Czarny Książę

By 2ColdMint

59.1K 7.1K 3.9K

Turniej Trójmagiczny okazał się mieć dla Harry'ego zupełnie inny finał, niż się spodziewał. Po ucieczce z cme... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 30

Rozdział 29

1.3K 243 148
By 2ColdMint

Rozdział 29

Proces Albusa Dumbledore'a był taką sensacją w czarodziejskim świecie, że masa ludzi pytała, czy może w nim uczestniczyć, siedząc na widowni. Niemniej jednak zezwolono na to tylko nielicznym przedstawicielom prasy.

Na samej górze usadowili się Harry, Regulus i Severus, którzy mieli wszystko obserwować i pozostać w cieniu. Mieli zeznawać tylko w ostateczności, jeśli sytuacja by tego wymagała. Harry wiedział, że jego ojciec chrzestny był w banku i dowiedział się o kilku bardzo nieprzyjemnych sprawach, które dyrektor Hogwartu usiłował ukryć i nazywał je nieporozumieniem, ale animag nie dał się zbyć. Wpadł do Hogwartu, gdy wszyscy zebrali się w Wielkiej Sali na obiad i przy wszystkich zrobił Albusowi taką awanturę, jakiej jeszcze Hogwart nie widział. Na nic zdały się próby uspokojenia go.

Wszyscy uczniowie patrzyli na całe zajście jak na sensacyjne zjawisko. Jeszcze nigdy w historii tej szkoły nie było momentu, w którym dyrektor zostałby oskarżony o jakąś defraudację. Było więcej niż pewne, że sporo uczniów jeszcze tego wieczoru napisało do rodziców o całej sprawie. Nic więc dziwnego, że wieści tak szybko się rozeszły.

– A myślałem, że będzie tłoczniej – mruknął Harry, nasuwając bardziej kaptur płaszcza, żeby nikt go nie rozpznał.

– Mogło być, ale Wizengamot zarządził, że tylko nieliczni wejdą na salę – powiedział Severus. Również wolał, żeby Albus go nie zauważył. Nie miał pojęcia, że jego szpieg poznał prawdę i teraz już naprawdę opowiedział się za Czarnym Panem, który wolał być politykiem, niż terroryzować czarodziejów.

– Tylko mugolskiego popcornu brakuje – mruknął Regulus. – No co? – zapytał, widząc miny swoich towarzyszy. – Podobno w mugolskim kinie mają świetny. Może się kiedyś wybierzemy grupowo? Czy wolelibyście iść tylko we dwóch?

Harry poczuł, że się rumieni i cieszył się, że siedział w zaciemnionym miejscu i dodatkowo kaptur. Wolał sobie oszczędzić docinek ze strony Regulusa, który miał chyba jakiś szósty zmysł i jako jedyny przyglądał się im podejrzliwie od jakiegoś czasu.

– Bredzisz – burknął tylko.

– Zaprzeczasz, czyli jest coś na rzeczy – powiedział zadowolony.

Złoty Chłopiec nawet nie zamierzał tego komentować, ale uniósł brwi, gdy poczuł, że Severus dyskretnie bierze go za rękę. Nie spodziewał się tego, ale to był naprawdę miły gest. Mówił wprost, że nie jest sam i cokolwiek zostanie powiedziane, nie będzie musiał stawiać temu czoła w pojedynkę tak jak kiedyś. Może ich relacja była dziwna dla kogoś patrzącego na nią z boku, ale nie dla nich. Nie dla dwóch osób, które nie miały jakiegoś specjalnego doświadczenia na tym polu. I za to Harry był Severusowi wdzięczny. Im więcej ze sobą rozmawiali, tym lepiej mogli zrozumieć pewne sprawy i zamknąć je.

Harry nie miał wielkich wymagań od życia i zawsze to powtarzał, gdy ktoś pytał go o plany na przyszłość. Chciał po prostu mieć obok siebie tego kogoś, pracę, dom, czasem gdzieś pojechać. Nie marzył o jakichś luksusach.

– Malfoy by mnie pewnie wykpił – powiedział kiedyś. – Ale ja nie jestem przyzwyczajony do luksusów.

– Dwór Czarnego Pana jest całkiem luksusowy – zauważył wtedy Mistrz Eliksirów.

– I dlatego nadal mnie przytłacza. Wolałbym kiedyś zamieszkać w zwykłym domu. Może gdzieś na wsi, z daleka od ciekawskich oczu. Byłoby miło.

