Chcę Cię Tylko Kochać.

Por Voo_Doo

111K 6.4K 123

On: Poczułem przepiękny zapach. Podążyłem za nim. Weszłem przez wielkie drewniane drzwi prowadzące do gabinet... Mais

1
2
3
4
5
6.
7
8
9
10
11
12
13
14
16
17
18
19
KSIĘGA DRUGA
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16. Rozdział dodatkowy
17. Rozdział dodatkowy
Pierwotne Plany + ciekawostki

15

3.5K 177 5
Por Voo_Doo

-Max, zejdź ze mnie!-
Leże sobie najnormalniej w świecie na łóżku i czekam aż Misiek wróci z treningu. W pewnej chwili on wpada do pokoju i rzuca się na łóżko. Tam gdzie ja leżę.
-Tęskniłem.- mruczy w moje włosy
-Ciężki jesteś.- sapie
-I cały twój.-
-Max zejdź.-
-Najpierw zrobię to.-
Zassał moją skórę na obojczyku.
-Max co ty robisz?-
-Malinkę.- podniósł głowę -Nie mogę cię oznaczyć, więc masz malinkę.-
Uśmiechnęłam się. Położył brodę na moich piersiach.
-Jesteś piękna.- szepcze cicho
Spojrzałam na niego. Uśmiechnęłam się. Wplotłam mu ręke we włosy i przyciągnęłam do siebie. Gdy go pocałowałam, wysuną się trochę wyżej. Oplotłam go ramionami.

Podwiną mi bluzkę i położył rękę na gołym biodrze. Nagle przerwał pocałunek.
-Chce, żebyś dzisiaj wieczorem wyjechała.-
-Co? Nie.-spojrzałam na niego zła
-Tylko na jeden dzień.-
-Nie.- odepchnęłam go
-Kochanie, jutro jest pełnia, a ja nie chcę ci zrobić krzywdy.-
-Pełnia tu nie ma znaczenia.-
-Ma. Posłuchaj...-
-Nigdzie nie jadę.- wstałam z łóżka
-Tygrysku...-
-Powiedziałam nie! Swojego zdania nie zmienię.-
Stanęłam przed oknem i założyłam ręce na piersi.
-To tylko jeden dzień.- nie odpowiedziałam -Posłuchaj.- obiął mnie w pasie -Nie chcę nic zrobić ci, bez twojej zgody, a jutro nie będę w stanie się kontrolować. Zrobię coś czego oboje będziemy żałować. Pojedziesz dzisiaj wieczorem, a wrócisz pojutrze rano. Zgoda?-
-Nie.-
-Tygrysku...-
-Max. Nie. Po jakiemu ja mówię? Po hiszpańsku? Mogę zacząć. Yo no voy a ninguna parte. No tengo miedo de ti, y sé que nada de lo que no lo hacen. Y aunque nunca se arrepentirá.-
-Wiesz, że cię nie rozumiem.- odsunęłam się od niego i odwróciłam w jego stronę
-To znaczy, że nigdzie nie jadę.-
Westchną i przeczesał palcami włosy. Spojrzał na mnie i położył rękę na moim policzku i pomasował kciukiem. Zetkną nasze czoła i pocałował mnie w nos.
-Życie byłoby prostsze gdybyś się mnie słuchała.- szepnął
-Jeszcze czego.- odepchnęłam go i wyszłam z pokoju
Tak. Najlepiej. Wyjadę  sobie, a on się będzie pieprzył na prawo i lewo z jakimiś wilkołaczycami. Wiem, że przy zdrowych zmysłach by mi tego nie robił, ale pełnia zmienia wilkołaki i to bardzo.
-Tygrysku. Zaczekaj.-
Zbiegłam po schodach.
-Tygrysku!-
-Odwal się!- weszłam do salonu i kierowałam się do szklanych drzwi, prowadzących na tyły domu
-Poczekaj!-
Wyszłam z domu i zaczęłam obchodzić basen dookoła.
-Tygrysku!!-
-Spadaj.-
Wchodziłam własnie do lasu, gdy usłyszałam chlupot wody. Po kilku minutach, w których przeszam z 5 mentrów, poczułam, jak czyjeś mokre dłonie łapią mnie w pasie.
-Tygrysku...-
Przycisną mnie do swojego mokrego ciała.
-Nie gniewaj się.- dyszał mi do ucha
-Nigdzie nie jadę.- podniosłam dumnie głowę
-Ale czemu? Przecież wiesz, że nie prosił bym cię o coś, co by ci zaszkodziło.-
-Nigdzie nie jade.- odwrócił mnie w swoją stronę
-Podaj mi powód. Dla czego nie chcesz jechać. Przecież przez to nie nastąpi koniec świata.-
-Ale będzie koniec mojego, jak zastanę cię z inną w łóżku!- po moich policzkach zaczęły leciec łzy
-Oh, Tygrysku.- przycisną mnie do siebie w żelaznym uścisku -Przecież nie zdradziłbym cię.-
-Sam powiedziałeś, że nie będziesz w stanie się kontrolować. Czemu w tej sprawie miałbyś zrobić wyjątek?-
-Bo cię kocham?- wyczułam w jego głosie sarkazm -A po za tym, przy innej mi nie stanie.- zażartował
Uderzyłam go w tors.
-Nie przeginaj.- zagroziłam
-Przepraszam.- podniusł moją głowę i delikatnie pocałował
-Pojedziesz?-
-A kto jutro nakarmi twojego wilczka?-
-Mama.- rzekł
-Nie wiedziałam, że twoja mama lubi takie zabawy.- uśmiechnęłam się głupio
-Hahahaha. O to ci chodzi... Oj, Tygrysku. Mój wilczek poczeka na taką sarenkę.- uszczypną mój pośladek
-Nie będzie musiał czekać, bo ja nigdzie nie jadę.- pocałowałam go ssąc jego wargę
Jękną mi w usta, gdy złapałam za jego krocze. Złapał mnie za uda i podniósł, przypierając do drzewa. Zszedł pocałunkami na moją szyję. Odchyliłam głowę i westchnęłam. Położył ręce na moich pośladkach, ugniatając je.
-Nie ruszajcje się tak.- Max się oderwał ode mnie i wściekły spojrzał na Lucy -Zdięcia się rozmazują.-
Brunetka trzymała w dłoniach aparat. Max mnie postawił na ziemię.
-Lucy, nie masz co robić, tylko chodzisz i nam zdjęcia robisz?-
-Nie wam, tylko zewierzętom. A to w sumie żadna różnica.- machnęła dłonią
-Masz przechlapane.- wskazał na nią palcem
Brunetka pokazała mu język. Max odwrócił się w moją stronę i wzią na ręce w stylu panny młodej. Uśmiechnęłam się, a on mnie pocałował.
-Wyszło idealnie.- krzyknęła brunetka i do nas podbiegła -Spójrzcie!-

