Nowa miłość

By QueenDevils23

1K 134 49

Hej. Razem z przyjaciółką Napatia, piszemy to opowiadanie tutaj jak i za równo na bloggerze. Zachęcamy do cz... More

Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Info
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI

Rozdział XVII

18 3 1
By QueenDevils23

Rozdział XVII

Tae

Gdy się obudziłem Kat jeszcze spała, było mi jej bardzo szkoda bo całą noc się męczyła z gorączką i wymiotami, musiałem zabrać ją do szpitala. Wstałem z łóżka i udałem się do kuchni zrobić Katherinie śniadanie. Gorącą herbatę i rosół chwyciłem na tace i zaniosłem do pokoju. Zbliżyłem do śpiącej dziewczyny i obudziłem ją pocałunkiem.

-Hej. Jak się czujesz?

-Hej. Już lepiej.

-Na pewno?

-Tak-skłamała.

-Przecież widzę, proszę mów mi prawdę. Wczoraj też powiedziałaś, że czujesz się dobrze, a było inaczej i wiesz jak się to skończyło.

-Przepraszam, po prostu nie chce byś się martwił bo...

-Ej już nic nie mów tylko odpoczywaj. Jesteś głodna?

Pokiwała głową, że nie, ale i tak postanowiłem ją nakarmić. Zbliżając się do niej dotknąłem niechcący jej ręki i była lodowata, natomiast czoło i policzka miała gorące. Zacząłem ją karmić rosołem, ale przerwała jedzenie i dodała

-Tea, chcesz mnie otruć?

-Skarbie, w życiu, a czemu pytasz?

-Bo ta zupa jest okropna...

-Wydaje ci się bo nie masz smaku.

-Ja tego nie zjem.

-Zaczekaj pójdziemy na układ. Jedną łyżkę ty, a drugą ja. Może być?

-To ty pierwszy.

-Dobrze.

Wziąłem łyżkę z zupą i od razu ją wyplułem mówiąc do Kat.

-Skarbie dlaczego nie mówiłaś, że to jest okropne?

-Mówiłam ci.

Pomogłem Katherinie wstać i pójść do toalety, jednak nie chciała bym wchodził z nią więc zostałem na zewnątrz. Bardzo długo jej to zajmowało, dlatego spytałem czy wszystko w porządku, ale mi nie odpowiedziała. Postanowiłem sam zobaczyć wchodząc do środka zobaczyłem ją stojącą nad toaletą wymiotującą, było mi jej tak szkoda. Chciałem podejść bliżej by pomóc jej stać bo ledwo na nogach się trzymała, ale zaczęła krzyczeć.

-Tae prosiłam, żebyś zaczekał na zewnątrz.

-Przepraszam, martwiłem się...

-Wyjdź!!

Już miałem wychodzić, gdy Kat straciła równowagę i prawie upadła, gdybym jej nie złapał. Pomogłem usiąść jej na ziemi i już miałem pytać czy już lepiej, gdy ona znów krzyknęła.

-Proszę cię wyjdź stąd!!!

-Nie ma mowy, ledwo na nogach stoisz...

-Nie chce byś mnie taką oglądał. Wyglądam str...

-Kochanie dla mnie nie ma znaczenia jak wyglądasz. Kocham cię ze względu na wszystko. Jesteś chora i masz prawo tak wyglądać...

-Ale nie chce byś mnie widział w takim stanie. Proszę ci...

-Nie proś mnie bo to ci nic nie da.

-No dobrze.

Kat już miała wstawać, gdy nagle znowu zaczęła wymiotować, stwierdziłem, że nie mogę nic zrobić by poczuła się lepiej to chociaż potrzymam jej włosy. Gdy już skończyła usiadła na podłodze i oparła się o wannę. Była taka słaba.

-Przepraszam, że musisz to oglądać. Tae już nie mogę wszystko mnie boli.

-Jestem przy tobie. Co mogę zrobić?

-Niestety nic. Pomożesz mi wstać, chce już stąd wyjść.

-Oczywiście.

Pomogłem jej wstać, ale nie miała siły by utrzymać się na nogach, dlatego też chwyciłem ją na ręce i zaniosłem ją do pokoju. Przytuliła się do mnie, ale nawet nie umiała mnie objąć.

-Jestem ciężka, puść mnie sama pójdę.

