Baby, I'm your Boss | S.M.| |...

Autorstwa LOVER_TIM_AND_HARRy

8.1K 254 60

Hej. Nazywam się Maddie Scatters. W ostatnim czasie przeprowadziłam się z Missisipi do Los Angeles. Jutro zac... Więcej

Od bohaterki :))
One •
Two •
Three •
Four •
Five •
Six •
Seven •
Eight •
Nine •
Ten •
Eleven •
Twelve
Thirteen
Fourteen
Fifteen
Sixteen
Seventeen
Eighteen
Nineteen
Twenty
Twenty-one
ZAPRASZAM
Twenty-two
Twenty-three
Twenty-four
Twenty- six
Twenty-seven
Twenty-eight
Twenty-nine
Thirty
Thirty-one
Thirty-two
Thirty-three

Twenty-five

44 3 0
Autorstwa LOVER_TIM_AND_HARRy

- Twój brat jest w niebezpieczeństwie- powiedziałam na wydechu nie wierząc sama w to co mówię.
- Należało mu się- odpowiedział Jack.

Zaskoczona spojrzałam na Chrisa. Ten tylko przewrócił oczyma i zwrócił się ku samochodowi.
Po chwili wyciągnął broń i strzelił zaraz obok zszokowanego cała sytuacja chłopaka.

- Nawet nie powinieneś nazywać sie Shawna bratem. Dobrze wiesz, że gdyby nie to że sam wdepnąłeś w to gowno, twojemu bartu nigdy by nie groziło coś takiego.- zaczął Chris.

Ze zdumieniem spojrzałam na niego nie rozumiejąc za bardzo o czym  on do jasnej cholery mówi.

- Nie rozumiem o czym mówisz- odpowiedział lekko zmieszany chłopak. Można było zauważyć że był dość zaskoczony obrotem sytuacji.

- Przypomnieć ci.- zaczął Chris mówiąc lekko poirytowany głosem.
- A pamiętasz jak kilka lat temu zacząłeś ćpać aby mieć lepsze stopnie w szkole, jak później się od tego uzależniłeś i jak wpadłeś w długi u dilerów. Jak później złożyłeś cała winę na Shawna, który i tak i tak cię bronił chociaż na to nie zasługiwałes skurwysynu.
I nawet gdy twoi rodzice wyrzucili go z domu, nie przejmowałeś się tym. Nawet mu kurwa nie pomogłeś. I to on teraz cierpi za twoje błędy, a ty wygrzewasz się bezpiecznie w domu. Zakładasz rodzine jakiej Shawn nigdy tak naprawdę nie miał. Wiesz czemu? Ponieważ to ty ją kurwa zniszczyłeś. Wiesz nawet co on musiał przechodzi w momencie kiedy ty szedłeś sobie spokojnie na studia?!
Piekło. Tak więc albo nam pomożesz co w zasadzie jesteś mu winien albo zaszczele  ciebie i twoja zasraną rodzinkę.

- Nie zrobisz tego- widać było strach w jego oczach, jednak sama nie dowierzałam  Chrisowi.
Niby należał do gangu o wiele dłużej niż ja jednak czasem wydawało mi się że ten człowiek nawet muchy by nie skrzywdził.

- Nie wierzysz to patrz teraz- po chwili Chris wyciągnął pistolet nakierował w stronę szyby gdzie znajdowała się kuchnia i po chwili bez zastanowienia strzelił w nią a całe szkło rozstrzaskalo się wszędzie na drobne kawałki. Po pewnej chwili można było usłyszeć płacz dzieci i krzyk młodej kobiety. Zapewne musiała być przerażona obrotem sytuacji nad ktora jej prawdopodobnie mąż przestał panować.

- STOP DOBRA ZROBIE CO CHCECIE ALE ZOSTAW ICH - powiedział wskazując dom w którym znajdowała sie jego cala piękna rodzinka.