-Lucy! Skasuj je.-
-Tak, tylko najpierw chce je mieć wydrukowane.- Max spojrzał na mnie, a ja się nieśmiało uśmiechnęłam
-Masz to jak w banku.- rzekła, po czym pobiegła w sobie znanym kierunku
-Po co ci nasze zdjęcia?- szepną mi do ucha wracając do domu
-Żeby się bawić, wiesz?-
-Tygrysku...- mrukną mi do ucha
-Tak?-
-Mam na ciebie ochotę.-
-To się rusz, bo ja też.- zaśmiał się

***

-Na pewno chcesz zostać?-
Max patrzył na mnie smutno. Gładził mój policzek.
-Muszę cię pilnować.- uśmiechnęłam się
Pocałowałam go w czoło, puźniej w nos, a na końcu w usta.
-Idę pod prysznic.-
-Mogę z tobą?-
Wstałam i się przeciągnęłam.
-Jutro.- odpowiedziałam i weszłam do łazienki
Po długim prysznicu, założyłam na siebie białe koronkowe najtki i biały podkoszulek. Wskoczyłam do łóżka pod kołdrę do Maxa i się na niego położyłam.
-Masz całe łóżko.- usłyszałam
-Ale ono nie ma zajebistych mięśni.- odpowiadam kładąc rękę na jego sześciopaku, uszczypną mnie w pośladek
-Nie przeklinaj.- słyszę jego szept
-Yhm...- odpływam w krainę Morfeusza

