Złodziejka #2

By Cukierkilukrecji

168K 11K 2.2K

- Skończ ode mnie uciekać - uniosłem glos. - Skończ to gadanie o miłości, jesteś taki nudny - zaśmiała się n... More

Prolog
Złodziejka
Przez okno do celu
Złodziejki lubią chowanego
Twardzielki nie płaczą
Mała Jones
Królowa Kier
Niańka
Wpadniesz na meczyk w fife?
Randki
...
Nie chciałem
Ohana
Tik tak
Pierwszy cios
Pomarańczowy lakier
Weź mnie całego
Skrzypkowie robią to najlepiej
Zaufanie
Cztery centymetry
Namiętność
Podstępy
Yours
Jebany adres
Colin Davies, proszę państwa
Karma
Spokój
Chodźmy zaszaleć, złodziejko
Bonnie i Clyde
31. Nienawidzę cię
32. Dziewczyna znikąd
33. Najgorszy obiad świata
Żmije i pizdy 34
Wszystko, co powiesz 35
Spokój 36
Bal part 1. 37
Bal part 2. 38
Brooklyn Baby - 39

Dłonie to nie serce, prawda?

3.3K 278 26
By Cukierkilukrecji

Od : Melanie, kocham cię.

Potrzebuję cię Colin, proszę pomóż mi. 

Nie ważne, zapomnij. 

Na Boga myślałem, że oszaleje, gdy nie odebrała ode mnie telefonu po raz kolejny. Nie miałem jej lokalizacji, ani nie mogłem namierzyć telefonu, bo ten, do chuja, wyłączyła. Nie wiedziałem, gdzie mogłaby być. Nie wiedziałem dokąd mogła uciec. Nigdy nie zaprowadziła mnie do swoich bezpiecznych miejsc. Nie pokazała, gdzie chowała się przed światem. Nigdy o to nie pytałem. 

- Kurwa! - Ukryłem twarz w dłoniach. 

Zamiast wkładać w nią palce, powinienem z nią rozmawiać. Nieustannie rozmawiać, bo była zbyt skomplikowana, abym miał nadzieję, że poznałem ją wystarczająco.

Bo wiedziałem co lubiła jeść i jaką muzykę preferowała? Co mi po tych informacjach, skoro przepadła jak kamień w wodę? Znów pozwoliłem, aby mi uciekła. Zawiodłem ją i musiałem zrobić wszystko, żeby ją odnaleźć. 

***

Stałem przed żołnierzami mojego brata z najgroźniejszym wyrazem twarzy jaki miałem w zanadrzu. On sam masował skronie i zdychał z powodu mojego jak to określił "Idiotyzmu", w każdym razie, wydrukowałem zdjęcie Melanie, a każdy z umundurowanych miał je przed nosem. Przyglądali jej się kolejną minutę zapamiętując ten obraz w głowie. 

- Wrócicie z nią, albo kurwa wcale. 

To by było na tyle mojego monologu. Zwyczajnie wyszedłem z pomieszczenia zostawiając ich z tym całym bałaganem. Nie obchodziło mnie nic poza nią, bo nie odbierała od kilku godzin, a jej telefon pozostawał wyłączony. 

Drżałem z pierdolonej niemocy.

Równo o godzinie piętnastej stałem oparty o bok mojego auta z kawą dla młodej kobiety w dłoni. Wolałem udawać pewnego siebie i przekonanego o jej obecności na zajęciach. Wolałem ją tam zobaczyć. Słyszałem jak rozbrzmiał dzwonek, i potem młodzi ludzie zaczęli wychodzić. Ostatnim razem wyszła ostatnia, więc nie spodziewałem się, że wyskoczyłaby na dziedziniec pierwsza. Z wymuszonym uśmiechem na ustach, czekałem na tę dresiarę błagając, aby się tam pojawiła. Aby po prostu kolejnym razem ze mnie zadrwiła i pokazała mi środkowy palec. Cholera naprawdę wolałem zostać wystawiony. 

Ale nie było jej.

Stałem tak jeszcze chwile, aż na parkingu było coraz mniej aut, a ona wciąż nie wychodziła. Wmawiałem sobie, że miała lekcje do trzeciej, kurwa naprawdę oczekiwałem, że zobaczę tej kawałek kolorowej czupryny i z przyjemnością będę mógł skręcić jej kark za przyprawianie mnie o drżenie dłoni. Naprawdę powinienem był wbić jej nadajnik pod skórę, bo przecież z nią nie dało się inaczej. 

Gdy miałem już zrezygnować z czekania, przez drzwi przeszedł znajomy mi brunet. Ubrany w ciemne jeansy i koszulkę z logiem znanej firmy. Spoglądał w telefon i kierował się do swojego auta.

