głowę i przysuną mnie bardziej do siebie. Westchnęłam wdychając jego zapach. Czułam się... inaczej. Nie tak jak z Christophem, czy... z Nim.
-Tygrysku?-
-Yhm?-
-To co wczoraj mówiłaś, to prawda?- zapytał nie pewnie
-Co wczoraj mówiłam?-
-No... że mogłabyś się we mnie zakochać?-
Spojrzałam na niego. Wzięłam jego rękę w dłoń.
-Czemu nie?- powiedziałam przytulając go ponownie
Pocałował mnie w czoło i zaczął mnie miziać po plecach.
-Tygrysku?-
-Yhm?-
-Co cię łączy z tym wampirem?-
-Gatunek.-
-Tylko?- zapytał
-Yhm.-
-To dla czego widział cię... no wiesz.- nie mógł tego wypowiedzieć
-Przyszedł do mnie zaraz po tym jak się obudziłam, a zapomniałam, że kładłam się w bieliźnie i kiedy wstałam... zobaczył mnie.- wyjaśniłam chowając moje zażenowanie w jego koszulce
-I nie muszę być zazdrosny?-
-Nie.-
Westchną i o ile to możliwe przysuną się do mnie bliżej.
-Tygrysku?-
-Yhm?-
-Naprawdę chcesz się do mnie przeprowadzić?-
-Tak.-
Zaczęłam rysować mu wzorki na brzuchu.
-Max?-
-Yhm?-
-Ty masz siostrę?-
-Tak.-
-A masz jakieś inne rodzeństwo?-
-Mam jeszcze jedną siostrę i czterech braci.-
-Co?- spojrzałam na niego zdziwiona
-Wilkołaki zasadniczo mają duże potomstwo.- powiedział, a ja milczałam -A ty masz jakieś rodzeństwo?- przerwał niezręczną ciszę
-Miałam starszego brata. Został zamordowany.- powiedziałam wpatrując się w jego niebieski T-shirt
-Przepraszam. Nie powinienem był pytać.-
-Nie. Nie masz za co. Wiózł ważną wiadomość dla króla. Sam wiedział na co się pisał. Zaatakowano go w jego obozie. Na szczęście, zdołał przekazać dokument, któremuś z jego ludzi, zanim został pojmany. Król nie chciał go wykupić, a my nie mieliśmy, aż takiego dobytku, więc zabili go.-
-A jakiejś wymiany, nie mogliście zrobić?- spytał
-Za niego, chcieli mnie. Ja się na to zgodziłam, rodzice już nie.-
-Czyli... twój brat był rycerzem?.
-Tak.-
-To ile ty masz lat?- spytał
-Nie ładnie tak pytać kobietę o wiek.- pogroziłam mu palcem
-Przepraszam.- uśmiechną się złowieszczo, po czym przekręcił się, przez co zawisł nade mną -Dostanę buziaka od mojej Księżniczki?-
-Powinieneś najpierw mnie uwolnić z wierzy i ochronić przed ziejącym ogniem smokiem.- wsunęłam mu ręce na kark
-Może najpierw jakaś zachęta?- zatkną nasze nosy
-Jeżeli to, zacny rycerzu, ma cię wspomóc, przed tym starciem, to owszem. Dam ci zachętę.-
Schylił się i mnie pocałował. Delikatnie. Jakby się bał, że to sen, a ja się rozpłynę w powietrzu, gdy będzie bardziej natarczywy. Miział mnie po biodrze. Po jakimś czasie wsuną mi rękę pod jego bluzę i moją bluzkę i delikatnie masował moją talię. Nie pozwoliłabym mu na więcej, a on chyba o tym wiedział, bo nie posuwał się dalej. Przeniosłam swoje ręce na jego klatkę piersiową i przewróciłam nas i to ja teraz na nim leżałam. Czułam jak się uśmiecha. Obią mnie obiema rękami, a ja jeździłam palcem wzdłuż jego szczęki. Oderwałam się delkatnie od niego, przez co spojrzał na mnie zawiedziony. Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Choć popływać.- poprosiłam
Spojrzał zawiedziony na moje usta i zaczął się podnosić. Chciałam wstać z niego, ale zanim to zrobiłam już trzymał mnie na rękach. I zaczął iść w stronę wody.