- Nie wierze, że się na to zgodziłeś- powiedziałam widząc chłopaka wraz z 6-latkiem na rękach.

- W sam to nie wierzyłem dopóki Martino mi go nie przekazał.
- A gdzie jego matka? - zapytałam uśmiechając się do rudawego chłopca.
- Dobre pytanie. - powiedział chłopak po czym wszedł do mieszkania.

Na szczęście żadnego z moich rodziców nie było tak wiec mogliśmy spokojnie siedzieć w salonie. Chłopczyk, który jak później się dowiedziałam nazywał się Luis, z zaciekawieniem oglądał jakaś bajkę na telewizorze a my siedzieliśmy obok siebie co jakis czas się sobie przypatrując.

- Uroczy.. -powiedziałam patrząc na chłopca.
- Chciałabyś mieć dzieci w przyszłość ? - zapytał chłopak.
Zszokowana spojrzałam na Shawna, chwilowo zatrzymując się na jego ustach których tak bardzo pragnęłam.

- Może, kiedyś w odległej przyszłości, fajnie byłoby zostawić po sobie jakiegoś potomka.- stwierdziłam, oczekując reakcji chłopaka.

- No to wiedz, że na pewno ich mieć nie będziesz ze mną- powiedział Shawn delikatnie przybliżając swoją twarz do mojej.

Czułam jak delikatnie całuje moja szyje.
- Ale mogę ci zapewnić niezapomniane noce, gdy twój niedoszły mąż będzie gdziekolwiek wyjeżdżał.- powiedział szeptem.

Czułam jak momentalnie chwilowo zabrakło mi tchu, zarazem wiedziałam tez o powstających na moich policzkach rumieńcach.

- Ide się czegoś napić- z szybkością światła wstałam z kanapy i ruszyłam w kierunku kuchni.

Gdy wyjmowałam zimna butelkę wody z lodówki poczułam duze dłonie chłopaka na mojej talii.

Chwycił mnie po czym odwrócił w swoją stronę delikatnie przywierając do mnie ciałem.
Jednak szybko się uwolniłam i podeszłam do szafki wyjmując szklankę.

- I że to niby taka gra wstępna? - zapytał rozbawiony.

Cóż udawanie iż czyny chłopaka w żaden sposób nie wywołały u mnie żadnych emocji tak średnio mi wychodziło ale przynajmniej próbowałam.

Po chwili chłopak ponownie przywarł do mnie.
Czułam jak już mocniej niż wcześniej chwyta mnie znowu za talie, zapewne abym nie dała rady mu sie uwolnić co w zasadzie poskutkowało.

Przez kilka minut było słychać  tylko przyspieszający oddech chłopaka jak i mój i głosy telewizora.

Delikatnie przysunęłam twarz do jego twarzy po czym musnęłam jego usta. Chłopak po chwili również dotknął moich jednak schodził coraz niżej.

Gdy poczułam jego oddech na mojej szyji, zamarłam.

Pożądanie jakie ciągło mnie do niego z dnia na dzień rosło, a zwłaszcza w takich momentach.

Jednak z tylu głowy wciąż wiedziałam, że stanę sie dla niego tylko plusem, oznaczającym zaliczenie.

Za wszelka cenę nie chciałam być tym jebanym plusikiem gdyz po prostu chciałam być dla niego kimś więcej. Ale zarazem wiedziałam, że dla chłopaka nigdy się tym czymś więcej nie stanę.

Po krótkiej chwili spojrzeliśmy na siebie, i w tym momencie poczułam coś dziwnego.
To dziwne uczucie ogarnęło całe moje ciało, gdyz po prostu zdałam sobie sprawę ze jeżeli nie będziemy niczym więcej to i tak będę coś do niego czuć chociaż nie wiem jak bardzo bym chciała to ukryć.

