Pokochać Ginny to mało...

بواسطة Pisareczka1

10K 392 152

Wojna. Ginny Weasley zaczyna szósty rok nauki w Hogwarcie. Niestety nic nie jest już takie jak kiedyś. Szkoła... المزيد

Prolog.
Rozdział 1 - Poszukiwacze Wybrańca
Rozdział 2 - Hogwart się zmienił.
Opowiadanie #1
Rozdział 3 - To boli, gdy tak na mnie patrzysz.
Rozdział 4 - Ty draniu!
Rozdział 5 - Maska obojętności.
Rozdział 6 - W ministerstwie.
Opowiadanie #2
Rozdział 7 - Wybaczysz mi ten jedyny raz?
Rozdział 9 - Musisz wybrać kotku...
Opowiadanie #3
Rozdział 10 - I jak ja mam z tobą wytrzymać?
Rozdział 11 - Ale tu romantycznie.
Rozdział 12 - Życie to nie iluzja.
Rozdział 13 - Malfoy Manor.
Rozdział 14 - Teraz możesz wypłynąć na szerokie wody...
Opowiadanie #4
Rozdział 15 - Listów jak wiele.
Rozdział 16 - Bajeczne miejsce zwane Nowym Jorkiem.
Rozdział 17 - Przy świątecznym stole.
Rozdział 18 - Bal Bożonarodzeniowy.
Opowiadanie #5
Rozdział 19 - Najwyszy budynek na Manhattanie.
Rozdział 20 - Meg Weasley.
Rozdział 21 - Pierwsza bitwa o Hogwart cz.1
Rozdział 22 - Pierwsza bitwa o Hogwart cz.2
Rozdział 23 - Era Huncwotów.
Rozdział 24 - Druga bitwa o Hogwart.
Rozdział 25 - Gdy światła w tunelu nie widzisz...
Rozdział 26 - 5 lat później...
Rozdział 27 - Czas zacząć wszystko od nowa.

Rozdział 8 - Ona jest moja!

313 17 6
بواسطة Pisareczka1

Miałam rozterkę uczuciową - z jaką narracją pisać ten rozdział? Po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że naj lepiej będzie napisać z narracją pierwszosobową Ginny...
Miłego czytania ^^

- Harry? - Nie mogę uwierzyć! Przedemną stoi cały i zdrowy Harry Potter! Uczucia wracają z zdwojoną siłą...
- Ginny? - On również jest pełen niedowierzania i strachu.
Patrzyliśmy na siebie, nie wiem jak długo ale dla mnie ta chwila mogła by trwać wieczność. On ma takie piękne zielone oczy... Rozczulałam się nad nim. Ale co poradzić, gdy tylko go zobaczyłam zaczęły wracać wspomnienie, które tak doszczętnie starałam się ukryć.
Moment naszego pierwszego pocałunku, albo gdy pierwszy raz patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.
To piękne wspomnienia i niezapomniane chwile, do których (o dziwo) łatwo mi teraz wracać...
Z zamyślenia wyrwał mnie syczący głos Voldemorta.
- Jakie to piękne, kiedy para kochanków spotyka się z sobą na łożu śmierci. - Rzucił te słowa niczym oblęga skierowana w naszą stronę.
Harry podniósł różdżkę skierowaną w Voldemorta.
- Tylko spróbuj, a na twoich oczach ona - tu wskazał na mnie - zginie!

Od samego początku wiedziłam, że sprawa jest przegrana. Harry nie zabije Voldemorta, ponieważ jest to jednoznaczne z skrzywdzeniem mnie. A tego nigdy nie zrobi, jestem tego pewna.

Harry opuścił różdżkę z zrezygnowaniem i niepewnością.

- Doskonale! - Powiedził Voldemort, zapewne gdyby mnie ciągle nie trzymał, najprawdopodobniej kalsnął by w dłonie z zachwytu. - A teraz złam swoją różdżkę i przechodzimy do egzekucji.
Wytrzeszczyłam oczy. Złamać różdżkę! To tak wogule można?

Zawachał się, ale tylko na sekundę czy dwie, położył obie dłonie na...