Najpierw jednak musieli się uwolnić od Dumbledore'a, który na pewno przygotował sobie odpowiednią linię obrony, wzbogaconą o jakże lojalnych względem siebie świadków. Harry coś czuł, że to mógł być ostatni dzień jego panowania z ukrycia. Tom powiedział im, że sprawa odbija się także echem za granicą. Międzynarodowa Konfederacja Czarodziejów nie była zadowolona, że ktoś blisko z nimi współpracujący, nagle ma stanąć przed sądem. Był ciekaw, czy ich przedstawiciele są na sali.

Zanim jednak zdążył o to zapytać, do środka weszła Amelia Bones, której powierzono po raz kolejny prowadzenie sprawy. Była znana ze swojej bezstronności i dokładnego analizowania zebranych dowodów. Nic więc nie mogło na nią wpłynąć, zwłaszcza że przed wejściem została sprawdzona, czy nikt nie rzucił na nią jakiegoś zaklęcia lub nie podał ukradkiem eliksiru. Chwilę później na salę wszedł pewnym krokiem Dumbledore.

Harry zacisnął szczękę na jego widok. Naprawdę miał nadzieję, że już nigdy więcej nie zobaczy tego człowieka. To przez niego życie tylu osób zostało zrujnowane i miał szczerą nadzieję, że spotka go zasłużona kara.

Ocknął się ze swoich rozmyślań, gdy madame Bones już odczytywała akt oskarżenia:

– ... Ponadto obecny tutaj Albus Dumbledore został także oskarżony o porzucenie magicznego niemowlęcia w środku nocy pod drzwi mugoli oraz o okradanie wpływowych czarodziejskich rodzin. Czy oskarżony chce coś powiedzieć, zanim rozpoczniemy?

– Jestem pewien, że wszystko się wyjaśni i okaże się, że to tylko nieporozumienie – odezwał się Dumbledore.

– Chyba sobie kpi – syknął Harry, a Severus mocniej ścisnął jego dłoń.

– Amelia Bones jest znana z tego, że nie da się przekonać tak łatwo ani oczarować. Zdemaskuje Albusa – zapewnił go.

– W takim razie nie masz nic przeciwko, żebyśmy przeprowadzili przesłuchanie pod wpływem eliksiru prawdy, jeśli zajdzie taka potrzeba? – zapytała.

Widzieli, że Albus nie był chętny, ale nie mógł się sprzeciwić. Od razu byłoby widać, że ma coś na sumieniu. Dla wszystkich byłoby prawdziwą sensacją, gdyby okazało się, że wszystkie oskarżenia względem niego są prawdziwe.

Tom w towarzystwie Lucjusza siedział na miejscach dla świadków. Wyglądał na pewnego siebie, mimo że część czarodziejów patrzyła na niego z obawą. Harry mógł się założyć, że mieli różdżki w pogotowiu. Pytanie tylko przeciwko komu mogliby ich tak naprawdę użyć.

– W takim razie zaczniemy od głównego oskarżyciela, którym jest Tom Riddle – powiedziała. – Panie Riddle.

– Dziękuję madame Bones. Czekałem wiele lat, żeby oczyścić swoje imię. Wyrażam też zgodę na podanie mi eliksiru prawdy, jeśli uzna to pani za konieczne – powiedział spokojnie.

– Oczywiście. Zostało to odnotowane. Panie Riddle. Wszyscy wiemy, że jest pan Czarnym Panem, stoi pan też za licznymi morderstwami i rozpętaniem wojny w świecie czarodziejów. Twierdzi pan jednak, że nie został pan nim z własnej woli, a winę za to ponosi Albus Dumbledore.

– Zgadza się. To on poinformował mnie, że jestem czarodziejem, ale...

– Ale? – Amelia popatrzyła na niego uważnie. – Czy podczas tego spotkania wydarzyło się coś nieoczekiwanego?

– Ująłbym to inaczej. Miałem wrażenie, że rozmawia ze mną bardzo niechętnie, jakby sam fakt, że musiał się znaleźć w mugolskim sierocińcu, był dla niego uwłaczający. Starał się być uprzejmy, ale jednocześnie traktował mnie z góry. Wtedy nie wiedziałem, o co chodzi, ale po latach zrozumiałem cel takiego działania. Miałem być mu wdzięczny za danie mi szansy na inne życie.

