Mata||Daj sobie spokój

By 33WikaM

185K 5K 7.8K

,,Jeżeli kochasz, czas zawsze odnajdziesz, nie mając nawet ani jednej chwili.'' Jeden, drugi i trzeci związek... More

Janek zamknij mordę. / 1. 1
Na szczęście? / 2.1
Niebiańsko zajebiste przezwisko, nazywaj mnie tak częściej. / 3.1
Moje serce pękło./ 4.1
Michał, do kurwy nie dotykaj mnie. / 5.1
Masz nadal słodzik?/ 6.1
Co ja zepsułem? /7.1
Nie podrywaj mi dziewczyny Wygi. /1
Kości miłości? Co to niby kurwa jest? /1
Jedziemy do Włoch! /1
Będą ci pasowały nasze dzieci. /1
W twoich snach! /1
Czy to jest to co myślę? /1
Pieprz mnie. /1
Miśka, co piłaś? /1
Gdzie Janek? /1
To nie byłaś ty? /1
Ja też cię kochałam... /1
Możemy pogadać? /1
Nie mogę znów cię pokochać... /1
Część 21.
Część 22.
Część 23.
Część 24.
Część 25.
Część 26.
Część 27
Część 28.
Część 29.
Część 30.
Część 31.
Część 32.
Część 33.
Część 34.
Część 35.
Część 36.
Część 37.
Część 38
Część 39.
Część 40.
Część 41.
Część 42.
Część 43.
Część 44.
Część 45.
Część 46.
Część 47.
Część 48.
Część 49.
Część 50.
Część 51.
Część 52.
Część 53.
Epilog
Podziękowania <333
Prolog druga część.
Część 1 / 2
Część 2 / 2.
Część 3 / 2.
Część 4 / 2
Część 5 / 2
Część 6 / 2
Część 7 / 2
Część 8 / 2
Część 9 / 2
Część 10 / 2
Część 11 / 2
Część 12 / 2
Część 13 / 2
Część 14 / 2
Część 15 / 2
Część 16 / 2
Część 17 / 2.
Część 18 / 2
Część 19 / 2
Część 20 / 2
Część 21 / 2
Część 22 / 2
Część 23 / 2
Część 24 / 2
Część 25 / 2
Część 26 / 2
Część 27 / 2
Część 28 / 2
Część 29 / 2
Część 30 / 2
Część 31 / 2
Część 32 / 2
Część 33 / 2 :)
Część 34 / 2
Część 36 / 2
Część 37 / 2
Część 38 / 2
Część 39 / 2

Część 35 / 2

2.2K 71 220
By 33WikaM

*Time skip* 27.05.2023

Siedzę na kanapie. Nudzi mi się szczerze. Nie wiem co mam robić. Jest sobota popołudnie, a Michała nie ma. Od kilku tygodni notorycznie zdarzają się takie akcje, i nawet nie tłumaczy mi się. Tylko po prostu wychodzi. Rozumiałam to jak były przygotowania do wydania płyty. Ale już dawno się one skończyły, a krążki już latają na streamingach. Nie chce być podejrzliwa, ale nigdy przecież tak nie robił. Więc czemu robi tak teraz? Przecież było między nami dobrze...

*Wspomnienia*

- Wpadaj na stawki mała! - wykrzykiwałam stojąc w tłumie ludzi, zeszłam z backstage'u i postanowiłam udać się pod samą scenę, w celu bawienia się tak samo, jak ludzie na koncercie. Bawiłam się zakurwiście. Pot leciał mi z każdego możliwego miejsca, nawet tam gdzie gruczołów potowych nie miałam. Współczułam ludziom obok mnie, którzy z jakiegoś dziwnego powodu się do mnie uśmiechali. A no tak, dziewczyna rapera. - Raczej bym wolał żebyś nie kimała! Ale w sumie możesz iść spać! Zdejmij majtki mała, jesteś u Michała! - gdy track się skończył, brunet podszedł na koniec sceny, patrząc po ludziach a kiedy wypatrzył mnie wzrokiem, trochę go to zdziwiło. Myślał że siedzę w telefonie na backstage'u. Ale chyba zapomniał że jestem wierną fanką.