- Musimy iść zobaczyć co z Luisem.- odsunęłam się z zamiarem uwolnienia się z jego objęcia, o dziwo chłopak mnie puścił.

Chłopczyk nadal ze skupieniem oglądał bajkę. I najwidoczniej nawet nie zauważył ze nas chwilowo nie było.

- Muszę ci coś pokazać- powiedział nagle Shawn, przerywając głuchą cisze.

Podszedł do dużego drewnianego stołu znajdującego się w salonie i zaczął wyciągać jakaś mapę.
Za zdziwieniem podeszłam do stołu i porobowałam odgadnąć co one przedstawiają jednak widziałam jedynie kreski i ślaczki.

- To mapa napadu w Meksyku. Martino chciał zorganizować je, ale potrzebujemy pomocy Białych Psów. Inaczej nie wygramy z tamtejszymi.

- Dlaczego akurat Meksyk?- zapytałam zaciekawiona rozwojem wydarzeń.

- Z tamtąd pochodził jego ojciec a mój dziadek.
Mieli tam jedna z największych produkcji narkotykowych i broni. Jednak po jego śmierci mafia tamtejsza zorganizowała to wszystko tak ze po niecałym tygodniu została przejęta. A my mimo bitew nie zdołaliśmy go odbić z rak wroga.
Ale teraz jest inaczej. Mamy współpracę z Białymi psami. A sam chłopiec jest jego pośrednikiem. Matka jego ma go odebrać w dzień napadu.
To było zabezpieczenie, abyśmy mieli pewność ze nas nie wystawia.

-Czyli chcesz mi powiedzieć ze jego matka prowadzi jeden z największych znanych gangów na świecie !?- zapytałam zaskoczona

- W pewien sposób...

Ze zdumienia zaniemówiłam.

Pomyśleć, że bezpieczeństwo tysięcy ludzi zależało jedynie od tego bezbronnego małego chłopczyka.


Siedząc przy stoliku i pijąc ciepłą herbatę, którą przygotowała dla nas żona Jacka w ciszy zastanawialiśmy się co możemy zrobić.

Jasne było, że nie na długo możemy zostac w domu brata Shawna, z racji na bezpieczeństwo jego rodziny.

- W zasadzie mam pewien pomysł... ale nie wiem czy on jeszcze nawet w ogóle żyje. Nie mieliśmy kontaktu od tylu lat...

- Mów lepiej kto i jak może nam pomóc.

- Nicholas Gonzalez...gdy wpakowałem sie w to gówno, to w zasadzie on mi wszytsko sprzedawał, gdyż miał bezpośredni kontak z jedną z tutejszych mafii, nie pamietam dokłądnie jej nazwy, ale wiem chyba gdzie możecie go znaleźć.

- My możemy?! Nie, mój dorgi widzę, że sie chyba źle dogadaliśmy- powiedział Chris a zaraz po tym wstał.

Przestraszony mężczyzna jedynie spojrzał na niego i jego ruchy.

W niczym nie przypominał Shawna, on by sie nigdy nie dał tak traktować.

Miał zbyt wielki honor i odwagę.

To przez niego czasem wpadaliśmy w kłopoty.

Jedynie też on potrafił się sprzeciwić wujkowi za co tez wiele razy oberwał.

Jendak zawsze wstaławał na nogi z głową uniesioną do góry i zachowywał sie tak jakby nic się nie stało.


Pamiętam, jak wiele razy wtuleni w siebie w łóżku zauważałam jakieś siniaki pod okiem lub na torsie, jednak nigdy o nie nie pytałam, gdyż wiedziałam jaka będzie jego odpowiedź.


-Musicie zrozumieć, ja, ja mam rodzinę, którą kocham nad życie i nie chce jej narazić ani mieszać w takie gówno. Po prostu nie moge, możesz mnie zastrzelić, ale ich- w tym samym momencie spojrzał na schody, które prowadziły na piętro w kótrym prawopdobnie już spały jego dzieci, a żona opowiadała im jakąś historię na dobranoc.