– Czuł pan tę wdzięczność?

– I tak, i nie – przyznał szczerze.

Mógł nie być pod wpływem eliksiru prawdy, ale czuł, że na miejsce, z którego zeznawał, ktoś rzucił jakiś rodzaj zaklęcia przesłuchującego. Słyszał o nim i wiedział również, że używają go aurorzy, gdy zbierają informacje. Ci silniejsi czarodzieje potrafili je wyczuć i mu się oprzeć. Mógłby to zrobić, ale wtedy autor utrzymujący zaklęcie, wyczułby, że coś jest nie tak. Wolał więc poddać się zaklęciu.

– Znalazłem wtedy wytłumaczenie na wszystkie niecodzienne wydarzenia, które działy się wokół mnie, ale z drugiej strony odniosłem wrażenie, że coś w tym wszystkim było nie tak. Ciężko było mi wtedy ująć to w słowa. Byłem dzieckiem, które dzieciństwo spędziło w mugolskim sierocińcu. Zapewniam panią, że nie było tam kolorowo. Bieda, rywalizacja pomiędzy dziećmi i przemoc ze strony innych były na porządku dziennym. Wiem, co dyrektorka placówki opowiedziała Dumbledore'owi na mój temat. Ona sama nie wiedziała, dlaczego jestem taki i bała się mnie, ale mimo wszystko próbowała mi pomóc. Obwiniała mnie za liczne wypadki, jakie miały miejsce, ale nie miała dowodów.

– A był pan winien?

– Nie wszystkiemu. Często działałem w obronie własnej, gdy starsze dzieci znęcały się nade mną. Nikogo to nie obchodziło, więc radziłem sobie sam, ale Dumbledore uznał, że moje zachowanie jest niewłaściwe. Przyznam, że zabrałem kilka rzeczy innym dzieciom, ale tylko dlatego, że zniszczyły moje. O ile mi wiadomo, jeśli ktoś coś zniszczy, to powinien to naprawić. Zostałem pouczony za to, że się broniłem.

Harry słuchał Toma i zerkał na dyrektora Hogwartu. Próbował maskować swoje zdenerwowanie i irytację, ale dla kogoś, kto nauczył się odczytywać humory krewnych tylko na podstawie mowy ciała, nie było sztuką, żeby to zobaczyć.

– Boi się – powiedział cicho. – Ale nadal uważa, że się z tego wywinie, bo Tom jest Czarnym Panem.

Severus skinął głową, również obserwując wszystko.

– W Hogwarcie wcale nie było lepiej – mówił dalej Tom. – Musiałem udowodnić swoją wartość, ale akurat to nie było dla mnie czymś nowym. Gorzej było, że tak naprawdę nie miałem pojęcia, w jakim środowisku się znalazłem. Nie miałem żadnej wiedzy o społeczności czarodziejów, nie znałem ich kultury, historii, zwyczajów i nikt nie kwapił się, żeby mi cokolwiek wyjaśnić. Zauważyliście państwo, że ten dyskryminujący podział istnieje do dziś?

– Podział? – zapytał ktoś z ław.

– W Hogwarcie są cztery domy, do których przydziela się uczniów ze względu na ich talenty. Z rzadkich książek historycznych, które udało mi się znaleźć, dowiedziałem się, że ten podział miał służyć rozwijaniu dominujących talentów uczniów, a nie być przyczyną rywalizacji pomiędzy nimi i dyskryminacji. Dlaczego obecnie Ślizgoni uważani są za największe zło, a Gryfoni za tych dobrych? Puchonów z kolei traktuje się jak ciamajdy, a Krukonów wszyscy uważają za kujonów. Czy taka kategoryzacja nie wydaje wam się szkodliwa?

– Do czego pan zmierza, panie Riddle? – zapytała Amelia.

– Ta nienawiść pomiędzy domami to wina Dumbledore'a – powiedział wprost. Ledwo skończył tę wypowiedź, a salę wypełniły podniesione głosy.

– Cisza! – krzyknęła stanowczo. – Panie Riddle. Wszyscy chodziliśmy do Hogwartu i rywalizacja pomiędzy domami nie jest niczym nowym.