***

Przekroczyłam próg domu, czując zapach Michała w domu. Były dzisiaj walentynki i nawet miałam dla niego prezent. Jadąc do domu wjechałam do pijalni czekolady Wedla i kupiłam nam gorącą czekoladę oraz czekoladki z napisem ,,Kocham cię Michaś''. Wybuliłam na to ponad czterdzieści złoty, także niech to doceni. Gdy ściągnęłam buty i wstałam, ktoś nagle obrócił mnie jak w tańcu i po chwili ujrzałam ciemne oczy. Michał. Brunet uśmiechał się głupkowato.

- Widziałaś moją relację? - spytał, czekając niecierpliwie na odpowiedź.

- Nie, nie miałam czasu. Już patrz-

- Nie. Chodź, to ci pokaże. - zaciągnął mnie do łazienki. A kiedy przekroczyłam jej próg dostrzegłam kwiaty, cały bukiet róż. W toalecie. Parsknęłam głośnym śmiechem, nie wiedząc jak zareagować. - To taki jeden z wielu prezentów dzisiaj. Tak w sumie to nie lubisz kwiatów, ale chciałem nawet w łazience przypominać że cię kocham.

- Wszystko super, ale gdzie będę się załatwiać? - spytałam obejmując go ramieniem. Ten tylko cicho się zaśmiał.

- Pokazać ci gdzie? Mogę ci zaprezentować...

- Nie będziemy sikać do zlewu. - zamilkłam. - Nie mam chuja.

- Czasem mi się zdaje że masz większego od Tadeo. - oczywiście że nie przyzna że od niego. Jebany ego top. A ja nawet nie chce snuć domysłów skąd wie jak długiego ma Tadeusz.

***

Chłodny wieczór w kwietniu to najlepsze co może być. Siedzieliśmy właśnie na balkonie. Na podłodze. Czy było nam zimno? Oczywiście. Ale czy nas to obchodziło? Nie.

- Palimy te kiepy po kebsie, palimy te kiepy po seksie... - zaczął zaciągając się papierosem.

- Płuco, płuco gęste. Suko, suko jeb się. Bo nie chcę widzieć tego co obleśne, nie chce, nie chce. - również zaciągnęłam się swoim papierosem. Tak samo delikatnie jak Brunet.

- Lubisz ze mną milczeć, bo to jest zręczne. Dlatego zaciągasz się petkiem...

- I to takie-

- tsss. - dokończyliśmy razem, patrząc na siebie z takim wiecznym spokojem. Z tym z czym chciałabym patrzeć kiedyś na mojego męża. Jeśli dane mi będzie go mieć. A mam nadzieje że tak. Brunet rozsunął ręce a ja wtuliłam się w niego od tyłu, położył swoje ramiona na moim brzuchu i czułam się spokojna. Czułam że oddychamy wspólnym powietrzem, i nas to nie męczy. Czułam że mamy coraz więcej powietrza, mimo że nasze płuca są oddzielone od siebie o kilka centymetrów.

***

Spacerowaliśmy sobie ulicami Warszawy. Chłonąc ostatnie dni kwietnia. I tego rześkiego powietrza, ledwo dotykającej nas wiosny. Poczułam się ostatnio w końcu szczęśliwa. Szczęśliwa bo jestem z nim. I to z nim chce być , jak długo będzie mi to dane. Chłopak trzymał mnie za rękę, co róż na mnie patrząc i cicho się podśmiechując.

- Co się tak śmiejesz? - spytałam już nie wiedząc czy przypadkiem nie jestem brudna. Sięgnęłam więc po telefon, w celu sprawdzenia wyglądu.

- Nie jesteś brudna Dagi. - zaśmiał się po raz kolejny.

- To co ci? - zapytałam, juz sama się szeroko uśmiechając.

- Jakoś tak, fajnie się na ciebie patrzy...

*Teraźniejszość*

Postanowiłam nie być zbyt nachalna. Zadzwoniłam dwa razy, a że nie odebrał to postanowiłam nie dzwonić ponownie. Postanowiłam również nie marnować czasu i nie siedzieć bezczynnie. Wybrałam numer do taty. Po kilku krótkich sygnałach odebrał.

- Cześć tato. Robicie coś dzisiaj? - spytałam, już z góry myśląc nad strojem.

- Miałem dzwonić właśnie, nie macie ochoty wpaść na kawkę? Rozłożyliśmy właśnie z Alicją na ogródku, stół i krzesełka. Jakieś ciasto byśmy zjedli?

