Złodziejka #2

By Cukierkilukrecji

168K 11K 2.2K

- Skończ ode mnie uciekać - uniosłem glos. - Skończ to gadanie o miłości, jesteś taki nudny - zaśmiała się n... More

Prolog
Złodziejka
Przez okno do celu
Złodziejki lubią chowanego
Twardzielki nie płaczą
Mała Jones
Królowa Kier
Niańka
Wpadniesz na meczyk w fife?
Randki
...
Nie chciałem
Ohana
Tik tak
Pierwszy cios
Pomarańczowy lakier
Weź mnie całego
Skrzypkowie robią to najlepiej
Dłonie to nie serce, prawda?
Zaufanie
Cztery centymetry
Namiętność
Podstępy
Yours
Jebany adres
Colin Davies, proszę państwa
Karma
Spokój
Chodźmy zaszaleć, złodziejko
Bonnie i Clyde
31. Nienawidzę cię
32. Dziewczyna znikąd
33. Najgorszy obiad świata
Żmije i pizdy 34
Wszystko, co powiesz 35
Bal part 1. 37
Bal part 2. 38
Brooklyn Baby - 39

Spokój 36

3.3K 214 37
By Cukierkilukrecji

I było coś niezwykłego w sposobie, w którym trzymałam jego dłoń. Ubrana w lejącą się ku ziemi satynową sukienkę w perłowym odcieniu rozciętą przeze mnie w domu ku miejscu, gdzie biodro przechodzi w nogę. 

W butach na szklanej szpilce, której stuknięcia zrównywały się z rytmem muzyki, tej łobuzerskiej, niegrzecznej pomiędzy wersami. Muzyki, której za zadanie było wywoływanie spojrzeń kochanków ku sobie, obiecujących uśmiechów. 

Colin ilekroć decydował się spojrzeć za stukotem moich butów uśmiechał się podziwiając jak tasiemka opina odsłoniętą nogę, aż do wysokości podwiązki.  Kilka razy zatrzymywał się nalegając, o poprawienie kokardki. Klękał przede mną. Całował moje udo, biodro i dłoń, gdy ów kokardkę poprawił. 

Całował moją dłoń powoli wstając, zostawiał pocałunki oddalone od siebie o zaledwie centymetr.  Zwinnie przechodził z klęczek na proste nogi, całując całą długość mojej ręki. Mokre ślady lśnimy w blasku jarzeniówek. Moje policzki czerwieniały, gdy na sekundę odrywałam wzrok od jego twarzy, a skupiałam go na kimkolwiek w kasynie.

- Jesteś nieznośny. - Ucałował moje usta pokryte czerwoną szminką dobraną pod kolor włosów.

- Gdyby nie to, że to twój język miłości, mógłbym się obrazić. - Wyszczerzył się i skinął do kogoś ruchem głowy.

Przy naszym stoliku czekało kilka znajomych twarzy, a ich śmiechy wypełniały większość pomieszczenia.  Matthew spojrzawszy w naszym kierunku od razu wziął się na tasowanie kart, a Aaron zdjął nogi ze stolika, a resztkę papierosa zgasił w szklanej popielniczce. Anthony akurat dosiadł się do stolika stawiając przed Hope w wieczorowej sukni kieliszek - jak zdążyłam się domyślić - bezalkoholowego szampana. Pocałował ją tak mocno, że musiał przytrzymać krzesło, gdyż to wzbiło się na tylne nóżki.

- Ja rozdaje. - Zajęłam swoje miejsce obok Hope, której policzki wskazywałyby raczej na to, że szampan miał w sobie odrobinę alkoholu. - Jestem najlepszą z dostępnych krupierek. - Colin ucałował Hope w czoło zanim usiadł obok mnie.

- Na pewno nie, zbankrutuje jeśli to ty będziesz rozdawać. - Matt zaczął tasować szybciej.

- A gdzie buziak dla mnie? - Aaron pochylił się ku Colinowi stukając palcem w policzek.

Anthony z uśmiechem wywrócił oczami, a Matt mrugnął do mnie porozumiewawczo.

Colin pochylił się ku przyjacielowi, gdy ten przechylił głowę, a ich wargi spotkały się w pocałunku. Zaśmiałam się nie głośniej niż wypadało, tak jak pozostała część naszego skromnego towarzystwa. Mój chłopak ostentacyjnie oblizał dolną wargę, a Aaron ruchem głowy skinął w kierunku łazienki z niemym pytaniem.

