Czarny Książę

By 2ColdMint

59.2K 7.1K 3.9K

Turniej Trójmagiczny okazał się mieć dla Harry'ego zupełnie inny finał, niż się spodziewał. Po ucieczce z cme... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30

Rozdział 17

1.9K 224 145
By 2ColdMint

Rozdział 17

Ostatnie w tym roku szkolnym wyjście do Hogsmeade zostało zaplanowane zaraz po SUMach, kiedy już wszystkie emocje związane z nauką nareszcie opadły. Uczniowie ochoczo skorzystali z takiej możliwości i w sobotę po śniadaniu opuścili mury szkoły, kierując się drogą do wioski.

– Powinien być tu z nami – powiedziała Hermiona, kiedy razem z Ronem i jego rodzeństwem wyszli z zamku. – Powinien zdawać egzaminy i grać w tego durnego quidditcha.

Nikt nie musiał pytać, o kim mówiła. Wszyscy to wiedzieli.

– Przynajmniej udało nam się trochę namieszać dzięki „Żonglerowi" – zauważył Ron.

– Nigdy nie podejrzewalibyśmy cię o taki numer Roniaczku – wyszczerzył się Fred, a George skinął głową. – Może jeszcze jest dla ciebie nadzieja na przyszłość.

– Bardzo zabawne – burknął, ale prawdą było, że on i Hermiona byli z siebie dumni. Namieszali całkiem sporo w tym, co robiła Wielka Pani Inkwizytor, a ponieważ nikt nie lubił różowej ropuchy, nauczyciele nie drążyli tematu i nie szukali winnych tego szalonego artykułu, który odbił się tak szerokim echem.

– Luna mówiła, że jej tata musiał robić dodruk magazynu – odezwała się Ginny. – Myślicie, że Sami-Wiecie-Kto naprawdę porwał Harry'ego? – zapytała.

– Nie wydaje mi się – odparła Hermiona. – Gdyby tak było, chwaliłby się tym, a Śmierciożercy szaleliby w najlepsze. Ministerstwo na pewno wysłałoby wtedy wszystkich swoich aurorów na ulice.

– W takim razie nie rozumiem – powiedział George. – Wiemy, że Sami-Wiecie-Kto wrócił, tak? Więc dlaczego nic nie robi? Chyba się nie boi?

– Nie. To najpewniej jakiś rodzaj strategii – stwierdziła i już miała pociągnąć temat dalej, gdy kątem oka dostrzegła coś. Zatrzymała się tak nagle, że idący obok niej Ron, niemal się potknął.

– Co się stało? – zapytał, patrząc na nią.

– Czy to nie Hedwiga? – spytała cicho, wskazując na białą sowę, ukrywającą się na jednej z gałęzi pomiędzy liśćmi.

– Niemożliwe. Hedwiga zniknęła, tak samo, jak rzeczy Harry'ego – przypomniał jej.

Dziewczyna rozejrzała się, czy nikt na nich nie patrzy, ale na szczęście szli właściwie na samym końcu. Odczekała aż minie ich grupka rozchichotanych dziewczyn, a potem podeszła do drzewa i popatrzyła w górę.

– Hedwiga? To ty? – zapytała.

Biała sowa zahuczała cicho, a potem sfrunęła na niższą gałąź.

– To naprawdę ona – powiedziała, patrząc na rodzeństwo Weasleyów. Ci szybko podeszli do niej. – Nic ci nie jest. Czyli Harry'emu też nic nie dolega? Jest bezpieczny?

Sowa ponownie zahuczała cicho, a potem wystawiła nóżkę, do której miała przywiązaną wiadomość. Kiedy Ron ją odwiązał, rozłożyła skrzydła i odleciała, nie czekając na odpowiedź. Wszyscy patrzyli za nią, dopóki nie stała się maleńkim punkcikiem.

– Co napisał? – spytał George.

– Myślicie, że to bezpieczne, czytać teraz? – spytała Hermiona. – Zróbmy to lepiej później w jakimś dyskretniejszym miejscu – zaproponowała.

Wszyscy skinęli głowami, a Ron podał jej list, który ukryła w wewnętrznej kieszeni swojej szaty. Myśleli to samo. Skoro Hedwiga przyniosła wiadomość, to oznaczało, że Harry jest bezpieczny. Poczuli coś w rodzaju ulgi, kiedy sobie to uzmysłowili.