- Nieeee!!! - Wykrzyknełam. - Nie rób tego! Ratuj się, puki jeszcze możesz! - Proszę zostaw mnie tu, prooooszę - modliłam się w myślach.
- Nie zostawię cię tu! - Oświadczył i złamał swój magiczny atrybut.
Wybuchnełam głośnym płaczem. Nie mam już dla nas ratunku.
Mój histeryczny płacz jeszcze bardziej rozbawił Czarnego Panna, ale nie na tyle by spuścił wzrok z Pottera.
- To już twój koniec chłopcze - Zaczął swą przemowe i podniósł różdżkę, w tym samym momencie kiedy klątwa miała spaść na skulonego wybrańca, wyrwałam się Voldemortowi i stanęłam między nimi.
Zaklęcie uderzyło...
Właśnie nie wiem w co? A może już umarłam, pomyślała.
- Ginny! - Zawołał rozpaczliwie Potter!
Chciał do mnie podejść, najprawdopodobnie sprawdzić czy jeszcze żyje, w co raczej wątpię, ale powstrzymała go czyjaś dłoń...
- Ona jest moja! - Wykrzyknął ktoś z oddali. Miałam nie jasne wrażenie, że wiem kto ale obecnie nie umiałam sobie przypomnieć. Powoli traciłam przytomność. Ale dlaczego to musi trwać tak długo?
Ktoś dobił mnie uderzający zimnymp łokciem w brzuch, a potem już nic...
Nie wyobrażająca i nie pojęta ciemność....

KONKEC!
NIEEEE ŻARTUJE PROSZE CZYTAJ DALEJ 😂😂😂!!!
Chcielibyście żeby tak to się skończyło? Bo ja nie!
Dlatego czytajcie dalej 😂😂😘 ^^

-*-*-*

Ocknełam się nie wiem po jakim czasie, ale dla mnie minęła zaledwie chwila. Najpierw zaczęły dochodzić do mnie głosy przyciszonej rozmowy, a po tem otworzyłam oczy. I mogłabym znowu paść na zawał, ponieważ koło mojego łóżka siedzieli...
- Harry? Ron? Hermiona? Draco? - siedzą razem w jednym pomieszczeniu, ale zaraz, zaraz ja wcale nie była w jakimś budynku czy domu, tylko w namiocie. Przynajmniej z zewnątrz tak to wyglądało...
- Ginny! - Wykrzyknął uradowany Harry - Jak się czujesz? - Spytał troskliwie.
Teraz to do mnie dotarło. Przecież ja nie żyje. A jeżeli Harry, Ron, Hermiona i Draco są tutaj z mną, to oznacza że...
- O nie! - Jęknełam.
- Coś cię boli kochanie? - Zapytał zmartwiony wybraniec.

Kochanie? No coż może w tym świecie jesteśmy parą...

- Czy ja... - Poprawiłam się. - Czy my wszyscy umarliśmy? - Musiałam o to zapytać, ta myśli nie dawała mi spokoju.
- Nie skarbie wszyscy żyjemy. Nie musisz się nic martwić.
- Nie rozumiem? - Pogubiłam się w tym wszystkim
- Draco, Hermiona i Ron uratowali nas. - Wytrzeszczałam oczy z zdumienia, dalej kompletnie nie kumając jak to się wogule mogło stać.
- Opowiesz jej Draco?- Spytał złoty chłopiec.
- Wszystko zaczeło się od listu, który sługa Voldemorta podstępem włożył do kieszeni płaszcza Pottera...

Daraco zaczął mówić, przeniosłam wzrok na niego i kompletnje zatraciłam się w błękicie jego oczu...

-... Po ten z Harrym zaplanowaliśmy misję ratunką do Ministerstwa magi, że by uwolnić Moody"ego, ale...
- Czekaj! - Przerwałam mu. - Moody"ego? Przecież on nie żyje?!
- My też tak na początku myśleliśmy, ale...
- Żyje i mam się dobrze! - Rozgrzmiał głos Moody"ego.
Nie umiałam uwieżyć własnym oczą. On żyje! A wszyscy myśleli że nie żyje. Przecież Billni mówił że wiedział jam Szalooki Moody spadł z miotły, a nie że nie żyje. Takie były tylko nasze przypuszczenia nie fakty.
- Dobrze cię widzęć Moody! - Oznajmiłam z uśmieszkiem na ustach.
- Nie rozczulajcie się tak. - Cały on! - Lepiej opowiedz co było dalej. - Zwrócił się do Dracona. Szczerze mówiąc również byłam tego bardzo ciekawa.
- Yggh. - Odrząknął i wznowił przerwany monoląg. -... Ale zostaliśmy wyrobieni. Kiedy Harry chciał teleportować siebie i Moody"ego coś poszło nie tak. Harry przemieścił się wprost do Voldemorta, a Szalooki został tam gdzie był...