– Nie mówię o zdrowej rywalizacji, madame Bones, ale o otwartej nienawiści i dyskryminacji. Weźmy na przykład przypadek Harry'ego Pottera, który jest chyba jeszcze bardziej skomplikowany, niż mój – zaproponował. – Nie zaprzeczam, że to ja podniosłem różdżkę na jego rodziców, ale do tego jeszcze dojdziemy. Na razie chciałbym na tym przykładzie pokazać, jak dziurawy i niesprawiedliwy jest system edukacji. Może, gdyby nie wycofano niektórych przedmiotów z programu nauczania, wielu sytuacji można byłoby uniknąć.

Widział, że są ciekawi tego, co miał do powiedzenia. Cała uwaga skupiła się na nim i właśnie to chciał osiągnąć. Potrafił manipulować nie gorzej od Dumbedore'a, jeśli wymagała tego sytuacja.

– Wszyscy wiemy, że Harry Potter wychowywał się u swojej mugolskiej rodziny, ale czy można to nazwać wychowaniem? – zapytał. – Czy magiczne dziecko powinno pozostać bez magicznego nadzoru? Moim zdaniem nie. To rodzi tylko niepotrzebne obawy ze strony mugoli i naraża czarodziejów na zdemaskowanie ich świata. Dlaczego wiec nikt w ministerstwie nie wpadł na pomysł, żeby sprawdzać sytuację takich dzieci? Może wtedy nie dochodziłoby do tylu wypadków? Nie jest tajemnicą, że Potter jest bardzo silnym czarodziejem, a co za tym idzie, jego wybuchy magii musiały być spektakularne. Czemu więc nikt się tym nie zainteresował? I jakim prawem to Albus Dumbledore zadecydował, że chłopak zamieszka ze swoimi krewnymi? Czy ktoś spytał ich o zdanie? O ile mi wiadomo, to nie. Dlaczego? Bo Albus Dumbledore chciał, żeby chłopiec poczuł do niego wdzięczność i nie zadawał pytań. Miał być idealnym małym bohaterem, który pewnego dnia ponownie by się ze mną zmierzył. Potter był kompletnie zielony, jeśli chodzi o świat czarodziejów, więc bardzo łatwo było mu na przykład wmówić, że Ślizgoni to zło konieczne, a Gryfoni są tak szlachetni, że już bardziej się nie da. Przypomnę zatem, że to właśnie Gryfon zdradził jego rodziców.

Jego słowa wywołały zamierzony efekt. Ludzie zaczęli szeptać i zastanawiać się, ile takich sytuacji było? Dlaczego nikt nie rozmawiał z mugolakami o magicznym świecie i jego zwyczajach? Jakiś starszy czarodziej przypomniał sobie, że jeszcze za czasów jego dziadka w Hogwarcie nauczano czarodziejskiej etyki.

– Wróćmy jednak do właściwej sprawy – powiedział Tom. – W Hogwarcie byłem na najgorszej z możliwych pozycji. Musiałem rozpychać się łokciami, żeby Ślizgoni uznali mnie za jednego ze swoich. Taka atmosfera nie wpływa nawiązywaniu cieplejszych znajomości. Niemniej jednak nauczyciele mnie lubili. Z jednym wyjątkiem. – Popatrzył przelotnie na dyrektora. – Próbował przekonywać innych, że coś jest ze mną nie tak. A niby jak miało być, skoro nikt mi nigdy nie pomógł? W międzyczasie miało miejsce kilka dziwnych incydentów. W moje ręce trafiły książki o zakazanej magii i coś zaczęło się ze mną dziać. Moje myśli stawały się coraz mroczniejsze i zacząłem bać się śmierci. Moja niechęć do mugolaków i mugoli również stawała się coraz większa. Wtedy myślałem, że to w wyniku moich przeżyć, ale teraz wiem, że to Albus Dumbledore maczał w tym palce. Fakt. Nie pałam sympatią do mugoli i czarodziejów mugolskiego pochodzenia, ale doceniam w jakiś sposób ich wartość. W końcu to świeża krew. Gdyby wszystkie rodziny pozostały czystokrwiste, mielibyśmy wokół siebie niezbyt ciekawe skutki chowu wtórnego.

– Nie jesteśmy zwierzętami, panie Riddle! – oburzył się ktoś.

– Nic takiego nie powiedziałem, ale proszę na przykład popatrzeć na starożytne egipskie rody. Ile w nich było przeróżnych chorób. A wszystko spowodowane tym, że rodzice kolejnych pokoleń byli ze sobą zbyt blisko spokrewnieni. Czy to dawało szansę na rozwój? Nie.

– Co pan chce przez to powiedzieć? – spytała Amelia.

– Dumbledore wykorzystał moją początkową niechęć do mugoli. Miałem grać rolę tego złego, podczas gdy on miał pozostać przywódcą jasnej strony. To on stał za wszystkimi intrygami. Nawet za śmiercią Potterów.

– Ale to pan wypowiedział zaklęcie niewybaczalne – zauważyła.

– To prawda, ale tutaj właśnie dochodzimy do miejsca, o którym mówiłem wcześniej. Dumbledore wykreował mnie na Czarnego Pana, którym nigdy nie chciałem być. Potrzebował po prostu przeciwnika, aby utrzymać swoją władzę. Przepowiednia, którą rzekomo wygłosiła Sybilla Trelawney, jest fałszywa.

– To kłamstwo! – odezwał się nagle Dumbledore, który do tej pory słuchał wszystkiego w milczeniu i zapewne opracowywał plan działania. – Sybilla jest prawdziwą wieszczką!

– Czyżby? – zapytał Tom. – Mam dowody na to, że przepowiednia jest fałszywa – powiedział i wyjął z kieszeni kulę. – Proszę. Oto ona. Pozwoliłem ją sobie pożyczyć.

– Panie Riddle – mruknęła Amelia. – Pozwolę sobie tego na razie nie skomentować.

– Dziękuję. Jak sama pan widzi, kula niczego w sobie nie zawiera. Nie ma zapisu przepowiedni. Zgaduję, że gdyby poddać Sybille Trelawney legilimencji, znaleźlibyśmy tam bardzo ciekawe wspomnienie. Miałem dowiedzieć się o tej rzekomej przepowiedni. Miałem zaatakować Potterów i zabić ich syna, który rzekomo miał stanowić dla mnie zagrożenie, a potem po latach stanąć z nim do walki i zapewne zginąć. Albo zginęlibyśmy obaj. Nie wiem, co zakładał plan Dumbledore'a, ale jak wszyscy wiemy, cały plan wziął w łeb w momencie, gdy młody Potter trafił do Azkabanu.

Uśmiechnął się kpiąco i popatrzył na Korneliusza Knota, który miał minę, jakby miał paść na miejscu.

– Nasz drogi minister nie zachował się jak grzeczna marionetka i uznał, że młody Potter stanowi dla niego zagrożenie. Skorzystał więc z okazji, oskarżył go o śmierć tamtego ucznia i bez procesu wtrącił do Azkabanu. Niech mi ktoś teraz powie, czy od teraz dzieci będą w ten sposób karane za błędy dorosłych? Będą wtrącane do więzienia? A może od razu wydajmy je dementorom i będzie po problemie, skoro aż takie zagrożenie stanowią dla dorosłych czarodziejów i ich planów?

– Chyba się pan trochę zagalopował, panie Riddle – powiedziała Amelia, ale po jej minie widać było, że nawet ona myślała podobnie. – Czy ktoś chciałby się do tego odnieść?

– Jestem pewien, że gdyby Harry tu był, powiedziałby wszystkim, że cała ta sytuacja to jedno wielkie nieporozumienie, a obecny tu Tom Riddle usiłuje manipulować wszystkimi – powiedział Dumbledore.

Tego Harry nie mógł już słuchać. Ten starzec znowu próbował wycierać sobie nim gębę. Zanim Severus zdążył go powstrzymać, wstał ze swojego miejsca i ryknął głośno:

– Chyba sobie ze mnie kpisz, ty stary capie!!!

Wszystkie oczy zwróciły się na niego, a w sali zapadła idealna cisza, gdy Czarny Książę spojrzał z nienawiścią na człowieka, który zrujnował mu życie.

---

I jak? Brawo ja? XD

Continue Reading

You'll Also Like

657K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
232K 13.8K 93
Czarny Pan stara się namówić Złotego Chłopca na porzucanie jasnej strony, jednak chyba żadne z nich nie zdaje sobie sprawy jakie przeciwności losu ic...
40.1K 2.9K 25
AKTUALIZOWANE Po śmierci Cedrica Harry ucieka z Privet Drive 4 by wrócić na swój piąty rok odmienionym. Nie tylko nabiera cierpliwości i ogłady, ale...
32.5K 3.8K 20
Wydawałoby się, że po tragicznych wydarzeniach na piątym roku, Harry'ego nie może spotkać już nic gorszego. Jego emocje jednak biorą nad nim górę i G...