Po wydarzeniach na finałowym zadaniu turnieju wszyscy byli w szoku, a w Gryffindorze zapanował jakiś rodzaj żałoby. Oczywiście poniektórzy spekulowali, że skoro Harry został zabrany do Azkabanu, to może jednak miał coś wspólnego ze śmiercią Cedrica. Te plotki jednak szybko ukróciła Hermiona, wrzeszcząc na nich, że Harry nigdy nikomu nie zrobił krzywdy i jak w ogóle mogło im to przyjść do głowy?

– Od czterech lat jest Gryfonem! – grzmiała. – Dzieli z wami dom i jest najlepszym szukających, jakiego mieliśmy od dawna! Nigdy nikogo nie zaatakował, więc skąd w ogóle ten idiotyczny pomysł, że mógł to zrobić teraz?!

– Dokładnie – wtrącił się Ron. – Poza tym Cedric był starszy, więcej umiał i lepiej panował nad swoją magią. W pojedynku Harry nie byłby dla niego równym przeciwnikiem.

To ukróciło jawne spekulacje wśród Gryfonów, ale nie w innych domach. Z czasem jednak Ron i Hermiona zauważyli zmianę w zachowaniu niektórych Ślizgonów. Ci, których rodzice byli Śmierciożercami, na pewno przekazali swoim dzieciom odpowiednie informacje o powrocie Voldemorta. Niektórzy stali się dziwnie cisi, ale inny, jak na przykład Draco Malfoy patrzyli na innych z góry. Ron mógł się jednak założyć, że gdyby Malfoy stanął przed Voldemortem, od razu zmoczyłby spodnie.

Wizyta w Hogsmeade bez Harry'ego w końcu nie wisiała nad nimi jak poczucie, że oni się bawią i są wolni, a ich przyjaciel siedzi w więzieniu. Nie byli głupi. Zdawali sobie sprawę z tego, że skoro Harry'ego nie było już w Azkabanie to albo uciekł, korzystając z zamieszania, gdy uciekali również Śmierciożercy, albo został porwany. Skoro jednak mógł do nich wysłać Hedwigę, to nie mógł być więźniem.

Zrobili zakupy, wypili piwo kremowe Pod Trzema Miotłami, a potem wrócili do szkoły. Chcieli wykorzystać fakt, że większość uczniów nadal przebywała poza murami zamku. Zostawili zakupione rzeczy w dormitoriach, a potem ukradkiem przemknęli się na jeden z korytarzy na trzecim piętrze. Wszyscy tak przywykli, że kiedyś nie można było tam chodzić, że nadal odruchowo unikano tego miejsca. Mieli więc pewność, że nawet Umbridge nie wpadnie do głowy, żeby tam kogoś szukać. Zamknęli się w jednej z koszmarnie zakurzonych klas, rzucili kilka zaklęć ochronnych, a potem Hermiona wyjęła list i zaczęła go czytać na głos:

– „Część Ron, cześć Hermiono. Jestem pewien, że musieliście być naprawdę zaskoczeni na widok Hedwigi. Przepraszam, że wcześniej nie dałem znaku życia, ale bałem się, że moja wiadomość może zostać przechwycona." – Pisał Harry.

"Azkaban to koszmarne miejsce i gdyby nie dziwny zbieg okoliczności, o którym na razie nie będę wam opowiadał, mogłoby mnie już nie być. Byłem w bardzo złym stanie i nadal dochodzę jeszcze do siebie. Już jest nieźle i wreszcie nie widać mi żeber. Życie bywa jednak przewrotne i nigdy nie sądziłem, że znajdę się pod opieką kogoś, kogo nigdy bym o to nie podejrzewał. Zapewniam was, że jestem bezpieczny tak bardzo, jak obecna sytuacja może na to pozwolić.

Przypuszczam, że czytacie Proroka, ale zapewniam was, że oni nic nie wiedzą, chociaż nieświadomie wspominają o pewnych aspektach, które dla przeciętnego czarodzieja nie są zbyt istotne, ale dla innych są wręcz kluczowe. W tej chwili mogę wam zdradzić bardzo niewiele, ale mam dla was jedną naprawdę istotną wiadomość. Nie ufajcie dyrektorowi. Nie jest tym, za kogo się podaje. Bądźcie czujni, bo na pewno będzie was miał na oku.

Jeśli chcielibyście się ze mną skontaktować, to nie przez sowią pocztę. Poproście o przysługę naszego przyjaciela z kuchni.

Tęsknię za wami i obiecuję, że gdy sytuacja się wyklaruje, spotkamy się.

Harry."