- Wpadnę sama. Michał zalatany dzisiaj. A ja nie chce marnować dnia. - zaśmiałam się.

- Dobrze myszko, to czekamy. - połączenie zostało zerwane. A ja wstałam pełna entuzjazmu. 

Cieszyłam się że mój tata czuje się dobrze. Kupił z Alicją dom na przedmieściach. Sprzedał nie dość że dom w Krakowie to jeszcze to mieszkanie tutaj. Cieszę się że im się układa. 

Poszłam do sypialni. Było dzisiaj ponad dwadzieścia sześć stopni. Bardzo cieszyłam się z tej pogody. Także postanowiłam że ubiorę się jak te wszystkie dziewczyny z instagrama. Ubrałam na siebie długą sukienkę w małe kwiatki. Włosy związałam w warkocza, wypuszczając kilka pasem i ubrałam białe skarpetki. Wiadomo że ubiorę conversy. Przystąpiłam do makijażu. Wyczesałam brwi, pomalowałam rzęsy, doklejając na koniec małe kępki i nałożyłam róż. Byłam gotowa. Wzięłam jeszcze, to co potrzebuje i wyszłam z mieszkania zmierzając prosto do auta. W między czasie zaciągałam się moim e-papierosem. Dzisiaj wyglądałam tak dziewczęco, że nie wypada palić kiepów. Wsiadłam do auta, zakładając na nos okulary przeciwsłoneczne i ruszyłam. Na światłach ulicy Marszałkowskiej stałam bardzo długo. Tak długo że miałam czas na rozglądanie się. Gdy obróciłam się w lewo, zauważyłam chłopaków. Michała i Krzyśka. Śmiali się z czegoś. Trąbnęłam na nich a oni z zaciekawieniem szukali źródła dźwięku. Gdy mnie zauważyli, zaczęli mi kiwać i spuszczać szybę. Natomiast mój pas miał już zielone. Także grzecznie odmachałam i pojechałam prosto. Gdy dojechałam pod dom taty miałam nieodebrane połączenie od bruneta. Nie mogłam odebrać bo jechała za mną Policja. Także oddzwoniłam, zamykając z kluczyka auto.

- No hej, gdzie jechałaś? - spytał, jak słyszałam dalej jadąc.

- Wiesz co Michał, żebyś ty tak mi mówił gdzie chodzisz. - westchnęłam. - Pojechałam z domu.

- No tyle to wiem a-

- Nie mogę rozmawiać, pa. - rozłączyłam się, czując nutkę przewagi. Czułam się lekko oszukiwana, nie wypytywałam maniakalnie, ale jeśli już się zdarzyło to zawsze raczył mnie tekstem ,,Pogadamy później, spieszy mi się'' i wychodził. Dlatego nawet jak wracał, to nie ciągnęłam tematu. Nie było w tym sensu. Bo skoro miał problem z wypowiedzeniem kilku słów, przed wyjściem. To po przyjściu, pewnie niewiele by się zmieniło. Weszłam przez bramkę, i odrazu zostałam przywitana przez Gizma. Psa moich rodziców. Bo mogłam to w końcu przyznać. Traktowałam Alicję jak własną mamę, której tak na prawdę, zawsze mi brakowało.

- Cześć Gizmuś. - kucnęłam, zostając prawie przewrócona przez czarnego cocker spaniela. Był młodym pieskiem, ale był tak rezolutny że nie dało się go nie kochać. - No tak, tak ciocia cię kocha. - uśmiechałam się, podnosząc okulary na włosy. Prawdopodobnie wkręcą mi się noski,  ale miałam to gdzieś. Żyłam chwilą, która była tak odprężająca, że mogłam w tym trwać jeszcze długie godziny. Ale niestety pewnie czekali na mnie w ogrodzie. Gdy weszłam głębiej ukazały mi się bardzo ładne, świeżo rozkwitające róże oraz bratki. Wszystko było tak zadbane, tak dopieszczone że czułam się jak w jakimś obrazku. Przy stoliku siedzieli już rodzice.

- Cześć Daga! - zawołał mój tato, wstając do mnie. Wyglądał na szczęśliwego, i takiego zdrowego. Tak bardzo kochałam tego człowieka... Podeszłam do niego zamykając go w uścisku. Po kilku dłuższych chwilach, odsunęłam się od niego, szeroko się uśmiechając. Podeszłam do czekającej na chwilę, Alicji.