Zrozpaczony spojrzał na mnie a zaraz póżniej na Chrisa.

Co jak co ale jednak należał do rodzny Shawna, więc nie bylibyśmy w stanie go zabić.





W nocy bardzo łatwo jest się zgubić, a zwłaszcza na pustych drogach prowadzących do nikąd.

Jechaliśmy już ponad 30 minut i nadal nie widzieliśmy miasteczka, o którym mówił nam Jack.

Przez chwile zastanawiałam sie czy nas czasem nie sprzedał.

Ale po namyśle stwierdziłam, że miałby on za dużo do stracenia.


Od jakiegoś czasu tez nie sprawdzałam godziny, ale mimo tego odczuwałam, iż była ona na pewno późna, gdyż co jakiś czas czułam jak oczy mi sie zamykają, co skutkowało, iż zjeżdżałam z ulicy.

Na szczeście była noc, wiec mało co aut jechało, w innym wypadku łatwo by było o wypadek.

Gdy w końcu wjechaliśmy do małego miasteczka, o którym mówił nam Jack, poczułam tak ogromne zmęczenie, iż sama nie wiedziałam kiedy oczy mi sie zamykaja a kiedy otwierają, gdyż nadal jednak pamiętałam, że prowadze samochód, a nie chciałam żadnego rozruchu policji.
Jakbyśmy już nie mieli dość problemów...

Po pewnym czasie zatrzymaliśmy sie nieopodal dużego starego budynku, wiedziałam, że jest już za późno na powrót.

Musimy to zrobić, chociażby dla samego Shawna....


Przed wyjazdem od Jacka, mężczyzna dał nam nieco informacji na temat Nicholasa.

Podobno był nazywanym przez różne gangi Bezbłędnym, i pracował jako zbójca.

Za czasów gdy się przyjaźnili chwilowo pracował dla tutejszej znanej mafii, jednak szybko z niej zrezygnował, ze względu na zbyt słabe wynagrodzenie.

Podobno teraz pracuje dla jednej z mafii handlującej ludzkimi organami.

Tak więc od razu wykluczyliśmy Marrise z planu.

Została w domu Jacka, który obiecał, że sie nią zajmie. Początkowo dziewczyna nie zgadzała sie na nasz plan. Jednak gdy daliśmy jej jasno do zrozumienia, że jest wciąż odpowiedzialna za życie swojego dziecka, zgodziła się.

Jadąc drogą chwilowo zastanawiałam sie co mu moge tak właściwie powiedzieć, gdy już przyłoży mi do skroni broń.

Wspomnieć, że jesteśmy znajomymi Jacka, czy raczej nie?

W zasadzie chłopak prosił nas aby o nim nie wspomnać, gdyż nie ma zamiaru wracać do tamtej przeszłości, ale co innego moge mu powiedzieć?


Gdy zapukaliśmy do drzwi razem z Chrisem, okazały sie one być już otwarte.

Tak, więc weszliśmy.

W budynku panowała przeraźliwa ciemność.

Włączyliśmy latarki i zdecydowaliśmy się, rozejrzeć, ja miałam pierwsze piętro a Chris zdecydował sie na drugie.

Nie powiem, że sie nie bałam, gdyż czułam jak z minuty na minte moje serce zaczyna niezbezpiecznie przyśpieszać i nawet nie byłam w stanie go opanować.

Nie należałam do osób super odważnych tak więc w tym momencie tak przeraźliwie sie bałam, iż nawet nie wiedziałam o tym, że co jakiś czas zamykałam oczy, które robiły się wilgotne.

Gdy weszłam do salonu ponowal tam odrazający smród, a zaraz po tym zauważyłam człowieka wgapiajacego sie we mnie ciemnymi oczami.