- Ruda jest zła od tygodnia - szepnął jakby usprawiedliwiając swoje propozycje.

- Litości - wydusił ze śmiechem Anthony. - Jestem przekonany, że twoje jaja przeżyją jakoś kolejny tydzień.

- A jakie mam wyjście? Jeśli chociażby tknę inną, to skończę bez jaj. Czemu żaden z was mnie nie ostrzegł, że ta kobieta to taki demon? - Wziął w dłoń szklankę wypełnioną wodą z lodem, ostudził tym sposobem  swoje myśli, lub zwilżył gardło.

Cokolwiek, jednak sprawiło, że osunął się na krześle i odetchnął.

- Ostrzegali go - szepnęła mi do ucha Hope. - Przysięgam, że Anthony na przemawianie do rozsądku Aaronowi przeznaczył trzy nowe siwe włosy. Kiedy rozmowy przy stole w jadali nie pomogły, odbyły się aż trzy w gabinecie. Gabinet to naprawdę ostateczność.

- A ty miewasz rozmowy w gabinecie? - zapytałam opierając głowę o jej ramię.

Posłała mi uśmiech, jeden. Taki pod którego wpływem przyszło mi zagryźć dolną wargę.

- Kiedy ja jestem wzywana do gabinetu, powiedziałabym, że... - Przeciągnęła językiem po wnętrzu policzka. - Chyba nie muszę nic mówić. - Anthony uniósł brew i dyskretnie przełożył rękę za oparcie jej krzesła. - Zazwyczaj rozchodzi się o to, że dawno nie było na deser jego ulubionych ciastek, takich z masłem orzechowym. Zrobię je dla ciebie kolejnym razem.

- Jestem na redukcji przed zawodami.

- Zjesz tylko  jedno. - Cmoknęła moje ramię. - Namówił cię na tę sukienkę? Śliczna jest. Gdybym miała twoje biodra sama bym założyła.

- Sama chciałam, wiem, że lubi takie sukienki.

- Jesteś spektakularna - szepnęła.

Spojrzałam na nią uważniej. To Hope była spektakularna, z tymi włosami sięgającymi pośladków, ułożonymi lub nie. Z wyrazem twarzy zdradzającym każdą jej emocje, a jeśli ktokolwiek miałby wątpliwości, wystarczyło aby spojrzał. Nie na nią, a na Anthony'ego, bo ilekroć spoglądałam w jego oczy, widziałam w czarnych tęczówkach chociażby kawałek jej. Zawsze patrzył w jej kierunku, i uśmiechał się chyba tego nieświadomy. A w momencie, gdy zwracała się w jego kierunku od razu przerywał konwersacje oczekując, co ona będzie miała mu do powiedzenia. Zawsze unosił dłoń w kierunku rozmówcy, nakazując mu poczekać, aż Hope podzieli się jedną myślą, krótkim spostrzeżeniem.

Zapragnęłam, aby ktoś spojrzał na mnie tak jak on patrzył na Hope. Jakbym była właśnie spektakularna.

Zwróciłam się w kierunku Colina i odkryłam, że on nie spuścił ze mnie spojrzenia. A przyłapany na wpatrywaniu się we mnie nieco się zmieszał.

- Jestem spektakularna?

Lekko uniósł głowę, bez zawahania nią skinął, a gdy się uśmiechnęłam i on się uśmiechnął.

- Chciałbym żeby ktoś patrzył na mnie tak jak Colin na Melanie. - Głos Matta wyrwał mnie z zawieszenia. - Możesz oddychać, gdy nie ma jej obok? Wyglądasz jakbyś nie mógł.

- Mogę dopóki wiem, że jest na wyciągnięcie ręki.

- Ja przestanę móc oddychać, jak Ness mnie dopadnie - jęknął Aaron.

- Co tak właściwie zrobiłeś? - zapytał Anthony.

- O Ines idzie. - Matthew poprawił się na krześle, przeczesał włosy dłonią i poprawił marynarkę, a oczy Aarona przybrały zdwojoną wielkość na zachowanie przyjaciela. - Jak wyglądam?

- Co ty odpierdalasz? Dla Ness?

- Przestań mnie nazywać jak tego potwora z jeziora. - Ines stanęła za nami i złożyła ręce na piersiach opiętych przez koszulkę pracowniczą. 

- To mój język miłości, nie poradzę na to kompletnie nic. - Ukrył twarz w dłoniach. - Jeśli ci powiem, że mnie przerażasz, to się wściekniesz, co?