-Po pierwsze jesteś lekka jak piórko, a zwłaszcza, że już 2 dzień nic nie zjadłaś, a po drugie nie masz siły by mnie objąć, by stanąć na nogi, a co dopiero by sama iść.

-Trzeba poinformować Kayley. Pewnie się martwi już trzeci dzień nas nie ma.

-Jeśli jej powiem, że jesteś chora to będzie się bardziej martwić, a wtedy to będzie złe dla wszystkich. Zadzwonimy jak wyzdrowiejesz.

-Dobrze, V zimno mi, mógłbyś mnie przytulić?

-Jasne. Kocham cię.

Położyłem się obok niej i zasnęła. Cały dzień się nudziłem bo Katherina spała. Gdy się obudziła o godzinie 18 była już mniej rozpalona, postanowiłem zmusić ją do jedzenia i picia. Zrobiłem jej kanapki i gorącą herbatę z miodem i cytryną. Niemal w nią wmuszałem, ale ona wszystko wypluwała jak małe dziecko. Już nie wiedziałem jak przemówić jej do rozsądku, ale ona powiedziała tylko, że boi się jeść bo nie chce iść znów do łazienki wymiotować bo wszystko ją boli. Nie wiedziałem co robić, była bez sił bo od 2 dni nic nie jadła, ledwo zjadła, a zaraz zwracała. Prosiła mnie bym ciągle przy niej siedział, więc to robiłem. Wieczorem poprosiła mnie bym pomógł jej pójść do toalety więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łazienki. Jednak przed łazienką poprosiła bym zaczekał na zewnątrz, ale powiedziałem jej, że nawet nie chce o tym słyszeć więc już nie protestowała i pozwoliła bym wszedł.

-Tae?

-Tak.

-Mam dość głupią prośbę. Bardzo chciałabym się wykąpać, ale jak widzisz to nie mam sił.

-Jeszcze przed chwilą mnie wyganiałaś...

-Poradzę sobie sama.

-Żartuje pewnie, że ci pomogę

Pomogłem jej się rozebrać i wejść do wanny. Gdy się odwróciła plecami zobaczyłem duże siniaki na jej plecach i nie tylko. Bardzo się przestraszyłem.

-Kat, czy to ja?

-Co ty?

-Te siniaki? Czy to ja?

-Jakie siniaki?

-Na plecach i rękach.

-Nie, to na pewno nie twoja wina.

Chwyciłem mydło by umyć jej plecy, ale gdy tylko dotknąłem jej siniaki to od razu zwinęła się z bólu, a ja starałem się być najdelikatniejszy jak tylko umiałem. Pomogłem jej wyjść z wanny i ubrać się w piżamę. Chciałem ją wziąć na ręce, ale nie pozwoliła mi na to. Szliśmy w stronę pokoju, ale zajmowało nam to naprawdę dużo czasu bo Kat była słaba. Gdy już się doczołgaliśmy, pomogłem jej usiąść i podałem wodę.

-Tae dziękuje ci za wszystko.

-Nie ma za co. Kocham cię-przybliżyłem się do niej i chciałem ją pocałować, ale się odsunęła

-Zarażę cię.

Pocałowałem ją, a ona już nie protestowała i też mnie pocałowała. Szepnęła mi w ucho, że mnie kocha. Tak bardzo chciałem, aby już wyzdrowiała.

Katherina

Położyliśmy się i V włączył jakąś komedie, na którą nie za bardzo miałam ochotę. Czułam się senna, ale nie chciałam zostawiać Tae znów samego. Popatrzyłam na niego był taki śliczny. Żałowałam, że musiał to wszystko widzieć, było mi cholernie wstyd. Popatrzyłam na niego i znów wyszeptałam, że go kocham. On mnie przytulił, a następnie pocałował.

-Dziękuje ci za to, że się mną zająłeś. Gdyby nie...

-Nie musisz mi dziękować. Jestem z tobą więc i zajmę się tobą zawsze.

-Musiałeś oglądać mnie w takim stanie.

-Wyglądasz uroczo jak zawsze.

-Tak, a zwłaszcza, gdy trzymałeś mi włosy podczas gdy ja...

-Tak, to może nie było urocze, ale do zniesienia. Jeśli jutro poczujesz się lepiej to zadzwonimy do Kayley.