Nie wiem czy byl to zawał, ale chwilowo ze strachu zmarłam w bez ruchu, nawet nie byłam w pstanie niczego wypowiedzieć.

On jedynie, uśmiechał się.

- Nicholas?- zapytałam na jednym wydechu.

Byl blondynem o ciemno brązowych oczach, jego włosy były lekko przydlugawe więc co jakiś czas je musiał zgarniać z oczu, gdyż zasałaniały mu widoczność.

Niczym nie przypominał tutejszych.

Nie miał on też meksykańskiej urody o czym świadczyły już wcześniej wymienione jasne włosy ani ciemnej karnacji a wręcz był on przeraźliwie blady, tak więc przez chwile przeszła mi myśl, ze mógł być duchem.

- Zgubiłaś się? - zapytał sie wstając ze starego gdzieniegdzie podziurawionego skórzanego fotela.

- Bo jeżeli tak, to muszę cię z przykrością poinformowwać, że bardzo źle trafiłaś- powiedział zbliżajać sie coraz bliżej do mnie.

Było dośc wysokim mlodym meżczyzną, nie
należal też on do osób chudych ani też zbytnio otyłych. Powiedziałabym bardziej, że jego postura wręcz idelanie pasowała do jego urody i kształtów twarzy.
Miał tez on na sobie beżową kuszulkę i czarne za szerokie dresy.

Gdy chłopak zbliżył sie jeszcze bardziej do mnie, oniemiałam.

Pierwszy raz w życiu człam tak wielki strach oraz czułam nie pewnosć czy aby na pewno jeszcze jestem w świecie ludzi.

- Kim jesteś i co cie tu sprowadza, gdyż zapewne nie jesteś turystką, ani przypadkowym gosciem, gdyż takich tu nigdy nie mam- zapytał mierząc mnie wzrokiem.


Maddie dasz rade on nic ci nie zrobi, powtarzałam sobie kilkakrotnie w głowie.

- Maddie Scatters..- powiedziałam cicho.

Chłopak znieruchomiał.

Jego wyraz twarzy przypominał jakby zoabczył ducha, a ja w pewnej chwili zastanawialam sie czy nie lepiej było mi skłamać, z racji popularności mojego nazwiska w świecie mafii.


- To teraz moge, ci powiedzieć, że trafiłaś, jeszcze gorzej niż ci sie wydawało.- powiedział chłopak po czym poczulam nagle wielki ból z tyłu głowy, nagle twarz chłopaka stawała sie zamazana, a po chwli widzialam tylko czane kropki.

______________________________________________
A wiec mamy kolejny rozdział, staram się dawać je na bierząco ale jakos mi nie wychodzi...

Komentarze miłe widziane możecie powiedzieć jak wam się spodobał rozdział itd.
Miłego dnia
Słowa- 2013
I GENERLANIE wolicie długie rozdziały czy krótsze ?










-

Czytaj Dalej

To Też Polubisz

7.6K 402 26
Co może się wydarzyć podczas wakacji u taty? ,,Wakacje w Włoszech miały być cudne i spokojne taaa napewno będą spokojne gdy na karku siedzi mi dwóch...
Trust me Autorstwa ksicja_

Dla nastolatków

42.3K 1.3K 33
Bo byliśmy tylko dziećmi, które nie zasłużyły na życie w takim świecie. Ty wolałabyś mnie nigdy nie spotkać, a ja wolałbym nigdy cię nie skrzywdzić. ...
640K 17.3K 56
,,𝐏𝐫𝐚𝐰𝐝𝐚̨ 𝐛𝐲ł𝐨 𝐭𝐨, 𝐳̇𝐞 𝐛𝐲𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐣𝐚𝐤 𝐝𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞. 𝐃𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚�...
42.8K 1.6K 28
Nina popełnia błąd, który w znacznym stopniu komplikuje jej życie. Ma jednak szansę wszystko odkręcić. By to zrobić musi tylko dogadać się z młodym w...