- Ja się nie wściekam. - Wycedziła przez zęby.

- Tak mi się właśnie wydawało.

- Zawsze możesz usiąść bliżej mnie. - Matt poczęstował ją popisowym uśmiechem. - Zmieścimy się. - Podparł podbródek na dłoni rozmarzony.

- Łapy przy dupie, Davies. - Aaron posłał mu ostrzegawcze spojrzenie.

- To przyjacielska propozycja. Przecież się kumplujemy, co? - Droczył się wodząc opuszkiem palca po brzegu szklanki. - Ines? Kumplujemy się, prawda? 

- Nie rozumiesz? Przeliterować ci? - Aaron zmarszczył brwi.

- Śmiało. - Matt błysnął śmiechem.

- Łapy przy dupie. - Aaron podkreślał każdą jedną z liter.

Matthew przeciągnął zębami po górnych zębach.

- Jakoś dziwnie wymawiasz słowo "anal". - Mrugnął do Ines, a ta kokieteryjnie uniosła brew. Aaron przeciągnął ją przed siebie i pociągnięciem usadził na swoich kolanach spoglądając środkowemu z Daviesów prosto w oczy. A ten aby być bardziej prowokującym pochylił się jak gotowy do ataku opierając łokcie na kolanach. - Pilnuj jej sobie i zacznij być miły, połowa z mężczyzn tu obecnych oddałaby życie za jedno jej spojrzenie. - Mrugnął do Ines, Hope się zaśmiała jakby doskonale wiedziała o co chodzi.

- Jesteś moim potworkiem, co? - Aaron zapytał czując się pokonanym.

- A ta dziewczyna, która wysłała ci wczoraj nagie zdjęcie?

Aaron zaczerpnął powietrza w płuca.

- Poskarżyłaś cię mu? - zapytał z wyrzutem wskazując Matta palcem.

- Zawsze wysłucham damy w potrzebie. - Matt dumnie przetasował karty. - A ty naucz się reagować na takie zdjęcia.

- Przecież jej nie odpisałem.

- Ale zostawiłeś to bez odpowiedzi, dając otwartą furtkę. - Hope zanuciła tuląc się do ramienia Anthony'ego.

- Szefowa, przeciwko mnie?

- Powinieneś jej odpisać, zamiast otwierać jej pole do kolejnych zdjęć. - Anthony potarł brew.

- Ja pierdolę, ty też wiedziałeś? - Skupił swój wzrok na Colinie i na mnie.

- Jedyne co moje uszy słyszały dnia poprzedniego, to jęki Melanie. - Przysięgam, że moje oczy przybrały wielkość monet, a śmiech jaki rozbrzmiał wokół nas przyprawił mnie o palące rumieńce.

- Język wciąż mógł przekazywać informacje. - Aaron wyciągnął papierosa i wsadził go pomiędzy zęby.

- Mój język... - Zasłoniłam mu usta dłonią, zanim dokończyłby zdanie. On jednak odchylił moje palce i mlasnął. - Był zajęty smaczniejszym tematem.

- Boże. - Zaśmiał się Anthony.

- Zawsze byłeś bezpośredni, jednak teraz... - Matthew przepił te słowa alkoholem. - Zamiast mówić ci "dobranoc", będę mówił "smacznego" - Wybuchliśmy śmiechem. - Dobra, M rozkładaj te karty, tylko dziś daj mi coś wygrać. Będę ci patrzył na palce. - Pogroził mi spojrzeniem przekazując talię nad stołem, a pod stołem Colin rozłożył na moich udach kilka zapasowych kart, aby szczęście sprzyjało nam do końca wieczoru.

Kocham, wasza Lukrecja <3

W kolejnym rozdziale podzieje się źle, zostawmy sobie to na po świętach <3
























8y7km

Continue Reading

You'll Also Like

3.9K 86 9
Miłego czytania
273K 14.9K 62
ON nie wierzył w miłość... ONA kochała go od zawsze. Zander Kane to diabeł skrywający się pod maską gentelmana w drogim, dobrze skrojonym garniturze...
2K 86 16
Hailie ma cztery latka i mieszkała w patologicznej rodzinie. Ciocia czyli siostra jej mamy ją biła i się znęcała. 26 letni Vincent Monet jej brat o...
101K 5.7K 158
Ja tylko tłumacze Jako najbardziej pożądana dama wśród wyższych sfer, Sierra Fernein robiła wszystko, by zadowolić swoją rodzinę, pomimo że lekceważy...