Hey Stark! • Tony Stark (Iron...

By xosnapitzari

91.6K 5.7K 1K

Tony Stark jest milionerem, playboyem i geniuszem, który pod postacią Iron Man'a jest zbawieniem dla Ameryki... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Nowe fanfiction!
Rozdział 8
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19

Rozdział 9

4K 275 36
By xosnapitzari


 Zadrżałam.

Nie wiem, czy było to spowodowane jego dotykiem, czy tym, co powiedział. 

Wiem jedno. Coś tu nie gra.

Rudowłosa wyprostowała się i uważnie zmierzyła wzrokiem najpierw Tony'ego, a następnie mnie. Zatrzymała się na moich oczach. Wargi mi drżały, gdy w jej spojrzeniu wyłapałam krztę żalu. Czyli to prawda..

-Fury tęskni.- prychnęła.- Nie ma od ciebie żadnego znaku życia, Stark.- powiedziała szorstko, zupełnie jakby wszelkie emocje, które przed chwilą w sobie gromadziła, wyparowały. 

-Nie potrzebuję niańki.- niemalże wysyczał w jej kierunku. Spojrzałam na niego, przełykając ślinę, gdyż jeszcze nie miałam okazji słyszeć tego tonu. Widząc to, zacieśnił swoją dłoń na moim ramieniu, uspakajając nas obydwoje. Odetchnęłam, podnosząc wzrok na Natashę, która powolnym krokiem zmierzała w naszym kierunku. 

-Ho..

-Nie.- przerwałam, wyrywając się delikatnie z uścisku Tony'ego.- Jak mogłaś.- wyszeptałam, wpijając w nią swoje spojrzenie.- Ja.. ja ci ufałam, a ty mnie przez ten cały czas wykorzystywałaś.- powiedziałam, kręcąc powoli głową.

-Pozwól mi to wyjaśnić..- powiedziała cicho. 

Pokręciłam przecząco głową.- Już wiele miałaś do powiedzenia.- zauważyłam.- Teraz mówię ja. Przez całe moje życie, każdy mnie wykorzystywał, każdy mną pomiatał, każdy traktował mnie jak zabawkę.- zaczęłam, idąc bardziej w jej kierunku.- Wiesz co?.. Wiecie co?- obróciłam się tak, bym miała idealny widok zarówno na Tony'ego, jak i Natashę.- Koniec z tym. Mam już dosyć. Od teraz kontynuuję swoje normalne życie, które zostało brutalnie przerwane przez waszą dwójkę.- wskazałam na nich palcem, dumnie unosząc głowę do góry. Poczułam, jakbym miała nad nimi przewagę, co.. nawet mi się spodobało.- Od teraz sama o sobie decyduje.- popatrzyłam na Stark'a.

Oboje stali jak wryci, co jakiś czas wymieniając się zdezorientowanym wzrokiem. Wyprostowałam się, założyłam kosmyk ciemnych włosów za ucho i ruszyłam w kierunku szklanych drzwi. W kierunku normalnego życia.

-Do widzenia.- dodałam na zakończenie i już miałam przekroczyć próg, gdy silne ramie zatrzymało mnie, obracając ponownie w ich kierunku.

-Tak się składa, że jest pewien problem.- odparł Tony, z żalem patrząc mi się w oczy.- Jesteś w niebezpieczeństwie.

#

-Zabiłeś mu wujka?!- uniosłam głos, patrząc jak poddenerwowany Tony chodzi w jedną i drugą stronę. Ręką przejechał po roztarganych włosach i podszedł bliżej, jednak ja zrobiłam krok w tył. Nie mogę mu ulec, nie teraz.

-Nie miałem wyjścia!- krzyknął, wyrzucając dłonie w powietrze.- Zresztą, skąd miałem wiedzieć, że ma bratanka, który w przyszłości zaprzysięgnie zemstę na mnie i mojej dziewczynie!- powiedział nerwowo, zastygając w miejscu. Poczułam rumieńce na policzkach. Czy on powiedział "mojej dziewczynie"?

Podeszłam bliżej niego i położyłam dłoń na jego rozpalonym policzku, zmuszając go tym, aby na mnie spojrzał, co zresztą szybko zrobił. Jego oczy tętniły bólem, strachem i zmęczeniem. Opuszkami palców, przejechałam po jego miękkiej skórze twarzy, wysilając się na szept:

-Tony, zawsze jest jakieś wyjście.