-Dobrze, bo pewnie się martwi.

-Na razie nie myśl o tym i odpoczywaj.

Przytuliłam się w niego i tak zasnęłam. W nocy obudziłam się jeszcze kilka razy. Ból był nie do wytrzymania, nie chciałam budzić V, który tak słodko spał. Odwróciłam się na drugi bok i próbowałam zasnąć. Jednak nie umiałam i musiałam go obudzić.

-Tae błagam cię obudź się.-powiedziałam prawie załamującym się głosem

-Jezu Kat co ci?

-V nie dam rady, błagam cię zrób coś.

-Powiedz co ci jest dokładnie.

-Głowa mi pęka, boże to tak boli.

Z moich oczu popłynęły łzy. Tae przysunął się do mnie i mocno mnie przytulił. Było mi go tak szkoda, że znów musi siedzieć ze mną i się mną opiekować. Postanowiłam mu powiedzieć by położył się z powrotem spać.

-Połóż się i śpij, ból ustaje-chociaż wcale tak nie było-dziękuje i kocham cię.

-Zaczekam, aż zaśniesz. Śpij dobrze skarbie.

Przytulił się do mnie i głaskał mnie po głowie. Nie wiedziałam co zrobić każdy jego dotyk był dla mnie jak uderzenie młotem. Nie mogłam nic zrobić nie chciałam by znów widział mnie w takim stanie. Zamknęłam oczy, a po policzkach płynęły mi łzy, na szczęście V tego nie zauważył. Niedługo po tym ból ustał, a ja zasnęłam.

Tae

Był kolejny dzień już 4 odkąd nie wróciliśmy do domu. Postanowiłem zadzwonić do Kayley by ją poinformować o stanie zdrowia Kat. Wybrałem numer i zadzwoniłem, ale nikt nie odbierał. Spróbowałem raz jeszcze, ale ponownie nikt nie odebrał. Udałem się do kuchni by zrobić Katherinie śniadanie. Nie miała gorączki więc postanowiłem zrobić płatki. Gdy już wszystko było gotowe poszedłem ja obudzić. Zrobiłem to z ciężką ręką na sercu bo, gdy spałą wyglądała jak księżniczka. Zbliżyłem się i lekko szturchnąłem ją ręką dodając.

-Kat skarbie obudź się.

-Jeszcze dwie minuty.

-Wstawaj wiem, że ci się nie chce, ale śniadanie zrobiłem.

-V nie mam ochoty na jedzenie.

Wiedziałem, ze choćbym siłą miał w nią wmuszać jedzenie to i tak to zrobię. Musiała coś zjeść bo od czterech dni nic nie jadła, albo co zjadła to zwróciła. Nie wiedziałem jak ją wyciągnąć z łóżka, dlatego zrealizowałem jedyny pomysł jaki mi wpadł do głowy. Chwyciłem ją na ręce i zaniosłem do stołu ona próbowała się wyrwać, ale brak żywności dał po sobie poznać bo nie miała nawet sił by porządnie mnie uderzyć bym ja puścił.

-Nie jestem głodna.

-Ale musisz!

-Nie, nie mogę!

-Dlaczego?

-Bo się boje!

-No przecież cię nie otruje, a tego nie gotowałem...

-Boje się czegokolwiek zjeść.

-Nie boj się tylko jedz! Bo cie nakarmię.

-Nie ma mowy!

Zbliżyłem się do niej. Chwyciłem miseczkę z płatkami i powoli przyłożyłem łyżkę do jej ust, jednak ona nie chciała ich otworzyć więc zdenerwowany dodałem.

-Wybieraj, albo zjesz coś w domu, albo pojedziemy do szpitala i tam ci dadzą zaszczyk bądź kroplówkę, więc wybór należy do ciebie.

Zobaczyłem, że się przestraszyła szpitala tylko nie wiedziałem dlaczego. Otworzyła usta bym mógł ją nakarmić. Czułem się jakbym był z dzieckiem dwuletnim. Kat wzięła kolejną łyżkę po czym się skrzywiła i udałą się w stronę łazienki. Ruszyłem szybko za nią ale zamknęła mi drzwi przed nosem. Gdy słyszałem, że znów wymiotuje sunąłem się po ścianie i siedziałem pod łazienką czekając aż skończy. Gdy nagle zrobiło się cicho to podniosłem się i wszedłem do środka. Nie zdążyłem się odezwać bo już mnie wyganiała.

