Rozdział II

83 8 0
                                    




Rozdział II

Nadszedł dzień pogrzebu. Katherina była załamana ja zresztą też. Wiedziałam, że babcia jej wypominała śmierć rodziców. Było mi bardzo przykro z tego powodu, bo to tak naprawdę nie była, to jej wina. Myślałam, że babcia przynajmniej nie sprawi jej jeszcze większej przykrości, ale się myliłam. Babcia zawsze ją odrzucała, a mi z tego powodu było przykro. Zeszłam na dół by sprawdzić czy wszystko jest gotowe. I tak też było. Katherina ubrana cała na czarno i babcia z złością wypisana na twarz, wiedziałam, że to nie będzie łatwy dzień. Pogoda była ponura i pogarszała jeszcze bardziej tą sytuacje. Wyszliśmy z domu i pojechałyśmy do kościoła, wszyscy składali nam kondolencje co przygnęmbiało nas jeszcze bardziej. Miałyśmy zająć pierwszą ławkę. Gdy do kościoła wnieśli trumny załamłyśmy się, ponieważ było to nasze ostatnie spotkanie z rodzicami. Po zakończeniu mszy udaliśmy się na cmentarz.

-Wiesz Katherina to twoja wina, że moja córka tu teraz leży. Nie wybacze ci nigdy!!! Jesteś nikim!!!

-Co ty mówisz? To nie jest moja wina. Owszem pojechałyśmy do Los Angeles na koncert bez zgody mamy, ale to nie tylko moja wina.

-Jak śmiesz smarkulo? Jeszcze wciągłąś w to Kayley.

-Mam dość!!

Kat odrazu pobiegła do domu.Babcia przesadziła mówiąc tak mojej siostrze, nie sądziłam, że babcia jest tak chamska. Zostawiając wszystko pobiegłam za Kat do domu. Po wejściu do domu poszłam do pokoju bo wiedziałam, że się tam zamknęła.

-Kat otwórz,proszę.

-Nie, dopuki babcia będzie mnie traktować tak jak ciebie.

-Wiem jak się czujesz

-Nie,nie wiesz co to za uczucie, gdy już ostatnia osoba która powinna cię wspierać nadal cię nie cierpi.

-Przepraszam, nie wiem jak się czujesz, ale wiedz, że ja zawszę będe przy tobie I nigdy cię nie zostawie.

-Ty mnie nie musisz przepraszać, ale może mnie zostawić samą.

-Ok. Dobranoc.

-Dobranoc. Do jutra.

Gdy skończyłyśmy rozmowę poszłam wziąść prysznic i przyszykować się do snu.

...

Rano, gdy sie obudziłam postanowiłam pójść do szkoły. Ubrałam się i zeszłam do kuchni. Postanowiłam pójść do szkoły, zabrałam torebkę i wyszłam. 15 minut później byłam już w szkole wszyscy składali mi kondolencje co przygnębiało mnie jeszcze bardziej. Wiedziałam, że ten dzień będzie straszny, al;e lepsze to niż użeranie się z babcią. Poszłam do szafki wyjąć biologie bo taka miałam pierwszą lekcję. Gdy wzięłam książki udałam się do łazienki by się pomalować i zakryćć smutek. W toalecie nie było nikogo więc mogłam się wypłakać. Smutno mi było bo prócz Kayley nie miałam nikogo tylko dla niej chciałam dalej żyć. Wychodząc z łazienki wpadłam na jakiegoś chłopaka I upadły mi wszystkie ksiązki. Bez chwili zastanowienia wudarłam się na niego.

-Uważaj jak chodzisz kretynie!

-Przepraszam.

Nie spojrzałam na niego tylko zbierałam reszte książek. Potem pociągnął mnie do toalety na domiar złego męskiej i to bardziej wyprowadziło mnie z równowagi.

-Co ty do cholery robisz?

-Ukrywam się.

-O Jungkook kto to?

Słysząc to popatrzyłam na chłopaka I okazało się, że to Jungkook i V z BTS. Zrobiło mi się głupio I spojrzałam im w oczy. Już miałam coś powiedzieć, gdy Jungkook spojrzał na mnie i powiedział.

-Ty płaczesz? Co ja takiego zrobiłem? Chodzi o te książki? V powiedź mi co ja zrobiłem, powiedziałem coś?

-Nie po prostu zły dzień.

-Stało się coś?

-Prócz tego, że uciekłam na wasz koncert i przez to zgineli moi rodzice oraz wczoraj ich pochowałam to jest ok.

-Przykro mi.

-Wyrazy współczucia.

-Wybaczcie mam zaraz lekcje więc muszę już iść.

-Naprawde stało się to, ponioeważ jechałaś na nasz koncert?

-Tak, naprawdę się śpiesze i muszę już iść bo mam Biologie, a nauczycielka nie należy do miłych. Jeśli chcecie pogadać tu macie mój numer zadzwońcie.

-Oki dzięki. Tu masz mój numer. Nie płacz bo to psuję twoją urodę.

-On ma racje tu masz też mój numer.

Wzięłam numery i poszłam na biologie. Całą lekcję myślałam o spotkaniu z dwoma członkami BTS. Zastanawiało mnie gdzie jest reszta zespołu.


Nowa miłośćDär berättelser lever. Upptäck nu