***Dwie i pół godziny wcześniej z perspektywy Dracona... ***

Wsadzili Harrego do jakiegoś pomieszczenia, ale spodziewałem się tego. Teraz tylko wystarczyło nie zauważalnie wyjść z ministerstwa i mieć nadzieję że wybrańcówi również się uda.

Skręciłem w lewo z zamiarem trlepowtowania się juź za kilka sekund.
- Panie Malfoy! - Rozległ się cichy choć ostry głos za mną.
- O nie! - Jęknełem w duchu.
Wiedzieli że będę chaciał ich zdradzić. Od samego początku zdawali sobie z tego doskonale sprawę. Przechytrzyli mnie, a teraz miał na tym stracić cały świat czarodziejów. Nie, nie poddam się! - Powiedziłem sobie. Zaczęłem biec.
Machnąłem różdżką...
- Eksperiamus! - Rozległo się za mną, i już byłem pozbawiony swojego magicznego atrybutu.
Ale nie przedstawiłem uciekać. Jak thórz! Tak jest thórzem i zawsze nim byłem. Ale kto nie boi się ponieść konstrukcji za swoje czyny?
- Stój! I naszej cię zabije! - gwałtownie stanąłem i uniósłem ręce do góry, w geście obronnym.
- Zaprowadzę Cię do celi, tam poczekasz na czekającą cię za to karę. - Śmieć. Rzecz tak oczywista, ale jednocześnie tak przerażająca.
- Nie muszę się spotkać z Czarnym Pannem. Dał mi zadanie do wykonania, a ty mi w tym przeszkodziłem i to TY poniesiesz za to odpowiednią karę. - Kłamłem, ale to jedyny sposób, żeby ułować Harrego.
- Ale... - Zmieszał się.
- I za odebranie mi różdżki. - Dodałem.
Pośpiesznie mi ją oddał przepraszjąc, wręcz błagjąc o wybaczenie.

Nie było więcej czasu na przemyślenia czy rozmowę. Błyskawicznie teleportowałem się do miejsca gdzie, według moich przypusznień powinien być Voldemort.

I nie myliłem się. Był tam i trzymał na rękach...
- Ginny!!? - Krzyknełam, bo zobaczyłem że wyrywa się z rzelaznego uścisku Voldemorta i leci do przodu odsłaniając...
W ułamku sekundy oceniłem sytuację i podjąłem decyzję. Skoczyłem z rozpędem między Ginny i Voldemorta rzucając zaklęcie tarczy. Zaklęcie odbiło się odniej, a Ginny padła na podłoge cała blada.
- Ona jest moja! - Krzyknełem w tylko sobie znanym kierunku.
W mgnieniu oka złałem omdlałą Ginervę za rękę i Pottera, a następnie teleportowłem nas do ów miejsca, w kórym przybywają napojojeni eliksirem Snu Ron i Hermiona.
Ale gdy tylko to zrobiłem, zawróciłem i udałem się do pomieszczenia gdzie wcześnie zamknięto Pottera.
- Pan Moody? - Zapytałem niepewnie dostrzegając zarys jego sylwetki.
- Tak. To znów ty Potter? - Zapytał.
- Nie to ja Draco Malfoy, którego zamieniłeś w fretkę. No może nie ty tylko twój sobowtór. - Uśmiechnołem się na wspomnienie dawnych lat. Kiedyś to do piero było życie...
- Zabieram cię z tąd. - Oznajmiłem głosem nie wynoszącym z przeciwu.