- Cześć kochanie. - szepnęła, opatulając mnie swoimi ramionami, w nią też się wtuliłam. Gdy usiedliśmy do stołu poczułam odprężenie, oparłam się na krześle, wdychając powietrze. - Mamy jeszcze przed deserkiem sałatkę, tata robił więc myślę że będzie smakować. - mrugnęła okiem.

- Z taty to mimo wszystko kucharz niezły. - zaśmiałam się widząc jak staruszek niesie misę z sałatką. Udało mi się zrobić fajne zdjęcie, więc bez zastanowienia wstawiłam je na relację.

- Jak się czujesz tato? - spytałam zaczynając jeść sałatkę, wcześniej oczywiście wygrzebując z niej owoce, nienawidziłam tego połączenia. A mimo wszystko, tata przez dwadzieścia trzy lata dalej mnie tym raczył.

- Czuje się zdrowy. - powiedział z lekkim uśmiechem. - I szczęśliwy. - mruknął, zbliżając się do Alicji i całując ją w dłoń. Są tak słodcy...

- Ala, to prawda? - spytałam z konsternacją.

- Wyjątkowo potwierdzę wersję ojca, nie pozostaje mi nic innego. - zaśmiała się ukazując rząd białych zębów. Była blondynką, ze ślicznymi kręconymi włosami. Nie dało się na nią napatrzeć, była bardzo wysportowana i zgrabna. I w życiu bym nie powiedziała że ma pięćdziesiąt lat. Za to po moim tacie, lekko to widać. Co po części mnie trochę smuci. Przybiegł do mnie Gizmo, prosząc pod stołem, tak delikatnie i tak słodko o jedzenie że nie mogłam mu odmówić. Dałam mu kawałek owocka w momencie w którym rodzice skupieni byli na sobie, jednak jego mlaskanie mnie zdradziło. - Gizmo? Co ty tam robisz? - dopytywała Ala, gdy pies usłyszał swoje imię, zaczął spierdalać po całym ogrodzie. - Ty chyba nie liczysz, że ja będę za tobą biegać? - zaśmiała się, wraz z moim tatą, ze zgodą zawtórowałam, czując wibracje w telefonie. Kliknęłam w powiadomienie z instagrama. Odpowiedź na moją nowo wstawioną, relację.

33mata: Gdzie jesteś?

djankowska: Tam gdzie ty mógłbyś być gdyby nie twoje krętactwa :))

33mata: Daga, nie gadaj tak.

djankowska: To ty nie dawaj mi powodów, żebym mogła tak gadać.

Powróciłam do rozmowy, udając że nic się nie stało. Już dość tata się nasłuchał, o tym że między nami było źle. Mały kryzys, nie musi ujrzeć światła dziennego.

- Właśnie, co Michu robi teraz? Widziałem na tym całym youtubie że nowy album ma. - zaciekawił się mój tato.

- Tak, właśnie świeżo wypuszczony, dopieszcza, dokańcza wszystko i w końcu będzie spokój, chyba. - zmarkotniałam, grzebiąc widelcem w niedokończonej sałatce, robiło się powoli ciemniej. A na zegarku wybijała osiemnasta.

- Czemu spokój? Nie cieszysz się z jego sukcesów? - spytał, unosząc brew.

- Cieszę się jak nikt inny. Tylko nie mamy dla siebie czasu prawie wcale...

***

Wracałam do domu, było po dwudziestej. Nieźle sobie pogadaliśmy. Kilkanaście razy doprowadzili mnie, ci ludzie do płaczu, ze śmiechu. A na odchodne, dali mi kawałek placka i całą siatę warzyw. Uwielbiałam ich. Jechałam z dziwnym uśmiechem. Mimo że miałam nie wspominać, to napomknęłam o braku czasu, co mój tato skwitował, zapracowanym człowiekiem z wielką karierą. To był fakt. Tylko że on po wydaniu płyty, przesiadywał po szesnaście godzin, w domu. Nie wliczając spania. Także nie bardzo rozumiałam, o co tym razem chodzi. Gdy zaparkowałam pod domem, chwyciłam wszystkie graty z samochodu, zamykając go kliknięciem, po czym udałam się, zmęczona do domu. Jeszcze przed wyjściem bawiłam się z psem, i nieźle się zmęczyłam. Ale było to miłe zmęczenie, u mnie w domu, kiedyś też będą zwierzaki. Jak byłam młodsza mieliśmy tylko świnkę morską, ale ,,matka'' ją oddała po dwóch dniach, ponieważ zdenerwowała ją wizja sprzątania klatki, kiedy miała świeżo zrobione usta i nie mogła się schylać.

Głupia Dziwka.

Weszłam do domu, po cichu, jakby bojąc się że kogoś zobaczę. Nie chciałam się kłócić z Michałem, bo moje wątpliwości rosną, a moja głowa nie może od nich odpocząć. Gdy jednak weszłam głębiej zauważyłam że go nie ma. Odetchnęłam. Poszłam odłożyć rzeczy do kuchni, po czym udałam się na balkon, w celu zapalenia normalnego papierosa. W końcu. Usiadłam sobie na krzesełku, chcąc się odciąć od wszystkiego. W tym celu założyłam słuchawki włączając playlistę. Na pierwszy rzut poleciał z głośników PRO8L3M ,,Zadzwoń do mnie''. Siedziałam kiepując do mojej ulubionej, czerwonej popielniczki. Nawet nie przypuszczałam, że w niedalekiej przyszłości, nie będę mogła już tego robić.

,,Miłość jest przekleństwem, tonę w niej
Uczucia to ścieki, myje mnie z nich Sasha Grey
Ona jest tylko sobą, ja się zakochałem w niej''

Zamknęłam oczy, opierając głowę o mur kamienicy. Lżej mi było, może to przez brak palenia przez te kilka godzin, lub przez odetchnięcie na świeżym powietrzu. Bez żadnej osoby w okół. Usłyszałam mimo wszystko otwierane drzwi balkonu, Michał. Nawet nie otworzyłam oczu, dalej wsłuchiwałam się w kolejne bity piosenki, nawet nie orientując się kiedy pociągnęłam za filtr. Wyrzuciłam peta, odpalając nowego. Znów się zaciągnęłam, nawet nie patrząc na również palącego chłopaka. Czułam jego wzrok na moich zamkniętych oczach. Dalej opierałam się o murek, wiedząc jak bardzo napięta atmosfera nastąpiła. Z słuchawek leciało akurat ,,Gdybyś nie istniała''.

,,Biały proch Ci leci na czarne szpilki
Pewnie wciągasz biel, jak kiedyś wciągałaś Big Milki
Jestem tu, powiedzieli mi, że wyszłaś o pierwszej
A twoje usta się błyszczały jak lipcowe czereśnie"

Papieros się skończył, szybciej niż zakładałam. Nie chciałam palić kolejnego, bo przyprawiłoby mnie to o mdłości. A tego bym chciała, raczej uniknąć. Nie wiem czemu ale uważałam aby nie spojrzeć na chłopaka, bo z jakiegoś powodu, bałam się konsekwencji tego czynu. Nie chce z nim rozmawiać, ale on ma chyba inne plany. 

- To gdzie byłaś? - spytał, obojętnie patrząc za balkon. 

- To gdzie byłeś? - spytałam równie obojętnie, zakładając nogę na nogę. 

- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. 

- Jestem wyjątkowa. - mruknęłam. - Chyba. - dodałam o wiele ciszej, ale pośród naszego osiedla, to słowo było bardzo dobrze słyszalne. 

- Czemu chyba? Ty chyba nie myślisz że-

- Ja już nic nie myśle Michał, nigdy cię nie ma i nawet nie raczysz mi mówić serio gdzie idziesz. Ale jeśli jest jakaś inna, to na prawdę mi powiedz. Przełknę to. - dodałam, czując palące powieki. Na samą myśl. 

- Ty jesteś niereformowalna Dagmara, nie zdradzam cię. - podniósł ton głosu. 

- A skąd mam mieć pewność? No powiedz skąd? - oburzyłam się równie mocno co on. Nie prowadzi to do niczego innego. I tego się bałam. 

- Nie ufasz mi? - prychnął, opierając się o barierkę. 

- A ty mi ufasz? To nie tak że straciłeś do mnie zaufanie? - powiedziałam zła, wstając. 

- Byłem naćpany. - mruknął. 

