HOPE

By WolfFromMoon

13K 634 131

Agni od zawsze obserwowała Zuko i od zawsze ubolewała nad jego losem. "Ma szczęście że się urodził", nie. To... More

Agni
La
They aren't that bad
Fight fire with fire
Wolf Warrior
Dragon of the West
Samogon
Zaspa
Source
Scar
There's always hope
Wielki Lotos
Run
Polar Night
Atka
Iroh
Tales from South Pole, part 1/6
Tales from South Pole, part 2/6
Tales from South Pole, part 3/6
Tales from South Pole, part 4/6
Tales from South Pole, part 5/6
Fanarty
Tales from South Pole, part 6/6
Raava
Arts
Joke
Avatar
Czas pogadać
Uncle

Kyoshi

199 24 4
By WolfFromMoon

↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣

- Jestem z Południowej Świątyni Powietrza. Tam się wychowałem, bawiłem i tam też lecimy! - Krzyknął Aang z szyi Appy - Zobaczycie gdzie Appa spał i gdzie lemury się chowały i gdzie z Gyatso zawsze piekliśmy ciasta i zrzucaliśmy na nudnych, starych mnichów - Dwunastolatek śmiał się z każdym słowem. Z chwili na chwilę stawał się coraz bardziej podekscytowany.
- Aang, wiesz że świątynia może już nie wyglądać tak samo, w końcu to sto lat.
- Mnisi żyją długo Katara i są świetni w chowanego. Na pewno dużo z nich się ukryło, a ja nawet wiem gdzie! Tak czy tak, jeszcze kawałek, teraz wasza kolej - Avatar usiadł na oparciu siodła. Swoje wielkie szare oczy wbijał w Zuko, chcąc od niego najpierw usłyszeć historię.
- Czekaj, a co z byciem Avatarem i tym jak znalazłeś się w lodzie? - Dopytał Sokka przeciągając się leniwie. Za nimi cały dzień nudnego lotu na Appie. Wokół sama woda. Od dłuższego czasu nawet kry nie było. Aang podrapał sie kłopotliwie po głowie.
- Oh, em no więc. Kilka dni temu, znaczy dla mnie to było kilka dni temu, starsi ogłosili mi że jestem Avatarem. Zwykle czekaliby aż skończę 16 lat ale z jakiegoś powodu powiedzieli mi to wcześniej. W sumie nie wiem dlaczego. Stwierdzili też że Gyatso już się nie nadaje na mojego nauczyciela. Chcieli mnie wysłać do innej świątyni... Ja, ja nie chciałem się z nim żegnać, ani być Avatarem. Nagle wszyscy moi przyjaciele się ode mnie odsunęli, nie chcieli się bawić bo byłem za silny. W nocy zabrałem Appę i wyleciałem. Chciałem tylko odpocząć, pobawić się. Chciałem wrócić, naprawdę, ale rozpętała się burza i runęliśmy do wody. Następne co pamiętam to jak mnie złapałaś - Mnich uśmiechnął się słodko do dziewczyny, Katara nieświadomie się zarumieniła.
- Współczuję - Mruknął Sokka - Dobra, słowo się rzekło. Ja, Katara i Zuko wychowujemy się w bryle lodu, nigdy nie opuszczaliśmy bieguna, tata wyruszył na wojnę dwa lata temu, mama zginęła jak miałem 4 lata, Zuko poznaliśmy jak miałem 7 a Katara 6. Koooniec.
- Jestem pod wrażeniem jak wszystko potrafisz spłycić - Czternastolatka splotła ręce.
- Nie szkodzi, mamy sporo czasu na poznanie się. Do bieguna jeszcze daleko i trzeba wstąpić w parę miejsc - Aang wbijał wzrok w do tej pory milczącego Zuko. Chłopak odetchnął, wiedząc że teraz jego kolej, zdjął powoli kaptur.
- Kiedyś byłem księciem Narodu Ognia, Ozai stwierdził że już mnie nie chce. Na morzu spotkałem się z tatą i popłynęliśmy do domu - Katara i Aang czuli mocny niedosyt. Zuko nie powiedział wszystkiego.
- Obaj, ale to obaj nie potraficie opowiadać historii. Gdzie wstęp, rozwinięcie, zakończenie, zwrot akcji i tak dalej! - Katara wlepiała niebieskie oczy w swoich braci.
- To życie a nie bajka siostrzyczko - Prychnął Sokka - Nie martw się, obiecujemy poprawę. Kiedyś.
- Nie lubię was.
- My też cię kochamy - Zuko zmierzwił włosy dziewczyny, która uśmiechnęła się półgębkiem. Aang wpatrywał się w relacje rodzeństwa. To było dla niego niesamowite. Niby się kłócą, a jednak nie. Jego relacje z mnichami w jego wieku były zupełnie inne.
- Aaa, skąd masz bliznę? - Zapytał w końcu Avatar.
- Ale Cię to ciekawi, co? - Książę prychnął, na co Aang pokiwał energicznie głową - Ozai mi to zrobił i zanim zapytasz kim on jest. To obecny Władca Ognia i osoba, która kiedyś była moim ojcem - Mnich przełknął ciężko ślinę.
- P-przykro mi. J-jak on mógł...
- Było minęło, ale nie wspominajmy o tym.
- Jaha! Przed nami Kyoshi. Zatrzymamy się tam na noc i by Appa trochę odpoczął - Przebiegły uśmiech migną na twarzy mnicha.

↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣

- Wy tępe skurwysyny! Zgubić Avatara... - Zhao śmiertelnie powoli głaskał się po brodzie - Wszystkich was czeka za to kara... Tydzień postu nauczy was, spostrzegawczości i powagi sytuacji - ostatnie słowo zasyczało wściekle w uszach załogi.

↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣

- Mój Panie! Właśnie przyleciał sokół - Do kajuty Iroh wbiegł jeden z żołnierzy - Dostaliśmy list od informatorów z jednej z wysp obok Bieguna Południowego! - Mężczyzna natychmiast podał zapieczętowany pergamin Księciu. Lu Ten odstawił czarkę z herbatą i usiadł prosto w oczekiwaniu aż ojciec zacznie czytać na głos. Smok przeleciał wzrokiem po liście.
- Dziękuję, możesz wyjść - Żołnierz ukłonił się nisko i pospiesznie wyszedł z kajuty.
- Coś nie tak ojcze? - Szermierz z powagą patrzył na Iroh, który przymknął na chwilę oczy.
- Zhao był na Biegunie Południowym - Oczy młodego księcia rozszerzyły się mimowolnie - Znalazł avatara i chłopca z Narodu Ognia. Jednak obaj mu uciekli i teraz kapitan próbuje ich wyśledzić odwiedzając południowe wyspy. Zmierza na Kyoshi.
- Oh Agni - Książę Lu Ten złapał się za brodę - Zaraz wieści rozejdą się po wszystkich stronach świata. Zuko nigdzie już nie będzie bezpieczny... - Iroh mruknął przeciągle.
- Musimy wyprzedzić Zhao i pierwsi znaleźć chłopca. Ster na wyspę Kyoshi.

↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣

- Aang nie wiem czy to jest dobry pomysł! - Zawołała Katara patrząc jak młody mnich wchodzi coraz głębiej do wody. Sokka i Zuko rozłożyli się wygodnie na futrze Appy.
- Spokojnie, ujeżdżałem wielkie karpie Koi już wcześniej, wiem jak to się robi.
- Ile stawiasz? - Mruknął Sokka.
- Suszone mięso, że spadnie.
- Podbijam o ciastko z miodem, spadnie i sobie coś zrobi - Bracia zbili piątkę przypieczętowując zakład - Tui i La ale tu jest gorąco! - Młodszy zdjął grubą ocieplaną kurtkę i wrzucił do siodła.
- Powiem ci, mi jest idealnie.
- W końcu nie jest ci zimno - Zuko wzruszył ramionami - O patrz zaczyna - Nastolatkowie skupili wzrok na Aangu, który wskoczył na pierwszego wielkiego karpia i począł się popisywać. Katara obserwowała z zachwytem sztuczki 12 latka. Nagle coś zaszeleszczało zza krzaków.
- Ej słyszeliście to? - Dziewczyna odwróciła sie do braci.
- Przesłyszałaś się.
Aang balansował kurczowo trzymając się wielkiej płetwy. Specjalnie nie hamował się i próbował trików, które niedawno obmyślił by zaimponować Katarze. Nie wiedział czemu ale ta dziewczyna strasznie mu się spodobała, była inna niż ludzie, których do tej pory spotykał. Ciekawa świata otwarta i zabawna a jednak dojrzała i ostrożna. Może to przez to że do tej pory wychowywał się tylko z chłopcami a kobiety spotykał jako już dojrzałe, wręcz starsze mniszki. Tak czy tak, chciał się popisać. Oh Duchy tak bardzo chciał wypaść jak najlepiej. W pewnym momencie noga ześlizgnęła się z grzbietu, w ostatnim momencie podciągnął ręce ponownie stając na grzbiecie karpia. Popatrzył na dziewczynę, lecz ona rozmawiała z braćmi. Tak jakby w ogóle nie była zainteresowana jego sztuczkami. Załamał się i rozluźnił uścisk. Ryba wyskoczyła wysoko w górę i zamachnęła całym ciałem. Młody mnich puścił płetwę, chcąc już skończyć pokaz i wrócić do towarzyszy gdy ogromny ogon uderzył w niego z całej siły. Dwunastolatka zamroczyło i zaczął bezwładnie spadać prosto do wody. Nim runął usłyszał krzyk dziewczyny i warkot gdzieś pod sobą.

↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣

Ocknął się leżąc na brzuchu, drgnął lekko i poczuł że ręce ma związane za plecami, oczy zasłonięte i że leży na twardej ziemi. Wokół ktoś rozmawia, grupa ludzi. Zapewne nie zauważyli że się obudził gdyż żywa dyskusja wzrastała z chwili na chwilę.
- PUŚĆCIE NAS! GDYBY NIE TO ŻE WZIĘLIŚCIE NAS Z ZASKOCZENIA DAWNO BYM WAS WSZYSTKICH POKONAŁ! - 'Sokka' pomyślał Aang, wyczekując odpowiedniego momentu na uwolnienie się i ucieczkę.
- Nie gorączkuj się tak! Jak inaczej myślisz traktujemy szpiegów! Powinieneś się cieszyć że wyrwałyśmy waszego towarzysza z paszczy Unagiego. Jeśli nie zaczniesz współpracować wszyscy zostaniecie kolacją! - Melodyjny dziewczęcy głos. Na pewno nie Katary.
- JASNE, MOŻESZ MI NASKOCZYĆ! ROZWIĄŻ MNIE TO CI POKAŻĘ!
- Sokka już się uspokój! Słuchajcie nie jesteśmy żadnymi szpiegami! - Katara jak zwykle próbowała wszystko załagodzić.
- Wiedziałem że lądowanie tu to zły pomysł...
- SKORO TACY DZIELNI JESTEŚCIE TO ROZWIĄŻCIE NAM OCZY! CHCĘ SPOJRZEĆ W TWARZ MĘŻCZYZNOM, KTÓRZY NAS POKONALI!
- PRZESTAŃ SIĘ DRZEĆ - Obca dziewczyna zaczęła się irytować. Aang wykorzystując zamieszanie uwolnił ręce i bezdźwięcznie schował się w krzakach - NIE MA ŻADNYCH MĘŻCZYZN! TO MY WAS POJMAŁYŚMY - Młoda wojowniczka zerwała chustę zasłaniającą oczy Sokki. Chłopak zatknął się na chwilę. Przed nim stała piękna, młoda dziewczyna, ubrana w zbroję i w bardzo dziwacznym makijażu. Mimo to gdzieś z tyłu mignęło mu że jest piękna.
- K-kim jesteście - wydukał w końcu.
- Wojowniczkami Kyoshi! - Aang nabrał powietrza, zna to imię. To było jego imię! Wiele, wiele lat temu. Zeskoczył zwinnie, stając między Sokką a nieznajomą.
- Kyoshi? Ja znam Kyoshi! - Po wszystkich przeszedł szmer.
- Uwolnił się!
- Kto go miał pilnować!
- Jak możesz ją znać! Avatar Kyoshi zmarła setki lat temu! - Wąsaty mężczyzna wyszedł z tłumu uzbrojonych kobiet.
- Znam ją, bo sam jestem Avatarem, to ja jestem Kyoshi! - Szeroki uśmiech nie schodził z twarzy mnicha.
- RZUCIĆ GO NA POŻARCIE UNAGIEMU! - Rozkazała dziewczyna, najwidoczniej liderka wojowniczek.
- Aang, szybko zrób jakąś powietrzną sztuczkę! - Zawołała Katara, nadal wraz z rodzeństwem przywiązana do wielkiego pnia. Dwunastolatek pobiegł pędem do siodła Appy po kulki. Nim ktokolwiek zdążył mrugnąć, był z powrotem.
- A teraz patrzcie! - Uniósł obie dłonie a kulki zaczęły wirować pomiędzy nimi.
- Mag powietrza! To naprawdę Avatar! - Po zgromadzonym tłumie przeszedł szmer, który szybko przerodził się w zbiorowy wrzask radości. Wojowniczki natychmiast rozluźniły się. Liderka rozkazała uwolnić rodzeństwo. Zuko natychmiast założył kaptur, z kolei Sokka zwiesił głowę i naburmuszył się. Nie możliwe że pokonała go banda dziewczyn!

↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣

Kanna wraz ze wszystkimi kobietami zabierały właśnie ostatnie rzeczy z wioski. Przenoszą się głęboko w tundrę aż do osłoniętego wodopoju. Zostały same, bez mężczyzn, bez magów, bez osób umiejących władać bronią. Teraz jakikolwiek statek z Narodu Ognia, banda kłusowników czy rabusiów stanowi śmiertelne zagrożenie. Jednak one nie poddadzą się tak łatwo. Starsze kobiety, prócz Kanny zostały z najmłodszymi, pozostałe sprawdzały dokładnie każdy dom w poszukiwaniu pozostałości oraz tego co może się przydać. Agni i Tui stały zaprzężone do prowizorycznych sań, którymi przewiozą najcięższe rzeczy, w tym resztki broni, z kolei starsze dzieciaki biegały zbierając pierdoły.
- Kavik nie wchodź tam! - Nakazała Dakota.
- Tam coś może jeszcze być...
- Powiedziałam!
- Ale Karra i
- NO! - Dzieciak naburmuszył się i usiadł obok igloo Atki. Dom uzdrowiciela od dawna groził zawaleniem. Nie znosił zakazów i nakazów jakie dawała mu mama. Tym bardziej denerwował się gdy bliźniaczki, Karra i Korra, robiły co chciały, a przecież były niewiele starszego od niego. Co prawda one nigdy nie pakowały się w kłopoty, ale to pomińmy ten szczegół. Dziewczynki wynosiły właśnie ostatnie zapasy ziół z domu obok. Korra kątem oka dostrzegła jak chłopiec powoli wsuwa się do igloo. Tuż nad wejściem jeden z lodowych bloków zatrząsł się. Natychmiast puściła trzymane rzeczy i w ostatniej chwili złapała za kurtkę Kavika i odrzuciła go na bok. Niefortunnie sama wylądowała tuż pod walącym się wejściem. Krzyknęła przeraźliwie zwracając uwagę kobiet. Nim ktokolwiek zdążył podbiec Kavik mimowolnie wysunął ręce i zacisnął pięści. Walący się lód zastygł nad przerażoną dziewczynką. Chłopiec z całych sił starał się trzymać lód w miejscu.
- H-HEJ POMOCY! - Wrzasnął i zacisnął oczy by skupić się nad tym co robi, chociaż za bardzo nie wiedział co się dzieje. Nikita złapała za nogę córki i wyciągnęła ją spod lodu. Kobiety stały wmurowane wokół chłopca, który ewidentnie panował nad lodem.
- Już synku, możesz puścić - Dakota złapała syna za ramiona. Kavik rozluźnił się i opadł bez sił w ręce matki - K-Kanna? Czy, czy to samo było z Katarą?
- Dokładnie, chociaż ona zamroziła Socce nogę gdy ten uciekał z jej lalką.

↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣

- Wybaczcie nam. Nie wiedziałyśmy że podróżujecie z Avatarem - Młoda wojowniczka podeszła do Zuko i Sokki, którzy siedzieli oparci o Appę skubiąc jakieś mięso. Obok Aang i Katara bawili sie z dzieciakami z wioski, znaczy bawili. Aang popisywał się jak mógł ku uciesze dzieciaków i zachwyconych mieszkańców, Katara z kolei była coraz bardziej poirytowana. Chciała jak najszybciej wyruszyć i dotrzeć do Północnego Plemienia Wody.
- Nie ma sprawy - Mruknął Zuko wtulając nos w futro ze swojego kaptura.
- Gdybyście nas nie zaskoczyły dalibyśmy wam radę, w końcu nie bez powodu jesteśmy towarzyszami AVATARA - Prychnął Sokka z cwaniackim uśmiechem. Brat trącił go łokciem.
- Doprawdy? Zapraszam was więc na nasz trening, może nauczycie nas czegoś nowego. Swoją drogą nazywam się Suki.
- Hympf, pewnie! Pokażemy wam jak się walczy! Jestem Sokka, to jest Zuko, a tam - wskazał na siostrę - Katara.
- Ja podziękuję... Bawcie się dobrze - Suki spojrzała na starszego chłopaka, coś w nim jej nie pasowało. Był inny, na pewno nie był z Plemienia Wody.

- Aang! Możemy porozmawiać?! - Katara starała się bezskutecznie zwrócić uwagę mnicha.
- Tak, tak! Już chwilkę! - Chłopak starał się zrobić kolejną powietrzną sztuczkę.
- Ugh, Aang musimy lecieć dalej! Zapomniałeś kto - Czternastolatka ściszyła głos - kto nas goni? Nie możemy tych ludzi narażać! - Aang wylądował obok zwijając jedną ręką latawiec.
- Nie bój żaby Katara, Appa jest szybszy od statku, po za tym skąd mogliby wiedzieć że jesteśmy na Kyoshi. Z resztą zobacz! Wniosłem radość do tej wioski! Nawet pomnik odnawiają na moją cześć!
- Młody nie wiesz na co stać Naród Ognia - Zuko podszedł do siostry - Musimy opuścić tą wyspę jak najszybciej się da.
- Może macie racje... To zróbmy tak, uzupełnimy zapasy i jutro z rana wylatujemy! Swoją drogą, gdzie jest Sokka?
- Poszedł trenować z wojowniczkami.
- O to chodźmy popatrzeć!

- To może zaczniemy od Sparingu? Ty kontra ja? - Zaproponowała Suki sięgając po wachlarze.
- Jasne, nie ma sprawy - Sokka wziął swój miecz maczugę i przybrał bojową postawę. Starał sobie przypomnieć wszystko co go nauczył tata. Nie może się zbłaźnić przy dziewczynach.
- GOTOWI? - Krzyknęła jedna z wojowniczek unosząc dłoń - W Imię Kyoshi, START!
Sparing choć zaciekły nie trwał długo. Suki nie doceniła swojego rywala. Młody wojownik sprawnie władał bronią, jednak brakowało mu ćwiczeń i obycia w walce. Przez to kilkoma sprawnymi ruchami przygwoździła go do ziemi. Sokka zaś nie mógł uwierzyć jak dziewczyna może tak sprawnie robić uniki i atakować w najmniej oczekiwany sposób. Starał się, jednak skończył na podłodze.
- STOP! Suki wygrywa!
- Jestem pod wrażeniem, nie doceniłam Cię - Sokka usiadł i naburmuszył się.
- Pokonałaś mnie. Gratuluje - Wycedził gorzko przez zęby i uniósł dłoń. Suki uśmiechnęła się i uścisnęła rękę nastolatka. Nie puszczając pociągnęła go do góry.
- Nasz styl walki został stworzony by pokonać każdy inny. Jakbyś nie walczył, pokonałabym Cię. Obserwujemy i czekamy gdzie atakować. Tak czy inaczej dawno tak długo nie walczyłam.
- DŁUGO? T-to była chwila i już leżałem!
- Jeśli chcesz możemy ci trochę pokazać - Suki uśmiechnęła się uroczo. Młody wojownik zaczął wydawać się jej słodki - Ale musisz założyć nasz strój bojowy. Taka tradycja - Sokka nie myślał długo. Bardzo chciał się uczyć walki. Nawet jeśli miałoby to oznaczać latanie w sukience. Jest w zamkniętym pomieszczeniu, nikt go nie zobaczy. Kiwnął głową i uśmiechnął się półgębkiem.

- Ten strój symbolizuje siłę, odwagę i oddanie. Zakładając go stajesz się dumnym wojownikiem! - Sokka wypiął pierś.
- Hej Sokka. Fajna kiecka! - Prychnął Aang wchodząc do sali treningowej wraz z Katarą i Zuko. Sokka natychmiast zagryzł zęby, nim zdążył cokolwiek powiedzieć, salę przeszedł szczery i głośny śmiech Zuko, który zwrócił uwagę wszystkich. Zakapturzony nastolatek mało się odzywał i sprawiał raczej wrażenie mruka.
- O proszę, jednak potrafi wyrażać emocje - Szepnęły między sobą wojowniczki.
- Oh Tui! Jakby tata tu był!
- Spróbuj mu powiedzieć! - Zagroził Sokka starszemu bratu.

↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣

Wczesnym wieczorem mieszkańcy pomagali spakować zapasy na Appę. Hojnie obdarowali przyjaciół jedzeniem i najpotrzebniejszymi rzeczami.
- Aanguś przylecisz jeszcze? - Dzieciaki otoczyły Avatara i ze łzami w oczach żegnały nowego przyjaciela. Następnego dnia drużyna opuści wyspę zbyt wcześnie by najmłodsi zdążyli im choćby pomachać.
- Pewnie! - Nagle strażnicy wznieśli alarm.
- NARÓD OGNIA!
- Aang musimy lecieć, TERAZ! - Mnich spojrzał na dzieciaki.
- Nie opuszczę ich!
- Lećcie! Poradzimy sobie - Krzyknęła Suki wiążąc zbroję - Twoje życie jest cenniejsze! Musisz dotrzeć na biegun!
- Wszystkie życia są cenne! - Jęknął Aang.
- Ale od naszych nie zależą losy świata! - Suki popchnęła dwunastolatka w stronę bizona - UWAGA! - Lecąca kula ognia runęła w drzewa obok.
- PRZYGOTOWAĆ SIĘ! NARÓD OGNIA WYPOWIEDZIAŁ NAM WOJNĘ! - Krzyknął starszy. Wszyscy mężczyźni i zrzeszone wojowniczki poczęły zbrojenie. Katara i Sokka wciągnęły Aanga na Appę. Chłopiec załamany złapał za wodze.
- Na pewno sobie poradzicie? - W odpowiedzi zobaczył uśmiech Suki. Kątem oka dostrzegł kolejną kulę lecącą w stronę jednego z domów. Wyskoczył wysoko w górę i odbił latawcem ogień by poleciał w stronę wody. Nim zdążył wylądować kolejny pocisk runął tuż przed nimi. Przed ścianą ognia ochronił ich Zuko tkając żywioł ku zdziwieniu mieszkańców. Appa ryknął przeraźliwie.
- Hop Hop!
- Wskakuj! - Krzyknął Sokka. Szesnastolatek jednym susem chwycił rękę brata i wskoczył na siodło.
- Jesteś tym księciem prawda? - Zapytała Suki nim wzbili sie w powietrze.
- Jestem synem Hakody z Południowego Plemienia Wody. Nikim innym.
- Do zobaczenia i powodzenia Suki! - Krzyknęła Katara.
- Wrócę tu! - Zawołał Aang ze łzami w oczach opuszczając wyspę.
- Aang, to najlepsze co możemy zrobić - Dziewczyna złapała za ramię mnicha.
- Wiem - szepnął - Po prostu, nienawidzę być bezsilny...

↢ ℍ𝕆ℙ𝔼 ↣


Siemka <3
Nie spodziewaliście się mnie co? XDDD

Continue Reading

You'll Also Like

15.8K 772 121
Co gdyby się okazało, że niektórzy z Inazumy mieszkaliby razem w Akademiku? Mnóstwo gejozy, przekleństwa, shipy czyli coś, co lubię najbardziej=) Pos...
11.9K 1.1K 27
"Do cholery jasnej miałeś nigdzie nie wychodzić!", krzyknął przez co młodszy wzdrygnął się spuszczając wzrok. "J-ja tylko-", starszy mu przerwał, "co...
920K 101K 124
Wiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystk...
78.1K 3K 53
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...