Rozdział 15

355 19 26
                                    

Wiele przerw spędzałam w damskiej łazience wraz z Jasonem, czasem towarzyszyła mi Roxane, jednak to zdarzało się bardzo rzadko gdyż nie polubili się od pierwszego wejrzenia. Teraz nastąpiła jedna z takich przerw i obiecałam sobie w duchu, że więcej nie popełnię tego błędu. 

- Przecież wam mówię, to nie był żaden ketchup ani nic w ty stylu. Tony miał zakrwawioną koszulkę do tego potarganą w kilku miejscach. ja rozumiem, że czasem tak może wyjść podczas walki, ale co on mógł robić o 3 w nocy żeby tak skończyć?

Roxane przytuliła mnie.

- Szczerze nie wiem co faktycznie mógł robić, ale twoi bracia w ogóle mają podejrzaną reputacje, więc równie dobrze mógł właśnie handlować z kimś dragami, zastrzelić kogoś lub mieć upojną noc tyle, że laska się zdenerwowała i mu przywaliła. 

Uniosłam brwi.

- To wydaje się raczej mało prawdopodobne.

- Może spróbuj go po prostu zapytać? Raczej nie próbował tego za bardzo ukryć skoro go przyłapałaś. 

- Ewentualnie spróbuj gdzieś pogrzebać, może znajdziesz, ja nie wiem jakieś papiery czy coś w tym stylu- rzucił blondyn na co ja wywróciłam oczami

-To się wtedy znajdzie jakiś Dylan albo Tony którzy od razu doniosą że coś węszę- mruknęłam krzywiąc się lekko

- Można poszukać czegoś w internecie- Jason od razu oberwał od Roxane w głowę

-Ty naprawdę jesteś jakiś tępy. Po pierwsze historia wyszukiwania Alex zapewne jest ciągle pod kontrolą któregoś z braci a po drugie myślisz że z taką ilością pieniędzy jaką posiadają znajdziesz coś złego na ich temat w internecie?- zapytała oburzona głupotą chłopaka

-Spróbować nie zaszkodzi- powiedział masując sobie głowę. Ja nie tracąc czasu wzięłam jego telefon i odblokowałam go. Wpisałam w wyszukiwarkę "Vincent Monet",  a po przeczytaniu kilku artykułów, które wyglądały dla mnie praktycznie tak samo, znalazłam zdjęcie, kogoś kto był moim ojcem. ,,Camden Monet" głosił napis pod zdjęciem.

Zmarszczyłam lekko brwi, wydawał mi się znajomy. Był on wysokim, umięśnionym mężczyzną o czarnych włosach i przenikliwie błękitnych oczach. Ubrany był w czarny garnitur a na jego palcu widniał srebrny jednak dość prosty sygnet. Początkowo myślałam że widzę w nim podobieństwo do moich braci a raczej w nich podobieństwo do niego, chwilę stukałam paznokciem w ekran po czym coś zrozumiałam.

- To jego przedstawia obraz przy schodach... Nie zwracałam na niego wcześniej specjalnej uwagi ale teraz gdy o tym myślę... Ma to sens...- Rzuciłam nieświadomie na głos. Od razu po wypowiedzeniu tych słów poczułam jak oboje się do mnie nachylili

-To twój ojciec?- zapytał chłopak

-Tak, na to wychodzi.

Coś mi nie pasowało, ale nie miałam pojęcia o co dokładnie chodzi, uznałam, że muszę się koniecznie przyjrzeć temu obrazowi jak wrócę. Zrobiłam zdjęcie telefonu Jasona, bym mogła potem wrócić i porównać go z obrazem. Miałam nadzieję, że bracia nie kontrolują także moich zdjęć, ale byłam chyba skłonna zaryzykować.

Gdy szłam już na parking, coś, jakiś impuls, a może to specyficzne mrowienie pod skórą, które pojawią się gdy ktoś cię obserwuję, w każdym razie sprawił, że zamarłam w pół kroku i zaczęłam skanować teren. Potem znalazłam, przy samym wjeździe do szkoły stał zaparkowany samochód, ot zwykły, niczym się niewyróżniający, z tej odleglaści nie byłam wstanie nawet rozpoznać marki.Właściwie nic dziwnego biorąc pod uwagę moją nikłą znajomość samochodów. Za to miałam naprawdę dobry wzrok, i widziałam mężczyzne który siedzi w środku, zochowywał się niby normalnie, ale było w tym coś cholernie nienaturalnego. Obserwował szkołę, albo ludzi którzy chodzili przed nią. Może po prostu na kogoś czeka, a nie chciał wjeżdżać na teren szkoły? Przez chwilę miałam wrażenie, że mężczyzna patrzy prosto na mnie, ale nie to musiało być jedynie złudzenie albo moja wyobraźnia, bo z tej odległości nie byłam przecież w stanie rozpoznać tak subtelnych ruchów. Mimo to przeszedł mnie dreszcz.

Nowa Rodzina MonetWhere stories live. Discover now