- Will! - krzyknąłem w stronę chłopaka, którego auto na szczęście nie stało daleko od mojego. Uniósł swój wzrok i spojrzał na mnie tak jakby widział mnie pierwszy raz na oczy.

W kolejnej sekundzie po jego twarzy przebiegły wszystkie możliwe emocje, a finalnie zmarszczył bojowo brwi i ruszył w moim kierunku. Odbiłem się od auta, aby pomóc mu w zmniejszaniu dystansu pomiędzy nami. Jego wyraz twarzy z każdym kolejnym krokiem, był coraz to bardziej nerwowy i zakłopotany. Zdecydowanie wiedział coś, czego ja nie wiedziałem.

- Cześć - rzucił w moim kierunku. - Co tu robisz? - zapytał, tym razem to ja się zdziwiłem. Złożyłem ręce na piersi, ostrożnie, aby nie rozlać tej nieszczęsnej kawy.

- Przyjechałem po Melanie - odparłem pewnym siebie tonem.

Mężczyzna zaśmiał się pod nosem i pokręcił rozbawiony głową. Na nowo skupił wzrok na swoim telefonie i zaczął coś w nim energicznie wstukiwać.

- Powiedziałeś, że ją kochasz? - parsknął, ale to nie był wesoły śmiech a jedynie gorzki, cierpki i ironiczny.

- Nawet jeśli tak to co? 

Zaśmiał się.

- Mel, nie lubi zobowiązań - zaczął. - A już na pewno nie lubi być czyjąś dziewczyną - parsknął pod nosem. - Jak ogarnie to co do ciebie czuje i nad tym zapanuje to na pewno się odezwie - mruknął. - Tak działa, a ty nie jesteś pierwszym naiwniakiem, który myśli, że zatrzyma ją przy sobie dłużej. 

- Czemu ma nad tym panować? - Moja dezorientacja rosła z każdą sekundą coraz bardziej.

- Żeby nie pękło jej serce, gdy już się nią znudzisz - powiedział tak jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

- Skąd pomysł, że się znudzę? - warknąłem poirytowany, bo nie podobał mi się jego ton, który nie wyrażał nic poza ignorancją mojej osoby.

- Dla niej to oczywiste, tak samo jak to, że niebo jest niebieskie, a trawa zielona - wyjaśnił. - Melanie jest wspaniała, ale boi się odrzucenia więc sama skrupulatnie odrzuca każdego, kto okaże więcej zainteresowania, niż mogłaby przyjąć. Im bardziej się starasz tym bardziej ona szuka ucieczki. - Westchnął. - Dziwne, że nie wyskoczyła oknem, gdy wyznałeś jej miłość. 

- Czyli, kurwa, co?

 - Koniec miłości i majtki na dupę - powiedział pół żartem pół serio i odwrócił się do mnie tyłem.

- Wyjaśnij mi co zrobiłem nie tak, bo do chuja traktuję ją jak pierdoloną księżniczkę. 

Mozolnym krokiem, odwrócił się w moją stronę i ciężko westchnął. Jego twarz wyrażała zakłopotanie i nutkę nerwowości, której powód miałem nadzieje zrozumieć w ciągu najbliższych paru minut. Gdy znalazł się obok mnie, zabrał mi kubek z kawą i wziął zdrowego łyka. Oparł się plecami o auto.

- Ona tak działa...

- To dlaczego napisała do mnie, kurwa wczoraj, że potrzebuje pomocy, a potem przepadła jak kamień w wodę?

Will zakrztusił się kawą i spojrzał na mnie wyraźnie zdezorientowany. 

- Gdyby potrzebowała pomocy, przyszłaby do mnie. Jak zawsze z resztą, bo jestem jedynym, który potrafi ją naprawić.

- Pierdolenie - warknąłem. - Zadzwoń do niej, zobaczymy czy odbierze. Śmiało panie, złota rączka - ironizowałem.

Wyciągnął telefon i wybrał jej numer. Zadzwonił cholerne trzy razy i za każdym odpowiedziała mu poczta głosowa. Zagryzał nerwowo wargę i stukał palcami w ekran. Po chwili jakby wpadł na pomysł i zadzwonił do kogoś innego. Czekał na połączenie kolejną chwilę, ale odpowiedziała mu poczta głosowa. Zadzwonił pod ten sam numer kolejny raz w końcu uzyskując odpowiedź. 

- Hej G, była u ciebie M? 

Przysięgam, że poczerwieniało mi przed oczami. Zanim ów G zdążyłby odpowiedzieć, wyrwałem telefon z ręki Willa i zapytałem najmroźniejszym z tonów. 

- Włożyłeś kutasa w moją dziewczynę? 