Niezauważanie pokiwał głową, nie odrywając ode mnie wzorku. Teraz tak naprawdę dostrzegłam, jak bardzo go to wszystko wyniszcza. Strach, którego musi się wyrzekać codziennie jak się budzi.. Obawa o najbliższych, sama świadomość, że wszystko leży w twoich rękach; czyjeś życie, czy to kogoś bliskiego, czy po prostu niewinnego człowieka, który w żadnym stopniu nie zasłużył na śmierć. Świadomość, że jesteś czyimś oparciem, że ktoś na ciebie liczy, ktoś widzi w tobie..

Nadzieję.

Położyłam drugą dłoń, na drugim policzku mężczyzny, tak, że teraz obejmowałam swoimi drobnymi rękoma jego twarz. Nie przerywałam kontaktu wzrokowego, gdyż wiedziałam, że w pewnym stopniu tym go nasycam. Oparł swoje czoło o moje. Dzieliły nas centymetry.

-Nie pozwolę, by coś ci się stało.- wyszeptał, mrużąc oczy, jednak ja go idealnie słyszałam. Poczułam ciepło bijące od jego ciała, gdy objął mnie swoimi silnymi ramionami. Poczułam się bezpiecznie.

Kolejne minuty mijały w zupełnej ciszy. Staliśmy wtuleni w siebie, pośród mroku pokoju, który służył mi dotychczas jako sypialnia. Straciłam rachubę czasu. 

Dłonią zaczął gładzić mnie po włosach, nie wypuszczając mnie z uścisku.

-Przepraszam.- wyszeptał jeszcze ciszej niż wcześniej, a gdy posłałam mu pytające spojrzenie, przełknął ślinę, jakby to, co miał teraz powiedzieć było dla niego bardzo trudne i ciężkie.- Że wszedłem z butami do twojego życia.- odparł, a mi momentalnie łzy stanęły w oczach, bo.. poniekąd tak właśnie było. Tony chyba wyczuł moje poruszenie, gdyż po chwili dodał.- Otworzyłem ci drzwi do życia, którego nie powinnaś nigdy zaznać. Ja.. ja cię naraziłem i..- zaczął się jąkać, więc postanowiłam skrócić jego męczarnie, przerywając mu.

-Nie.- szepnęłam, zmuszając go, do podniesienia na mnie wzroku, a gdy już wpatrywał się w moje tęczówki, kontynuowałam.- Wcale tak nie jest, Tony.- powiedziałam spokojnie, gładząc jego policzek.- Wszystko będzie dobrze, ja.. ja się wcale nie boję, bo wiem, że jakoś z tego wybrniemy. Razem.- posłałam mu delikatny uśmiech, powodując tym, że on również się lekko uśmiechnął, gdyż wiedziałam, że na więcej nie było go stać. 

-Czym ja sobie na ciebie zasłużyłem?- zapytał, patrząc mi prosto w oczy. Nagle jego spojrzenie powędrowało niżej, na moje usta. Automatycznie przygryzłam wargę, czując jak moje serce zaczyna coraz szybciej, mocniej i głośniej bić, a nogi zaczęły się pode mną uginać. Miałam oparcie tylko i wyłącznie w jego ramionach. Rękoma go objęłam, chcąc mieć go bliżej siebie, zarówno jak chcąc uniknąć upadku, przy którym byłam strasznie blisko. Brunet przeniósł dłoń na mój policzek, kciukiem zawadzając o dolną wargę. Ostatni raz popatrzył w moje oczy i delikatnie złączył nasze usta. 

Przez moje ciało przeszedł przyjemny prąd i poczułam jak zalewa mnie fala gorąca, bijąca od mężczyzny.  W żadnym stopniu nie czułam już nóg, totalnie odleciałam, do świata, gdzie byłam tylko ja i on, gdzie tylko my się liczyliśmy.

Pogłębił pocałunek, coraz bardziej zachłannie poruszając wargami. Mijały sekundy, minuty.. Czułam, jakby ta chwila trwała wieczność.

Oderwaliśmy się od siebie by nabrać powietrza do płuc, po czym ponownie złączyliśmy nasze usta, ponownie zamykając się w naszym własnym wszechświecie. 

-Nie.pozwolę.by.coś.ci.się.stało.- powiedział między pocałunkami, mocniej mnie obejmując, zupełnie jakby bał się, że wyślizgnę się z jego ramion. Prawą rękę przeniósł na moje biodro, przyciągając mnie bliżej siebie.

Wiedziałam, że przy nim nic mi nie grozi.

Wiedziałam, że jestem bezpieczna.