- A ja głupia. - syknęłam, patrząc na niego absolutnie nie przekonana. Nawet się nie wytłumaczył.

- Dagmara kurwa, nie zdradzam cię... - opanował się trochę. 

- To mi to udowodnij! Gdzie wychodzisz wiecznie? - spytałam zakładając ramiona na piersiach. Chłopak myślał dłuższą chwilę, jednak lekko zwiesił głowę. 

- Nie mogę ci powiedzieć. Ale nie chodzi o zdradę. - ostatnie słowo powiedział tak zły że nie chciałam wiedzieć co by się stało jeśli byśmy ciągnęli tą kłótnie dalej. 

- Nie mam słów. Nie mam czynów, nie mam zaufania człowieku. - wyszłam z balkonu przechodząc do holu, ubrałam się. - Wychodzę, przejść się. I byłam u taty. - trzasnęłam drzwiami, zbiegając ze łzami w oczach, po schodach...

Pov. Michał

No i co ja mam jej powiedzieć? Że planuje zaręczyny w Grecji? To chce usłyszeć? Z pewnością tak. A nie to, jak nie umiałem odpowiedzieć na pytanie czy jej nie zdradzam. Jakby umiała czytać w myślach, to by mnie chyba na kolanach przepraszała. Ale co jej się dziwić, jestem jebanym zjebem, więc nie dziwi mnie jej brak zaufania. Ona się stara, a ja odpierdalam, po czym ona ogarnia to gówno za nas dwóch. I właśnie dlatego chce, żeby była moją żoną. Żebyśmy mogli to gówno ogarniać razem. Albo żebym mógł jej udowodnić że na nią zasługuje. Czuje się jak ścierwo, kiedy nie mogę jej przytulić i powiedzieć, że kocham moją żonę. Bo ona myśli że jestem gówniarzem zdradzającym swoją brunetkę. Ale tak nie jest. Raz zjebałem, i nigdy więcej na to nie pozwolę. Żeby nie wiadomo jak się waliło, i paliło. Napisałem jej jeszcze eskę. 

Do Narzeczona: Misiu, raz zjebałem i na prawdę cię nie zdradzam. 

Po kilkunastu minutach otrzymałem wiadomość zwrotną, której z resztą z tyłu głowy się spodziewałem. 

Od Narzeczona: Jesteś dzieciakiem Michał, i jeśli na prawdę mnie zdradzasz, to odpuść. Ale nie tamtą dziwkę, czy dziwki. Tylko mnie i tyle. 

Do Narzeczona: Nie mam żadnej dziwki, i nawet mnie nie wkurwiaj. 

Odłożyłem telefon, odpalając papierosa. Jednego, drugiego i trzeciego. Przeleciała godzina a ja nie pamiętam ani jednej myśli która chodziła mi po niej. Dodatkowo ta zaczęła mnie boleć. Zadzwoniłem do chłopaków.

- No siema, co jest? - spytał Szczepan. 

- Dagmara myśli że ją zdradzam. - zacząłem ze zgorszeniem. - Nie powiedziałem jej, że planuje niespodziankę, no bo kurwa. - usłyszałem tylko śmiech. - Z czego się śmiejesz idioto? 

- Z tego że dzisiaj wstawiłeś relację z Natalią, a wmawiasz jej że jej nie zdradzasz. Ja wiem że tego nie robisz, ale to story to raczej wam nie pomoże. - dokończył. A ja w tym momencie sobie uświadomiłem że faktycznie mam to na relacji. A Natalia ma na swojej jak siedzę obok niej, i coś do niej gadam. Kurwa, przecież ta laska mi się nie podoba. Wszedłem szybko w IG, chcąc usunąć tą relację. Ale w tym momencie zobaczyłem powiadomienie. 

*Użytkownik @djankowkska lubi twoją relację.*

- Widziała to już, polubiła. - załamałem się. Na chuj kurwa wstawiam takie rzeczy. Jebana w dupę mać. I to jeszcze teraz. Jak mamy nieciekawą atmosferę. Usłyszałem otwierane drzwi, zamknąłem balkon szczelniej, słuchając Szczepana, już bez głośnika. 