***

Budzę się. Jedyne co temu towarzyszy, to pocałunki Maxa w dolnych partiach moich pleców. Jego ręka jeździ po moim biodrze. Przecieram oczy i przekręcam głowę na drugą stronę ziewając.
-Dzień dobry.- szepcze
-Wstałaś.-
-Yhm...-
Podkurczam nogi i rozciągam się jak kotka. Klękam. Patrze na Maxa on także klęczy. Uśmiecham się i zarzucam mu ręce na szyję, siadając na jego udach.
-Wyspał się mój wilczek?- spytałam tuż przy jego ustach, bawiąc się jego włosami
-Yhm...- mruczy masując moje pośladki, po chwili łącząc nasze usta

Scena +40 i jeszcze 7 lat dla pewności

Uśmiecham się prze pocałunek. Czuje jego twardego czonka na kroczu, poniewarz nie ma bielizny. Zaczynam całować go po szyi. Mruczy z aprobatą. Pcham go, kładąc na miękkiej pościeli, jednak nie odrywam się od niego. Rękami jeździ po całej długości moich ud, nie krępujc się przy dotykaniu mojej kobiecości. Gdy mu się to nudzi, rozrywa mi bieliznę, a potem bluzkę.
-Lubiłam te majtki.- szepcze wprost do jego ucha -Mam do nich fajny koronkowy stanik.-
Łapie mnie za pośladki i zdecydowanym ruchem nadziewa na jego członka. Jęcze, on też. Nadaje rytm naszego tańca. Siadam i odchylam głowę do tyłu, opierając się na jegi torsie.
-Szybciej.- jęcze
Słucha mnie. Przyśpiesza coraz bardziej, do momentu, gdy powietrze przeszywa nasz wspulny krzyk rozkoszy. Opadam na niego wykończona. Wysuwa się ze mnie i wkłada dwa palce.
-Chcesz mnie wykończyć?- dyszę
-Jęcz moje imię mała.-
-Oh... Max...- robię to tylko dla niego -Mocniej... Max... Mocniej... Ah...-
Wykonuje moje polecenie. Drapie jego klatkę piersiową, na co on syczy i zlizuję wypływającą krew.
-Dalej mała. Dojdź dla mnie. Jesteś tylko moja. Chce usłyszeć twoje głośne jeki.-
-Oh... Max...- zakryzam jego skurę pod wpływem obezwładniających skurczy
-Grzeczna dziewczynka.-
Nie mogę unormować oddechu. Czuję jak rozsmarowywuje wilgoś na moich udach i pośladkach.

-Chodź coś zjeść.- szepcze cicho
-Mam cię zanieść?-
-Tak.-
-Chcesz się ubrać.-
-Tak.-
Wstał i podszedł do szafy. Zauwarzyłam dwa białe pasma włosów z tyłu jego głowy. Po chwili wrócił do mnie niosąc jakiś materiał w rękach. Okazało się że to czarne koronkowe majtki, które zapewne będą mi odsłaniać pół pupy i czarny T-shirt Maxa z napisem ,,Jesteś Moja". Interesująca. Ubrał mnie w to, uznając że sama sobie nie dam rady. Musiał oczywiście całowac mnie po udach, łydkach, brzuchu, piersiach, ramionach i szyi. Wstaliśmy i zeszliśmy na dół do kuchni.
-Co jemy?-
-Tosty z serem.-
Oczywiście, gdy je przygotowywałam musiał do mnie podejść i obmacywać mnie.  Gdy jedliśmy trzymał mi ręke na udzie.
-Wracamy?- zapytał
Już miałam odpowiedzieć, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Pójdę otorzyć.- już wstawałam gdy zawarczał
-W tym? Ja pójdę.- i już go nie było
Usłyszałam meskie głosy. Rozpoznałam optócz głosu Maxa, także Dereka. Gdy dosłyszałam że chce wejść zwiałam z wampirzą prędkością do sypialni. Tam założyłam dżinsowe spodenki i czarny stanik. Zeszłam na dół i w jadalni znalazłam dwóch braci. Chciałam usiąść obok Maxa, alr ten pociągną mnie na swoje kolana.
-Widzę, że nie będziesz się dzisiaj nudził.- stwierdził Derek
-Nie.- odpowiedział Max
-A ty?- spytałam
-Ja jestem wolnym strzelcem. Raz ta, później tamta...-
Położyłam łokcie na stole i położyłam głowę na dłoniach.
-Nie chcesz znaleźć sobie kogoś na stałe?- poczułam dłoń Maxa na plecach pod bluzką
-Po co?-
-No nie wiem... Żeby mieć rodzinę, dzieci, miłość pod dachem, żeby nie zgnić w samotności, rozmyślając: czemu byłem taki głupi i nie posłuchałem dziewczyny swojego brata?-
-Na to czas będzie później.-
-Kiedy? Wtedy kiedy, żadna cię nie zechce, bo nie będziesz miał połowy włosów?-
-Nie. Kiedy ta miłość, o której tak mówisz, podejdzie i strzeli mnie w twarz.-
-Mogę jako przyjaciółka wyręczyć tą miłość.-
-Jednak wolę poczekać. Ale dzięki za chęci.-
Max wsuną mi rękę pomiędzy nogi
-Jak coś, to jestem do usług.-
-Zapamiętam.- puścił mi oko, na co Max zawarcza, a Derek się zaśmiał
Max pocałował mnie w kark, a rękę z pleców przeniósł na brzuch
-Chyba wam przeszkadzam.-
-Nie/Tak.- powiedzieliśmy jednocześnie -(Nie) przeszkadzasz nam.-
-Cóż za zgodność. No to ja chyba będę szedł.-
-Dopiero przyszedłeś.-
-Tygrysku... jeżeli nie chcesz, żebym cię przeleciał na jego oczach, niech idzie.-
-Nie zrobisz tego.- spojrzałam na niego oburzona
Złapał mnie za pierś.
-Pewna jesteś?-
Spojrzałam na Dereka.
-Lepiej idź.- chyba strach i zażenowanie krzyczały z mojej twarzy, bo od razu wstał
Już leżałam na stole, ze spodenkami opuszczonymi do kostek, zanim usłyszeliśmy trzask drzwiami.
-Tygrysku.- mrukną mi do ucha łapiąc za uda -Bądź grzeczna.-