#

-To naprawdę jest konieczne?- zapytałam, stojąc przy sportowym samochodzie Stark'a.- Wyobraź sobie mnie w blondzie. Będę wyglądać jak kretynka.- wydukałam, niechętnie otwierając wóz i siadając na miejscu pasażera, gdzie czekał już na mnie Tony. Popatrzył się na mnie i przymrużając oczy, udał zamyślonego. Po chwili odpalił silnik i gdy założył na nos czarne Ray-Bany, powiedział w moim kierunku:

-Ładnemu we wszystkim ładnie.- uśmiechnął się, patrząc na drogę, wyjeżdżając ze swojej posesji w kierunku centrum miasta.  

Nie rozmawialiśmy o tym, co się wczoraj wydarzyło. Ustaliliśmy (czyt. on ustalił) tylko, że nazajutrz wybierzemy się do fryzjera w celu zmienienia mi kompletnie fryzury, gdyż w pewnym stopniu, chociaż nie na długo, zmyli to trop żądnego zemsty wroga Tony'ego.

-Czy ty próbujesz mnie podrywać?- zapytałam ochoczo, również zakładając Ray-Bany, które wcześniej mi podarował.

Zaśmiał się, co wywołało stado motyli w moim brzuchu. Calm down.

-Już ci kiedyś mówiłem, Jones.- zaczął.- Jesteś odporna na mój podryw.- wymruczał, kątem oka spoglądając w moim kierunku.

Prychnęłam, krzyżując dłonie na klatce piersiowej i odwracając się do okna. Patrzyłam na widoki za szybą samochodu, gdy nagle poczułam jego rękę na swoim kolanie. Spojrzałam na niego lekko zaskoczona, a on posłał mi tylko znaczące spojrzenie i szeroki uśmiech.

Po parunastu minutach zatrzymaliśmy się na parkingu przed sporych rozmiarów salonem fryzjerskim. Rozejrzałam się dookoła i już miałam wychodzić, jednak Tony mnie powstrzymał. Rzuciłam mu pytające spojrzenie, łapiąc go za dłoń i lekko ją ściskając, co za raz szybko odwzajemnił. Znów poczułam to samo ciepło bijące od niego.

-Jest parę spraw.- zaczął, oblizując wargi.- Po wyjściu z salonu udamy się na zakupy.- powiedział, po czym dodał.- Kupię ci ubrania i wszystko co będziesz potrzebowała przez najbliższy tydzień.- przełknął ślinę i kontynuował.- A jutro rano masz samolot do Sydney.

Chwila.. co?!

Moje oczy przybrały kształt pięciozłotówek. Nie dowierzałam jego słowom. Błagam, niech ktoś mi powie, że to kiepski żart.

-Słucham?!- powiedziałam, a moja szczęka zaczęła nieprzyjemnie się trząść.- Nie możesz mi tego zrobić.- rzuciłam, unosząc głos. Mężczyzna złapał mnie za obie ręce, próbując przyciągnąć bliżej siebie, jednak ja mu na to nie pozwoliłam, wyrywając się z jego objęć.

-Hope, posłuchaj.- zaczął mnie uspakajać, jednak ja już cała drżałam.- To dla twojego bezpieczeństwa, zrozum. Tylko tydzień.- powiedział, zdejmując z nosa okulary i nawiązując ze mną kontakt wzrokowy. Idąc w jego ślady, również zdjęłam czarne Ray-Bany, patrząc na niego z żalem.

-Aż tydzień.- poprawiłam go.- Aż tydzień bez ciebie.- dodałam, nieco ciszej, jednakże Tony mnie idealnie usłyszał, gdyż po chwili, przyciągnął mnie do siebie i ponownie złączył nasze usta, a ja oddałam pocałunek. Znowu poczułam to ciepło, ten prąd, tę bliskość, bezpieczeństwo. 

Gdy oderwał się ode mnie, popatrzył mi głęboko w oczy, przejechał dłonią po moim policzku, jakby jeszcze raz studiował każdy detal mojej twarzy, po czym wysiadł z samochodu, trzaskając drzwiami i klnąc pod nosem:

-Wiedziałem, że mnie kurwa przekona.

Continue Reading

You'll Also Like

40.6K 2.4K 41
- Dobrze, że to trwało tylko tydzień. Przynajmniej nie zdążyłaś się nawet zakochać. A to co stało się w Las Vegas, zostaje Las Vegas.
69.2K 2.9K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
8.4K 224 27
E-Eliza S-santia Bb-boberka G-gracjan M-gawronek(Marcel) Z-zabor B-borys
4.3K 573 24
Lee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profe...