Nowa Rodzina Monet

By chapterninja

18.4K 680 1.3K

Rodzina monet napisana na nowo, z inną, lepszą bohaterką! Rozdziały we wtorek oraz czwartek! Jakiś czas temu... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28

Rozdział 8

817 31 65
By chapterninja

Obudził, mnie dźwięk, którego szczerze nie znosiłam, a mianowicie, mój budzik. Tradycyjnie włączyłam jeszcze pięć drzemek zanim w końcu zwlekłam się z łóżka. jak zwykle, moje ciało z samego rana działało na autopilocie, więc zaczęłam ubierać się w swoje zwykłe ubrania, jakieś luźne spodnie, za duża o kilka rozmiarów bluza. Potem moje spojrzenie padło na mundurek, który wisiał schludnie na wieszaku. Zaklęłam po polsku. Patrzyłam przez chwilę na nieszczęsną spódniczkę, Will nic mi nie wspominał o spodniach, ale może o tym zapomniał? Szybko zeszłam na dół, gdzie Will stał przy blacie kuchennym najwyraźniej robiąc sobie kawę.

- Hejka, spodni jeszcze nie ma?

Will pokręcił głową, lekko zirytowany.

- Miały przyjść kilka dni temu ale - rozłożył ręce - chyba coś z dostawą.

- Ok, myślisz, że mogłabym iść w normalnych spodniach? Mogłabym znaleźć jakieś pasujące kolorem...

Will pokręcił głową ze sceptyczną miną.

- Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł.

W końcu zrezygnowana, założyłam spódniczkę a pod nią białe rajstopy. Do plecaka wcisnęłam jednak czarne getry, tak na wszelki wypadek. Wróciłam do kuchni gdzie tym razem zamiast Williama przy wyspie kuchennej siedzieli zaspani bliźniacy i Dylan, byli ubrani w mundurki jednak cała trójka miała je założone bardzo niechlujnie. Tony i Dylan jedli jakieś tosty a Shane popijał kawę, spojrzeli na mnie gdy tylko przekroczyłam próg a Tony prawie zadławił się tostem widząc mnie w spódniczce

- Oh no nie śmiej się z naszej siostrzyczki!- zaśmiał się Dylan szturchając go łokciem

- Męska wersja mundurka jeszcze nie przyszła- mruknęłam siadając naprzeciwko braci

- Nie no, wyglądasz dobrze. Po prostu mój bliźniak jest debilem- Odezwał się Shane, wydawało się że mówił szczerze, podsunął mi talerz z tostami- Jedz młoda, Dylan nieco przesadził z ilością tostów- Powiedział z uśmiechem po czym oberwał od Dylana w ramię przez co rozlał trochę kawy. Ja tylko się zaśmiałam i zaczęłam jeść tosty patrząc na kłótnię między nimi

Po jakiś 15 minutach poszliśmy do garażu, Dylan i Tony wsiedli na swoje motocykle a Shane i ja do sportowego samochodu. Usiadłam z przodu koło niego poniekąd licząc na jakieś wskazówki dotyczące szkoły. Jechaliśmy dość spokojnie a Shane zaklął pod nosem na wyprzedzających nas braci

-Nie zdziwię się jak kiedyś im się coś stanie podczas tych ich głupich wyścigów- mruknął dość poważnie chociaż przez jego twarz przemknął cień rozbawienia, zerknął na mnie z lekkim uśmiechem- Stresujesz się nową szkołą?

- Tak, zwłaszcza że nie znam zbytnio języka- odparłam, dziwne by było gdybym się tym nie stresowała- Boje się też jak ludzie zareagują na nową osobę, zwłaszcza taką z innego kraju- dodałam po chwili, właściwie nigdy nie obchodziło mnie specjalnie zdanie innych ale dzisiejszy dzień był inny. Shane zaśmiał się cicho

-Jesteś naszą siostrą, nikt ci nie podskoczy! Będąc szczerym od czasu naszej "walki" sam się Ciebie boje!- dodał żartobliwym tonem na co się uśmiechnęłam

-Masz czego! Pokonała cię "mała dziewczynka"- zaczęłam mu dogryzać

-Nie taka mała! Jesteś ode mnie wyższa co mi się zdecydowanie nie podoba!- mówiąc to próbował udawać powagę- Trzeba cię jakoś skurczyć- dodał po chwilowym namyśle