Przez dobre kilka minut nikt nic nie mówił, a potem Hermiona, która była chyba najtwardszą osobą z nich wszystkich, nagle się rozpłakała.

– Jak oni mogli? – łkała. – Jak mogli go wsadzić do Azkabanu? Słyszeliście? On tam prawie zginął.

– Spokojnie Hermiono – powiedział Georgę, obejmując ją ramieniem i próbując uspokoić.

– Właśnie – zawtórował mu Fred, który starał się z kolei uspokoić siostrę. – Jest bezpieczny. To najważniejsze. Znalazł sposób, żeby przekazać wiadomość.

– Zastanawiam się, co miał na myśli, pisząc, żebyśmy uważali na Dumbledore'a – odezwał się Ron. – Nie płacz Hermiono. Fred ma rację. Cieszmy się z tego, że Harry jest bezpieczny. Teraz możemy się skupić naprawdę na jakimś planie, skoro nie musimy się już o niego aż tak martwić.

– W ogóle nie obchodzi cię, że nie wiemy, co się z nim dzieje? – zapytała.

– Oczywiście, że obchodzi, ale sam przyznał, że jest bezpieczny. Nie rozumiesz? Przesłał nam zaszyfrowaną wiadomość. Chce, żebyśmy obserwowali dyrektora. Wcale się zresztą nie dziwię, że obrał taki kierunek działania. Gdyby mnie ktoś wsadził do Azkabanu, też zacząłbym w niego wątpić.

– Dumbledore nie wsadził Harry'ego do więzienia. Knot to zrobił – powiedziała Ginny.

– Ale za niemym pozwoleniem dyrektora – zauważył Ron. – Pomyślcie. Dumbledore rządzi szkołą, a tu nagle grupa aurorów tak po prostu stwierdza, że wsadzi nastolatka do Azkabanu? I to takiego, który pokonał Sami-Wiecie-Kogo? Już wcześniej powinniśmy zauważyć, że coś tu poszło bardzo nie tak. Dumbledore jest szychą w Wizengamocie, ma wysoką pozycję w świecie czarodziejów i nic nie mógł zrobić? Jestem pewien, że ma znajomości na całym świecie i spokojnie mógł wybronić Harry'ego. Pytanie brzmi: dlaczego tego nie zrobił?

Obie dziewczyny otarły łzy, a potem wszyscy popatrzyli po sobie. Faktycznie w tej całej sprawie coś naprawdę się nie zgadzało. Już wcześniej mieli wątpliwości, ale teraz dostali dowód, że dyrektor po prostu pozwolił aresztować ich przyjaciela. Nie znali powodu, ale zamierzali go odkryć.

– Już jestem spokojna – zapewniła Hermiona, ocierając łzy. – Co proponujesz?

– Nie chcesz decydować? – spytał zaskoczony Ron. – Zwykle to ty miałaś jakiś plan.

– Chyba zrobiłam się przez to wszystko zbyt emocjonalna i nie mogę chwilowo myśleć racjonalnie. Więc tak. Chwilowo przekazuję ci dowodzenie.

Wszyscy zachichotali. Ustalili, że najpierw porozmawiają ze Zgredkiem w kuchni. Tam nie było żadnych portretów, które mogłyby na nich donosić, a poza tym nie było żadną tajemnicą, że uczniowie czasem wymykali się do kuchni. Po prostu nigdy nie dali się złapać i niczego im nie udowodniono. Musieli to jednak zrobić, zanim wyjadą na wakacje do domów, a ten czas się zbliżał.

Okazja nadarzyła się kilka dni później, kiedy wybuchło zamieszane związane z Wielką Panią Inkwizytor i do Hogwartu przybył Knot. Tym razem ktoś postanowił uderzyć z grubej rury i podesłał Ricie Skeeter kilka bardzo ciekawych informacji na temat różowej ropuchy. Między innymi spekulowano na temat jej romansu z ministrem. Oczywiście była to zwykła plotka, ale w sytuacji, gdy minister był żonaty, mogło mu to naprawdę zaszkodzić. Jakieś anonimowe źródło donosiło, że Dolores Umbridge podejrzanie zbyt często odwiedzała ministra w jego gabinecie. Najwyraźniej informatorowi zależało na upokorzeniu różowej ropuchy, bo dodał jeszcze, że Knota widziano także, jak osobiście odwiedzał Hogwart. Plan zadziałał więcej niż świetnie, a także na korzyść kilku Gryfonów.

Ron i Hermiona przez jakiś czas mieli pewność, że wszyscy zajmą się skandalem związanym z rzekomym romansem Wielkiej Pani Inkwizytor i nikt nie zwróci na nich uwagi.