-Wyjdź! Dlaczego za każdym razem muszę cie o to prosić?

-Boże zrozum wreszcie, że martwię się o ciebie. Czy to tak trudno pojąć?

Nic nie odpowiedziała tylko popatrzyła przed siebie. Spojrzałem na nią i dostrzegłem, że z nosa leci jej krew.

-Katherina, krew!

-Gdzie?

-Leci ci z nosa krew, to nie jest normalne-podszedłem do niej i podałem jej papier- jedziemy do szpitala.

-Nie proszę, nic mi nie jest.

-Jak ci nic nie jest. Krew z nosa, wymioty, bardzo bolesny ból głowy i zawroty. Ty to nazywasz nic?

-Boże Tae pozwól mi o sobie decydować.

-Nie wytrzymam zaraz, czy do ciebie dotrze w końcu, że jesteś chora i musisz zgłosić się do szpitala?

-Jeśli mi się nie poprawi w ciągu kilku następnych dni to pojedziemy do szpitala.

-Dlaczego tak panicznie boisz się szpitala?

-Boję się igieł.

Wiedziałem, że to nie o to chodzi, ale już nie drążyłem tematu. Dzień minął w miarę spokojnie jednak Katherinie się nie poprawiało. Następne dni były jeszcze gorsze, lecz ona nie zgadzała się bym zabrał ja do szpitala. Dzwoniłem jeszcze kilka razy do Kayley, ale zero odzewu. Dni mijały, a z Kat nie było wcale lepiej.

Miesiąc później

Katherina

Siedziałam w domu sama bo V wyszedł na zakupy. Od miesiąca nigdzie nie wychodziłam przez swój stan bałam się pójść do lekarza chociaż chłopak wciąż nalegał. Tamtego dnia czułam się gorzej niż zwykle, a do tego spóźniał mi się okres i to nie dzień czy dwa, a półtora tygodnia. Udałam się do łazienki by zrobić test ciążowy. Jednak, gdy go zrobiłam bałam się spojrzeć na wynik. Po kilku minutach odważyłam się spojrzeć. Do domu nie wróciliśmy bo ja zamiast czuć się coraz lepiej to czułam się coraz gorzej. Nie chciałam martwić Kayley więc zostaliśmy tam gdzie byliśmy. Odważyłam się by wyjść z domu chociaż wiedziałam, że to się może źle skończyć. W ciągu tego miesiąca schudłam przynajmniej 14 kilo. Nie umiałam nic jeść. Byłam na samej wodzie i suchych płatkach, bo nic innego nie byłam w stanie zjeść ani wypić. Wyszłam powoli na dwór wyrzucając test do śmietnika by nikt go nie znalazł. Tae nie musiał wiedzieć, że w ogóle go zrobiłam wracając do domu zauważyłam, że wjeżdża na nasze podwórko samochód, a za nim zamyka się brama. Szłam już powoli w kierunku domu jednak V był szybszy i zaniósł zakupy, a potem wrócił i wziął mnie na ręce pytając po co w ogóle wychodziłam. Położył mnie w pokoju na łóżku skąd od miesiąca nie wychodziłam. Tamtego dnia pogoda była marna, a na dworze było zimno. Leżałam przykryta kocem, jednak wciąż było mi zimno. Gdy V zrobił sobie normalny obiad, a mi to co zwykle usiadł obok mnie i pilnował bym zjadła. Po posiłku kręciło mi się w głowie i znów leciała mi krew z nosa, dlatego położyłam się spać.