Milczał. A może to kolejna intryga i tylko mi się wydaje że przedemną siedzi Szlonooki Moody. W końcu w ministerstwie mówiono że do teraz nie znaleźli ciała, lecz uznali za powszechnie zmarłego.

Bez światów...
Bez dowodów...

Nic nie mam na moje, może bez podstawowe podejrzenia. Zaryzykujmy, a nóż coś dobrego z tego wyjdzie.
Ostrożnie podchodzę do Moody"ego i delikatnym, choć mocnym ruchem chwytam go za rękę. Teleportujemy się. Zostawiając w tyle ministerstwo i rozłoszczonego Voldemorta...

***trzy godziny później z perspektywy Ginny ***

-... I tak o to tu jesteśmy, wszyscy. - Zakończył swoją opowieść opowiadając wszystko z zadziwiającymi szczegółami. Nigdy nie sądziłam że Draco może by, aż taki szczery. Ale duże przecież jeszcze o nim nie wiem. Przecież ta jego nagła, choć dobra zmiana na lepsze zaskoczyła nie tylko mnie. Ale i wszystkich..

- Dziękuję, że mnie uratowaliście! - Wykrzyknełam i powoli zaczęłam wstawać, a stwierdziwszy że nic mi nie jest przytuliłam naj bliską osobę. W tym wypadku był to Draco.
Stęskniłam się za nim. W końcu nie widziałam go już do kilku dni.
Ale jeszcze bardziej brakowało mi Harrego, Rona i Hermiony...

Draco zadumiał się moim nie spodziewanym gestem, ale odwzajemnił go. Przyjaciele patrzyli na to z zdumieniem, na tą pełną czułości scenę. Zaraz chyba oczy wyjdą im z orbit, pomyślałam.

Po chwili osunieliśmy się od siebie.
Dla odmiany teraz rzuciłam się w ramiona Harrego. Co nie uszło nie zadowoleniu Dracona. Zazdrośnicy, pomyślałam. Ale skarciłam się w myślach za tą uwagę.
Harry uśmiechnął się. Wyczułam to na moim karku, ponieważ opierał o niego głowę.
Później uściskałam Rona i Hermionę, a na chęć choć zbliżenia się do Moody"ego. Usłyszałam dość nie miłą dezaboartę. No cóż stare nawyki sprzed lat zostają...

*następnego dnia *

Siedzę właśnie przed namiotem i trzymam warte. O dziwo wszyscy zgadzają się co do siebie. Nie wywiązała się przez to jeszcze żadna kłótnia czy bójka. Co bardzo mnie zdziwiło.

Odwieczni wrogowie przyjaciółmi?
No może przesadziłam, ale na pewno można ich nazwać sojusznikami. Co Co do mnie nie należę do żadnej z tych grup. Jestem wszego rodzaju łącznikiem, który stara się zjednoczyć i przerwać odwieczny konflikt wrogów...
- Mogę się dosiąść? - Pyta Harry.
- Jasne. - Odpowiadam niczego konkretnego się nie spodziewają.
- Ginny posłuchaj... - Zaczął. Chciałam mu przerwać, ale część mnie chciała usłyszeć to co miał mi do powiedzenia. To ta cząstka mnie co nadal go kocha... -... Nie chciałem źle. Wręcz przeciwnie, pragnę tylko i wyłącznie twojego dobra. Ale zraniłem Cię i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Nie proszę o wybaczenie. Tylko o drógą szansę... - Zamilkł.
- Harry jaaa... - zająkałam się. Sama już nie wiem. Ale najgorsze w tym wszystkim jest to że nie mam bladego pojęcia co mu odpowiedzieć...

-*-*-*

Uwaga rozdział może zawierać błędy. (pisany po północy, ja też was kocham 😘😘😘)

Dzięki wielkie za ponad 500 wyświetleń - jesteście wielcy ^^

Ps: Dla spostrzegawczych - jest nowa okładka.
💙💙💙

واصل القراءة

ستعجبك أيضاً

55K 2.4K 57
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
20.5K 3.5K 22
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
34.4K 2.5K 118
Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?
10.4K 921 22
Kto nie znał Jamesa Pottera? Chłopaka należącego do szkolnej elity, rozrabiakę wszechczasów i jednego z huncwotów. Miał wybujałe ego sięgające Słońca...