– Czy mi się tylko wydaje, czy nawet Snape się dobrze bawi? – spytał rudzielec, gdy Mistrz Eliksirów zmierzał go gabinetu dyrektora razem z Minerwą McGonagall. Najwyraźniej zażądano ich obecności w jakimś konkretnym celu, ale nie zamierzali się teraz nad tym zastanawiać.

– Chyba większość ma teraz powód do śmiechu po tym, co tutaj wyprawiała – stwierdziła dziewczyna. Stanęli przed obrazem z owocami, połaskotała gruszkę na nim i przejście się otworzyło.

W środku jak zawsze zastali skrzaty w serwetkach z godłem Hogwartu, udrapowanych jak togi. Nawet nie musieli wołać Zgredka, bo skrzat podszedł do nich sam.

– Przyjaciele Harry'ego Pottera przyszli do Zgredka? – zapytał.

– Tak. Dostaliśmy pewną... wiadomość – odparła Hermiona, a skrzat radośnie pokiwał głową, a potem pobiegł po herbatę i ciastka dla nich. – Możesz nam powiedzieć, gdzie on jest?

– Zgredek nie może. Obiecał dochować tajemnicy, ale może przekazać wiadomość – zapewnił. – Harry Potter jest bezpieczny. Ma dziwnych opiekunów, ale dbają o niego.

– Więc nie jest sam? – zapytał Ron, sięgając po ciastko.

– Panicz Harry był bardzo chory – przyznał skrzat, a w jego oczach pojawiły się łzy. – Ale już jest dobrze. Tęskni za panienką Hermioną i paniczem Ronem, ale wie, że nie może ryzykować ich bezpieczeństwa.

– Czy coś nam grozi, Zgredku? – spytała dziewczyna.

– Niebezpieczeństwo czai się tam, gdzie nikt go nie widzi – odparł.

Ron i Hermiona popatrzyli po sobie zaskoczeni. Harry również przekazał im ostrzeżenie, chociaż w mniej subtelny sposób. Skoro mówił, żeby uważali na Dumbledore'a, to znaczyło, że dowiedział się czegoś niepokojącego. Nie mieli powodów, żeby mu nie wierzyć. Nie potrafili sobie nawet wyobrazić, co przeżył i jak bardzo musiał się czuć zdradzony przez wszystkich, gdy zamknięto go w Azkabanie. Wątpili, że oni sami przeżyliby tam. Żadne z nich nie potrafiło wyczarować patronusa, ale nawet gdyby umieli, nie mieliby na to szans. Ich różdżki i tak zostałyby skonfiskowane.

– Chyba wiemy, co Harry miał na myśli – powiedziała Hermiona. – Będziemy ostrożni. Przekażesz mu to?

– Oczywiście. Zgredek jest dobrym skrzatem – zapewnił dumnie. Może i był wolnym skrzatem i ubierał się w miarę normalnie, ale nie znaczyło to, że nie lubił pracować. Uważał Harry'ego Pottera za swojego pana i tak go też traktował.

Skrzat nie mógł im zdradzić zbyt wiele, ale przynajmniej nabrali pewności, że Harry był bezpieczny, oraz że działo się coś niepokojącego. Najgorsze było to, że ta niepewność była od strony Dumbledore'a. Wyglądało na to, że przywódca jasnej strony miał więcej tajemnic, niż wszyscy myśleli i były one nad wyraz ciemne.

Godzinę później opuścili kuchnię, a Zgredek zapewnił ich, że przekaże Harry'emu wszystko, co mówili i żeby się nie martwili.

– Panicz Harry jest w dobrych rękach – zapewnił. – Zgredek o to dba.

– Sama nie wiem, co mam myśleć – przyznała Hermiona, gdy wspinali się po ruchomych schodach do wieży Gryffindoru. – Wygląda na to, że nic nie jest takie, jak nam się wydawało, a Harry jest w centrum tego wszystkiego.

– Wstyd mi teraz, że zazdrościłem mu jego sławy – mruknął nagle Ron, rumieniąc się przy tym. – Jaką on musi mieć silną psychikę, że to wszystko go nie załamało. Najpierw ci okropni mugole, potem te wszystkie niebezpieczne sytuacje, a potem oskarżenie o morderstwo. Czuję się jak ostatni palant.

– W zeszły roku faktycznie tak się zachowałeś, ale potem zrozumiałeś, że nie tędy droga.