-Co ty robisz?- spytałam przerażona
-Idę popywać- odpowiedział wzruszając ramionami
-Ubrania będziemy mieli mokre.-
-No i co?-
-Max, nie żartuj sobie.- powiedziałam kiedy jego stopy zaczęły się zanurzać w wodzie
-Chciałaś popływać.- zatrzymał się
-Ale nie tak.- nadąsałam się
-To jak.- zapytał z uśmiechem
-Bez ubrań.- dopiero po chwili zrozumiałam, że proponuje mu, żeby się rozebrał
-Chcesz się ze mną kąpać nago?- podniósł wysoko jedną brew
-Nie.- zaczerwieniłam się
-Tygrysku.- wyszeptał mi do ucha -Ślicznie wyglądasz kiedy się czerwienisz.- odwrócił się i zaczął wracać na brzeg
Postawił mnie na brzegu i ściągną koszulkę. Gdy rozpinał spodnie odwróciłam się do niego tyłem, w akompaniamęcie jego śmiechu. Zdięłam jego bluzę i złożyłam ją po czym położyłam ją koło jakiś krzewów. Tak samo zrobiłam z moją bluzką. Czułam na sobie jego wzrok, więc czerwona jak burak zaczęłam zdejmować dżinsy. Gdy już się z nimi uporałam znów wzią mnie na ręce. Teraz wbiegał do tej wody, a ja pisnęłam, kiedy zimna woda zderzyła się z moim ciałem. On się tylko zaśmiał. Puścił mnie, a ja przestałam mu wbijać pazokcie w kark. Odpłynęłam trochę, a on podążył za mną. Złapał mnie od tyłu i przycisną do siebie, śmiejąc się mi do ucha.
-Nie uciekaj mi, Tygrysku.-
-Nie uciekam.- czułam jego ciepłe ramiona na brzuchu -Mieliśmy pływać, a nie stać.- upomniałam go
W prawdzie, to on stał, ja nie dotykałam dna nogami. Max mnie trzymał, a woda sięgała mi do przepony.
-Nie uciekałaś?- spytał całując mnie po szyi
-Nie.- zadrżałam lekko
-Jesteś pewna?- pocałował mnie za uchem
-Jestem.- przechyliłam głowę, aby miał leprzy dostęp, przymykając oczy
-Na pewno?- szepną mi bezpośrednio do ucha
Ja tylko pokiwałam głową. Odwrócił mnie do siebie przodem. Uśmiechał się jak diabełek, po czym mnie pocałował. Zaplotłam mu ręce na karku. Zaczą mruczeć mi w usta, a ja drżałam przez niego.
Nagle usłyszałam gwizdy i gdy otworzyłam oczy zobaczyłam jakiś dwóch mężczyzn na brzegu jeziora. Max szybko się odwrócił, gdy ja próbowałam się nie czerwienić.
-Co wy tu robicie?- usłyszałam Maxa
-Już wiadomo, dla czego tak latasz, jak wróżka walnięta  tęczą.- odezwał się wyższy
Max schował mnie za sobą. Paliły mnie policzki. Nie wiem czy to wyczuł, ale miałam nadzieje, że nie.
-Idźcie stąd.- powiedział
-Jak mama się dowie będziesz miał takie kazanie.- usłyszałam głos drugiego
-Powiedziałem coś.- rykną
-To chociaż pokaż tą rusałkę.-
-Właśnie. Ma być chyba w naszej rodzinie. Nie?-
Znieruchomiałam. To rodzina Maxa? Miałam go o to zapytać, ale usłyszałam jak warczy.
-Nie pozwalajcie sobie.- usłyszałam
-Dobra, dobra. Nie denerwuj się braciszku.- że szooo? -Przynajmniej niech się przedstawi.-
-Nie.-powiedział stanowczo
-No dobra. Już się tak nie wściekaj.- powiedział... któryś -Już idziemy.-
Po kilku minutach, Max znów się do mnie odwrócił.
-Przepraszam cię za nich. To moi bracia. Za bardzo porywczy.-
Kiwnęłam głową, spoglądając w miejsce, w którym dopiero stali.
