Rozdział 8

584 23 38
                                    

Obudził, mnie dźwięk, którego szczerze nie znosiłam, a mianowicie, mój budzik. Tradycyjnie włączyłam jeszcze pięć drzemek zanim w końcu zwlekłam się z łóżka. jak zwykle, moje ciało z samego rana działało na autopilocie, więc zaczęłam ubierać się w swoje zwykłe ubrania, jakieś luźne spodnie, za duża o kilka rozmiarów bluza. Potem moje spojrzenie padło na mundurek, który wisiał schludnie na wieszaku. Zaklęłam po polsku. Patrzyłam przez chwilę na nieszczęsną spódniczkę, Will nic mi nie wspominał o spodniach, ale może o tym zapomniał? Szybko zeszłam na dół, gdzie Will stał przy blacie kuchennym najwyraźniej robiąc sobie kawę.

- Hejka, spodni jeszcze nie ma?

Will pokręcił głową, lekko zirytowany.

- Miały przyjść kilka dni temu ale - rozłożył ręce - chyba coś z dostawą.

- Ok, myślisz, że mogłabym iść w normalnych spodniach? Mogłabym znaleźć jakieś pasujące kolorem...

Will pokręcił głową ze sceptyczną miną.

- Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł.

W końcu zrezygnowana, założyłam spódniczkę a pod nią białe rajstopy. Do plecaka wcisnęłam jednak czarne getry, tak na wszelki wypadek. Wróciłam do kuchni gdzie tym razem zamiast Williama przy wyspie kuchennej siedzieli zaspani bliźniacy i Dylan, byli ubrani w mundurki jednak cała trójka miała je założone bardzo niechlujnie. Tony i Dylan jedli jakieś tosty a Shane popijał kawę, spojrzeli na mnie gdy tylko przekroczyłam próg a Tony prawie zadławił się tostem widząc mnie w spódniczce

- Oh no nie śmiej się z naszej siostrzyczki!- zaśmiał się Dylan szturchając go łokciem

- Męska wersja mundurka jeszcze nie przyszła- mruknęłam siadając naprzeciwko braci

- Nie no, wyglądasz dobrze. Po prostu mój bliźniak jest debilem- Odezwał się Shane, wydawało się że mówił szczerze, podsunął mi talerz z tostami- Jedz młoda, Dylan nieco przesadził z ilością tostów- Powiedział z uśmiechem po czym oberwał od Dylana w ramię przez co rozlał trochę kawy. Ja tylko się zaśmiałam i zaczęłam jeść tosty patrząc na kłótnię między nimi

Po jakiś 15 minutach poszliśmy do garażu, Dylan i Tony wsiedli na swoje motocykle a Shane i ja do sportowego samochodu. Usiadłam z przodu koło niego poniekąd licząc na jakieś wskazówki dotyczące szkoły. Jechaliśmy dość spokojnie a Shane zaklął pod nosem na wyprzedzających nas braci

-Nie zdziwię się jak kiedyś im się coś stanie podczas tych ich głupich wyścigów- mruknął dość poważnie chociaż przez jego twarz przemknął cień rozbawienia, zerknął na mnie z lekkim uśmiechem- Stresujesz się nową szkołą?

- Tak, zwłaszcza że nie znam zbytnio języka- odparłam, dziwne by było gdybym się tym nie stresowała- Boje się też jak ludzie zareagują na nową osobę, zwłaszcza taką z innego kraju- dodałam po chwili, właściwie nigdy nie obchodziło mnie specjalnie zdanie innych ale dzisiejszy dzień był inny. Shane zaśmiał się cicho

-Jesteś naszą siostrą, nikt ci nie podskoczy! Będąc szczerym od czasu naszej "walki" sam się Ciebie boje!- dodał żartobliwym tonem na co się uśmiechnęłam

-Masz czego! Pokonała cię "mała dziewczynka"- zaczęłam mu dogryzać

-Nie taka mała! Jesteś ode mnie wyższa co mi się zdecydowanie nie podoba!- mówiąc to próbował udawać powagę- Trzeba cię jakoś skurczyć- dodał po chwilowym namyśle

Rozmowa z Shanem zdecydowanie mnie rozluźniła i poczułam się jakoś pewniej. Kiedy zaparkowaliśmy pod szkołą Shane polecił mi bym poszła do sekretariatu, stwierdził że na pewno trafię bo jest to niedaleko wejścia po czym zamknął samochód i zniknął w tłumie. Nie byłam pewna co do tego czy trafię ale najwyżej zapytam kogoś kto lepiej zna tą szkołę. Pewnym krokiem ruszyłam do drzwi wejściowych i gdy tylko przekroczyłam próg nowej szkoły zaczęłam słyszeć szepty i widziałam jak ludzie pokazują na mnie palcami. Zdołałam wyłapać jedynie kilka zdań

Nowa Rodzina MonetWhere stories live. Discover now