Tae

Katherina spała, a ja znów zastanawiałem się jak zaciągnąć ją do lekarza. Od półtorej miesiąca nie robiłem nic innego tylko ją namawiałem, ale ona nigdy nie chciał się zgodzić. Tamtego dnia była inna niż zwykle miej rozmowna. Więcej spała i była bledsza niż zwykle. Chciałem jej jakoś pomóc, ale nie wiedziałem jak. Jedyne o czym marzyłem to o tym by już wyzdrowiała. Modliłem się o to by wyzdrowiała. Gdy Katherina się obudziła wyglądała na jeszcze bardziej zmęczoną. Podszedłem do niej i zobaczyłam, że jest rozpalona. Znów leciała jej krew z nosa. Miałem już tego dosyć i zadzwoniłem po pogotowie. Wykłócała się ze mną, że nie miałem prawa, ale po chwile upadła na łóżko z zamkniętymi oczami i nie odezwała się ani słowem. Podbiegłem do niej i zacząłem ją szturchać, ale nie reagowała. To był już drugi raz jak zemdlała. Czekałem na pogotowie próbując ją obudzić, ale ona w ogóle nie reagowała. Pogotowie przyjechało po 12 minutach i zabrało ją do szpitala, a ja pojechałem zaraz za nimi. W szpitalu byliśmy bardzo szybko. Lekarze ja badali, a ja czekałem na korytarzu i nie wiedziałem co się dzieje. Gdy lekarz wyszedł nie chciał mi nic powiedzieć bo uznał, że nie jestem z rodziny wybłagałem go powiedziałem nawet, że jesteśmy zaręczeni i wtedy się zgodził. Weszliśmy do gabinetu i jego mina mówiła, sama za siebie, było coś nie tak. Lekarz oznajmił mi, że Katherina ma złośliwego guza mózgu i może umrzeć, w każdej chwili. Lekarz nie dawał jej dużo czasu. Powiedział, że ślub może nam udzielić ksiądz, który pomaga szpitalowi w tak ciężkich przypadkach. Powiedziałem, że nie mogę podjąć tej decyzji sam i muszę porozmawiać z Katheriną. Załamany wyszedłem z gabinetu i nie wiedziałem co z sobą zrobić. W głowie cały czas miałem słowa lekarz ,, Zostało jej mało czasu. Za późno zgłosiła się do nas". Udałem się do pokoju Katheriny. Wchodząc tam obudziła się, ale nic nie powiedziała. Czekała aż ja się odezwę, a ja nie miałem pojęcia co jej powiedzieć. Wiedziałem już dlaczego nie chciała bym zawiózł ją do szpitala, tylko nie rozumiałem dlaczego mi o tym nie powiedziała, nie rozumiałem jej zachowania. Mówiła, że mnie kocha, a wiedziała, że z dnia na dzień choroba ją zabija. Wiedziała, że może umrzeć i nic mi nie powiedziała. Nie chciałem w to uwierzyć cały czas myślałem, że to głupi sen, chciałem się z niego obudzić, ale to wszystko było prawdziwe. Patrzyłem na nią jak leży w łóżku taka bez bronna, tak bez silna poprzypinana do tych wszystkich urządzeń. Ledwo powstrzymywałem się od płaczu, patrzyłem na nią z taką błagalną miną by to ona się odezwała, by mi wszystko wytłumaczyła. Chciałem żeby spojrzała mi w twarz i powiedziała, że umiera, że mnie zostawia. Dlaczego ona chciała mi to zrobić? Nie musiałem spytać się jej czy to prawda bo jej wyraz twarzy mówił sam za siebie.

Katherina

Tak bardzo widziałam jak on cierpi. Bałam się odezwać pewnie już wiedział, że umieram, że jest za późno. Znając go był wściekły za to że mu nic nie powiedziałam i pewnie domyślił się, że dlatego nie chciałam jechać do szpitala. Spojrzałam na niego raz jeszcze i postanowiłam się odezwać.

-Przepraszam. Tae tak bardzo cie przepraszam, ja...

-Ja byłam samolubna i nie chciałam byś wiedział, nie powiedziałam ci nic być nie cierpiał. Czyż nie to chciałaś powiedzieć. Pytam się dlaczego? Dziennie patrzyłaś mi w oczy i mówiłaś, że mnie kochasz, że będziemy z sobą na wieki. Dlaczego mi to zrobiłaś i pozwoliłaś żyć w kłamstwie? Nie kochasz mnie?

-Kocham cie i to bardzo, ale bałam się.

-Ty się bałaś, a pomyślałaś jak bym się czuł gdybym obudził się jakiegoś ranka obok ciebie i nie umiałbym cię dobudzić? Pomyślałaś jak ja się będę się czuł?

-V zrozum nie mogłam ci powiedzieć, bałam się. Bałam się, że cie stracę.

-Katherina czy ty się słyszysz?