- Którą konkretnie? Jestem w tym dobry, więc...

- Nie żartuję do kurwy. 

- Z kim mam przyjemność? - zapytał. 

- Colin - cedziłem przez zęby. - Colin Davies, a teraz zapytam jeszcze raz, czy wsadziłeś kutasa w moją Melanie. 

- Żeby to raz - gwizdnął. - Ale jakoś ostatnio nie, chociaż przyszła do mnie w odwiedziny, ale finalnie zrezygnowała. Do niczego nie doszło, panie wszystko potrafię zjebać. 

- Co? - wydałem się zdezorientowany. 

- Melanie nie codziennie jest tak załamana, musiałeś coś odjebać. Poza tym szukasz jej, więc masz świadomość tego jak bardzo spierdoliłeś sprawę, a kurwa szkoda, bo ostatnio była zbyt zadowolona, abym pchał ręce w jej majtki, bo wiedziałem, że kogoś ma. A mam jebane zasady Davies. A ty masz jakieś zasady, skoro doprowadzasz ją do tego stanu? Zajmij się kurwa sobą. 

Wepchnąłem telefon w ręce Willa i wsiadłem do auta. Byłem tak zły, że ruszyłem z piskiem opon. Wciąż, kurwa nie wiedziałem co się z nią działo. 

Wróciłem do domu późno, zdecydowanie później niż zwykle. Lał deszcz. Ledwo widziałem świat przez strugi odbijające się od szyby. Wciąż się o nią martwiłem. Wciąż przeżywałem i nie wiedziałem co robić, poza sprowadzeniem wróżki, która w swojej magicznej kuli powiedziałaby mi, gdzie ukrywała się Melanie. 

Byłem zbyt wyczerpany, by zważać na deszcz. Nie biegłem do drzwi, a jedynie szedłem wlekąc za sobą nogi. 

Do łóżka położyłem się przemoczony i bezsilny. Martwiłem się o nią. O każdy jej kawałek. 

Przymknąłem powieki, a jedynym co mnie rozbudziło, było pukanie do drzwi. Zerwałem się z łóżka jak szalony. Do drzwi podbiegłem o mało się nie zabijając przez przemoczone skarpety. Otwierając drzwi miałem duszę na ramieniu, bo albo byłaby to ona, albo któryś z pracowników mojego brata. Jeszcze mógłby być to Aaron, ale on odkąd zaczął wkładać fiuta z rudą, nie przychodził wieczorami. Klamka drgnęła, a za progiem stała przemoknięta do suchej nitki Melanie. Tusz z jej rzęs spłynął po policzkach, tworząc smugi. Miała na sobie te same ciuchy, co dzień wcześniej i wyglądała przynajmniej jakby stała jej się ogromna krzywda. Drżała jej warga, a zielone oczy pęczniały od łez. 

Wpatrywałem się w nią tak długo niedowierzając, że stała u progu moich drzwi.

Oczekiwała jakiekolwiek reakcji, a ja jej tego nie dałem dlatego odwróciła się na pięcie i wyszła na deszcz. 

Kurwa. 

Powinienem był być na nią wściekły, a wybiegłem za nią i wziąłem w cholerne ramiona. 

Była zimna jak kostka lodu. 

Bezsilna i delikatna. 

Trzymałem w rękach Melanie obdartą ze wszystkich masek. Obdartą ze wszystkiego czym była i czym usiłowała być. W końcu miałem ją przy sobie. W końcu, kurwa, ją, a nie kogoś kim usiłowała być. 

Kiedy spojrzała w moje oczy, w końcu nie widziałem w nich ani kawałka tajemnicy. 

- Chcę być twoja.  

Była moja, po raz pierwszy to wiedziałem. Widziałem to w jej oczach. 

- Gdzie byłaś? Chcę znać wszystkie twoje cholerne kryjówki Melanie, bo przysięgam, że umierałem ze zmartwienia. 

Nie zdążyła odpowiedzieć ponieważ wziąłem ją na ręce i wniosłem do domu. Kapała z nas woda zostawiająca ślady na podłodze. Melanie złapała się mnie godząc się na wszystko co planowałem, a planowałem zabrać ja pod gorący prysznic, zanim by zachorowała. Chciałem jej przy sobie. Przy swoim ciele. Chciałem jej nagiej, aby być pewnym, że nikt nie zrobił jej krzywdy. 

Rozebrałem ją i siebie. 

Staliśmy pod prysznicem kolejne minuty. Woda parowała, a jej dłonie w końcu były ciepłe. W końcu była ze mną bezpieczna. W końcu u mnie w domu, gdzie nie musiałem się martwić. 

- To tak bardzo boli Colinie - szepnęła.