D

zisiaj było dziko. Dosłownie. Raz wpadł do toalety kiedy myłam ręce i wzią mnie na umywalce. Potem, kiedy uchylałam okno, aby przewietrzyć naszą sypialnie, zrobiliśmy to na parapecie. Kiedy indziej, po prostu przy ścianie, na korytarzu. Następnie, akurat mieliśmy przerwę na obiad. Potem na oparciu sofy, następnie w siłowni (o której nie wiedziałam) na bierzni. Nie pytajcie jak. Potem po prostu w łóżku i pod prysznicem.
Max wkońcu musiał iść. Wytłumaczył mi że księżyc wschodzi i że idzie pobiegać z watahą po lesie. Zgodziłam się z niechęcią. Teraz leże w łóżku i wsłuchuję się w wycie i warczenie. Chciałabym zasnąć, ale i tak spałam dzisiaj w nocy i dwa dni temu. Normalnie śpię raz na miesiąc. Wyczerpałam swój limit. Wybiła właśnie północ. Wstałam i poszłam do kuchni. Napiłam się wody. Gdy wracałam schodami usłyszałam trzask drzwiami. Odwróciłam się, a przed moimi oczami stał wielki wilk.

Ogarną mnie strach. Wilkołaki podczas pełni są niezwykle potężne. Nie wiedziałam, czy sobie dam rade. Zaczęłam się powoli cofać, ale wilk szedł za mną. Nie zaczne uciekać, bo będzie mnie gonił. A on stoi tam i warczy podchodząc coraz bliżej. Nie ma żadnego wyjścia. Chyba że pokażę mu, że jestem silniejsza, to może ulegnie. Stanęłam prosto, patrząc w oczy wilka. Nie wiem dla czego, ale nagle ogarnęła mnie złość.
Jak on śmie wdzierać się do mojego domu i na mnie warczeć? Czy on myśli, że mu wszstko wolno? O nie, ja go sprowadzę do parteru.
Wyszłam mu na przeciw. Poruszałam się cicho i miękko.  Gdy dzieliło nas conajmniej ćwierć metra on skoczył, zrobiłam unik. Uderzył o ścianę. Opadł, po czym wstał i znów naparł. Tym razem jednak we mnie trafił i polecieliśmy do tyłu. Złapałam go za gardło i trzymałam na wyprostowanych rękach, aby nie dostał mnie swoimi ostrymi jak brzytwa kłami. Przebiłam mu szponami skurę i krew powoli ciekła po mojej dłoni. Miałam ochotę ją zlizać. Zasmakować tej błogiej słodyczy. Nie zrobiłam tego jednak. Spojrzałam w jego jasne oczy morderczym wzrokiem. Syknęłam na niego i zanim zdążył mrugnąć już leżał na ziemi. Brzuchem do góry. Przestał wieżgać i zaczął skamleć. Cicho. Bał się mnie. Czekał aż go zabije.
-Nie chce walczyć. Ja wstanę, a ty sobie pójdziesz. Jeszcze raz mnie zaatakujesz, a cię zabije.-
I powoli wstałam. On przekręcił się na bok i ciężko wstał. Jego łapy zadrgały, a on upadł na podłogę. Patrzyłam na niego z politowaniem. Chciałam do niego podejść, ale on znów zaskamlał i schylił głowę nie patrząc mi w oczy.
-Chce ci tylko pomóc.- szepnęłam
W tej chwili z drzwi wejściowych zstały tylko drzazgi, a do domu wpadł Alex, którego rozpoznałam po zapachu.