-Tae wiem co mówię. Wiem, że źle zrobiłam...

-Wyjdź za mnie. Zostań moją żoną.

-Tae, ty mówisz serio?

-Tak jeśli masz spędzić ostatnie dni swojego życia w cierpieniu to chcę być przy tobie. Ślub może się odbyć nawet dziś. Więc pytam raz jeszcze zostaniesz moją żoną?

-Tak, ale nie chce byś cierpiał...

-Więcej bólu chyba już nie doznam, przecież wszystkiego mi zaoszczędziłaś.

-Dobrze zgadzam się

Wiedziałam, że ten pomysł jest głupi i bez sensu, ale musiałam mu to wynagrodzić. Wiedziałam, że następujące dni będą decydujące. Więc chciałam go chociaż tak uszczęśliwić.

Tae

Już po godzinie było wszystko załatwione ksiądz, suknia, garnitur i co najważniejsze obrączki. Jechałem do szpitala by pomóc przygotować się Kat. Wiedziałem, że to szalony pomysł, ale wiedziałem też iż ostatnie chwile będą najpiękniejszymi. Gdy dotarłem do kościoła, dwie pielęgniarki zgłosiły się na świadków, więc z przyjemnością się zgodziłem, bo wiedziałem, że bez tego to się nie uda. Pielęgniarki zabrały Katherine by pomóc jej się przebrać i przygotować, a ja poszedłem zobaczyć czy wszystko już jest gotowe. Po następnych 30 minutach, wszystko było już gotowe. Przebrałem się w garnitur i udałem się do sali gdzie miała się odbyć cała ceremonia. Katherine wiozły dwie pielęgniarki wyglądała ona tak pięknie, była ubrana w białą suknie. Gdy była już przy mnie to ksiądz zaczął wypowiadać słowa po czym przyszłą kolej na mnie.

-Ja Kim Taehyung biorę Ciebie Katherino Morgan za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. -Wiedziałem, że już wkrótce to nastąpi. Popłakałem się jak małe dziecko, patrząc na kobietę obok. Dokańczając-Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

-Ja Katherina Morgan biorę Ciebie Kim Taehyung za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Świadkowie podali nam obrączki i mówiłem dalej.

-Katherina przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

- Taehyung przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

-Taehyung i Katherino od tej pory ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować.

Przyklękałem i pocałowałem moją żonę, a następnie pielęgniarki musiały ją zabrać by pomóc jej się przebrać i z powrotem podłączyć to tych wszystkich urządzeń. Byłem szczęśliwy, że zostaliśmy małżeństwem, ale z drugiej strony moje serce rozbijało się na kilkaset małych kawałków. Dlaczego to właśnie nam musiało się to przytrafić, poszedłem się przebrać i udałem się do sali gdzie już leżała Kat. Podszedłem do niej i ucałowałem ją w czoło.

-Dziękuje, że to dla mnie zrobiłaś...

-Nie dla ciebie, a dla nas. Nie chce cie zostawiać, a czuję, ze mój koniec zbliża się wielkimi krokami, pamiętaj proszę iż kocham cię najbardziej na świecie.

-Czy ty się właśnie ze mną żegnasz?

-Chyba tak.

-Kat proszę nie rób mi tego, błagam nie teraz.

-Skarbie Kocham Cię

Wypowiedziała te słowa i zamknęła oczy. Nie mogłem pozwolić jej odejść nie teraz, pobiegłem po lekarz, a gdy ten przyszedł kazali mi wyjść. Zrobiłem jak kazał i wyszedłem. Czekałem godzinę przed salą bez żadnych informacji, a gdy lekarz w końcu wyszedł to tylko spytałem.

-Panie doktorze co z nią?

Continue Reading

You'll Also Like

934K 21.5K 49
In wich a one night stand turns out to be a lot more than that.
439K 11.5K 62
❝spencer, all this week you've been holding my hands. what about your germ thing?❞ ❝you were more important.❞ hazel finley is a liar. but she's a da...
70.8K 1.6K 31
!Uploads daily! Max starts his first year at college. Everything goes well for him and his friends PJ and Bobby until he meets Bradley Uppercrust the...
154K 5.5K 42
❝ if I knew that i'd end up with you then I would've been pretended we were together. ❞ She stares at me, all the air in my lungs stuck in my throat...