- Co takiego? - Przycisnąłem ją do siebie. - Co cię boli Melanie? 

- Boli mnie wszystko, każdy kawałek mnie. Chyba nie mogę oddychać. Chyba nie chcę oddychać i chyba nie chcę przestawać. To boli mnie tak bardzo, że nie potrafię przestać płakać. Nie potrafię przestać nienawidzić wszystkiego co mnie otacza. Czemu tak bardzo nienawidzę wszystkiego poza tobą? Chcę cię znienawidzić równie mocno - szlochała w moją pierś. - Pragnę nie potrafić czuć. Uczucia są beznadziejne. Nienawidzę ich. 

- Melanie, jedyne co lubię czuć to wszystko co trzyma mnie blisko ciebie - szepnąłem. - Proszę zacznij mi ufać i rozmawiaj ze mną. Rozmawiaj ze mną tak długo, aż pojmę działanie twojego szalonego umysłu. Ufaj mi, bo jesteś przy mnie bezpieczna, a twoje kruche serce nigdy więcej nie pęknie. Będę je trzymał w dłoniach, obiecuję go nie zmiażdżyć. 

Tuliła się do mnie kolejną chwilę, a ja dawałem jej czas. 

Nie odezwała się, gdy opuściliśmy prysznic, ani wtedy, gdy zamówiłem dla nas gorący ramen i sushi. 

Nie mówiła nic również wtedy, gdy zjedliśmy i położyliśmy się nad ranem do łóżka, a ostry deszcz walił nam w szybę. 

- Gdy odszedł, wyrwał mi serce. 

- Twój tata? 

- Tak, a kiedy nie mam gdzie iść, chodzę na całonocne maratony w kinie. Spędzam tam całe noce i oglądam marne filmy, ale Will o tym wie. Wtedy kiedy nie chcę zostać znalezioną spędzam noc w takim mieszkaniu po mojej babci. Nie lubię tam być, dlatego tam nie mieszkam, ale kiedy nie mam wyjścia to jestem właśnie tam.

- Teraz też tam byłaś?

- Nie, bo szukała mnie tam moja mama.

- Więc, gdzie byłaś?

- Na plaży, czasem chodzimy tam z chłopaki. Jednak to nie pogoda na pływanie, więc nie musiałam się martwić ich obecnością. Było mi tam dobrze, ale zmarzłam. Wiedziałam, że nie powinnam tam zostawać na dłużej, a kiedy myślałam nad miejscem, do którego powinnam się udać pomyślałam o tobie. 

Przez kolejną chwilę milczała pozwalając mi się przytulać. Pozwalała mi całować swoje kruche palce i gładzić nagie ramiona.

- Twoje ramiona to jedyne miejsce na tym świcie, w którym chcę się chować Colinie. 

- Ponieważ tylko w moich ramionach jest twój dom, Melanie. 

- Kochaj mnie i nie przestawaj, to dziwne i sprawia, że nie jestem w stanie nic przełknąć, ale mrowi skórę w odpowiednich miejscach. Chcę, aby to stało się przyjemne.

- Nigdy nie przestanę M. 

Mówiąc to wiedziałem, że kolejnego dnia miała dla mnie wygrać milion dolarów, ale nie widziałem nic złego w jednej partyjce pokera.

Nie wiedziałem w zabawie jej dłońmi żadnego wykroczenia, czy przestępstwa.

Nie widziałem ryzyka jakie podejmowałem, bo nie chciałem go widzieć. Naiwnie wierzyłem, że była przy mnie bezpieczna. Bezmyślnie stawiałem własne ego ponad nią. Ponad najważniejszym co miałem, jednak starych nawyków ciężko było się pozbyć, nawet jeśli nie chciało się w nie brnąć. Miłość jednak zaślepiła mnie na tyle, że nie widziałem nic.

W końcu dłonie to nie serce, prawda? 

Kocham, wasza Lukrecja


Continue Reading

You'll Also Like

15.5K 190 26
W świecie baśni i legend historie toczą się niezmiennie tym samym torem od pokoleń. Coraz częściej jednak postacie buntują się i chcą stać się kowala...
26K 1.9K 95
Będę tu pisał głównie o mojej dysforii, problemach, sytuacjach z życia i przemyśleniach. Uznajmy, że będzie to coś na kształt mojego dziennika. Z gór...
101K 5.7K 158
Ja tylko tłumacze Jako najbardziej pożądana dama wśród wyższych sfer, Sierra Fernein robiła wszystko, by zadowolić swoją rodzinę, pomimo że lekceważy...
1.2K 85 23
Coralina Marina Sanchez Ruiz to aktorka której kariera brutalnie się pogorszyła. Była sławna na całym świecie a teraz nikt o niej nie mówi .Jej men...