- Stary, nie pomogę, ja tak nie miałem. Ale wytłumacz jej może łagodnie, że Natalia robi ci tylko mixtape'y i nic więcej. - stwierdził, już poważniejąc. Jeszcze coś mruknąłem, kończąc połączenie. Było po dwudziestej trzeciej. Gdy wszedłem do domu, wszędzie było ciemno. Poszła się położyć. Nie chciałem spać bez niej. Postanowiłem zaryzykować i położyć się w naszym łóżku. Jakoś nie widziała mi się wizja kanapy. Gdy ułożyłem się obok brunetki, ta tylko głośno westchnęła, pociągając nosem. 

- Misiu... - zacząłem, całując ją lekko w bark, ta się wzdrygnęła a ja poczułem się niechciany. Bo nie umiem planować nic tak, żeby nie wyszło podejrzanie. 

- Idź sobie do Natalki. Pewnie macie wiele tematów do rozmów. - powiedziała, z zaciśniętym gardłem. Jeszcze chwila jej płakania i nie wytrzymam i jej powiem. 

- Natalia nawija nam mixtape'y Daga. Nic mnie z nią nie łączy. - położyłem swoją rękę na jej barku. 

- Nie dotykaj mnie. - zapłakała wstając. - Nie wiem kogo jeszcze dotykałeś. - wzięła swoją poduszkę, kołdrę i poszła do salonu. Zajebiścieee. Chwyciłem za moją poduszkę, przykładając ją do twarzy i krzycząc w nią z całej siły. 

***

Dzień wyjazdu. 

Od felernego dnia, minął tydzień. I nic się nie zmieniło. Nie chciałem pogarszać sytuacji, więc się nie odzywałem. I ona też milczała, wyjątkowo mocno. I martwiąco. Od tamtego czasu spała na kanapie. A każda moja próba dotknięcia jej, kończyła się jej wyjściem z domu. Była akurat noc. Spakowałem nas podczas jej nieobecności w mieszkaniu. Załatwiłem z jej szefem wolne, gdy tylko usłyszał o moim planie, zbił ze mną pionę i powiedział że życzy powodzenia. Miły gościu. Postanowiłem ją obudzić i powiadomić. W końcu za pięć godzin mamy lot. Upewniłem się jeszcze tylko czy z pewnością spakowałem najważniejszą rzecz, po czym zapiąłem walizkę, pisząc sms-a do chłopaków. 

Do grupy Gombao33: Lecimy z tematem, odezwę się później. 

Poszedłem do salonu, widząc brunetkę skuloną na sofie, wyglądała nawet w śnie na smutną. Było mi jej szkoda, ale na szczęście, wszystko się teraz ułoży. Mam nadzieje. Lekko ją szturchnąłem. 

- Hm? - spytała, zakrywając się kocem. 

- Wstawaj, mamy za kilak godzin lot. - zarządziłem. 

- Co? - odkryła się. - Co ty mówisz Michał?

- To, to ukrywałem, to dlatego mnie nie było. Dalej. Spakowałem nas już. - uśmiechnąłem się, nachylając nad dziewczyną, która niepewnie, oddała mój pocałunek. 

- A praca? - spytała, rzeczywiście wstając. 

- Załatwiona misiek. - mrugnąłem okiem. - Twój szef to równy gość. 

- Jesteś niemożliwy człowieku. - powiedziała, stając na przeciwko mnie. - A ja cię oskarżałam... Przepraszam... - objąłem ją, całując, w każde możliwe miejsce na głowię. 

- To ja zachowałem się jak debil. Ale to nie ważne. Teraz co? 

- Wakacje! - dokończyliśmy razem, zatapiając nasze usta w pocałunku. 

Moja słodka, przyszła narzeczona...



Dziękuje, dziękuje, dziękuje za wszystko, jak zawsze. Nigdy nie będę wystarczająco dumna z tego jak dużo osiągnęłam. 

Kochani czytelnicy, pragnę powiedzieć że mam grupkę na messie. Na której są info kiedy rozdziały, sneek peek'i, a czasem też potrzebuje waszej pomocy, więc jeśli ktoś jest chętny to zapraszam!!! 

Stay tuned króliczki. 

Continue Reading

You'll Also Like

13.5K 814 37
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
75.9K 5.9K 66
Severus i Elizabeth zostali rozdzieleni po tragedii, a w Świecie Magii zapanowały mroczne i niepewne czasy.
10.5K 813 25
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
96.5K 7.3K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...