Rozdział 1

1.6K 37 74
                                    

Obserwowałam jak moja babcia upada na podłogę, czas zdawał się zwolnić, a ja tkwiłam w koszmarze, w którym zawsze jestem za wolna, teraz tez nie zdążyłam zareagować. Podbiegłam do niej, nie zważając na kawałki, rozbitego kubka i gorącą herbatę, które babcia wcześniej trzymała w dłoni. uklękłam przy niej i zbadałam czy nie ma rozbitej głowy, W moich rękach wydawała się krucha, bałam się zrobić jej krzywdę. W tle słyszałam jak moja mama wzywa karetkę, która przyjechała po czasie zdającym się trwać godzinę. Patrzyłam jak Ratownicy zabierają babcie do szpitala, a mama ubiera szybko kurtkę, robiłam wszystko jak na autopilocie, z początku nie potrafiłam znaleźć kluczyków do samochodu, gdy wychodziłam mama, zatrzymała mnie w drzwiach. 

- Ola, zostań w domu, nie ma potrzeby, żebyś jechała z nami.

- To moja babcia, oczywiście, że pojadę.

- Masz jutro szkołę, powinnaś się wyspać.

- Przecież i tak się nie wyśpię!

- Olu... - Zobaczyłam w jej oczach strach i smutek. - Za niedługo wrócę - Ten widok sprawił, że zatrzymałam się na chwilę, a  potem jak w transie oddałam kluczyki do samochodu.

Mama przytuliła mnie na pożegnanie. Nie wiedziałam wtedy, że to ostatni raz kiedy to robi.

- Kocham cię - wyszeptała w moje ramie, potem wyszła a ja zostałam w domu sama.

Chodziłam po pokoju zdenerwowana, w końcu po kilku godzinach mama zdzwoniła do mnie, że już wszystko w porządku i wracają do domu. Jednak nie wracali. Zadzwoniłam do nich parę razy, bo nawet przy korkach nie wracali by tak długo. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi, i z ulgą je otworzyłam. Jednak na korytarzu nie stała Mama z babcią, a dwóch policjantów.

- Możemy wejść?

Nie odzywałam się, tylko patrzyłam na nich, a złe przeczucia zagnieżdżały się we mnie coraz bardziej. W końcu jednak przesunęłam się robiąc przejście, i wskazałam im kanapę. usiedli na niej z grobową miną. Potem powiedzieli mi to czego się już domyślałam, Gdy mama i babcia wracały, wjechał w nich pijany kierowca. Zginęli na miejscu.

Nie do końca pamiętam co działo się potem, jakaś pani z opieki społecznej zajmowała się organizacją pogrzebu co jakiś czas pytając mnie o zdanie, inna pomagała mi spakować rzeczy, ktoś poinformował mnie, że odnaleziono moich braci, którzy są gotowi przyjąć mnie do siebie. Jednak czeka mnie przeprowadzka, gdyż mieszkają w Ameryce.

Doskonale pamiętam moment gdy trumny trafiały do ziemi, a obok stali właściwie obcy dla mnie ludzie. Nagle w mojej głowie pojawiła się myśl, że chciałabym, by obok mnie znalazła się Roxane - moja przyjaciółka z dzieciństwa która wyjechała do rodzinnych stanów kilka lat temu. bezwiednie usiadłam na ziemi nie przejmując się tym, że brudzę sukienkę, ze złością zacisnęłam na niej pięści i poczułam jak materiał drze się pod moimi palcami. I tak nie lubię sukienek. ktoś złapał mnie za ramiona i postawił na nogi, ktoś inny poprowadził mnie do jakiegoś pokoju, gdzie mogłam się uspokoić. 

Dzień przed wyjazdem spakowałam moje rzeczy do pudeł, bo nie zmieściłabym wszystkiego do walizki, rzeczy miały przepłynąć statkiem i dotrzeć kilka dni po mnie. Praktycznie cały czas ktoś się kręcił dookoła mnie, a ja po prostu chciałam pobyć sama, zatrzasnąć drzwi na klucz i nikogo nie wpuścić.

W końcu wsiadłam do samolotu, kiedyś na pewno bym się tym ekscytowała lecz teraz? Teraz jedyne co chciałam to by mama i babcia przy mnie były... Ale to było nie możliwe, one nie żyły a ja tego dnia przyrzekłam sobie że nigdy przenigdy nie tknę alkoholu

Teraz nie mogłam już myśleć o tym co stało się zaledwie cztery dni temu, musiałam zacząć myśleć o tym co jest tu i teraz. Pracowniczka opieki społecznej powiedziała mi że mam pięciu braci z czego najstarszy, Vincent miał być moim opiekunem prawnym, następny był William, później Dylan a na końcu, najmłodsi bliźniacy, Shane i Tony. Zaczęłam się zastanawiać jak teraz będzie wyglądać moje życie?

Nowa Rodzina MonetWhere stories live. Discover now