Rozmowa z Shanem zdecydowanie mnie rozluźniła i poczułam się jakoś pewniej. Kiedy zaparkowaliśmy pod szkołą Shane polecił mi bym poszła do sekretariatu, stwierdził że na pewno trafię bo jest to niedaleko wejścia po czym zamknął samochód i zniknął w tłumie. Nie byłam pewna co do tego czy trafię ale najwyżej zapytam kogoś kto lepiej zna tą szkołę. Pewnym krokiem ruszyłam do drzwi wejściowych i gdy tylko przekroczyłam próg nowej szkoły zaczęłam słyszeć szepty i widziałam jak ludzie pokazują na mnie palcami. Zdołałam wyłapać jedynie kilka zdań

-Czy to ta siostra braci Monet?- zapytała jakaś blondynka swojej przyjaciółko

-Tak mi się wydaje- odparła ta druga nie spuszczając ze mnie wzroku

-Koniecznie muszę się z nią zaprzyjaźnić! Może wtedy będę miała szanse u Shane'a!

-Nie wygląda na Monet, tam wszyscy mają ciemne włosy a ona co? Ruda

Starałam się ignorować te głosy jednak nim dotarłam do drzwi sekretariatu otoczył mnie wianuszek zafascynowanych moją osobą dziewczyn, no tak raczej każdy już tu wiedział o zasadzie "0 rozmów z płcią przeciwną". Starałam się jakoś wydostać z tłumu ale jednocześnie nie chciałam być niegrzeczna i odpowiadałam na zadawane mi pytania jednak dość lakonicznie. Tłum rozproszył się jednak gdy usłyszałam dziwnie znajomy mi głos

- Co tu się dzieje - nie czekając zbytnio na wyjaśnienia dodała - weźcie dajcie spokój dziewczynie - jej głos był lekko rozbawiony. W końcu jakoś udało jej się przedrzeć przez tłum.

Przez chwilę mierzyłyśmy się spojrzeniem, jakby poruwnójąc obecny obraz z tym który zapamiętałyśmy. W końcu podeszłam do niej i zarzuciłm jej ręce na ramiona. W objęciach Roxane, na reszcie poczułam się bezpieczna, bo chociaż długo się nie widziałyśmy, to przecież znałam ją przez całe swoje życie. I teraz stojąc na zatłoczonym, szkolnym korytarzu, poczułam się wreszcie jak w domu. Dyskretnie wciągnęłam jej zapach, zmienił się, ale nadal dało się wyczuć te subtelną woń należącą właśnie do niej.

- Tak się cieszę, że cię widzę - powiedziałam, gdy wreszcie się od siebie odsunęłyśmy. A na mojej twarzy widniał uśmiech który poraz pierwszy od czasu gdy się tutaj znalazłam krył prawdziwą radość. W moich oczach na moment zamigotały łzy, ale szybko je odpędziłam.

- Chyba trzeba ogłosić święto narodowe - powiedziała jeszcze raz lustrując mnie wzrokiem. - Aleksandra Monet w spódniczce, koniecznie zapiszę to w kalendarzu, bo myślę, że i z noszenia mundurku się jakoś wykręcisz.

- No jasne, Will już pisał do derektorki, ale jeszcze nie przyszła nowa wersja. A jak już w temacie jesteśmy, zaprowadziła byś mnie może do sekretariatu, muszę tam iść i załatwić jakieś papiery. - zauważylam jednocześnie, że jej mundurek także różni się nieco od tych należących do rzeszty dziewcząt, na spódniczce zawieszony był srebrny lańcuch, a marynarka i spódniczka, wydawały się ciemniejsze, dużo bardziej zbliżały się w stronę czerni niż szarości, na nogach miała zaś swoje tradycyjne glany, które nadawały wszystkiemu drapieżny rys.

Zauważyłam, że tłum który wcześniej się zgromadził, teraz już trochę zrzedł najwyraźniej, nie zainteresowany, rozmową prowadzoną w całkiem obcym im języku.

- Co wy niby robicie? - zapytała ze śmiechem jakaś dziewczyna o krótkich Bond włosach - przywołujecie duchy tym swoim dziwnym językiem?

Roxane odwróciłą się do dziewczyny, z pęłną powagą na twarzy.

- Dokładnie tak, nie widzisz tych wszystkich duchów które zbierają się wokół? W każdym razie to jest Mona i Audrei - wskazała na blondynkę, i stojącą nieco dalej brunetkę o dość długich włosach - a to Ola - powiedziała zwracając się do dziewczyn.