– Jak zobaczyłem te smoki, to aż mi się słabo zrobiło – przyznał, wzdrygając się na samo wspomnienie. – Nie wiem, co ja sobie wtedy myślałem, że zostawiłem go samego. Na jego miejscu nie wybaczyłbym czegoś takiego.

– Ty może nie, ale on tak. Harry zawsze był wyjątkowy, nawet jeśli tego nie chciał. Większość czarodziejów uważa go za celebrytę, wybawcę, czy kogoś w tym stylu. Chyba tylko my dostrzegamy, jaki on jest naprawdę, chociaż jestem pewna, że nigdy nie mówił nam wszystkiego.

– Myślisz, że miał przed nami jakieś tajemnice?

– Nie tyle tajemnice, ile nie poruszał pewnych tematów. Nie zauważyłeś pewnych sygnałów, bo jesteś chłopakiem, któremu głównie quidditch w głowie – powiedziała, uśmiechając się lekko. – On się nauczył, że dorośli nie interesują się jego problemami. Pamiętasz, co było, gdy pobiegliśmy do McGonagall i powiedzieliśmy jej, że ktoś chce ukraść kamień filozoficzny? W ogóle nie chciała nas słuchać. Harry odebrał to jako przekaz, że nauczycielom się nie ufa.

– To pewnie przez Dursleyów – burknął Ron. – Są okropnymi mugolami. Zamontowali mu nawet kraty w oknach pokoju. Kto normalny tak robi? Ty tego nie widziałaś, ale trzymali go jak zwierzę w klatce. Nawet jedzenie dostawał przez klapkę w drzwiach. To już było znęcanie się.

– Powiedział komuś?

– Mówiliśmy naszej mamie, kiedy zrobiła nam awanturę, że polecieliśmy samochodem taty go ratować. Ale chyba tak całkiem to do niej nie dotarło. Bardziej przejmowała się tym, że mogliśmy się wpakować w kłopoty niż tym, że kogoś ratowaliśmy.

– Twoja mama wierzy, że Harry mógł zabić Cedrica?

– Nie, ale też nic nie może zrobić, żeby pomóc. Ej uważaj – powiedział do chłopaka, który zderzył się z nimi, gdy chcieli wejść na kolejne schody. – Od kiedy to Ślizgoni zapuszczają się tak wysoko? Szpiegujesz Gryfonów? – zapytał.

Chłopak zaśmiał się kpiąco, patrząc na niego.

– Nie dzieciaku. Miałem tu randkę. To chyba nie jest zakazane? – spytał.

– Żadna Gryfonka nie umówiłaby się ze Ślizgonem – zauważył.

– A czy ja coś mówiłem o Gryfonce? – spytał, kierując się schodami w dół. – A tak przy okazji. Tutejsze ściany lubią słuchać plotek. Na razie.

Dwójka Gryfonów patrzyła za nim zaskoczona, aż nie zniknął im z oczu.

– Kto to był? Nie kojarzę go – powiedział Ron.

– Nie wiem, ale coś mi się tu nie zgadza. Wyglądał na starszego niż uczeń siódmego roku i mam wrażenie, że kogoś mi przypomina. Nie mogę sobie tylko przypomnieć kogo?

– Chodźmy. Może potem sobie przypomnisz – stwierdził, wchodząc na kolejne schody. – Coraz mnie z tego wszystkiego rozumiem.

– Nie tylko ty, Ron. Nie tylko ty.

---

Jak wiadomo, realizuję sobie moje dziwne pomysły na Snarry. A z ciekawości zapytam, jakie Snarry chcielibyście przeczytać, a nigdzie go nie znaleźliście? 

Continue Reading

You'll Also Like

275K 13.7K 48
Nastoletni Harry Potter zostaje porzucony w samym środku Londynu. Tłumaczenie by: Aria_Riddle Beta: Cessidy84 Okładka: Danieleq135
225K 15.2K 39
Harry Potter przez wojnę z Czarnym Panem traci wszystko. Swoich przyjaciół, znajomych, swoją rodzinę i tych, których darzył niechęcią. Utracił nawet...
94.3K 6.1K 81
Harry przestaje ufać Dumbledore'owi, więc przekształca AD, by lepiej wykorzystać ją w nadchodzącej wojnie. Co się stanie, gdy zmieni zbieraninę dziec...
85.2K 4.9K 12
Okładkę wykonała @Sterins za co serdecznie dziękuję ❤️ Fanfic udostępniany Jeśli Voldemort odkryje, że Harry jest horkruksem, rzeczy mogą okazać się...