-Chodźmy już. Nie chce mi się pywać.- szepnęłam, nadal czerwona z zażenowania
Wyszliśmy z wody i się ubraliśmy. Ze względu, że nie mieliśmy się czym wytrzeć, ubrania przykleiły się do naszych mokrych ciał. Boże jakie on ma mięśnie. U mnie tak bardzo tego nie było widać, ponieważ jego bluza była bardzo duża. W ogóle sięgałam mu zaledwie do brody. Spojrzał mi w oczy i uśmiechając się, mnie przytulił. Westchnęłam. Głaskał mnie po związanych w warkocz, mokrych włosach. Podniosłam głowę, po czym go pocałowałam, uprzednio stając na palcach, aby do niego dosięgnąć. Schowałam się w jego ramionach. Czułam jego ciepłe ciało. Było mi tak przyjemnie...
-Czyli to prawda?- usłyszałam zasobą i się odwróciłam -Kaspian i Eric mi powiedzieli, że widzieli cię nad jeziorem, z dziewczyną, ale nie chciałam im wierzyć. A teraz widzę, że nie kłamali.- powiedziała uśmiechnięta, po czym podbiegła do mnie i mnie przytuliła
Znieruchomiałam.
-Lily. Zostaw ją.- usłyszałam Maxa, stojącego za mną
-Cicho siedź.- powiedziała odsuwając się ode mnie -Mam prawo ją poznać, a ty ją odstraszasz.- powiedziała spoglądając na mnie
-Już prędzej ty.- rzekł przyciągając mnie do siebie -Idź do domu.-
-Jeszcze czego. Kto jak nie ja uświadomi ją, z jakim dupkiem się związuje?- spojrzała na niego jak na idiotę
-Lily.- warkną i czułam jak się spina
Splotłam dłoń z jego dłonią, a on zaczą się uspokajać.
-Wow, ale ty na niego działasz. W sumie już od kilku dni chodzi i szczerzy się jak mysz do sera, ale nigdy bym nie przypuszczała, że się zakocha. On od urodzenia, deklarował, że ma w dupie miłość i że...-
-Lily.- przerwał jej -Zamknij się.-
-Dobra, już dobra, Marudo.- podała mi rękę -Jestem Lily.- uśmiechała się szeroko
-Cassandra.- powiedziałam cicho, ściskając jej dłoń
-Ale ty jesteś nieśmiała.-
-Lily!-
-No co? Tylko,się dziwię. Myślałam, że gustujesz w żywszych kobietach i co najmniej w swoim wieku, a nie o kilka lat młodszych. Ile ty już w ogóle masz lat? 16? 17?-
-Lily!-
-No co tylko się pytam. Więc?-
-Sokojnie, Tygrysku. Nie musisz jej mówić.- szepną mi do ucha
-Tygrysku? Gorszego zdrobnienia nie dało się znaleźć?- spytała się ze śmiechem
Tym razem to ja się spięłam. Spojrzałam na nią zła, ale po chwili się opanowałam.
-Jest ładne.- szepnęłam
-Weź przestań. To jest ładne? Już szczurze byłoby słodsze.- nadal się śmiała
-Przestań!- krzyknęłam, po chwili, jednak się opanowałam, gdy spojrzała na mnie dziwnie -Przepraszam.- szepnęłam -Ja już chyba pójdę.- powiedziałam po czym, chciałam pójść, ale Max mnie mocno trzymał.
-Lily. Nie masz nic jej do powiedzenia?-
-Max. Póść mnie.-szepnęłam starając się powstrzymać łzy, nie wiem czemu mi się chciało płakać
-Nie Tygrysku. Wszystkie moje poprzednie dziewczyny odstraszała, ale ciebie nie odpuszczę. Lily.- zwrócił się do niej.- Masz jej coś do powiedzenia?-
-Nie.-
-Lily!- warkną -Nie denerwuj mnie.-
-Odwal się ode mnie.- brunetka już zrzuciła maskę super siostry -Nie będę jej przepraszać.-
-Max. Chcę wracać.- szepnęłam
-Nie. Napierw ona pójdzie. Nie ufam jej.-
-Dzięki, wiesz.- odezwała się brunetka
-Max.- źle się czułam
-No Max. Ona chce wracać, nie widzisz. Przeleć ją jak poprzednie i zostaw.-
Nie wytrzymałam. Kły mi się wysunęły tak jak szpony, a oczy zmieniły kolor. Syknęłam na nią i gdyby nie fakt, że Max mnie trzymał, rzuciłabym się na nią.

Chcę Cię Tylko Kochać.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz