Czarny Książę

By 2ColdMint

57.9K 7K 3.9K

Turniej Trójmagiczny okazał się mieć dla Harry'ego zupełnie inny finał, niż się spodziewał. Po ucieczce z cme... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30

Rozdział 23

1.6K 231 111
By 2ColdMint

Rozdział 23

Na spokojną rozmowę z Ronem Hermiona musiała poczekać do wyjazdu do szkoły. Udało im się znaleźć pusty przedział i dziewczyna dokładnie opowiedziała mu o spotkaniu z ich przyjacielem. W liście nie mogła mu opowiedzieć wszystkiego, więc zawarła w nim jedynie najważniejsze rzeczy. To wystarczyło, żeby uspokoić najmłodszego z braci Weasley.

– Czyli Harry ma dość ciekawe towarzystwo – mruknął cicho Ron. Wprawdzie Hermiona rzuciła odpowiednie zaklęcia, żeby nikt ich nie podsłuchał, ale biorąc pod uwagę ostrzeżenie Harry'ego, woleli nie podnosić głosów.

– Bardzo – przyznała. – Kiedy mi o wszystkim powiedział, myślałam, że żartuje, ale on przecież nigdy nie żartowałby w taki sposób. Nie, gdy chodziło o mordercę jego rodziców. Tylko że tak naprawdę Tom Riddle był zwykłym narzędziem i w jakiś sposób jest równie poszkodowany, jak Harry.

– Paranoja. Po prostu paranoja. – Rudzielec przetarł twarz dłońmi. – Co teraz zamierza?

– Powiedział, że pewnych rzeczy nie powinniśmy na razie wiedzieć, ale że dowiemy się o wszystkim w swoim czasie. Działają we własnym tempie i w zorganizowanej grupie. Chcą pokazać wszystkim, że Dumbledore nie jest tym, za kogo wszyscy go uważają.

– To może być trudne. Dumbledore przez lata umacniał swoją pozycję, jako przywódca jasnej strony. Ludzie będą zaprzeczać temu, że coś jest z nim nie tak, nawet jeśli będą to mieli czarno na białym. Mam nadzieję, że mają jakiś naprawdę świetny plan.

– Harry prosił, żebyśmy mieli oko na dyrektora. Obawia się, że twoja rodzina może być przez niego w jakiś sposób obserwowana i wykorzystana. Wolałabym, żeby się mylił, ale kiedy przypomnę sobie, że ten człowiek pozwolił zamknąć dziecko w Azkabanie, to cały mój szacunek względem niego znika. Mógł go przecież z łatwością stamtąd wydostać. Wystarczyłoby zażądać procesu z użyciem eliksiru prawdy. Nikt nie mógłby tego podważyć.

– Myślisz, że to właśnie planują? – zapytał Ron. – Zdyskredytować Dumbledore'a i pokazać światu, że wcale nie jest taki wspaniały, jak myślą? A potem co? Vol... Znaczy Tom, zajmie jego miejsce?

– Nie wiem. Harry nic o tym nie mówił, ale musimy pamiętać, że jest pod jego opieką. Żyje tylko dlatego, że Tom na to pozwolił. Mógł go zabić i nadal może to zrobić. Zbyt wiele jednak straciłby teraz na jego śmierci. Chce, żeby Harry go poparł.

– A więc dąży do przejęcia władzy. Nie wiem, czy to byłoby dla nas dobre.

– Ron. Sam wiesz, że to nie jest takie proste. Spójrz, co się dzieje. Jestem w szkole traktowana jako ta gorsza, bo nie znam wielu zwyczajów czarodziejskiego świata, ale nikt nie zadbał o to, żeby coś z tym zrobić. Taki Malfoy patrzy na mnie z góry, nazywa szlamą i ignorantką, ale pomijając obraźliwe słowa, to ma trochę racji. Gdyby w Hogwarcie były odpowiednie zajęcia dla uczniów z mugolskich rodzin, to nigdy nie dochodziłoby do takich sytuacji. Czasem mam wrażenie, że ten konflikt pomiędzy naszymi domami wywołano celowo.

Chłopak siedzący naprzeciwko niej zmarszczył brwi. W jego rodzinie zawsze mówiło się, że Ślizgoni są najgorsi, że to zło konieczne i najlepiej, gdyby ten dom nie istniał. Od kiedy Harry został zabrany, zaczął patrzeć na pewne sprawy inaczej. Malfoya nie cierpiał nadal, ale fakt, że był Ślizgonem, nie miał tutaj żadnego znaczenia. Malfoy był po prostu rozpieszczoną, wredną fretką, która nie chciała nawet spróbować, zachowywać się jak normalny człowiek. Zamiast tego zgrywał wielkiego arystokratę, szpanował pieniędzmi i wiecznie zasłaniał się ojcem. Ciekawe, co zrobiłby na wieść, że jego szkolny wróg jest teraz protegowanym Czarnego Pana? Jak nic zlałby się w gacie. No co? – spytał, widząc zdegustowaną minę Hermiony. – To szczera prawda.

Resztę podróży spędzili, planując różne rzeczy. Dumbledore nie mógł nadal żyć w przeświadczeniu, że będzie rządził z ukrycia. Ron zasugerował przekazanie Harry'emu wiadomości przez Zgredka i zapytanie go, co takiego Knot może mieć na dyrektora Hogwartu, że bez problemów aresztował dziecko. W każdej innej szkole taka sytuacja spotkałaby się z potępieniem przez opinię publiczną, a szkoła miałaby spore kłopoty. Naturalne byłoby, że rodzice straciliby zaufanie do placówki i jej pracownik, gdyby ich dziecku przytrafiło się coś takiego. Zapewne domagaliby się usunięcia dyrektora i wytoczyli mu proces. Najwyraźniej Hogwart rządził się własnymi sprawami albo Dumbledore miał jakiś układ z Knotem.

Po ceremonii przydziału czekały na nich pewne zmiany. Mieli nowego nauczyciela eliksirów, a Obrony Przez Czarną Magią miał w tym roku wyjątkowo uczyć Snape. Ron i Hermiona poparzyli po sobie. Nie byli pewnie, czy to dobrze, czy źle, ale może w ten sposób w końcu nauczą się czegoś przydatnego. Wszyscy odczuwali poważne braki edukacyjne po roku spędzonym z Umbridge jako nauczycielką.

– I tu mi się coś nie zgadza – mruknęła następnego dnia Hermiona, gdy usiedli w Wielkiej Sali na śniadaniu.

– Co takiego? – Ron popatrzył na nią znad talerza.

– Nie wydaje ci się dziwne, że gdy uczyła nas ta różowa landryna, Dumbledore zupełnie nic nie zrobił? Interweniował, dopiero gdy uczniowie zaczęli się na nią skarżyć do swoich opiekunów domów.

– Myślisz, że to też miało związek z tą całą sprawą?

– Teraz już wszystko jest możliwe – mruknęła.

Kilka minut później do środka wpadły sowy, roznosząc dzisiejszą pocztę. Dziewczyna zapłaciła sowie za nowy numer Proroka Codziennego i rozwinęła gazetę. Z trudem powstrzymała okrzyk zaskoczenia, gdy zobaczyła artykuł na pierwszej stronie.

WIELKA POMYŁKA MINISTERSTWA! CZY W AZKABANIE ZAMYKA SIĘ NIEWINNYCH LUDZI? PRZYPADEK SYRIUSZA BLACKA"

– Czyli to miał na myśli, mówiąc, że będą działać – mruknęła cicho i oboje zaczęli czytać.

Na początku tekst nawiązywał do sytuacji z Turnieju Trójmagicznego, a następnie do czasów wojny i osoby Syriusza. Opisano jego karierę jako cenionego aurora, zamieszczono kilka wypowiedzi osób, z którymi wtedy pracował, a na koniec rzucono informacją, że nie ma żadnych akt z jego procesu.

„Wygląda na to, że ministerstwo nie przejmuje się tym, że może zamykać w Azkabanie niewinnych ludzi. Może szuka pretekstu, żeby pozbywać się niewygodnych dla nich osób? Dotarliśmy bowiem do informacji, iż Syriusz Black został zesłany do więzienia bez procesu. Czy tak się robi w cywilizowany kraju? Najwyraźniej Wielka Brytania doszła do wniosku, że może robić, co jej się żywnie podoba i nie przejmować się niczym.

Jeżeli okaże się prawdą, iż ceniony auror spędził w Azkabanie kilkanaście lat bez żadnej do tego podstawy, to czy nie taka sama sytuacja dotyczy Chłopca, Który Przeżył? Czy Harry Potter także został skazany bez dowodów za zbrodnię, której nie popełnił? Czy tak właśnie obywatele mają postrzegać swój kraj? Jako państwo bezprawia, gdzie tylko ci u władzy mają coś do powiedzenia?"

Dalsza część artykułu dotyczyła spekulacji odnośnie miejsca pobytu Syriusza i jego szans na uczciwy proces.

– Nie żartował – mruknął Ron. – Syriusz może to wykorzystać na swoją korzyść.

– Dumbledore nie jest zachwycony – mruknęła cicho, dyskretnie wskazując na stół, przy którym siedzieli nauczyciele. Dyrektor miał minę, jakby ktoś zapędził go właśnie w kozi róg. – Za to Snape ma minę, jakby święta zaczęły się wcześniej.

– Ten gość krzywi się nawet na święta, więc nie widzę różnicy – mruknął Ron. – Jak dla mnie wcale nie wygląda, jakby się cieszył.

– Uwierz mi, że tak właśnie jest. Powiedzmy, że wnikliwe obserwacje pozwoliły mi rozpoznawać, kiedy ma dobry humor. Wtedy można do niego podejść z pytaniami i nawet Gryfonów nie pogryzie.

Ron jakoś nie potrafił sobie tego wyobrazić, ale nauczył się już, że gdy Hermiona o czymś mówiła, to raczej nie mijało się to z prawdą. Zerknął ponownie na Snape'a, ale nie dostrzegał różnicy w jego zachowaniu. Czytał Proroka Codziennego, jakby uważał lekturę tego szmatławca za coś poniżej jego godności. Za to różnicę w zachowaniu dyrektora dostrzegł bez problemu, zwłaszcza że ten wstał i opuścił Wielką Salę. Snape ewidentnie odprowadził go wzrokiem, a potem przeniósł go na stół Gryfonów, po czym dyskretnie skinął głową w kierunku Rona. Najwyraźniej Hermiona miała rację.

– Robi się ciekawie – mruknął pod nosem.

Pierwsze zajęcia Obrony ze Snapem były oczywiście dość napięte. Łączenie Gryfonów i Ślizgonów w jedną klasę zawsze było ryzykowne, a Snape nie omieszkał wykorzystywać tego faktu, ale tym razem coś było inaczej. Specjalnie pozwolił, żeby Malfoy ich prowokował, co doprowadziło do ostrej wymiany zdań, a potem w ruch poszły zaklęcia. Wszyscy wiedzieli, że Ślizgon może i zna kilka zakazanych zaklęć, ale Hermiona okazała się bardziej kreatywna. Zanim Snape ich rozdzielił, ona miała włosy, jakby walnął w nią piorun, ale to Malfoy wyglądał gorzej z nich dwojga. Był cały pokryty paskudnymi bąblami, które pękały, wydzielając przy tym okropny smród.

– Zabini, Nott! Zabierzcie kolegę do skrzydła szpitalnego! – polecił. – Cała reszta wynocha! Z wyjątkiem Granger i Weasleya. Wasza dwójka zostaje. Porozmawiamy sobie bardzo poważnie – syknął.

Wystarczyło kilkanaście sekund, żeby wszyscy w pośpiechu opuścili salę, zostawiając dwójkę Gryfonów sam na sam z nauczycielem, który był znany z dręczenia ich domu. Spodziewali się wszystkiego, ale nie tego, że Snape zacznie bić im brawo.

– Pięknie – powiedział. – Nie wiedziałem, że jest pani aż tak kreatywna, panno Granger.

– Chwileczkę. – Dziewczyna popatrzyła na niego zaskoczona, podczas gdy Ron zaliczał właśnie opad szczęki. – Czy pan mnie właśnie pochwalił?

– Wydaje się pani – powiedział swoim zwyczajowym tonem, upewniając się, że klasa jest odpowiednio zabezpieczona przed podsłuchiwaniem. – Niemniej jednak uważam, że niektórym przydaje się czasem lekcja życia. W normalnych okolicznościach ukarałbym was naprawdę, ale jak wszyscy wiemy, sytuacja dość dynamicznie ulega zmianie.

Dwójka Gryfonów popatrzyła na niego uważnie. Mistrz Eliksirów widział, że zaczynają rozumieć, co chciał im powiedzieć.

– Pan się z nim widział – powiedział Ron.

– Tak, panie Weasley. I na swoje nieszczęście muszę robić za posłańca – odparł, podając im karteczkę z wiadomością. – Przeczytajcie i zastanówcie się nad tym, co tam znajdziecie. I mam nadzieję, że wiecie, co to jest dyskrecja. A teraz wynocha.

Nie musiał im tego dwa razu powtarzać. Granger wcisnęła wiadomość do wewnętrznej kieszeni szaty, złapała Weasleya za ramię i pociągnęła go za sobą. Wykonał pierwszą część zadania. Pytanie brzmiało, co będzie z drugą?

Po wyjściu z klasy Ron i Hermiona zatrzymali się przez chwilę na korytarzu. Musieli znaleźć miejsce, gdzie nikt nie miałby możliwości ich podsłuchać.

– Powinnaś zrobić coś z włosami – odezwał się Ron, patrząc na nią. – Nie poznałabyś się w lustrze. Może idź do łazienki i...

– Lustro... Ron! Jesteś genialny. Chodź! – poleciła mu.

– Dokąd?

– Zobaczysz.

Niemal wbiegli po schodach na górę, a potem pokonali kilka korytarzy.

– Łazienka Jęczące Marty? Serio? – zapytał chłopak, kiedy zdał sobie sprawę, gdzie Hermiona postanowiła się ukryć. To miejsce już posłużyło im do tajnego projektu, ale potem odkryli, że tutaj mieściło się wejście do Komnaty Tajemnic. – No dobra...

Upewniwszy się, że duch Marty był chwilowo nieobecny, Hermiona wyjęła wiadomość do Harry'ego i rozłożyła ją.

„Jeśli chcecie zaryzykować spotkanie, pozwólcie, żeby dziś wieczorem Snape dał wam szlaban. Zabierze was do mnie. Nie martwcie się Śmierciożercami. Dziś ich nie będzie. Jeśli się zgadzacie, rzućcie na wiadomość zaklęcie spalające. Pojawi się godzina spotkania, a Snape zajmie się resztą. Harry"

– Co robimy? – zapytał Ron, kiedy uspokoił się na tyle, żeby pomyśleć logicznie nad treścią wiadomości.

Harry chciał, żeby spotkali się z nim w siedzibie Volmoderta. Nie napisał tego wprost, ale każdy zrozumiałby aluzję o braku obecności Śmierciożerców. Hermiona opowiadała mu całą historię, ale to wszystko nadal wydawało mu się wyjątkowo ryzykowne i tajemnicze. Biorąc jednak pod uwagę, w jakie kłopoty ich trójka potrafiła się czasem wpakować, to czym byłoby podjęcie kolejnego ryzyka?

– Skoro Harry uważa, że powinniśmy zaufać Snape'owi, to znaczy, że on też mu ufa – stwierdziła. – Idziemy?

– Idziemy – powiedział Ron.

Hermiona wyjęła różdżkę i rzuciła na wiadomość zaklęcie spalające. Treść zniknęła, a na jej miejsce pojawiła się godzina dziewiętnasta. To wtedy mieli zejść do lochów na rzekomy szlaban. Snape miał dobry pretekst, żeby ich ukarać. W końcu pożarli się z Malfoyem do tego stopnia, że Hermiona wysłała go do skrzydła szpitalnego.

Kiedy wchodzili do Wielkiej Sali na obiad, wszyscy wiedzieli już, że mają „szlaban".

– Panie Weasley, panno Granger. – Profesor McGonagall podeszła do nich. – Słyszałam o pewnym incydencie na lekcji Obrony.

– Tak, pani profesor. – Hermiona udawała, że jest jej przykro. – Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie poza tym, że zostałam sprowokowana.

– I wysłała pani innego ucznia do skrzydła szpitalnego.

– Nie zaprzeczę, ale biorąc pod uwagę, co mówił, należało mu się. Przepraszam tylko za to, że nie żałuję.

Opiekunka Gryfonów westchnęła. Konflikt pomiędzy Gryfonami i Ślizgonami był wręcz legendarny i nic nie wskazywało na to, żeby się kiedyś zakończył.

– Ponieważ pan Weasley również rzucił kilka zaklęć, oboje macie dziś wieczorem szlaban u profesora Snape'a. Powiedział, że osobiście będzie was pilnował, żeby takie zachowanie nigdy więcej się nie powtórzyło. I mam nadzieję, że się nie powtórzy. – Popatrzyła na nich wzrokiem, którego nie powstydziłby się bazyliszek.

– Oczywiście, pani profesor – odezwał się Ron. – Faktycznie zajął się wszystkim – powiedział, kiedy nauczycielka transmutacji oddaliła się.

– Współczuję szlabanu, ale nie upiększenia Malfoya – powiedział Dean Thomas, kiedy usiedli przy stole. – To było niezłe. Nie wiedziałem, że potrafisz się tak wściec, Hermiono.

– Mógł nie wygadywać bzdur – powiedziała stanowczo.

– A co takiego powiedział? – zapytała Ginny.

– Nagadywał na Harry'ego – odezwał się Ron. – Że dostał to, na co zasłużył.

– Mogę go trzasnąć upiorogackiem? – spytała od razu, wyjmując różdżkę.

– Nie! – Ron i Hermiona odezwali się jednocześnie.

– Wystarczy, że my mamy szlaban – powiedziała Hermiona, nakładając sobie jedzenie na talerz. – Trzaśniesz go, jak nie będzie świadków – dodała ciszej.

Wieczorem po kolacji, jakby nigdy nic wyszli z wieży Gryfonów i skierowali się do lochów. Snape czekał na nich w swoim gabinecie. Nie był zaskoczony, kiedy ich zobaczył. Był na prawie sto procent pewny, że nie zmarnują okazji na spotkanie z Potterem, nawet jeśli mieliby wejść do siedziby Czarnego Pana.

– Nie wiem, czy jesteście odważni, czy zwyczajnie głupi – zastanawiał się, gdy zamknęli za sobą drzwi. – Nie mam jednak teraz czasu na roztrząsanie tego. Oficjalnie nie mogę was trzymać dłużej niż do ciszy nocnej – powiedział, sięgając po kawałek grubego sznurka, który był bezpośrednim świstoklikiem do dworu. – Ufam, że wiecie, jak to działa?

Dwójka Gryfonów skinęła głowami i złapała za sznurek. Po jego aktywacji wszyscy poczuli znajome szarpnięcie, a kilka chwil później wylądowali przed bramą posiadłości.

– Nie wygląda na miejsce spotkań Śmierciożerców – skomentował Ron, rozglądając się. – Gdzie dokładnie jesteśmy?

– Nie mam pojęcia, panie Weasley – odpowiedział Snape, przechodząc przez bramę. – Czarny Pan nie zdradził nikomu lokalizacji tego miejsca, a przynajmniej ja nic o tym nie wiem.

– Jeśli to miejsce jest pod zaklęciem Fideliusa, to musiał tak zrobić – zauważyła Hermiona.

– To miejsce jest bardzo dobrze chronione, ale nie rzucono na nie tego zaklęcia. Byłoby to zbyt ryzykowne, skoro odbywają się tu spotkania, panno Granger. Proszę wysilić mózg. Przecież nie jest pani aż tak głupia.

Dziewczyna zacisnęła usta. Snape zawsze musiał rzucić jakiś komentarz w swoim stylu. Nie byłby sobą, gdyby nie wykorzystał sytuacji, że może sobie poobrażać Gryfonów. Nie byli w szkole, więc teoretycznie musiał się hamować. Dumbledore ani nikt z nauczycieli nie miał pojęcia, że dwójka uczniów przebywa właśnie poza murami szkoły i zmierza do siedziby Voldemorta. Severus nie miał pojęcia, jak Potter namówił go na to spotkanie, ale musiał użyć dobrych argumentów, skoro dostał zgodę.

Kiedy weszli do środka, od razu dostrzegł chłopaka, który na nich czekał. Siedział na schodach prowadzących na piętro i miętosił palcami rękach koszuli. Na ich widok zerwał się ze swojego miejsca i rzucił się do przyjaciół.

– Dobrze was znowu widzieć – powiedział, obejmując ich mocno.

– Ciebie też, Harry – zapewnił Ron, któremu podejrzanie zwilgotniały oczy. – A teraz mów. Co tu się dzieje?

– Myślę, że ja lepiej odpowiem na to pytanie – odezwał się Tom, pojawiając się w holu. Uśmiechnął się sadystycznie, gdy dwójka Gryfonów zamarła na jego widok. O tak! Nadal potrafił zrobić odpowiednie wrażenie i zamierzał to w przyszłości odpowiednio wykorzystać.

---

Mam ochotę sobie pomarudzić, ale nie będę, bo wiem, że ludzie nie lubią tego słuchać XD

Continue Reading

You'll Also Like

15.3K 1K 17
Kiedy zaczynają się zabójstwa kandydatów na Ministra Magii, głównym podejrzanym Harry'ego staje się Tom Marvolo Riddle. Mężczyzna przykuwa uwagę auro...
44.5K 1.7K 40
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
130K 5.9K 10
Tytuł: Druga twarz Autor: Nietoperz Do oryginału: http://www.exlibris.ehost.pl/viewtopic.php?f=15&t=3358&p=14924#p14924 Rating: M ( NC-17) Romance/Hu...
116K 8.7K 54
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...