- Wlaściwie wolałabym Alex.

Roxane spojrzałam na mnie przez chwilę, jakby musialą skorugować informacje o mnie, potem jednak wzruszyła ramionami.

- W takim razie Alex. - Spojrzała szybko na zegarek - Może chodźmy już lepiej do sekretariatu, bo nie zostało nam dużo czasu do dzwonka.

Poszłam razem z przyjaciółką do sekretariatu gdzie miła pani recepcjonistka powiedziała mi że muszę wybrać kilka przedmiotów i na tej podstawie zostanie ułożony mój plan. Dowiedziałam się również, że muszę wybrać sobie jakieś zajęcia dodatkowe i bez wahania wybrałam szermierkę. Poprosiłam o ułożenie mojego planu podobnego do planu Roxane wliczając w to jednak moją ukochaną biologię i angielski

-Dobrze słonko, w takim razie idź teraz z panną Delgado na angielski a na przerwie przyjdź po swój plan- uśmiechnęła się przyjaźnie

- Dobrze, dziękuje bardzo, do widzenia- wyszłam z przyjaciółką z sekretariatu, korytarze były już puste, skrzywiłam się lekko na myśl o tym, że spóźnię się już na pierwszą lekcje

- Spokojnie pan Dalton jest bardzo wyrozumiały- wyluzowany głos Roxane uspokoił mnie, dziewczyna chwyciła mnie za rękę i zaprowadziła do sali od angielskiego, czując jej dotyk moje serce zabiło nieco mocniej. Weszłyśmy do sali w połowie zdania o... W sumie nie zrozumiałam ani słowa z tego co usłyszałam

- Przepraszamy za spóźnienie ale Alex musiała coś załatwić w sekretariacie- powiedziała z taką lekkością w głosie jakby rozmawiała z kolegą a nie z nauczycielem co nie ukrywam lekko mnie zdziwiło

- Nic nie szkodzi, siadajcie. A nową koleżankę witamy- mężczyzna uśmiechnął się lekko i wrócił do prowadzenia zajęć. Z przerażeniem odkryłam że praktycznie nic nie rozumiem i ciężko było mi domyślić się chociażby z kontekstu. Jak miałam się czegokolwiek nauczyć jak wszystkie słowa zlewały się w niezrozumiały bełkot?

Roxane zauważyła mój nastrój i domyślila się jego powodów.

- Wytłumacze ci wszystko po lekcji. No i jeśli masz swoje podręcznki z Polski, to możesz porównywać materiał szczególnie jeśli chodzi o biologię, czy tego typu przedmioty. Z resztą, nauczyciele, rozumieją, że to nie jest twój ojczysty język.

Widząc, że nadal jestem nieco przygnębiona, zaczęła pisać coś po swoich notatkach, gdy przypatrzylam się uważniej, spistrzegłam iż są to tłumaczenia, i wyjeśnianie konkretnych zagadnień, napisane w języku Polskim.

- Wyślę ci potem zdjęcie, będzi ci łatwiej - uśmiechnęła się tym swoim pięknym uśmiechem który pokazywał prawie wszystkie zęby.

Podczas przerwy na Lunch usiadłam przy stoliku wraz z Roxane, Audrei i Moną.

Dziewczyny wypytywały mnie o wrażenia po pierwszym dniu.

- Ta, poczekaj na biologię, aż poznasz panią Roberts, jest cudowna.

- Za to Mandoza jest okropny, on uczy wf i nie lubi każdego kto nie lubi sportu.

Wzruszyłam lekko ramionami, byłam wysportowana, i lubiłam się ruszać.

- Cóż może chociaż na wf nie będę miała problemu z językiem.

- Nie jest tak, źle mówisz dość dobrze.

Uniosłam brwi

- Ta jasne, szczególnie biorąc pod uwagę, że nie rozumiem większości słów które wypowiadacie.

- zawsze mogę służyć jako tłumacz - Roxane zaśmiała się lekko.

- Ten wasz język jest w ogóle dziwny, same ,,s" i ,,c" gadacie jabyście próbowały się z wężami porozumieć.

- Właściwie, co cię najbardziej zaskoczyło w Ameryce?

- Hmm... - zastanowiłam się chwilę a potem odparłam całkowicie poważnie - samochody.

- W sensie, że marki?

- Nie, po prostu, w Polsce raczej się ich nie spotyka, zwykle jeździmy na niedźwiedziach polarnych, bo dla większości ras koni jest tam za zimno.

Mona otworzyła usta by coś odpowiedzieć jednak przerwał jej jakiś chłopak, był wysoki, z dość długimi kręconymi włosami, i mnóstwem piegów na nosie.

- Gadałem z Roberts, i możemy robić razem ten projekt na biologię- odezwał się do dziewczyn po czym jego wzrok skierował się na mnie, wyglądał na speszonego- Oh to ty jesteś ta nowa? Siostra Monetów?- zapytał dość niepewnie a gdy pokiwałam głową wyciągnął do mnie rękę- Marshall jestem

-Alex- uścisnęłam mu rękę jednak kątem oka zobaczyłam że Shane i Tony zmierzają w naszą stronę. Zirytowało mnie to trochę bo przecież była mowa o randkach a to zwykłe przywitanie. Zabrałam rękę i zacisnęłam dłoń w pięść starając się stłumić przypływ gniewu

- Te, a ty co tu robisz?- zapytał Tony zaciskając dłoń na ramieniu Marshalla

-J...Ja? Ja... Ja tylko rozmawiam o... O projekcie z biologi!- głos chłopaka drżał i łamał się, wyglądał na przerażonego

-Projekcie z biologii? Z naszą siostrą?- Shane uniósł brwi

- N...Nie... M...Mówiłem do... Do Roxane, Mony i Audrei- Wyjaśnił pośpiesznie

- Shane, Tony, wystarczy- podniosłam się gwałtownie z krzesła nie potrafiąc opanować złości- Nic złego nie zrobił.- powiedziałam ostro. Braci jednak to nie ruszyło

-Przypominam że masz zakaz rozmów z płcią przeciwną- odezwał się Tony

-Nie, mam zakaz UMAWIANIA SIĘ z płcią przeciwną. Jakbym miała zakaz rozmów to bym z wami nie rozmawiała!- uderzyłam dłonią w stół, poczułam że wzrok wszystkich osób zebranych na stołówce zwrócony był teraz na nas

- Uspokój się dziewczynko- syknął Tony

- To ty się uspokój chłopczyku!- krzyknęłam, nienawidziłam jak mnie tak nazywał, poczułam jak ktoś łapie mnie za rękaw

-Alex, już wystatszy- głos Roxane był łagodny ale stanowczy a dźwięk ojczystego języka jakby nieco mnie uspokoił. Pochyliłam się nad stołem i spoliczkowałam Tony'ego który od razu puścił przerażonego chłopaka. Marshall uciekł gdy tylko ręka mojego brata puściła jego ramię. Usiadłam już spokojniejsza

- Ty mała...- Tony nie dokończył a Shane powstrzymał go przed rzuceniem się na niego

-Tony. Opanuj się, ty Alex z resztą też- powiedział jakby wypartym z emocji tonem po czym lekko się uśmiechnął i odszedł z bratem do stołu Monetów, słyszałam jak Tony jeszcze coś mówił że powinnam dostać nauczkę ale jakoś się tym nie przejęłam

- Alex takie zachowanie było naprawdę niestosowne- odezwała się Roxane, Mona i Audrey patrzyły na mnie w milczeniu przerażone. Ja jedynie wywróciłam oczami

- Należało mu się- mruknęłam- Sama wiesz, że nienawidzę jak ktoś kontroluje każdy mój ruch i wiesz jak to na mnie działa- to powiedziałam już lekko zawstydzona na co dziewczyna pokręciła głową rozbawiona.

- Na pewno załatwiłaś sobie już rozmowę z kimś- zaśmiała się cicho i potargała mi włosy a ja właśnie zdałam sobie sprawę że znowu będę musiała rozmawiać z Vincentem

Continue Reading

You'll Also Like

2.6K 100 23
Po emocjonującym koncercie w Orpheum mogłoby się wydawać, że przygody zespołu się zakończą. Jednak chłopakom nie udało się "przejść na drugą stronę"...
27.1K 1.9K 56
Moje śmieszne i nieśmieszne wymysły/talksy z,,Ani nie Anny''.
62.9K 2K 38
~Po chwili rozpłakałam się jak małe dziecko. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Dlaczego poszłam na ten cholerny spacer?! - Ja Cię bardzo k...
2K 126 5
2 siostry, Hailie i Yoko. Mieszkają z mamą i babcią w Japoni. Mama i babcia to japonki, a Hailie i Yoko to pół Japonki. Po Hailie nie widać że jest p...