On także na mnie warczał. Był bardzo potężny, a potężne wilkołaki potrafią przemieniać się w taką postać: pół człowiek, pół wilk.
Spojrzałam w jego pomarańczowe oczy ze strachem. Może z tym wilkiem dałam sobie radę ale z nim? Nie możliwe.
Nie należałam do jego stada, więc czemu miałby mnie nie zabić? Jeszcze ja skrzywdziłam jego wilka, którego obiecywał chronić kiedy przejmował obiwiązki Alfy.
Czemu nie posłuchałam Maxa? Jestem głupia.
Nie ja z tego nie wybrnę. Wilk uciekł za Alexa.
O teraz kurwa możesz chodzić?
Alex staną na czterech łapach. Ruszył w moją stronę warcząc groźnie. Zaczęłam się cofać. On przyśpieszył i zaczął biec w moją strone. Ja zaczęłam wbiegać po schodach. On ruszył za mną. Wpadłam do sypialni i zamknęłam drzwi. Naparłam na nie całym ciałem i próbowałam je utrzymać, kiedy Alex walił w nie swoim ciałem.
Max. Pomóż mi.
Chlipałam w myślach. Błagałam los o cud. Bałam się potwornie.
Po co ja w ogóle wyjerzdżałam.
~Wypuść mnie.~
Nie. Nie chcę żeby było gorzej.
~Możesz być w gorszej sytuacji?~
Powiedziałam nie.
I w tej chwili drzwi wypadły z zawiasów a ja poleciałam do tyłu i padłam ba łóżko. W ciemności widziałam tylko jego przerażające oczy. Skoczył na mnie, ale w tej chwili usłyszałam tłuczenie szkła i wiedziałam, że to było okno za mną.
O Boże. Kolejny. Po chwili na podłodze leżał Alex a na nim... Max?

Zszedł z niego, a Alfa się przed nim słonił pokazując uległość.
Co? Jak to? Max powinien się przed nim kłaniać.
Biały wilk zawarczał, a czarny wybiegł z pokoju, i jak się spodziewam, także z domu. Zerwałam się z łóżka i podbiegłam do Maxa, wtulajc się w jego miękką, białą sierść. Złapał mnie i wskoczył na łóżko. Dosłownie. Położył mnie w nim. Wstał ze mnie i się patrzył. Przykryłam się kołdrą. Umiejscowił mnie między jego łapami i zwisał nade mną. Polizał mój policzek. Poczułam szczypanie. Miałam pewnie twarz w ranach, tak samo jak na rękach. Gdy skończył lizać moją twarz, przenisł się na dłonie. Zlizywał z nich krew i zadrapania. Potem przedramiona. Gdy skończył, spojrzał na mnie. Wplotłam ręke w jego sierść. Podniosłam się i pocałowałam go w pysk. Opadłam na poduszkę.
Spostrzegłam, że jego sierść się robi coraz krótsza. Po chwili patrzyły na mnie ludzkie pomarańczowe oczy. Nagi Max wisiał nade mną. Miał białe włosy, kły i czarne szpony.
-Ty... Tygrrryssek.- wywarczał
-Tak. Tygrysek.- uśmiechnęłam się
-Moja.- zadziwiające, że coś w ogóle mówił podzas pełni, a widać, że się starał
-Twoja.-
-Skszyfcili.- zobaczyłam w jego oczach furię
-Nie. Nie chcieli.-
-Ja... zabiję.-
-Nie. Misiu. Zostań ze mną.-
-Tygrrryssek prrosi?- spytał z tym jego uśmieszkiem
-Tak. Proszę cię. Boje się sama zostać.-
-Tygrryssek koffa?-
Zawahałam się. Boję się co się może stać, kiedy powiem mu prawdę. Boję się co będzie ze mną, a co najważniejsze z nim.
-Koffa?- przekrcił głowę i patrzył na mnie z grymasem
-Tak.-odpowiedziałam niepewnie -Kocham cię.-
Uśmiechną się. Zamerdał ogonem.
Zaraz... Ogonem?
Znad jego pośladków wyrastał biały, puszysty ogon. A z głowy para białych wilczych uszu. Czego ich wcześniej nie zauwarzyłam? Ale muszę przyznać, że wyglądał seksownie.
Widziałam w jego oczach błysk i wiedziałam co się zaraz stanie. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Oddał pocałunek, trochę nie umiejętnie, ale się starał. Rozerwał mi bluzkę i zszedł pocałunkami niżej. Trochę się bałam, że będzie potwornie boleć. W sumie Michael mi kiedyś to zrobił, ale to było dawno i już znikło. Poczułam szczypiący ból nad prawą piersią. Syknęłam wplątując palce w jego białe włosy. Po chwili polizał miejsce, gdzie mnie oznaczył, przez co przeszedł mnie dreszcz. Zrównał ze mną twarz.
-Na zaffse. Moja. Na zaffse.-
-Tak. Twoja. Do końca.-
Wszedł pod kołdrę i położył się na mnie. Złapał za moje udo i oplótł moją nogą swoje biodro. Pocałował mnie w policzek.
-Max tesz koffa Tygrrrysska.-
Polizał moją szyję, przez co westchnęłam. Wetkną nos w moje włosy i zaczął je wchać.
-Tygrrryssek pafnie Maxem.-
-Tak. Ładnie pachnę.-
-Tygrryssek.- mrukną -Moja.- zachichotałam
-Tak Misiu. Twoja.-
Nagle wyskoczył z łóżka i zaczął grzebać po szufladach i szafkach w pokoju. Nerwo zaczął przebierać w ubraniach. Troche robił to nie umiejętnie i jestem pewna, że kilka podarł.
-Misiu. Co robisz?-
Nie odpowiedział, tylko kontynuował swoje czynności. W końcu wyglądał jakby coś znalazł.
-Max, wszystko w porządku?- podeszłam do niego
Odwrócił się w moją stronę. Był bardzo zdenerwowany i zaczął się delikatnie pocić.
-Tygrrryssek mój na zaffse.- uklękną -Tygrrryssek będzie szonoł Maxa?-
Wyciągnął zza pleców czarne, aksamitne pudełko i je otworzył.

Teraz to myślałam że zemdeje. Stałam tam i się patrzyłam na ten pierścionek,  jak krowa na trawę. Jestem pewna, że możnaby mi było zobaczyć migdałki. Kopara mi opadła.
-Będzie?- spytał
Uklękłam przed nim. Uśmiechnęłam się, a w oczach miałam łzy. Złapałam jego policzki i zaczęłam cłować po całej twarzy. Wtuliłam się w niego.
-Będzie?- spytał
Spojrzałam na niego.
-Tak. Będzie.-uśmiechnęłam się
Odwzajemnił go i rzucił się na mnie przytulając do siebie. Zawył ze szczęścia, jak prawdziwy wilkołak. Po chwili zawturowały mu inne wilkołaki.

Jest ranek, a ja jestem szczęśliwa jak nigdy. Czuje się tak wspaniale. W sumie nie jest ranek. Jest 14 a Max nadal śpi. Słyszę pukanie. Do pokoju wchodzi Lucy.
-O wylądacie tak słodko.- piszczy
-Cii...- karce ją gdy Max się wierci
Przekręca się w moją stronę, po czym przerzuca rękę przez mój brzuch. Uchyla powieki, a gdy widzi mnie: uśmiecha się co odwzajemniam
-Ooo... Wyglądacie razem wspaniale.-
Max patrzy na nią z mordem w oczach. Podbiega do nas i pokazuje trzymany w rękach aparat. Widzę nasze zdjęcie.

-Jest śliczne.- wyznaję
-No wiem.- wącha powietrze -Coś jest inaczej.- mówi -O matko!- wykrzykuje spoglądając na mnie po czym odchyla moją koszulkę -Oznaczył cię! Nareszcie!-
Uśmiecham się. Czuje jak Max podpiera się na łokciu.
-Kiedy? Gdzie? Jak?- wypytuje
-Dzisiaj po północy. Tutaj w łóżku. Myślisz, że ci powiem?-
Max się podniósł. Odchylił skrwek materiału, aby zbaczyć oznaczenie.
-Pozwoliłaś na to?- spytał
-Nie pamiętasz?- spojrzałam na niego
-Przykro mi Tygrysku, ale nie.-
W moich oczach stanęły łzy. Byłam smutna, a zarazem wściekła. To była chwila... Najpiękniejsza chwila w moim życiu, a on jej nie pamięta.
-Wszystko w pożądku Tygrysku?-
-Tak po prostu...- wstałam -Nie ważne.- Wyszłam z pokoju i poszłam na dół do ogrodu. Usiadłam na ławeczce i wytarłam łzy. Poczułam, że ktoś koło mnie siada. Oparłam głowę na ramieniu Lucy.
-Co się stało?-spytała oplatając mnie ramieniem
-Źle się czuje.- wyznałam
-Nie dobrze ci? Masz gorączkę?-
-Nie o to mi chodzi. Bo... Max nie pamięta jak... wyznałam mu miłość... jak mnie oznaczył... jak mi się oświadczył.- dodałam cicho
-Oświadczył ci się?- spytała -To wspaniale.-
-Ale on tego nie pamięta.- szepnęłam
-To mu powiedz. Żaden wilkołak nie pamięta tego, co się działo podczas przemiany i pełni.-
-Nie. Za dużo tego.
-Czego?-
Musiałam jej wszystko opowiedzieć.
-Bo...- odchyliłam głowę
-Tygrysku!- spoglądam w stronę domu
W moją stronę biegnie Max. Dobiega do mnie i pierwsze co robi to podrywa mnie z ławeczki i zakręca nami. Stawia mnie.
-Tak się ciesze.- szepcze całując moją twarz a następnie dłonie -Bałem się, że mnie wyśmiejesz.- pocałował palec z pierścionkiem -Nie byłem pewny czy będzie pasował. Facet w lombardzie mnie wyśmiał, bo nie mogłem znaleźć odpowiedniego.- spojrzał na mnie -Ale mój wilk to zjebał. Miałem przgotowaną mowę i w ogóle.-
-Ale skąd...-
-Mój wilk napisał liścik. Ledwo się rozczytałem.- zaśmiał się -Nie było chyba to zbyt romantyczne.-
-Dla mnie było.- przyznałam
Pocałował mnie.
-Ustawcie się do zdjęcia.- poprosiła Lucy
Max złapał mnie za biodra i przysuną do siebie odwracając mnie do siebie plecami.

-Kocham cię.- wyszeptałam cicho
Oplótł mnie ramionami i schował głowę w zagłębieniu mojej szyi.
-Ja ciebie też kocham Tygrysku.-

Continuar a ler

Também vai Gostar

3.2K 134 7
Dopiero co skończyła się moja przedostatnia lekcja, a ja już mam dosyć. Dzisiejszy dzień nie może być jeszcze gorszym. Aż cztery razy byłam przy tabl...
328K 21K 92
- Kundel- powiedziałem do stojącego przede mną chłopaka - Pijawka- odparł posyłając wrogie spojrzenie - Thomas! Dylan!- krzyknęła nauczycielka- przes...
128K 7.9K 13
Wilkołaki i ludzie od wieków prowadzili wojnę - nikt już nawet nie pamięta, co ją spowodowało. Straty dla ludzkiego społeczeństwa są bardzo wielkie...
120K 3.3K 27
Lily ma 16 lat i chodzi do pierwszej klasy liceum. Jest upartą, nigdy nie poddającą się introwertyczką, a w domu ma prawdziwe piekło. Jest normalną...