Mata||Daj sobie spokój

Bởi 33WikaM

186K 5K 7.9K

,,Jeżeli kochasz, czas zawsze odnajdziesz, nie mając nawet ani jednej chwili.'' Jeden, drugi i trzeci związek... Xem Thêm

Janek zamknij mordę. / 1. 1
Na szczęście? / 2.1
Niebiańsko zajebiste przezwisko, nazywaj mnie tak częściej. / 3.1
Moje serce pękło./ 4.1
Michał, do kurwy nie dotykaj mnie. / 5.1
Masz nadal słodzik?/ 6.1
Co ja zepsułem? /7.1
Nie podrywaj mi dziewczyny Wygi. /1
Kości miłości? Co to niby kurwa jest? /1
Jedziemy do Włoch! /1
Będą ci pasowały nasze dzieci. /1
W twoich snach! /1
Czy to jest to co myślę? /1
Pieprz mnie. /1
Miśka, co piłaś? /1
Gdzie Janek? /1
To nie byłaś ty? /1
Ja też cię kochałam... /1
Możemy pogadać? /1
Nie mogę znów cię pokochać... /1
Część 21.
Część 22.
Część 23.
Część 24.
Część 25.
Część 26.
Część 27
Część 28.
Część 29.
Część 30.
Część 31.
Część 32.
Część 33.
Część 34.
Część 35.
Część 36.
Część 37.
Część 38
Część 39.
Część 40.
Część 41.
Część 42.
Część 43.
Część 44.
Część 45.
Część 46.
Część 47.
Część 48.
Część 49.
Część 50.
Część 51.
Część 52.
Część 53.
Epilog
Podziękowania <333
Prolog druga część.
Część 1 / 2
Część 2 / 2.
Część 3 / 2.
Część 4 / 2
Część 5 / 2
Część 6 / 2
Część 7 / 2
Część 8 / 2
Część 9 / 2
Część 10 / 2
Część 11 / 2
Część 12 / 2
Część 13 / 2
Część 14 / 2
Część 15 / 2
Część 16 / 2
Część 17 / 2.
Część 18 / 2
Część 19 / 2
Część 20 / 2
Część 21 / 2
Część 22 / 2
Część 23 / 2
Część 24 / 2
Część 25 / 2
Część 26 / 2
Część 27 / 2
Część 28 / 2
Część 29 / 2
Część 30 / 2
Część 31 / 2
Część 32 / 2
Część 33 / 2 :)
Część 34 / 2
Część 35 / 2
Część 37 / 2
Część 38 / 2
Część 39 / 2

Część 36 / 2

1K 42 56
Bởi 33WikaM

Właśnie szliśmy do hotelu. Nic nie wiedziałam, nawet nie wiedziałam kilka godzin temu że wylatujemy, podejrzewając oczywiście tego idiotę o zdradę. No ale co ja mogłam sobie pomyśleć? No w każdym razie. Szliśmy właśnie jakąś kamienną dróżką do miejsca chwilowego zamieszkania. Chłopak szedł przede mną, cały czas patrząc czy idę za nim. A ja chłonęłam Greckie powietrze, ciesząc się ze wspólnych wakacji. Bardzo mi brakowało nas, przez te kilka tygodni. Gdy dochodziliśmy już na miejsce, tak przynajmniej przypuszczałam, byłam lekko głodna. Ale zobaczymy co przyszykował dla nas Matczi.

- Chodź kochanie. - ponaglił mnie, gdy ja wlekłam się dalej za nim, próbując się przez tą chwilę opalić. - Poopalasz się kiedy indziej, spokojnie. - parsknął śmiechem. Co również uczyniłam, faktycznie weszliśmy do wyżej wspomnianego hotelu, rozkoszując się klimatyzacją. Bo było tam w chuj gorąco. Chłopak odebrał klucz do pokoju, i poszłam znów za nim. Coś mi w nim nie pasowało, był jakiś taki spięty. Jakby coś było nie tak. Więc gdy weszliśmy do pokoju, a on usiadł na łóżku, bez namysłu się na niego rzuciłam. - Ał. - syknął, kiedy wbiłam mu przypadkiem łokieć w penisa, sorcia.

- Coś nie tak? Jakiś spięty jesteś. - spytałam, widząc zmieszanie na twarzy chłopaka spowodowane chyba właśnie tym że zapytałam. Już przestawałam totalnie rozumieć. - Spiąłeś się bo zapytałam o to czy jesteś spięty? Co jest Matczak?

- Nic się przecież nie dzieje, chyba na ciebie za mocno gorąc działa, Jankowska. - to było już bardzo dziwne, nie pamiętam kiedy ostatnio powiedział do mnie moim nazwiskiem. Nie lubiłam jak tak mówił.

- Ok, Matczak. - wstałam, chwyciłam papierosy i udałam się na balkon, słysząc cichy pomruk Michała, którego chyba nie miałam słyszeć.

- Ok, Matczak.

***

- Czy ty musisz się aż tak stroić? To tylko spacer, na obeznanie terenu. - jęknął chłopak, rozkładając się na łóżku.

- Już przecież jestem gotowa. - westchnęłam, zakładając na nogi buty. - No dalej? Stoje i czekam. - roześmiałam się. Rzeczywiście wyszliśmy, krocząc korytarzem, zapełnionym ludźmi. Było to bardzo niekomfortowe, z racji że był on dość wąski. W końcu wydostaliśmy się z korytarza, i ktoś chwycił mnie za ramię.

- Daga?

- Kacper? - zdziwiłam się niemiłosiernie. No bo okej, umówmy się. Jakie jest prawdopodobieństwo że spotkam tu mojego byłego przyjaciela geja, w tym pieprzonym hotelu? W innym Kraju? - Co ty tu robisz?

- Przyleciałem ze starymi, dalej próbują mnie nawrócić. Tym razem na opalające się pół nagie, turystki. - przewrócił oczami. Tak na prawdę, Kacprowi było to na rękę. Dostał wakacje za darmo, więc czego chcieć więcej?

- Ehkm. - kaszlnął. Brunet był lekko zazdrosny, co odrazu mogłam wyczuć.

- Kacper jestem, przyjaciel Dagi za czasów liceum. - podał mu rękę, którą ten z obrzydzeniem przyjął.

- Michał proszę. - błagałam go wzrokiem żeby zachowywał się normalnie.

- Spoko, Michał? Lubie ładne dupy. - zamilkł, a ja już wiedziałam co powie, jego stały tekst przed maturą. - Ale dupy które należą do facetów. - zaśmiał się a ja już widziałam że z Michała uszło powietrze. No bo sorry, ale z jakimś moim byłym chłopakiem bym się raczej tak skoro nie witała. No ale z nim to różnie bywa. Podyskutowaliśmy jeszcze chwile, zostawiając w końcu Kacpra i idąc rzeczywiście na ten spacer. Krok za krokiem, szłam tuż przy Michale. Rozglądałam się w około, czując przyjemny ciepły wiatr. Nie wiedziałam czemu wyjechaliśmy na wakacje, ale niesamowicie mnie one ucieszyły. Odskocznia od wszystkiego nam się przyda. Od tego ciągłego zapierdolu, i nie potrzebnej złej energii.

- A co jutro będziemy robić? - spytałam, lekko ściskając bok chłopaka.

- Niespodzianka. - zaśmiał się. No nie taką odpowiedź chciałam.

- No weź mi powiedz... proszę. - jęknęłam, wiedząc że rozdrażni go to trochę. Dawno tego nie robiliśmy.

- Możemy iść na jakiegoś drinka, teraz. Co ty na to? - uśmiechnął się zadziornie. Pokiwałam głową i poszliśmy w stronę miasta. Nie wiedziałam na początku zbytnio gdzie patrzeć, wszędzie migały światła, grupki ludzi chodziły od knajpy do knajpy, śmiejąc się przy tym głośno. A tutejszy pozbruk był tak nierówny, że o mało bym sobie nogi nie skręciła. Ale to wszystko miało swój klimat. No i był tu Michał, więc tym bardziej miło. Super miło. Gdyby nie jego zmieszanie. Weszliśmy jednak po chwili do jakiejś knajpki, siadając na ogródku i czekając na kelnera z kartami. Gdy zostały nam one wręczone postanowiłam na pewno coś zjeść. Nie wiedziałam co wybrać, a telefon Michała wibrował niemiłosiernie.

- Kto cię tak kocha hm? - powiedziałam już lekko zirytowana, natomiast chłopak był zatopiony w karcie jak w najciekawszej książce na świecie. - Michaś.

- Em, co? - spytał oderwany od karty.

- Pytam kto do ciebie tak wypisuje.

- A co? Przesłuchanie? - zaśmiał się nerwowo, poczułam się dziwnie. Już nie było mi komfortowo siedzieć z własnym chłopakiem przy stole. Poczułam się jakbym była zdradzana a wakacje miałyby mnie odciągnąć od podejrzeń. One jednak dalej rozbrzmiewały w mojej głowie. I to dość głośno. I to było bardzo denerwujące. Postanowiłam się napić, nawet jeśli miałoby się to zakończyć zgonem. Po długiej ciszy, postanowiłam jednak udawać że mnie to nie ruszyło. Uśmiechnęłam się sztucznie, przerzucając strony w karcie na drinki. Odpuszczamy jedzenie. Gdy podszedł do nas kelner, zamówiłam sobie zestaw shotów, drinka i piwo. Czułam że Michał na mnie dziwnie spogląda ale miałam wyjebane. - A ty co?

- A co? Przesłuchanie? - spojrzałam na niego obojętnie na co ten zdziwiony, po prostu zignorował moje przedrzeźnianie, znów grzebiąc w telefonie. Kelner przyniósł nam nasze zamówienie a ja postanowiłam że nie będę się pierdolić w tańcu. Miałam dziesięć shotów i wypiłam pięć, jeden za drugim.

- Jezu, ale masz ochotkę dzisiaj na alko. - parsknął śmiechem. Mi do niego nie było. Z resztą co się dziwić. Cała nasza historia jest pojebana, i szczerze nie zdziwiłabym się gdyby faktycznie chodziło o zdradę.

***

Michał:

Siedzimy już drugą godzinę w restauracji, a raczej bardziej pasowałoby tu określenie, przydrożna knajpka. Daga zalała się tak, ale to tak, że nie pozostało mi nic innego jak się śmiać. Ale ona się nie śmiała, siedziała ze zwieszoną głową i odpowiadała na moje zaczepki samymi zdawkowymi odpowiedziami. Czułem się jakbym rozmawiał z conajmniej jakimś botem z gadu gadu. Poprosiłem kelnera o rachunek i po uregulowaniu należności postanowiłem że wrócimy do pokoju, dla bezpieczeństwa.

- Dobra to do pokoju? - spytałem, licząc że tym razem będzie to zdawkowa odpowiedź o treści ,,tak''.

- Ja chce pić... - przeciągała każde słowo, błądząc wzrokiem w prawo i w lewo. Z jednej strony zabawne, z drugiej, trochę mniej.

- Nie Daga, do pokoju. - postanowiłem być trochę bardziej stanowczy, i jasno pokazać jej że idzie do pokoju. W rzeczywistości, potrafiłem się na to zdobyć tylko kiedy była w takim stanie, normalnie bym tego nie powiedział. Strach by nie pozwolił. Lecz dziewczyna dalej siedziała na krzesełku nie garnąc się absolutnie do wyjścia. Tak więc pozostało mi jedno wyjście. Wziąłem ją na ręce i zacząłem iść w stronę hotelu, brunetka w trakcie trasy chyba odleciała, bo była jak woda, tak lała mi się przez palce. I było to bardzo uporczywe, ale moje błagania i prośby nie wiele dawały. Gdy byliśmy już blisko naszego lokum, postanowiłem się nawet nie starać żeby ją obudzić, to nic by nie dało. Wszedłem do pokoju, kładąc ją na łóżko, a sam poszedłem zajarać. Odpaliłem szluga wchodząc na grupę na messie.

Od Gombaoidwietrójki: I jak? Dzisiaj czy kiedy?

Do Gombaoidwietrójki: Pojebało xdd Po jutrze, bo dzisiaj była w takim średnim nastawieniu jeszcze do mnie. I w zasadzie to zalała się w pizdę i śpi.

Od Gombaoidwietrójki: XDDD WYSOKO

Na tą wiadomość nawet nie chciało mi się odpisywać. Mój humor nie tryskał szczęściem. Co prawda cieszyłem się że poproszę ją o rękę. Ale stres utrudniał mi ukazanie czegokolwiek poza nim. I stąd ta moja opryskliwość. Mam tylko nadzieje że nie wkręciła sobie nic do głowy, że faktycznie się coś dzieje a wakacje to tylko przekupstwo, bo mnie chyba z butów wyjebie. Po zaciągnięciu się filtrem i o mały włos nie wyrzyganiu płuc zdecydowałem się wrócić do pokoju. Gdy przekroczyłem jego próg, zauważyłem że dziewczyna próbuje wstać. Chciałem zamknąć okno, bo było na prawdę chłodno, ale kiedy moje ciało obróciło się w jej stronę plecami, usłyszałem tylko huk, spowodowany jak się okazało, upadającą brunetką na podłogę. Podszedłem do niej, stając centralnie nad nią. A ta zaczęła się śmiać, próbowała coś mówić ale plątał jej się język i nie wiele szło zrozumieć.

- Michuuu, toaleta... - pomogłem jej sprawnie się zebrać, i zaprowadziłem ją blisko sedesu. Ledwo zdążyłem chwycić jej włosy a ta oddawała wszystko co zjadła, wypiła, i chyba wchłonęła do muszli. Głośno przy tym szlochając. Kucnąłem blisko dziewczyny, ale niezbyt blisko wymiocin. Wiecie jak na mnie działają...

- Myszko, co się dzieje? Dlaczego płaczesz? Boli cię coś? - martwiłem się o moją przyszłą żonę, chyba.

- Upiłam się, bo boję się że ten wyjazd jest tylko kłamstwem, kolejnym... - położyła głowę na sedesie, a wraz z wypowiedzianymi słowami, nie liczyło się dla mnie to że w muszli pływały resztki jedzenia, a ona sama jest cała orzygana. Przysunąłem się bliżej oraz odgarnąłem jej grzywkę z czoła.

- Posłuchaj mnie uważnie, nikogo tak nie kochałem jak ciebie. I nigdy kochać nie będę. Jesteś Dagmara, niezastąpioną kobietą mojego życia. I tyle ile razem przeszliśmy to nikt nie przeszedł. Zrozum, że nigdy się mój błąd w stronę twojego serducha, nie powtórzy. Bo za tobą szaleje, jak za nikim innym. - dużo kosztowało mnie powiedzenie tego wszystkiego i nie oświadczenie się. Ale udało się. I finalnie dziewczyna miała przestać płakać. Lecz się to nie stało. - Nie płacz Daga... - nie umiałem pomóc. Skoro nawet takie słowa wprawiały ją w czarną rozpacz.

- Ufam że tak jest, po prostu w twój zegarek wplątały się moje włosy, wyciągnij je proszę. - westchnęła, już nie płacząc, chociaż tyle. Wyplątałem delikatnie włosy, tak aby za bardzo jej nie szarpać. Spłukałem wodę, Daga umyła sobie buzię i położyła się do łóżka. Po chwili z sypialni dobiegał cichy dźwięk chrapania dziewczyny. Poszedłem wziąć prysznic i postawiłem na telewizje. I szczerze błagałem o smart tv. Na szczęście mi się fartnęło. Ułożyłem się wygodnie obok dziewczyny, lekko ją odkrywając, żeby się nie zgrzała i włączyłem telewizor. Zegar pokazywał godzinę chwilę po drugiej. I zanim zasnąłem też sprawdziłem godzinę i wskazywał w pół do czwartej...

***

Dagmara:

- Czemu tylko ja idę na ten masaż? - spytałam, przebierając się tylko w ręcznik. I to mnie właśnie w tym masażu martwiło, ale już chuj z tym.

- Bo to dla bab. - wzruszył ramionami, leżąc na łóżku.

- Wiesz że tam ma być masażysta i będzie dotykał mnie wtedy po tyłku no nie? - chciałam go trochę wkurzyć.

- Jakoś przeboleje, leć już bo zaraz się spóźnisz. - uciął, wstając i dając mi buziaka w czoło. Faktycznie wyszłam z pokoju i udałam się w dół schodami, aby dotrzeć do pomieszczenia ze stanowiskiem do masażu. Gdy jednak otwarłam drzwi, lekko mnie to miejsce zdziwiło. Na szczęście wzięłam telefon szybko robiąc fotkę. Dalej nie wychodząc z podziwu.

To wszystko tutaj było tak śliczne, że trudno było mi uwierzyć. To znaczy jeździłam wielokrotnie już na drogie wakacje, ale w zasadzie zawsze masaże były zarezerwowane dla mojej matki. A ja i mój tato krążyliśmy razem po innych, o wiele bardziej ciekawych miejscówkach. Jak sobie o tym myśle to aż mi się nie dobrze robi na samo wspomnienie. Ona od zawsze miała nas gdzieś. Mojego ojca traktowała jak wroga, a on tak bardzo ją kochał, dawał jej całego siebie. Ale dla niej to i tak było mało. Cały czas przepierdalała wszystkie możliwe pieniądze, i wszystkiego tylko zakazywała. To było źle, tamto było źle. I żeby faktycznie jej dogodzić, to musiałabym chyba faktycznie iść na medycynę. Na którą z całego serca iść nie chciałam, nigdy nie interesowało mnie to, z chemii i biolki też nie byłam jakaś wybitna, więc tym bardziej mi się nie uśmiechało. Ale kiedy przyszedł czas rekrutacji, nic jej nie powiedziałam że nie złożyłam podania na kierunek medyczny. I jakie było jej zdziwienie kiedy dostałam się na najlepszą uczelnie w Warszawie, i w końcu miałam szansę wyrwać się z tej złotej klatki. 

I się wyrwałam. I w tej chwili w której mój tato wziął i stanął po mojej stronie, ona zażądała rozwodu. Bardzo było mi głupio bo myślałam że to moja wina. Ale nie, mój tato z uśmiechem na ustach po tylu latach powiedział jej w końcu ,,okej'' i z chęcią się rozwiódł. 

Dlatego boje się ślubu, i posiadania dziecka. Że coś się zjebie, że będzie źle między nami. Jeśli do czegokolwiek by doszło. 

- Hey, i'm going to massage your body today, right? - zapytała nagle pani, wyrywając mnie z zamyślenia. Uśmiechała się do mnie miło, czekając na odpowiedź, którą ja miałam jej udzielić a zapomniałam o bożym świecie. - Hello? 

- Oh, im sorry. I was thinking. Yup, of course. - również się uśmiechnęłam. A kobieta pokierowała mnie na łóżko. Poszła przygotować sobie wszystko a ja w tym czasie ściągnęłam ręcznik, kładąc się i wsadzając głowę w otwór. Po chwili usłyszałam jak wraca. Włączyła jakąś relaksacyjną muzyczkę po czym, zaczęła wylewać na moje ciało olejek do masażu. I rozpoczął się masaż. To było chyba najprzyjemniejsze co przeżyłam w życiu, była tak delikatna, tak zmysłowo to robiła. Mogłabym tak godzinami. Gdy masaż się zakończył, myślałam że opuści pomieszczenie i będę mogła się ubrać. - Can i wear my clothes? - czekałam chwilę na odpowiedź, lecz ona nie nadeszła. A w zamian tego w pewnym momencie dostałam siarczystego klapsa w tyłek, który z pewnością rozniósł się po całym pomieszczeniu. Z przerażeniem wymalowanym na twarzy podniosłam się aby zobaczyć... Michała? - Co ty tu robisz idioto? Wystraszyłam się. 

- Element zaskoczenia. Z resztą ja tutaj masuję. - mrugnął do mnie oczkiem. I wszystko mi się rozjaśniło, te duże dłonie, i ciężkie oddechy. 

- Czy ty mnie masowałeś? - spytałam, wstając i stając przed nim zupełnie nago. Chłopak ze wszystkich sił, starał się nie spojrzeć w dół. 

- No nie mów teraz że ci się nie podobało, bo mi tutaj prawie jęczałaś. - parsknął śmiechem. 

- Nie będę mówić kto jęczy jak się całujemy, koleżko. - mrugnęłam okiem, ubierając szlafrok. - Ale fajnie by było jakbym mogła liczyć, na powtórkę w pokoju...

- Z miłą chęcią, króliczku. - zmrużył oczy, chwytając mnie za nogi i przerzucając mnie przez siebie. Zakrywałam rękoma moją widoczną dupę. Nie ukrywałam tego że było mi wstyd przez to że patrzyli na nas ludzie. Ale chyba byłam tutaj ostatni raz, więc jakoś udawałam że mam wyjebane. Im dłużej kłamie tym, bardziej wierzę w to kłamstwo.

 Gdy weszliśmy do pokoju, chłopak mnie postawił na podłodze, dotknęłam stopami zimnej podłogi lekko się wzdrygając, ten jednak patrzył na mnie przenikliwie, zaczynając delikatnie ściągać mój szlafrok. Odgięłam lekko szyję do tyłu, pozwalając mu na zassanie mojej rozgrzanej skóry, po której przy każdym ruchu jego języka przechodziły dreszcze. Gdy polizał moją szyję, mruknęłam mu wprost do ucha, a po jego plecach z tego co zdążyłam zauważyć przeszedł prąd. Spojrzał na mnie ostro, pchając mnie w jednym momencie na łóżko. Zawisł nade mną, patrząc dalej w moje oczy, czułam się jak naćpana. W chwilę, obaj byliśmy nadzy. Poczułam jak we mnie wchodzi. To było coś na co czekałam od kilku dni. Jęknęłam bez opanowania głośno. Chłopak we mnie wchodził, szybciej i szybciej, a ja byłam u kresu wytrzymałości, gdy nagle do naszych drzwi ktoś zapukał. Jak oparzeni od siebie odskoczyliśmy, i ze śmiechem na siebie spoglądaliśmy. Chłopak ubrał się w mój szlafrok i poszedł otworzyć, a ja nakryłam się kołdrą.

- Can you be queiter? You woke my baby up! - słyszałam w drzwiach jakąś babkę, i faktycznie za ścianą płakało jakieś dziecko. Aż tak głośno jęczałam? Rozbawiło mnie to, i z tego co słyszałam Michała również. - This is not funny! It is small and now i will struggle to put it to sleep. You are not alone here! 

- Ok, sorry. We'll try to be queiter. - dalej się podśmiechiwał. Debil...

***

- Gdzie ty mnie ciągasz? I czemu miałam się ładnie ubrać? - mówiłam idąc za nim w nieznanym kierunku. Faktycznie byłam ładnie ubrana. Nałożyłam na siebie, delikatną i zwiewną białą sukieneczkę, białe sandałki i pokręciłam włosy oraz lekko się pomalowałam. Nie wiedziałam co będziemy robić, ale podobno nic mi się nie zmyję ani się nie ubrudzę. 

- Zobaczysz zaraz, jaki ze mnie romantyk. - zaśmiał się, schodząc nagle w dół po jakiś dużych kamieniach. W oddali zobaczyłam kocyk z winem i jakimś jedzeniem. Uśmiechnęłam się ciepło na zobaczenie tego. Po czym zaczęłam schodzić za nim. Ja jednak nie mogłam dobrze trafić w każdy kamień, jednak schodziłam bardzo rozważnie. W pewnym momencie mocniej zawiało, i straciłam równowagę, moja prawa noga wpadła w szczelinę między kamieniami i upadłam, czując w tym samym momencie przeszywający ból. Naszły mi łzy do oczu, i zrobiło mi się słabo. - Dagmara? Wszystko w porządku? - usłyszałam z dołu krzyk Michała. 

- Chyba zrobiłam sobie coś w nogę. - zaczęłam płakać. A po chwili zauważyłam zmartwioną minę Matczaka, który w trybie natychmiastowym wchodził do góry, po krótkim odstępie czasu był już przy mnie. 

- Wyciągnij tą nogę stąd. - mówił do mnie spokojnie, pomagając mi wyciągnąć nogę. Gdy cudem wyszła, zobaczyłam widok na który gotowa, nie byłam. Moja noga była złamana. Była sina, i kostka dosłownie była obok reszty nogi. Tym bardziej było mi słabo. - Tylko nie mdlej, wiem że to wygląda źle, ale już dzwonię po taxi. - wstał, wybierając sprawnie numer, a ja w tym czasie starałam się głęboko oddychać i nie patrzeć w stronę tej stopy. - Już jedzie, dziesięć minut i będzie. - chłopak usiadł obok mnie, odwalony jak jeszcze dawno, i objął mnie. Delikatnie całując moją głowę, oraz głaszcząc mnie po ręce. Zamknęłam oczy, opierając się o jego ramię, dalej pamiętając o głośnym oddychaniu. Po upływie chyba tych dziesięciu minut usłyszałam klakson. Michał obrócił szybko głowę, faktycznie przekonując się że jest to taksówka. Wstał, podnosząc mnie na ręce i wsadzając na tylne siedzenie. Usiadł obok mnie, tłumacząc kierowcy że ma nas zawieźć do szpitala, bo złamałam nogę. 

Po kolejnych bolesnych dwudziestu minutach, byliśmy u celu podróży. Chłopak wniósł mnie na SOR, mówiąc przechodzącej pielęgniarce o zaistniałej sytuacji, ta spojrzała na moją nogę i odrazu wiedziała to co ja mówiłam. Złamana. 

- Take a seat on the wheelchair, you have to wait a while in the queue, in the meantime, please write out your documents. - Pani pielęgniarka, dała mi dokumenty do wypisania i w ciągu pięciu minut wróciła z powrotem aby je wziąć. Dużo było tu ludzi a ja chciałam zapalić, czując przeszywający ból. 

- Michał możemy wyjść przed szpital? Duszno tu. - kaszlnęłam specjalnie, żeby nie było to podejrzane. Chłopak odrazu się spiął. 

- Miałem właśnie cię o to poprosić, musimy porozmawiać. - wziął wózek na którym siedziałam i wyjechał nim przed SOR. Przeszedł przede mnie, i uklęknął, ja jednak myślałam że to kwestia tego, że nie chce nade mną stać. - Miałem to zrobić wtedy na dole, ale nic. Już trudno, a nie chce zaprzepaścić chwili kiedy się na to zebrałem. Dagmarcia... - powiedział tak do mnie pierwszy raz w życiu, i już domyślałam się o co może chodzić, to mi się śni prawda?... - Byłaś, jesteś i będziesz dziewczyną której nigdy tak mocno nie kochałem, jesteś pierwszą dziewczyną przy której czuję że mogę być sobą. Wytrzymałaś ze mną tak wiele, tak bardzo cię podziwiam... I jestem ci wdzięczny za poświęcony czas. Po tym czasie wiem że jesteś najlepszą dziewczyną jaką mogłem spotkać, i chciałbym żebyś została moją żoną. Dagmaro, czy wyjdziesz za mnie? - wyciągnął pierścionek, pokazując śliczny szafir opleciony diamentami, z oddali widać było w wewnętrznej stronie grawer ,,Matczak''. Kurwa to się na prawdę dzieję. Moje łzy są nie do opanowania, a przecież miałam nie ucierpieć. Zamilkłam przez chwilę a Michał w tym momencie robił się coraz bledszy. - Nie każ mnie ciszą, proszę. Nie teraz ja...

- Michu, ja nie zamierzam cię karać ciszą. Zdziwiłeś mnie i...

- Czyli nie? - spojrzał na mnie ze łzami w oczach, już chciał wstać. Ale widok jego z pierścionkiem w dłoni mnie rozbrajał. 

- Michał... Tak, tak i jeszcze raz tak! - zaczęłam szlochać w momencie w którym brunet zakładał mi pierścionek, nigdy nie pomyślałabym że Michał Matczak oświadczy mi się pod szpitalem na greckiej wyspie. Chłopak wstał, zbliżając do mnie swoją twarz, równie załzawioną co moja, po czym mnie pocałował, a w mojej głowie wybrzmiały nagle trzy wspomnienia, które przecież dziwnym trafem nie miały miejsca... 

*** 

- Ten pokój jest w porządku? - spytał, rozglądając się po pustym pomieszczeniu. Ten dom mi się podobał, ale czy aby na pewno nie był za duży? 

- Jest nam potrzebne aż tyle pokoi? - spytałam, obracając swój trzeci pierścionek, obrączkę na palcu. 

- No a czemu nie? - zaśmiał się, całując mnie w czoło, przy okazji szurając swoim zarostem po mojej twarzy. 

- Ogól się. - parsknęłam śmiechem, chwytając jego bark. - Tak myślę, bo ten dom jest chyba dla nas za duży...

- Dagmarka, mamy na nazwisko Matczak, dla nas nic nie jest za duże. - mrugnął okiem. - Ale jeśli chcesz inny, to znajdziemy inny...

***

Zadzwonił mój telefon, niestety nie mogłam odebrać, nie teraz. Kiedy wchodziłam do własnej firmy się trochę porządzić. 

- Dzień dobry szefowo, kawa. - uśmiechnął się, praktykant. Ja kiedyś też byłam na jego miejscu i dziękuje mojemu szefowi za danie mi szansy. Do teraz często mi piszę że jest ze mnie dumny kiedy czyta opinię. 

- Oj Marcel, nie musisz mi robić kawy za każdym razem jak wpadam. W końcu dostanę arytmię. - zaśmiałam się, puszczając mu oczko. Poszłam do gabinetu Marleny, tak tej Marleny. Od zawsze ją lubiłam a w końcu ma tytuł więc z chęcią ją przyjęłam. - I jak tam niunia? 

- Szefowo... No nie w pracy... - obie się na siebie spojrzałyśmy, równo zaczynając się śmiać. - Stara, ten klient jest jebnięty. Bije żonę i karze mi się bronić. - przewróciłam oczami, norma. W końcu jesteśmy jedną z lepszych kancelarii w Warszawie. 

- Spoko, ostatnio broniłam pojeba oskarżonego o gwałt, którego się z resztą dopuścił. I wygrałam oczywiście, ale do teraz mam wyrzuty sumienia...

***

- Gizmuś chodź szybko! - krzyczałam do psa, przez cały ogródek, nie wiedząc jak powiedzieć rodzicom aż tak istotną rzecz. Zrezygnowałam z pomysłu gonienia psa, i usiadłam na bujanym fotelu. - Chodź do mamusi! 

- Przecież to ja jestem jego mamą. - zaśmiała się Alicja, sącząc winko.

- Ja też będę, dosłownie. - zamilkłam, podobnie jak rodzice. - A wy, dosłownie będziecie dziadkami... - bałam się reakcji. 

- Tak kurwa! Będę pierdolonym dziadkiem! W końcu! - krzyczał mój tato. 

- Jezus Darek... - blondynka klepnęła się w czoło, po chwili podchodząc do mnie, wstałam a ta, mocno mnie objęła...




Dziękuje jak zawsze! Wracam i napiszcie koniecznie jak wrażenia!!! 

See ya! <3333

Đọc tiếp

Bạn Cũng Sẽ Thích

175K 10.1K 128
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵) ZASTRZEŻENIA • Proponuje czytać wszystko po kolei aby zrozumieć niektóre wątki, rozdziały tworzą his...
111K 8.3K 53
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
17.5K 1.2K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
43.8K 2K 53
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...